Skocz do zawartości

Mariano-Italiano

Użytkownik
  • Postów

    24
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Mariano-Italiano

Kot

Kot (1/23)

70

Reputacja

  1. Ukrainki to moim zdaniem ryzykowny temat. Wspomniałem już o tym w innym wątku - spotykałem się przez krótki czas z jedną taką lvl 39. Fakt, że była śliczna i miała w sobie mnóstwo seksapilu. Kupczenie dupą było od samego początku - potrafiła robić takie rzeczy, że kolega Rocco by się zawstydził ale coś za coś. Nie miała skrupułów żeby zostawać u mnie na dłużej niż jedną noc i żebym ja za wszystko płacił. Fakt, że obiad był ugotowany, chata wylizana i ja też 🙂 Przykładowo chciała pojechać ze mną na rower. Jako, że ja swój własny rower posiadam a ona nie więc musiała wypożyczyć rower miejski za jakieś chyba 6 zł - jaka była oburzona, że musiała sama za niego zapłacić i ja tego nie zrobiłem 😂 Dla mnie to było śmieszne ale one właśnie na totalny sponsoring są nastawione. Żeby nie było laska wyglądała na zamożną - najnowszy iPhone, nowy SUV, drogie ciuchy, szwajcarski zegarek za kilkadziesiąt tys zł (byliśmy u zegarmistrza na serwisie to facet podał mi cenę). A jak mi opowiadała czym się zajmowała na Ukrainie i jaką miała pensje tj 600-700 dol to zapytałem się skąd w takim razie wzięła pieniądze na to wszystko? Powiedziała, że to wszystko były "prezenty" 😉 Oczywiście od wielbicieli. Nie widziała w tym niczego złego 🤯 Ale jak pisałem - one są nastawione na znalezienie sponsora i to całe przymilanie się i zajebisty seks to element gry. Kiedy osiągną swój cel to bajka się skończy. W moim przypadku skończyła się jak mi panna powiedziała, że ona chciałaby żebym w niej skończył 😂 Od samego początku to wiedziałem ale zaskoczyła mnie w jak bezpośredni sposób zdradziła swoje intencje. No więc jak jej zakomunikowałem, że kończymy tą zabawę to oczywiście były płacze, że mnie kocha i żebym jej dał szanse itd... Ogólnie cały repertuary dramaturgii, na który po moich wcześniejszych doświadczeniach jestem odporny. Na potwierdzenie historia mojego kolegi, który rozwiódł się w podobnym czasie co ja i poznał w pracy Ukrainkę, z którą zaczął się spotykać. Laska szybko się do niego wprowadziła. Były obiadki, zajebisty seks ale oczekiwała, że za wszystko będzie płacił + pomagał jej wysyłać pieniądze do jej rodziny w Ukrainie bo przecież on dobrze zarabia i go stać. Jak się wkurzył i chciał zerwać tą znajomość to musiał wezwać policję, żeby drobną ukraineczkę usunęła siłą z domu bo ta nie chciała się wyprowadzić i zaczęła go szantażować pozwem o przemoc. Policja wykazała się doświadczeniem i sprawczością i poradziła sobie z problemem a policjant powiedział mu, że mają bardzo dużo takich interwencji od wybuchu wojny. Ogólnie wg mnie Ukrainki to dobra zabawa ale dla doświadczonych graczy, którzy wiedzą co robią bo łatwo można sobie narobić kłopotów.
  2. Jesteś jeszcze bardzo młody więc jeszcze wiele takich przykrych doświadczeń przed Tobą. Ale głowa do góry - jak sam zauważyłeś znajomość reguł gry stawia Cię na zupełnie innej pozycji przy przyszłych relacjach. Pamiętaj o tym i pamiętaj, że zachowanie odpowiedniego dystansu jest dobre. Skup się na swoich potrzebach i zainteresowaniach. Panny pojawią się same. Najcześciej kiedy za nimi nie gonisz Swoją drogą - masz lekkie pióro.
