Skocz do zawartości

raven

Użytkownik
  • Postów

    178
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez raven

  1. Teoretycznie tak, ale raczej w sytuacji jakbyś w ogóle nie płacił. 2200 zł tytułem zabezpieczenia to wysoka kwota - na ile to dzieci i w jakim wieku?
  2. @Lexmark82 Jej były mąż zmarł tragicznie - wypadek. Koleżanek doradzających brak, przynajmniej nic nie mówi tego typu. Niestety nie ma żadnego hobby, ma 2 znajome z pracy, z którymi spotka się tak raz na 2-3 miesiące poza pracą. Dziecko ogarnia dobrze, nie mam zastrzeżeń. Tak, mamy za sobą 3 takie wyjazdy, ogólnie było ok. Tak, jak pisałem - nigdy wcześniej nie przejawiała takich zaborczych zachowań, wręcz podkreślała, że wie jak ważne są dla mnie praca i moje hobby. Odnośnie mojego dziecka - niestety tak, zaczęła być zazdrosna, usłyszałem tekst, że "dla swojego dziecka potrafię wyjść wcześniej z firmy, a dla niej samej już nie"... Na pewno się nie ugnę. Powiedziałem, że jeśli jej nie odpowiada jak jest, to może odejść. Ja mam gdzie mieszkać (mam swoje mieszkanie). Widzę to tak, że jeśli będzie chciała odejść, to znaczy, że udawała i jest niedowartościowana, bo szuka więcej uwagi. Dziś ma się określić.
  3. @Lexmark82 Dzięki za obszerną wypowiedź i wskazanie materiałów. Wiele z tego ma miejsce w mojej obecnej rzeczywistości. Niestety także obawiam się, że pani zaczyna wpadać w schemat - nieco ponad rok wspólnego mieszkania i pojawiają się zachowania typu: "czuje się zaniedbywana", "potrzebuje z twojej strony więcej uwagi i spędzania razem większej ilości czasu".... Zaczęło jej przeszkadzać, że pracuję dłużej niż do przysłowiowej 16 i że poświęcam czas na moje hobby, jakim jest sport (niemal codziennie to robię). Powiedziała, że mam to przemyśleć i zmienić "podejście", ponieważ w innym przypadku odejdzie ode mnie. Na to ja, że jak chcesz, to odejdź, a ona, że chce być razem, ale chce więcej uwagi. Wcześniej nigdy tak się nie zachowywała. Także chyba okres promocji się skończył, jakie wasze opinie?
  4. @StatusQuo U mnie również - małżeństwo to był mój największy błąd. Wyciągnąłem wnioski i teraz będąc w LTR, nie zamierzam się żenić. Pamiętaj - małżeństwo to stosunek prawny, do związku zaś nie potrzeba stosunku prawnego, a więc nie potrzeba małżeństwa?
  5. @Lexmark82 Dzięki za obszerną wypowiedź. Czy mógłbyś jednak napisać więcej o własnych doświadczeniach, który wpisują się w te punkty? Najlepiej przykłady sytuacji, które zapadły najbardziej w pamięć - to najbardziej przemawia. Ponadto, jak zakończył się u Ciebie ten związek - kto podjął decyzję o odejściu i w jakich okolicznościach?
  6. @mirek_handlarz_ludzmi Jak najbardziej. Mieszkamy razem, a moje dziecko jest u nas regularnie i ma także swój własny pokój i rzeczy. W kwestii wydatków nic się nie miesza - ja na swoje, partnerka na swoje, wspólne wyjazdy pół na pół. Pod tym względem jest OK - moja ex to zaakceptowała, jak dotychczas nie robiła wyrzutów czy jazd ani nie nastawiała dziecka przeciwko partnerce. Z kolei ze strony partnerki, nie ma tematu ex, ponieważ nie ma go już na tym świecie... Jednak największe wyzwanie, jakie widzę po pewnym czasie takiego wspólnego życia - to rywalizacja pomiędzy dzieciakami (są w podobnym wieku) o wszystko i ciągłe porównywanie się. To często tworzy sytuacje pełne napięcia.
