Skocz do zawartości

Pyrrus

Starszy Użytkownik
  • Postów

    488
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Pyrrus

  1. Dieta to nigdy nie była moja mocna strona.
  2. Pyrrus

    Popielec

    Miałem tak samo jakieś 15 lat temu. Nie chciałem iść do kościoła żeby ktoś sypał mi po głowie popiołem. Miałem 14 lat, rodzice nie przyjmowali do wiadomości takiej postawy i zostałem zwyczajnie sprany kijem. Kij się połamał a ja nadal uparty, złamałem się dopiero jak matka poszła po pogrzebacz od pieca. Dzisiaj mam dobry kontakt z rodzicami, szanuje ich ale nigdy nie zapomniałem przemocy na tle religijnym. Nie chodzę do kościoła od 10 lat. Nie mam zamiaru przepraszać za to że istnieje.
  3. @jaro670 jak przyjaciółka kopnęła mnie w dupę to też szukałem porad u koleżanek. Dostałem porady typu daj jej trochę czasu aż jej przejdzie złość, kup jej coś fajnego, zaskocz ją jakimś miłym gestem. Dopiero bracia z forum uświadomili mnie jaki ze mnie cipeusz. A jak wiadomo samiczki nie szanują cipeuszy, więc nie ma mowy o żadnej przyjaźni, ani tym bardziej o czymś więcej. Teraz wiem że raz straconego szacunku nie odzyskam już nigdy. Żeby do mnie dotarło musieliście po mnie pojechać, czasami tak trzeba. Do kolegi @Pete8 nie licz na przyjacielskie relacje, to wszystko będzie udawane. Straciłeś jej szacunek i już go nie odzyskasz. Ale możesz zachować godność i nie nadskakiwać jej więcej. I choćby prosiła, błagała to odpowiadasz: "spierdalaj mi"
  4. Dokładnie tak jest. Ona nigdy nie będzie Cie traktować jak przyjaciela bo straciła do Ciebie szacunek, a w przyjaźni szacunek to podstawa. Zerwij z nią kontakt, poczujesz się wtedy lepiej. Wiem z własnego doświadczenia Od dzielenia się troskami jest najlepszy kumpel albo pies. Ja zrozumiałem to zbyt późno.
  5. Jak jestem w robocie to zdarza się że przez cały dzień zjem tylko 3 kanapki. Żeby być w formie muszę suplementować się witaminami.
  6. Pewnie by pomogła, ale trudno byłoby mi każdego dnia przygotować i jeść pełnowartościowe posiłki.
  7. Zawsze myślałem że te wszystkie akcje i apele o niestrzelanie w sylwestra to jakaś bzdura. Myślałem tak dopóki nie zobaczyłem na własne oczy jak reaguje 8 miesięczny szczeniaczek na takie wystrzały. Mieszkam na wsi, każdy z sąsiadów chce przywitać Nowy Rok wybuchowo. Piesek oczywiście biega wolno. Nie pomyślałem o tym żeby go na tę noc przynajmniej zamknąć. No i przepadła psinka nie wiadomo gdzie.
  8. Kiedyś byłem strasznym anemikiem, nie wierzyłem że branie witamin cokolwiek pomoże. Ale dużo czytałem na ten temat, wprowadzałem w życie i teraz wyniki badać mam lepsze niż kiedykolwiek. Czy pomogło branie witamin? Moim zdaniem na pewno tak. Ale każdą witaminę trzeba brać osobno. Wszelkie multiwitaminy mają zbyt małe dawki, nawet jeśli na ulotce pisze że zaspokajają 100% dziennego zapotrzebowania.
  9. Czyli w skrócie: Najpierw jesteś miłym misiem, nieszczęśliwa miłość. Potem stajesz się alfa, kobiety lgną do Ciebie, bawisz się nimi, masz ich bardzo dużo. A na koniec upokarzasz się bo jedna laska dała Ci kosza? Ostatnia historia to tak jakbym czytał o sobie, tyle że ja zawsze taki byłem. Ale chcę się zmieniać, chcę być alfa i mieć jaja. A skoro Ty byłeś alfa i miałeś jaja to dlaczego sam je sobie obciąłeś?
