Skocz do zawartości

rewter2

Starszy Użytkownik
  • Postów

    368
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez rewter2

  1. W tej chwili oba te zawody mają podobny zakres uprawnień, ale radcy prawni prawo do reprezentowania w sprawach rozwodowych uzyskali kilka lat temu, adwokaci mieli od zawsze, więc szukaj raczej adwokata bo będzie miał większe doświadczenie.
  2. A to nie jest czasem tak, że bitcoin jest największy i taki zostanie, bo to samonapędzająca się trochę kula - ma największą kapitalizację więc przyciąga najwięcej ludzi, im więcej ludzi przyciąga tym większa kapitalizacja itd. Ogólnie inwestycja długoterminowa zawsze powinna być korzystna, jeśli system będzie bezpieczny a ilość waluty stała i skończona (to wynika natomiast z matematyki), to każdy dolar wchodzący w system powoduje zwiększenie wartości kryptowaluty.
  3. Powinno być ok. Poszukaj sobie pełnomocnika kobietę, jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, mężczyznom czasem bywa trudno d..ebać kobiecie, kobiety takich sentymentów wobec siebie na wzajem nie mają. Po co ci orzeczenie winy żony? Poważnie pytam.
  4. Sądzimy, że on ją pobzyka a jak sprawa zacznie się rozwijać w stronę związku (ona będzie cisnąć) to ją zostawi. Wtedy ona będzie chciała wrócić i będziesz miał chwilowo Najlepszą Żonę Na Świecie. Żadnego pozwu o rozwód nie złoży bo baby chętnie gadają ale jak przychodzi do podejmowania decyzji, i to takich które są nieodwracalne, to się bronią rękoma i nogami żeby utrzymać status quo. Tak więc za bardzo się nie nastawiaj. Oczywiście rozpadowi związku małżeńskiego winny będziesz zawsze ty, nie ma na tym świecie kobiety która by się otwarcie przyznała że rozwaliła swoje małżeństwo bo się puszczała. Never ever.
  5. A ile córka ma lat? Żona pracuje? Jest na tyle samodzielna, że jest w stanie się sama utrzymać? Jaka jest twoja wizja opieki nad dzieckiem po rozwodzie? Jeśli masz odpowiedzi na te pytania i jesteś zdecydowany że tego właśnie chcesz (rozwodu) to po prostu któregoś dnia usiądź i spokojnie powiedz o tym żonie. A potem zacznij działać - znajdź adwokata który złoży pozew i małymi kroczkami do przodu. Sam proces potrwa w najlepszym wypadku kilka miesięcy / rok, więc im wcześniej tą drogę rozpoczniesz tym szybciej dojdziesz do celu.
  6. To nie jest blitzkrieg, nie da się tego wygrać z zaskoczenia. Dlatego warto się systematycznie przygotować. Macie jakiś większy wspólny majątek? Masz swoją rodzinę (po krwi)? Co myślą o twojej żonie? Wiedzą że w waszym małżeśtwie się nie układa? Staną po twojej stronie? Spoko, przeciez nikt się nie obraża
  7. Ja jestem prawnikiem (sorry). I po rozwodzie. I potwierdzam, nie wiem czego się bałem przed, chyba nieznanego. Rozwód był najlepszą decyzją jaką podjąłem w życiu, gdybym się tak nie rozczulał to miałbym kilka lat do przodu podejmując ją wcześniej. Oczywiście pozostaje też kwestia dziecka. Ale wiedząc na co córka się napatrzyła w domu za czasów tzw. małżeństwa wiem, że teraz ma znacznie lepiej niż gdyby utrzymywać to małżeństwo dla tzw. "dzieci".
  8. No a co by się wg ciebie stało - hipotetycznie - gdybyś powiedzmy jutro złożył pozew o rozwód bez orzekania o winie?
  9. A jesteś w stanie zacząć opowiadać jej o swoich problemach emocjonalnych (wyimaginowanych), wątpliwościach dotyczących życia (wyimaginowanych) i ogólnie zrobić z niej tampon emocjonalny na pierdyliard swoich zmyślonych problemów? To na początek powinno dość szybko spowodować, że sama nie będzie chciała z tobą być.
  10. Ciekawe czy wyciągnęła z tego jakieś wnioski. Nie, w sumie to było pytanie retoryczne.
  11. Ale zdajesz sobie sprawę, że to objaw jakichś tam problemów psychicznych (z całym szacunkiem) żony, i jeśli już to należało by leczyć przyczyny a nie zaleczać skutki?
