Skocz do zawartości

damyrade

Użytkownik
  • Postów

    67
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez damyrade

  1. Jak ja bym chciał, żeby ktoś mi stoickie myślenie zaprogramował w głowie. Może jakieś afirmacje sobie zacznę powtarzać, żeby zakodować w podświadomości. Dzięki bracie za ten filmik. Dzisiaj mam "bad day". Sobota wieczór, siedzę sam i zacząłem rozkminiac jak to było w związku itd. Ale zdaje sobie, że życie to fala i może jeszcze nastrój się odmieni. Jutro nowy dzień i nowe szanse. Wybacz, że mało merytorycznie, ale też mam gorszy okres i forum jest wentylem dla moich emocji. Często też zaczytuje się w radach braci, którzy przechodzili przez podobne problemy i teraz są już w innym, lepszym stanie. Na pewno działanie i rozwiązywanie swoich problemów pomaga bardziej niż czytanie forum, ale realne historie i sugestie ustawiają mindset na lepsze tory. Co siejesz, to zbierzesz.
  2. Nie naprawisz kogoś, jeśli on sam/a nie chce się naprawić. Warto pokazać, że można lub/i co należy zmienić. Ale jak nie idzie, to zaakceptować lub zrezygnować, bo jedyne co później pozostaje to frustracja. Jedyne nad czym masz pełną kontrolę, to Ty sam. to już wiesz co robić Wyciągać wnioski i kalibrować. Porównywać się tylko ze sobą i dziękować za zdrowie, ciepłą wodę w kranie i jajka w czystych gaciach i za te w lodówce też. Pozdro!
  3. Jak dla mnie to trochę nadmiernie etykietujesz wszystko. Podam Ci przykład. Rozmawiałem ze swoim terapeutą o DDA i on mówi, że kiedyś robili badania i wiele ludzi w populacji ma cechy typu niskie poczucie własnej wartości i inne przypisywane do tego syndromu, nawet nie mając problemu alkoholowego w rodzinach. Nie znaczy to natomiast, że taka przeszłość nie ma wpływu na Twoje życie. Nie ma sensu zamykać się w ramkach stylu przywiązania itp. i warto zająć się tym, nad czym możesz popracować. A możesz pracować np. nad wybranymi przekonaniami bądź wybraną sferą życiową. Najzabawniejsze jest to, że też mam tendencje do nadmiernego analizowania sytuacji ze strony psychologii, emocji i te radę piszę również do siebie. Przykre jest to, że taka tendencja kosztuje nas sporo cierpienia. Także don't overthink it bro. Wnioski wyciągnięte, to czas działać dalej. Trzymam kciuki!
  4. Jest dokładnie tak jak piszesz. Miło, cieplutko w gniazdku było i się nie musiałem mierzyć z demonami. Jeśli chodzi o rozstanie to dobrze, że się tak stało. Pewnie za kilka-kilkanascie lat bym skończył jak co niektórzy bracia ze swiezakowni. A tak mam szanse się nauczyć żyć sam i wyjść z tego spierdoxa. Tylko to, że psychicznie się źle czuje powoduje że niewiele robię. A to, że niewiele robię powoduje, że się źle czuję. Takie błędne koło. Widzę jedno wyjście - robić więcej i trudniejszych rzeczy to odwrócę spiralę. W sumie LTR to dobre doświadczenie jest dla mnie. Wiem przynajmniej, że kobieta szczęścia nie da. A wielu się jeszcze o tym nie przekonało.. Może powodem jest dołek i niskie libido przez to, a może już trochę przelknalem redpilla, ale przynajmniej nie mam teraz ochoty na panny. Podsumowując moją nieco chaotyczna wypowiedź, czuję że mam wpływ na swoją sytuację, ale dużo schematów w głowie do zmiany jest i chciałbym żeby jakiś cel się po drodze pojawił i obudziła się we mnie ciekawość.
