Skocz do zawartości

Karakal

Użytkownik
  • Postów

    61
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Karakal

  1. W dniu 14.05.2019 o 22:29, Maarcin_05 napisał:

    Jakaś psychoza z tą dietą i trzymaniem sylwetki. Coś mi się wydaje, że ona wcale gruba nie jest a autor przewrażliwiony. Dobrobyt na świecie to ludzie wymyślają problemy.

    Czy Ty kolego przeczytałeś temat ze zrozumieniem? Oczywiście, że nie jest gruba. Tu się rozchodzi o to, żeby do tego nie doszło. Kolega @17nataku prosił o aktualizację ponieważ przechodzi przez podobną sytuację więc dzielę się tutaj moimi spostrzeżeniami.

     

    Dzięki Panowie za odpowiedzi. Temat myślę, że to zamknięcia.

     

    @17nataku Dam znać jak się sytuacja rozwinęła w twoim temacie albo na priv. Pozdrowienia :)

     

     

    • Dzięki 1
  2. W dniu 13.05.2019 o 08:39, 17nataku napisał:

    @Karakal

    Domyślam się, że istotnych zmian nie ma skoro nie piszesz ale wywołuje do tablicy prosząc o update :)

    Nie pisałem bo sporo się dzieje ostatnio w kwestiach zawodowych. Bardzo dobrze, że przypomniałeś.

     

    Sytuacja wygląda następująco:
    Dziewczyna jest świadoma, że jest kłopot z trzymaniem diety. Podczas rozmowy przyznała, że wynika on z tego, że nasze najbliższe otoczenie ma całkowicie inne podejście przez co napotykamy na wiele pokus. Piszę tu w liczbie mnogiej ponieważ u mnie progres również się zatrzymał.

     

    Tylko są następujące kwestie:

    U mnie: Tak jak wspomniałem duże zmiany w kwestiach zawodowych, chwile mi zajmie ustabilizowanie nowego trybu funkcjonowania, w tym także diety.

    U niej: Z uwagi na znaczną poprawę mojej pozycji jej zachowanie bardzo się zmieniło. Oczywiście na lepsze, co raczej mnie nie dziwi. To mogło ją też skłonić do większego pilnowania się jeśli chodzi o jedzenie.

     

     

    Edytuję:

    Zaczęła się odchudzać... Ciekawy zbieg okoliczności ?

  3. 3 minuty temu, tytuschrypus napisał:

    Jednak świat zwierząt jest wolny od lewactwa, prawactwa, religii i ruchów ideologicznych, a tzw. pedały i lesby też tam jakoś są. 

    Istnieje coś takiego w mózgu jak ośrodek dobierania się w pary. Jeśli w życiu płodowym coś się wykrzaczy to dana jednostka będzie odczuwała pociąg na przykład do tej samej płci. Z tym faktycznie nic się nie zrobi.

    Natomiast z tej informacji nie można jednoznacznie wydedukować, że wpływ środowiska/doświadczeń na preferencje seksualne jednostki jest nieistotny. To są dwie osobne kwestie, które się przenikają dając jakiś końcowy efekt. Nie znam żadnych badań na ten temat. O ile w ogóle da się coś takiego przeprowadzić...

     

    Poza tym niech kolega @iry najpierw się sam ze sobą określi. Skoro on sam nie wie to nikt z nas tym bardziej mu nie powie. Stąd teksty typu, jesteś gejem/ nie jesteś w mojej opinii niczego nie wnoszą do tematu a jedynie nakładają jakąś sztuczną ramę, w której kolega miałby się poruszać.

  4. 1 godzinę temu, iry napisał:

    Nie uważam się za geja, nie chcę być gejem, ale czasami nie mogę zwalczyć tego, co mi się dzieje w głowie.

