Skocz do zawartości

Mosze Red

Starszy Moderator
  • Postów

    15168
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    375
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Mosze Red

  1. Dobra zgrzeszyłem bracia uczynkiem, miało to miejsce dawno dawno temu na 3 roku studiów. Na dodatek za swój czyn zostałem srogo ukarany, ale po kolei. Na studiach na 2 roku za kumplowałem się z fajną dziewczyną, była 2 lata starsza, mieliśmy podobne zainteresowania, była mężatką, miała małe dziecko. Zaskoczyła ze swoim chłopakiem jeszcze w klasie maturalnej. W sumie skończyło się tak iż ona poszła na studia dzienne do innego miasta, mąż do innego, a dzieciak wylądował u jej rodziców widywała go tylko w weekendy. Wracając do tematu na początku 3 roku, tak się złożyło iż nie jechała do domu (matka pojechała nad morze i wzięła ze sobą wnuka). Piątkowy wieczór, impreza w gronie znajomych u niej w akademiku, było w sumie 6 osób, koło 22 towarzystwo wymyśliło piwko na mieście, nie miałem chęci się szwendać więc powiedziałem że odpadam i zmykam do siebie. Marta stwierdziła że też nie ma chęci iść i mówi żebym został to jakiś horror obejrzymy bo jeszcze wcześnie. Zostałem. Chwilowo odbiegnę od tematu opiszę niewiastę , tak więc 168 cm wzrostu, ciało 10/10 zgrabna wysportowana (taniec towarzyski, regularnie basen) włosy długie, czarne, prawie do pasa. Piersi w sam raz do ręki. Twarz nie brzydka ale po prostu przeciętna 7/10. Oczy zielone. Zadbana bardzo, zamożność rodziców przekładała się na dostęp do drogich kosmetyków, solarium, fryzjerka, eleganckie ubrania, stopy zadbana, mięciutkie (zawsze zwracam na to uwagę nic mi tak nie obrzydza ładnej laski jak nie zadbane twarde pięty). Więc mimo przeciętnej twarzy ocenialiśmy ją z kumplami w granicach 8/10 - 9/10. Koniec dygresji, zostaliśmy sami u niej, na stole wylądowały koreczki serowe, domowej roboty nalewka malinowa. Uraczyliśmy się też obecnie bardzo popularnym lekarstwem na wszystko, które walczy o legalizację, było w formie jointa do inhalacji . Marta odpaliła egzorcystę na dvd, klasyka tyle razy się oglądało za małolata na vhs. Pod koniec filmu powiedziała że skoczy sobie pod prysznic, ja byłem troszkę już i wypity i zjarany więc nie trybiłem zbytnio i nie załapałem aluzji, oglądam dalej egzorcystę..... Marta wróciła do pokoju za jakieś 10 minut, owinięta w ręcznik, akurat leciały napisy końcowe więc wyłączyła film i tv, myślę czas się zbierać (tak wiem mój mózg nie funkcjonował w tym czasie jak należy, ponadto nie traktowałem jej jako obiekt seksualny ). Włączyła mini wierzę w radiu leciała "rysa na szkle", ręcznik opadł zaczęła tańczyć nago (kolejna dygresja, to była pierwsza kobieta w moim życiu z całkowicie wydepilowaną strefą bikini). Nie spodziewałem się byłem w lekkim szoku. Siadła mi na kolana, pocałunki, ręka pod koszulę, lekko speszony byłem tą niespodziewaną sytuacją więc postanowiła mi pomóc, duża wprawa pasek, guzik, rozporek spodnie w dół, bokserki zaraz za nimi, nie trzeba było mnie długo prosić na "zaciąg" odpaliłem momentalnie, pierwszy numerek był na podłodze, później przenieśliśmy się na łóżko, w sumie doszedłem 7x, 4 numerki, dwa razy lodzik z połykiem, raz hiszpan. Analu nie próbowałem, hmm chyba nawet o nim nie pomyślałem wtedy. Co tu się rozpisywać, noc była zajebista, do tej pory w moim rankingu zajmuje zaszczytne drugie miejsce. To jest ten mój grzech, ta moja słodka zbrodnia. Była zbrodnia jak uczy klasyk rosyjskiej literatury musiała być i kara....... Horror rozpoczął się o poranku..... no może nie do końca o poranku gdyż spałem prawie do 11. Półprzytomny otwieram oczy, Ktoś mnie smyra po prawym boku i szepcze czule do ucha, kochanie obudź się zrobiłam śniadanko i kawkę. Przeciągnąłem się, przekręcam na drugi bok patrzę, rozczochrana niewiasta, makijaż w prawdzie zmyty ale nadal nie jest źle, seksownie się przeciąga, oczka przymknięte. To co nastąpiło 5 sekund później wywarło piętno na całym moim życiu. Otworzyła oczy, które zawsze były pięknie, mocno zielone, patrzę o kurwa, to co ujrzałem ............ małe czarne, kaprawe oczka zbiegłe do środka i na dodatek zaczęła nimi wywracać , serce mi zamarło, pamiętajcie że w nocy oglądałem "egzorcystę". Uczucia jakie mnie ogarnęły to irracjonalny strach, kurwa szatan po mnie przyszedł, panika w mózgu zapaliły się dwie lampki [zabij to] i [spierdalaj], na szczęście wygrała druga opcja, wyskoczyłem z wyra szybciej niż Łajka wyjebana przez ruskich na orbitę okołoziemską. W panice wybiłem się tak mocno że zakurwiłem całą swoją masą w ścianę. Łbem gruchnąłem tak że tynk poleciał, żeby tego było mało próbowałem złapać równowagę, wywinąłem orła i rąbnąłem bokiem na krzesło i zakończyłem hard facem na podłodze. Straciłem przytomność. Marta mnie ocuciła, otwieram oczy patrzę nachylona nade mną, patrzę z lękiem w oczy jest ok, zielone jak zwykle. Myślę, kuśwa za dużo alko i zielska musiało mi się coś przewidzieć. Słyszę "sorki kochanie, nic