  5. Ogólnie rada dobra, ale ja mam problem z tym, że chciałbym dużo, tylko widzę jak mam daleko i jak niewiele robię i to mnie prowadzi do większej deprechy. Myślę, że małe kroczki się u mnie lepiej się sprawdzają. Ale cel musiałby być czymś, z czym jestem związany jakoś emocjonalnie.. A na ten moment do niczego aż tak mnie nie ciągnie. Czuję podskórnie, że wyjście do ludzi+dobre nawyki + czas mogą tu pomoc. Rozstałem się po 9 latach LTR. Hormony robią swoje
  6. A jakie Wy macie np. cele? I jak się u Was wyklarowały? To nie złośliwość, ale jestem na podobnym etapie, co Autor. Rozstanie + redpill rage I sam szukam czegoś dla siebie. Lubię sport, boks, ale tak jak piszesz - ciężko, żeby to było jakimś życiowym celem. Ale na pewno pozwala się lepiej poczuć. Pracę mam zdalną i się wypalam.. poza tym brakuje kontaktów z ludźmi na co dzień jak tak siedzę w czterech ścianach. Chciałbym poczuć sprawczość i jakiś cel. Medytuję, staram się planować dni, ale tak długoterminowo, to nic mnie nie pochłania na 100%. To raczej radzenie sobie z bólem/ucieczka niż kreowanie życia. Myślę o jakiejś dodatkowej pracy z ludźmi, żeby poczuć się mniej wyalienowanym. Mam terapię, staram się akceptować emocje, stosować wdzięczność, ale często się odpalają schematy beznadziei, bezradności itp. Zdaję sobie sprawę, że nikt nie przyjdzie i mnie nie uratuje. Ale z drugiej strony historie na tym forum dają mi nadzieję, że może być lepiej. Może jesteście w stanie jakoś mnie nakierować, na co zwrócić uwagę, żeby poprawić jakość życia?
  7. Ja polecam ten kanał o podobnej tematyce. Dzięki lekturze tematów zdałem sobie sprawę, że mam zakodowane niewłaściwe programy i wystarczy to przeprogramować. Proste, ale niełatwe. https://youtube.com/@SynergiaEnergii
  8. Ogólnie to mindfullness + wdzięczność +wizualizacje. Jak chcesz mocniej wejść w przeprogramowanie myślenia to poczytaj książki Joe Dispenzy. Ogólnie regularność najważniejsza
  9. Gratulacje! Jak się czegoś nie uda zrobić to się nie poddawaj, tylko po prostu zacznij od nowa. Trzymam kciuki, ale zastanów się czy nie za dużo na raz sobie postanowiłeś. Moim zdaniem metoda małych kroków na dłuższą metę skuteczniej potrafi utrzymać motywację. Daj znać jak się czujesz po tym challange'u. Good luck!
  10. Dobrze się czyta taką kontynuację. Sam jestem o połowę młodszy, ale również trafiłem na te forum po rozstaniu po długim LTR. Dlatego świadectwo tego, jak ktoś sobie poradził jest dla mnie pokrzepiające. Pierwsze kroki były niepewne, ale pomogły mi podobne rzeczy co Tobie i teraz jest trochę lepiej. Lektura forum uświadomiła mi, że bycie w związku to nie jest jakiś święty Graal. Dlatego postawiłem sobie za cel budowanie szczęścia na własnych zasadach i nie uzależnianie go od innych. Po drugie uwierzyłem, że wszystko jest nasza interpretacja i tutaj wjeżdża WDZIĘCZNOŚĆ, która jest potężnym narzędziem do zmiany naszej reakcji na wydarzenia. Dodatkowo na codzien pomaga siłka, boks i piesek. W planach zmiana pracy lub dodatkowa praca, gdzie będę miał więcej kontaktów z ludźmi.
  11. Od dwóch dni czytam historie i odpowiedzi na forum. Czuję się jakbym po 26 latach obudził się ze snu. I to zderzenie z rzeczywistością wcale nie jest przyjemne. Zdałem sobie sprawę, ile mam do nadrobienia. Wiem, że nie brałem odpowiedzialności i nie żyłem naprawdę. Żyłem jakimiś programami wgranymi przez rodzinkę i otoczenie. Z drugiej strony: 1. Trafiłem na to forum, a pewnie wielu chłopów z podobnymi do mnie problemami dalej będzie żyć w matrixie. 2. Jestem zdrowy, ręce mam, nóżki mam i umysł. 3. Mam pracę i mieszkam sam. 4. Żyje w miarę bezpiecznym miejscu. 5. Mam jeszcze trochę czasu. Już wiem, że zmiana będzie bolesna i trudna. Ale czy mogłem trafić w lepsze miejsce, żeby tej zmiany dokonać? Jestem Wam ogromnie wdzięczny za otwarcie oczu.
  12. Aż się oplułem ze smiechu. Ogólnie nie jestem jakimś oskarkiem, twarz 5.5-6/10 i 180 cm wzrostu. Będzie ciężko w gejmie na początku, ale ostatnio udało mi się zaliczyc ons, ale tutaj karty mi sprzyjały. Laska 8/10 kilka miesięcy bez keksu i jakoś się nakręciła na mnie. Nie liczę już na farta, więc wiem że będę musiał najpierw ogarnąć psyche, żeby kogoś zainteresować. Tindera nawet nie zakładam, dopóki nie zbuduje sobie sieci ziomki, satysfakcjonująca praca+zdrowie psychiczne.
