Skocz do zawartości

Rnext

Starszy Moderator
  • Postów

    10420
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    105
  • Donations

    30.00 PLN 

Treść opublikowana przez Rnext

  1. Ani ja nie jestem wystarczająco ciekawy, żeby offtopować na mój temat w wątku, ani tym bardziej "sport telewizyjny". Defetyzm to brak wiary w powodzenie (jakiejś) sprawy, a tej mi akurat nie brakuje. Za to u Ciebie jest głównym motywem (nie)działania, skoro przyjmujesz postawę - "nic się nie da zrobić, świat to i tamto..." Posłuchaj więc własnej rady i ... ...co oznacza drugą zachętę do odstąpienia od offtopu.
  2. Przyznam, że ślinka mi pociekła. Zwłaszcza, że ładna słoninka sama w sobie. Nawet wiem do czego "na dziś". Ostatnio gustuję w pieczeniu ziemniaków w kominku. Zasadniczo technologia produkcji po zbudowaniu koncepcji teoretycznej w praktyce opanowana. Kominek jest opalany wyłącznie dobrym drewnem liściastym, więc ziemniory z masełkiem i z solą wciągane seryjne do brzucha jako wieczorna przekąska. Przyłożyć plasterek takiej słoninki może być jeszcze fajniej.
  3. Tradycyjnie spieszę z "teorią spiskową" o której (nie tylko) wspominał swego czasu p. M. Masny (znający rynek ubezp. dość przyzwoicie) https://pl.wikipedia.org/wiki/Marcin_Masny Otóż jego zdaniem (słyszanym przeze mnie jakoś w 2020), gdzieś w projekcie plandemii, może się kryć próba przejęcia rynku ubezpieczeń przez finansjerę. Ponoć jakoś tak nieszczęśliwie się składa, że ten sektor nie jest całkiem własnością "tych co powinni to też mieć". Miało się to odbyć przez bankructwa towarzystw, spowodowane nie wiadomo - przymusem wypłaty odszkodowań za postojowe dla firm (USA) a może "za złożone w ofierze imperatora, życie jedwabników".
  4. W nocy obejrzeliśmy. Przeczuwając rozwój wypadków, początkowo tylko z wybałuszonymi oczyma patrzyłem jak laska się rozmaśla, uśmiecha i oczy jej się dosłownie świecą, kiedy wspomina swojego oprawcę(?). Początkowa jej deklaracja, że nic już nie będzie takie samo, brzmi w tym kontekście, hm, jakże wielowymiarowo prawdziwie.
  5. Całkowicie obce. Po prostu dla mnie to śmiertelna nuda, strata czasu i racjonalizacja czasu spędzonego z telewizorem na podprogowym chłonięciu reklam i logotypów. Bo w sumie tym kupczy dziś sport. Obejrzałem może ze sportu telewizyjnego ze dwa mecze w życiu. Trochę na zasadzie słuchania Pendereckiego - nie rozumiem, nie lubię ale posłucham, bo pewnie nie dostrzegam tego co słyszą w tym inni. Póki co trochę śmieszkuję, że z oglądaniem sportu jest jak z porno - jedni lubią popatrzeć a inni w nim zagrać Ale bYNdzie tego offtopu.
  6. Dlatego to się szybko może zmienić i któregoś poranka obudzisz się wyczerpawszy limit wydychania CO2 a na dokupienie "ponadnormatywu" na wykonanie "mnóstwa ciekawszych zajęć w życiu" może już nie być Cię stać. I nawet na osłodę nie przekąsisz smutku soczystym rostbefem, bo zakaz handlu mięsem dopuszcza tylko suszone larwy mączniaka.
  7. Jeszcze bardziej trzeba bronić samego siebie, przed uleganiem perswazji medialnej, że stwierdzenie niewygodnego faktu jest od razu hejtem, tylko po to, żeby po taniości dyskredytować prawdę. Aktualnie spore masy są już wytresowane niczym psy Pawłowa na hasła "szur", "płaskoziemca", "hejter" i reagują w zaprogramowany sposób. A mnie p. Natalia obchodzi tyle samo co ja ją (co jest sprawiedliwe), czyli w ogóle. Nie mam żadnych korzyści z jej wysiłku, sławy i chwały z talentu i ciężkiej pracy bo wszystko robi na swoje konto i dla siebie. Tak na co dzień jak od święta, ona i jej podobni po prostu z mojej perspektywy nie istnieją, ani mnie ziębią ani grzeją. Jeśli zaś przydają się jako potwierdzenie żelaznych praw rządzących światem, których niektórzy na siłę nie chcą przyjąć do wiadomości, należy o tym mówić i pisać. Inaczej będziemy tym, czym nami zarządzający wolą, żebyśmy byli.
