Skocz do zawartości

Amperka

Starszy Użytkownik
  • Postów

    1551
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    700.00 PLN 

Treść opublikowana przez Amperka

  1. Ja lubię komplementy. Nic nie poradzę. Schlebia mi to, jak ktoś mi powie coś miłego odnośnie wyglądu. Może to jakieś kompleksy, czort wie. Lubię też flirt, droczenie się. Jakbym się z kimś nie mogła słownie "poszarpać", to nie wyobrażam sobie potem jakiejś chemii w wyrku. Chyba dlatego też zawsze podobali mi się typowi humaniści.
  2. Hah, 4 pizze dzisiaj były. Ostatnie już ładnie wypieczone, ciemniejsze na brzegach i dodałam oliwy do ciasta, mam wrażenie, że ładnie zjeżdżały na kamień. Super sprawa, jestem podjarana tym piecykiem strasznie. Ciasto nie rosło zbyt długo, ok. 6 h. Wiem, że trzeba dłużej, że muszę nauczyć się cierpliwości, ale serio chciałam zobaczyć, jak to działa. Ten mój styl życia chapsania wszystkiego w locie, dojadania w samochodzie zdążył mnie zmęczyć. Muszę zmienić parę spraw. Bardzo inspirujący jest ten filmik z piekarzem Smolarzem. Daje do myślenia.
  3. Ostatni chwalipost na dzisiaj. Taka chłopska. Kiełbasę mój tato sam robił, więc samo dobre. https://ibb.co/d5rm3M6 Tak, do tych łapek ciasto się klei i muszę formować pizzę już na kamieniu, bo nie mogę jej zrzucić. Pisałeś wcześniej. Packę dokupię. Znowu zbyt szybko wyciągnęłam z piecyka, raptus ze mnie - mogłam przetrzymać dłużej. Z tą folią fajny patent. Nic to, będę działać Sprzęt jest super. Hahah, ok
  4. Tyle było: https://ibb.co/R4LVkhX Tyle zostało: https://ibb.co/NtJVscw Niestety nie naprószyłam wystarczająco dużo mąki na łapki i się pizza przykleiła, stąd kształt nie jest idealny, ale pierwsze koty za płoty. Wieczorem zrobię drugą z dziećmi, córka będzie komponowała, ona lubi gosposiować. Super jest ten sprzęt, ten drugi kamień zaraz sobie zamówię. Może to będzie jakiś zaczątek (gra słów :)) mojego rozwoju kulinarnego, kto wie, kto wie
  5. @Rnext Czyli co, nie zużywać tego sosu? Mam mnóstwo własnych przecierów pomidorowych, więc mogę ich użyć. Ale pomyślałam, że może ten sos jakoś przemycę. Mam tylko dolny, ale wczoraj byłam w media expert, żeby dokupić górny, to nie mieli na stanie. Chyba domówię sobie ten drugi, górny, o ile go można wmontować. Ok, dzięki za uwagę o tej szafce. Będę uważać.
  6. https://ibb.co/8b4kTSM Piecyk już jest, ładnie się prezentuje w kuchni (to ten czerwony). Ciasto już wyrasta. Mam sos śliwkowo-mięsny (taki mi został) i muszę z nim coś zrobić, więc zużyję do jednej pizzy. Jak ładnie wyjdą to wrzucę zdjęcia wieczorem, jak nie, to ani myślę
  7. Ja też ruszam od lipca. Trochę się podszkolę i przygarnę jakiegoś bziuka.
  8. Jedzie do mnie to cudo. Ja się muszę nauczyć tu zdjęcia wrzucać, bo raz chciałam, to za dużo ważyła ilustracja. Będę robić jakieś przysmaki. Muszę trochę urozmaicić tę szamkę w domu, bo nudą wieje.
  9. Ok, zastosuję te rady, już miałam zamówić ten steel, ale potem zobaczyłam wątek z ferrari i same pozytywne opinie widziałam o tym piecyku. A te wypiekacze do robienia chleba ktoś ma i poleca, czy to sobie odpuścić. Z takich sprzętów kuchennych to u mnie robot kuchenny Kenwood (z wszystkimi przystawkami), sokowirówka, gofrownica, blendery. Poza tym nic nie mam więcej.
  10. @Rnext Wow, no cudna ta pizza. To długie dojrzewanie ciasta - tego u mnie nie było, chyba słaba mąka no i pieczone w piekarniku - czyli słowem wszystko leżało. Od lipca już pracuję całkowicie z domu, więc nie będzie jadania po hotelach i knajpach. Może trochę zadbam o urozmaicenie domowego jedzenia, czarujecie tu z @meghan, ślinka cieknie, aż chciałoby się przyjść do was na jakąś biesiadę Na dzień dziecka sobie też zamówiłam Ferrari, a co!