  13. Mam 26 lat i jestem świeżo po rozstaniu po 9 letnim związku. Zacząłem czytać to forum i dobrze rezonuje z radami, które tu dajecie. Czuję się jakbym się obudził ze snu, ale potrzebuje wsparcia w swojej drodze.
  14. Wiadomo, że nie ma ideałów, ale mnie irytowało to, że ja trenowałem, a panna po pracy tylko czipsy i Netflix. I zacząłem czuć monotonię. Był jeszcze taki okres, gdzie się mocno krytykowaliśmy, a później przyszła mi taka mocna niechęć do tego związku. Nawet ciężko mi było to zracjonalizować i walczyłem z tym, ale czułem, że mam dosc. Coś po prostu się wypaliło. Nie było zdrad, tinderow itd. Ona była oddana, może właśnie dlatego, że zapewniałem Jej dużo emocji. Kilka lat wcześniej się rozchodzilsmy z mojej inicjatywy, a później wracaliśmy, bo nie umieliśmy poradzic sobie z pustka. Stąd chyba ta wyuczona bezradnosc i przekonanie, że sobie nie poradzę bez niej. Mieszkaliśmy razem+ mamy psa. Teraz wiem, że muszę wziąć odpowiedzialność i nauczyć się sam żyć.
  15. Cześć Bracia, Nawet nie wiecie jaką radość sprawiło mi to, że znalazłem forum. Widziałem tu masę trafionych porad, dlatego też postanowiłem poprosić o poradę. Chciałbym opisać maks. krótko, co się u mnie działo. Zakończyłem mój 9-letni związek, bo już się nie dogadywaliśmy. Ogólnie nie miałem jaj, żeby to zrobić wcześniej, bo czułem ogromne przywiązanie i poza związkiem czułem się bezwartościowy i bałem się samotności. Ale czym dłużej to trwało, to mój stan wcale się nie polepszał. Od 2 lat chodzę na terapię, ale chyba właśnie przez to, że działałem ciągle w starych schematach nie mogłem do końca się podnieść. Oczywiście wychowany w duchu bialorycerstwa, uwierzyłem w wyjątkową miłość i że to jedyny sposób na poczucie spełnienia. Przez niska samoocenę i depresyjne przekonania, nie budowałem za dużo wokol siebie poza związkiem. I z niczym zostałem na własne życzenie. Mam 26 lat i poczucie, że chcę sobie poradzić traumami i ruszyć do przodu. Wiem, że będzie ciężko, ale tu widzę jakieś wsparcie, a nie its over. Ogólnie nie czuje w życiu za bardzo radości z niczego przez co trudno mi się zmienić. Jedyna zajawka to sport i tego na pewno będę pilnował. Zaczęło się od silki, później bieganie, później amatorsko triathlon i ostatnio zapisałem się na boks. Społecznie to raczej jestem lubiany, ale ja nie czuje jakiś mocnych więzi i rzadko kiedy wychodziłem z inicjatywa spotkań. Mam 3 przyjaciół od lat i kilku kumpli. Raczej takie zamknięte towarzystwa, w których niewiele się zmienia. Pracuje zdalnie w e-commerce i zarabiam ok. 6k. Myślałem, żeby iść w stronę analityki danych, ale jakoś zabrakło motywacji i odpuściłem. Mieszkam w mieście wojewódzkim i jestem na etapie przeprowadzki do kawalerki. Jest tyle do poprawienia, że cokolwiek mi pomoże. Ale potrzebuję od Was wiedzy jak najlepiej krok po kroku wychodzić z tego kokona. Wiem, że wszystkiego nie zmienię od razu i muszę to robić kawałek po kawaleczku. Myślałem o tym, żeby ogarnąć: 1. Mental Afirmacje Medytacja Psychoterapia (teraz jeszcze mocniej pracować nad zmianą przekonan. Tutaj chyba największy problem z wyuczona bezradnością i niska samoocena) Planowanie dnia 2. Ciało Siłka (trening fbw) Boks Dieta + suplementy (tutaj jestem trochę zielony, więc możecie coś podlinkowac. I pytanie czy liczyć kalorie itp. czy sobie na razie odpuścić) Czy lepiej zacząć od powyższych czy lepiej skupić się na poprawianiu kompetencji zawodowych, szukaniu hobby, poszerzaniu znajomych ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.