    Wygląda to trochę tak, że masz jakieś poczucie winy i strach przed tym, że możesz być gejem. Nawet jeśli to nikomu nic do tego. Sam nadajesz sobie wartość jako istota ludzka. Nie robią tego inni ani tym bardziej orientacja. Musisz sobie to przemyśleć, dopuścić do siebie i sam zrozumieć kim jesteś. To są twoje demony. Jeśli stawisz im czoła, to jakikolwiek będzie werdykt - homo, bi, hetero, as - wygrasz. Jeśli będziesz próbował to zagrzebać to w końcu Cię to dopadnie i to w najmniej odpowiednim czasie.

    Tak jak bracia pisali, orientacja jaka jest taka jest. Nie ma co dorabiać jakiejś ideologii do tego. To jest twoje życie i masz prawo lubić kobiety, mężczyzn, jednych i drugich. Nikomu nic do tego. Uważam, że to całe środowisko LGBTQ+ bardzo szkodzi i sieje zamęt.

     

    1 godzinę temu, iry napisał:

    Po tym jak jej powiedziałem o tych moich wątpliwość seksualnych, zaczęła mnie pouczać, że takich rzeczy się nie wybiera, że to wrodzone, że z tego trzeba być dumnym i mam walczyć o swoje prawa

    No jebnięta trochę fakt. Nie ma z czego być albo nie być dumnym. Nikogo też nie interesuje to co z kim robisz. Z resztą, środowisko i wychowanie ma ogromny wpływ na seksualność.

     

    Przypomina mi się historia, gdzieś znaleziona na YT odnośnie Islamu. Przytoczona przez lekarza amerykańskiego sytuacja, który stacjonował w na Bliskim Wschodzie. W jednej z wiosek gdzie dominował Islam, był problem płodzenia dzieci. Oczywiście, zwalono wszystko na kobiety, że to ich wina itp. Po badaniach okazało się, że wszystkie są zdrowe i płodne. Przebadano więc mężczyzn. Okazało się, że również wszyscy zdrowi i płodni. Wtedy lekarz zapytał dokładnie jak wygląda stosunek, jak starają się o dzieci. Na co mężczyźni odpowiedzieli: "Jak to jak? Normalnie. W odbyt". Ci ludzie nie mogli zrozumieć, że można inaczej, bo zostali nauczeni, że to wstrętne i obrzydliwe.

     

    Godzinę temu, tytuschrypus napisał:

    @iryOrientacja to orientacja. Z tym nie wygrasz. Co najwyżej będziesz się męczył przez lata, truł swoje życie, życie jakiejś kobiety, z którą zwiążesz się dla świętego spokoju i ucieczki przed linczem społecznym, a może i życie jakiś dzieci, które spłodzisz z tego samego powodu, z którego weźmiesz ślub, a które potem zostawisz i pójdziesz tam, gdzie czujesz faktyczny pociąg.

    Tutaj posłuchaj @tytuschrypus. Dam Ci przykład z mojej bardzo, podkreślam bardzo, dalekiej "rodziny". Koleś koło 50tki normalnie żył, miał żonę dzieci wszystko git. Choć wydawał mi się jakiś taki dziwny gdy go poznałem. Kilka lat temu okazało się, że zostawił żonę i dzieci dla 20 latka i teraz razem z nim mieszka oddając się uciechom cielesnym. Jest szczęśliwy fakt. Tylko co z tą kobietą, co z tymi dziećmi? Po co robić innym krzywdę?

    Dlatego nie pakuj się w żadne związki dopóki nie przetrawisz tego co masz w głowie. Może to potrwać kilka lat nawet i jest to w porządku.

     

    2 godziny temu, iry napisał:

    Pewnie pomyślicie, że straszna ze mnie ciota, manipulowana przez dwie kobiety, ale co ja mam zrobić? Ojca nigdy w życiu nie miałem, starsi bracia zawsze mnie zlewali. Albo nie umiem być mężczyzną albo naprawdę jestem ciotą.  