  11. Super @meghan Turbociotka z Ciebie. Wesoło tam pewnie macie. Podpowiedz dlaczego pizza domowa (ta którą na przykład ja robię z różnych przepisów z neta) jest taka krucha, łamliwa i nie smakuje jak w pizzeri. Czy to kwestia rodzaju mąki?
  12. Jak ktoś ma trochę zieleni i jakieś małe krzaczki to polecam podkaszarkę akumulatorową. Ja kupiłam firmy Tryton i się super sprawdza.
  13. @Rnext Hmm... czyli nie wczuwasz się w sąsiedztwo, jak na filmach o mieszkańcach amerykańskich przedmieść. Może nie mierzyłbyś "cukru w cukrze", bardziej teatralnie, jak Wojciech Amaro, wyplułbyś ciasteczko w chusteczkę pytając gburowato "Karmisz mnie tym syfem?" Odnośnie jedzenia, czy kefir, śmietana, śmietanka kremówka, twaróg ze sklepu jest zdrowy? Pytam poważnie. Ja nie wiem. U nas było kilka krów w miejscowości (a to taka wieś, że mieszkają tutejsi, a na weekendy zjeżdżają się z miasta), to ludzie wzywali policję, że się krowy panoszą, że im przeszkadzają i chłop zaniechał hodowli. Były swojskie sery, teraz nie ma serów. Chciałabym mieć miejsca w okolicy, gdzie idę, wiem, że kupię wszystko, wyłożę 2 razy więcej kasy, ale będzie to polski produkt od mleczarza, rolnika. Tak jak mnie karmili rodzice i nikt się wtedy nie zastanawiał nad zdrowym żywieniem, bo wiadomo było, że jak coś z ziemi, od krowy czy kury, to można jeść (nawet wieczorem) i będzie się zdrowym i w miarę szczupłym. Wtedy mogłabym sobie nagotować 5 jajek, przeciąć na pół, posypać szczypiorkiem i wiem, że zjadłabym zdrowy posiłek. Teraz jakbym kupiła jakieś jaja ze sklepu, to nie wiem co sobie takim daniem zafundowałam. Rosół gotuję z kury od sąsiadki mamy, to wiem, że to rosół. Mam polubioną stronę na fejsbuku i ktoś w niedzielę wrzucił zdjęcie gotującego się rosołu z kury, a pierwszy komentarz pod zdjęciem "o widzę, woda z hormonem". No to zdrowy jest rosół, czy nie. Czy ludzie przesadzają - (taki właśnie krytyczny komentarz pod zdjęciem z rosołem), czy piszą słusznie. Ja serio nie wiem. Gubię się w tym. Kupuję nektarynki, jabłka w jakimś sklepie (bo lubię owoce) i nie wiem czy to zdrowe, czy nie. Teoretycznie zdrowe, ale czy ja wiem, co w te owoce nawcierali, żeby się tak ładnie błyszczały, żeby robak się nie czepił. Poza tym, z jedzeniem mam trochę tak jak z treściami z tv i internetu. Co do zasady, jak jadę w trasę, albo coś robię, to staram się słuchać mądrych treści, zróżnicowanych (od prawa do lewa), wiem, że to słuszne, że nie karmię się głupotami, że to poszerza moje horyzonty. Ale czasami po prostu mam ochotę na coś głupiego, na tanią rozrywkę i niestety to wciąga. Trzeba się szybko odzywyczajać i walczyć z algorytmem, żeby mi nie podrzucał już głupotek, bo raz mu dałam zasmakować fast foodu. Na pewno nie jestem w tych słabościach odosobniona, ale to nie zwalnia mnie z obowiązku, żeby coraz skuteczniej odrzucać "mało wartościową" paszę.
  14. @Rnext Tak, czuję się zdecydowanie lepsza od innych, gdy przyznam się w jakimś wątku o zdrowym żywieniu, że lubię słodkie dania i że nie zawsze czytam składy na opakowaniach. Chciałabym się w tym zakresie poprawić, ale piszę jak na razie jest. P.S. Wiem, że chodziło Ci o to jedno zdanie o tej "analizie", jakbym sugerowała, że każdy, kto się zdrowo odżywia jest przesadnie zafiksowany. Tak nie jest. Zadziałało u mnie wyparcie. Ciebie jednak na sąsiedzkie ciasteczko i kawkę krępowałabym się zaprosić.