ci się nie stało?, w nocy jak usnąłeś wyjęłam szkła i zapomniałam rano włożyć, tak naprawdę to mam oczy ciemno brązowe i "lekkiego zeza" zbieżnego, noszę barwione szkła żeby to zamaskować". Zacząłem się śmiać jednak w żebra przywaliłem tak mocno że to nie był dobry pomysł, śmiałem się przez łzy, które ciekły z bólu, nadal się śmiałem. Marta jebnęła focha że się śmieję z jej zeza, ale śmiałem się tak długo że i jej się udzieliło, jak przez łzy i śmiech wydukałem że przez alko i zielsko myślałem że jest laską z egzorcysty i że szatan wysłał ją po moją duszę. Nie wytrzymała dosłownie zaczęła się tarzać po podłodze. Nie wiem czy ona, komuś opowiedziała o tym zajściu, ja w każdym razie nigdy nikomu nie opowiedziałem nie byłem w stanie gdy tylko zaczynałem opowiadać dostawałem spazmatycznych ataków śmiechu i nie byłem w stanie dokończyć, nawet teraz opisując historię musiałem robić kilkanaście przerw z powodu tych że napadów połączonych z fantomowym bólem żeber. Wracając do kary, żebra napieprzały mnie zdrowo przez dwa tygodnie, sino fioletowa pizda na pół twarzy wchłonęła się po trzech tygodniach. Najcięższą karą było to iż nadal mieliśmy na siebie chęć (oczywiście nigdy już nie zdjęła przy mnie szkieł), niestety ponowna konsumpcja była niemożliwa, nie drodzy samcy i samice nie z powodu traumy, którą przeżyłem lecz po prostu, za każdym razem gdy próbowaliśmy przenieść znajomość do łóżka obydwoje dostawaliśmy ataków śmiechu, do tego stopnia iż trudno było się rozebrać o odbyciu jakiegokolwiek stosunku nie wspominając. Nie były to lajtowe śmichy chichy tylko rżenie takie, które potrafiło trwać nawet godzinę. Ba, wynikło z tych śmiechów jeszcze kupę innych nieprzyjemności, jedna koleżanka obraziła się na nas śmiertelnie i przestała odzywać ponieważ ubzdurała sobie że z niej się śmiejemy. Profesor raz wywalił mnie z auli gdyż cały czas powstrzymywałem śmiech, myślał że śmieję się z niego i się wkurwił a ja zwyczajnie minąłem Martę na korytarzu 3 minuty przed wykładem. Raz chciała mi cyt. "zrobię ci chociaż dobrze ustami" ale niestety po chwili wybuchła takim śmiechem że stwierdziłem że wolę nie ryzykować bo jak będzie tak rżała to jeszcze odgryzie. Po kilku miesiącach i kilkunastu podejściach zrezygnowaliśmy z podejmowania dalszych prób, nie dało się. Taka była moja kara, kilka miesięcy napalenia i mimo obopólnych chęci brak możliwości rozładowania napięcia seksualnego między nami. Nasza koleżeńska znajomość przetrwała aż po dziś dzień, mimo znacznej odległości, widujemy się 2-3 x w roku, zawsze są salwy śmiechu na powitanie, ludzie nadal patrzą się jak na dwójkę idiotów. Marta jest radcą prawnym w rodzinnej miejscowości, mimo 38 lat nadal jest atrakcyjną wysportowaną kobieta , 3 lata po studiach rozwiodła się, dzieciak jest już praktycznie dorosły, zeza już nie ma, udało się usunąć operacyjnie Tak oto kończy się historia o dzielnym, przystojnym młodzieńcu, który legł w łożu z atrakcyjną mężatką, a obudził się obok "paszteta" z horroru, przepłacił tą walkę urazami ciała i skazą na psychice oraz kilkumiesięcznym auto banem na seks, miesięcznym na alkohol i wieczystym na zioło. Co do innych mężatek to były jeszcze dwie, właściwie to trzy ale o stanie cywilnym jednej dowiedziałem się po fakcie więc można powiedzieć.... nie liczy się.
  2. Ja piję kawę codziennie w pracy między godziną 10 a 11, jedną dziennie z dodatkiem goździków, cynamonu i szczyptą pieprzu cayenne. Piję bo lubię i raczej nie zrezygnuję Papierosów nie palę, kiedyś w czasach studenckich popalałem do piwa lub na imprezach. Alkohol piję bo lubię z umiarem oczywiście. Herbata od czasu do czasu jak mam smak. Nie słodzę herbaty i kawy. Nie tykam napoi sklepowych, coli, oranżad, fant i innych wynalazków, to samo tyczy się sklepowych słodyczy i przekąsek typu chipsy, krakersy itp. Czasami soki sklepowe ale to jako składnik drinków. Na co dzień woda z sokiem z cytryny lub pomarańczy, maślanka, sok marchwiowo - jabłkowy z sokowirówki. Sporadycznie kupuję wodę mineralną lub źródlaną czasami mam chęć na coś z bąbelkami.
  3. Skoro dostałaś wezwanie na sprawę to ktoś musiał cię wymienić we wniosku o przeprowadzenie sprawy spadkowej...... Bez tej informacji nie siedziała byś w długach ponieważ odrzucić spadek możesz nie w terminie 6 miesięcy od śmierci spadkodawcy tylko 6 miesięcy od momentu gdy dowiesz się o jego śmierci...... czyli nawet gdybyś dowiedziała się o śmierci ojca 5 lat po jego zejściu nadal masz 6 miesięcy na odrzucenie spadku. A skoro już odrzuciłaś spadek po ojcu, to żadnych długów nie dziedziczysz... Marzena jesteś wręcz podręcznikowym przykładem babskiego panikarstwa. Coś tam słyszałaś wyłapałaś co 3 informację a efekt jest jak w dowcipie: Słuchacze pytają: Czy to prawda, że na Placu Czerwonym rozdają samochody? Radio Erewań odpowiada: tak, to prawda, ale nie samochody, tylko rowery, nie na Placu Czerwonym, tylko w okolicach dworca warszawskiego i nie rozdają, tylko kradną.