    A może faktycznie brakuje Ci męskiego wzorca i towarzystwa po prostu. Powinieneś spędzać więcej czasu facetami. Zapisać się na jakieś sporty walki na przykład. Tam gdzie będziesz miał bezpośrednio kontakt z innymi i zobaczysz jak wyglądają interakcje pomiędzy nimi. Tylko pamiętaj o tym, że prędzej czy później będą testowali czy dasz sobie wejść na głowę. Nie pozwól im na to. Jak ktoś Cię zaczepi, rzuci głupi tekst to musisz odpowiedzieć, odbić piłeczkę. Nigdy nie przyjmuj złośliwości z uśmiechem ani milczeniem.

     

    I na koniec, bardzo dobrze, że trafiłeś na to forum. Jesteś w porządku, wszystko z Tobą ok. Każdy facet się gubi w pewnym momencie życia. Tak już po prostu jest.

     

    Pozdro.

    • Like 1
  5. Godzinę temu, Libertyn napisał:

    Jak pozbyć się tego beznadziejnego niezaspokojalnego łaknienia i odzyskać harmonię? Może któryś z Was miał podobny problem?

    Miałem to. Parszywe uczucie. Wynika z tego, że dokopujesz się coraz to nowych wiadomości, a one dają Ci dostęp do kolejnych i tak dalej i tak dalej. Jeśli chcesz się tego pozbyć to musisz zacząć wdrażać w życie to o czym rozmyślasz / czytasz i to testować. Siłą rzeczy nie dasz rady wdrożyć wszystkiego od razu bo doba ma tylko 24 godziny. To wymusi na Tobie ustanowienie priorytetów i skupienie się na kilku sprawach. Da to uczucie spokoju, bo w głębi będziesz wiedział, że gdy skończysz z tym to zajmiesz się kolejnymi. Rodzi się swego rodzaju plan. Wiesz co się dzieje i zaczynasz wszystko powoli sklejać do kupy. Okazuje się, że część wiedzy i rozmyślań możesz odrzucić bo nie wszystko się sprawdza w praktyce. To zrzuci jeszcze bardziej ciężar z głowy.

     

    Tak to widzę.

    • Like 2
  6. Brat @Aquila chyba nie spodziewał się tak ostrej reakcji z naszej strony. Uważam jednak, że dobrze zrobiłeś zakładając ten temat, ponieważ trudno być obiektywnym w swojej własnej sprawie. Ja również podpisuję się pod większością odpowiedzi.

     

    Jeżeli twoja narzeczona jest tak podatna na wpływy duchownych/kościoła/religii, to aż trudno sobie wyobrazić na jakie inne czynniki jest jeszcze podatna i jakie może mieć to dla Ciebie skutki w przyszłości.

    Moja kobieta również jest podatna na wpływy religijne. Bzykać to się bzyka. Chyba, że do spowiedzi pójdzie to wtedy przez jakiś czas nie. A gdy się przełamuje to z wielkim trudem i poczuciem winy. O wspólnym mieszkaniu przed ślubem zapomnij. Gdzie tu miejsce na zdrowe relacje z własnym ciałem / seksem się pytam? A no nie ma.

     

    Swoją drogą to ostra hipokryzja z jej strony, że wcześniej seks chciała uprawiać a teraz nie. Fakt, że wyprowadziłeś się do innego pokoju też jest dość dziwny bo przecież nadal razem mieszkacie. Ale kobieta sobie wszystko wytłumaczy...

     

    Tak czy siak, nie oceniam, jeśli tak się dogadałeś i Ci to pasuje to twoja sprawa. Jednak to, że nie szanuje twoich próśb dotyczących prywatności tematów intymnych jest już poważnym problemem. Jeśli to zaakceptujesz podczas gdy wyraźnie Ci to przeszkadza to dajesz wyraźny sygnał, że na tym polu można Tobą pomiatać. Następnym razem ona spróbuje zagrać ostrzej by sprawdzić twoje granice. Co zrobisz po ślubie gdy całkowicie stracisz jakiekolwiek prawo veta jeśli już teraz nie możesz się przeciwstawić?

