Skocz do zawartości

RAKHILIM

Użytkownik
  • Postów

    65
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez RAKHILIM

  1. Ja po wielu dziwnych doświadczeniach i "przypadkowych" związkach stwierdzam jednoznacznie, że w wielu miejscach można trafić na kobietę z którą można się "zabawić". I nie mówię tu tylko o seksie, ale np. 2 tygodnie temu spotkałem w klubie dziewczynę, z która imprezowałem całą noc, śmialiśmy się jak głupki a imprezę kończyliśmy pijąc piwo w parku przed jej blokiem. Ale czułem w kościach i ona chyba też czuła, że nic z tego "więcej" nie wyjdzie, po prostu przypadkowe spotkanie i kilka godzin wygłupów. Nie było między nami "tego czegoś". Jeśli chodzi o wiązanie się z kimś, to teraz sobie nie specjalnie to wyobrażam, ale wiem jedno - musi być coś "wspólnego". Zainteresowania, pasje, może chociaż podobny stosunek do życia etc. Może jakieś zawodowe sprawy? Trudno jest mi powiedzieć, każdy instynktownie to wyczuwa. Sam fajny seks albo miła rozmowa przy kawie to za mało. Ze swojej strony mogę doradzić, żeby ogarnąć coś co się lubi, czym się pasjonujesz albo chcesz zacząć. Może siłownia? Bieganie? (w parkach i na maratonach spotyka się tysiące kobiet:)) Ja choć również się myję i nie mam długich włosów uwielbiam fantastykę więc jeżdżę na konwenty - te większe - nawet sam byłem współorganizatorem jednego z nich w ubiegły weekend. Po 3 dniach zabawy facebook pęka w szwach od zaproszeń od Pań. Podobnie festiwale muzyczne, festiwale filmowe, inne eventy sportowe albo slajdowiska z podróży Trzeba bywać w miejscach, gdzie zbierają się ludzie dzielący Twoje pasje, tam znajdziesz dziewczynę z którą ewentualnie można się związać Nie chcę zabrzmieć cipkowato - ale również dziewczyny z którymi chętnie się zaprzyjaźnisz - pamiętaj, każda z nich ma wiele koleżanek Podaję swój sposób na nowe znajomości oczywiście. Z doświadczenia wiem, że podrywy w klubie są bez sensu, na domówkach jest trochę lepiej, a rwanie w bibliotece albo w autobusie miejskim można sobie wsadzić między bajki. Uważam, że trzeba wyjść do ludzi, później samo wszystko się zajebiście układa A teksty na podryw? Hmm, zabrzmi to trywialnie ale NIE MA TAKICH. Powtórzę to setny raz, ale trzeba być sobą i nie próbować być "superfajnym" (kobiety czują udawanie, są w tym przecież mistrzyniami ) , trzeba popracować nad sobą i nad swoją pewnością siebie. Po to tu jesteście Ze swojej strony mogę polecić taki trik na rozpoczęcie rozmowy z dziewczyną: Przykładowo: kolega Ci ją przedstawia na imprezie. Znajdujesz sobie element jej "stroju", jakiś drobiazg np. kolczyki i niedługo po przedstawieniu, kiedy możecie porozmawiać np. przy stole rzucasz jakiś komentarz. Musi to być drobiazg! Jakieś dodatki, paznokcie, spinka we włosach, kolor cienia na powiekach, szminki etc. Wracając do kolczyków - nikogo nie ruszy "ten kolor pasuje do twoich oczu" albo coś równie drętwego. Lepiej się na początku wygłupić i zrobić sobie