  4. Jeśli odrzuciłaś spadek to absolutnie nie dziedziczysz nic po ojcu, odrzucenie spadku to forma oświadczenia woli, z której nie możesz się wycofać (są wyjątki np. zrobiłaś to pod przymusem , no ale to tej sprawy nie dotyczy). Po dziadku też nie dziedziczysz skoro zmarł przed twoim ojcem, dziedziczył ojciec. W polskim prawie przyjmuje się że wnuk dziedziczy tylko jeśli dziecko spadkodawcy nie dożyje otwarcia spadku (za otwarcie spadku przyjmuje się datę śmierci spadkodawcy). Czyli, krótko nie dziedziczysz po ojcu bo się zrzekłaś, nie dziedziczysz po dziadku bo zmarł przed ojcem. Jedynymi wyjątkami od tej sytuacji jest to iż zostałaś umieszczona w testamencie dziadka (czyli dziedziczenie testamentowe nie ustawowe), albo dziadek wydziedziczył ojca. Jeśli twój ojciec nie jest wymieniony we wniosku, tylko ty oznacza to że wniosek został źle napisany, krąg spadkobierców wyznacza chwila śmierci spadkodawcy. Innych opcji od tych w /w nie ma.
  5. Jeśli dobrze rozumiem ojciec zmarł zostawił nieruchomość i się jej zrzekłaś a teraz otrzymałaś wezwanie na sprawę spadkową po dziadkach? Czy dziadkowie zmarli po śmierci ojca? Jeśli tak to po nich dziedziczysz. Jeśli dziadkowie zmarli przed śmiercią ojca to on dziedziczył, tyle że nie było jeszcze sprawy spadkowej a teraz spadkobiercy np. rodzeństwo ojca chce uregulować sprawy. Opcja inna dziadkowie wydziedziczyli ojca, a może umieścili ciebie - wnuczkę w testamencie, a jeśli nie masz po nich prawo do zachowku. W jakiej formie odrzuciłaś spadek? złożyłaś oświadczenie przed notariuszem lub w sądzie rejonowym właściwym dla twojego miejsca zamieszkania? Mogłaś nie dopełnić formalności. Generalnie za mało danych podałaś więc mogę tylko gdybać. Co do przyjęcia spadku z dobrodziejstwem inwentarza to jest dziedziczenie ewentualnych zobowiązań ale tylko do wysokości wartości spadku. A najlepiej weź dokumenty wszystkie jakie masz i idź do kancelarii prawnej, za poradę zapłacisz 80 -150.
  6. Jedno nie wyklucza drugiego tyle że trzeba zacząć od drugiej strony, najpierw sprawy materialne, niezależność finansowa, później swoje marzenia, a jak już człowiek osiągnie co chciał i czuje parcie na ojcostwo to, cóż kto powiedział że 50 letni dobrze utrzymany, wysportowany samiec nie może zostać ojcem ? Żeby zostać ojcem nie koniecznie trzeba zawierać tzw. związek , a nawet gdyby to rozdzielność majątkowa, po przyjściu potomka badania dna, bo ruchać to my a nie nas, a jak lala fiknie to rozwody też są dla ludzi, grunt żeby się nie dać oskubać. Cały ten kobiecy przemysł pasożytniczy bazuje na tym że wyłapuje się jeszcze w miarę młodych, mało doświadczonych samców i im wchodzi na głowę, do portfela, i drenuje ile się da, z kasy, chęci do życia, własnej godności.
  7. Dziś przeczytałem najnowszy tom cyklu oko jelenia "Sowie zwierciadło" Andrzej Pilipiuk Kilka dni temu "Tron z czaszek" cz I - 7 tom cyklu demonicznego Peter V. Brett "Tajna wojna między FBI i CIA" - Mark Riebling Zamówiłem wczoraj: "Wielki Bazar/ Złoto Bryana" - Peter V Brett, "Wilcze gniazdo" Jacek Komuda oraz kolekcję kryminałów 30 tomów Agatha Christie większość z tego czytałem ale chcę mieć na półce
  8. A widzisz a mnie co ciekawe i matka i babcia ostrzegały przed złymi kobietami. Kilka cytatów mądrości jakie z domu wyniosłem: - im jesteś synku bardziej zamożny tym przyciągasz więcej kobiet, którym zależy tylko na twoich pieniądzach - wnuczku nie śpiesz się z małżeństwem, mężczyzna wolniej się starzeje od kobiet a im będziesz starszy tym mądrzejszy i lepiej wybierzesz - rób w życiu tak żeby tobie było dobrze, stawiaj siebie na pierwszym miejscu bo im tobie będzie lepiej tym lepiej będzie twoim bliskim - niewiele kobiet w dzisiejszych czasach ma honor, synku nie bierz ślubu bez rozdzielności majątkowej - większość kobiet jest mściwych - pamiętaj kandydatka na żonę powinna mieć zbliżony status materialny do ciebie - łatwiej dogadasz się z kobietą, która ma wykształcenie ścisłe - unikaj panien z dzieckiem - jak kobieta spędza więcej czasu przed lustrem niż w kuchni nie będzie dobrą żoną - unikaj kobiet które lubią żyć ponad stan bo wpędzą cię w długi - nie daj się złapać na dziecko, jak wpadniesz często lepiej płacić alimenty Nie twierdzę że błędów nie popełniłem, wiele ich było ale z wiekiem nauczyłem się doceniać mądrość poprzednich pokoleń.
