Skocz do zawartości

damyrade

Użytkownik
  • Postów

    67
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez damyrade

  1. Były seksy i było dobrze wg niej. W sumie na drugiej randce to chyba też nie najlepszy prognostyk na LTR. Jestem świadomy, że emocje nie pomagają, ale nie będę zgrywał kozaka, że sobie to lekko traktuję. Na pewno pomogło złapanie perspektywy od Was bracia. Będę starał się swoje podwórko posprzątać i na chłodno do tego podejść.
  2. Oficjalnie orbita, ale zachowywaliśmy się jak para jak była u mnie. Właśnie idę na siłkę, przysiady to najlepsze lekarstwo.
  3. Trochę mi otworzyłeś oczy, bo tam już nie jest tak kolorowo jeśli chodzi o relacje między ojcem a matką. Hormony zaczęły robić swoje, więc właśnie dlatego tu przyszedłem, żeby uzyskać chłodną perspektywę. Jak zwykle forum robi robotę, bo już zaczynam zmieniać percepcję. Mi nikt w domu nie mówił, żeby brać co swoje i grindowac. Nie chce się żalić, ale po przez to muszę często sobie odświeżać te wiedzę, żeby nie wracać do bluepilla.
  4. Będę czytał Twój komentarz z 5x dziennie . Właśnie tak chcę żyć.. z dużym dystansem podchodzić do tego, a emocje i serducho niech sobie podsuwają głupoty.
  5. Wy wszyscy to o 5 wstajecie, jecie kiszonki i ciężko pracujecie xd? Nie jestem z tego dumny, ale odreagowalem trochę przez imprezki, teraz powoli wracam do normalności. Co do reszty to się zgadzam, więc nie wiem, czy warto się angażować. Ale wiesz co jest najgorsze? Że mi się takie podobają najbardziej lekko szalone, podziarane.. Tylko w Niej jest dużo przeciwności, bo jest ogarnięta życiowo i mentalnie dojrzała . Możliwie też, że panna się wyszalała już. Duża część ludzi faktycznie tak działa, ale myślę, że część manifestuje po prostu swoją energię. Np. tatuatorzy raczej nie są imo wybrakowanymi ludźmi.
  6. Jak to dobry kumpel, to mu uświadom, że to jebnie i zostanie z niczym. Ja nie chcę do tego dopuścic, ale umysł płata figle i myślę o tym, żeby stawiać z nią babki z piasku zamiast się wziąć w garść.
  7. Nie jesteśmy w związku, ale zmierza to mocno w tę stronę. Dobrze to rozczytales, chyba wchodzę w taka rolę, a chciałbym mieć większy dystans. To co bracia radzą, czyli zając się sobą może tu pomóc jak sądzę.
  8. Co jest największą czerwoną flagą? Ostatnie 3 miechy po rozstaniu mocno imprezuję weekendami, alko + nosy czasem. Do fajek mam slabosc, głównie do imprezy, ale czasem w tyg. też palę. Trawa rzadko, fapania i porno zero. Ogólnie muszę się ogarnąć z tymi używkami, bo czuję, że za długo już płynę po tym rozstaniu. Myślisz, że od tego warto zacząć, żeby się oczyścić i zdyscyplinować?
