Skocz do zawartości

CrazyWitch

Użytkownik
  • Postów

    135
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez CrazyWitch

  1. @Anna WWF jest akurat tutaj sarkazmem Nie planowałam jeszcze, co zrobię z jakąkolwiek kasą. No chyba, że mówimy o tej, która jest potrzebna na bieżące opłaty i jedzenie P.S. A co złego jest w pandach? To chyba urocze stworzonka
  2. Widzę, że powstała ciekawa dyskusja, dzięki Rozmowa była. Jako że ojciec jeszcze tydzień nie przebywa w domu, nie ma możliwości rozmowy face-to-face. Ta, która była, telefoniczna, zakończyła się płaczem i jasnym wytłumaczeniem, że czemu (w ostatecznym efekcie za 20, 30 czy 50 lat) dorobek życia jego rodziców ma przypaść kilku zupełnie obcym osobom - synom tej kobiety i ich żonom. Dzisiaj żadnej "narady rodzinnej" nie było, ponieważ rozładowany akumulator uniemożliwił przyjechanie głównego zainteresowanego. Oznacza to, że syn nadal nie poinformował swojej matki o ślubie. Potwierdziła też, że u notariusza chce, aby całe mieszkanie zostało przepisane na nią (i bardzo dobrze), bo za dużo słyszała o przypadkach, że ktoś chce kogoś z mieszkania wyrzucić. A ona chce tam spokojnie dożyć swoich ostatnich dni, czy to miałby być tydzień, miesiąc, rok czy 10 lat. Co do kontaktu córki z ojcem - sorry, ale wskażcie mi nastolatka, który mając 13-14 lat i dowiadując, że 1) nie będziemy mieszkać już wszyscy razem, 2) ukochane mieszkanie idzie do innych ludzi, 3) przez najbliższe kilka miesięcy (może dłużej) będziemy mieszkać u babci, w jednym pokoju z mamą, 4) tata już nie kocha mamy i teraz będzie mieszkał z obcą panią - jaki nastolatek w takiej sytuacji się nie wkurzy na ojca, który w jego mniemaniu zostawia nie tylko żonę, ale też to dziecko? W tym przypadku skończyło się u psychologa. Po kilkumiesięcznym okresie buntu, relacje ojciec-córka zaczęły wracać do normalności, teraz są bardzo dobre. Tak, córka ma bardzo dobre wykształcenie, pracuje i odkłada pieniądze na swoją przyszłość/własny przyszły majątek, aby móc go przekazać na WWF lub inne potrzebujące zwierzęta. O ile nie będzie miała własnych dzieci.
  3. Po pierwsze, nigdzie nie mam mowy o zabranianiu ślubu. Wręcz przeciwnie - jest, że nie będzie szantaży emocjonalnych i innych scen. Niech sobie robią, co chcą. Po drugie, do tych, którzy uważają, że to córka jest ta zła: czyli Wy, gdybyście mieli 5 dzieci z jednego małżeństwa i brak dzieci z drugiego, wszystko byście oddali drugiej żonie, bo ona z Wami żyła przez X lat? A dzieci niech same się bogacą i liczą własne pieniążki. Po trzecie, tak, babcia żyje i powiedziała wprost, że ona chce, żeby do jej śmierci mieszkanie było tylko i wyłącznie na nią, bo ona za ciężko na nie pracowało i nie chce mieć żadnych problemów i kłótni. A działka, z tego, co mówił dziadek przed śmiercią, miała być kupiona w celu przekazania wnuczce. Przypominam, za pieniądze dziadków. Czyli teraz niejako prezent od dziadka ma być przekazany obcej kobiecie? Po czwarte, ojciec od zawsze wie, że córka co najwyżej akceptuje "nową żonę", na tyle ile to konieczne. I nic więcej.