  8. A czasem p. Natalia Maliszewska nie była jedną z twarzy tych wszystkich "testujemy", "szczepimy" i "ostatnich prostych" które są de facto lewym sierpowym? Bo zdaje się zwykle na tym polega każdy przekręt społeczny, że "celebusie", wywąchując gdzie są aktualnie żołędzie, sami są potem ofiarami współtworzonej pułapki. Na tym zdaje się od zawsze miał polegać koncept "pożytecznych idiotów".
  9. Materiał Uszi'ego hipokryzji medyków i skarżypycie drze Flisiaku co to pobiegł nakablować na nas z płaczem do "The Lancet"
  10. Autobus jeżdżący po Waszyngtonie z listami gończymi macherów plandemii: https://www.facebook.com/watch/?v=1318645305320298
  11. @thyr po prostu trafiają się tacy ludzie jak @KolegiKolega, którzy odczuwają satysfakcję, kiedy ludzi umierają. To taki typ, który gdyby żył w czasie IIWŚ i wpuszczono by go na wycieczkę do Auschwitz, zaglądał by przez szybki do pieców i mówił "ale fajnie się te żydy palą, dorzućcie więcej bo przygasa". Taki to widzisz plugawy model.
  12. @antyrefleks knigi Marka oczywiście i np. "No More Mr. Nice Guy".
  13. IMO nie trzeba być prawnikiem W sumie wystarczyło patrzeć jak skakali z radości i mieli uchachane po uszy gęby, taki Kwaśniewski czy Miller gdy w 2003 r. ogłaszano wynik referendum. I wszystko jasne. Ale wówczas wzięto ludzi "pod chuj" na nielimitowane podróże po Europie, podobnie jak teraz ze "szczepkami". Z zanętą ze strony przebiegłego systemu, jest zawsze tak samo - pokazują ci małe, akceptowalne koszty i wspaniałe, niesamowite korzyści a po czasie zabierają wszystkie korzyści i zostają same, rosnące koszty. Aż mi się przypomniały reklamy OFE, typu "dziadkowie na Malediwach, sączą drinki pod palmami" Stanęło na tym na czym miało - dziadkowie siedzący na zydelkach w kolejkach do lekarzy, kompletnie objebani ze swoich oszczędności w OFE.
  14. Polecałem wiele lat temu, jako pozycję nawet bardziej wartościową dla męskiej samoświadomości niż liczne "światowe bestsellery" z zakresu red pill. Kto nie czytał, niech przeczyta. Nawet jeśli nie potrzebuje zrozumienia własnego wyobcowania, nie przeczuwa podskórnie że jest robiony kulturowo i systemowo w konia, czy nawet gdy wydaje mu się, że nie jest sam jak palec w dupie ze wszystkim. Uzupełniając przekaz p. Vilar, co dostrzegłem to na długo przed lekturą jej książki, gdyby nie męskie pożądanie i warunkowanie od dziecka, kobiety żerowałyby na wysypiskach. Zresztą napisałem to na forum tylekroć, że może już wystarczy. Oj, to koniecznie przeczytaj a dostrzeżesz, jak bardzo owa userka jest precyzyjnie opisaną (multi)bohaterką książki. Istnieje wiele strategii podporządkowywania sobie samców, począwszy od "jaka ja biedna i zagubiona" po "jestem jak Wanda Wasilewska" Zależy od samca. Do nosorożca przecież nie będziesz strzelał śrutem.
  15. Dobra. Przypierdolę się Rzecz tyczy gustów i guścików, więc czysto subiektywnie, beż żadnego ex cathedra. Absolutnie nie podoba mi się zawartość słoika. Je się przecież oczami a moje odbierają to jak (wybaczcie) marynowane rzygowiny Pomysł z mazią musztardową jak dla mnie kompletnie nietrafiony. Nie wygląda Wam to ohydnie? No i druga rzecz - po co (wy)gotować papryki przed włożeniem do słoików a potem co gorsza, smaki które przeszły do wody wylewa się po prostu do kanalizy. Hm, dziwne. Zakiś kiedyś mieszankę trochę grubiej (na 4 płaty tnij) krojonych papryk różnokolorowych w sposób tradycyjny, jak ogórki. Jędrne, pełne smaku i aromatu plus podkręcone składnikami zalewy i samym kiszeniem.
