Skocz do zawartości

JudgeMe

Starszy Użytkownik
  • Postów

    1814
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez JudgeMe

  1. Ale to dlatego, że słuch mam bardzo dobry i potrafię wyłapywać pewne niuanse. Często to słyszałam w swoim życiu. Że to jest coś (praca z głosem) czym powinnam zajmować się profesjonalnie.
  2. Mnie również nie ciągnie ku takim osobom, przynajmniej świadomie do nich nie lgnę. Co innego podświadomie, bo zawsze przyciągam osoby z problemami psychicznymi. Doświadczone życiem. Sama jestem trochę niestabilna emocjonalnie, ale akurat tego mój mąż nie znosi. To jest główny powód naszych kłótni.
  3. Po głosie, to ja potrafię poznać status społeczny i poziom wykształcenia .
  4. Próbowałam tych sucharów, zęby sobie można na nich połamać. Ale faktem jest,że na przykład gulasz jest pyszny.
  5. Oczywiście. To nie jest trudne. Pewne cechy fizyczne mogą na to wskazywać (bazuję tylko na swoim doświadczeniu ). Jest to zazwyczaj - wzrost, wygląd dłoni, nosa, rozmiar buta). Z zachowania Ci, którzy mają małe przyrodzenia unikają kontaktu seksualnego. Zazwyczaj nie inicjują.
  6. Dla mnie nie jest to pociągające, choć znam osoby, które podobne praktyki pobudzają seksualnie. To coś w rodzaju masochizmu, podnieca. Ostatnio jak natknęłam się przypadkiem na jakąś wiadomość mojego męża odnośnie tyłka jakiejś murzynki, a potem prowadząc przypomniałam sobie o tym (po około dwóch miesiącach), kiedy zobaczyłam murzynkę, to zaczęły się w mojej głowie tworzyć wizje, jak on ją posuwa, zapładnia, i tak dalej. Tak mnie to rozjuszyło, że ruszyłam z piskiem, podenerwowana, zagryzając wargi. Jest to dosyć dziwne odczucie, coś z pogranicza wściekłości i podniecenia. O dziwo, chce się o tym myśleć czasami. Więc w sumie ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Wiem natomiast jedno wtedy miałam ochotę go zamordować.
  7. Użyłam to w dwóch różnych znaczeniach. Mieszkam - stamtąd pochodzę. Tam jest mój dom rodzinny. W drugim znaczeniu - mieszkam - tam, gdzie aktualnie przebywam. Możliwe ,że źle to ujęłam.
  8. Też to zauważyłam. Mieszkam kilka metrów od granicy z Ukrainą, od punktu recepcyjnego dzielą mój rodzinny dom dwa kilometry (niecałe). Z tego, co opowiadają mi rodzice. Jest mnóstwo telefonów codziennie z ofertą jedzenia, oddania wózków, ciuchów. Na granicy nie mają, co z tym aktualnie robić.🤷 Aktualnie z tego, co się orientuję, na granicy w moich rodzinnych stronach jest tylko kolejka samochodów, nie ma już tłumów pieszych, choć jeszcze dwa dni temu widok był zatrważający - matki z małymi dziećmi. Aktualnie widać tylko uchodźców z Białorusi, łącznie z Murzynami, co mnie ogólnie zdziwiło. Ale ich Polska nie interesuje, po przekroczeniu granicy mówią, że zależy im na transporcie na zachód. Ja mieszkam przy granicy z Niemcami. Więc w sumie się z nimi stykać nie mam przyjemności.
  9. Ile razy ja przeżyłam coś podobnego. Creepy było jak jakiś koleś ubrany na czarno zaczął mnie ścigać. W środku lasu. Wokół żadnej żywej duszy. Mam dom rodzinny w lesie (w sensie otoczonym jest lasem). Więc żadne dźwięki mnie nie zdziwią.
  10. Dostał ode mnie kilka rzeczy. Matę do masażu, zawieszkę do samochodu na specjalne zamówienie. I poduszkę. Ortopedyczną, bo ma problemy z kręgosłupem.
  11. Niektórzy jedzą romantyczną kolację. Wybierają się wspólnie na kilkudniowy wyjazd.
  12. Ja dostałam od męża kilka rzeczy jeszcze tydzień przed. I myślałam, że dzisiaj już nic nie dostanę. A dzisiaj dostałam piękny, ogromny bukiet kwiatów i czekoladki. Nie obchodzimy jakoś specjalnie tego święta. Zamówiliśmy pizzę.xd
  13. A jak zareagowała ? Buhaha. W przypadku kobiet chyba nie trzeba się jakoś specjalnie starać. Ja notorycznie mojego męża lubię klepać po tyłku, zwłaszcza, kiedy jest w samych bokserkach. Lubię też go łaskotać po szyi albo tarmosić za brodę i policzki robiąc: puci, puci. To strasznie go irytuje. Wtedy dosłownie chce mnie przełożyć przez kolano. Xd
  14. To chyba jest książka naukowa. A nie popularnonaukowa. Dla mnie to jest różnica OGROMNA. Popularnonaukowych książek nie czytam, są pisane dla szerszego grona odbiorców jak sama nazwa wskazuje. Typem takiej książki jest np. Bóg urojony. I zawsze mnie trochę śmieszy jak ktoś w dyskusji naukowej, na sympozjum powołuje się na Dawkinsa. Nie widzę nic złego w popularyzowaniu nauki oczywiście też, jednak dla mnie będzie to zawsze literatura gorsza od literatury typowo naukowej, choć dla większości naukowy żargon jest nie do przełknięcia.
