Skocz do zawartości

ViolentDesires

Starszy Użytkownik
  • Postów

    308
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez ViolentDesires

  1. Ja jestem socjopatką, niby żyję w społeczeństwie, ale wewnętrznie nadaję na innych falach. Mój ojciec jest dziwny, sztuczny, mam z nim słaby kontakt. Mam wrażenie, że niczego mnie nie nauczył i że nie mam z nim nic wspólnego. W sumie ja nie mam w życiu celu, mam raczej mój hedonizm i rzeczy, które lubię.
  2. Najwyżej będę Cię uważała za saturniczną wydrę. ? Hmmm, coś w tym jest. Ja mam w sobie coś solidnego, konkretnego i ogarniętego. Jeżeli facet też taki jest, to nadajemy bardziej na tych samych falach. Za to jeżeli ma w głowie chaos, to nie potrafimy się dogadać. Chociaż to może być kwestia mojego Księżyca w Byku, a nie descendenta w Byku, nie wiem. Tak. Jestem najczęściej mało stabilna jako partnerka, pomimo tego, że jestem bardzo stabilna jako koleżanka. Mam dużo zmienności i niepewności typu "Czy ten facet to właściwy wybór? A może tamten byłby lepszy? Wypróbuję tamtego drugiego, zobaczymy jak mi z nim będzie. O i tamtego trzeciego też, on też jest fajny.". Nie, ja jestem frajerką i uprawiam sport dla sportu. Z moim wyglądem i talentem do rżnięcia, mogłabym mieć z tego dużą kasę, lecz niestety, zabrakło mi zacięcia biznesowego. ? Inna sprawa, że wiele razy doiłam facetów finansowo. Tylko nie na zasadzie sponsoringu, nie na zasadzie "klient płaci i coś mu się za to należy". Bardziej na zasadzie haraczu od niewolnika. Ciekawa jest ta wzmianka o kolegach, przyjacielach. Ja już dawno myślałam o tym, że jeżeli mam się związać na stałe, to chyba musi to częściowo przypominać relację koleżeńską, przyjacielską. Bo do tradycyjnej relacji jestem zbyt dominująca i "męska", a nie będę się wiązała na stałe z niewolnikiem.
  3. Moim zdaniem dobrze, że jest umieszczony w rezerwacie, dzięki czemu możemy się do tego odnieść. Wiesz, zasięgnięcie opinii mądrzejszej części forum i tak dalej. Ja odbieram ten temat jako podnoszenie na duchu i motywowanie facetów, którzy nie mają powodzenia. Zresztą na początku został wskazany określony użytkownik, który stanowi dla niego inspirację Jak dla mnie w temacie chodzi o powiedzenie takim facetom, że mogą się ogarnąć i mieć w przyszłości dobre życie. To zasadniczo jest prawda, bo to się zdarza, to jest możliwe. Jednak znacznie częściej facet (kobieta też), którego życie jest do kitu w młodszym wieku, ma też życie do kitu w starszym wieku. Bo najczęściej te cechy, które uczyniły jego życie słabym w młodości, później nadal są obecne i nadal czynią jego życie słabym. Dokładnie. Dla wielu facetów to jest piękny, beztroski okres studencki (a wcześniej licealny). Pełen imprez, poznawania nowych ludzi, w tym także płci przeciwnej. Jednak są też inni faceci, dla których ten okres jest porażką i bolesnym upokorzeniem. Czasami przez brzydotę, ale znacznie częściej przez aspołeczną osobowość. Moim zdaniem ten temat jest zaadresowany do nich, a nie do facetów z poprzedniej grupy. Oczywiście. Faceci z normalnym, czasami nawet sporym doświadczeniem nabierają się na "cwane harpie". Jakie szanse ma facet bez doświadczenia, facet z wieloletnią frustracją i kompleksami? Tak. Ja widzę wiele związków z różnicą wieku około 10-15 lat, ale większa różnica jest ogromną rzadkością.