  9. Bracia, na wstępie wielkie dzięki za tworzenie tego forum, bo zmieniło ono moją perspektywę na życiowe wyzwania. Dzisiaj chcę się wygadać, poukładać sobie w głowię pewne sprawy, ale również będę wdzięczny za rady. O mnie: 1. Długoletni bluepillowy związek (9 lat) zakończony na początku roku. Brakowało już uczuć z jednej i z drugiej strony (wypalenie). 2. Mieszkam w dużym mieście, wynajmuję mieszkanko sam. 3. Pracuję zdalnie - czuję się trochę wypalony, zarobki 6k net. 4. Ciężko powiedzieć, czy into- czy ekstrawertyk, bo ja lubię ludzi i jak jestem na imprezach to mogę gadać, ale przez charakter pracy mocno piwniczę. 5. Mam między 26-28 lat. 6. Brak wzoru ojca, głównie mamuśka wychowała, ojciec nic nie przekazał. Ostatnio zacząłem spotykać się z koleżanką ze studiów, która mieszka w innym mieście. Ona: 1. Kilka związków rocznych/dwuletnich. O krótkie tematy nie pytam, bo mnie to nie intersuję. 2. Pewna siebie, tatuaże, piercing. 3. Inteligentna, zabawna. 4. Prawicowe/katolickie wartości - chce założyć rodzinę, głosuje na konfę xD. 5. Dobra relacja z rodzicami (z ojcem). Czerwone flagi wg mnie: 1. Chodzi na piwko z kolegami z pracy- spotkania na 1v1. 2. Ma dużo atencji przez dziarki i ładną buzię. Dziewczyna dobrze na mnie reaguje, daje komplementy, planuje wspólny czas itp. Spędziliśmy ze sobą 2 weekendy i wydaje mi się, że oboje dobrze się bawiliśmy. Ja na początku też traktowałem relacje luźno, ale po ostatnim wspólnym weekendzie czuję, że zaczyna mi zależeć. Zdążyłem liznąć trochę redpilla i forum i sam widzę, że jak za bardzo się wkręcam, to staje się nudną, miękką fają. Znam teorię i wiem, że powinienem być niezależny, mocno stawiać granicę i nie być zaślepiony tzipą przede wszystkim. Ale wiecie jak to jest w praktyce... 1. Stresuje mnie to jak spotyka się z innymi. 2. Czuję, że chcę z Nią gadać/spędzać czas. Tęsknię za trzymaniem się za rączki przy zachodzie słońca w Pcimiu, jak to ktoś tutaj nazwał Chciałbym upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i jednocześnie poprawić swoją sytuację życiową, ale też rozwijać tę relację. Prawda jest taka, że nie mam zbyt wielu opcji, jestem średniakiem chociaż ostatnio zauważyłem, że potrafię dawać kobietom jakieś emocje, bo przy bliższym poznaniu dobrze na mnie reagowały. Do CHADa to mi jednak daleko, ale ważniejsze jest dla mnie to, że poza d-m to nie ma u mnie szału. Problemy, które mi nie dają spokoju: 1. Niestabilna sytuacja finansowa - żyję sobie z miesiąca na miesiąc 😕 2. Wypalenie zawodowe i ogólnie niska energia - tutaj chyba najbardziej mi brakuje ludzi w pracy, bo siedzę od ponad 2 lat na HO. Trochę się zasiedziałem, w firmie nie mam za dużo wyzwań, ale boję się zmiany. Może polecicie jakieś kierunki, w których można się fajnie przebranżowić? Myślałem o data analyst albo sprzedaż. Generalnie nie chcę na HO dłużej, bo jednak czuję, że potrzebuję ludzi. 3. Brak wyzwań/celów/stagnacja - jeszcze w poprzednim roku dużo sportu było - bieganie, triathlon, sztuki walki, ale teraz sobie odpuściłem po rozstaniu i ciężko mi wrócić. 4. Nie mam takich zajęć, dzięki którym bym zapominał o bożym świecie (pasja). Podsumowując, chciałbym poprawić swój lifestyle (sytuacja finansowa i nawyki), przez co byłbym bardziej interesujący i pożądany (ale też po prostu lepiej bym się czuł ze sobą). Chciałbym zwiększyć pewność siebie i poukładać sobie swoje żyćko. Do tego celuję w rozwijanie relacji, bo uważam, że jest to dobra opcja, a na stole za wiele nie ma. I to działa na mnie motywująca (nie oszukujmy się - kobiety są dużo motywacją dla nas). Potrzebuję pomocy z tym, jakie strategie przyjąć i jak lepiej ustawić mindset, żeby tym razem popełnić mniej błędów i zacząć się cieszyć ze swojego życia i relacji.
  10. Jeśli to zaakceptujesz to wygrałeś. Tzn. tak jest, więc ta akceptacja to tylko iluzorycznie. Ale taka perspektywa paradoksalnie pozwala się cieszyć życiem.