jaja ("chciałem kupić siostrze takie kolczyki pod choinkę, ale umówiliśmy się, że robimy sobie prezenty do 10 zł, kupiłem więc jej keczup z włocławka") albo wymyślić coś miłego co ją wyróżni spośród tłumu ("podróżujesz? kiedy mieszałem w Libanie takie kolczyki były przebojem. Każda arabka chciała je mieć!"). Dziewczyna się uśmiecha, coś tam powie i zaczyna się trajkotanie. Uwaga! To jest tylko temat na początek rozmowy, później to jak to rozegracie jest w waszych rękach Bądźcie mega wyluzowani, otwarci, uśmiechnięci. I nie mówcie za dużo, niech dziewczyna się wygada, a później odciągnąć od stada, rozbudzić jej wyobraźnię i libido i pozwolić się uwieść Noi oczywiście jak to Rex napisał wcześniej - kiedy najdzie czas - łapa w stanik i sprawdzamy czy prawdziwe
  2. Jestem jak najbardziej ZA. Shoutbox sprawdziłby się idealnie, zwłaszcza w późnych godzinach wieczornych, kiedy nie ma do kogo gęby otworzyć, a są zalogowani użytkownicy na forum. Podbiło by to też liczbę odwiedzin, i integrowało Bractwo
  3. Powiedziałbym, że jest to zwykła, atawistyczna reakcja. Po pierwsze - mężczyzna w związku jest 'coś wart', ma zalety, których na pierwszy rzut oka może nie widać, ale sam fakt, że ktoś związał się z nim stawia go w hierarchii społecznej wyżej niż singla (ciamajda, oferma, pewnie ma coś z psychiką skoro żadna go nie chce). Swoją drogą Marek pisał coś takiego w jednym ze swoich felietonów - mianowicie o tym, że wpaja się kobietom (nie czarujmy się - mężczyznom też), że bycie bez dziewczyny czy faceta jest nic nie warte i lepiej od razu zapaść się pod ziemię. Po drugie - kobiety mają pewien naturalną potrzebę udowadniania sobie własnej wartości. A jak lepiej podbudować swoje ego niż odbijając zakochanego w swojej pannie faceta? Albo gościa, który dał sobie wepchnąć obrączkę na rękę i teraz każdym swoim skokiem w bok ryzykuje dobytkiem swojego życia? Doprowadzanie takich mężczyzn do szaleństwa jest dla pewnych kobiet większą pieszczotą niż to co wszyscy razem wzięci możemy im zaoferować w łóżku Po trzecie - świat kobiet jest okrutny i bezwzględny. To, co my mężczyźni robimy sobie nawzajem w chwilach złości jest głaskaniem po głowie w porównaniu do wojny, która co dzień rozgrywa się w uniwersum szpilek, torebek i staników. Kobiety po prostu są bezlitosne, a zwłaszcza wobec siebie nawzajem. Kolejny atawizm, konkurencja o najlepszych samców jeszcze do niedawna była warunkiem biologicznego przetrwania kobiety i potomstwa. W walce o życie zasady moralne nie obowiązują, a sojusze bywają co najwyżej chwilowe. Odebranie samca innej samicy jest po prostu policzkiem, gestem ostatecznego poniżenia i wdeptania w ziemię. 90% kobiet odpowiedziało, że woli 'zajętych' mężczyzn? Wydaje mi się, że w chwili odpowiadania na to pytanie każda już miała w głowie obraz tego, którego chciałaby odbić, a co najważniejsze - obraz łez spływających po policzkach wzgardzonej byłej partnerki Eeech
  4. RAKHILIM