  15. Ja słodkie lubię. Lubię wszystko, co robione na mleku, co mleczne i słodkie. Tak mam od zawsze. Ryż z jabłkami, naleśniki, racuchy, pierogi z jagodami, makaron z truskawkami. Lubię i już. Mamy to szczęście, że moi rodzice są spełnieni zawodowo, mają już swój wiek, są daleko, więc chcą mi jakoś pomagać. Wszystko mam swojskie praktycznie: dżemy, soki, kompoty, ogórki kiszone, papryka, warzywa wszystkie, nawet szparagówka w słoikach na zimę. Cały ogród podlewany jedynie gnojówką z pokrzywy, a warzywa i owoce piękne i dorodne. Mój tato wędzi wędliny, sery. Mąka z młyna, mięsa z indyka, kaczki, kury i jajka od sąsiadki, która niczym chemicznym kur i kaczek nie dokarmia, schaby od wujka, który trzyma świnie. Też mam zasiany ogród, sad. Także lato/jesień to żyjemy tym, co sobie zerwiemy z ogrodu. Nie schizuję jakoś zbytnio, dzisiaj pojechaliśmy na lody i trudno. Ja grałam 2 godziny w squasha, wybiegałam się fest, potem wjechał basen, poćwiczę wieczorem z dziećmi, bo małpują wszystko po mnie i jakiś balans chyba będzie zachowany. Nie wiem, szkoda mi trochę życia na analizowanie wszystkiego. Czasami chce mi się zjeść głupotkę, to sobie zjem. Może nie powinnam, ale dopóki się ruszam, to uznaję, że jest ok.
  16. Ech, ja się kiedyś totalnie zaświergolilam w gościu niższym ode mnie. Kiedyś po piwie mi powiedział ,,ciągnie mnie do Ciebie, ale nic z tego nie będzie, bo jesteś dla mnie za wysoka". To jest majndset. On ze swoim 169 cm nie był za niski, to ja że swoim 174 cm bylam za wysoka.
  17. Ja się cieszę, bo dzisiaj spędziłam cały dzień z dziećmi (mąż wyjechał na jakies ćwiczenia). Rano pojechaliśmy do dinolandu, potem na obiad do restauracji, wieczorem do ,,mrówki" po nasiona, zasialiśmy ogórki i szparagówkę, zasadzilismy kwiaty, nakarmiliśmy psy. Widzę, że ten trud, to jeżdżenie na zajęcia, to ciąganie ich wszedzie ze sobą: na pocztę, do sklepu, do Orlena, na basen, na wycieczki piesze, na kolejki linowe daje rezultaty. Jakby coś przeskoczyło w nich - szczególnie w synu. Nauczył się funkcjonować w różnych sytuacjach społecznych i robi to bezbłędnie. Jest taki przewidywany, ładnie się zachowuje, kulturalny, zaradny. Teraz z nimi to czysta przyjemność, prawdziwa frajda, z nimi mozna wszystko, mają super kondycję, wszystkim sie cieszą, zawsze zadowoleni. Wcześniej każdy wyjazd to było jak chodzenie po polu minowym - co krok to histeria. Teraz to inny świat. Także cieszę się, teraz będzie tylko lepiej.
  18. Jestem zła, wściekła, sfrustrowana. Wszystkie kolejki woziłam swoją drużynę na zawody squasha swoim autem. Mimo że jestem rozstawiona jako ostatnia, a kapitanem jest inna dziewczyna. Okazało się, że zakawalifikowalyśmy się do następnego etapu tzw. Baraże. Organizacja w Poznaniu. I teraz kiedy od początku w sumie walczyłyśmy o te baraże (tzn. Ja i ta kapitan, bo inne to raz były, raz nie), kapitan postanowiła że nie jedziemy, bo za daleko - ona musi zgłosić drużynę. Zgłosiłam się ja, ona i taka jedna szurnieta wariatka (której ta kapitan nie znosi) - a muszą być 3 osoby. Więc ona woli nie jechać, niż jechac z nią. To po co ją wpisywała do drużyny? Ja jak się do czegoś zobowiązuje, to kurna chata to robię. Zależało mi na tym bardzo. Z babami się po prostu nie da. Ja tam mialam jechać grać, a nie się psiapsiółkować, co ma do czego, kto kogo lubi. Jestem wściekła tak, że aż mną trzęsie.
  19. Dzięki, ja już sprawdzam mimo wszystko te lekcje na prawko, po majówce sie zapiszę, bo prędzej czy później pewnie się przerzucę na jakiegoś bydlaka. A motorek taki na moje możliwości na to lato sobie ściągnę, żeby się obwąchać ciut. Dzięki za sugestie. Kiedyś zrobimy jakiegoś zlota
  20. Ano... i przyszedł psuj zabawy Rano mu powiedziałam, że kupię sobie motor. No to chyba wie. Ale jak to zrobię po kolei, z wziętymi lekcjami, powoli, na spokoju, to pewnie będzie ok. No i wiadomka, dam mu się kajtnąć. Tak do czerwca/lipca coś wybiorę - ta Varadero wygląda fajnie, wszystko sobie posprawdzam i pozestawiam te propozycje od was (dzięki, nie mam nikogo znajomego kto jeździ). To jeszcze nie pasja, ale muszę szukać, może akurat kliknie. Marzyło kiedyś mi się morze, uwielbiam śpiewać szanty, zawsze chodziłam do "Starego Portu" posiedzieć - ale na to chyba nie ma szans i już pewnie nie będzie. No to chociaż ten motorek. Mówię Ci @Obliteraror wjeżdża mi kryzys wieku średniego: motor i oglądanie się za kusymi szortami żarcik - tylko to pierwsze na razie.