  4. @NimfaWodna: Dużo myślę o różnych rzeczach. Dyskutuję, rozmawiam chyba średnio dużo. Dużo myślę o różnych rzeczach. Dyskutuję, rozmawiam chyba średnio dużo. Jeżeli chodzi o wyobraźnię, to mam "szalone" wizje i pomysły, które nie przychodzą do głowy bardziej normalnym osobom. Nie, niekoniecznie. Wysokie tempo w codziennych sprawach - tak. Jeżeli się lenię, to się lenię, ale jeżeli coś robię, to chcę to szybko i sprawnie zrobić. Nie, nie muszę mieć własnego zdania na każdy temat, ja chcę mieć właściwe (trafne) zdanie i nie interesuje mnie, czy to się pokrywa, czy też różni od zdania innych ludzi. Zmienić na lepsze życie tych ludzi, czy też świat? Wiem, że czasami mogę pomóc znajomym w ich problemach, natomiast nie mam poczucia, że mogę uczynić świat lepszym, ani też nie mam zacięcia w tym kierunku. Tak. Tak. Hmmm, trochę tak, ale nie jakoś bardzo. Lubię astrologię, jogę też. Słyszałam, że fajnie piszę. To jest bardzo trafne. Ja świetnie wychwytuję niewypowiedziane intencje, odczucia, czasami praktycznie "czytam w myślach". Wyczuwam kłamców i cwaniaków na kilometr. Z tą babcią laską kompletnie mnie zmasakrowałaś. ??? Jeżeli chodzi o utrudnioną komunikację z rodzeństwem, sąsiadami i znajomymi, to wygląda to różnie. Z bliskimi znajomymi mam super kontakt, ale przed dalszymi ukrywam to, jaką naprawdę jestem osobą. Pokazuję im "ugrzecznioną" wersję siebie. Komunikacja z sąsiadami jest minimalna i ogranicza się do zwyczajowych grzeczności. Jestem jedynaczką, więc nie mam rodzeństwa i tym samym komunikacji z nim, natomiast moja komunikacja z kuzynkami i kuzynami jest słaba. To jest skomplikowana sprawa. Nie mogę powiedzieć, abym jednoznacznie kierowała się tym w życiu, ale jest we mnie coś takiego. Mam chłodną, "bezlitosną" logikę, mam pewien pociąg do surowej dyscypliny. Jeżeli chodzi o ambicje, to mam coś moim zdaniem podobnego, bo ja dużo wymagam, kategorycznie oczekuję spełnienia moich oczekiwań i to według wysokiego standardu. Moim zdaniem to jest coś przynajmniej pokrewnego ambicji. To wszystko jest skomplikowane, bo ja z jednej strony mam bardzo silną intuicję, instynkt i jestem trochę jak zwierzę, ale z drugiej strony jest też we mnie chłodna logika, zdolność do surowej dyscypliny i te "tyraniczne" wymagania. Nie, jest odwrotnie, moje życie jest bardziej skoncentrowane wokół przyjemności dla przyjemności. Moja edukacja nie była opóźniona czy przerywana. Jeżeli chodzi o drogę do sukcesu, to miałam prostą i łatwą drogę do pewnego poziomu sukcesu. Jako dziecko byłam dość poważna, nieśmiała i mało wygadana, nie dogadywałam się najlepiej z rówieśniczkami. Miałam koleżanki, ale nie byłam zbyt wygadana czy popularna. To się zmieniło później, przez mój wygląd i przez płeć przeciwną. Ja byłam najładniejsza nie tylko w klasie, ale też w całej szkole. Gdy zaczął się okres dojrzewania, to zostałam wywindowana na dziewczynę numer 1, księżniczkę za którą biegają najfajniejsi chłopacy. Oni wszystko inicjowali, ja