  10. Jeszcze niedawno miałem straszne kompleksy że nie mam żony, a tu już 30 na karku. Tak byłem zaprogramowany. Sporo dziewczyn zakwalifikowało mnie jako "dobrego przyjaciela" a ja zawsze liczyłem na coś więcej, po czym te "wielkie przyjaźnie" zawsze się rozmywały. Dzisiaj jak widzę moje dawne koleżanki do których wzdychałem to tylko dziękuję losowi że zmarnowały życie komuś innemu a nie mi. Wszystkie historie na tym forum dają mocno do myślenia. Nie ma sensu marnować życia przed 30-stką. Jak już wiele razy tu wspominano wartość faceta z każdym rokiem będzie rosła i tego się trzymam.
  11. Pewnie wcale nie zareaguje, ale dla mnie to lepiej. Poniżyłem się tak bardzo że już bardziej nie mogę, ale zachowam resztki godności i wykasuje ją ze swojego życia. Pierwszy krok już zrobiłem. Teraz czas popracować nad męskim charakterem. Dzięki bracia że uświadomiliście mnie jaka ze mnie totalna pizda. Brutalne ale prawdziwe.
  12. Ok pojechaliście po mnie, wkurwiłem się trochę, ale chyba własnie tego potrzebowałem. Przed chwilą zablokowałem wszystkie kontakty do niej. Albo się rozczulać albo się zmieniać.
  13. Wiem że to wszystko nieprawdopodobne. A jednak zdarzyło się naprawdę. Żałuję tylko że wcześniej tu nie trafiłem.
  14. Jak ją zablokuje to zacznie sie dobijać i żądać wyjaśnień, a w sumie chciałbym uniknąć całego tego cyrku. Ale mogę więcej jej nie nadskakiwać. Zawsze dużo do niej pisałem, dzwoniłem i dawałem sporo komplementów. A teraz nic. Jak cztery dni temu zadzwoniła że chce wznowić nasze przyjacielskie relacje to od tamtej pory cisza. Ja nie dzwonie ani nie pisze, ona tez nie, może myśli że bedzie tak jak kiedyś. Ale mam nadzieje że nic nie myśli i zajmie sie rycerzykiem z którym jest w związku. Ja z każdym dniem będę coraz twardszy i bogatszy w wiedzę. A jak już odzyskam godność i jaja to powiem jej po prostu paszoł won.
  15. Kiedyś jak jej były chłopak pisał do niej " ty podła suko" to pomyślałem: co za skurwegosyn. A teraz myśle że gość miał racje.
  16. Jeszcze jedno ja pracuje w SUFO, ona wie że potrafię się bronić. Wiele razy jej mówiłem że jak ktoś ją skrzywdzi to może na mnie liczyć. Rozumiecie? Totalne spierdolenie umysłu. Silny postawny facet, emocjonalnie wykastrowany przy ślicznej, drobnej dziewuszce. Kiedyś powiedziała mi że boi się że jest w ciąży bo dała dupki naszemu wspólnemu znajomemu, jak to określiła, zapomnieli się. Wtedy pomyślałem, kurwa a ja co? Rycerzykuje a nawet buzi nie dostane? czułem sie fatalnie jak mi o tym powiedziała. A najlepsze jest to że zrobiła to jak już oficjalnie zaczęła związek z nowym chłopakiem. Zapomniała się z kimś innym. A ja nadal jej nadskakiwałem nie wiadomo na co licząc. I skończyło sie tak jak napisałem na początku. A teraz wznowienie kontaktu cholera wie po co. Znowu chce mieć swojego rycerzyka? Tylko że zbroja już rdzewieje.