  9. Mosze Red

    Cele

    Marku znajdź sponsorkę
  10. @Brzytwa właśnie mi uświadomiłeś że małomówność była by cechą, którą naprawdę mógł bym docenić w kobiecie
  11. Mosze Red

    Cele

    1. Emerytura w wieku 45 lat - nie mam zamiaru zapierdzielać do śmierci ani tym bardziej liczyć na ZUS 2. Minimum podwojenie własnych zasobów do 45 roku życia - nie będę płakał jak uda się więcej 3. Zakup ferrari 456 lub 355 spider - uważam te auta za najładniejsze w historii firmy 4. Nauka Japońskiego i wyjazd do Tokio - zawsze chciałem nigdy nie było czasu 5. Nauka szermierki szablą 6. Zaliczyć trójkącik z bliźniaczkami 7. Nauka pilotażu 8. Napisać i wydać powieść - szkic już mam, coś tworzę od czasu do czasu, ale w tym tempie to jeszcze z 15 lat mi zajmie
  12. Miałem w 2 klasie liceum taką akcję z polonistką, poszło o dwa detale z lektury (inaczej sceny była opisana w książce a inaczej w jej filmowej ekranizacji), w moim wypracowaniu poprawiła mi na czerwona wypowiedzi dotyczące tych scen , ja natomiast wyjąłem książkę i pokazałem jej że mam rację. Nie przyznała się do błędu stwierdziła że błąd musi być w moim wydaniu książki , wyszedłem demonstracyjnie z klasy udałem się do biblioteki, przyniosłem 4 różne wydania tej samej książki (najstarsze miało 40 lat) i pokazałem że mam rację. Udowodniłem pani polonistce przy całej klasie iż nie czytała lektury, którą z nami omawia lecz oglądała film. Z łaski podniosła mi ocenę za wypracowanie z 4 na 4+ żeby zachować resztki twarzy, a mściła się na mnie kolejne 2 lata za to upokorzenie. W ten sposób zdobyłem kolejną bezcenną wiedzę na temat pań: kobiety, które mają jakąkolwiek władzę są dużo bardziej skłonne do jej nadużywania od mężczyzn. Na koniec liceum odwdzięczyłem się z nawiązką, po pierwsze mimo 3 z polskiego na świadectwie maturę zdałem na 6, a tak się złożyło że jako członek tzw. samorządu uczniowskiego wygłaszałem przemówienie na zakończenie szkoły i mimochodem wśród wielu pozytywnych wspomnień dodałem to co mi się nie podobało, opisałem sytuację przed całą szkołą (tak wiem wredny i mściwy jestem, a na dodatek niesamowicie dumny z tych przywar, wyrobiłem sobie z czasem nawyk iż żaden zły uczynek kobiety nie może pozostać bez kary), wspomniałem jak 2 lata byłem gnębiony tylko za to iż wykazałem się wiedzą i zdolnością czytania ze zrozumieniem. Uczniowie się śmiali, polonistka paliła buraka i pali do tej pory gdy mija mnie na ulicy robi się czerwona, przyśpiesza kroku, gdy mówię dzień dobry, ledwo odburkuje
  13. @Vincent - Ja jeżdżę 3-4 x w miesiącu, mam niedaleko niewielką stadninę, biorę konia na 2 godziny, 20 minut na padoku, żeby wyczuć w jakim koń jest nastroju , a później w teren. Mój pradziadek jeździł, dziadek jeździł (póki zdrowie pozwalało trzymał 2 konie pod wierzch), ojciec jeździł i ja jeżdżę, nie tyle ile bym chciał (brak czasu) ale zawsze. @Marek - sport nie jest dla zamożnych mimo iż ze względu na tradycję zalicza się z pewnością do elitarnych, w mojej okolicy są 2 miejsca gdzie można jeździć konno, ceny są identyczne, godzina 20 zł (jak jesteś początkujący i potrzebujesz instruktora to 30zł), w zeszłym roku byłem w okolicach Olsztyna cena była identyczna, możliwe że w okolicach dużych miast jest drożej. Podstawowy sprzęt dostaniesz (toczek, palcat), nauczą cię siodłać, szczotkować, czyścić kopyta. Jak przypadnie do gustu możesz zainwestować we własny sprzęt (toczek 200, palcat 30-40 , bryczesy 150-250, rękawiczki 40-100 i najważniejsze buty - dobre sztyblety 350-400 tanie 200) wcale dobry sprzęt nie musi być drogi, a starcza na długo. Jasne są wynalazki w stylu kamizelki ochronne, kupa gadżetów związanych z jeździectwem itp... ale większość z tego jest zbędna. Sport nie jest drogi, chyba że chcesz realizować fanaberie jak własny koń, siodło, stajnia @Dario - biegów ma 4 , stęp, kłus, galop, cwał, uprzedzam kolejne pytanie koń pali snopek siana, 1-2 kilo paszy treściwej + kilka marchewek na dobę Jazda konna ma jeden wielki plus, jest świetnym elementem podrywania nowych panien, jak nigdy nie jeździła zabierasz na koniki, ma kupę różnych emocji, strach, ekscytacja, ciekawość.... robi jej się totalny zamęt w głowie czyli tak jak samica lubi najbardziej, dużo emocji.
