Skocz do zawartości

Zdzichu_Wawa

Starszy Użytkownik
  • Postów

    747
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Zdzichu_Wawa

  1. Poczułem się wywołany do tablicy to się wypowiem jak to jest u nas. Moja kobieta jest w Polsce 3 rok. Zaczyna powoli mówić po Polsku. Jak to zwykle bywa, dużo więcej rozumie gdy do niej mówią, niż gdy sama ma ułożyć zdanie. BTW: polska gramatyka jest chyba najbardziej pokręcona z języków które znam (w czasie gdy pomagałem jej z praca domową dowiedziałem się że w polskim nie jest tylko liczba pojedyncza i mnoga (jak u innych) my mamy jeszcze trzeci rodzaj. Przykład. jedna nagroda, dwie nagrody, 3-4 nagrody...ale 5-10 ...nagród). O rzeczach w stylu: rodzaj męski żywotny i męski nieżywotny ja nawet nie pamiętałem z podstawówki. Co do atrakcyjności - Polska może być ciekawa choćby dla tego, że mamy 4 pory roku* (w Azji i na Karaibach mamy raptem jedną z podziałem na lato suche i lato deszczowe). Poza tym (pomijając obecny Covid) można stąd tanio sobie wyskoczyć na weekend do ciekawych miejsc jak np. Rzym czy Paryż. Jest znacznie bezpieczniej niż w Ameryce Środkowej (w Tajlandii jest podobnie bezpiecznie, nie wiem jak jest obecnie na Filipinach pod rządami Duterte (czytałem że przy okazji walki z narkotykami czasami sąsiedzi dokonują lipnych donosów). Fakt że w Polsce długi okres szarej zimy (bez słońca) daje się we znaki. * przypomniał mi się dowcip apropos pór roku w Polsce. "Gość z Afryki studiujący w Wawie pisze do rodziców do domu: Kochani rodzice, przyślijcie pieniądze, bo gdy była ta zielona zima mogłem jeszcze wytrzymać w butach które mam, to teraz jak przyszła biała zima to zamarzam."
  2. Mam wrażenie że ta opowieść jest rozpisana na co najmniej 2-3 sezony, więc trzeba podtrzymać zainteresowanie widzów 😉 Autor dostał sporo dobrych rad, ale ciągle goni własny ogon, podbijając tylko zainteresowanie "telenowelą" wrzucając nowe news-y.
  3. Tutaj pełna zgoda. Niby tak....ale nie do końca. To bardziej skomplikowane. Podam Ci dwa przykłady. Pierwszy typowy forumowy "Alwaro" z Erazmusa. Gość u siebie w Hiszpanii moze być średniakiem (wg tamtych typów urody), nagle dla Polki w Wawie jest księciem z bajki o bardzo egzotycznej urodzie. Tam może mieć problem z podrywem walcząc z kilkudziesięcioma "klonami" spanish lover, tutaj nagle światła sceny są skierowane na niego. Drugi przykład "basenowy/ręcznikowy chłopak" z Egiptu. U siebie musi wtopić się w kulturę i oczekiwania kobiet (odpowiednia kasa żeby wziąć ślub z wybranką), nagle przyjeżdżają laski z Europy i gostek ma ruchanko tylko za sam wygląd. Przykłady te pokazują że czasami da się niejako "ograć system". Zamiast grac na tych samych zasadach jak inni, można coś zmienić i nagle trafiasz tam gdzie zasady są dla Ciebie bardziej sprzyjające. Tu pełna zgoda. Bycia stanowczym, trzymania się zasad i umiejętności nie dania sobie wejść na głowę trzeba się nauczyć. Kiedyś czytałem bardzo ciekawy art. który mi otworzył oczy. Był on o biednych prostytutkach z Indii lub Bangladeszu. Dziewczyny mają przekichane, więc w naturalny sposób jest czytelnikowi ich szkoda. I teraz najciekawsze, jedna z lasek opisuje co się stało jak raz spotkała "romantyka" co to przynosił jej kwiaty, liczył na bliskość itp...czy doceniła to? Nie! Wycisnęła go jak cytrynę, gość nawet sobie nie zamoczył bo laska nagle przejęła zagrania typowo "kobiece", fochy że się za słabo o nią stara, bój głowy itp. Morał z tego taki, że "na pochyłe drzewo każda koza skacze" - jak jesteś pizdeusz, to nawet dziwki Cię będą robiły w c***ja. Tutaj pełna zgoda. Różnicę kulturowe potrafią ostro dać się we znaki. Tak jak napisałeś, jak się nie stara ich zrozumieć/opanować isć na kompromisy jest duże ryzyko katastrofy. Jak widzisz z większością tego co napisałeś się zgadzam. Ja bym dodał jedynie jeden akapit o tym co pominąłeś. To niejako taki "próg wejścia" w relację. Znów dwa przykłady (obrazowo). Wyobraź