  11. Tutaj nie ma łatwej drogi, niestety. Żeby zdobyć szacunek i żeby komuś na Tobie zależało musisz kreować wartość w jego życiu. Dać mu po prostu coś, czego nie ma. Ludzie będą Cię lubić, jeśli będziesz potrafił rozwiązywać ich problemy i odpowiadać na ich potrzeby. Dla jednego to może być umilenie komuś dnia Twoim pozytywnym vibe'em, a dla innego pomoc w naprawie auta. Pomysl sam, dlaczego się dobrze czujesz z danymi ludźmi i jaka Twoja potrzebę spełniają. Także w tym kontekście praca nad sobą ma sens, bo nabierasz umiejętności i zwiększasz swoją wartość. I pamiętaj, że większym ryzykiem jest to, że nic z tym nie zrobisz, bo ryzykujesz to, że będziesz w gorszej sytuacji za rok. Zacznij działać!
  12. Albo jesteś trollem, albo nie zdążyłeś jeszcze przeczytać za wiele wpisów na forum. Mimo wszystko odnoszę wrażenie, że dobrze wiesz w co się pakujesz i co powinieneś zrobić. Nie ważne co planujesz zrobić dalej, nie pomagaj i nie okazuj słabości. Przecież panna Tobą manipuluje tylko dlatego, że masz dobre serduszko i Ci zależy. Dopóki będziesz zależny emocjonalnie, nie zdobędziesz szacunku. Bracia dobrze Ci mówią, że emocje nie są dobrym doradcą. Ja się nie zgadzam z powiedzeniem "rób co czujesz", bo jakbym tak robił to już dawno bym się wyhuśtał. Trzymam kciuki i tak za Ciebie, ale przyjmij trochę redpilla i książek od Marka. Dobrze Ci to zrobi.
  13. Statpill jest brutalniejszy niż blackpill. Bo na wygląd jeszcze mamy jakiś wpływ. Ale ja nie lubię takich czarnych treści, bo ten artykuł nie daje żadnej nadziei. Później taki jeden z drugim napisze, że its over, a chyba nie o to chodzi w tym forum. Trzeba znać statystykę i być świadomym swoich niskich szans, ale ja proponuję podejść do tego jak do meczu słabej drużyny z jakąś potęga piłkarska. Faworytem nie jesteśmy, ale dzięki temu gramy na luzie i znika wszelka presja. I raz na dziesięć się uda urwać jakiś remisik.
  14. Jakbym czytał o sobie normalnie. Też brak wzoru ojca. Pomimo tego, że był obecny to nie wpoił mi nic oprócz skłonności do nałogów. Też mam problemy z samoocena i motywacją. Przeszłości nie zmienimy cumplu, więc jedyne co Ci mogę polecić to praca nad sobą tu i teraz. Jeśli Cię stać, to terapia koniecznie z facetem. Po drugie mniej myślenia, więcej działania. Pracuj nad dyscyplina i dobrymi nawykami. Stosuj zasadę 5 sekund żeby działać od razu. Po trzecie, weź kartkę i długopis i wypisz wszystko co osiągnąłeś - od najmniejszych rzeczy typu 6 miejsce na abakusie, przez prace które miałeś, zdanie matury itp. Po czwarte 25 lat to początek dorosłośc. Będziesz konsekwentny przez 2-3 lata to osiągniesz wiele. Będzie ciężko, bo ja codziennie budzę się z myślą o tym jaki jestem beznadziejny, ale nie ma innej drogi. Rozumiesz? Możemy płakać na forum, ale ostatecznie dobrze wiesz co robić i Twój stan wynika tylko z tego, że odpuszczasz. Pomysl, że obudziłeś się szybciej ode mnie, więc nie jest tak zle.