  14. - mogę kasę wydawać na książki dla siebie nie dla dzieci - gdy kupuję nowe auto nie musze się martwić żeby zmieściła się do niego żona, dzieci i teściowie - gdy wybieram się na egzotyczne wakacje nie musze ciągnąć ze sobą balastu, przecież drewna do lasu się nie zabiera - mogę wydać 8k na nowego peceta bez fochów na co mi taki drogi komputer - mogę wyjść z domu bez obaw iż mój komputer nie zostanie zbezczeszczony fejsbukiem, pudelkiem, czy filmami z jutuba o malowaniu tipsów - mogę napchać się fasolką po bretońsku i bez zahamowań puszczać głośne, siarczyste piardy pod własnym dachem - mam mieszkanie urządzone tak jak ja chcę - mogę spędzać swój czas konstruktywnie lub nie i ja decyduję o tym co jest konstruktywne - w wolne od pracy dni mogę spać do południa - nikt mi nie mówi że za dużo wypiłem - mogę napawać się zazdrosnymi spojrzeniami sąsiadów gdy regularnie wymieniam kobietę na nowszy model - mogę napawać się zawistnymi spojrzeniami sąsiadek gdy widzą zazdrosne spojrzenia swoich mężów - mogę realizować swoje życiowe plany bez oglądania się na innych - mogę wyzwolić wewnętrznego chama i powiedzieć każdej głupiej babie "chuj ci do tego", kiedy mówi że powinienem się "ustatkować"
  15. Naukowcy ogłosili, że morświny to najinteligentniejsze po człowieku ssaki na Ziemi. Tym samym kobiety spadły na trzecie miejsce.
  16. Mosze Red

    Oldschoolowe RPG

    BG 1,2 Icewind Dale 1,2 Fallout 1,2 Final Fantasy VII, VIII Breath of fire 4 Planescape Torment Vampires Masquerade Redemption Arcanum Anachronox Grandia II Elder Scroll Arena Elder Scroll Daggerfall Ultima VIII Pagan Ultima IX Ascension
  17. 1. Brak kontroli nad zachciankami , opychanie się słodyczami albo śmieciowym żarciem 2. 99% niewiast, które jest z facetem dłużej niż miesiąc zaczyna pierdolić o budowaniu wspólnej przyszłości, im dłużej trwa związek tym więcej tego jest aż dochodzi do częstotliwości maksymalnej = co drugie zdanie 3. Wypełnianie pustki w życiu wydawaniem kasy na niepotrzebne śmieci 4. Brak ambicji, bo dorwanie samca z zasobnym portfelem i pasożytnicze życie nie jest ambicją 5. Bezkrytyczne podążanie za tak zwaną modą 6. Przekonanie iż tipsy za 200, fryzjer za 300 i torebka za 500 sprawią że będzie wyglądać lepiej, a prawie żadna nie pomyśli iż dresik za 100 i karnet na siłownię lub aerobik za drugie 100 naprawdę sprawią iż będzie wyglądać i czuć się lepiej 7. Nienawidzę tekstów my z moim misiem kupiliśmy nowe auto albo ja i moje kochanie stawiamy dom, tak wkurwia mnie to "MY" szczególnie że wiem iż paniusia jest bezrobotna a mąż zapierdala na wszystko, ewentualnie jest sekretarką w małej firmie za 1500-1800 miesięcznie....... czemu nigdy nie powiedzą tak jak jest mój mąż kupił auto, albo mąż stawia dom... wkurwia mnie to niesamowicie, budzi we mnie wewnętrznego chama i nieraz takie panie korygowałem i to w towarzystwie, ostatni raz tydzień temu na rodzinnej imprezie narzeczona kuzyna wyskoczyła z tekstem "kupiliśmy nowego mercedesa", moja riposta: " nie wy kupiliście tylko Piotrek kupił, bo jak ty miała byś kupić to była by równowartość twojej 20 letniej pensji i to przy założeniu że przez te 20 lat mieszkała byś w kartonie i żywiła się korzonkami", mina kobiety bezcenna. Lista była by zapewne dłuższa ale mamy upalny dzień i mózg nie funkcjonuje jak powinien
  18. Dodam od siebi: obsesyjna miłośniczka zwierząt - jasne większość z nas lubi zwierzęta, psy, koty itp. ale u niektórych pań przechodzi to w obsesję np, 5-6 psów, stado kotów, papużki nierozłączki... znam taką jedną jej dom to "koszmar alergika", co ciekawsze nie jest ani starą panną, posiada 2 dzieci więc o przeniesieniu niezrealizowanych uczuć macierzyńskich na zwierzęta raczej mówić nie można. Na dodatek jest tego tyle że tego nie ogarnia zwierzaki często brudzą w domu i wokół niego, oczywiście przerzuca część obowiązków związanych ze zwierzakami na swojego partnera (który po 3 psie powiedział wyraźne dość i oczywiście został olany) kobieta z pasją - tak raz spotkałem takie mityczne stworzenie , w 2011 roku pojechałem na wakacje do Kanady (moja kuzynka mieszka tam na stałe, prowincja Ontario) i ma sąsiadkę, która ma 2 interesujące hobby, astronomie (ma 4 teleskopy z tego co mówiła pierwszy dostała od ojca na 6 urodziny), a najnowszy jaki kupiła był w cenie średniej klasy auta i dziewczyna potrafiła siedzieć godzinami i gapić się w to niebo, albo wyjść w środku imprezy bo np. między 1 - 2 w nocy będzie coś tam dobrze widoczne , druga pasja to motocykle, ma 3 sztuki 2 harleye, jeden z lat 60 tych , drugi sportster 883 oraz bmw k75, co ciekawe wszystkie naprawy przy motorach robi samodzielnie, byłem tym zainteresowany więc zgłębiłem temat. Okazało się iż jej matka zmarła jak miała 3 lata i wychowywał ją ojciec, mechanik motocyklowy, więc od małego szwendała sie po warsztacie i pomagała ojcu i tak się tym zaraziła. Jak się jej załączyło mogła świergotać o tych swoich motorach non stop, jak widziała jakiś fajny motor na ulicy to miała wyraz twarzy ekscytacji graniczącej z orgazmem, co wielu facetów mylnie interpretowało jako zainteresowanie własną osobą, laska była przy tym nie brzydka często motocykliści zatrzymywali się żeby zagadać i ku własnemu zdziwieniu byli prawie całkowicie ignorowani za to motor był prawie obśliniony widziałem 2 takie akcje w ciągu 3 tygodni. Generalnie niegłupia kobitka, podpytywałem kuzynkę, to mówiła że dziewczyna skończyła szkołę średnią 2 lata przed rówieśnikami i poszła na studia techniczne, które skończyła z wyróżnieniem. Pracuje w zawodzie z zarobkami powyżej 100 000 cad rocznie. I przy okazji tego fascynującego przypadku wysnułem teorię iż córki wychowane przez samotnych ojców są bardziej ukierunkowane na sukces i mają szersze zainteresowania niż wychowane przez samotne matki (podkreślam to moja teoria), chętnie bym się zaznajomił z badaniami jeśli takie kiedykolwiek były przeprowadzane w tym temacie. Może ktoś się orientuje czy coś takiego istnieje? Ewentualnie ktoś obcykany w psychologii może mi objaśnić ten fenomen?