sobie, że jesteś jeszcze Białymrycerzem nauczonym przez swoje Ex, że na seks to facet musi zasłużyć, musi odpowiednio budować atmosferę cały dzień, żeby laska miała wieczorem ochotę itp. Nagle z takim mindsetem trafiasz do Afryki, gdzie zainteresowana Tobą laska od razu zaciąga Cię do łóżka i robi z Tobą takie rzeczy, że w sumie to zapomniałeś jak się nazywasz. Po czym następnego dnia poznajesz drugą i ona robi dokładnie to samo. Nagle się okazuje że Twoja postura szczupłego blondyna tam jest czymś egzotycznym i fajnym. Po jakimś czasie wracasz do PL i zaczynasz się zastanawiać że w sumie to chyba te laski Cię trochę robiły w konia z tym "staraniem się" i "że trzeba zasłużyć". Drugi przykład. Jesteś gostkiem który ma 172 cm...czyli wg większości współczesnych Julek nie jest facetem -bo jak wiadomo Ci zaczynają się od min 180 (wg nich). Randki to pasmo porażek, bo laski zlewają Twoje poczucie humoru, fajny styl i to jak żyjesz. Jesteś dla nich za mało "wyględny" i sorry. Nagle jedziesz na Filipiny, gdzie średnia kobiet to rozmiar "XS" lub "S" i ok 40-45 kg. Idziesz do klubu i nagle jesteś wyższy o głowę od najwyższego lokalesa. Egzotyka pozwala Ci dodatkowo nabić kilka punktów do SMV. W PL odbijałeś się od oczekiwań rodaczek, tam nagle zmieniłeś reguły i masz przewagę. O to mi właśnie chodzi gdy sugeruje tutaj Braciom, żeby spróbowali otworzyć się na inne opcje niż nasze rodaczki. Zamiast żmudnej pracy nad sobą, gdzie trzeba żyć w celibacie zanim uda nam się osiągnąć odpowiednią figurę na siłce, czy zgromadzić zasoby, lepiej połączyć pracę nad sobą, ale także poznawanie innych dostępnych opcji. Nie być jak ten gość co 10-ty rok z rzędu jedzie do Władysławowa na urlop i narzeka ciągle na to samo.
  4. Nie chce rzucać nikami tych którzy wprost tego na napisali- ale w tych dwóch wątkach które wkleiłem było min 3 Braci którzy także mają egzotyczne kobiety. Z tych którzy wprost pisali masz choćby @mirek_handlarz_ludzmi. On miał nie jedna, ale dwie Czarnoskóre piękności (choć pierwszej pewnie przygody z pierwszą nie wspomina za dobrze). Poza tym w życiu codziennym mam dwóch kumpli którzy mają partnerki (jeden już żonę) z zagranicy. Wspólny mianownik naszych rozmów o związkach jest mniej więcej taki "że też wcześniej na to nie wpadłem". Ja nie twierdzę, że to jest łatwe. Gdyby było łatwe to po ulicach chodziłaby taka sama egzotyczna mieszanka ras jak np. w Londynie. Jest to jednak inny rodzaj trudności. Użyłem już tutaj tej analogi, podam ją drugi raz bo uważam że ona dobrze oddaje to co poruszyłeś - inny rodzaj trudności. Na forum powraca ciągły płacz jak ciężko jest teraz znaleźć fajną niezmanierowaną Polkę. Trochę jakbym słuchał sąsiada, który co rok wyjeżdża nad Bałtyk i co rok narzeka że: ceny są z kosmosu (ryba to fortune kosztuje), pogoda jak zwykle nie dopisała, woda w Bałtyku albo jest lodowata, albo jak jest znów cieplejsza to jest wykwit sinic. Ludzi na plaży zatrzęsienie do tego trzeba stać w korku na bramkach. Szukanie kobiety za granicą (egzotycznej) jest trochę jak wyjazd do Włoch czy Hiszpanii na wczasy zamiast nad Bałtyk. Owszem wymaga wcześniej rozeznania w temacie (żeby nie wyjechać np. w szczycie sezonu, gdzie miejsc nie ma), warto znać język - żeby móc się skomunikować. Za to dostaje się gwarancję pogody i ciepłe morze. Reszta (jak zwykle) zależy od danego osobnika. Są tacy którzy jadą na All Inc. i dla nich każde wakacje wyglądają tak samo (czy to Turcja/Egipt czy Dominikana, to jest basen->bar-> basen-> bar- żarło-> bar -> noc. Są tacy którzy poznają okolicę. zwiedzają, coś wynoszą z tego wyjazdu. Jeden pojedzie i zostaną mu tylko dziwki, drugi pojedzie i pozna fajne lokaleski. Jak pisałeś "nic po taniości nie będzie" - z tym się zgadzam. Mój pomysł to nie jest "droga na skróty" dla leniwych. Wbrew pozorom trzeba się trochę nakombinować. Za to potencjalny zysk jest znacznie wyższy -niż łowiąc w tym samym mocno już "przełowionym" stawie.