  17. Teraz rozumiem. Gdy mi się zwierzała to zawsze się zastanawiałem co ona widzi w swoim byłym chłopaku. Pokazywała mi smsy od niego a tam epitety w stylu "Ty podła suko". Opowiadała mi że czasami ją szarpał jak sie zdenerwował, a przed rozstaniem nawet jej przyłożył z plaskacza. Potem mówi że tak naprawdę on taki nie jest że to jej wina i że spędzili razem dużo miłych chwil. Gość wcale nie jest przystojny, ale jak na wioske to całkiem majętny, ale jak zapytałem dlaczego cały czas coś do niego czuje to powiedzia że nie wie. Spytałem czy chodzi jej o jego zamożność (swoją drogą wcale nie wyższą od mojej) to powiedziała że ona taka nie jest. A to jest takie proste, Marek pisze o tym w Kobietopedii, facet pokazywał jej siłę i jej się to podobało. A taka cipa jak ja służy co najwyżej do wyrzygania się. Jestem słaby żeby zerwać kontakt bez słowa, tym bardziej że sam o niego długo zabiegałem. Ale chciałbym żeby o coś mnie poprosiła żebym mógł powiedzieć nie, tak po prostu "nie" bez żadnego tłumaczenia się. Może poczuje sie wtedy troche lepiej.
  18. W swoim życiu miałem sporo przyjaciółek do których teraz nie mam żadnego sentymentu. Byłem też w kilku nieudanych związkach. Sam nie wiem jak mogłem dać się omotać tej małolacie. Analizuje przeszłość. Ta ślicznotka szukała wsparcia właśnie u mnie, ma tak dużo znajomych a o pomoc zwróciła się do mnie. To bardzo podbudowało moje ego, zaślepiło mnie totalnie. Trzeba jeszcze przypomnieć że jesteśmy prawie sąsiadami, zawsze byliśmy tylko znajomymi, ale ona zawsze mi się podobała i nie raz o niej marzyłem, a tu proszę piszę do mnie i chce się zwierzać. Dałem się złapać w emocjonalną wnykę i teraz cięzko z niej wyjść. Przeczytałem sporo wątków na forum. Wiem że dla własnego dobra powinienem zerwać wszelki kontakt.
  19. Pewnie kiedyś sam będę czuł zażenowanie wspominając jaki teraz jestem.
  20. Nie mam jeszcze na tyle silnej psychiki żeby jej zablokować. Ale myślę że mogę ignorować jej próby kontaktu ze mną. Tym bardziej że wiem co ona do mnie czuje, a czuje pogardę. Nie wiem po co wznowiła kontakt, skoro jeszcze dwa tygodnie wcześniej kazała mi się odpierdolić. Gdy rozmawialiśmy to niby powiedziała że mnie nadal lubi i zawsze życzyła mi jak najlepiej, ale wyraźnie czułem że uważa się za kogoś lepszego ode mnie. To nie była już ta sama dziewczynka która szukała u mnie pomocy i wsparcia. To już była rasowa suczka która łaskawie pozwoliła mi na ponowne adorowanie jej. Ona doskonale wiedziała że to ja potrzebuje jej. Byłem totalnie zaślepiony. A może nadal jestem? Rozmyślałem troche o niej i doszedłem do wniosku że uroda to jej jedyna zaleta. A ta z pewnością szybko minie, dziewczyna wypiła więcej wódy w rok niż ja przez całe swoje życie, do tego od roku nałogowo pali, paczke dziennie. Nie ma ambicji, nie przystąpiła do matury. Jej pasje to malowanie paznokci i robienie sobie fotek. Jestem zły na siebie że tak tanio pozwoliłem wyssać z siebie tyle energii. Ostatni raz rozmawialiśmy 3 dni temu, wtedy gdy zadzwoniła żeby wznowić kontakt. Nie piszę do niej ani nie dzwonię i nie będę tego robić. Ale boje się że nie wytrzymam kiedy sama do mnie zadzwoni i znowu zaczne przepraszać nie wiadomo za co, jak jakaś męska cipa. I znowu poczuje sie jak gówno i poczuje jej pogardę. A ona poczuje satysfakcje że nadal ma nade mną władzę i może robić ze mną co tylko zechce. Ale walczę z tym co przez lata miałem zaprogramowane. Aktualnie czytam " Wyprawa po Samcze Runo", potem będzie "Stosunkowo Dobry", następna "Kobietopedia" po raz drugi. Naprawdę zajebiście się to czyta. Mam mocne postanowienie. Koniec poniżania się.