  19. Czytam, sporo, tydzień bez książki jest tygodniem straconym, jeśli czas pozwala to tych książek jest więcej niż jedna w tygodniu. W domu zawsze byłem zachęcany do czytania, w podstawóówce zaczęło się standardowo, prócz lektur Karol May, Mark Twain, Juliusz Verne, Aleksander Dumas, Arthur Conan Doyle oczywiście z wiekiem upodobania ewoluowały. W szkole średniej najbardziej podchodziły mi książki wojenne/ szpiegowskie (zaczęło się od pudełka "tygrysków' od dziadka) + powieści Jamesa Clavella. Gdy miałem 18 lat w celu lepszego zrozumienia płci przeciwnej zmusiłem się do przeczytania kilku książek z serii harlequin (totalna mentalna porażka ) + kilka powieści Danielle Steel (tu już było znacznie lepiej bo i trochę akcji i sensacji). Pierwszą poważną literaturą był Orwell " Folwark zwierzęcy", którym poczęstowałem się w wieku 11 lat z biblioteczki dziadka, po okładce sądziłem że to bajka i w sumie tak to odebrałem jako jedenastolatek z wiekiem przyszło zrozumienie. Gdy miałem lat 16 przeczytałem "Podróże z Charleyem" Steinbacka i w sumie po dziś dzień jedna z moich ulubionych książek wracałem do niej wielokrotnie. Lubię literaturę historyczną, ewentualnie beletrystykę mocno osadzoną w jakichś autentycznych wydarzeniach historycznych (szeroki zakres od starożytności po II WŚ), jestem fanem thrillerów medycznych Cooka, lubię dobre sf (np. Philip K. Dick, Lem, Frank Herbert, Orson Scott Card) i fantasy. Nie pogardzę też dobrym horrorem Kinga. Lubię też czytać wspomnienia/ dzienniki ludzi, którzy odegrali ważną rolę w historii ewentualnie dokonali czegoś interesującego np. zdobyli kilka ośmiotysięczników, opłynęli samotnie świat dookoła, podróżowali po dzikich krajach, taka tam męska literatura.
  20. Powiem wam że jeszcze z 10 lat temu też bym nie uderzył kobiety, ale jak patrzę co się dzieje na świecie na tzw. równouprawnienie, które bardziej jest uprzywilejowaniem myślę że gdyby jakaś laska uderzyła mnie (szczególnie w miejscu publicznym lub przy znajomych) to bym jej oddał, oczywiście nie pięścią z obawy o skalę obrażeń ciała, ale prostujący charakter plaskacz jak najbardziej. W wypadku gdyby jakiś dzielny rycerz chciał podjąć tzw. interwencję jemu wypłacił bym już bez skrupułów również w celu naprostowania charakteru. Jakieś cztery lata temu mieliśmy imprezę w małym gronie (kilkanaście osó, kumpel wynajął na swoje urodziny boczną salę w lokalu. Jeden z kolegów był ze swoją dziewczyną, która działała dosłownie wszystkim na nerwy, że impreza drętwa, że mogła by teraz być u koleżanki itp... taki typ rozpierdalaczki imprez jeśli wiecie o czym mówię. Po jakichś 2 godzinach zrzędzenia , kumpel mówi jak ci się nie podoba to zamówię taksówkę, zapłacę i jedź do domu, a ja zostanę jeszcze się pobawię z kolegami. Oczywiście zwrot w drugą stronę z miejsca, teksty chcesz się mnie pozbyć, pewnie jakąś lafiryndę ściągniesz. Kumplowi aż żyła na czole wyszła i w końcu mówi do laski krótko, "wszyscy mają cię dość, spierdalaj", chwile po tym dostał liścia, co się za chwilę wydarzyło było najlepszym widowiskiem tego wieczoru. Kumpel zawiną dziunię pod pachę, przełożył przez kolano podwiną mini tak iż świeciła przed wszystkimi stringami i powiedział "zachowałaś się jak rozkapryszone dziecko, potraktuję cię jak takie dziecko", dostała siarczystego klapsa tak że było widać odcisk dłoni na pośladku. Chwila ciszy i całe towarzystwo zaczęło się śmiać. Puścił ją, a ta dalej z pyskiem że nikt jej tak nie upokorzył, że jest cham , prostak, przewinęło się też kilka k i ch oraz nieśmiertelny damski bokser. Kumpel z uśmiechem na ustach podniósł ją do góry, przełożył przez ramię, oczywiście szarpała się, podrapała trochę plecy ale wyszedł z wynajętej sali, przeszedł przez główną część lokalu, wyszedł na zewnątrz oczywiście wszyscy wyszli za nim byliśmy ciekawi co się stanie. Przed lokalem, w tzw. ogródku znajduje się fontanna , kumpel wrzucił ją do wody powiedział żeby ochłonęła i wróciliśmy do lokalu. Została torebka, wziął i poszedł jej zanieść, dziewoja zdążyła już wyjść z fontanny, znów posłała kilka ch... kumpel stwierdził że nie ochłonęła wystarczająco więc wrzucił torebkę do fontanny i stwierdził że powinna wskoczyć do wody żeby jej ciśnienie opadło. Krzywdy jej nie zrobił, kara - upokorzenie było tak wielkie że laska juz nigdy do tego lokalu nie poszła, przez dłuższy czas nie pokazywała się na imprezach itp... Co do osób postronnych, nasze miasto nie jest duże w sumie ludzi w lokalu było sporo i kojarzyli nas że większość chłopaków to z kyokushin albo sekcji kick boxingu więc rycerzy chętnych na interwencję nie było. Finał historii też był dość interesujący, laska po tygodniu milczenia przyszła przeprosić kumpla za swoje zachowanie , nawet sernik mu upiekła (z relacji wiem że bardzo przepraszała i na klęczkach i w innych ciekawych pozycjach ) , ale po jakimś miesiącu olał ją definitywnie i poszła w odstawkę, jak stwierdził później filozoficznie " z tej mąki chleba nie będzie"
  21. Piwo przestało mi wchodzić przed trzydziestką..... teraz jak piję to jedno, sporadycznie dwa ale to drugie już lekko na siłę. Wina toleruję ale nie jestem wielkim smakoszem. Z mocniejszych trunków (krajowych) do picia na czysto to żołądkowa gorzka albo krupnik, białe wódki jakoś mi nie podchodzą smakowo. Do drinków żubrówka i gin. Z whiskey lubię jedynie ballantines ale i tak jak mam wybór wolę naszą wódkę. Jedyne alkohole, o którym mogę powiedzieć iż piję je głównie dla walorów smakowych to miody pitne.