  5. @marcopolozelmer masz sklerozę widzę. Od 3 lat żyje w Polsce z Latynoską (młodszą ode mnie o 12 lat). Rozmawialiśmy już raz o tym. Pisałem w tym wątku: Co więcej wysłałem Ci nawet wtedy fotkę swojej partnerki na priva. Także nie chodzi o samo "gadanie". Pisałem już raz w tym wątku o Latynoskach powyżej, to się nie będę powtarzał.
  6. Zaskoczę Cię...był już nawet okres w historii który działał niemal tak jak to sobie wymyśliłeś....czasy wiktoriańskiej Anglii. Co ciekawe niezależnie od czasów i gorsetu norm społecznych ZAWSZE jest grupa która może więcej niż reszta. Gdy masz zasoby/władzę masz dostęp do (zainteresowanych Tobą) kobiet a grupą która ma gorzej jest statystyczny Kowalski. Zakładając że Twoje twierdzenie jest prawdziwe i najlepszą kandydatką na żonę jest dziewica, to statystycznie najtrwalsze małżeństwa powinny być te zawarte wśród "pierwszych miłości" z czasów liceum lub studiów. Tylko że fakty temu przeczą, takie "wczesne" małżeństwa rozpadają się znacznie częściej niż te zawierane koło 30-tki. Sorry ale ja nie kupuję tego "kultu dziewicy" który jest na tym forum. Jak dla mnie wyziera z tego kompleks "Świętej i Dziwki". Zakładanie czegoś a priori nie oznacza że to jest prawda objawiona. Po pierwsze zakładając, że tylko rodzina gwarantuje zdrowe społeczeństwo, od reki poza nawias społeczeństwa odsuwasz wszystkich tych Braci którzy są singlami, są w LAT, są w związku ale bez ślubu (lub np. tworzą nowy związek po rozwodzie bez formalnego ślubu), są "wyznawcami" MGTOW itp. Nagle się okazuje że najzdrowsi wg Ciebie to są Ci co siedzą po uszy w Matrixie :-) W czasach PRL-u praktycznie wszyscy mieli rodziny (takie czasy). Czy uważasz że mieliśmy lepsze społeczeństwo wtedy w czasach komunizmu niż mamy teraz? Mniej było kradzieży? Mniej kablowania na sąsiadów? Mniej nienawiści gdy ktoś się dorobił lepszego samochodu/mieszkania? Mniej pijaństwa? Jak dla mnie to co napisałeś to są takie "ładne" frazesy ale nie mające sensu ani treści.
  7. W pełni się z tym zgadzam. Sytuacji w Uzbekistanie nie znam (nie byłem tam nigdy). Te wszystkie sąsiedzkie państwa z kocówką "stan" mi się mylą. Domyślam się, że sporo zależy od tego czy dziewczyna była np. córką lokalnego lidera wysłanego do Europy na edukację, czy zwykła dziewczyną. Dodatkowo wspólnym mianownikiem obu przypadków (Jordania i Uzbekistan) jest to, że dominuje tam Islam. Więc trochę słaby kierunek na podryw.