  4. Pamięć bywa zawodna, a ludzie zmieniają poglądy, ale... Nie wydaje mi się, żeby to były moje słowa Rozumiem, co masz na myśli. Niemniej, czy kilkanaście lat dobrego seksu (zakładam, bo nie wiem) jest warte tego, żeby oddać dorobek życia swojego i swoich rodziców obcej (z biologicznego punktu widzenia) osobie i tym samym zrobić własne jedyne dziecko w bambuko? Poza tym, kto wie, czy to się nie zmieni? Ile to historii na forum, że po ślubie jest ban na seks? @LalkaaTwoja historia nie napawa optymizmem Bardzo mi przykro. Pamiętaj, że zawsze można walczyć o zachowek Tylko po co skazywać własne dzieci na potencjalne lata walki w sądzie? I potencjalne ucięcie kontaktu? Rozumiem, że matka walczy o dobro swoich dzieci, ale kosztem innych? Rozumiem, że facet jest zaślepiony, ale żeby aż tak? Wiem, jeszcze za mało w życiu widziałam.
  5. Dawno mnie tu nie było Jednak życie zaskakuje i jestem niesamowicie ciekawa męskiego punktu widzenia. Jeśli Panie chciałyby konstruktywnie skomentować historię, to oczywiście zapraszam Kilkanaście lat temu pewien jegomość postanowił zostawić żonę po blisko 20 latach małżeństwa oraz wówczas kilkunastoletnią córkę dla starszej od niego kochanki. Ówczesna żona nie zgodziła się wówczas na rozwód (o kochance dowiedziała się kilka miesięcy później), ponieważ miała jeszcze nadzieję na zejście się, i sąd orzekł separację. Wspólne mieszkanie sprzedane, kasa na pół. Resztki kredytu podzielone na pół i spłacone. Córka oczywiście z matką. Burza hormonów (i pewnie coś jeszcze) spowodowała, że przez pewien czas miała trochę gorsze relację zarówno z ojcem i dziadkami. Jednak kilka lat temu relacje wróciły do normy. Kilka lat temu ów jegomość stwierdził, że separacja mu nie wystarcza i chce rozwodu bez orzekania o winie. Żona trochę się wkurzyła, wzięła adwokata i powiedziała, że albo żadnego rozwodu, ewentualnie wyłącznie z jego winy. Mąż też się wkurzył i stwierdził, że jak tak to niech będzie z jej winy. Ostatecznie dla dobra córki stwierdzili, że biorą ten rozwód bez orzekania o winie i dodatkowo podpisują oświadczenie, że żadne z nich w przyszłości nie będzie domagało się od drugiej strony jakichkolwiek alimentów lub innych roszczeń. Kilka dni temu dorosła już córka dostała regularny telefon od ojca 50+. Pod koniec rozmowy otrzymała wspaniałą wiadomość - tata się żeni, z kobietą dla której kilkanaście lat temu zostawił rodzinę. Obecnie będzie ona miała 60 lat, jest po dwóch rozwodach, z każdego małżeństwa ma po jednym, dorosłym już dziecku. Dodatkowo padła propozycja nie do odrzucenia - ojciec chciałby, aby córka była jego świadkiem. Data ślubu - 12.12.2020. Na tym ta rozmowa się skończyła, umówili się na dłuższą rozmowę telefoniczną następnego dnia. Następnego dnia córka wykonała kontrolny telefon do babci, matki jegomościa. Chciała tradycyjnie zapytać o zdrowie, umówić się na odwiedziny i wspólne pójście na cmentarz do dziadka, który zmarł w wakacje. Przy okazji zapytała, czy babcia wie o imprezie rodzinnej w grudniu. Okazało się, że nie. UPS... No cóż... Nie jej wina. Popołudniu rozmawiała z ojcem. Wyraziła swoje niezadowolenie ze ślubu, ale podkreśliła, że nie będzie ojca obrażać, szantażować i mu zabraniać, bo wie, że to nie ma sensu. Jednocześnie odmówiła świadkowania, bo nie podpisze się pod czymś, czego nie uznaje. Tak, córka nadal nie lubi tej kobiety. Czemu ślub już teraz? W erze koronawirusa? Kilka miesięcy po śmierci ojca "młodego"? Chodzi o kasę! Teraz nie muszą robić przyjęcia - oszczędzają. Chcą jak najszybciej móc się wspólnie rozliczać - oszczędność. Poza tym zaręczyli się już 2 lata temu. Postanowiła zapytać też o kwestie majątkowe. Ów jegomość odparł, że to sprawdzali i