  3. Dokładnie. Pieniądz lubi ciszę. Ludzie majętni nie muszą chwalić się swoim statusem. Co do Ukrainek to moje doświadczenia są zgoła inne - one potrafią śmigło urwać! To jest ich główna broń do zdobycia dobrego sponsora w PL więc nie mają żadnych oporów ani granic w łóżku! Spotykałem się z jedną Ukrainką bardzo krótko to nawet swoje koleżanki do wspólnej zabawy przyprowadzała. To był piękny czas Też pracuję z domu i też swego czasu jedna Ukrainka, która u mnie wtedy sprzątała dopytywała się czym się zajmuję w pracy i dlaczego mieszkam w takim dużym mieszkaniu sam. A potem zaczęły się podchody z jej strony. Temat uciąłem bo nie odpowiada mi rola sponsora. Co do samej historii: Ukrainka + mąż + niepełnosprawne dziecko + awersja do seksu -> Panowie co tutaj może się nie udać?! 🤣 Czekam na dalszą historię
  4. Oczywiście, że nie potrzebujesz ale wydaje mi się, że nie zrozumiałeś o co mi chodzi. I żeby nie było nie piszę tego złośliwie. Możesz podnosić 250 kg na klatę, dymać codziennie inną panienkę, spać na gwoździach i jeść kamienie ale to nie świadczy, że jesteś silnym facetem. Silnego faceta cechuje niezależność, konsekwencja i to ile razy jest w stanie się podnieść po upadku i dalej realizować swój cel. Silny facet sam załatwia swoje sprawy i dodatkowo stanowi wsparcie swojej rodziny. Dlatego tak mnie dziwi Twoje postępowanie - bo z jednej strony opisujesz historie w stylu "macho" a za chwile piszesz, że pożyczasz od swojej byłej dużą sumę pieniędzy albo pozwalasz jej na załatwianie swoich spraw lub bawisz się w robienie jakichś głupich testów 🤷‍♂️ Nie wiem czy jesteś świadomy ale zaciągając zobowiązanie będziesz je kiedyś musiał spłacić w taki czy inny sposób. Budujesz z nią połączenie dzięki któremu ma i będzie miała na Ciebie wpływ. I tak jesteście ze sobą złączeni przez dziecko ale z tego co piszesz to ona już zaczęła Ci robić sieczkę w mózgu bombardowaniem telefonami. Nie dostrzegasz tego? Jak pójdziesz do pierwszego lepszego terapeuty to jedną z pierwszych rzeczy, które Ci powie to ograniczyć kontakt do niezbędnego minimum bo inaczej cały czas będziesz żył w jakimś beznadziejnym zawieszeniu. Nie poukładasz sobie głowy i życia tkwiąc w takim schemacie. Piszę to z własnego doświadczenia. Rozumiem jednak czasu już nie cofniesz. To, że z nim nie mieszkasz nie oznacza że nie możesz mieć wpływu na jego życie. Jeżeli sam sobie pomożesz to możesz być dla swojego syna wzorem i oparciem w życiu. Ale to wymaga czasu i ciężkiej pracy - najpierw ze sobą.
  5. Ja wiem, że już raz to pisałem ale znowu oczekujesz pomocy od swojej ex przy rozwiązywaniu swoich spraw/problemów. Może inaczej - nie masz nic przeciwko żeby ona się w Twoje sprawy angażowała. Dla mnie to jest niezrozumiałe. Silny mężczyzna to taki, który swoje sprawy jest w stanie ogarnąć sam. Te całe kreowanie siebie na "Pana Twardziela", sporty extremalne, dziesiątki panienek, szybkie motocykle etc... to wydaje się być tylko fasada, za którą rzeczywistość jest zupełnie inna. Wcześniej też pisałem, że ta historia zatoczy kilka okrążeń zanim to zrozumiesz i chyba właśnie zaczyna się kolejne. Nic zrobisz jak uważasz. Nie musisz słuchać porad obcych ludzi z forum w internecie. Moim zdaniem nic dobrego z tego nie wyjdzie. To już któryś raz jak używasz podobnego argumentu. Mi się wydaje, że Ty na siłę szukasz usprawiedliwienia żeby do niej wrócić. Dzieci to nie argument do utrzymywania związku aczkolwiek bardzo wygodnie się go używa. Utracone zaufanie nie powróci. I tak jak też wcześniej napisałem - każdy musi się sam kopnąć w dupę żeby to zrozumieć.