nie musiałam nic robić. Wszystko co zrobiłam i powiedziałam było dla nich z automatu bardzo fajne, a nawet zachwycające. Krytyce nie podlegałam, bo przecież mogłam się obrazić, a to byłaby katastrofa i utrata życiowej szansy. W takich warunkach nietrudno o zwiększenie towarzyskości. Tak. Chociaż jednocześnie jest też inna część mnie, która ma humorystyczne i lekkie podejście. Tak. Tak, poza bliskimi znajomymi. Lubię być "królową lodu". To jest skomplikowana sprawa. Potrafię być niesprawiedliwa, ale potrafię też być bardzo ok. Może aż tak to nie, ale czasami sprawiam wrażenie tak poważnej, że aż trochę ponurej. Tak. Pomimo mojego mega hedonizmu. @penisofobia: Tak, to jest u mnie ostro przegięte. Mam podobnie z kurierami. Dlatego jestem wielką fanką paczkomatów i punktów odbioru. Ja nie wiem, może @NimfaWodna zna wytłumaczenie. Ja nie chcę zakładać zoo, ja sama już jestem trochę jak zoo w ludzkim ciele. To się ciężko tłumaczy, a przynajmniej to pierwsze. Moje emocje bywają ostre i intensywne, wyraźnie wyczuwalne. Wyobraź sobie przeciwieństwo osoby, po której widać i czuć, że jest "spokojną, miękką kluchą". Przeciwieństwo osoby, która jest emocjonalnie zmieszana i rozmemłana. Jeżeli chodzi o seksualność, to ja jestem jaskrawą, "przegiętą" wersją książkowego opis kobiety spod Skorpiona. Uwielbiam seks i jestem świetna w łóżku. Lubię intensywny, ostry, drapieżny seks. Bardzo się do tego przykładam i angażuję, mam mocne doznania i też daję mocne doznania drugiej stronie. Partnerzy oceniają mnie skrajnie wysoko, słyszałam od nich, że to jest najlepszy seks w ich życiu, przy którym bledną ich wcześniejsze doświadczenia seksualne. Odbierają to jako coś bardzo przyjemnego, ale też intensywnego i drapieżnego, mocno na nich wpływającego. Padają opinie w stylu "brutalny gwałt na penisie" lub "czuję się totalnie zerżnięty" (nie, nie penetrowałam go strap-onem, tak opisał wrażenia płynące z jego penisa). Niektórzy panowie twierdzą, że seks ze mną zmienił na stałe coś w ich psychice. Mówią, że czują się bardziej wyluzowani, męscy, a ich wcześniejsze traumy i słabości życiowe jakoś straciły na sile. ? To podobno jest dla nich jak druga utrata dziewictwa, tylko tym razem NA POWAŻNIE. ? Ciekawe. Widzę w tym podobieństwo do mnie, tylko na innej płaszczyźnie. Ciekawe. To tak, jakby u Ciebie Merkury poleciał na poziom 1000%, a u mnie na poziom 1000% poleciał Mars (i/lub Pluton). Ja lubię wyjazdy, tylko po prostu nie mam silnej potrzeby. Mogę jechać i będzie ok, mogę nie jechać i też będzie ok. Hahaha, dokładnie. Tak, jasne. Jeżeli chodzi o bronienie znajomych, to ja jestem mam wśród moich bardzo pozytywną i ostrą reputację. @Amperka: Widzę dość duże podobieństwo ze mną.
  5. Podobno urodzenie pierwszego dziecka jest dla części kobiet ogromnym wstrząsem hormonalnym, który zmienia psychikę, biologicznie ukierunkowuje ją na dziecko, kosztem faceta. To nie ma nic wspólnego ze znudzeniem czy traktowaniem kogoś jako zabawki.
