Skocz do zawartości

seba33

Starszy Użytkownik
  • Postów

    335
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez seba33

  1. Życzę powodzenia! Ja też zacząłem niedawno, choć mam większy problem. Kilka lat temu w dwa miesiące schudłem 30 kilo i byłem innym człowiekiem. Nie znałem wtedy forum, podświadomości i wszystkiego co wiąże się z samorozwojem. Ale miałem cel. Chyba podświadomie zaprogramowałem swój mózg na chudniecie. Wyobrażałem i czułem się tak jakbym był szczupły. Nie stać mnei było na kluby fitness, ale z neta wyczytałem co się tylk oda i odkryłem przyjemność w długich szybkich spacerach. Robiłem masę kilometrów, wracałem umordowany jak świnia, stawy się nie męczyły i chudłem. Niestety później pojawiły się problemy życiowe i umysł znów się przestawił na jedzenie. Teraz wiem, ze odchudzanie zaczyna się w głowie. Marku damy radę!
  2. Raz kurwa kobiecie kwiaty dałem i wiecie co... ożeniłem się z nią. Drugi raz tego błędu już nie powtórzę
  3. Wkładasz bułki do stanika, żeby pokazać że masz większe niż w rzeczywistości? Szczerze gratuluję
  4. Opisujesz problem - Chłopaki odpowiadają. Kiedy okazuje się, że odpowiedzi są inne od oczekiwań, dopisujesz kolejne fakty z pretensjami, że nie mają racji. Panowie cycków na tym świecie pod dostatkiem
  5. Zapomniałem dodać: I oczywiście odbijanie piłeczki i winy na innych
  6. Cały czas to robisz O Boże... Ale jakie ja mam wysnuwać argumenty? Mam je pisać na zasadzie "sztuka dla sztuki"? Napisałam to, bo wcześniej tego nie komunikowałam. Ilu tu było białych rycerzy, którzy również przeżywali szok dowiadując się prawd z forum i dawali upust temu, że zrzucanie zbroi wiąże się z czasową sieczką w mózgu? O Boże, foch i tupanie nóżką, bo ktoś śmiał napisać nie to czego oczekiwałam
  7. "Jestem biedna, zagubiona, muszę to sobie poukładać, jestem słaba bo jestem kobietą". Typowe kobiece gadanie, gdy kończą się argumenty w dyskusji.
  8. Czytam niejako z boku, ale w końcu muszę zabrać głos. Jak tu już Koledzy napisali - sama sobie odpowiedziałaś: Kobietom nie wato wierzyć! Nie pierwsza niewiasta tutaj podaje jakąś sytuację i gdy odpowiedzi nie są zgodne z jej widzimisię dopisuje kolejne fakty, żeby wyjść "na swoje". Nic dodać, nic ująć
  9. Dzięki. Ale wiecie co jest najgorsze. Gdy nieraz w towarzystwie powiem do jednego czy drugiego: Nie żeń się, to jest śmiech i coś w stylu: pierdol sobie, pierdol co ty tam wiesz. I jestem traktowany wręcz jak błazen. Niestety coraz więcej facetów ma takie przeświadczenie. No, ale dzięki temu Marek z głodu nie umrze
  10. seba33