  22. @von.hayek jeśli chodzi o naprawę auta to zwrócił za to jej ojciec kiedy wyszło na jaw iż zostało zniszczone z jej inspiracji. Jeszcze przed zakończeniem postępowania nim skierowano sprawę do sądu odwiedził mnie i zachował się bardzo ok. Powiedział że córka się przyznała i że chce pokryć stratę, oddał pełne koszta + za bilet miesięczny mpk, ponieważ auto spędziło blisko 3 tygodnie w warsztacie, a ja musiałem czymś się przemieszczać. Nawet żal mi się faceta zrobiło jak stwierdził że córka charakter ma po matce.....
  23. Interesująca historia, można by powiedzieć iż schematyczna. Oczywiście są różne natężenia damskiego "pojebania" , ale opisany przez Ciebie przypadek lukk wygląda mi na ciężki. Tkwiłem kiedyś w podobnym związku przez 3 lata ( w sumie 2 bo 1 rok znajomości był sielankowy ), na szczęście nie dałem się wmanewrować w małżeństwo. Miało to miejsce dekadę temu, ale zagrywki były dokładnie takie same. Zaczęło się od pretensji iż pomagam matce w domu (proste sprawy: większe zakupy, naprawa zlewu czy innych prac typowo dla męskiej ręki), zaczęło się od wjeżdżania na ambicje teksty w stylu "jesteś maminsynkiem", "trzymasz się spódnicy mamusi" itp. Prawda jest taka iż mój ojciec zmarł gdy miałem lat 14 i pełne utrzymanie rodziny spadło na matkę, pracowała na półtora etatu żeby mi niczego nie brakowało. Zawsze miałem zapewnione to samo co moi rówieśnicy, ba nawet mogę stwierdzić iż materialnie miałem lepiej niż 80% moich kolegów, w domu był komputer wymieniany co kilka lat, raz w miesiącu matka zabierała mnie do księgarni żebym sobie wybrał 3-4 książki, gdy zdałem prawo jazdy dostałem 2 letnie cinquecento, na które po połowie złożyła się matka z dziadkiem. Gdy dostałem się na studia bardzo chciałem studiować 2 kierunki jednocześnie, tak więc studia dzienne na państwowej uczelni + prywatne zaoczne, za które trzeba było płacić. Wiadomo nie pracowałem wtedy (nie licząc prac w okresie wakacji) więc za 2 kierunek płaciła matka. Pierwszą pracę podjąłem po obronie licencjatu, w sumie 1 rok pracy były to 2 firmy po pół roku za płacę minimalną (staż w banku, później praca w firmie ubezpieczeniowej). Matka zawsze powtarzała żebym jak najwięcej inwestował w siebie o nią się nie martwił. Później niestety zdrowie zawiodło i przeszła na rentę w papierach orzecznik zus wpisał żadna praca. Więc zacząłem pomagać matce finansowo co uważam za najnormalniejszą rzecz na świecie w końcu utrzymywała mnie, opiekowała się mną i pomagała całe moje życie. Oczywiście mojej partnerce to się nie podobało, ani to że pomagam w domu przy różnych sprawach ani to że pomagam finansowo. Kolejną sprawą było parcie na odcięcie mnie od przyjaciół i dobrych kumpli, fochy gdy wychodziłem z kumplami na piwo, teksty "poświęcasz mi mało czasu a masz go dla innych itp". , stawała się nieuprzejma i opryskliwa dla moich przyjaciół (w tym okresie już mieszkaliśmy razem) sytuacja ewoluowała do takiego poziomu iż żaden kumpel nie chciał mnie odwiedzać w moim mieszkaniu, musieliśmy się spotykać poza miejscem mego zamieszkania. Zaczęło się wykorzystywanie seksu jako instrumentu manipulacji, coraz większe wymagania finansowe. Doszedłem do momentu gdy miałem dość, mój najlepszy kumpel Marcin (znajomość datuje się od czasów zerówki) wyciągną mnie na weekend nad jezioro i zostałem poddany intensywnej terapii . Piątek piliśmy ostro do 4 rano, sobota leczenie kaca metodą klina i moje gorzkie żale. Niedziela rano Marcin wręczył mi kartkę i długopis i mówi stary zrób listę najważniejszych osób w twoim życiu, nie bardzo wiedziałem do czego zmierza, ale zrobiłem listę. Na liście znalazło się 7 osób w tym moja partnerka. Dostałem 7 x kartek A4 i Marcin powiedział a teraz opisz każdą osobę w punktach na zasadzie co pozytywnego wniosła/ wnosi do twojego życia, co jej zawdzięczasz, jakie korzyści wnosi jej obecność w twoim życiu, oraz co negatywnego. Cała lista zajęła mi 5 może 6 godzin. już w trakcie uświadomiłem sobie iż moja partnerka wnosi w moje życie dużo więcej złego niż dobrego Rodzina i przyjaciele wnosili do mojego życia około 90% pozytywów i jakieś 10% negatywów (i to raczej drobiazgów w porównaniu z dobrem, które wnoszą) , natomiast po opisaniu mojej partnerki okazało się iż poza