Skocz do zawartości

deleteduser172

Starszy Użytkownik
  • Postów

    981
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser172

  1. I nad wyglądem i nad zachowaniem i nad samooceną można pracować. Przecenia się moc małych kroków, a po pewnym czasie ich suma potrafi dać zaskakująco pozytywny rezultat. 😉 Miałaś zwątpienie przez komentarze anonimów? ---- Gdy patrzę na życie to jest to dla mnie samotna podróż. Nikt nie rozwiąże za nas naszych problemów, często też nikt nam nie pomoże w gorszym momencie. W większości przypadków ludzie towarzyszą nam tylko na pewien okres czasu i często jest to jakaś lekcja dla nas do odrobienia ( @SzatanK ). To jest coś z czym pasuje się pogodzić. Ale w samotności można też odkryć siebie. Swoje pragnienia, wartości. Gdy jest się im wiernym, to nie ma zwątpień. A największe szczęście jest tam, gdzie jest jeszcze miejsce na akceptacje, szacunek i sympatię do samego siebie. Człowiek który żyje na swoich zasadach, to niesamowicie atrakcyjna i niepowstrzymana maszyna.
  2. Ja na żadnym kole fortuny nie jestem. Jestem tylko studentką. A pozostały argument jak ma się do rozmowy? Ja się odnoszę, do osób które narzekają na swoją sytuację i mogą ją zmienić. A nie do osób, które są w całkowicie innej sytuacji. Rozumiem podejście znajomej. A Ty zanim odpiszesz, to zastanów się proszę o czym właściwie toczy się rozmowa. Można zawsze nad tym popracować ? Mam wokół siebie ludzi, którzy lubią pracę którą wykonują. Jest samorealizacja, uśmiech i nie ma toksyn. Da się? Da. Z polską służbą zdrowia żyje się komfortowo? Czas spędzony w urzędach jest komfortowy? xD No i co w związku z tym? Każdy może ze swoim życiem robić co mu się podoba. Chciałbyś zabronić komuś być ambitniejszym, bo potencjalnie istnieje ryzyko, że będzie miał wyższy poziom kortyzolu? To ograniczanie wolności. Najważniejszej wartości jaką może mieć jednostka. Jeśli ktoś chce osiągnąć więcej, to niech osiąga więcej. Tylko niech nikt mu nie podcina skrzydeł takim perfidnym przekazem na starcie. Ponawiam pytanie - co w związku z tym? Pracodawca zawsze może się zmienić. Firma zawsze może upaść. Całkowicie naturalne zjawiska. I znów - osoby elastyczne poradzą sobie z nową sytuacją, a osoby roszczeniowe pójdą po xanax a potem pójdą narzekać do baru. Nie mogę rozmawiać z osobą o poglądach socjalistycznych. Proszę nie komentować moich wypowiedzi, bo ani to nie ma sensu, ani mi się nie chce wchodzić w dyskusje z kimś kto może mieć tak smutny, depresyjny i odrealniony pogląd na życie.