  8. Trochę jak z tym dowcipem. Ty zwiedzałeś Rosję z Orbisem....ja i @niemlodyjoda byliśmy tam z wizytą z Wehrmachtem 😉 (mam nadzieję że kojarzysz dowcip). a tak serio słowem kluczem jest tutaj Europa. To trochę tak jak będąc na emigracji w UK masz dużo ciężej podrywać Polki niż będąc w Polsce. Bowiem laska w UK mając do wyboru Ciebie, albo startującego do niej potomka Szekspira jakoś tak skłania się ku lokalesowi. Trzeba zmienić kontynent żeby zobaczyć prawdziwe efekty.
  9. Czyli potwierdzasz to co pisałem, że zmiana kraju na bardziej egzotyczny i nagle jakby wkraczamy w zupełnie inny świat - to my jesteśmy taką "Madzią"? Rozwiń trochę swoje doświadczenia. Może jakieś porównanie zrobisz np. Ukraina vs Tajlanadia vs Afryka.
  10. Taka teza przewija się dość często tutaj na forum jako główna przyczyna wszystkich plag na rynku męsko-damskim. Jest to kuszące - bo łatwe wyjaśnienie w którym winni są zawsze Ci inni niż my (w tym przypadku to "one"). Tak naprawdę zaś gdy zacznie się analizę to całość nie trzyma się kupy. Nawet jeśli weźmiemy przykład Arabów jako społeczeństwa gdzie kobiety są wierne (często pod karą śmierci), to co nam wychodzi: - młodzi gościowe mają jeszcze większy problem żeby "zaruchać" niż w tej złej europejskiej liberalnej kulturze. Nie masz kasy na ślub/dla małżonki...to sobie poczekasz czasami do 30 nawet 40-tki! - skoro panny są cnotliwe to nie ma mowy o jakiś ONS-ach, podrywach w barze itp. Nic pustynia. - Chcesz mieć seks.... musisz mieć żonę w przydziale. Czyli trochę jak byś chciał się napić piwa i musiał kupić cały browar. - kupujesz "kota w worku" -hajtasz się z laską nie wiedząc nawet czy będzie Wam fajnie. Może będzie odwalała pańszczyznę (obowiązki małżeńskie) i przyjemność z tego będzie jak posuwanie kłody. to tak na szybko a jest tego znacznie więcej.
  11. Już to zrealizowałeś? Czy dopiero masz zamiar? Rozwiń temat -podziel się swoimi wrażeniami.
  12. Zgadzam się w pełni z tym co pisałeś o sytuacji na portalach randkowych. Swego czasu wysmażyłem nawet temat o tym, jak to jest właśnie oczami takiego singla 40+ (w wersji bez dzieci - więc teoretycznie lepiej bo bez ciągnących się zobowiązań). Jak ktoś ciekawy: W pełni się z tym zgadzam. Nawet jak jest się gościem który zawsze pisze spersonalizowaną wiadomość (z jakimś pytaniem otwartym nawiązującym do informacji które dana kobieta ma na swoim profilu) to i tak efekty są mizerne. Jeśli się bardzo nie wyróżniasz wyglądem, to łatwo jest odnieść pseudo sukces. Wyrwać laskę, ale będąc dla niej betabankomatem (opcją najwygodniejszą z dostępnych, ale taką która nie zwilża). Zgadzam się także z @marcopolozelmer z tym jak on podsumowuje mit "ściany". Owszem kobiecie po 30-tce jest ciężej o partnera do fajnego związku na dłużej, takiego z którym założy rodzinę....ale nadal nie jest to niemożliwe (kwestia czy obniży oczekiwania, czy nadal będzie wypatrywała księcia). Ja jak zwykle w takiej dyskusji namawiam Braci żeby spróbowali sami napisać do lasek będących za granicą. Moim zdaniem to bardziej otwiera oczy niż to co proponuje @niemlodyjoda. Przebywanie na polskim portalu bowiem wgniata Ci ego w podłogę. Zamiast wyjść z Matrixa łatwiej na prawdę uwierzyć, że jest się pyłem marnym niegodnym stóp danej Pani całować. Nagle zmienia się teatr działania. Z naszego Polskiego podwórka przenosisz się do egzotycznego kraju i ...nagle to Ty jesteś jak ta Madzia. Ktoś kto jeszcze niedawno sam musiał "zabawiać" znudzone pańcie, teraz sam może wybierać jak w ulęgałkach rozmówczynie. To dopiero otwiera oczy jak bardzo sytuacja w Polsce jest przegięta.