  15. Ja jestem po długim związku (9 lat) i trochę nawet zazdroszczę moim znajomym singlom, co nigdy dziewczyny nie mieli Przynajmniej się skupili na sobie i się nauczyli żyć samemu. Wiem, że to paradoksalnie brzmi, ale ciężej się spada z siodło niż na nie nigdy nie wchodzi. Teraz mam trochę konflikt wewnętrzny, bo z jednej strony odciąłbym się od babonów (przynajmniej na jakiś czas), bo: 1. Z tego co piszecie i z własnych obserwacji wiem, że czeka mnie więcej rozczarowania niż sukcesów i przyjemności. Poza tym kobiety oprócz tzipy za dużo nie oferują. 2. Byłem już w LTR i tam też nie ma miodu. 3. Mam duużo rzeczy do przepracowania i punktów expa do SMV do wbicia. Z drugiej strony: 1. Potrzebuję rozmowy, flirtu, zeby nie zardzewieć. 2. Uzależniłem się od narkotyku i ciężko znoszę samotność (ale to mam nadzieję z czasem się zmieni). Jak patrzę, co napisałem to chyba znalezienie FwB > jednorazówki w klubach > divy by mnie satysfakcjonowało w takiej kolejności pod względem na trudność. + maxxowanie SMV głównie dla siebie, żebym mógł korzystać z życia tak samo mam
  16. Uwielbiam Cię czytać @niemlodyjoda . Mam wrażenie, że większość z nas nie potrafi (co nie znaczy, że nie da się tego nauczyć) zdystansować się tak mocno od życia i uczynić z niego "gry". Wiedzieć, że kieruje mną ego i emocje to jedno, ale żeby zmienić to, to już trzeba sporo pracy. Ale dzięki Twojej perspektywie nabrałem motywacji. Ja wiem w teorii o tym, że porażki czynią nas mocniejszymi, ale w rzeczywistości się łamię. No nic, trzeba pracować i nie oczekiwać za wiele.
  17. Lekki off-top. Jak sobie radzicie z tym, co się dzieje na rynku świń? Co raz częściej na forum czytam o galopującej hipergamii widzę wpisy osób o wyższym smv, które mają problem ze znalezieniem satysfakcjonujacej panny. To wszystko powoduje u mnie rezygnację i frustrację, więc chciałem Was zapytać jakie Wy macie podejście, żeby nie skończyć jako zgorzkniały dziad. Czytam forum i wiem, że nie chodzi o to, żeby nie gonić za pannami, ale mimo wszystko zależy mi w przyszłosci na LTR i chciałbym być postrzegany jako atrakcyjna jednostka. Do tego przeraża mnie podbijanie ego kobietom i ogólne simpienie. Ja bym złamanego grosza nie dał na dotowanie jakiejs baseniary na Twitchu. Czy to pi*****nie, a jak nie to jak sobie radzicie z potrzebą bliskości/docenienia?
  18. Ja obserwowałem i kibicowałem Ci, bo sam mam słaby mental i trochę się utożsamiałem. Ale jak uważasz, że nie masz na nic wpływu, to nic Ci nie pomoże. Żyjesz w klatce, którą sam sobie zbudowałeś. Przekonania mocno ciągną Cię w dół. Znam to bardzo dobrze i najlepiej jakby doświadczenie Ci pokazało, że to co myślisz to jest część rzeczywistości tylko. Ja na codzien przegryw miałem sytuacje, gdzie rzeczywistość mnie pozytywnie zaskoczyła. Podbudowało to moją wiarę i pewnosc siebie. Spróbuj trochę sobie odpuścić i nie analizować aż tyle. Cierpisz przez wysokie oczekiwania..
  19. Może ma po prostu farta? Emocje to nie Excel. Wg wszelkich kryteriów z tego forum to pies z kulawą noga by na mnie nie spojrzał. A ostatnio mi się nawet poszczęściło i się zabawiłem z niezła panną. Jakaś insta girl powiedziała mi że jestem przystojny, gdzie w rzeczywistości wyglądam jak ziemniak. Czasem po prostu jest jakiś dobry vibe z kimś. Nie polecam polegać na farcie, ale nie można tego negować. Autorze, na pewno też udane relacje z kobietą/koleżankami dodają pewności siebie i moze się to przenieść na inne sfery. Większość z Was powie, że nie warto się kierować zewnętrznymi sytuacjami i w sobie szukać siły. Ja się z tym zgadzam w 100 procentach, ale sam jestem po rozstaniu z długiego LTR i widzę, że te małe nagrody na zewnątrz dodają wiary. Szukanie siły w sobie działa jak masz mocniejszy mental albo jak chociaż ruszysz z miejsca. Jaka rada? Próbować, zwiększać prawdopodobieństwo, nie mieć energii desperata. Trzymam kciuki!