  6. Tego się nie dowiesz. Ona może chcieć być zwyczajnie w pobliżu, mieć z Tobą kontakt, pociągać za sznurki a w ekstremalnych sabotować Twoje nowe relacje. Kobieca logika jest pokrętna. Moja była też próbowała dawać znać, że jest w pobliżu. Były telefony, niezapowiedziane wizyty na kawkę, wieczorne sms-y "co słychać" a w skrajnych przypadkach nawet historia onkologiczna i płacz w rękaw. I to wszystko po tym jak zobaczyła, że zaczynam się podnosić z kolan i, że konsekwentnie mówię jej NIE. I cały czas to robiłem aż kontakt się uciął. Bez tego nie pójdziesz do przodu w swoim życiu. Jesteście związani dzieckiem - to komplikuje sprawę ale musisz wyznaczyć granice i się ich trzymać. Prób ich sforsowania będzie wiele a pamiętaj, że zabawa w partyzantkę jest długa i męcząca. Pieniądze oddaj jak najszybciej bo nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jaki argument jej dałeś do ręki. Jeżeli pojawiła się okazja inwestycyjna to albo ją odpuść albo skorzystaj z pieniędzy kredytowych i dolicz do stopy zwrotu dodatkowe koszty. Inaczej jeżeli odniesiesz sukces to będziesz słyszał, że to dzięki niej bo pożyczyła Ci na to pieniądze. Czas i konsekwencja są Twoim sprzymierzeńcem. 18 lat to szmat czasu i poukładanie życia i głowy na nowo będzie długie. Ja musiałem to zrobić po 10 latach i potrzebowałem niemal 3 lat żeby stanąć na nogi. Ale każdy jest inny i zbiera się w swoim tempie.
  7. Ile w obecnych czasach trwa uzyskanie kredytu konsumpcyjnego w banku? Poniżej godziny na pewno. Słaby argument. Jakich odpowiedzi jeszcze potrzebujesz? Bo chyba na pytanie zadane w tytule wątku już dostałeś odpowiedź.
  8. A już chciałem napisać ile to wątków wspólnych jest w historii autora tematu i mojej ale stwierdziłem, że przeczytam do końca i zobaczę co inni napisali. Już nawet powtarzający się motyw służbowego auta jako oznaki statusu/sukcesu zniosę - chociaż to samochód służbowy a nie Twój więc nie ma się czym chwalić. Tracisz pracę, tracisz samochód. Aż dotarłem do wątku pożyczki i rozjebało mi mózg 🤯 To jak to jest? Chcesz ułożyć sobie życie a jednocześnie pożyczasz kasę od ex? To banki są zamknięte? Kilkadziesiąt tys pożyczki dostaniesz od banku robiąc kilka kliknięć w telefonie! Gdzie zasady? Gdzie rama? Ja bym od byłej nawet złotówki nie wziął nawet gdyby spała na milionach. W ten sposób pokazujesz, że jesteś słaby i dajesz jej możliwość wpływania na Twoje życie. Jak chcesz stanąć na nogi skoro poprzedni rozdział nie jest zamknięty? No i podsumowanie to wisienka na torcie w postaci racjonalizacji. Ta historia zrobi jeszcze kilka okrążeń zanim autor zda sobie sprawę z tego, że po takich perypetiach do tego samego związku już się nie wchodzi bo to jak zmiana kajuty w Titanicu - skutek zawsze jest ten sam. No ale nic będziemy czekać, czytać i wspierać. Każdy musi sam się kopnąć w dupę żeby wyciągnąć odpowiednie wnioski. Niektórzy potrzebują tych kopniaków więcej.
  9. Przeczytałem wszystkie udzielone rady (za wszystkie dziękuję) i potwierdziło się moje przypuszczenie, że w większości są one spójne z moim postrzeganiem tej sytuacji. Postanowiłem się zdystansować do tego wszystkiego. Za nikogo nie będę błędów wychowawczych naprawiał. Każdy jest dorosły i niezależny i ma swoje życie. Z całego spotkania skończyło się na tym, że tylko siostra się pojawiła - młody zwinął się aby uniknąć konfrontacji, ja nie przyjechałem bo nie miałem ochoty ich oglądać a gdyby jeszcze się młody pojawił to rozerwałbym go na strzępy co tylko wywołałoby awanturę i kwasy w rodzinie. Skupiłem się na pracy i swoich sprawach co tylko wyszło mi na dobre. Matka mnie nie pozwie - to nie ten typ. Co innego brat - jak już pisałem wcześniej to taki charakter co zawsze wszystkich denerwuje a potem się chowa za innymi jak przegnie. I w tej sytuacji gdybym nim wstrząsnął to wcale bym się nie zdziwił gdyby zadzwonił na policję
  10. Niestety nie rokuje na nic. Przez lata inwestowałem w niego swój czas i energię. Kupowałem mu wszystko czego nie mogli mu zapewnić rodzice a mieli jego rówieśnicy. Zabierałem go na wakacje, zatrzymywał się u mnie na dłużej wielokrotnie i zawsze pomagałem kiedy tego potrzebował. Po powrocie do domu szlag wszystko trafiał... Niestety to jest przypadek beznadziejny. Postawa matki jest tragiczna. Wieczne usprawiedliwianie jego czynów. "On jest taki emocjonalny ale to dobry chłopak" po prostu nie mogę już tego słuchać. W 3s naprawiłbym 22 lata braku wychowania ale wiem, że to jest tylko na chwile - dopóki tam jestem. Gdyby chociaż postawiła mu sprawę jasno: to jest mój dom i moje zasady i jak chcesz tutaj mieszkać to musisz ich przestrzegać i skoro jesteś już dorosły to dokładasz się do rachunków tyle i tyle... Ale nie - ona będzie mu po kryjomu kupowała kolejne telefony, rowery, ciuchy, płaciła za jego prywatne wizyty dentystyczne chociaż on zarabia więcej od niej to jest wiecznie spłukany. I co dostaje w zamian? "Ale ty jesteś kurwa głupia! Wypierdalaj!" Patrzę na to z boku i przecieram oczy ze zdumienia.