  16. Ruska trollica, więc to na pewno dywersja i zakłamany sabotaż humanistycznej postawy Zachodu. No i płacą jej rublami przecież.
  17. No wiesz, Jaro ponoć nie uczestniczył a namaszczony został.
  18. "Lepiej" namaszczonym. ps. W niektórych środowiskach "warszawki" i to dalekich od lewactwa jak i prawactwa, głośno mówi się o namaszczeniu braci przez Kiszczaka.
  19. Lech zdaje się był w ogóle "lepszym bratem". Wiesz, współczucie Fjałka to w zasadzie komplement, choć jego intencją jest "fałszywe współczucie zawstydzające" czyli obelga. Tyle, że obelga to jest coś warta z ust np. Lema czy Petersona. Ale wybaczcie, jakiegoś Fjałka...?
  20. Projekt od początku ma wpisaną w swój mechanizm kontroli "strategię psychopaty", czyli cykliczne luzowanie/dokręcanie, wrogość/spolegliwość, strach/bezpieczeństwo, żeby skłonić ofiary do współpracy i sterować jej poziomem napięcia i lęku. Zresztą technika używana również w metodach "prania mózgu". Ani się obejrzysz i stajesz się terrorystą z CIA Raczej nie udało im się wprowadzić tego co planowali, wygląda na to że nawet do CBDC jest jeszcze kawałek drogi. Na moje oko, jest to albo tymczasowe poluzowanie tyranii, albo miękkie przejście do "planu B", czyli eskalacji ofensywy przeciwko jedwabnikowi innymi metodami, wskutek niezadawalającego powodzenia tego etapu projektu. ps. Oni są serio pod ścianą. System walutowy rozpada im się w rękach. A to już jest zdaje się klepnięte - w każdym kraju ma być "komisarz ludowy" wysunięty przez ONZ/WHO/ITP z ramienia na członka i mieć decydujący głos w czymś tam (bez znaczenia w czym, bo to i tak tylko na razie).
  21. Jak to się marketingowo nazywa? Zaraz... Chyba "ład korporacyjny" Teraz wszędzie pełno tego ładu. Nawet Morawa pozazdrościł i zrobił jego polską wersję.
  22. @Tomek9494 czemu się dziwisz? W końcu świat zaczyna odkrywać, że Polska jest najlepszym miejscem do życia przynajmniej na naszym kontynencie. W miarę postępu ocieplenia przybywa również amatorów moczenia nóg w zimnym Bałtyku, wystawiania się na brak słońca i szczękania zębami z przyjemnego chłodu niemal cały rok. Jak do tego dodasz niskie podatki, wsparcie dla przedsiębiorczości, takie, że sam premier do serca przytula, świetny system dróg, ochronę zdrowia niespotykaną gdzie indziej, najtańsze paliwa, silna armię... Pardon, obejrzałem "wiadomości".
  23. Ech, tylko że tak się nie buduje tej świadomości. Rzeczywistość (przykłady Włoch czy Francji) pokazuje, że ona wychodzi z domu. Kiedyś omal nie zemdlałem, tylko wąchając zwykłego, włoskiego pomidora z przydomowej uprawy Te dostępne u nas w handlu, to jakiś plastik. A ja po prostu kocham pomidory
  24. Z Rusłanem gadaliśmy o ich serach w czasach, gdy miał jeszcze ciężki, zabużański akcent I akurat jedną z pierwszych sentencji jaką wypowiedział a odnosi się poniekąd do Twojego: "znam parę sposobów na lepszy biznes niż serowarstwo, tylko to jest dla mnie styl życia". Ot i wszystko. Ludzie nie mają świadomości na wielu płaszczyznach. A na świadomości żywnościowej jedwabnika, wszelkim systemom zależy najmniej. Swego rodzaju próbę misji edukacyjnej w zakresie serów (czepiam się ich, bo mam na ich tle luźną śrubkę) podjął Gieno Mientkiewicz, więc zainteresowanych zachęcam do jego (dość leciwych) materiałów na YT.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.