  6. Nie wyłamałeś się spod mojej "jurysdykcji", bo nigdy pod nią nie byłeś. Moim zdaniem Twoje zachowanie jest o tyle słabe, że tu na forum robisz przytyki, korzystając z internetowego odizolowania i bezkarności, podczas gdy na żywo najprawdopodobniej wyglądałoby to zupełnie inaczej. Podejrzewam, że na żywo bałbyś się powiedzieć mi jakiekolwiek słowo krytyki. Bo w realnym świecie faceci mają przy mnie problemy z pewnością siebie, rzadko kiedy traktują mnie w sposób inny niż przymilny i usłużny. Ja podejrzewam, że w realnym życiu jesteś daleko poniżej mnie. To nie jest nic strasznego, bo ja bardzo mocno odstaję od przeciętności i jestem "przegięta", większość ludzi jest daleko poniżej mnie. Jednak dla mnie te przytyki są czymś żenującym. Nie mam pojęcia, co starasz się osiągnąć. Bo nie obniżysz mojego poczucia własnej wartości przytykami w internecie w sytuacji, w której moje życie winduje je w górę. Czy odnosisz się do Twojej wcześniejszej opinii, według której noszę w sobie demona, który zapewnia mi dobre życie? Czy przytyki internetowe to Twoja metoda komunikacji z tym rzekomym demonem? ? Nie wierzą w zarabianie 10 tysięcy w IT? Wow. To straszne, że niektórzy ludzie mają tak wąskie horyzonty. "Wypunktował". ? Gość wykłócał się na temat seksu, nie mając o tym większego pojęcia. Nie tylko ja, ale i wiele innych osób uznało go za osobę niepoważną. To samo tyczy się kilku innych użytkowników typu "nie zna się, ale się wymądrza". Moim zdaniem jesteś nadwrażliwy i wyolbrzymiasz.
  7. Błyskotliwy umysł trochę tak. Ja mam w sobie coś jakby z Bliźniąt (i z Panny też), co przypisywałam do tej pory tylko Merkuremu w I domu. Wielka energia i odwaga do podejmowania ryzyka - zdecydowanie tak. Lubię poszerzać horyzonty i lubię być wśród ludzi. Przyjemna rutyna w sensie dobrze znanych mi osób, miejsc, form spędzania czasu jest ok, ale nienawidzę nieprzyjemnej rutyny i nudy. Podróże lubię, ale nie można powiedzieć, że "kocham". Nie są mi potrzebne, mam wszystko co chcę na miejscu. Zdecydowanie mam tendencje pierwszego typu, do egocentryzmu bez prawdziwego kontaktu i partnerstwa. (Jeżeli chodzi o związki, bo jeżeli chodzi o koleżanki i kolegów to zawsze było ok.) Co ciekawe, sama doszłam w życiu do wniosku, że tego mi trzeba. Tak, dokładnie.
  8. @NimfaWodna: Moim zdaniem to jest prawie 100% trafności. Jedno drobne zastrzeżenie to "nie umie czekać", bo umiem, choć nie zawsze chcę. Zdecydowanie jestem wulkanem energii, tylko to można różnie rozumieć. Ja nie jestem osobą typu ADHD krzątającą się wokół tuzinów spraw, która nie umie usiedzieć na miejscu. Ja lubię się relaksować i lenić. Gdy coś jest do zrobienia, to robię to energicznie, ale nie biorę na siebie obowiązków, jeżeli nie muszę. Jestem za to wulkanem energii fizycznej, jestem bardzo silna fizycznie, nieproporcjonalnie w stosunku do swoich rozmiarów i budowy ciała. Nie widać tego po mnie, ale jestem trochę jak zwierzę, nie jak normalny człowiek. Inne osoby przyrównywały mnie czasami do konia i do niedźwiedzia. Padały podejrzenia, że "muszę" być na jakimś dopingu, choć oczywiście nie byłam. To pasuje idealnie do Marsa, czyli planety "męskiej" siły. Jestem też wulkanem energii emocjonalnej i seksualnej, ale to ciężej wytłumaczyć. Powiedzmy, że potrafię być bardzo "ostra" i "intensywna" w obu tych aspektach. Faktycznie chętnie staję do konfrontacji, w tym szczególnie