  3. Osiąganie tego co się chce, a nie jedynie branie tego co się dostaje. 1. Opinię innych można wrzucić do kosza. To, czego ja się nasłuchałam od innych... nie było nic warte. Raz Cię ktoś wyśmieje, bo mało zarabiasz, ktoś inny Ci powie, że się nie nadajesz. Człowiek sam potrafi ocenić, czy jest zadowolony ze swoich zarobków i czy lubi to, co robi oraz czy uważa, że ma potencjał. Natomiast jak zarabiasz łajno i nie robisz nic by to zmienić, to jest to łajno na własne życzenie. 2. Do opinii rodziców trzeba podchodzić również jak wyżej. Moi przestali się czepiać, jak zauważyli, że moje podejście daje lepsze rezultaty niż ich. 3. A zdrowy rozsądek? Są takie miejsca do których się wzdycha, ale również ma się świadomość, że są toksyczne. Jeśli nie chcesz sobie świadomie robić krzywdy, to tam nie idziesz. Byłam rekrutowana kilka razy do big4 i zawsze rezygnowałam, bo wiem, że to nie jest kultura która by mi odpowiadała. W sumie chodzi mi jeszcze po głowie taki banał, że o siebie trzeba walczyć. Mało kto będzie Ci kibicować, jeśli zobaczy, że masz od niego większe ambicje i potencjał. Ludzie też potrafią z pełną świadomością dawać gorsze rady albo podkładać nogi. To ta ciemniejsza strona ludzkiego charakteru. Pewną podróż trzeba odbyć samemu. A kibiców możemy mieć pewnie maksymalnie w rodzicach, jeśli są zdrowymi jednostkami i w partnerze/partnerce. Czasem zdarzy się też jakaś dobra duszyczka, ale to jednak rzadkie zjawisko. Jako też osoba która nagannie idzie pod prąd prawie ze wszystkim i nienawidzi konformizmu, to muszę przyznać, że jest ciężko. Zupełnie nie czuję się zrozumiana. Często też odpuszczam tłumaczenia bo "każdy wie lepiej". Ale budują mnie osiągane rezultaty. Mogę porównać swoją drogę i drogę osób, które nie szczędzą mi krytyki. Tutaj opieramy się na dywagacjach finansowych - za dwa może trzy lata kupię swoje pierwsze mieszkanie w najdroższym mieście w Polsce, bez pomocy. Po cichu widzę też opcje na wakacje kilka razy do roku i spełnienie innych marzeń. Uzbierałam też edukację, która będzie mnie kosztować naprawdę duże pieniądze. Wiele osób które krytykuje nawet nie widzi tego, że czas który oni poświęcają krytyce oraz bezsensownemu kategoryzowaniu się, inni poświęcają na pracę. Potem robią się maksymalnie zgorzkniali i uważają, że świat jest niesprawiedliwy. Ja potrzebowałam 3 lat na starcie w wieku 19 lat żeby w ogóle pozbierać się psychicznie. Miałam okres gdzie z łóżka nie wstawałam bo miałam takie natężenie różnych objawów lękowych. Ale nie wiem, moim zdaniem ciężkie doświadczenia budują człowieka. Gdy ma się w życiu za lekko to właśnie brakuje siły na wspomnianą wcześniej sprawczość.
  4. @meghan Myślę, że nie ma sensu, bo to są moje opinie. Definicji i klasyfikacji nie lubię, bo są bardzo ograniczające. Najbardziej lubię przykłady empiryczne, najlepiej z życia. Ostatnio miałam sporo okazji do porównań i mnie to mocno uderzyło, bo osoby które narzekają na swoją sytuację i chcą się zdefiniować np. poprzez zarobki zazwyczaj też nie mają w sobie żadnej sprawczości i posiadają roszczeniowy temperament. Dla kontrastu są też osoby zaradne. Czasem im się noga podwinie, ale generalnie nie stoją w miejscu. Ja ani nie jestem coachem, ani nie jestem osobą od dawania rad, ale na ogromny plus wyszłoby społeczeństwu pielęgnowanie postaw proaktywnych oraz kreatywności, a nie skupiania się na negatywnych aspektach ludzkiej egzystencji i podcinaniu skrzydeł. Bo później pojawia się coraz więcej małych komunistów i dziwnym trafem wszystkim żyje się z roku na rok coraz gorzej.
  5. Obcowanie z ludźmi którzy potrafią się wypowiedzieć jest przyjemne. Aczkolwiek trochę dostaję ciarek jak słyszę o nierównościach społecznych. Oczywiście nie wiem, co mówił ów Pan. Ale zazwyczaj są to wypowiedzi, które tworzą jedynie kółko wzajemnej adoracji dla ludzi którzy stawiają się w roli ofiar. Każdy z nas ma bardzo różny background, ale jednak da się zauważyć różnicę między osobami, które go akceptują i szukają wzorów w lepszych od siebie, a między osobami, które wolą skupić się na trudnościach które wystąpiły bądź występowały w ich życiu i szukać osób z którymi mogłyby ponarzekać. Warto jest dać sobie czas na uczucia żalu i żałoby. Przerobić je. Ale nie tkwić w tym miejscu za długo. GRATKI! 😘 --- A ja chyba zaczynam nowy rozdział. Podomykałam najbardziej palące tematy. Zrozumiałam w końcu kilka rzeczy. I choć na pewno będą się też pojawiać mnogie trudności, to czuję, że niczego mi nie brakuje aby stawić im czoło. Jestem z siebie dumna!
