Może dostanę złoty szpadel za odkop ale..
Żeby nakreślić sytuacje..
Jestem studentem, jak na studenta ogarniam kasy na razie tyle, co mi starcza na opłacenie akademika, żywność, doczesne wydatki, coś odłożę, tendencja wzrostowa ogólnie. Pożyczyłem koledze, który mieszka w module ze mną, w pokoju obok, 50 zł do Bożego Narodzenia, aktualnie minęły 2 miesiące i cały czas mnie zbywa, niby niewielka kwota ale czuję się wydymany. Nie tylko z powodu tej, może i małej kwoty, ale podsumowując cały czas na czymś tracę, np. na użyczaniu fajek (obecnie nie palę już prawie miesiąc, z czego jestem bardzo zadowolony ). Jak to rozwiązać, może nie tyle wymusić zwrot co "podnieść" respekt wobec mnie? Niestety mam tak, że chętnie daję sam nie wiele mając.