stwierdzili, że intercyza się nie opłaca, gdyż dotyczy tylko majątku wspólnie nabytego. Ale, oczywiście jeśli córka przedstawi logiczne argumenty, to jak najbardziej mogą potrzebne dokumenty sporządzić. Córce coś nie pasowało, więc postanowiła poszperać w Internecie oraz skonsultować to ze znajomym prawnikiem. Okazało się, że przyszła małżonka jej ojca i tak będzie dziedziczyć połowę majątku. Chyba że zrzecze się prawa do dziedziczenia, które i tak w przyszłości można zmienić. Oznaczałoby to, że mieszkanie po dziadkach, mieszkanie kupione po rozwodzie oraz działka budowlana (obecnie bez domu) kupiona za pieniądze dziadków przypadną w połowie córce i połowie tej kobiecie. Czyli de facto obcej osobie. A następnie jej synom, jeszcze bardziej obcym ludziom. Kiedy zakomunikowała to swojemu ojcu usłyszała, że wchodzi z butami w jego życie, chce dysponować majątkiem, którego nie ma, zachowuje się jak jej matka, jest roszczeniowa itp. Przecież jego wybranka jest dobra, nie będzie nikomu robiła żadnych problemów itp itd. Poza tym nie wiadomo, kto umrze pierwszy - może ojciec przeżyje swoją córkę. Babci - matce jegomościa - pomysł ślubu też się nie podoba. Jak na razie wyraziła przede wszystkim swoje niezadowolenie terminem w trakcie żałoby oraz faktem, że syn nadal nic jej nie powiedział. Poza tym ewidentnie nie przepada za przyszłą synową, o której mówi, że "ciągnęła, ciągnie i teraz tym bardziej będzie ciągnąć." W weekend mają odbyć spotkanie - jegomość, jego matka i córka. Jegomość nie wie, że na niedzielnym obiedzie będzie też córka. Panowie, czy on myśli nie tą częścią ciała? A może jego zachowanie jest OK? Może ta kobieta faktycznie jest dobra? A może jest przebiegła? Czy to córka przesadza i jest roszczeniowa? Będę wdzięczna za każdą odpowiedź.
  6. @gladia, oczywiście i nie mam zamiaru Cię zmuszać/nawracać, żebyś nagle zaczęła w samych stringach latać I doskonale Cię rozumiem Tak, bycie sexy non-stop jest nudne, ale raz na jakiś czas można i wtedy może wjechać koronka czy stringi A co do sprzątania i gotowania w samej bieliźnie i stringach, to może być efekt porno, ale też filmów i seriali. Nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałam film, że babka gotuje w wyciągniętym upaćkanym dresie.... Już nie wspominam o programach typu "perfekcyjna Pani Domu", gdzie odkurzanie w 10-centymetrowych szpilkach jest normalne. Ale to ciut inny temat.
  7. @goryl, wczytaj się w wypowiedzi Pań, ale też Panów. Albo sobie zadaj podobne pytania. Jak już ktoś napisał, podczas "mechanicznego" seksu też pojawi się podniecenie. Ale - czy dla Ciebie jest fajniej/przyjemniej z super lasencją, która wizualnie i intelektualnie Cię podnieca, która jest aktywna itd, czy może z Krysią ze spożywczaka, która ma swoje lata, kilogramy też? (Pozdrowienia dla wszystkich Kryś, żeby nie było ) I przeczytaj sobie ostatnią odpowiedź @Hatmehit
  8. 1. Jesli jest podniecenie, odpowiednie nawilżenie, atmosfera, zdrowotnie wszystko OK - NIE. 2. Ale też tak na sucho? Jakieś Sebie spod monopolowego? - NIE. 3. Możliwe, że po pewnym czasie sama stymulacja sprawiałaby jakąś tam przyjemność, nie wiem. Ale po co "jakieś"? Wolę fajerwerki z kimś, kto mnie kręci 4. Pytasz, czy sypiałabym z kim popadnie, gdybym wiedziała, że nie zostanę wyzwana? NIE. 5. W moim przypadku im większa presja, tym mniejsze szanse na seks. Zdecydowanie przyjemność! Jednej i drugiej strony 6. Tu i teraz, ale inne podniecające bodźce też mogą dodać czegoś Kwestia poruszona prze @DuchAnalityk - nie pójdę do łóżka z kimś, do kogo mnie m.in.seksualnie nie ciągnie. Ale na to, czy mnie ciągnie, składa się wiele czynników, a nie sam wygląd fizyczny. Ale tak, on też jest ważny.