  12. Oczywiście, że jest problemem. Ale musi sobie jakoś z tym problemem radzić i chyba radzi. Dla mnie te koszty nie są problemem. Można by obrócić sytuację - ja mam fajną kobietę i udany seks. Może to obiektywnie nie jakieś halo, ale patrząc dookoła na małżeństwa moich kolegów i zachowania ich żon (i to nie jednego tylko jakoś tak wychodzi że duzej liczby) to ja np. się cieszę z tego co mam. Poważnie. No nie, to było by bardzo dobrze. Raz na 2-3 miesiące w roku szkolnym + 1/2 tygodnie w ferie i wakacje.
  13. Może nie tyle zgadzam się lub nie z postami w wątku, co dziwi mnie trochę podejście rozczarowanych osób które naiwnie uważają że za opiekę nad nie swoim dzieckiem należy im się od razu medal. Jasne jest że matka zawsze będzie stała po stronie dziecka (każdy kto sam jest rodzicem dobrze wie jak to działa), jasne jest że do nie swoich dzieci trzeba mieć czasem grubą skórę i dystans, ale to są decyzje które się podejmuje zanim się w taki związek wejdzie, a nie jest rozczarowanym potem że jest inaczej niż się spodziewało. Poza tym, jak ktoś sobie daje wejść na głowę to na głowę wejdzie mu tak samo partnerka bez dziecka jak i partnerka z dzieckiem. Ja wychodziłem z takiego punktu, że po rozwodzie mam opiekę naprzemienną i sam opiekuję się (wtedy) 11-letnią córką. Spotykałem się w tzw. międzyczasie z kilkoma pannami, także takimi które same dzieci nie miały. Na poziomie powiedzmy komunikacyjnym każda twierdziła, że moje dziecko to nie problem i w ogóle fajnie że się opiekuję i w ogóle itp. itd., na poziomie emocjonalnym moja córka była problemem dla *każdej* jednej partnerki. Często niewysłowionym i nie przyznanym, natomiast zawsze gdzieś tam była problemem który gryzie i wpływa na związek. Ja nie mam zamiaru rezygnować z opieki nad swoim dzieckiem więc uznałem też że okład 1x1+1x1 to będzie układ powiedzmy, uczciwy. Póki co raczej się sprawdza niż nie.
  14. Słabo i nieregularnie. Jak są dłuższe przerwy szkolne (wakacje, ferie) to młody jeździ do ojca na 1-2 tygodnie, w ciągu roku co jakiś czas ad-hoc na weekend. u mnie nie, natomiast ja mam 15-to letnią córkę z poprzedniego małżeństwa którą opiekuję się w formie naprzemiennej, tj. mieszka dwa tygodnie u nas i dwa tygodnie u swojej matki. Powiedzmy 70/30, proporcjonalnie do zarobków. No właśnie przynajmniej do tej pory (2 lata mieszkania razem) żadnych większych konfliktów to nie było. Jeśli ja mam coś do młodego to mówię mu w cztery oczy jakiego zachowania lub niezachowania oczekuję. W cztery oczy nie dlatego żeby unikać matki, ale dlatego że tak uważam że należy załatwiać sprawy konfliktowe, nie na forum publicznym przy wszystkich (nie)zainteresowanych. Jakieś naprawdę drobiazgi gdy zwracałem mu uwagę publicznie to matka albo popierała albo się nie wtrącała. Inny aspekt jest taki, że jest kilka rzeczy które chciałem żeby robił inaczej niż robi, np. uprawiał jakiś sport, chodził na treningi itp. Tutaj jak młody nie chciał (bo oczywiście lepiej siedzieć przy kompie) i się bronił, to potem szedł do matki i wypłakał że on nie chce chodzić. Gdyby to był powiedzmy mój syn to by po prostu chodził, tutaj nie cisnę, nie ma sensu uszczęśliwiać kogoś na siłę.
  15. Ja jestem od czterech lat w zwiazku z kobieta ktora ma 12 to letniego syna. Mieszkamy razem, uklada sie dobrze, z mlodym relacje w normie, nie udaje jego ojca. Nie mowcie wiec ze sie nie da, bo spoko sie da. Mozliwe tez oczywiscie ze sam nie wiem jak gleboko w d.pie jestem i jak mam zle, no ale powiedzmy ze nie czuje tego Jesli ktos ma jakies konkretne pytania to dawajcie.
  16. rewter2

    Witam wszystkich

    Witajcie, Na forum trafiłem trochę przypadkowo szukając w google kto to są te całe "korposuki", drugie miejsce w wyszukiwarce no i jestem A poważniej, nie sądziłem że istnieje taki poważny i duży odpowiednik zachodniego "Red Pill". Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Tomek
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.