fizycznej. Faktycznie wciągają mnie sytuacje podbramkowe, czuję się w nich jak ryba w wodzie (jak rekin, hahaha). We mnie to jest silne do tego stopnia, że w przeszłości z premedytacją, dla zabawy tworzyłam niebezpieczne sytuacje, wszczynałam bójki z nieznajomymi facetami. Później obudził się we mnie rozsądek i dotarło do mnie, że wcześniej czy później coś mi się może stać, więc z tym skończyłam. Jednak mam na koncie ostre, skrajne akcje, totalnie poza granicami normalności. Gdy o tym myślę, to sama nie rozumiem, jakim cudem nic mi się nie stało, ani zdrowotnie, ani prawnie. Tak sobie myślę o tym, że wcześniej, gdy była mowa o Ascendencie w Skorpionie, to opis do mnie pasował, ale nie skrajnie, za to w stosunku do @penisofobia pasował na zasadzie skrajności. Tutaj, w przypadku Marsa w I domu, to ja mam skrajność. Tutaj jest 100% trafności. Ja jestem bardzo antyneurotyczna. Jestem bardzo stabilna psychicznie, nie mam żadnych wahań, zawirowań. Jestem przemocową socjopatką, ale w bardzo stabilny sposób. Odwagi mam o wiele za dużo, muszę się ograniczać zdrowym rozsądkiem. Pewność siebie - jasne. Do tego świetnie trafiłaś z tym odruchowym przekonaniem, że wszystko jest w porządku i że dam sobie radę. Co do sprawiania wrażenia ugruntowanej, to tak, sprawiam takie wrażenie i co więcej, ja faktycznie jestem ugruntowana, pomimo bycia "psycho". Ludzie mają wrażenie, że mogą na mnie polegać i faktycznie mogą. Odgrywam w towarzystwie rolę jeżeli nie przywódcy, to przynajmniej jakiegoś autorytetu, "pół-przywódcy", moje zdanie ma duże znaczenie. Jasny, dobrze określony wizerunek samej siebie i przyszłości - tak. To jest dość trafne, ale moim zdaniem mniej niż poprzednie pozycje. W ogóle ciekawe jest to, że jak na razie wymieniłaś te planety zaczynając od tej, która moim zdaniem wpływa na mnie najmocniej, skrajnie, czyli od Marsa, potem było 100% trafne, ale mniej skrajne Słońce, a teraz jest moim zdaniem "dość trafny" Merkury. Jeżeli chodzi o inteligencję, to uważam siebie i jestem uważana za bardzo inteligentną. Co do obrotności to moim zdaniem trochę tak, ale nie jakoś bardzo. Ciekawość świata tak, ale też bez jakiejś obsesyjnej ciekawości. Aktywny, ruchliwy tryb życia, liczne kontakty? Zależy o co chodzi, w pewnych aspektach bardzo, w innych trochę. Liczne wyjazdy? Nie. Ja ogólnie czuję się dobrze tu gdzie jestem, gdzie wszystko znam, mam znajomych i tak dalej. Bardzo trafne jest to z odwagą do bycia sobą, zajmowania się czymś własnym, w przeciwieństwie do powtarzania ogólnych wzorców. Sprawiam wrażenie i jestem osobą, która wie czego chce. Jeżeli chodzi o wzmacnianie i pogłębianie, to może to ten Pluton "podkręcił" mi działanie Marsa, z którym znajduje się w bliskiej koniunkcji (niewiele ponad 1 stopień). @penisofobia: Tak, to na pewno ma ogromny wpływ. W przypadku mężczyzn skrajnie pozytywny, ale w przypadku kobiet jest to "skomplikowane". Tak. W moim wykonaniu, jeżeli nie przeginam, to wygląda to ładnie, naturalnie i tak, jakbym miała do tego prawo. Tak na zasadzie "To jest pewnie jakaś modelka z wyższych sfer, ona ma wysokie standardy, ona może być wyniosła i w jej przypadku to jest zrozumiałe.". O tym mało się mówi, ale świetny wygląd często zapewnia lepsze traktowanie, tak jakby się miało wyższą pozycje społeczną, było kimś ważniejszym i uprzywilejowanym. Ludzie lubią mówić, że nie oceniają po wyglądzie, ale tak