  7. Zwracam się do braci, którzy tworzą lub tworzyli rodziny patchworkowe - co możecie napisać nt. swoich doświadczeń w takiej rodzinie? Jestem ciekaw, bo sam jestem w takiej sytuacji od pewnego czasu (ja i moje dziecko + moja partnerka i jej dziecko) i największe wyzwanie, jakie widzę, to dzieci i ich miejsce w takim układzie właśnie. Gdybym nie miał dziecka z poprzedniego związku, to nie wszedłbym w taką relację z samotną matką, dlatego pytanie kieruję zwłaszcza do braci, którzy sami mają dziecko i tworzyli lub tworzą takie związki.
  8. @Lexmark82 Co możesz napisać więcej nt. swoich doświadczeń w rodzinie patchworkowej? Jestem ciekaw, bo sam jestem w takiej sytuacji od pewnego czasu i największe wyzwanie, jakie widzę, to dzieci i ich miejsce w takiej rodzinie właśnie.
  9. O czym Ty piszesz? W polskiej rzeczywistości prawnej nie ma opcji, aby być pozwanym o alimenty, gdy nie ma się wspólnego dziecka z byłą ani też o alimenty na byłą, jeśli nie było małżeństwa. Jeśli twierdzisz, ze jest inaczej, to wyjaśnij proszę, bo to jednak sianie sporego zamętu wg mnie.
  10. @Still Możesz rozwinąć? Dlaczego uważasz, że związek z wdową z dzieckiem to nie to samo, co związek z samotną matką, np. po rozwodzie?
  11. Bracia, wyprowadziłem się. Był płacz, prośby, przepraszanie, ale byłem nieugięty. Szkoda, że tak to się skończyło, ale to ona wybrała tę drogę, dla mnie najważniejsze jest moje zdrowie psychiczne. Teraz jestem u siebie i odpoczywam. Dzięki Wam za wsparcie.
  12. Proszę moderatorów o zamknięcie tego wątku - założony osobny temat.
  13. Witajcie Bracia, Jestem z dziewczyną niecałe 2 lata, od około roku razem mieszkamy. Ostatnio zachowała się w sposób, który mi się nie spodobał i ciekaw jestem Waszych opinii. W miniony weekend pokłóciliśmy się - poszło o to, że nie chciałem jechać z nią na obiad do jej rodziców, bo miałem już plany rowerowe, o czym wiedziała wcześniej - strzeliła lekkiego focha, co zupełnie zignorowałem. Wczoraj poinformowała mnie, że w sobotę chce wyjść z koleżankami na piwo, mówię OK. Wcześniej już wychodziła, nie robiłem jej z tego powodu problemów. Jednak później przypadkowo zobaczyłem przychodzącą wiadomość na jej telefon, gdy zostawiła go w pokoju - a tam informacja od kolegi z pracy (którego kojarzę), że on potwierdza piwo w sobotę...? Sprawdziłem korespondencję i zaczynała się mniej więcej tak: Kolega: Może wyskoczymy na piwko w sobotę? Dziewczyna: Chętnie, jak uda mi się przekonać [ravena], że wychodzę z koleżankami, dam Ci znać. Muszę to dobrze rozegrać, żeby nie miał podejrzeń. A w dalszej części konwersacji żaliła się mu na moją osobę, wynikało z niej, że wcześniej tego dnia mówiła mu o naszych problemach związkowych. Niestety (albo stety?) nakryła mnie, jak czytałem te smsy, więc od razu wyłożyłem jej kawę na ławę. Była zjebka, a na końcu powiedziałem, że rozważam odejście i wyprowadzkę (mieszkanie jest jej, ale mam swoje, o czym ona dobrze wie) i potrzebuję czasu na przemyślenie - bo straciłem zaufanie do niej i uznaję to za brak lojalności i uczciwości względem mnie. Jej reakcja - na początku bagatelizowanie ("to tylko kolega, nic nas nie łączy, miałam chwilę słabości, tylko pisaliśmy"), potem próba przerzucenia winy na mnie ("bo za mało okazywałeś mi uczucia i czegoś mi brakowało z twojej strony"), następnie widząc moją nieugiętą postawę zaczęła przepraszać, mówić, że wie, że źle zrobiła, że to jej wina + łzy i próby przytulania się