  11. Hej Panowie! Od jakiegoś czasu jest problem z moim młodszym bratem - mianowicie trzeba go przywołać do porządku ale w jego przypadku nic nie działa i skończyły mi się pomysły. Jest najmłodszym z naszej trójki (10 lat młodszy od siostry i 16 lat ode mnie) i od zawsze był wychowywany pod kloszem przez rodziców. Taki typ dzieciaka, który wszystkich wkurwia a jak mu się nazbiera to ucieka i chowa się za spódnicą matki. Tak było cały czas i jak mówiliśmy z siostrą żeby coś z nim zrobili bo jest nie do wytrzymania to słyszeliśmy, że mamy się nie wtrącać i wychowywać będziemy swoje własne dzieci. Uczyć się nie chciał - skończył tylko szkołę podstawową i to z przygodami (dwa razy nie przeszedł do następnej klasy). Matka załatwiała mu papiery na wszelkiego rodzaju dysfunkcje, żeby nauczyciele nie mieli wobec niego wymagań a on i tak do szkoły nie chodził. Każdy jej mówił, że to błąd ale ona wiedziała lepiej natomiast wszyscy w koło byli zaangażowani w wyciąganie gnojka z ocen na koniec roku co póżniej okazało się tylko stratą czasu i pieniędzy. Ja w tym czasie byłem już dorosły i samodzielny. Rodzice nigdy nie mieli żadnych ambicji i kasy w domu często nie starczało do pierwszego - więc co robili jak młodego trzeba było wyciągnąć z ocen albo kupić mu coś lub zabrać na wakacje? Wysyłali do starszego brata. Zawsze mu pomagałem ale jak tylko wracał do domu to zachowywał się znowu tak samo. Dom też mieliśmy dysfunkcyjny - ojciec przemocowiec, matka bierna itd… Kiedy miał 17 lat zadzwonił do mnie z płaczem, że ojciec robi awanturę w domu i rzuca się na niego z rękami. Co zrobiłem? Wsiadłem w samochód i pojechałem go bronić. Ojciec dostał w mordę, on i matka spakowani i przeniesieni do mnie. Matka potem zamieszkała z babcią, rodzina się rozdarła i nigdy już potem nie zeszła. Młody mieszkał potem z matką i babcią. I co się stało po 2 mc od zdarzenia? Młody wrócił do ojca jakby nigdy nic i od tego czasu w zależności z kim się nie kłóci to z nim mieszka - raz z matką raz z ojcem. Dla mnie to jest nie do zaakceptowania jak ktoś nie ma podstawowych zasad w życiu i jakiegokolwiek kręgosłupa moralnego ale stwierdziłem, że to nie mój problem już i nie wtrącam się w to. Ja oczywiście z ojcem kontaktu od lat nie mam i tego nie potrzebuję. Ale do rzeczy. Młody zachowuje się paskudnie wobec wszystkich w około a szczególnie wobec matki. Jest bezczelny, roszczeniowy i wpada w histerię. Tylko kiedy ja się pojawiałem na miejscu to zachowywał się normalnie ale też oczywiście do czasu. Poszedł do pracy ale w domu nie dokłada się do niczego i pomimo tego, że drwi, że bez szkoły zarabia więcej od matki to wiecznie siedzi na jej garnuszku i pożycza pieniądze. Swoje przepierdala w całości na kolegów, kebaby, gadżety, jaranie itd… Ogólnie pomimo tego, że zarabia całkiem dobrze to nie ma zamiaru się wyprowadzić bo jak twierdzi nie będzie biedował bo po opłatach mu mało zostanie na zabawę… No kurwa… Rozmawiałem o tym z nim i matką ale to jak kulą w płot. Ona tylko dzwoni na zmianę do mnie albo do siostry i narzeka jak to gnojek się źle zachowuje albo jak to ją wyzwał. Sama sobie go tak wychowała. Młody nie potrafi się zachować w żadnej stacji - jak się spotykamy u matki to wszystkim jest za niego wstyd. Zachowuje