naprawdę najczęściej oceniają. Tak. ??? Żeby zażartować w ten sposób, to jednak taka myśl, taki pomysł musi się pojawić w Twojej głowie i musi wywołać u Ciebie rozbawienie. Ja chyba mam coś podobnego, lubię szokować mówiąc niestosowne rzeczy. Jak dla mnie nie ma problemu, mi się bardzo podoba Twoje uczestnictwo. Tak. Ja oprócz Ascendentu, mam w Skorpionie także Słońce, Merkury, Mars, Pluton, a jednak opis Ascendentu w Skorpionie bardziej pasował do Ciebie. Patrząc na to, jak bardzo ja Ciebie polubiłam po jednym wpisie, to jestem to sobie w stanie doskonale wyobrazić. Ja też znam takie "słabe" dziewczyny spod Skorpiona, ale znam również takie, które pasują do książkowego opisu. Brzmi bardziej podobnie do mnie, chociaż ja nie chcę rozstawiać wszystkich po kątach, to zależy od osoby i sytuacji. Ja też tak mam. Wbrew książkowemu opisowi o skrytym Skorpionie, ja wśród znajomych jestem rozmowna i otwarta. Tu na forum też jestem taka, dla mnie to jest kwestia bezpieczeństwa (tutaj zapewnionego przez anonimowość, a wśród znajomych przez zaufanie), nie mam potrzeby skrytości dla skrytości. Ja jestem lojalna i wspieram swoich znajomych. Za to totalnie nie mam tolerancji w stosunku do osób nielojalnych. ZERO.
  9. Twój kolega to chyba najbardziej żałosny facet, o jakim kiedykolwiek słyszałam w życiu. Brak słów. Rozwiódł się dla innej, wrócił z podkulonym ogonem tylko dlatego, że tamta go pogoniła, a do tego nawet nie zrobił tego sam, tylko wysłał kolegę. Hahaha. Bywa różnie, nie ma jednej reguły. Są związki, gdzie widać podobieństwo, to tyczy się szczególnie związków, w których powstaniu dużą rolę odgrywało wspólne hobby. Jednak są też związki, gdzie widać przeciwieństwo. Jeżeli chodzi o związki z przeciwieństwem "siły charakteru", to działa to w obie strony. Zdarzają się delikatne dziewczyny z twardymi facetami, a zdarzają się też zaradne, pewne siebie kobiety ze słabymi leszczami. Ja jestem zdecydowanie "silna", przeciętny facet to przy mnie leszcz i mięczak. Jednak nie jestem babochłopem, bo ja jestem też kobieca. To warto odróżniać, bo są różne typy "silnych" kobiet. Czym innym jest kobieta z męskością zamiast kobiecości, a czym innym kobieta, która ma "obie strony". Ja nie potrzebuję i nie szukam faceta silniejszego od siebie, ani nawet na swoim poziomie. Bo ja jestem "psychopatką" i taki facet też musiałby być (co najmniej) taki, a to nie brzmi jak dobry pomysł. Nie mam problemu z tym, że facet jest ode mnie słabszy i że to ja jestem bardziej ostra czy "męska", ale też odrzucają mnie słabi faceci, leszcze. Facet może być słabszy ode mnie, ale musi być przyzwoicie męski i ogarnięty na tle innych mężczyzn. Jednocześnie podobnie jak @melody, doceniam u faceta "miękkie wnętrze", czułość i ciepło. Mam podobnie jeżeli chodzi o docenianie "miękkiego wnętrza". Mi tak samo. Mam bardzo podobnie, jeżeli facet potrafi sprawić, że moje serce mięknie, to luzuję dominację i traktuję z szacunkiem, życzliwością. Potrafię nawet stać się uległa, co w moim przypadku nie wynika ze słabości, tylko jest hojnym darem z mojej strony, "królewskim traktowaniem" jakie on ode mnie dostaje Mam podobnie, tylko zapewne dużo ostrzej. Jeżeli facet nie sprawia, że moje serce mięknie, to ja go dominuję i poniżam, robię z niego swojego niewolnika. Próby zdominowania mnie czy nawet "defensywnego" oporu ze strony faceta nic nie dają, tylko mnie rozjuszają.