  6. Tzn. "jechanie" po mężczyźnie gdy ma kryzys, bądź gorszy okres w życiu. Kazanie mu, żeby był silny i się nie mazał. Mega toksyczne. Dużo facetów jest serio ogromnym oparciem dla kobiety i rodziny. Są odpowiedzialni i nie brakuje im odwagi. To trzeba doceniać. Ale jak facet szuje się gorzej, to też pasowałoby okazać mu wsparcie. Nie mówię tutaj o pozbawianiu go sprawczości, ale o zamianie komunikatu "Bądź silny, nie marz się, przecież jesteś facetem" na "Rozumiem, że jest Ci ciężko. Wierzę, że sobie z tym poradzisz. Czy jest jakiś sposób w który mogłabym Ci pomóc/ułatwić sytuację w której się znalazłeś?". Z tego co widziałam, to faceci chcą się często otworzyć jak coś ich trapi, ale obawiają się, że ktoś ich wyśmieje i podważy ich autorytet.
  7. @SamiecGamma Wszystkie wspomniane informacje są outdated. Z racji wieku i moich życiowych doświadczeń, to niezbyt umiejętnie wybieram partnerów. Mam styl unikowy i często lokuje się tam, gdzie wiem, że nie ma potencjału długoterminowo. Z 2 ex zerwałam właśnie przez brak ambicji. Do tego dochodziły jeszcze inne kwestie i bardzo niski poziom energetyczny. Miał tez dobre cechy za które go ceniłam. Ale im dalej w las tym więcej rozbieżności się pojawiało. Tak, pieniądze lubią ciszę… FwB pewnie tez wynikało z mojego stylu przywiązania i sytuacji. Totalnie nie w moim stylu jest przeskakiwanie z relacji na relacje. Lubię sobie dać czas na przemyślenia. A tez mialam potrzeby które chciałam w końcu zaspokoić. Raczej nieprędko mi do związków czy do kolejnej relacji fwb, ale czuje ze kolejny w kolejce będzie raczej związek. Tylko tutaj już z osoba która prawdopodobnie ma to, czego mi w poprzednich relacjach brakowało. A co do oszczędności to jestem bardzo oszczędna. Wydaje max 15-20%. Resztę odkładam na mój cel. Z racji tego jakie mam perspektywy zarobkowe to mi wystarczyłoby żeby facet zarabiał już 1/3 tego co ja będę zarabiac docelowo. Myśle ze tyle dałoby podobny mindset i poziom życia.