do mnie i proszenie o szansę ("przekonasz się, że mi na tobie zależy, pokażę ci to, tylko ode mnie nie odchodź"). Powtórzyłem, że potrzebuję czasu, by to przemyśleć i poszedłem spać. Dziś rano powtórka z zakresu łzy, próby przytulenia, proszenie o szansę - z mojej strony suche info, aby się ogarnęła i poszła do pracy. Bracia, Waszym zdaniem - czy warto dać jej szansę czy nie? Mam za sobą zdradę żony i rozwód, więc być może jestem wyczulony na takie zachowania, ale nie mam ochoty przechodzić przez podobne doświadczenia po raz kolejny. Dlatego zastanawiam się, czy powininenem to uciąć i zakończyć już na tym etapie, żeby chronić własne zdrowie psychiczne czy podjąć ryzyko i dać szansę. Zaznaczam, że wcześniej nie było takich zachowań z jej strony.
  14. Witajcie Bracia, Dziękuję za Wasze wypowiedzi. Odświeżam temat, bo pojawiło się zachowanie dziewczyny, które mi się nie spodobało i ciekaw jestem Waszych opinii. Tło - związek niecałe 2 lata, od około roku razem mieszkamy. W miniony weekend pokłóciliśmy się, poszło o to, że nie chciałem jechać z nią na obiad do jej rodziców, bo miałem już plany rowerowe, o czym wiedziała wcześniej - strzeliła lekkiego focha, co zupełnie zignorowałem. Wczoraj poinformowała mnie, że w sobotę chce wyjść z koleżankami na piwo, mówię OK. Wcześniej już wychodziła, nie robiłem jej z tego powodu problemów. Jednak później przypadkowo zobaczyłem przychodzącą wiadomość na jej telefon, gdy zostawiła go w pokoju - a tam informacja od kolegi z pracy (którego kojarzę), że on potwierdza piwo w sobotę...? Sprawdziłem korespondencję i zaczynała się mniej więcej tak: Kolega: Może wyskoczymy na piwko w sobotę? Dziewczyna: Chętnie, jak uda mi się przekonać [ravena], że wychodzę z koleżankami, dam Ci znać. Muszę to dobrze rozegrać, żeby nie miał podejrzeń. A w dalszej części konwersacji żaliła się mu na moją osobę, wynikało z niej, że wcześniej tego dnia mówiła mu o naszych problemach związkowych. Niestety (albo stety?) nakryła mnie, jak czytałem te smsy, więc od razu wyłożyłem jej kawę na ławę. Była zjebka, a na końcu powiedziałem, że rozważam odejście i wyprowadzkę (mieszkanie jest jej, ale mam swoje, o czym ona dobrze wie) i potrzebuję czasu na przemyślenie - bo straciłem zaufanie do niej i uznaję to za brak lojalności i uczciwości względem mnie. Jej reakcja - na początku bagatelizowanie ("to tylko kolega, nic nas nie łączy, miałam chwilę słabości, tylko pisaliśmy"), potem próba przerzucenia winy na mnie ("bo za mało okazywałeś mi uczucia i czegoś mi brakowało z twojej strony"), następnie widząc moją nieugiętą postawę zaczęła przepraszać, mówić, że wie, że źle zrobiła, że to jej wina + łzy i próby przytulania się do mnie i proszenie o szansę ("przekonasz się, że mi na tobie zależy, pokażę ci to, tylko ode mnie nie odchodź"). Powtórzyłem, że potrzebuję czasu, by to przemyśleć i poszedłem spać. Dziś rano powtórka z zakresu łzy, próby przytulenia, proszenie o szansę - z mojej strony suche info, aby się ogarnęła i poszła do pracy. Bracia, Waszym zdaniem - czy warto dać jej szansę czy nie? Mam za sobą zdradę żony i rozwód, więc być może jestem wyczulony na takie zachowania, ale nie mam ochoty przechodzić przez podobne doświadczenia po raz kolejny. Dlatego zastanawiam się, czy powininenem to uciąć i zakończyć już na tym etapie, żeby chronić własne zdrowie psychiczne czy podjąć ryzyko i dać szansę. Zaznaczam, że wcześniej nie było takich zachowań z jej strony.