  10. To są moje koleżanki, znam je i uważam, że mam dobre rozeznanie. Jasne, że się wypalają. Jednak "z dnia na dzień" to raczej nie jest wypalanie się, a poznanie nowego faceta i fascynacja nim. Moim zdaniem dziecko może pełnić podobną rolę, jak nowy facet. Pojawia się nowy obiekt miłości, a stary traci na znaczeniu.
  11. @NimfaWodna, wiele z tego pasuje, ale część nie. To bardzo mocno pasuje. Myśl o jakiejkolwiek zależności, od kogokolwiek, głęboko mnie odrzuca. To tyczy się też niezależności psychicznej. Ja myślę samodzielnie, indywidualnie, nie myślę "wspólnie" z rodziną, znajomymi czy społeczeństwem. (Wielu ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy, ale tak naprawdę w dużym stopniu myślą oni "grupowo", a nie indywidualnie.). Hmmm, oryginalne to raczej nie, ale zauważyłam, że potrafię "płynnie" reagować, szybko dostosowując plany do nowej sytuacji. Tak i nie. Ja jestem wewnętrznie, psychicznie "inna", mam też nietypowe zachowania i praktyki, ale głównie w domowym zaciszu, za zamkniętymi drzwiami. Publicznie zachowuję się normalnie, ubieram się w normalny sposób, absolutnie nie widać po mnie żadnej "odmienności". Nie, rutyna sama w sobie mi nie przeszkadza, o ile są to rzeczy, które lubię. Chociaż szukanie przygód jak najbardziej się zdarzało i czasami były to ryzykanckie, niebezpieczne zachowania. Tak, bardzo. Tak. Pokojowo nastawioną - ?. Nie. Nie jestem też tolerancyjna. To może się wydawać dziwne, ale ja jestem w pewnych sprawach konserwatywna. To może jest niespójność i hipokryzja, ale uważam, że ludzie powinni przestrzegać pewnych norm. Drażnią mnie nawet takie drobnostki kosmetyczne, jak kolczyki w nosie czy w ustach. Zdecydowanie nie lubię widzieć kolorów tęczy. Na pewno muszę mieć dużo wolności, mało ograniczeń. Posiadanie szefa stojącego nad głową odpada. Nie mam problemu ze skupieniem, za to nagłe, niespodziewane działanie mi się zdarza. U mnie to jest bardziej: "Dajcie mi moją kasę i dajcie mi spokój.". Życie zawodowe ma mi dawać pieniądze i ma mnie nie denerwować, nie obciążać. Potrafię się bardzo dobrze bawić poza życiem zawodowym. @penisofobia: Dziękuję. Pewnie przez ten sam Ascendent, masz charakter zbliżony do mojego. Na mnie też mało co/kto robi wrażenie, a myślenie typu "oddać z nawiązką" jest mi bardzo, bardzo bliskie. Jak myślisz, jak zaczęła się moja przygoda z biciem? Zaczęła się tak, że pewna osoba mówiła niemiłe rzeczy, a próba werbalnego upominania nie zadziałała, więc poszła fizyczna "nawiązka". To że Ciebie śmieszą takie klimaty (" o dżizas jakie to śmieszne ?"), to też podobieństwo, bo mnie też śmieszą. Współczuję. Ciekawe, to już druga rzecz, co do której opisy napisany przez Nimfę pasuje do Ciebie bardziej niż do mnie. Brzmi użytecznie. To już trzecia kwestia, w której opis pasuje bardziej do Ciebie niż do mnie. To "nie obyłoby się bez ofiar śmiertelnych", ten język, skojarzenie, poczucie humoru, jakoś kojarzy mi się ze mną samą, widzę tu podobieństwo między nami. Ja potrafię kogoś wysłuchać, potrafię być miła i ciepła, ale mam też efekt wyniosłej "księżniczki", której należy się szczególne traktowanie. Gdy jestem dla kogoś miła, to najczęściej jest to doceniane, bo jest w tym element "łaski ze strony księżniczki". Ja potrafię być impulsywna i to bardzo skutecznie. ? Ja