     

    Pozdro i powodzenia

  7. 3 minuty temu, Heniek napisał:

    Jej natomiast przeszkadza twoja chęć liczenia kalori, co dla mnie akurat jest zrozumiałe. Bo bycie zdrowym i trzymanie wagi w normie, a liczenie kaloryczności każdej marchewki i ziemniaka wydaje się mało fajną opcją.

    Ale niech każdy robi to co lubi.

     

    Rób swoje, a ona niech robi swoje. Może tobie się tylko wydaje, że dziewczyna nie kontroluje sytuacji.

    Też doskonale to rozumiem, że nie każdy może mieć na to ochotę. Z tego właśnie powodu nic jej na razie nie mówię ani jej nie cisnę. Po prostu podzieliłem się z wami pewnymi spostrzeżeniami.

     

    11 minut temu, 17nataku napisał:

    przytyła na tyle, że już mnie nie pociąga

    Pamiętając twój temat, tego właśnie chciałbym uniknąć.

  8. 8 godzin temu, Exar napisał:

    A nie je czasem dla dwojga? :)

    Hehehe nie, na pewno nie ;)

     

    8 godzin temu, zuckerfrei napisał:

    Powinieneś ją wspierać. W każdym jej działaniu. Zje pół pizzy, zachęć ją do całej. Wspieraj, nie gardź. 

    Komentarz zabawny jednak jest w nim ziarno prawdy.

     

    8 godzin temu, Beckenbauer napisał:

    Ona za bardzo kocha jedzenie, jak schudniesz, to boi się, że spierdolisz z inną.

    To się zgadza. Czasem już mam takie myśli.

     

    8 godzin temu, Beckenbauer napisał:

    Dlatego chce, byś nie schudną, by dwa grubasy szły przez życie razem, gdzie główną rozrywką jest żarcie.

    Do nadwagi to nam wiele brakuje. Jesteśmy w formie ale może być jeszcze lepiej. Jednak przy tej tendencji to w przyszłości może to tak wyglądać...

     

     

    8 godzin temu, Beckenbauer napisał:

    Nie ma co liczyć, że sama z siebie się zmieni. Jak jeszcze się nie zmieniła po rozmowach, to dlaczego miałaby się zmienić w przyszłości?

    Powiedziała ostatnio w prost, że jej się nie bardzo chce. Prawda jest taka, że gdyby chciała to ma wszystkie środki i wiedzę żeby to zrobić.

     

     

    8 godzin temu, Yolo napisał:

    Doznań niewiele, wyzwań brak, czasem problemy z emocjonalnością.

    A jak zjesz konkretnie- robi się błogo. 

    Trafiłeś w samo sedno.

    Nawet miałem takie przemyślenia "czy ten związek nie opiera się obecnie na tym, że coś wspólnie zjemy/ugotujemy i jest fajnie". Jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało to coś w tym jest.

  9. Cześć Ekipo,

     

    Święta, świętami wiadomo każdy szamie więcej niż zwykle. Jednak od jakiegoś czasu zaczęło mnie niepokoić to, że moja kobita nabiera kolejnych kilogramów. Jak dziś zobaczyłem jak się dorwała do ciasta to poczułem przerażenie ponieważ nawet okruchy nie miały szans w tym starciu.

     

    Zawsze lubiliśmy dobrze zjeść i większość jedzenia zawsze opierała się na produktach pełnowartościowych. Do tego treningi ja 3x siłownia i 2x boks, ona 4x ciężary/siłownia. Więc w zasadzie w miarę dobrej formie oboje, silni, waga w porządku. Ale ostatnio zauważyłem, że u niej masa poszła i choć nadal jest zgrabna to zaczyna mi to powoli przeszkadzać. Kiedyś byłem w stanie wnieść ją po schodach na drugie piętro, i zejść i tak kilka razy. Dziś już bym się tego nie podjął. Sytuację zaognia fakt, że sam ostatnio postanowiłem się wreszcie wyrzeźbić i faktycznie zadbać o dokładne przeliczenie spożywanych kalorii.