    Za przyzwoleniem..

    A ja odpowiem nieco inaczej niż Bracia przedmówcy. Wszystko jest kwestią tego na ile się znasz ze swoją "drugą połówką". Ostatnio nadzwyczaj często spotykam kobiety, które lubią w łóżku dostać trochę bardziej niż po prostu "klapsa", tak więc pokornie i uniżenie spełniam ich plugawe i odrażające prośby... Bo cóż innego mam zrobić? Powiedzieć, że zamiast bicia może dziś się poprzytulamy i posłuchamy Starego Dobrego Małżeństwa? Od pierwszego spotkania wiem na czym stoję. Otrzymuję werbalnie wyrażoną prośbę "lubię to i to". Kluczem jest tutaj właśnie poznanie drugiej osoby, kwestia zaufania etc. Nawet w Polsce istnieje spora grupa swingersów, bo takie zabawy mogą urozmaicić życie seksualne i są ludzie który to uwielbiają. Jest spore podziemie poliamorystów, BDSM, fetyszystów, ogólnie ludzi który potrzebują innego rodzaju bodźców do seksualnego pobudzenia. Mam wrażenie, że w moim przypadku byłbym w stanie odłożyć trochę na bok swoją męską dumę i pozwolić jej wziąć na klatę noc z innym gościem. Ale to tylko teoretycznie, bo nie byłem w takiej sytuacji Ba, nawet widzę kilka pozytywnych stron tego 1) Jako facet masz to pod kontrolą - wiesz z kim i gdzie była 2) Nie zastanawiasz się, czy twoja kobieta sypia z innymi, tylko już masz tą pewność, więc każdy dzień przeżywasz w spokoju wolny od demonicznych myśli 3) Jeśli wróciła, to znaczy, że ma do kogo wracać 4) To działa w dwie strony Nie powinna być zdziwiona jeśli zapytasz o zgodę na wyłomotanie koleżanki kiedy trafi ci się sytuacja Uważam, że coś takiego może całkiem dobrze zadziałać w związkach z dłuższym stażem, kiedy opadają hormony i wkrada się nieunikniona rutyna. Nie traktowałbym tego jako zdradę - bo przecież dziewczyna jest wobec Ciebie szczera, nie okłamuje cie i otwarcie mówi o swoich potrzebach. W zdradzie najbardziej nienawidzę właśnie kłamstwa lub zatajania prawdy. I szczerze wam powiem, że będąc przez kobietę zdradzanym najbardziej wkurwiało mnie to, że zapierała się rękami i nogami, że niewinna i że to nic nie znaczy. I tak minęło 4 m-ce "nic nie znaczącego romansu". Tak więc na moje oko - jestem za takimi zabawami. Jedyny warunek - ufamy sobie, nie okłamujemy się, znamy granice i jesteśmy dojrzałymi ludźmi. Czekam uniżenie na nadchodzącą falę hejtu
  5. Bracie, czyżbyś też był stałym bywalcem konwentów fantasy?
  6. Tłuszcze nienasycone są dobre o ile nie pochodzą z margaryny Zauważ, że w żółtku jajka niby masz tłuszcze nasycone (!). Złe tłuszcze to tłuszcze trans i pochodzące z uwodornienia (chyba tak się to nazywa), czyli zestalania tłuszczy roślinnych. Jak najbardziej masz w jednym punkcie rację - tłuszcze plus węglowodany to złe połączenie. Niemniej jednak zważ uwagę na fakt, że rano mozesz sobie na to pozwolić (ba! nawet do śniadania zjeść batonika ktory z zasady jest o wysokim indeksie), gdyż masz przed sobą przynajmniej 12h aktywności. To nie wejdzie w oponę Ważne jest, by przed snem nie przycinać węgli pod żadną postacią ani tłuszczów nasyconych, bo twój organizm tego nie przerobi i będzie leżeć na żołądku. Za to godzinę przed snem twarożek niskotłuszczowy możesz śmiało wcinać Ze szpinakiem to nie wiem jak jest, niby miał mieć w cholerę żelaza, potasu i innych składników, potem niby okazało się, że to pic na wodę. Ze szczawiooktanami wierzę ci na słowo, nie czytałem zbyt wiele na ten temat, niemniej jednak mam nadzieję, że kilo szpinaku na 2 tygodnie nie zrobi ze mnie rośliny
  7. Przyznam szczerze. że nie wyobrażam pić sobie czystej bez popychu dla smaku Jeśli chodzi o wódkę - ostatnio dobrze wchodzi mi Stumbas (chyba tak to się pisze, taka z kłosem w środku), ale dlatego, że nie mam po tym kaca. Ogólnie jestem bardziej typem "Jack Daniel's" Z wódek kolorowych oczywiście 'ruda', ale przyznam, że Żołądkowa Miętowa w drinku z sokiem jabłczanym lub sprajtem daje radę! Najlepsze jest to, że nawet po wypiciu połówki miętówki nie czuć tego charakterystycznego wódczanego odoru, więc i podryw w barze łatwiejszy Albo w robocie szef nie wyczuje
  8. To jest chyba najlepsze forum w internecie Przypomina typową "męską imprezę", tylko że na kilkadziesiąt osób :> Wiesz, rozmowy o życiu i śmierci i takie tam Jesteś bardzo mile widziana, o ile potrafisz wczuć się w ten klimat A widzę, że potrafisz, więc tym bardziej!
  9. Litr na dwóch + browar na dojebkę Praktyka czyni mistrza Przyznam, że moje imprezy też rzadko kończą się na dwóch piwkach, zwykle przeciągają się do 2 dni
  10. Whoa, super ksywa Widać, że facet w klimacie i się dogadamy Witaj! \m/
  11. RAKHILIM

    Witam :)

    Witamy w elitarnym gronie! wujek, narobiłeś mi ochoty na orzechówkę... Chyba idę na monopol, lepiej będzie się pisać posty :>
  12. Wykopałem i przeglądnąłem komentarze, a było ich chyba z milion pod znaleziskiem. W ogóle tematu Kanistra nie chce poruszać, pisze jak troll który pozjadał wszystkie rozumy i w ogóle nie warto wchodzić z nim / z nią w dyskusje. Proponuje przejrzeć inne komentarze tej osobistości pod innymi tematami.
  13. Tzn. piliście banie bez zapijania? 0,5 na dwóch?
  14. RAKHILIM

    Pasja

    HAHAHA You made my day!:> Mam chyba nowy postulat dla feministek - ejakulacja dla wszystkich i po równo!
  15. Absolutnym i bezdyskusyjnym numerem jeden jest film pt. "Cockneys vs. zombies". Czarna komedia o wnuczku ratującym swojego niemiłego dziadka z domu starców przed atakiem krwiożerczych zombie. Jeszcze was nie zachęciłem? Role dziadka gra Alan Ford, znany również z filmu Guya Ritchi'ego pt. 'Snatch' pod pseudonimem Brick Top...
  16. RAKHILIM