  21. Tutaj gdzie mieszkam, bardzo dużo quadów jeździ. Wójt w sumie zabronił, bo robią hałasy w lesie, ale dalej jeżdżą. Dalszy sąsiad ma mnóstwo hagglundów, reperuje je, kupuje, handluje nimi. Do mnie w zimie nie dojechałbyś osobówką. Ja mam Jeepa Cherokee liftowanego, mąż Land Rovera Defendera, no i na sprzedaż idzie Ford Ranger. Idzie wiosna i chcę przeżyć przygodę i stąd temat Fajnie wyglądają te wszystkie cacka ze zdjęć, aż szok, że można je sobie kupić i śmigać. Wcześniej się w ogóle nie interesowałam tematem. W sumie jak autem potrafię jeździć i na rowerze jeżdżę, to chyba sobie poradzę z motorem. No dobra. Zrobię to prawko. To będzie mój cel do końca tego roku. Jabadabduuuuuuuuuu.... No i wjechał mi tu głos rozsądku, no wjechał jak do siebie Będę chciała sobie kupić motor, to sobie kupię!!!! Przestań mnie ciągle ograniczać!!!! (wychodzi z kuchni do pokoju, trzaska głośno drzwiami i zakłada słuchawki na uszy włączając głośno buntowniczą melodię) - Żart afkors. Słusznie piszesz, zrobię to prawko, ale taką fajną, małą popierdzielajkę chyba sobie kupię wcześniej. Wrzucę tu zdjęcie, jak się to dokona. Na razie w to lato kupię sobie coś z tych co pisaliście motorowery 125, umówię się na kilka lekcji, no i zapiszę się na prawko. Dzięki.
  22. Właśnie fajnie, jakby poza też. Bo tutaj dużo mam takich szlaków gruntowych. Ale tak się nakręciłam, już piszę, już szaleję - jak to babon, a ja nie mam prawka, mam tylko kategorię B. Muszę chyba zrobić, bo tak to nie za bardzo będzie jazda na legalu.
  23. Nakręciłam się, żeby kupić sobie jakiegoś jednoślada (ewentualnie quad). Mieszkam na terenie miejscowości dość górzystej, jest tu sporo pagórków i górek, niektóre szlaki błotniste. Teraz będę trochę mniej jeździć autem. Chętnie bym sobie w ramach relaksu ruszyła od czasu do czasu w jakąś trasę motorkiem. Raz w życiu jeździłam tylko na ścigaczu. Słowem - odbija mi palma, ściana mi przywaliła i zamiast robić maślane oczy do młodocianego ekspedienta z "żabki" wolę spróbować w tę stronę. Taka fanaberia, ale kto wie, może okaże się, że się wkorbię pozytywnie. Taki sprzęt dla mnie, pani w wieku 32 lat, wzrost 174 cm, waga niepiórkowa, nie jeżdżącej za często, po pagórkowatym terenie, trasy tak do ok. 100 km, cena sprzętu do 15 tys. Jakby ktoś miał jakieś doświadczenia, to proszę wrzucać. Ogólnie nie spieszy mi się, ale jakby coś mi się spodobało, to w związku z tym, że się często w gorącej wodzie kąpię, pewnie bym kliknęła i zamówiła, a potem dopiero bym się martwiła, gdzie to cudo będę trzymać
  24. @PyrMen Dzisiaj mam urodziny 18 plus vat. Jeszcze gdzieś tam prześwituję pod tą pelerynką niewidką czasami. Ale to już tak ino ino. Byłam ostatnio na weselu u kumpla i tańcowałam jak szalona do 4 nad ranem i śpiewałam głośno przyśpiewajki. Ja nie czuję skrępowania, ale boję się, że odbierana jestem już jak typowy "wujcio wariatuńcio". Powoli muszę się przestawiać na nobliwą, dostojną panią.
  25. Ja lubię, jak ktoś się o mnie troszczy. Rozczula mnie to na maxa. Niestety taka rozczulająca troska najczęściej jest rozpościerana nad dziewczynkami, młodymi dziewczynami i starszymi paniami. Więc teraz muszę czekać ok. 30 lat żeby znowu tego doświadczać
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.