  9. I widzisz @gladia! Przyznaj, że jak założysz te stringi, czy jakąkolwiek koronkę, to od razu możesz sobie dać podświadomie +3 do atrakcyjności Więc będziesz 13/10 A jak Ty się czujesz seksownie, to panowie chętnie spojrzą i ego znowu idzie w górę. Teraz jesteś 17/10 Tak, Panowie, lubimy, jak patrzycie (oczywiście nie jak lew na biedną antylopkę, ale jednak). A co do wygody stringów - kiedyś mówiłam, że nie, absolutnie, bo właśnie ten "pasek" będzie tylko w dupę uwierał. Ale potem spróbowałam i dobre stringi nie są złe Nie trzeba w nich od razu codziennie biegać, bo to faktycznie może skutkować częstszymi wizytami u ginekologa, podobno. Ale raz na jakiś czas, żeby się lepiej, pewniej, seksowniej poczuć, why not? Oj, @asensio91, zły temat założyłeś Ja ostatnio jestem bieliźnianą zakupoholiczką. I apel ode mnie do Panów - też załóżcie czasem jakieś ładne bokserki też lubimy patrzeć na Wasze tyłki (a może tylko ja tak mam....)
  10. Oj Panowie.... Jeśli koronkowe pewnej znanej firmy na V, która zatrudnia piękne modelki, to i tak tanio Zobaczcie na ich stornie internetowej, ile można u nich wydać. Ale można też kupić koronkowe innej znanej marki taniej. I Panowie, nie dziwcie się, jak wracamy z zakupów bieliźniarskich z rachunkiem na kilka stówek. To dla Was (i dal nas też)
  11. I +50 do atrakcyjności za odwagę Tylko ja inną piosenkę poproszę, bo tę umiem zagrać i serce mi krwawi, gdy tego słucham w tak.... niepowtarzalnym wykonaniu
  12. @Nefertiti właśnie też mam takie wrażenie, że "kulturowo" się przyjęło, że to panowie piszą listy. Dla mnie nie ma w tym nic dziwnego, żebym napisała list. I tak naprawdę, to jeden z tych, które napisałam był wyznaniem, że nie będziemy się "kumplować", bo ja chcę być kimś więcej niż koleżanką. Sama chciałabym dostać list, ale obawiam się, że szybko się to nie stanie.... Chociaż kto wie. Nie znam dnia ani godziny
  13. A czy maja one dla Ciebie wartość emocjonalną lub jakąkolwiek inną? @KrólowaŁabędzi ma rację.
  14. Czy sztuka pisania listów już zupełnie zanikła? Jakiś czas temu znalazłam list, który mój tata napisał do mojej mamy. Był piękny, niby taki o codzienności, ale piękny. Pomijam już to, jak zakończyło się małżeństwo moich rodziców, ale gdybym ja dostała od narzeczonego taki list, to stawiałabym mu pomniki. Czy Wam zdarzyło się w tych cyfrowych czasach wysłać albo otrzymać list od kogoś z kim byliście/chcieliście być? Jak zareagowaliście/byście zareagowali na list? Ja się przyznaję, że wysłałam dwa listy. Oba po zakończeniu relacji ze swoistym dopowiedzeniem tego, czego nie potrafiłam powiedzieć prosto w twarz (nie, nie były to obelgi i wypominanie).