  13. Ja bym się ujawnił gdybym zdaniem mego prawnika miał WYSTARCZAJĄCE dowody w ręku. Wtedy możesz dać żonie do wyboru: - robimy rozwód z orzeczeniem Twojej winy + opieka naprzemienna nad dzieckiem i całe szambo Twego zachowania zachowuje dla siebie lub jeśli się nie zgodzi: - wyciągam wszystkie brudy, powołam na światków Twoich znajomych z pracy. Przedstawimy dowody rodzinie itp. Swoją drogą zastanawiam się (tutaj pytanie do któregoś z Braci kto jest prawnikiem) czy w czasie rozwodu można powołać na świadka kochanka żony? Bo to byłby ciekawy "gwóźdź do trumny". Koleś zeznając pod przysięgą (wiedząc że masz dowody na ich akcje) musiałby nieźle pogrążyć Twoją żonę. Myślę, że jeśli jest zameldowana to jest pod "ochroną" z tytułu bycia lokatorem (nawet nie dla tego że jest Twoją żoną). Oczywiście prawnik tutaj lepiej się wypowie, ale raczej nie liczyłbym na wyprowadzkę PRZED uzyskaniem prawomocnego wyroku sądu. Nawet nie wiem czy później jak nie wyjdzie po dobroci to czy będzie łatwo ją eksmitować (skoro nie ma swojego mieszkania). Zastanawiałeś się czy dasz radę opiekować się synem w trybie opieki naprzemiennej? Sporo pewnie od tego zależy jakie "papiery" podpiszecie przed rozprawą. Na wiele rzeczy można się dogadać wcześniej i sąd tylko "przyklepuje" Wasze ustalenia. Jeśli np. dogadacie się że jeden miesiąc syn jest u Ciebie, jeden u niej. Podpisujecie stosowne oświadczenia (prawnik ma na pewno wzory), to pierwszy miesiąc syn może być z Tobą. Jeśli pójdziesz w wersje że żona opiekuje się synem za alimenty na niego -to wtedy będziesz miał pewnie weekendy na widzenia. Pamiętaj, im mocniejsze masz "karty w rękach" tym więcej spraw uda Ci się uzgodnić z żoną PRZED rozprawą. Nie wszystko bowiem musi czekać na sąd. Pogadaj o tym z prawnikiem. Podstawa to odpowiednio mocna "dźwignia" -coś co sprawi że małżonka nie będzie chciała iść na wojnę, tylko załatwi to polubownie. Patrząc na to co pisałeś o historii przeglądarki pierwszą rzeczą którą bym zakupił jest jakaś kamerka typu rejestrator samochodowy, który by działał non-stop w domu (obraz z góry na cały pokój, w każdym pokoju osobny), tak żeby w razie gdyby małżonka próbowała Cię wrobić w przemoc domową, będziesz mógł przedstawić dowody jak było na prawdę i odbić piłeczkę pozwem o fałszywe zeznania i zadośćuczynienie szkody osobistej której doświadczyłeś przez szarganie Twego imienia fałszywymi oskarżeniami.
  14. No własnie trochę widać (bez przytyku). Pozwolisz że wyjaśnię (w wersji skróconej). 1. Rzeczy nabyte przed zawarciem związku małżeńskiego pozostają w majątku osobistym. Czyli jeśli działkę kupiłeś przed małżeństwem, to działka oraz WSZYSTKO co na niej postawisz jest TWOJE. Hipotetycznie: bierzecie ślub, razem ładujecie swoje zasoby w budowę domu i jego wykończenie. Po np. 10 latach coś Ci się zmienia, poznajesz inną i mówisz małżonce Sayonara. Odchodzi z pustymi kieszeniami. Całą inwestycję umoczyła. Oczywiście jeśli ma faktury lub rachunki na rzeczy które kupiła lub sfinansowała, to może dochodzić ich zwrotu od Ciebie. Tylko kto trzyma kwity kilka lat na to że kupił piec do C.O, albo sterowanie do bramy. ...ale tutaj może być pewien trick. Załóżmy, że po 10 latach od budowy zdecydowaliście się przeprowadzić. sprzedajesz dom i kupujecie (już będąc małżeństwem bez intercyzy) większy dom. Nagle ten Twój majątek osobisty można łatwo "rozmyć" (np. biorąc dodatkowy kredyt, wkładając część oszczędności itp) i nagle nowy dom.mieszkanie jest już wspólne (w ramach wspólnoty małżeńskiej). Oczywiście im więcej lat i im bardziej zakręcone finansowanie (kto co kupował) tym łatwiej przejść od 100% Twego, do 50/50. Chcąc być fair po zawarciu związku małżeńskiego powinniście albo dokładnie podliczać kto ile włożył w działkę/dom i trzymać kwity, lub Ty wkładasz w swój dom swoją kasę a koszty życia dzielicie 50/50. 