  15. Z rodziną mojego męża. W sumie mieliśmy kilka innych zaproszeń, jednak przez fakt, że święta spędzaliśmy z moją rodziną i wyjechaliśmy z moimi znajomymi, to sylwestra musieliśmy spędzić z rodziną mojego męża. Założyłam piękną, granatową sukienkę, pokręciłam i upięłam włosy, nad makijażem (brokatowym) spędziłam godzinę. Założyłam wysokie szpilki, i w drogę. Zanim wyszliśmy, to mój mąż zachwycał się moim wyglądem. Kiedy dotarliśmy, ja poczułam jakąś negatywną energię od płci żeńskiej. Coś w rodzaju zazdrości. A wówczas nie miałam ze sobą swych amuletów, bo nie pasowały do mojej kreacji, i oto co się stało. Jestem przekonana, że było to kwestią tej złej energii. Jeszcze nigdy tak tego nie odczuwałam, bo owszem w moim życiu miałam już do czynienia ze złymi wydarzeniami, jednak przyczyna była inna. Ostatnio trafiłam na taki filmik jak jedna wiedźma maluje sobie wewnątrz buta pentagram. Dlaczego ja o tym w ogóle nie pomyślałam - nie wiem. Byłam chyba zbyt zabiegana tego dnia i zapomniałam o ochronie.
  16. Znam wiele nieudanych małżeństw z opowiadań moich koleżanek chociażby. Jeśli o mnie chodzi, to i tak uważam, że mąż "trafił mi się jak ślepej kurze ziarno". Tak, uważam, że jestem pod tym względem szczęściarą, i mam tu na myśli tę część "duchową". Mój mąż bardzo mnie wspiera we wszystkim emocjonalnie. W kryzysowych sytuacjach jak chociażby ostatni wypadek, kiedy miałam bliznę (już się rana zagoiła, dzięki dzisiejszym cudom techniki), załatwił mi konsultacje u najlepszych lekarzy. Był przy mnie i ciągle powtarzał, że jestem piękna. Również stał przed drzwiami, kiedy brałam kąpiel, bo bał się, że zasłabnę. Dodatkowo jestem w ciąży, więc przebywam głównie w domu, i to nie jest tak, że wszystkie domowe obowiązki spadają na mnie, choć ja i tak chcę robić wszystko sama, to on w wielu sprawach mnie wyręcza. Zawsze pyta, czy mi w czymś nie pomóc, albo twierdzi, że za bardzo się przemęczam i chce, żebym sobie odpoczęła. Owszem ma pewne wady, które staram się wyeliminować, gdyż mają negatywny wpływ na jego zdrowie jak brak ruchu, energetyki. Z kolei ostatnio słyszałam historię, że mąż mojej koleżanki ciągle gra na komputerze po powrocie z pracy, uważa, że tylko ona powinna ogarniać dom, itp. Strasznie im współczuję. Czasami mam do siebie żal, że bywam typowo sukowata. Ale buzują we mnie hormony ze względu na ciąże. Potrafi wyprowadzić mnie z równowagi, np. ostatnio w sklepie, kiedy automatycznie pod wpływem zdenerwowania poczerwieniałam i miałam łzy w oczach. Ostatnio często tak zdarza mi się wybuchać, że chce mi się od razu płakać w miejscach publicznych. Wtedy on automatycznie odpuszcza, i zaczyna mnie uspokajać. Z drugiej strony on, kiedy wysłuchuje historii swoich kolegów jak skarżą się na swoje żony, dziękuje mi, że jestem taka "normalna", i powtarza mi jak bardzo mnie kocha. Mój mąż zawsze ma przygotowane posiłki do pracy, kiedy przychodzi z pracy. Śniadanka codziennie inne. Kolacje. I to nie jakiś typowy makaron, czy coś odgrzewanego ze sklepu. Zawsze ma wyprane i wyprasowane. W domu idealnie posprzątane (bo jestem perfekcjonistką). Zawsze mnie ze sobą wszędzie zabiera, w sensie na spotkania ze znajomymi z pracy, uważa, że jestem jego ozdobą. Kiedy jeszcze nie byłam jego żoną, jego znajomi mu powtarzali: oświadcz się, bo ktoś ci ją ukradnie. Pamiętam też, kiedy rozmawiał z moim ojcem przy wódce (to było ich pierwsze spotkanie), serio... do dziś czuję się skompromitowania tym spotkaniem, że ja niby zasługuje na wszystko, co najlepsze. Od tamtej pory mój mąż jeszcze bardziej zaczął się starać. Nie wiem, co on mu nagadał, może o moim słabym zdrowiu psychicznym, że zawsze wszystko głęboko przeżywam. A wracając do tematu, to myślę, że mój mąż jest takim typowym "misiem". Nie jest żadnym bad boyem. Jest całkiem normalny. Ale mi się nie nudzi, zwłaszcza teraz. Mam wrażenie, że z dnia na dzień coraz bardziej umacnia się nasze uczucie.
  17. Zaczęłam nowy rok na sorze, bo odłamek petardy trafił mi w twarz. Cale życie bałam się petard i fajerwerek, bo wiedziałam jakie niosą zagrożenie. I trzymałam się wczoraj od nich najdalej ze wszystkich, a i tak odłamek musiał trafić akurat we mnie. W nos. Ja już szukam chirurga, bo bez laseru się nie obejdzie.
  18. Oczywiście, że nie. Akurat uważam, że Ty powinnaś się rozmnożyć. Życzę Ci wszystkiego dobrego.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.