się bezczelnie, przeklina jak szewc, opowiada cały czas jakieś swoje głupie historie o swoich koleżkach a wszyscy siedzą zażenowani przy stole. Do matki potrafi się tak odezwać, że szok. W jedne święta jak przyjechałem to po akcji przy stole przy gościach wziąłem go do kuchni na rozmowę i zaczął się rzucać to wstrząsnąłem nim kilka razy i skończyło się na tym, że wybiegł z domu z histerycznym płaczem i poszedł do kolegów obrażony na cały świat (facet 22 lata). A ja słyszałem potem od matki, że niepotrzebnie tak ostro zareagowałem i, że on jest dobrym chłopcem tylko nie kontroluje emocji - normalnie ręce opadają. Potem zachowywał się względnie normalnie przez miesiąc ale po tym czasie wrócił do starych zwyczajów. Próbowałem rozmów z nim to oczywiście wszystko wie lepiej i w ogóle. Dopóki jestem na miejscu to stara się w miarę kontrolować bo wie, że dostanie w pysk ale jak tylko wyjdę to jedzie po matce jak po starej kobyle… Wiem, że to brat ale nikt nie ma z nim żadnego wspólnego języka. Jest głupi jak but i bezczelny do granic możliwości. Najważniejsi są dla niego koledzy i dobra zabawa. Przykro to mówić ale wyrósł z niego patus, za którego jest mi wstyd. Próbowałem różnych sposobów, żeby wyprowadzić go na ludzi - od rozmów i pokazywania dobrego przykładu, udzielanie wsparcia i pomocy kiedy potrzebuje po ostatni wstrząs przy świętach - nic nie działa. Ostatnio się z nim starłem przez telefon bo zaczął te swoje histeryczne krzyki do matki i do mnie i obiecałem, że jak przyjadę to strzelę go w pysk bo matka może udawać, że nie słyszy ale ja nie i nie pozwolę mu na takie zachowanie. Oczywiście matka go wiecznie usprawiedliwia jaki to dobry i uczuciowy chłopiec tylko ma problemy z kontrolowaniem emocji - trzeba mu pomóc… W dzieciństwie załatwiała mu papiery na głupotę a teraz wymyśliła chorobę psychiczną jako usprawiedliwienie… Ręce mi opadają jak słyszę te bzdury. Ja uważam, że to jest wynik złego wychowania i braku zasad. On nigdy nie poniósł w życiu żadnych konsekwencji swoich czynów ale z drugiej strony to nie ja jestem rodzicem i nie powinienem się w to wtrącać. Przemoc też nie jest żadnym rozwiązaniem - raz, że jej nie lubię a dwa, że nie daje żadnych efektów. Chociaż ręce mnie swędzą i wpierdoliłbym mu z przyjemnością to wiem, że to nie ma sensu. W tygodniu jadę do miasta, w którym mieszka. Mieliśmy zjeść razem obiad u matki ale nie odwiedzę jej bo jak wejdę do domu to pierwsze co zrobię to rozerwę gówniarza na strzępy a nie mogę potem podrapany w biurze siedzieć bo jadę służbowo. Poza tym będzie tylko z tego wielka awantura a jak tylko wyjdę to matka będzie na niego chuchać i dmuchać i go żałować, że po ryju dostał… Nie wiem jak mam się zachować w tej sytuacji. Najlepszym rozwiązaniem będzie zdystansowanie się do tego wszystkiego. Nie jestem jego rodzicem. Nie lubię przemocy ale pokusa jest żeby mu wpieprzyć jak brat bratu czasami. Męczy mnie ta sytuacja i najchętniej to bym się od nich wszystkich odciął bo są tylko balastem i problemem. Moim zdaniem chłopak jest stracony i każdy zainwestowany w niego wysiłek to marnowanie energii. W końcu nikt za niego życia nie przeżyje. Ale szkoda bo to brat. Jakieś pomysły? Rady? Ktoś był w podobnej sytuacji i z niej wybrnął?