     

    Spaliłem już około 8-9 kg tkanki tłuszczowej, do wymarzonej sylwetki niewiele już brakuje i czuję się znacznie lepiej. Ona natomiast idzie w drugą stronę. Nie wiem jak to u niej wygląda jeśli chodzi o wagę bo oczywiście nie chce mi nic powiedzieć. Natomiast na każdym spotkaniu ona podkreśla, jaki jestem chudy i jak wszystko na mnie wisi...

    Jeśli chodzi o jej wygląd to nigdy niczego nie krytykowałem.

     

    Ciągłe jej gadanie i szamanie razem z nią spowodowały, że obecnie stanąłem w miejscu, jeśli chodzi o mój cel. Niezmiernie mnie to wkur*** ponieważ ona zawsze znajdzie jakieś wytłumaczenie dlaczego powinienem to robić inaczej albo skwituje tekstem że w ogóle mnie nie poznaje, że co ja robię i po co to w ogóle. Dodam też na koniec, że wiedzę na temat odżywiania ma ona ogromną ponieważ zajmowała się tym zawodowo oraz ma odpowiednie wykształcenie. Zatem pomimo mojego dużego zainteresowania tym tematem nie jestem w stanie jej zagiąć merytorycznie. Wzbudza to we mnie czasem pewne wątpliwości co do słuszności mojego postanowienia. Czuję, że jestem sam na tej drodze.

    A najgorsze jest to, że umie świetnie gotować więc jest mnóstwo pokus.

     

    Tak czy siak, plan wykonam.

     

    Podsumowując mam dwa problemy:

    1. Dziewczyna mi rośnie.

    2. Dziewczyna nie wspiera / stara się zahamować moją przemianę - tak to odczuwam.

     

    Co Panowie sądzicie, co radzicie?

     

    • Haha 1
  10. 2 minuty temu, Paula90 napisał:

    Nie nazwałabym tego brakiem lojalności, wg nie to mogłaby być np. zdrada, a nie zerwanie z powodu jego oddalenia się. 

    Co innego też gdybym zerwała z nim, kiedy byłoby wszystko miedzy nami ok,  wtedy owszem mógłby nie chcieć ze mną rozmawiać

    To jest jak najbardziej brak lojalności. Coś się dzieje, coś jest nie tak, gorszy czas, więc uciekasz jak szczur z tonącego okrętu. Zamiast wspierać to szukacie bezpiecznej przystani.

    A jest tam jeszcze jakiś drugi kolega, o którym tu nam nie wspomniałaś?

  11. 2 minuty temu, Paula90 napisał:

    Wtedy odpowiadał, że mi się wydaje, że to przez nadmiar obowiązków, że jestem wspaniała i wszystko jest ok. Ale jego zachowanie pokazywało co innego i trwało jakiś czas. A na ostatnim spotkaniu, to w ogóle było kiepsko, mało przytulania z jego strony, seks jakiś mechaniczny.. I to był gwóźdź do trumny dlaczego z nim zerwałam, bo gdyby tylko jedno spotkanie tak wyglądało, to pewnie bym z nim nie zerwała. 

    Czy z Tobą koleżanko wszystko w porządku? Koleś miał przez miesiąc jakiegoś doła i tylko dlatego go rzuciłaś? Może miał problemy w robocie, może źle zainwestował, może kolega jest chory ale obiecał, że nikomu nie powie. Jest milion różnych możliwości. Nie jesteś pępkiem świata. Nie zawsze jest siła, żeby ciągle wokół was skakać i zapewniać jakie jesteście cudowne. Nie wróciłbym do takiej dziewczyny.