  21. Nie wątpię że trafiłem w dobre miejsce. Słucham Radia Samiec, niedawno przeczytałem Kobietopedie. Ale trafiłem tu zdecydowanie za późno. Lata programowania społecznego zrobiły swoje. Macie racje, jestem jeszcze tak słaby że gdyby teraz ta dziewczyna powiedziała kilka miłych słów to znowu dałbym się jej potraktować jak gówno. A przecież tego nie chce. Podobała mi się jedna audycja gdzie Marek mówił między innymi tak, cytuję z pamięci: "Nigdy nie proś dziewczyny o powrót, miej swoją godność, a jesli nie masz godności to przynajmniej udawaj że masz". Swoją godność sam podeptałem, ale postaram się przynajmniej udawać że ją mam.
  22. "Jesteś dobrym przyjacielem". W całym swoim życiu, a mam 30 lat, to jakże upokarzające zdanie słyszałem od kilku kobiet. Pierwszy raz zostałem tak nazwany gdy miałem 20 lat. W sumie było 7 kobiet dla których byłem białorycerskim przyjacielem. Opiszę historię mojej ostatniej tak zwanej "przyjaźni". Moja ostatnia przyjaciółka jest dużo młodsza ode mnie, ma 21 lat. Mieszkamy w tej samej wiosce i znamy się bardzo długo. Głębsza relacja między nami zaczęła się dokładnie rok temu. Wtedy własnie rozstała się ze swoim chłopakiem, a właściwie to on ją zostawił. Ta dziewczyna zawsze mi się podobała, niska, sylwetka szczupła ale kobieca, pyzata buźka, brązowe oczka. Do tego bardzo miła i towarzyska. Nie wiem dlaczego akurat mnie wybrała na tego który ma ją pocieszyć po tym rozstaniu, ale nie mogłem w to uwierzyć. Byłem zachwycony że zaczęła zwierzać się ze swoich miłosnych problemów właśnie mi. Mój cholerny błąd. Bardzo szybko zakwalifikowała mnie jako swojego przyjaciela. Kolejna ładna dziewczyna która mi się podoba szufladkuje mnie jako swojego przyjaciela. Ale wtedy wierzyłem że tak można zdobyć dziewczynę. Najpierw pobędę jej przyjacielem, pokażę jaki ze mnie szlachetny i wspaniały biały rycerz. Wtedy ona się we mnie zakocha i już zawsze będziemy razem. A prawda jest taka że jak raz dziewczyna zakwalifikuje kogoś jako swojego przyjaciela to już nigdy nie będzie widzieć w nim mężczyzny. Wtedy tego nie wiedziałem. Wszyscy mówili że najlepsza miłość rodzi się z przyjaźni. Totalny matrix. Więc tak. Przez kilka miesięcy pomagałem jej pozbierać się emocjonalnie, byłem dla niej wsparciem. Teraz wiem (po audycjach Marka), że tak naprawdę byłem tylko sedesem do którego można się wyrzygać i spuścić wodę. Jak na porządnego białego rycerzyka byłem na każde jej zawołanie, czasami byłem jej kierowcą, czasami pożyczałem kasę, czasami tragażem, itp, itd. Tyle razy słyszałem jaki jestem fajny, jak bardzo mnie lubi, i że moja przyjaźń jest dla niej bardzo ważna, że zawsze już bedziemy tak blisko. Takie słowa bardzo podbudowywały moje niestabilne ego, starałem się jeszcze bardziej jej dogodzić. O tym że kolejną przyjaźń z kobietą można o kant dupy potłuc przekonałem się jeszcze tego samego roku. Teraz, bogatszy w wiedzę wiem że to musiało się tak skończyć. Musiałem w końcu się jej znudzić, byłem dla niej całkowicie aseksualny, ileż można sobie mówić czułe, przyjacielskie słówka? Zaczeła okazywać coraz większy dystans. Znalazła nowego chłopaka, swoją drogą tez białego rycerzyka, ale jego chciała do relacji związkowej, nie przyjacielskiej. Mimo wszystko