  20. Nie mam info. Oglądam tylko to, co na YouTube. Śledzę od niedawna, więc też nie znam kulisów, ale fascynuje mnie jego droga. Dodatkowo, wygląda na normalnego gościa, który się zawziął i zrobił swoje. Lubię takie kanały, bo udowadniają mi, że można zrobić wiele nie tylko jak masz bananowe życie albo od dziecka wiesz co chcesz osiągnąć. Wystarczy ciężka praca i trochę szczęścia.
  21. damyrade

    Ciężko jest...

    A jaki Ty masz cel i w którym momencie się pojawił? Tak pytam, bo też utknąłem w martwym punkcie.
  22. Ja widziałem kilka Twoich wpisów i z tego co kojarzę, niezbyt dobrze Ci się ostatnio wiodło. Skoro nie miałeś LTR i uważasz, że to by Ci przyniosło szczęście, to idealnej partnerki nigdy nie znajdziesz. Nie o to mi chodzi, żebyś brał, co jest, ale może warto sprawdzić jak się będziesz czuć w relacji. Jest to egoistyczne podejście, ale żeby budować satysfakcjonujące relacje, sama wiedza to za mało. Masz możliwość spróbować jak się odnajdziesz w takiej rzeczywistości, więc ćwicz! Oczywiście zabezpiecz się, tak jak bracia pisali, ale IMO jest tylko jedna droga, żeby się przekonać, czy warto (i nie jest to pisanie na forum ).
  23. jak to u Ciebie wyglądało? Możesz coś więcej napisać? Co było momentem zwrotnym? W jaki sposób znów zacząłeś cieszyć się życiem? Badania planuje zrobić. Ale o co chodzi z tymi przepalonymi receptorami dopaminowymi? tak, wdzięczność jest skuteczna, ale ostatnio zacząłem się łapać na tym, że w gorszych chwilach ciężko mi wzbudzić w sobie szczerze to uczucie. Umysł porusza się po utartych ścieżkach i niskich wibracjach. Praca nad zmianą tego paradygmatu jest jak walka ze sobą i kosztuje mnie sporo energii. Mimo wszystko, dorosły człowiek uczy się głównie przez powtarzanie, więc czym więcej będzie pozytywnych uczuć, tym więcej będę jeszcze ich przyciągać.
  24. Dzięki, zainteresuję się tym. Ogólnie lubię audycję Mazura chłop testosteron podbija lepiej niż igła. Też o tym myślałem. Problem może być w jelitach częściowo, bo mocno reaguję psychicznie na alko, czy przetworzone żarcie. Kiedyś brałem probiotyki uzupełniająco. Przed probiotykoterapią, którą proponujesz powstrzymuje mnie trochę cena. Więc plan na kolejne miesiące, żeby to zrobić. Ale gdzieś pisałeś o suplach i jedzie do mnie właśnie Omega-3 (Jarrow) - Andrew Huberman mocno propsował, podobno w badaniach przyjmowanie dużej ilości EPA działało jak Prozac. Dodatkowo uzupełniam magnez, D3 (oczywiście) + zamówiłem kompleks B. tak, czuję, że jestem przebodźcowany. Kiedyś codziennie rano medytacja + mniej smartfona i było lepiej. Mam w planach jakieś wyjazdy. Myślałem też długoterminowo o emigracji w jakieś cieplejsze miejsce (Cypr lub Azja). Dzięki @Sankti Magistri
  25. Jestem w życiowym dołku i chciałbym ruszyć naprzód. Opiszę sytuację, w której jestem i co u mnie się ostatnio działo. 1. Leczę się na depresję od kilku lat. Moim zdaniem powodem jest dzieciństwo z babcią-tyranem, ojcem beciakiem, który zaczął pić i nadopiekuńczą matką. Teraz sytuacja rodzinna wygląda nieco lepiej, bo father nie pije od kilku lat. Ale i tak brak wzorca ojca i alkoholowe tabu na mnie wpłynęło mocno. Silny epizod zaczął się, gdy przyszedłem na studia i nie umiałem się zaadaptować w dużym mieście. Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Przez kilka tyg. miałem problemy z wyjściem z wyrka, lęki, przygnębienie.. tragedia... Przestraszyłem się i uderzyłem do psychiatry. Wtedy SSRI postawiło mnie na nogi. Brałem krótko, zacząłem też psychoterapię, na którą chodziłem ok. roku. Trochę zacząłem kumać, skąd się wzięła u mnie depresja, aktywizowałem się (praca z ludźmi, wyjścia studenckie, samorozwój itp.) i myślałem, że już będzie ok, a przynajmniej, że już nie będzie takiego silnego nawrotu. Niestety, mocny nawrót miałem po zakończeniu studiów, pójściu do pracy i poczuciu stagnacji w życiu. Chciałem coś zmienić, ale znowu poczułem bezradność i zacząłem co raz gorzej się czuć. Wiedziałem jak źle może być, dlatego śmignąłem po leki i od tamtego czasu jestem na Wellbutrinie. Postawił mnie na nogi. Dodatkowo zacząłem terapię z terapeutą-facetem, do którego mam duże zaufanie. Jestem na terapii do dziś i często mam tak, że po spotkaniu czuję się 20 kg lżejszy, ale mam problem z utrzymaniem mindsetu, który jest korzystny dla mnie. (o tym jeszcze później) 2. Jeśli chodzi o związek, to miesiąc temu zakończyłem relację, która trwała (uwaga!) 9 lat. To była pierwsza poważna relacja, z rozstaniami i powrotami (obojgu było nam ciężko bez siebie funkcjonować). Totalnie bluepillowy związek - mowy nie było o trzymaniu ramy.. wiedza redpillowa dopiero ostatnio do mnie dotarła. Chyba tak jak w wielu przypadkach, wypaliło się i przestaliśmy być dla siebie atrakcyjni. Panna była naprawdę dobra dla mnie, mieliśmy mocne wsparcie w sobie, ale związek przypominał z czasem bardziej rodzeństwo. Brakowało pożądania, radości ze wspólnego spędzania czasu itp. Teraz myślę, że moje stany depresyjne pewnie też skutecznie te pożądanie zabijały Tak czy inaczej, łączyło nas przywiązanie i wspólne mieszkanie, a co raz mniej uczucie. Ja czułem, że żyję na autopilocie i gdzieś głęboko wiedziałem, że muszę ogarnąć swoją głowę, a tkwienie w strefie komfortu ze strachu przed samotnością, nigdy mi nie pozwoli na przerobienie moich problemów. Dlatego zakończyłem związek. 3. Pracuję zdalnie od prawie 3 lat. Na początku było fajnie, później miałem kryzys, później obojętność, a teraz myślę, że na dłuższą metę nie służy mi izolacja. W obecnej firmie jestem od 2 lat i jak przychodziłem to ogólnie byłem zaangażowany i podjarany zadaniami. Przez ostatnie pół roku miałem dużo stresu w związku i się trochę wypaliłem przez to w pracy. Robiłem minimum i teraz ciężko mi się zmotywować.. Mam stabilną pozycję w firmie i zarobki w ok. 6k net. Więc nie jest źle, ale dokucza mi brak poczucia celu i sensu w tym, co robię. I brak jasnej ścieżki rozwoju.. 4. Mam kilku ziomków, z którymi spotykam się na weekendy (domówki, bar) lub w tygodniu na treningach boksu. Poza tym piesek, którym się wymieniam z ex jest moim oczkiem w głowie i powodem, dla którego jakoś to wszystko znoszę Mam kontakt jeszcze dobry z bratem i kilkoma kumplami z rodzinnego miasta. Jeśli chodzi o kobiety, to na razie nawet o tym nie myślę. Po pierwsze byłem w LTR i wiem, że kobietanie da mi szczęścia. A po drugie to wiem, że w takim stanie psychicznym, to będę zdesperowany. Zresztą celem wyjścia z relacji było to, żeby się nauczyć żyć dla siebie/ze sobą. 5. Moim jedynym zainteresowaniem jest sport - ogólnie zaczęło się od siłki, później bieganie, triathlony, a teraz boks. Lubię się ruszać, bo to chyba jedyne co faktycznie zawsze działa pozytywnie na nastrój. Poza tym chodzę na meczyki piłki czasem, czy jakieś inne wydarzenia sportowe z ziomkami. Ale ciężko mi się wkręcić w cokolwiek innego. Jakoś nie mam ochoty/boję się zaangażować w jakieś społeczności. Co mi aktualnie dolega? 