  12. Jak sam napisałeś "dusisz się" w tym związku a nie da się żyć bez powietrza. To nie jest związek dla Ciebie i nigdy w nim szczęśliwy nie będziesz. Bez zaufania nie ma związku. Zaufanie to podstawa. Nie wyobrażam sobie żeby mi moja partnerka sprawdzała telefon albo ja jej Jak macie inne sposoby spędzania czasu, inne zainteresowania to z czasem coraz bardziej będą się te różnice pogłębiały i będą coraz większym problemem. Chyba trzeba mieć udostępnioną lokalizacje drugiej osobie? 🤔 A co jeżeli są inne? Lepsze? Próbowałeś spojrzeć na to z innej strony? Sam piszesz, że ciągnie Cię do innych więc podświadomie wiesz, że Twoja partnerka nie jest najlepszym co mogło Ci życie zaoferować. Nie myśl o niej myśl o sobie. W związku trzeba być trochę egoista i na pierwszym miejscu stawiać siebie. Jeżeli jesteś szczęśliwy to jest to odpowiedni związek i możesz w niego inwestować. Jeżeli nie jesteś szczęśliwy i żadne działania niczego nie zmieniają to szczęśliwy nie będziesz nigdy i albo to zakończysz albo będziesz wiódł żywot męczennika. Tylko po co? Typowa kobieca manipulacja i przerzucanie winy. Wiem, że to chwyta za serce ale one w drugą stronę takich skrupułów nie mają
  13. Nie znam się to się wypowiem 😉 A tak na serio to co Twoja partnerka robi robiłem też ja swego czasu i z pracoholizmu jest tak samo trudno się wyrwać jak z każdego uzależnienia. Pieniędzy zawsze się przyda więcej, w pracy zawsze jest coś ważnego na tu i teraz, zawsze można zrobić coś lepiej a jak jeszcze człowiek widzi rezultaty tego jak się stara to łatwo wpaść w pułapkę. U mnie ucieczka w pracę była jeszcze spowodowana trwającym rozwodem więc praca pomagała mi skupić myśli na czymś innym niż domowy dramat. I wiesz co się stało? Po wiecznym gonieniu króliczka, po pracy po 12-14h dziennie, po wiecznym myśleniu o pracy organizm sam powiedział "dość!" i się wyłączył. Po prostu. Zaryłem o dno bardzo mocno, kariera się załamała i dłuuuugo trwało zanim wróciłem do obiegu. Tutaj akurat zarobione nadwyżki idealnie nadały się do przeżycia tego okresu ale w ostatecznym rozrachunku wyszedłem na 0 I teraz z perspektywy czasu myślę, że co mi było po tych pieniądzach skoro nie miałem czasu się nimi cieszyć? Teraz mam totalne wyjebongo i pracę kończę po 8h - mam energię żeby cieszyć się życiem i doceniam to co mam. Mam czas na hobby, przyjemności, treningi i kasa też się zgadza bo za doświadczenie odpowiednio płacą. Ale żeby dojść do tych wniosków potrzebowałem pomocy psychologa. To mi pozwoliło na nowo poustawiać priorytety w moim życiu. Dopóki związek się nie rozkłada, a z tego co pisałeś niczego takiego nie widzę, jest czas na terapię i szczerą rozmowę. Zaszkodzić nie może a tylko pomóc.
  14. Masz rację - wielu tak robi. To wynika najczęściej z braku wiedzy o związkach i tego, że historia o związku z ojcem jej dziecka jest przedstawiana w bardzo podkoloryzowany i kłamliwy sposób. Samotna matka praktycznie zawsze musiała uciekać z takiego związku żeby ratować siebie albo dziecko. I tutaj dajemy się łapać jak ryby na haczyk i ja też się tak złapać dałem niestety. Byłem przekonany, że rozpad poprzedniego małżeństwa mojej byłej był w 100% jego winą a ona i córka były niewinnymi ofiarami. Tam się okazało inaczej
  15. A o boku facetów z jakiej grupy zawodowej się takie laski wg Ciebie kręcą? I ile takich lasek jest w ogóle? Podejrzewam, że bardzo mały % jednak.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.