  15. No właśnie - czym jest miłość? To może pociągnijmy to tutaj, bo kolejny wątek to będzie już przesada i jeszcze o atencję mnie posądzą Niestety nie wiem, czym jest miłość - nie doświadczyłam an na sobie ani nie zaobserwowałam u rodziców. Ale powiedziałabym, że to coś takiego, że jest Ci dobrze z drugą osobą, chcesz się z nią dzielić swoimi radościami i smutkami, widzisz tę osobę jako Twojego partnera życiowego, ba... może nawet jako matkę/ojca Twoich dzieci. Ale też potrafisz wziąć patelnię i zdzielić nią tę osobę (oczywiście metaforycznie), kiedy ta osoba robi coś głupiego. jak to mawia mój tata - papier i powietrze przyjmą wszystko Z przyjemnością poczekam na ciąg dalszy
  16. Niestety znowu wpadłam w fazę rozkmin, więc zwracam się do Was z kilkoma pytaniami: - jak rozumiecie te sławetne motylki w brzuchu? - czy są one konieczne wg Was do stworzenia związku? - jak szybko motylki się pojawiają i jak szybko znikają? Pytanie do bardziej doświadczonych związkowo i życiowo - jakie związki z Waszej perspektywy były lepsze/bardziej udane - te z ogromną ilością motylków, czy te bez nich? I dodatkowo jeszcze - czy wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia? Czy po jednym spotkaniu można powiedzieć "zakochałam/zakochałem się"? Bardzo proszę o odpowiedzi zarówno Braci i Siostry
  17. Niestety nie pomyślałam o zrzutach ekranu rozmów, których było bardzo mało. Czasami tylko wysłałam "najciekawsze" profile koledze, żeby sprawdzić czy jego reakcja jest podobna do mojej.
  18. @alii nie chcę mi się już z Tobą dyskutować. Najpierw przeczytaj dokładnie pierwszy post. Czy ja gdzieś pisałam o ilości lajków, które się pojawiły, czy o matchach? Czytaj ze zrozumieniem, proszę Mnie ten mały eksperyment utwierdził w pewnym przekonaniu. Ty możesz się z tym nie zgadzać i przeprowadzić swój. Dobranoc.
  19. @MaxMen, przez pierwszy dzień były większe widełki i absolutny brak selekcji i... guzik. Właśnie dopiero trzeciego dnia coś się bardziej ruszyło. A mnie jakoś nie przeszkadzało korzystanie z translatora, jak pisałam z Włochem I od początku wiedziałam, że i tak będzie to znajomość czysto internetowa. Ale fakt, mam takie spaczenie, że zawsze wykorzystam okazję do używania języka obcego. Dla mnie test pokazał mi to, co chciałam sprawdzić - jakie są laski na Tinderze, jakie mają zdjęcia i czy odpisują, co odpisują, czy zwykły facet ma tam jakieś szanse. Ad 1- przyznałam się już do tego błędu. Ad 2 - nie jestem uzależniona od Internetu, szkoda mi czasu na wiszenie online 24/7, jeśli apka tego wymaga to sorry Ad 3 - może prawda Ad 4 - 50 km na bank dawałam, w trakcie coś zmieniałam, ale na pewno nie było to 5 km Ad 5 - co mi po polubieniach, jak bez matcha nie mogę napisać, chyba że wywalę na to kasę.... Eksperyment przeprowadziłam ja i jestem z niego zadowolona. To że masz inne oczekiwania, to już Twoja broszka. A czy ja gdzieś napisałam, że nie można nikogo absolutnie tam poznać? Sama mojego byłego tak poznałam. Pytanie tylko, czy i ile te związku mogą przetrwać, czy są szczęśliwe, czy są to normalne związki normalnych ludzi. Akurat wśród moich znajomych nie ma pary, która poznałaby się online i była razem porównywanie długo do np. tych, którzy poznali się jeszcze w liceum/na studiach, na jakichś kursach itp. Słyszałam o małżeństwach, ale takowego nie znam. Jakoś nie tylko ja te "puste dupy" zauważam, znajomy miał dokładnie taką samą obserwację... Napisałam, że utwierdziłam się w przekonaniu, że to nie jest miejsce dla mnie. I opisałam co mi się nie podobało. Ktoś będzie chciał to wejdzie. Chyba od tego jest forum, żeby wymieniać się poglądami.