1. Brak poczucia celu/sensu. Czuję, że utknąłem i nie za bardzo wiem dokąd chciałbym pójść. 2. Anhedonia - nie czuję radości z niczego co robię, a po treningach czuję jedynie trochę więcej spokoju. 3. Niepokój/stres - czuję się naładowany kortyzolem, szczególnie jak jestem w pracy. Ciężko mi się na czymkolwiek skupić, obgryzam paznokcie, łażę po domu, zdarza mi się kompulsywnie coś jeść. 4. Negatywne/fatalne myśli. 5. Poczucie samotności - ludzi widzę na treningach i na weekendy głownie. Co zrobiłem/zrobię i co może mi pomóc? 1. Chcę zrobić badania hormonalne i ogólne z krwi. Robiłem podstawowe jakiś czas temu, ale może problem jest głębiej. Zrobię je w kwietniu, bo to spory wydatek. 2. Będę kontynuował psychoterapię. Czuję, że teraz już nie mam wiele do stracenia, więc jestem mocno odsłonięty, a to może wyjść na dobre. 3. Bardziej zadbam o higienę snu (podobne godziny wstawania, przewietrzony pokój itp.) 4. Eliminacja cukru i kawy z diety. Czuję, że potęguje we mnie niepokój. Ale ciężko tak bez kawki 😕 5. Niesławne wyjście do ludzi. Poszukam dodatkowej roboty z ludźmi na weekendy. Myślałem o gastronomii. 6. Postaram się znaleźć jakieś cele życiowe szczególnie w obszarze zawodowym. 7. Mniej telefonu, natychmiastowej gratyfikacji. Więcej medytacji i bycia "tu i teraz". Więcej też robienia trudnych rzeczy, które wpływają na poczucie sprawczości. Więcej zaangażowania w to, co robię. 8. Mniej analizowania i czasem po prostu odpuszczenie - odpalę jakiś serial sobie czy coś, żeby mózg odpoczął od tego myślenia o tym tylko, co jest nie tak. 9. Pisanie w dzienniku (po angielsku) - ogólnie pomaga w wyrzuceniu emocji, a dodatkowo w innym języku mam bardziej konstruktywne myśli. Co chciałbym osiągnąć? 1. Poczucie sensu/celu i sprawczości. Wyjście z myślenia, że nic mi nie pomoże itd. Tutaj chyba głównie obszar zawodowy mógłby pomóc. 2. Zbudowanie silniejszego social circle. Czuję, że ludzie są mi potrzebni i dodają mi energii. Tylko gdzie poznawać ludzi po studiach? 3. Więcej radości/wdzięczności i luzu. Więcej emocji, ekspresji. 4. Zbudowanie większego bezpieczeństwa finansowego. Was Bracia chciałem zapytać o to, co mogłoby być gamechanger'em w mojej sytuacji? Może to jest część problemu, że oczekuje drogi na skróty, ale te forum już mi i tak wiele pomogło (choć redpilla ciężko przełknąć to uważam, że warto). Wiele do stracenia nie mam. Czasem jedno zdanie potrafi wiele zmienić w życiu, dlatego opisałem swoją historię. Mam też poczucie, że część osób tutaj też było zagubionych, a teraz się mają dużo lepiej Wierzę też, że moja depresja jest do przepracowania i wynika bardziej z problemów życiowych niż z biologii. Poza tym chciałem sobie wszystko poukładać i wyrzucić z siebie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.