  15. Panowie, dzięki za wypowiedzi, doceniam. Dziś rano spodziewałem się ciągu dalszego focha, a tu niespodzianka - dziewczyna zrobiła mi śniadanie i drugie do pracy, więc chyba coś do niej dotarło?
  16. @Yolo & @DavidStarsky Nie zrozumieliście - zagroziłem odejściem w reakcji na jej focha i wyjście z kuchni, gdy rozmowa toczyła się wieczorem. Jak jej coś nie pasuje, to ma to powiedzieć wprost, konkretnie, a nie się obrażać. Bezinteresowność w relacji z kobietami nie istnieje, jeśli dajesz siebie za darmo i nie wymagasz w zamian, to już jesteś stracony...
  17. Witajcie, Jestem w związku od ponad roku - jest dobrze, dziewczyna nie robi fochów, angażuje się i stara, seks jest kiedy chcę, sama również inicjuje. Mieszkamy razem. Jednak od ostatniego czasu zaczęły pojawiać się niepokojące dla mnie sygnały - poniżej opiszę jeden z nich, dla mnie dość znaczący. Dziewczyna dostaje bólu zęba, przez co nie może w nocy spać. Rano jest drażliwa, małomówna, ogólnie słaby kontakt - tłumaczy się, że to przez ząb. Miała do załatwienia ważną sprawę na mieście, proponuję jej więc, że ja to przejmę i ogarnę, a ona niech jedzie do dentysty. I tak robimy. Po wizycie u dentysty, pisze mi, że sytuacja jest doraźnie opanowana i czeka ją zabieg w perspektywie miesiąca, na który musi się umówić - ale, że nie będzie dzwonić, bo nie umie mówić z bólu. Piszę jej więc tak: Ja: Odpocznij i jedź do domu. Pomóc Ci z umówieniem zabiegu? Mogę podzwonić i rozeznać temat. Ona: Nie będę dzwonić dzisiaj, bo nie umiem mówić. A co do odpoczynku, to mam l4, ale jestem w pracy. Ja: Kochanie, wróć do domu i odpoczywaj, podzwonię i porozmawiamy wieczorem. Ona: Ja się będę zwalniać wcześniej, bo jeszcze mam gorączkę. To, co mi się nie spodobało w jej odpowiedzi - brak odniesienia się do mojej oferty pomocy i punktowanie mnie ("nie odpoczywam, bo pracuje") - tak to odbieram. Po przyjeździe do domu - chłód z jej strony, leży w łóżku, brak inicjatywy jeśli chodzi o przywitanie się, tylko narzekanie, jaka to ona chora i słaba. Nie pytała się nawet o rozeznanie, a gdy sam jej przekazałem, co ustaliłem w temacie (kompleksowe info dla niej, musi tylko wybrać miejsce zabiegu), to w odpowiedzi tylko "acha". Zająłem się więc swoimi sprawami, dopiero podczas wieczornego spotkania w kuchni sygnalizuję jej, że nie podoba mi się takie zachowanie i podejście - odbieram to jako brak szacunku, mówię, że daję swoje zaangażowanie i pomoc, a w zamian dostaję obojętność, więc nie będę tak robił, bo jej się to nie należy za samo istnienie, ale ma się sama starać jak dotychczas. Jej reakcja - szukasz dziury w całym, chcesz mnie dostowować do siebie, po czym foch i wyszła obrażona. I tak aż do momentu, gdy kładliśmy się spać - ona dalej milcząca, a ja wtedy mówię jej, że nie będę tolerować takiego zachowania i jeśli się to nie zmieni, to będę musiał od niej odejść. Jej odpowiedź - nie strasz mnie, widocznie ci na mnie nie zależy. Ja powtórzyłem, to co wcześniej i poszedłem spać. Jak byście zinterpretowali takie zachowania?