    ostatnio

    Czytam sporo, kiedy tylko mam okazję, głównie fantastykę i s-f, jeśli powstanie taki temat chętnie wymienię się doświadczeniami. Natomiast w niedzielę "łyknąłem" cały tytuł "Sekundę za późno" Williama Fortchena. Jeśli lubicie apokaliptyczne klimaty w stylu seriali "TWD", "Falling Skies" albo "Revolution" to ta książka zda egzamin. Opowiada o świecie po wybuchu bomby atomowej - ale bardziej "okrutnym" wybuchu, bo ładunek został zdetonowany w atmosferze i fala elektromagnetyczna usmażyła całą elektrykę w USA (no bo gdzieżby indziej?). Książka jest fenomenalna, wybitna i kładzie swoim "fantastycznym realizmem" wszystkie hollywoodzkie tasiemce z torrenta. Dodam, że autor jest byłym wojskowym i specjalizuje się w tego typu tematyce.
  17. Kazeina na śniadanie??? Na śniadanko jemy "dobre" węgle z niskim indexem i "dobre" tłuszcze. Mam dwa sprawdzone sposoby: 1) Omlet na jajkach z płatkami owsianymi i szpinakiem. Do zrobienia proste jak drut. Ilość jajek wedle uznania. 2) Owsianka z bakaliami: Miseczka mleka, kilka garści płatków górskich, garstka rodzynek, migdałów w plasterkach, i żurawiny, do tego łycha miodu i odrobina cynamonu do smaku. Jeśli jestem wyjątkowo głodny dociskam kanapką z dobrego chleba z jajkami na twardo pociętymi w plasterki, albo gotuję sobie jajka na miękko. Po takim śniadaniu (g. 6:30) nie jestem głodny do 10-11, a jak zgłodnieję zawsze mam w zanadrzu jakąś sałatkę lub przynajmniej banana.
  18. Jeśli chodzi o Pavla to super książeczką jest jego "Nagi Wojownik" a zwłaszcza rozdział pt. "Techniki wysokiego napięcia". Nie opanowałem doskonale dokładnie tego, co tam napisał, ale nawet pierwsze nieudolne próby krok po kroku dają zdecydowany efekt! A jego program pt. tylko pompki na jednej ręce, przysiady na jednej nodze i podciąganie jednorącz na drążku to jakaś po prostu masakra Nie wiem, czy po roku ćwiczeń przykładowo ze "Skazanym..." byłbym w stanie to zrobić
  19. Swoją przygodę z siłownią rozpoczynałem całkiem niedawno, bo 2 lata temu. Niestety - po pierwsze nie spodobało mi się tam (towarzystwo), po drugie w związku z charakterem pracy nie mogłem pozwolić sobie na regularne treningi w ciągu tygodnia. Tak więc odkryłem trening kalisteniczny i metodę Olivera Lafaya, która w moim przypadku po prostu sprawdzała się fenomenalnie - przez pół roku. Później w wyniku drobnego wypadku zarzuciłem treningi na pół roku, ale już od ubiegłego tygodnia wróciłem na pole bitwy i jest ekstra Dopóki nie przytrafi mi się nic złego nie mam zamiaru rezygnować z treningów nawet na tydzień! Niestety w moim przypadku dużo do życzenia pozostawia kwestia odżywiania się (głównie chodzi o regularność posiłków oraz brak dobrego zbilansowania). Przymierzam się do regularnego biegania również, trochę mi się przytyło ale cholera... ciągle nie potrafię zerwać z paleniem. Po 2 km czuję że zdycham :/
  20. RAKHILIM

    Ateizm

    Jeśli chodzi o mnie chyba bliżej jest mi do agnostycyzmu aniżeli ateizmu, choć obydwa są w moim odczuciu uzasadnione. Przyjmowanie czegoś za pewnik bo zostało to zapisane 1000 albo 2000 lat temu w jakiejś książce jest tak samo idiotyczne, jakbyśmy opierali swoją wiedzę np. z zakresu medycyny tylko i wyłącznie na sprawozdaniach starożytnych Egipcjan. Zresztą, to też chyba jest złe porównanie, bo w kwestii religii nie możemy doświadczalnie nic udowodnić, mówimy o konstrukcie myślowym typu "jest albo nie ma życia po śmierci". Zasadniczo żadna religia czy ideologia mi nie przeszkadza dopóki ktoś nie próbuje agresywnie narzucać mi swojego światopoglądu, albo w imię religii zrobić mi krzywdę. Każdy przejaw ekstremizmu (religijny czy ideowy) odrzuca mnie na kilometr.
  21. Musisz się dogadać z MarcePanem. Z twoją wiedzą i jego doświadczeniem możecie zatrząść branżą browarniczą w tym kraju! A tak na marginesie - witaj!
  22. RAKHILIM

    Hej!

    Hahaha Ludzi sukcesu powiadasz? To chyba nienajlepsze miejsce, ale może kogoś znajdziesz :> Witaj Bracie!
  23. RAKHILIM

    Hej

    Erecto ergo sum Ave!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.