2. Intercyza. W skrócie naprawia to co psuje małżeństwo - czyli nawet będąc po ślubie nadal macie swoje własne majątki. W przypadku rozwodu, nie trzeba nic dzielić (nie ma majątku wspólnego). W związku z tym że kobiety zazwyczaj wybierają sobie na męża facet wyżej na drabinie społecznej (z większym dochodem niż one) intercyza jest przez nie bardzo nielubianym tematem. Oficjalnie, bo przeczy pięknej romantycznej miłości. W realu, bo nie pozwala się kobiecie "uwłaszczyć" na majątku męża w przypadku ew rozwodu. Mając intercyzę gdybyście chcieli kupić np. mieszkanie (czy działkę) możecie to zrobić określając u notariusza procentowy wkład. Np. Ty finansujesz 70% zakupu, małżonka 30% zakupu i w razie ew rozstania wtedy druga strona nie traci kasy władowanej w inwestycje. Dostaje tyle ile włożyła (plus udokumentowane wydatki np. na remonty). P.S. Będąc na miejscy Twej partnerki/żony nie pakowałbym się w takie budowanie czegokolwiek na ziemi która należy do Ciebie...bo mógłbym z czasem odejść z pustymi rękoma. Zresztą to samo tyczy się facetów budujących domy na działkach swej myszki (które ona ma np. od rodziców).
  15. Czegoś nie rozumiem. Skoro macie mieć intercyzę, to co się ma niby zmienić po ślubie w tej kwestii?
  16. Pomyślałeś chociaż o intercyzie? Jeśli nie, to Twój przypadek bardzo dobrze obrazuje ten filmik: https://thumbs.gfycat.com/WellgroomedFlamboyantIggypops-mobile.mp4 Ty mówisz że spoko to tylko kłoda: My zaś, że może jednak nie warto nie doceniać ew zagrożenia:
  17. @Łabędź Dzięki za info. Czy mógłbyś jeszcze napisać (jeśli masz takie informację) jak Twoja Ex małżonka odnalazła się po rozwodzie. Myślę że to mogłoby być interesujące tutaj dla Braci którzy mają podobną sytuację jak auto wątku. Czy małżonka "żyła długo i szczęśliwie" z nowym menem, czy szybko czar prysł i (może) zatęskniła za Tobą i "starym" życiem? Podobne pytanie do innych którzy tutaj się udzielali/czytali wątek a są po rozwodzie. Jak to u nich się skończyło dla ex żony. Przeskoczyła na wyższą gałąź bezboleśnie, czy zasiliła rzesze sfrustrowanych samotnych matek?
  18. Z zainteresowaniem przeczytałem Twój głos w tej dyskusji. Zastanowiłem się nad tym i moim zdaniem masz rację w jednym, ten temat pasji jest źle rozumiany/przedstawiany. Po pierwsze myślę, że większość facetów nie chce po prostu nudnych lasek bez zainteresowań. Typowy Netflix and Chill może się znudzić, gdy tak jak teraz przychodzi pandemia, produkcja filmów staje i nagle okazuje się że obejrzałeś z laską całego Netflixa i nie ma już co robić wieczorami. Po drugie to kwestia pewnie "obycia" i wiedzy. Żeby nie było jak w tym dowcipie z brodą poniżej: "Żona narzeka do męża, Ty to tylko seks, seks, koleżanki ze swoimi facetami to rozmawiają o sztuce, poezji, muzyce. Może i my spróbujemy. - Mąż na to: "Czytałaś Rembrandta"? Żona: Nie. Mąż: -no to kładź się." Po trzecie, zobacz że nawet Ty pamiętasz (bardziej) te laski z którymi spędzałeś czas w jakiś nietypowy sposób (wymieniałeś je w poście) a reszta ta "typowa" po latach 10-ciu pewnie się zlewa w jedną bezkształtną masę (jeśli jest ich odpowiednio dużo). Po czwarte. Z tymi pasjami jest tak, że obie płcie niby to lubią u płci przeciwnej ale mają (niedopowiedziane) założenie: Kobiety - lubią facetów z pasją, ale..... pod warunkiem że pasja nie zabiera ich "wspólnego" związkowego czasu -bo wtedy już nie jest fajnie. Faceci lubią kobiety z pasją, ale.....pod warunkiem że pasja nakręca fajniejszy seks a nie wymusza tylko dodatkowe zaangażowanie faceta w jej pasję. Po piąte, chodzi o coś co dodaje życiu smak w dłuższym okresie. Przez pierwsze kilka miesięcy wystarcza że nowa atrakcyjna laska jest chętna...ale jeśli ma to być długi związek, to czasem sam Netflix and Chill się po prostu znudzi. Będzie schematycznie i rutynowo. Jak sam pisałeś główną zmienną będzie czy najpierw się