nasza przyjaźń trwała. Chociaż nie mieliśmy już ze sobą tak dobrego kontaktu jak wcześniej. Pewnego razu zadzwoniła późnym wieczorem żebym po nią przyjechał i zabrał od koleżanki do domu. Powiedziałem że nie ma problemu (w końcu jestem białym rycerzem). Gdy dojechałem stała ze znajomymi przed domem. Ide do nich, słyszę z daleka jak rozmawiają. Widzieli że przyjechałem i rozmawiają o mnie. Moja najlepsza przyjaciółka mówi o mnie z lekką pogardą. Myślała że jestem na tyle daleko że nie słyszę. Słyszałem. To był pierwszy raz kiedy zacząłem sie zastanawiać po co to wszystko. W połowie listopada piszemy ze sobą na facebooku. Piszę jej że mam żal że tyle jej pomogłem a ona coraz bardziej mnie lekceważy. Napisała że moje narzekanie zaczyna ją wkurwiać, żebym tyle do niej nie dzwonił i nie pisał, że chce spokoju. Nasz kontakt i tak był 100 razy mniejszy niż na początku. A ja bardzo się z nią zżyłem. Napisałem "ok, nie będę więcej pisać, odezwij się jak będziesz chciała pogadać". Ciągle dobijały mnie myśli że po tym wszystkim co dla niej zrobiłem, teraz zrobiła się taka zdystansowana. Napisałem do niej następnego dnia że chcę szczerze porozmawiać. W odpowiedzi zostałem zablokowany i wyrzucony z grona znajomych. Pomyślałem: ale jak to? mnie? twojego rycerza? za co? Zadzwoniłem do niej, ona krzyczy że ma mnie dosyć i mam wiecej nie dzwonić. Ok czekam 10 dni, niech ochłonie. Dzwonię, nie odbiera, pisze sms, przepraszam, błagam, proszę o zachowanie przyjaźni, totalne upokorzenie. Dzwonię następnego dnia, okazało się że zablokowała mój numer (w smartfonach jest taka opcja). Rozpłakałem się, autentycznie sie rozpłakałem, pierwszy raz płakałem przez kobiete. A przeciez nasze relacje były czysto przyjacielskie, aseksualne. Totalny odjazd. Całe szczęście że zachowałem odrobinę godności i nie poszedłem do niej do domu. Miałem nadzieje że kiedyś ją spotkam i za wszystko przeproszę (ale w sumie sam nie wiem za co?). Miałem jeszcze adres e-mail, mój ostatni kontakt do niej. Napisałem po około 2 miesiącach nieodzywania się, pod koniec styczna tego roku. Mail w bardzo serdecznym tonie i łajzowatym jednocześnie bo prosiłem o przywrócenie kontaktów. Odpisała bardzo wulgarnie że mam sie odpie...lić bo jak nie to pożałuje. Pomyślałem spoko znajomość stracona, musze zapomnieć. Ale w połowie lutego zaproszenie do znajomych na fejsie, zaakceptowałem. Dwa dni potem telefon. Ona chce przyjaznych relacji, ale w rozmowie dystans czuć nadal. Ani przez myśl jej nie przeszło żeby przeprosić mnie za tego wulgarnego maila. Nie wiem czy w ogóle jest sens rozwijać tą znajomość. Teraz wiem że cała ta przyjaźń damsko-męska jest bez sensu. To działa tylko w jedną stronę. A jeśli Ty biały rycerzyku chcesz w trudnych chwilach liczyć na swoją przyjaciółkę to dostaniesz soczystego kopa w dupę. Ja żeby to zrozumieć musiałem dostać takiego kopa kilka razy. Jestem w trakcie czytania e-booków Marka, mam wszystkie 4. Stary uwielbiam Cie czytać. Apel do wszystkich. Nie wchodźcie w żadne bliższe przyjaźnie z samiczkami. Szkoda czasu i energii.
  23. Pyrrus

    Cześć

    Witam wszystkich. Na forum trafiłem chyba jak większość dzięki audycjom Radia Samiec.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.