  20. @alii, nie ulotniłam się tylko mam w życiu inne rzeczy do roboty niż siedzenie tu i czekanie na Wasze odpowiedzi. Teraz mam czas, to wchodzę i mogę odpisać. Co do Twoich argumentów - nie mam nawyku, żeby mieć włączony Internet w telefonie 24/7, jeśli aplikacja wymaga tego ode mnie, to coś jest nie tak z aplikacją. Dla mnie oznacza to chęć uzależnienia od siebie użytkownika i tyle. Dla mnie tym bardziej oznacza, że nie jest to miejsce dla mnie. Nie chcesz mi wierzyć, nie zmuszę Cię, jesteś wolnym człowiekim w (teoretycznie) wolnym kraju. Ale tak, jak pisałam wcześniej, przez ten tydzień wchodziłam codziennie rano i wieczorem. Zdjęcie takie: Fikcyjne konto? Opis był, zdjęcie jest. Akurat 99% lasek z Tindera zna aktora, którego ja kojarzę tylko z występu we francuskim Tańcu z gwiazdami, a poza tym ma kilka epizodycznych rólek we francuskich serialach, kilka mniejszych we francuskich filmach i, jak się teraz dowiedziałam z Wikipedii, wystąpił w trzech teledyskach wokalistów, których RMF nie puszcza. Dla mnie celem testu było sprawdzenie, jak bardzo różni się traktowanie i "życie" kobiet i mężczyzn na takich portalach. Chciałam na własnej skórze przekonać się, jak Panowie sobie radzą i jak są traktowani i jakie laski można tam zaobserwować. Może dla dokładnego porównania powinnam sobie założyć moja, prawdziwe konto, ale nie mam na to ani ochoty, ani czasu. Tak, przyznaję być może moim błędem było ograniczenie się w pewnym momencie do przedziału wiekowego 18-22 i to, że jednak jakąś tam selekcję robiłam. Ale co jest kurde złego w pisaniu po angielsku? Bo facet będzie sprawdzał, czy laska jest chociaż na tyle ogarnięta, żeby skorzystać z google translate?! Jak miałam prawdziwe konto na Badoo, to też pisałam do gości po angielsku i co? I jakoś odpisywali. Więc to chyba nie jest kwestia używanego języka, ale podejścia ludzi, a konkretnie wywyższania się tych lasek, które jak sami na tym forum zauważacie, wstawiają wypicowane zdjęcia i zgrywają księżniczki. Więc i tak oznacza to jedno - zwykły chłopaczyna prędzej nabawi się depresji niż znajdzie miłość swojego życia.
  21. @Chadeusz, @MaxMen Rayane Bensetti, dałam zdjęcie z jakimś miasteczkiem w tle. Czemu po angielsku? Bo tak, jak ja mam pewne wymagania, to moje męskie alter ego też. Niestety, ale dla mnie podstawą jest przynajmniej podstawowe komunikowanie się w językach obcych. Wiem, wymagania z góry, ale cóż @SzatanKrieger e..... nie podziękuję Obecnie mam się na czym skupić. Noga zdrowa, nie zamykają już ludzi w domach, więc nie muszę się bawić w takie rzeczy i jeszcze sobie humoru psuć @Alli tak niby mają tak w opisie, ale popatrz na zdjęcia. W życiu ani ja, ani żadna z moich koleżanek nie wstawiłyśmy nigdzie takich zdjęć. Ale cóż... może my jakieś dziwne, wybrakowane Jeśli chodzi o przenoszenie życia do sieci - obecnie skupiam się na życiu w realu, dezaktywowałam facebooka, skupiam się na ludziach, których mam face to face i chcę z nimi spędzać czas. Nawet wczoraj się zaśmiałam, że chyba się starzeję, ale mam dosyć tego internetowego pozerstwa i festiwalu zajebistości. Gratuluję takiego "ruchu" na profilu Test w Warszawie. Tak, telefon odłączony od Internetu, bo zawsze tak robię, jeśli nie mam bardzo ważnej potrzeby korzystania z niego. Taka tam higiena umysłowa Więc wchodziłam dwa razy dziennie -rano i tuż przed snem na 5 minut. @Dassler89,tak, to chyba bardzo dużo mówi @Rengeres - dokładnie tak! W tych dziwnych czasach, kiedy byłam na Badoo, wprost usłyszałam, że on jest w szoku, bo na żywo wyglądam jak na zdjęciach ? Ale jak już pisałam - ja nie umiem takie makijażu sobie robić ?