bzykamy a potem kolacja, czy najpierw kolacja a potem się bzykamy. Kiedyś (lata temu) miałem problem że będąc z laską własnie bez pasji i jakiś zainteresowań cały "ciężar" organizowania wolnego czasu spoczywał na mnie. w tamtych czasach przeczytałem super tekst o tym. Wklejam poniżej: "To jest tak: jeśli ja jestem z kimś i zbliżają się dwa dni wolne, to biorę pod uwagę, że mój partner może chcieć jakąś część tego czasu spędzić ze mną. Ale może też mieć własne plany. I dojrzali partnerzy o tym rozmawiają. Pytają i ustalają. Co ważne - robią to z szacunku do siebie, a nie z lęku. Nie muszą całego wolnego czasu spędzać razem.Symbioza jest naturalna dla etapu zakochania. Wtedy mamy ochotę być ze sobą niemal bez przerwy. Jednak dojrzały związek to już nie dwie sklejone landrynki tylko raczej dwa zachodzące na siebie kręgi. Jest część wspólna i są części osobne. I, paradoksalnie, im większa jest w nas zgoda na to, że partner ma swój kawałek świata, tym bardziej atrakcyjne staje się dla nas bycie razem. To, co partner przeżywa osobno, często czyni go dla nas bardziej atrakcyjnym. Związek potrzebuje takich doświadczeń. Tego, żeby czasem za sobą zatęsknić. Jednak powiedzieć otwarcie: 'Chcę mieć coś osobno', i dać do tego samego prawo partnerowi - to już wymaga dojrzałości. Podobnie jak to, by słysząc z jego ust: 'Chcę w sobotę ponurkować', nie uznać tego za komunikat: 'Już cię nie kocham', czy to, by spędzić czas inaczej, jeśli nie lubi się nurkowania, i nie wpędzać partnera w poczucie winy.Mam jednak wrażenie, że wiele kobiet cierpi z powodu tego nurkowania. I nawet jeśli partner w końcu z niego rezygnuje, i tak nie są zadowolone. Mówią: 'Chcę, żeby on chciał spędzać ze mną czas, tak jak ja chcę z nim. Nie chcę tego negocjować. Chodzi mi o to, żeby on wolał mnie od nurkowania'. Zna pani takie osoby?Tak. Spotkałam ich wiele w swojej pracy. Mówią dokładanie to, co pani zacytowała. Kiedy partner mówi o nurkowaniu, one słyszą: 'Już nie jestem tobą zainteresowany'. Czują się tak, jakby partner je porzucał. Jaka jest przyszłość związku, w którym kobieta dąży do symbiozy?Albo związek przestanie istnieć, często dlatego, że mężczyzna nie jest w stanie w nim już wytrzymać, albo trwa, ale partnerzy są nieszczęśliwi. Ona dlatego, że on nie jest z nią przez 24 godziny na dobę, a on dlatego, że jest przytłoczony poczuciem winy.A jeśli on zacznie spełniać jej oczekiwania?Po pewnym czasie będzie bardzo sfrustrowany i przestanie się wyrabiać. Będzie miał dość tego, że musi podejmować decyzje za dwoje i żyć za dwoje. Będzie chciał wreszcie mieć przy sobie dorosłego człowieka, kobietę, a nie małe dziecko. Jeśli w związku nie ma miejsca na bycie osobno, to przestrzeń wspólna też przestaje cieszyć." źródło: https://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53664,9314313,Jak_sie_odkleic.html
  19. Dyskutujemy tutaj jak to laski są zasypywane wiadomościami na Tinderze i podobnych portalach, narzekamy że ciężko się przebić, wybierają jak w ulęgałkach. Wszystko to jest prawda. Po czym czytam sobie dzisiaj np. JoeMonstera i w jednym z art widać jaki jest poziom męskich zaczepek. Sami zobaczcie: Jeśli jeden z drugim puchną z dumy, że taki fajny dowcip im wyszedł (ach to subtelne nawiązanie do penisa) na portalu gdzie publikują to pod imieniem i nazwiskiem, to co się dzieje na Tinderze, gdzie gość przedstawia się jako DużyPytong183 lub coś równie "chwytliwego". Gostkowie produkują się tak pod REKLAMĄ. To nie jest nawet konto danej laski. Czemu? Może dlatego jest jak jest. Trafi się takich 20-tu z ich "genialnymi" dowcipnymi zaczepkami, po czym przychodzisz Ty jako 21-szy i ....laska nawet już nie czyta wiadomości zdegustowana ogólnym poziomem. Potem płacz że laski tylko po zdjęciach oceniają, że Chada szukają itp. Jestem facetem. ale czytając tą "tfurczość" sam jestem zażenowany.