  18. @Mr Bread Gratulacje! Napisz proszę, jaki okres czasu upłynął u Ciebie od złożenia wniosku w sądzie do pierwszej rozprawy?
  19. @robert_m Nie ma takiej możliwości z automatu, musiałbym wnieść osobny pozew o obniżenie alimentów i wykazać, że teraz więcej zajmujesz się dziećmi i w ten sposób realizujesz w jakimś stopniu obowiązek alimentacyjny. A jakie kwoty płacisz i na dzieci w jakim wieku?
  20. @Pozytywniak Rozumiem, masz jakieś "haki" na ex i to ją być może powstrzymuje. Osobiście myślę, że moja ex zapewne natychmiast w takiej sytuacji złożyłaby wniosek o pozbawienie władzy argumentując to długotrwałym brakiem zainteresowania dzieckiem, co może być przesłanką do stwierdzenia istnienia trwałej przeszkody w sprawowaniu władzy.
  21. @Pozytywniak Dziękuję za wpis i podzielenie się - to musiała być bardzo trudna decyzja. Ja na taką nie jestem gotowy, przynajmniej teraz. Obawiam się również, że gdybym poszedł w tym kierunku, ex natychmiast wykorzystałaby to przeciwko mnie i wystąpiła do sądu z wnioskiem o pozbawienie praw rodzicielskich. Jak to u Ciebie sie potoczyło w tym aspekcie? Dalej masz pełne prawa?
  22. @Normalny Czyli prawie miesiąc dziecka nie widziałeś, tak? Uregulowanie sądowne jest potrzebne, gdy ex robi problemy - to jedyny "bat" na nią, gdy utrudnia, idziesz do sądu z pozwem o zagrożenie zapłatą. Ta droga jest właśnie przede mną.
  23. @Normalny Jak długo nie widziałeś dziecka? Moja ex jest w związku z gościem, który zostawił dla niej żonę i sam też ma syna. Dla mnie największym problemem w tym wszystkim jest kwestia pogarszającej się relacji z dzieckiem. Na skutek działań ex, mój syn nie chce do mnie chodzić, jak mnie widzi, to zaczyna płakać i mówić, że chce do matki... W opinii psychologicznej, którą mamy z rozwodu, biegli napisali, że dziecko dopasowuje się do matki i przejmuje jej nastawienie do ojca, a te jak się domyślacie, jest bardzo negatywne. Do tego stopnia, że ex podczas prób odbioru napuszcza na mnie gacha i każe mu "chronić" syna przede mną, co ten posłusznie wykonuje - takie absurdy mają miejsce. Na pewno rozpocznę batalię sądową o utrudnianie kontaktów, ale to niestety długa droga i zanim dojdzie do rozprawy, to minie kilka miesięcy, podczas których dalej mogę nie widzieć dziecka - nie wiem, co jeszcze można zrobić, aby tym tzw. międzyczasie uskuteczniać te kontakty?
  24. Panowie, czy może się wypowiedzieć ktoś, kto przeszedł to postępowanie do końca? Czy sąd zagroził matce nakazaniem zapłaty i czy to pomogło? Jeśli nie, to czy w drugim etapie nakazał zapłatę? No i kluczowe jest pytanie - po ilu utrudnieniach składać wniosek - czy np. 3 to wystarczająca ilość?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.