Skocz do zawartości

Bullitt

Starszy Użytkownik
  • Postów

    1214
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Bullitt

  1. Jechać taki kawał drogi, żeby zostać wystawionym. Gość musiał być niezłym desperatem. Gdy czytam o Waszych doświadczeniach z tych portali to odechciewa mi się, gdy przez chwilę mam taki przebłysk, żeby się zarejestrować. Tam jest żer dla wszelkich atencjuszek. Idioci tylko jeszcze podbijają ich ego. Wszystko zgadza się z opowieściami kolegi nt. tindera. Niby tylu ludzi a wielkie nic.
  2. Nie zapraszałbym na kilku początkowych randkach dziewczyny do kina, choć sam jestem kinofilem. No chyba, że to podobna osoba i to nas połączyło. Wszystkie inne dziewczyny, kino = brak interakcji. Siedzicie 2 godziny, patrzycie w ekran i tyle. Zero emocji. Lepiej zrobić coś co zapewni wam wrażeń, śmiechu, zrobienie czegoś razem, zagranie w coś, odprężenie po pracy/studiach. Kino zostawiłbym na moment, gdy już Ci się nie chce kombinować, jesteś zmęczony etc. Jedną z najlepszych randek (to była druga) jaką miałem z dziewczyną zainteresowaną sztuką to była wystawa zdjęć reportażowych o Gruzji, potem zagraliśmy w jakieś automaty po drodze (akurat były) i na końcu piwko. Wszystko na luzie, jedno spotkanie a tyle rzeczy razem. To działa.
  3. Zgadza się. Właśnie przygotowuję się do takiej małej zemsty na pewnej dziewczynie. Jeszcze potrzebuję od niej jednej drobnej rzeczy, potem przechodzę do ataku. Zagram jej własną bronią.
  4. Bracie, z doświadczenia powiem Ci tak: też wiele razy dostawałem różne znaki i nic z tego nie wychodziło. Mnie teraz interesują nie znaki, a konkrety. Czy są kolejne spotkania. Nie ma spotkań? Nie ma tematu. Z kolei wiele innych dziewczyn nie dawało żadnych znaków, a to one chciały, a tamte ze znakami może robią tak do co drugiego kolesia? Nie wiem, nie znam ich relacji z innymi facetami. Fakty!
  5. Cieszę się, że Twoja dziewczyna jest z Tobą cały czas!
  6. Koleżanka z pracy zna taką jedną. Dziewczyna atrakcyjna, seksowna, 26 lat. Z uwagi na pracę (ambasadorka na imprezach, robienie paznokci) jest traktowana niezbyt poważnie przez poważnych facetów. Księżniczka jak się patrzy! Ma odwozić ją w nocy po pracy, ona nie weźmie przecież taksówki bo to kosztuje, prawda? I bidulka nie ma chłopa, a bardzo jej brakuje. Ostatnio posłuchałem kilkominutowej opowieści na jej temat i wniosek jest prosty: panna ma świadomość, że nie jest traktowana na serio i te wszystkie shit testy i jej oczekiwania mają być odpowiedzią i zaprzeczeniem na początkowe twierdzenie. Im więcej kompleksów i braku, tym więcej takich głupot i wymagań. Uroda zaraz minie, ona ma chyba niewiele poza tym...
  7. Pytanie jest takie czy kobieta zawsze i wszędzie szuka innego/lepszego. Mam wątpliwości. Czasami się to po prostu nie opłaca. Za duże ryzyko. Zbyt wiele do stracenia. Czy ktoś kiedykolwiek widział kobietę, które wywołuje rewolucję? Nie, bo za dużo do stracenia, jest jak jest, ale ważne że jest. Z kolei w tej sytuacji sprawa jest dość oczywista. Koleś od początku nie skumał, że jest tymczasowym amantem dla owej niewiasty. Prawdopodobnie wychodził ten związek albo skakał koło niej jak piesek, więc z braku laku zostali parą.
  8. Kiedyś przeczytałem w jednym z wierszy W.B.Yeatsa, że najtrudniejszą rzeczą jest radość i świętowanie sukcesu w samotności. Prawda. Szkoda, że nie pamiętam tytułu. Za dużo o sobie nie opowiadaj. O kasie, o pracy, o panienkach etc. Tym bardziej zanim cokolwiek się stanie i jest niepewne. Znam takiego jednego, który nie ma czym mi zaimponować i koleś gdy się widzimy zaczyna rozmowę od tego ile dostał ostatnio premii. Jest to żenujące. Co to mnie obchodzi tak naprawdę? Zarabia trochę więcej i co z tego skoro nawet nie wie co zrobić z tą kasą, bo jest nudziarzem i siedzi w chacie po pracy non stop. Druga sprawa jest taka, że ludzie w większości mają w dupie czyjeś sukcesy i to co ktoś opowiada, więc też nie ma co przesadzać, że wszyscy ci źle życzą. Mają to gdzieś, po prostu. Chyba, że Twoje sukcesy widać na odległość (sława, wygrane konkursy, status finansowy etc.). Ludzie mają mnóstwo kompleksów, po co im ich dodawać
  9. Hej! Mam trochę podobnie. Jestem na etapie zmiany swoich przekonań i też mam 33 lata. Jeden poważny związek za sobą (6 lat), na szczęście ulotniłem się z niego i nie było żadnego ślubu/dzieci. Do tego 2-3 krótsze relacje. Doskonale Cię rozumiem i Twoje rozterki. Czy zauważyłeś u siebie, że teraz każdy kosz czy porażką z kobietą boli Cię znacznie mniej niż kiedyś albo prawie w ogóle? Zaczynam mieć to w nosie i nabywać taki cudowny stan, że mogę i nie muszę. Lubię mieć kogoś na oku/zaatakować jak każdy samiec, ale z tyłu głowy mam wyryte, że jeśli nie Ty to jutro mogę poznać inną. I mowa tu też o ładnych i mądrych dziewczynach, nie tylko tych brzydkich. Naprawdę ładnych kobiet jest na pęczki, to one po przekroczeniu magicznego wieku mają straszne ciśnienie. Gdy miałem dwadzieścia kilka lat wydawało mi się, że po 30-tce to już się życie kończy, muszę mieć dziewczynę/żonę, bo jakże inaczej? A teraz? Teraz mam poczucie, że zaczynam najlepszy etap życia. Robię coraz ciekawsze rzeczy, wyszedłem z mentalnego bezruchu, być może za rok, za dwa osiągnę sukces w pewnej dziedzinie i panny same zaczną się jeszcze bardziej mną interesować. Pełen luz, mam tego świadomość. Moim zdaniem najtrudniejsze jest przełamanie w sobie tego zgubnego myślenia, że Twoje życie zależy od kogoś innego. Fajnie być z kimś, nie powiem. Mnie tego trochę brakuje (seks, wyjścia na miasto, podróże, rozmowy etc.). Nie wiem czy chcesz mieć dzieci. Trzymam kciuki! Dawaj znać o postępach
  10. Hej! Jestem tu nowy, też mam 33 lata. Stan wolny. Chętnie podziałam, przejdę się na jakąś imprezę etc. Warszawa.
  11. Bullitt

    Serwus!

    Serwus! Cieszę się, że trafiłem do tak zacnego grona mężczyzn. Służę pomocą!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.