  20. @marcopolozelmer Muszę przyznać że coraz częściej (ostatnio) odnajduję w Twych postach brakującą tutaj często na forum nutę realizmu. Patrząc z boku mam wrażenie, że nakręcają się na wzajem i niczym w "Samych Swoich" nie oddadzą nawet swej ziemi na 2 palce. Tak są skoncentrowani, żeby się nie "sfrajerzyć", że im już tak zostaje. To przysłania trzeźwość oceny.
  21. Ogólnie podpisuję się pod tymi poradami. Ujął bym to jednak trochę inaczej. Znacie to powiedzenie co to jest dyplomacja? (kiedy powiesz komuś żeby spie****ł a on czuje ekscytacje ze zbliżającej się podróży). W tym przypadku @Oversize także powinien wykazać się dyplomacją. Nie chodzi o jakieś "wyrównywanie rachunków", pokazówke itp. Dlatego słowo "wypier***lać" zastąpił bym innym: "mam pomysł". Gdy luba w czasie rozmowy znów zacznie marudzić to wtedy mówisz jej, że podoba Ci się jej pomysł z rozstaniem -że z chęcią na próbę możecie zrobić doświadczenie. Oboje dzięki temu się przekonacie jak to będzie żyć w separacji. Skoro mieszkacie u Twoich rodziców, to ona się wyprowadza. Proponujesz jej opiekę naprzemienną (nie wierzę w cuda pt "dziecko zostaje z ojcem" jak tu niektórzy pisali -nie w tym kraju z kartonu). Laska nagle jest odcięta od Twoich dochodów, od Twego wsparcia na co dzień. Ty musisz tylko ogarnąć sprzątanie, pranie, gotowanie -co nie jest problemem. Do tego połowa miesiąca zajmujesz się dzieckiem (pomoc dziadków tutaj pewnie się przyda). Obstawiam, że po 2-3 miesiącach "na swoim" małżonce opadną skrzydełka i wróci z podkulonym ogonem. Rozwiązanie ma dodatkową zaletę - jeśli nagle "na swoim" małżonka zacznie ostro spotykać się z (w jej mniemaniu) obecnym kandydatem na męża nr 2, to będziesz miał łatwiej wszystko udokumentować i rozwieść się na Twoich zasadach. Obecnie małżonka je ciastko i ma ciastko, tj ma wygodne życie u Twego boku i jednocześnie cieszy się atencją którą miałaby będąc singielką. To daje jej złudne poczucie że ona jest księżniczką i przecież mogłaby mieć znacznie lepszego mężczyznę u swego boku, bo Ci którzy ją teraz adorują nie są przecież tacy nudni jak ten jej mąż safanduła. Już nie jedna się na takim myśleniu przejechała. Często po rozwodzie nagle się okazuje że owszem kolejka chętnych była, ale na niezobowiązujące bzykanko, ale na wspólne życie z samotną matką to już zdecydowanie mniej chętnych i nagle buuuuuu, rozpacz.
  22. Taaa, jakoś tak mi się skojarzyło:
  23. Tutaj znajdziesz linki do wszystkich lasek z GoT w wersji rozebranej (ułożone Epizod po epizodzie - więc nic nie umknie). Ostrzeżenie dla tych co są na NoFap! https://thefappeningblog.com/naked-in-the-game-of-thrones-video/#more-69524
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.