  22. @Chadeusz, wiem, spóźniam się Przepraszam. Ale jest świeżutki post! Enjoy
  23. Drodzy Bracia i Siostry, bardzo Was przepraszam za spóźnienie, ale ostatni miesiąc był dziwny (w tym momencie nie znajduję lepszego słowa) i nie wchodziłam na forum. Ale obiecałam Wam opis mojej przygody na Tinderze, jako faceta. Ad meritum Moje męskie alter-ego to Rayane, jedno zdjęcie francuskiego aktora znanego z jednej opery mydlanej, lat 23. Młodzieniec obiektywnie przystojny, ode mnie dostałby serduszko, od mojej mamy też, od jednej czy drugiej koleżanki również. Opis bardzo krótki - własna firma, mieszka w Warszawie i "Here to meet new people". Drodzy Bracia Rayane nie ukrywa, że nie jest 100% Polakiem. Moja wizja Rayane'a to Polak z krwi i kości, ale urodzony, wychowany i wykształcony na Zachodzie. Młody człowiek, który spełnia się zawodowo, robi to, co lubi, oczytany, inteligentny. I przystojny. Czego chcieć więcej Zapytajcie ile razy Rayane miał okazję się tak otworzyć? 0, zero, ani razu! Na początku byłam typową kobietą - dawałam lajki tylko tym paniom, które zaakceptowałabym, jako potencjalną dziewczynę Rayane, gdyby był moim ukochanym młodszym bratem. To był ogromny błąd. Przez 2 dni udało mi się zdobyć tylko jeden match ? Ego Rayane'a i jego samoocena gwałtownie spadły. Zmieniłam taktykę - dawałam lajki, jak leci. Kilka matchy wpadło, ale bez szału. Po kolejnym dniu zauważyłam, że panie w wieku 18-20 mają "najciekawsze" profile, więc skupiłam się na tym przedziale wiekowym. Znowu match czy dwa wpadły. Do wszystkich pań pisałam pierwsza. Zawsze starałam się nawiązać do czegoś z opisu, a jeśli takowego brakowało, do zdjęć. W ten sposób leciały teksty z pytaniem, czy potencjalna wybranka wie, co symbolizuje flaming, który sobie wytatuowała na ramieniu. Do większości z nich pisałam po angielsku. Efekt? Kilka pań odpisało "z łaski", kilka nie odpisało, kilka usunęło matcha Czym są odpowiedzi "z łaski"? "Hej, nie wiem/ jakoś tak" i inne teksty, które zdecydowanie nie zachęcają i nie przedłużają potencjalnej konwersacji. W efekcie tylko z dwiema paniami nawiązała się ciut dłuższa konwersacja, obie były w wieku zbliżającym się do 30. Z pierwszą to ja zakończyłam, ponieważ odniosłam wrażenie, że pani zaczyna odpisywać "z łaski". Cóż... widocznie średnio wychodzi mi uwodzenie kobiet Z drugą, to ona zakończyła, a konkretnie nie odpisała, po wymianie odpowiedzi na pytanie "Czego tu szukasz/ czemu tu jesteś?". Podkreślam, że to ona pierwsza zadała to pytanie, a Rayane stwierdził, że nie szuka niczego konkretnego, jeśli kogoś pozna - super, jeśli nie - będzie wiedział czy warto tam być. I to koledzy go zachęcili do założenia sobie konta. Ona stwierdziła, że szuka przyjaźni. Po tych kilku dniach, koło tygodnia, na Tinderze jako mężczyzna mam kilka obserwacji dla Panów, którzy tam są i też dla siebie samej. Panowie: - jeśli szukacie koleżanki do seksu, młodszej "dupy" to dobrze trafiliście. Nie wiem, jak macie to zaproponować, ale wydaje mi się, że takową znajdziecie. Pytanie tylko, czy Wasza wybranka Wam odpisze, ale to już inna kwestia. - jeśli nie jesteście niesamowicie pewni siebie i Wasza samoocena może się