  8. Właśnie ten wysyp widzę wśród rówieśników i mnie totalnie nie pociągają. Bliżej mi do tradycyjnych ról i faceta, który ma siłę fizyczną oraz odwagę żeby obronić kobietę gdy zaistnieje potrzeba. 1. Mi jest ciężko w to uwierzyć. Raz usłyszałam, że laska może więcej zarabiać od mojego 2 ex obiboka pretty boy'a. Reszta facetów mówiła, że źle by się z tym czuła. Niemniej, choć ciężko mi w to uwierzyć, to też rozumiem Twój punk widzenia, bo to motywuje i poszerza horyzonty. 2. Ja omijam temat finansowy. Ludziom z otoczenia nie mówię na jaki mogę liczyć spadek, ile mam na koncie i ile zarabiam, bo jak na mój wiek jest to na tyle dalekie od tego, co jest uznawane za typowe, że nie chcę aby ktoś w moim otoczeniu czuł się z tego powodu źle. Kobiety i mężczyźni jak oceniają ile mogą wynosić moje zarobki to dają 1/3-1/2 faktycznej kwoty i są pewni, że ktoś mi pomógł z uzyskaniem pracy. Nie wyprowadzam ich z błędu. A jeśli chodzi o faceta - po tym co robi i co sobą reprezentuje mniej więcej można oszacować, czy nadajecie na tych samych falach czy nie. Ja w sumie jestem bardziej za tym, niż za spowiadaniem się z każdej złotówki. Docelowo mogłabym mieć mężczyznę który zarabiałby mniej ode mnie w perspektywie długoterminowej, ale zależy mi na tym, żeby nie wchodzić w mezalians. Mam mocno tradycyjne wychowanie. Lubię robić prezenty. Lubię czasem gdzieś zabrać, ale wolę, jak to mężczyzna płaci na randkach. Gdy nie czuje się kobietą w związku, to nie widzę w drugiej osobie mężczyzny. Można to hejtować, luz, ale jest sporo osób którym nie będzie przeszkadzać taki "układ". Nie wiem tylko jak to będzie wyglądać w praktyce za kilka lat.
  9. Feminizm i ciagle szczucie na panów… ja się nie dziwie, że teraz nie chcą się wiązać i dużo jest nie męskich (choć wciąż zdarzają się fajni faceci - pisałam o tym w innym wątku). @Lady Bathory Panom przeszkadza jak kobieta zarabia więcej. A może nie chodzi o wymagania tylko nietrwałość relacji? Masa ludzi ma do nich mega lekkie podejście. Wchodzi w nie, potencjalnie jest big love, ale tak naprawdę nie maja zaufania do drugiej strony, trzymają dystans. Rozumiem to, ale jednak ciężko coś na takich fundamentach budowac.
  10. Przesadzasz. Jesteś atrakcyjną, młodą babeczką. U mnie powiedzmy, że jest podobnie, ale rezonuję w rolach: koleżanki z którą czasem flirtują, ale wiedzą, że coś więcej nie miałoby sensu i to akceptują (młodzi), albo kobiety którą chcą mieć na wyłączność (starsi). I to biorąc pod uwagę ekscentryzm i prawdopodobnie dość nudne, maniakalne zainteresowania. Dużo zależy od naszej postawy i tego co o sobie myślimy i co sobą prezentujemy. Widocznie chcesz być ciocią. Ja nigdy nie chciałam być postrzegana jako ciocia albo pani domu i mi się jeszcze nie zdarzyło.
  11. Nie umiałam tego opisać, ale o takie zachowania mi chodziło. Jak widzę takie zachowania to czuję się mega wzruszona i jednocześnie czuję lekki dyskomfort, bo jest to coś, czego bym bardzo chciała doświadczyć, ale mam świadomość, że tego nie doświadczę. Odpaliło mi się to, jak przestałam mieszkać z rodzicami. No ja odczuwam brak figury ojca w wychowaniu. @mac to jest środowisko na p. Tato nie pracuje w pocie czoła i się nie poświęca, bo stanowisko dostał. I to specjalnie takie, żeby niezależnie od opcji być na nim. Czaje, że informacje są ograniczone. Myślę też, że więcej nie chce dodawać w tym temacie. Każdy może mieć swoją opinię.
  12. Do tych poważnych działań potrzeba również ojca, a nie jedynie jego portfela. Kiedyś myślałam, że nieobecność jednego z rodziców w wychowaniu nie ma żadnych konsekwencji, ale chyba jednak ma. 🤔 Nie mam racji. Daję pole do walki o nią innym anonimom. Do boju! 🤠 Gdyby było okej, to jego ojciec stanąłby po jego stronie, a nie twierdził, że jest kiepsko i zajmował się ich dzieckiem. Czasem trafiają się tragiczni ojcowie. Bywa.