    • Like 1
  12. 7 minut temu, Adams napisał:

    Padaj na kolana i błagaj o przebaczenie. Serio. On Cię przyjmie z otwartymi ramionami, ale musisz wykazać inicjatywę w tym kierunku. Miałaś odwagę zrywać, to musisz teraz mieć odwagę przyznać, że Ci się pojebało. To nie będzie tak, że Ty zrywasz, a koleś za Tobą biega. Ty wyszłaś za drzwi i Ty musisz wrócić.

    Bardzo dobrze napisane.

     

    4 minuty temu, Paula90 napisał:

    Mam nadzieję, że to żart bo to nie w moim stylu ;) Tzn., może gdybym zrobiła coś strasznego, nie wiem, zdradziła partnera ( choć raczej bym takiego czegoś nie zrobiła), to może prosiłabym o szansę więcej niż raz.

    A teraz prosić nie będę, ale się może się odezwę i zaproponuje konkretny termin spotkania... Muszę jeszcze to przemyśleć bo widzę, że wasze opinie tez są różne

    Tobie chodzi TYLKO o jego uwagę. Gdy kobiecie naprawdę zależy to potrafi błagać na kolanach, wić się w płaczu prosząc o przebaczenie. Rzuciłaś go więc poniesiesz tego konsekwencje. Przestań cwaniakować. Nie każdy facet da się złapać na te głupie gierki.

    • Like 1
    • Dzięki 1
  13. Ja to widzę tak:
    Było nudno więc go rzuciłaś, żeby zrobić małą dramę i żeby trochę za Tobą polatał.

    A tu psikus, gościu nie lata i odczuwasz z tego powodu dyskomfort i tym bardziej Cię do niego ciągnie.

    Zastanów się czy Ci zależy na tamtym człowieku czy na tylko jego uwadze. Czego Ty tak naprawdę chcesz.

     

    A w ogóle powiedziałaś mu wprost: "Słuchaj, źle mi w tym związku, czuję, że z twojej strony nie ma takiego zaangażowania jak kiedyś. Chciałabym wspólnie nad tym popracować bo nadal mi zależy."?

    Czy może rzuciłaś jakimś mglistym tekstem i się człowieku domyśl o co kobiecie chodzi?

    • Like 1
  14. 1 godzinę temu, Maxi napisał:

    Chciałabym podzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami i dać Wam kilka rad, ponieważ jestem już pewnie starsza od większości z Was i może to Wam umili dzień i poprawi nastrój.

    Nie wiem na jakiej podstawie wnioskujesz jaka jest tutaj średnia wieku. Kolejna sprawa to stawiasz się na wejściu na wyższej pozycji i chcesz nam udzielać rad, o które nikt nie prosił. 27 lat to niewiele

     

    1 godzinę temu, Maxi napisał:

    Wiem że jest dużo dziewczyn na świecie, które chcą tylko Waszych pieniędzy...  dziewczyn które pójdą do łóżka z każdym przystojnym mężczyzną nie zważając na obietnice, które Wam składały... dziewczyn które myślą że są księżniczkami i wszystko im się należy... dziewczyn które nie uznają mężczyzny jako istotę czującą.

     

    Czy to jest Wasz problem, że są takie próżne ?

    Jeśli na taką trafimy i się na tej znajomości "przejedziemy" to tak, zdecydowanie jest to nasz problem.

     

    1 godzinę temu, Maxi napisał:

    Dlatego rozumiem Wasze rozczarowania i obawy ale powiem Wam jak to wygląda z perspektywy normalnej dziewczyny

    Co to znaczy normalnej? Każdy ma swoją definicję.

     

    1 godzinę temu, Maxi napisał:

    I tutaj sami sobie zadajcie pytanie czy naprawdę w Waszym świecie szukanie miłości to casting przeprowadzany przez kobiety i wybór na najlepszego reproduktora ?