wahać, to zakładając Tindera umówcie się od razu do psychoterapeuty/psychologa czy kogokolwiek innego. Obawiam się, że Tinder źle wpłynie na Wasze samopoczucie ? - jeśli jesteście typem romantyka i idealizujecie kobiety, Tinder zmieni Wasz światopogląd. Po zobaczeniu X zdjęć z cyckami lub tyłkiem na wierzchu, dziubkami, rzęsami do połowy czoła itd, to faktycznie zaczniecie mówić o "dupach" i może się zdarzyć, że zaczniecie traktować kobiety jako łatwe, ogólnodostępne obiekty seksualne. - jeśli oczekujecie, że na Tinderze nawiążecie merytoryczną, ciekawą rozmowę, obawiam się, że możecie się przeliczyć. - jeśli chcecie zabić czas, pośmiać się, a Wasza pewność siebie jest niezachwiana - you're in the right place Jak ja się czułam po tym tygodniu? Przede wszystkim nigdy nie miałam konta na Tinderze. Kiedyś istniałam na Badoo. Po tym "eksperymencie" postanowiłam, że tylko skrajna desperacja mnie ponownie zaprowadzi na portal randkowy. Po zobaczeniu zdjęć tych pań, moja samoocena na chwilę się zachwiała. Bo nie mam takich cycków, nie mam takiego tyłka, nie umiem sobie robić takiego makijażu...( co nie znaczy, że jestem największym paszkwilem świata). A przede wszystkim nie wrzucam zdjęć mojego tyłka i cycków do Internetu ku radości setek, tysięcy spermiarzy. Zrozumiałam, że to nie jest miejsce dla mnie. Może można tam znaleźć kogoś wartościowego, ale najpierw trzeba się przekopać przez taką ilość szamba, że to bardzo ciężkie, wymaga ogromnego samozaparcia i pewności siebie, aby po drodze nie ucierpieć. Jednocześnie współczuję Panom, którzy szukają tam miłości i prawdziwego związku. Krzyżyk na drogę. Jeśli Wam się uda, to mieliście ogromne szczęście. Współczuję też tym Panom, którzy spędzają tam dni, miesiące lub lata i oczekują czegoś więcej niż seksu, a swoją wartość mierzą w ilości matchy i wiadomości od księżniczek. Niestety, ale też moje postrzeganie kobiet zmieniło się po tym eksperymencie. W trakcie tego eksperymentu na bierząco wymieniałam się spostrzeżeniami z moim znajomym, który był wtedy na Tinderze i Badoo. On nie szuka przygodnego seksu, nie jest chadem. Pisał z kilkoma paniami, nawet z jedną się spotkał, ale to był jeden wielki niewypał. Oboje stwierdziliśmy, że randkowanie online nie jest dla nas. Zastanawiam się, ile szczęścia mają ci, którzy znajdują na portalach randkowych kogoś wartościowego. Zastanawiam się, co trzeba mieć w głowie, żeby wierzyć, że znajdzie się tam miłość. Dziwię się, ale też podziwiam tych, którzy potrafią tam spędzić miesiące lub lata i nadal wierzyć, że kogoś poznają. Ja wytrzymałam tydzień jako mężczyzna, kiedyś jako kobieta na Badoo może ze dwa miesiące. Teraz portalom randkowym mówię stanowcze NIE. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że Rayane nie był idealnym osobnikiem na tego typu portal - w mojej głowie był kimś, z kim ja bym mogła się umówić. A wygląda na to, że moje oczekiwania są zupełnie odmienne od większości. Miłej niedzieli i dzielcie się swoimi przemyśleniami
  24. Była sprzeczka, jego foch, chciałam to wyjaśnić. Zadzwoniłam raz, dostałam smsa z ww. tekstem. Czy to jest gęganie?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.