przeciętnym seksem nic pozytywnego nie wnosi, a niszczy moje zdrowie psychiczne, relacje z innymi ludźmi (rodzina/przyjaciele/koledzy), kosztuje mnie dużo pieniędzy i wiele wiele innych. Gdy już sobie uświadomiłem to wszystko to pierwszy i jak do tej pory jedyny raz w życiu miałem chęć uderzyć kobietę. Poszedłem na molo gdzie Marcin łowił ryby , popatrzył na mnie tylko i mówi "no widzę że dotarło, choć mam w bagażniku worek i rękawice, powiesimy na drzewie i rozładujesz napięcie bo jak w takim stanie wrócisz do domu to jutro ją przez okno wywalisz". Wyładowałem agresora na worku, w poniedziałek rano poszedłem do pracy po pracy wróciłem do domu na stole zastałem kartkę iż jest u rodziców i wróci wieczorem, tak więc na spokojnie spakowałem panią B do kilku worków, załadowałem cały jej dobytek do auta (wziąłem dwóch kolegów jako wsparcie i ewentualnych świadków) i odwiozłem do domu jej rodziców. Worki ustawiłem pod drzwiami, zadzwoniłem do drzwi i poprosiłem żeby wyszła oświadczyłem iż to jest koniec. Wściekłość na twarzy mieszająca się z głębokim niedowierzaniem i pytanie "dla czego. przecież dobrze nam się układa" (no k....a prawie zacząłem się śmiać po tym tekście), powiedziałem iż jest najbardziej toksyczną osobą jaką w życiu spotkałem. Pani B wpadła w furię, zaczęły się wyzwiska, oskarżenia o to że posiadam kochankę itp.... chciała mnie spoliczkować odruchowo zablokowałem. Wyszedł jej ojciec zapytał co się dzieje powiedziałem iż zrywam z jego córką, a ona zachowuje się agresywnie, B skoczyła mi z pazurami do twarzy i powiem wam bracia samcy nic absolutnie nic nie zostało w niej z delikatnej kobiecości (później kumpel stwierdził iż wyglądała jak wkurwiony szop), na szczęście ojciec był rozsądny i odciągną córeczkę.... Oczywiście na tym się nie skończyło najpierw były smsy z pretensjami (telefonów nie odbierałem), jak to nie pomogło to z przeprosinami w stylu "misiu będzie lepiej, zmienię się dla ciebie". Później był szantaż "na samobójstwo" , jej mamusia zadzwoniła do mnie i stwierdziła iż B jest zrozpaczona i że jest przekonana iż targnie się na swoje życie jeśli do niej nie wrócę, odpowiedź była krótka i twarda "jeśli tak to proszę skontaktować się z psychiatrą ponieważ ani pani ani ja nie mamy kwalifikacji do zajmowania się osobą ze skłonnościami samobójczymi", rozłączyłem się. Kolejne pół roku smsów telefonów, nagabywania przez nią, jej rodzinę, koleżanki....... koszmar. Gdy dotarło do blond główki iż nic absolutnie nic nie skłoni mnie do powrotu do niej zaczęła się mścić. Opowiadanie niestworzonych historii na mój temat, zdewastowanie mojego auta (przednia i tylna szyba, porysowany prawy bok, wybite przednie światła) , nie zrobiła tego osobiście kupiła wódkę znajomym "dresikom" aby to zrobili. Najgorsze świństwo jakie zrobiła to oskarżenie mnie o pobicie, zdobyła nawet obdukcję (do tej poey nie wiem czy po znajomości czy ktoś jej faktycznie spuścił łomot). Na szczęście skompromitowała się gdyż w okresie, w którym rzekomo "ją pobiłem" przebywałem na 4 dniowym szkoleniu , 300 km od miejsca zamieszkania. Kiedy wyszło wrabianie w pobicie, policja zainteresowała się bardziej sprawą zdewastowania auta, znaleziono sprawców, wydali zleceniodawcę, dla B skończyło się wyrokiem w zawieszeniu, po tym dała mi spokój. Tak oto bracia samcy przekonałem się iż kobieta mściwą i pozbawioną zasad jest istotą. Lukk widzę iż Twoja sytuacja jest podobna, masz nawet ciężej gdyż zostałeś zaobrączkowany i zdążyłeś przekazać swoje geny. Bądź uważny, systematyczny, dbaj o dziecko, dokumentuj odchyły swojej pani, szukaj wsparcia w rodzinie i przyjaciołach, zbieraj dowody, pomyśl kto będzie dobrym świadkiem w sądzie. Nie oczekuj litości gdyż jej nie otrzymasz, bądź gotowy na najgorsze brudne zagrywki, jak masz wątpliwości pomyśl iż walczysz o własną godność i własne życie, nie daj się poniżać, ceń samego siebie. Postępuj tak aby było dobrze tobie, a reszta się ułoży.
  24. Mosze Red

    Witam

    Witam wszystkich samców. Trafiłem tu dzięki artykułom @Samca na wykopie. Ja 36 lat, pracownik umysłowy w firmie prywatnej. Kawaler, zadowolony z życia Hobby: karate, turystyka, asg, gry komputerowe, książki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.