    Sprawa bp. Kalety

    W ostatnim czasie w polskich mediach jak grom z jasnego nieba gruchnęła wiadomość o niejakim biskupie Januszu Kalecie. Otóż osobnik ten zrobił niemal błyskawiczną karierę. W wieku 42 lat, gdy większość księży pozostaje nadal wikarymi, osobnik ten został mianowany na biskupa. Dobrowolnie zgłosił się do posługi w kazachskiej Karagandzie, gdzie pełnił funkcję ordynariusza. Jak się okazało jego ekscelencja (czy jak to się tam mówi, kiedyś na katechezie księżulo całą lekcję zastanawiał się czy na kazaniu powinien do biskupa zwracać się eminencjo czy ekscelencjo) urządził sobie niezły kurwidołek (nazwijmy rzecz po imieniu) i żył sobie z kobieciną. Mało tego państwo zapragnęło mieć dzieci, toteż zdecydowało się na metodę in vitro i zamrożenie zapłodnionych komórek. Teraz kościół by uniknąć skandalu przed Światowymi Dnami Młodzieży przesunął księżulka do stanu świeckiego. Oczywiście nikt nic nie powie, w opinii kościoła wszystko odbyło się pięknie i cacy, a były już biskup musi odnaleźć się na nowej drodze życia. Jestem niezmiernie ciekaw za co będzie żył. Bo chyba nie pójdzie do normalnej pracy. Z racji tego, że jest doktorem teologii, jego ziomale pewnie znajdą mu niezłą fuchę na jakimś uniwerku, gdzie będzie indoktrynował przyszłe pokolenie facetów w sukienkach. I teraz się pytam: Gdzie tu moralność? Czy kościół już do tego stopnia utonął w hipokryzji? Zwykłego człowieka potrafią straszyć piekłem itp, ale gdy jeden z nich coś nawywija to od razu jest tłumaczenie błądzić jest rzeczą ludzką. Ale spokojnie sami sobie strzelają w stopę. Jeszcze 100 lat i samo sie to rozpadnie. No chyba, że wcześniej islam zrobi swoje...
  11. Ja ohajtałem się ze względu na dziecko, choć ono tylko przyspieszyło wszystko. Przez całe życie karmiony byłem iluzją, że związek to szczęście. Teraz się z tego śmieję, bo cóź mi pozostało. Wyobrażałem sobie, że po ślubie będziemy chodzić za rączkę, szeptać miłe słówka. Zawsze będziemy mieli o czym rozmawiać. Będę budził "Swoje kochanie" śniadaniem, a ona mnie pachnacą kawą. Gdy będzie źle ona mnie przytuli i powie że jestem jej największym skarbem. Co noc będę miał nieziemski seks, a obok w łóżeczko będzie słodko spało maleństwo. Byłem przekonany, że jak się ochajtam to przyklepię naszą dozgonną miłość, a moja kobieta będzie już na zawsze tylko moja. Razem przejdziemy przez życie, kochając i rozumiejąc się bez słów. A gdy będziemy umierać w jasności światła razem pójdziemy do nieba. I wiecie co kurwa? Najwięksi bajkopisarze przy tym wysiadają. Już na drugi dzień po ślubie zacząłem dostrzegać że coś w tej wizji, którą mnie karmiono, jest popierdolone. Miałem rację.
  12. Oj nie tylko Ty jeden, ale nie ma tego złego. Żyjesz, zaczynasz rozumieć własne błędy i psychikę kobiet. A to nauka i wiedza cenniejsza niż wszystkie skarby świata. Nie jeden się przez babę powiesił w kiblu, nie jeden skończył pod mostem albo celą ogołocony z majątku, dobrego imienia itp. Także alleluja i do przodu!
  13. To nie tendencja. Po prostu cały czas uważasz, że szczęście zależy od kobiety. Ja po nieudanym małżeństwie i kliku przelotnych związkach miałem podobny pogląd. Zastanawiałem się czemu przyciągam do siebie tyle toksycznych kobiet. Teraz wiem, że wzięło się to z niedowartościowania. Te same problemy czyli wydzielany seks, skutecznie niszczona samoocena przez żonę sprawiły że przestałem wierzyć w siebie. I gdy tylko pojawiła się wokół mnie jakaś kobieta to biegłem do niej jak pies z wywieszonym ozorem. Teraz jestem sam i na jakiś czas dałem sobie spokój z kobietami. Powoli odzyskuje równowagę, wiarę w siebie i we własne możliwości. Dam Ci jeszcze jedną radę. Owa młódka może się do Ciebie odezwać. Kiedy na jakiś czas skończą się adoratorzy i nie będzie przysłowiowej gałęzi to przypomni sobie o Tobie. Zacznie pisać w stylu: Czemu się nie odzywasz, pamiętasz jeszcze o mnie itp. Pod żadnym pozorem nie wchodź do tej samej rzeki, choćby oferowała najlepszy seks na świecie. Bo po wielkim hormonalnym haju, kac będzie jeszcze boleśniejszy niż poprzednio. Wiem z autopsji.
  14. Ja sądzę, że Ronaldo jest gejem tylko ukrywa to, gdyż w środowisku piłkarskim byłby spalony. Do dziś nie wiadomo kto jest tak naprawdę matką jego syna. Śmiem twierdzić, że może być podobnie jak w przypadku Ricky'ego Martina. On również dość długo ukrywał swoją orientację, a później wyszło że jest gejem, a jego synowie poczęli się ze sztucznego zapłodnienia. Poza tym Christiano dość często lata prywatnym odrzutowcem do znajomego w Afryce.
  15. Mi swego czasu pani dała pod choinkę używany telefon komórkowy, to było wtedy kiedy komórki dopiero zaczynały być popularne, a ja podjąłem pierwszą pracę za grosze. W zamian gościłem ją niemal dea tygodnie w okresie świątecznym Jaki był pierwszy sms po rozstaniu? Zgadliście — " oddaj mi mój (!) telefon, bo już mam kupca!" Tak Panowie inwestycja się nie zwróciła. więc trzeba było odzyskać zainwestowane środki.