  13. Samymi pieniędzmi nie wychowasz dziecka i nie stworzysz warunków, żeby się dobrze rozwinęło. Rodzice są potrzebni - i mama i tato. To po pierwsze. A po drugie czemu od razu zakładasz, że te pieniądze idą na rodzinę? Nie trafiłeś, bo ten pan akurat liczy złotówkę do złotówki. Były tam też problemy z lokum. I sam jego ojciec powiedział, że no słabo ta ich rodzina wygląda. Więc lepiej zadać nieco więcej pytań niż stwierdzić, że wie się lepiej. @SamiecGamma Wiek gonił obie strony i chyba sobie tego nie przemyśleli. Pewnie Panią też trochę zaślepiło. Nie wiem, ale smutno się na to patrzy. No takie życie. Pasje ma malutko osób. Szkoda, bo fajnie jest się czymś interesować.
  14. To jest spoko babka. Pracuje i ma swoje pasje. Typ po prostu wykazuje zerowe zaangażowanie dzieckiem i małżeństwem. Serio, nie każda kobieta jest nudna i ogląda 24/7 netfixa. Z moich doświadczeń to poznałam dosłownie kilku facetów z jakimiś zajawkami. Większość też pije wino, ogląda netflixa, plotkuje i narzeka, że mnie ciężko wyciągnąć. Także @canyon zawsze trzeba zacząć od siebie.
  15. Wciąż najczęściej padałaby odpowiedź: 0,1,2 3 i więcej to po prostu dużo. Nawet jak rozmawiałam z ex, który nie miał raczej nic przeciwko posiadaniu dzieci. Dochody stabilne, mocno ponadprzeciętne, głowa na karku. To powiedział, że maksymalnie 2. Zapewnienie dobrego startu 3 dzieci jest po prostu mniej osiągalne niż 1-2 dzieciom. Ludzie nie rozmnażają się raczej dla samego rozmnażania, tylko zazwyczaj chcą dać lepszy start, wesprzeć dziecko w rozwoju jego zajawek, pokazać mu świat, zapłacić za korki żeby umiało języki obce i zdało dobrze maturę i te egzaminy podstawówkowe czy gimnazjalne (?). Chcą też pomóc lub sfinansować pierwsze mieszkanie. Coraz mniej osób chce też mieć dzieci z czystej wygody. Znam masę facetów o zarobkach kilkukrotnych minimalnej, z własnym lokum, stojących na 2 nogach i raczej więcej nie chce mieć dzieci niż chce. Gdybym miała zrobić statystykę, to 60% nie chciało, a 40% chciało bądź byli nautralni - będzie to ok, niebędzie też ok (zrobiłam te statystykę 😜). Choć to się też mocno różni obszarami. Jeśli chodzi o moje strony rodzinne to bardziej chcą. Duże miasta typu Kraków, Warszawa - bardziej nie chcą. Mega złożony temat. Po prostu dzieci więcej zabierają niż dają. Jest to duży koszt i coraz więcej osób nie chce go ponosić. Fakt! W ogole wazna jest pewna odpowiedzialnosc partnera, oparcie, stabilność psychiczna. Trochę też honor, zasady (żeby czaił, że rodzina jest jednak ważna i potrafił się zaangażować w ten projekt). Same pieniądze nic nie zrobią, bo dzieci wychowuje się wspólnie. Mam sąsiada po 40. Bardzo dobry start i pozycja. Obecnie zarobki pewnie 40-50k netto. Nie będę wchodzić w szczegóły. Jego żona niestety jest często zapłakana, bo on jednak nie chce się córką zajmować. Żonie też nie poświęca czasu. Jest pochłonięty siłownią i własnymi pasjami.
  16. Tutaj forumowa dziunia MELODYNA bogini rodzinnego ogniska. Spieszę z odpowiedzią! Naturalna konsekwencja. Zapytajcie kilku kobiet z najbliższego otoczenia ile dzieci chciałyby mieć. Mało prawdopodobne, żeby padły odpowiedzi inne niż 0,1,2. Możemy sobie z tego potem zrobić statystykę na poziomie podstawówki i wyciągnąć wnioski Ma to konsekwencje bo system jest niedostosowany i pasuje go zmienić. A politycy umieją tylko komplikować a nie upraszczać i usprawniać.