    Kto mądrzejszy na tym forum to nie szuka miłości w innych ludziach bo wie doskonale, że jej tam nie ma.

     

    1 godzinę temu, Maxi napisał:

    Genetyka, genetyką ale my ewoluowaliśmy a wraz z ewolucją nasz kręgosłup moralny i nie jesteśmy już tylko zwierzętami, którymi rządzą instynkty.

    Dobre. Pośmiałem się trochę.

     

    1 godzinę temu, Maxi napisał:

    Dokładnie tak samo zachowałabym się gdyby kiedyś podbił do mnie jakiś przystojny hollywoodzki aktor.

    Nie masz pojęcia jak byś się zachowała. Co ciekawe my wiemy.

     

    1 godzinę temu, Maxi napisał:

    Kocham mojego męża nad życie, oboje ciężko pracujemy, oboje próbujemy znaleźć złoty środek i stworzyć ciepły dom i kochającą rodzinę. 

    Na pewno istnieją mężczyźni przystojniejsi, bogatsi, inteligentniejsi... tak samo jak istnieją kobiety lepsze ode mnie... ale jak się kogoś prawdziwie kocha to nie ma żadnej rzeczy która mogłaby być warta utraty tej miłości.

    Cały ten temat wygląda na próbę udowodnienia przed samą sobą, że związek w którym jesteś jest udany, szczęśliwy i ma sens. Jeśli w istocie by tak było to nie zakładałabyś takiego tematu na tym konkretnie forum, tylko się cieszyła i radośnie spędzała czas z partnerem.

     

    Albo troll albo próba obrony swojej tożsamości.

    • Like 7
    • Dzięki 2
  15. 5 minut temu, DarkMorpheus napisał:

    Wróć do niej w wielkim stylu. Też zamierzam wrócić do eks od której się wyprowadziłem, bo wiem, że mnie kocha i jest zajebista w łóżku. Gdy będzie robiła jazdy, zawsze się można ulotnić. Ważne by nie zamieszkiwać razem, to nieco komplikuje, graty, etc.

    BTW. nie słuchaj malkontentów, oni nie są koneserami kobiet.

    Czyżby troll?

    Wracać do kogoś tylko po to, żeby się ulotnić gdy ten ktoś będzie miał swoje "jazdy"? Gdzie tu sens?

  16. 2 minuty temu, BigBoy napisał:

    No i co z tego? Niski na pewno nie jestem ani się tak nie czuję. Jedynie mówię że wysoki wzrost pomaga. To że ktoś tam jest wysoki i ma z tym problem w gl mnie nie obchodzi ?

    Masz ewidentny kompleks związany z niskim wzrostem. Skup się na nauce bo póki co jedyne czego szukasz to guza. Może za bardzo cwaniaczysz i dlatego ten gość 2m cię namierzył? Jakby mi ktoś tak skakał to też bym go przesunął.

  17. Jeśli będziesz miał znowu doła i znowu Cię zostawi to jak to zniesiesz?

     

    Ja bym rozważał to w taki sposób:

    Skoro nie wytrwała gdy potrzebowałem pomocy to po cholerę mi w życiu taka osoba? Co jeśli nie będzie pomocą a dodatkowym ciężarem?

     

    Odpowiedz sobie sam jak Ci się to kalkuluje. Moja też odjebała podobną akcję z tą różnicą, że nie odeszła. Tylko co z tego skoro wiadomo, że w razie gdy wyleje jakieś szambo to będę musiał sprzątać sam?

     

    Powodzenia.

    • Like 1
  18. Jeśli nie są to błędy, które urwały Ci tyłek albo gorzej, to ciesz się z nich bo dzięki nim nie popełnisz większych w przyszłości.

     

    Ja zrobiłem kilka błędów ostatnio, straciłem przez to hajs. Niewiele ale dzięki temu więcej nie stracę. Głowa do góry.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.