  16. Jakiś czas temu poznałem pewną pannę i zaczęliśmy się spotykać. Nie należała do piękności, a dodatkowo w poczet jej "zalet" należało wpisać dziecko sztuk jeden plus rozwód. No, ale jako że był to okres kiedy powoli leczyłem się z białorycerstwa, to jednak pewne symptomy wciąż we mnie siedziały i czułem że się zakochuję. I tak umówiłem się z ową niewiastą, że późnym wieczorem przyjdę po nią do jej pracy. Myślałem miód malina, będzie romantyczny spacerek buzi buzi itd. No i nastał wieczór, a tu jak na złość napier... wróć leje jak z cebra. No ale dla dzielnego rycerza Seby nie miało to znaczenia. Wasz "bohater" wypucował po czym przyodział się w lśniącą zbroję, wziął parasol w rękę i w sru te pędy do wać panny. Dziewoja oczywiście nie miała nic co mogło by posłużyć jako ochrona przeciwdeszczowa, więc wspaniałomyślnie trzymałem nad nią parasol będąc przemokniętym do suchej nitki. Kiedy doszliśmy do jej domu byłem święcie przekonany, że panna zaprosi mnie do środka, otuli ciepłym kocykiem, poda gorącą herbatkę i zrobi okład z nieco wyliniałych już piersi. W drugiej wersji liczyłem na to, że może bać się matki z którą mieszkała i zrobi to chociaż na korytarzu. I stoję tak przemoknięty w trzy dupy, laska sucha jak moje gardło na kacu, gdy nagle się odzywa: " No fajnie że przyszedłeś, ale nie trzeba było. Ten parasol i tak mi nic nie dał(!), a teraz już muszę lecieć pa!" I tyle ją widziałem. W tym momencie poczułem jak mi coś pęka. Ale nie serce, a zbroja białorycerska. To był pierwszy krok do nawróćenia.
  17. Radzę poczytać co to sarkazm i pytanie retoryczne
  18. Moim zdaniem głupi pomysł. Poza tym dziękuję za takich kolegów, ciekawe czy koledzy pomogli by Ci w alimentach. Najlepszym wyjściem będzie olanie, jeśli to tylko koledzy z pracy to stopniowe rozluźnianie więzów. I nie chwal się wszystkim przed nimi.
  19. Tak masz rację i sam im to wygarnąłem. Ale mieli jaja na tyle, że zrobili wszystko by wyjść z tego burdlu. Zawsze byli chowani w przekonaniu że rodzina jest najważniejsza. Jak dostali po dupie przekonali się że świat nie jest taki jak się wydaje. Nikt ich tego nie nauczył dopiero życie. Odkuli się ze wszystkim, pozbyli pasożytów i za to mogę być z nich dumny. A wierzcie że w takich sytuacjach bardzo blisko o tragedię.
  20. To u mnie było tak, że moi kochani dziadkowie ze strony matki powtarzali że po to mają dzieci żeby się one się nimi zajmowały. Doszło do tego, że moi rodzice z tymi dziadkami kupili dom. Ojciec włożył mieszkanie własnościowe, garaż plus ponad 30 tysięcy kredytu. Poza tym wszyscy z rodziną zmieniliśmy miejscowość zamieszkania, nie muszę chyba pisać jaki to stres dla dzieci chodzących do podstawówki ale mniejsza o to. Dziadkowie dali tylko mieszkanie spółdzielcze, na które wzięli raptem 15 tysięcy kredytu celem jego wykupienia. Pozostali w tej samej miejscowości dumnie kręcąc nosem, że awansowali społecznie. I teraz tak ojciec został właścicielem, za to dziadki mogły dożywotnio mieszkać. Dodatkowo w akcie notarialnym widniał wpis, że moi rodzice zapewniają dożywotnią opiekę (Nawet prawnik w późniejszym czasie łapał się za głowę jak można było podpisać tak nieprecyzyjną umowę.). No i się zaczęło. Kochana babcia i dziadek uznali że im się należy wszystko. Oni mogą rządzić, decydować odnośnie domu, robić samowolkę, a ojciec jako właściciel ma płacić. Podam przykład: Wpadli na pomysł by wykopać samowolnie odpływ, po którym woda zaczęła zalewać sąsiada. Przyszło co do czego - ojciec jest właścicielem i musiał tłumaczyć się w urzędzie. Następnie, skoro mają się nimi opiekować, to oni nie muszą płacić za nic, moi rodzice mają ich żywić, ubierać i skakać koło nich. Płakali przed całą rodziną jacy to moi rodzice źli, a jacy to oni nieszczęśliwi. Skłócili rodzeństwo, kuzynów słowem całą rodzinę, która po blisko 20-latach nadal się nie odzywa. Trzeba było wiele zachodu perypetii i kasy by zakończyć ten chory układ. Więc nie gadajcie że rodzicom się coś należy. Można ale nie trzeba pomóc. Bo z niewolnika nie ma nic. I trzeba być wielkim SKURWYSYNEM żeby całe życie opierdalać się i liczyć na to że dziecko w przyszłości pomoże.
  21. Nie Panowie, to nie jest wdzięczność ani obowiązek. Mi Ojciec powiedział kiedyś jedną mądrą rzecz: My się wami opiekujemy utrzymujemy, a wy ten dług spłacicie robiąc to samo z waszymi dziećmi. Dziecko ma prawo żyć własnym życiem, ma prawo się realizować i swoje pieniądze wydawać na siebie. Owszem jeśli rodzice naprawdę zachorują to pomoc jak najbardziej. Ale jeśli są w miarę zdrowi i stać ich na zaspokojenie swoich podstawowych potrzeb to dziecko nie ma żadnego musu.
  22. " - Ty głupi chuju zostaw tą lampucerę, z którą za dwa lata się hajtniesz. Poświęcisz dla niej wszystko, a za 10 lat będziesz gołodupcem, który zaczyna wszystko od nowa. Idź na te studia o których marzysz". Tyle bym powiedział, bo wiem że z resztą dalbym sobie radę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.