  17. Już odpowiadam. @Hatmehit Pamiętaj, że każdy ma inny start. Możesz subiektywnie ocenić co Twoim zdaniem jest dobre. Ale brakiem pokory jest stwierdzenie, że ktoś kto stawia na karierę lub pieniądze, jest naiwny. To jest naturalne, że jako ludzie różnimy się i nasz start jest różny. I z uwagi na moje poglądy nie mam zamiaru się z tym kłócić. Ale nie będę siedzieć cicho, jeśli takie osoby mówią innym, że postępują gorzej. A jeśli dalej ciężko to zrozumieć, to podam przykład - jedni w identycznym przedziale wiekowym dostają wyremontowane mieszkanie i mają poczucie bezpieczeństwa, inni odłożą swoje pierwsze pieniądze na to, żeby za jakiś czas kupić sobie mieszkanie i dopiero budują swoje poczucie bezpieczeństwa. To tak w skrócie, bo można jeszcze mieć długi po rodzicach, pochodzić z patologii i musieć się trochę psychicznie poskładać itp. W każdym razie sytuacja jest zupełnie okej do momentu kiedy pierwsi nie mówią drugim, że są naiwni i wybierają gorzej. Jeśli start w życiu bywa różny, to nie oczekuj, że wybory będą takie same i powstrzymaj się od oceny, że ktoś, kto nie wybiera tak jak Ty robi gorzej i naiwniej. Rozumiem, że ciężko jest nie przedstawić swojej opinii publice jeśli porusza serca i jest szlachetna, ale przykro mi, będziesz musiała jakoś przełknąć fakt, że tych drugich jest jednak troszkę więcej i w pierwszej kolejności nie dokonają tak dobrych wyborów życiowych jak Ty. Chyba wytłumaczyłam co ma do tego background. @I1ariusz Powyższa wiadomość też jest do Ciebie. A co do reszty. Mogę być produktem mainsteamu. Mogę też być kobieca i trafiać na fajnych, nieprzeciętnych facetów. Dodaj więcej wariantów, po co się tak ograniczać schematami. @slusa Edukacja ma sens. Tylko bez ocen proszę. @Patton Haha. Nie no, przemocy nie promujmy
  18. To mam na myśli. Samoświadomość definiuje poprzez otwarty umysł, a otwarty umysł, to możliwość dostrzeżenia różnych stron. Do tego trzeba mieć trochę empatii. Osoby bez empatii mają bardzo "zakute" głowy. @Hatmehit Nie zauważasz różnicy. Ja nie sprowadzam nigdzie kobiet ambitnych w innych sferach do kwok. @meghan chciała, żebym wymieniła za co demonizuję rolę matki i żony. No więc szczerze jej odpowiedziałam, że nie demonizuję. Co mnie obchodzi kto jaką rolę wybierze, albo co uważa prywatnie za lepsze/gorsze? Natomiast uważam za słabe, gdy ktoś wypiera, że w swojej wypowiedzi wartościuje dwie sprzeczne postawy, jednocześnie używając słów "dobre", a "naiwnych". No wartościujesz @Hatmehit , co nie jest niczym zadziwiającym i niespotykanym dla osób w Twoim przedziale wiekowym i w Twoim backgroundzie. Nie ma sensu się tego wypierać. Ale warto dać ludziom prawo wyboru, nawet jeśli oznacza to robienie błędów, bądź bycie naiwnym.
  19. To się wiąże z wyższym poziomem samoświadomości. Plus nie myl wartości w kontekście o jakim ja mówiłam z interesami. Kluczem jest akceptacja i zrozumienie. Rozumiem, że opinia, ale jednak jest ona nacechowana ukierunkowaniem dobre - złe. A chodzi o to, żeby każdy mógł wybrać czego oczekuje od życia bez osądu i bez tego, żeby ktoś mu promował rozwiązanie A, B lub C i dyskretnie przekazywał, że C jest lepsze niż B i A.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.