mam coś podobnego, to jest ciekawe podobieństwo. Ja mam bardzo podobnie, jestem bardzo mściwa, a w zemście nie mam żadnych skrupułów. Mi też się zdarza, że ktoś nic mi nie zrobił, a mnie denerwuje. Tylko u mnie to nie jest kwestia chwili, a tego jaka jest druga osoba. "Dowalić dla rozrywki" też mi się zdarzało, tylko w moim przypadku te słowa mają trochę inne znaczenie. Jeżeli chodzi o zazdrość, to ja mam specyficzną sytuację, bo dostałam w życiu bardzo wiele, szczególnie jeżeli chodzi o wygląd i niespecjalnie mam komu zazdrościć. Niby bym mogła zazdrościć pewnych rzeczy, ale nawet jeżeli ktoś ma coś, czego ja nie mam, to ja i tak mam bardzo dużo. Nie wiem, jak by to u mnie wyglądało, gdybym miała bardziej normalną sytuację. Tak, lubię rywalizację, czucie się lepszą, a także dominację. Mam w sobie coś takiego, taką "drapieżność". Ja lubię robić miny typu "zimna suka". Moje nie są smutne i puste, raczej widać w nich coś w stylu "księżniczka / zimna suka / królowa lodu / drapieżnik", ale słyszałam coś trochę podobnego odnośnie swoich oczu, to znaczy odnośnie niezmienności. Jeden kolega powiedział coś takiego, że moje oczy są "nieruchome, jak u węża". Jednak słyszałam też, że w moich oczach widać wyraźnie, gdy jestem nakręcona seksualnie, więc nie wiem, jak jest z tą niezmiennością. ??? Tym razem opis Nimfy pasuje do Ciebie, a do mnie nie. Posłuchałam przed chwilą sexmasterki, moim zdaniem ona całkiem przyjemnie i zabawnie mówi, wbrew tej całej złej otoczce wokół niej. Tak. Są wyraźne podobieństwa, ale u Ciebie wiele rzeczy występuje w mocniejszej, skrajnej formie. Opis Nimfy pasuje do mnie, ale do Ciebie pasuje jeszcze bardziej. Mnie to zaskakuje, bo mam w Skorpionie nie tylko Ascendent, ale też wiele innych rzeczy, w tym znak słoneczny ("główny"), więc spodziewałam się, że te cechy będą u mnie wyjątkowo silne. Bardzo przyjemnie i ciekawie mi się to czytało, fajnie, że to napisałaś.
  12. @NimfaWodna, moim zdaniem to bardzo dobrze pasuje, w powiedzmy 95%. Tak. Gdy czegoś chcę, to dążę do tego zdecydowanie i bezpardonowo. Tak, potrafię działać podstępnie i skrycie, potrafię "zakładać maskę" i trzymać ją na sobie przy określonych ludziach, w zasadzie dowolnie długo. Co do obawiania się, to najbardziej obawiają się mnie ludzie, którzy mnie dobrze znają. To znaczy wiedzą, że bez winy z ich strony nic im nie zrobię, ale mówią, że w razie czego baliby się ze mną zadrzeć. Tak, często widzę w czyimś spojrzeniu zamiary, które rozmijają się ze słowami. Czasami jest to męczące, bo muszę udawać, że nie widzę złych czy cwaniackich intencji, które w kimś widzę. To trochę tak, ale nie jakoś bardzo mocno. Chronię swoją prywatność i ukrywam faktyczną osobowość przed wieloma ludźmi, ale też chętnie o sobie rozmawiam, gdy jest to dla mnie bezpieczne. Z partnerami bywa różnie (zależy względem którego), za to jestem 100% taka jeżeli chodzi o koleżanki i kolegów. Tak. Ja potrafię założyć "maskę" i powiedzieć precyzyjnie w 100% to, co trzeba powiedzieć, bez żadnych potknięć. Z pewną "chłodną charyzmą", która dobrze działa na ludzi. Dobrze w takim sensie, że najczęściej chętnie robią to, czego od nich oczekuję. Mam coś z perfekcjonizmu, ale też nie do końca. Ja nie lubię bylejakości, ale nie jestem obsesyjnie perfekcjonistyczna. Tak. Nie jestem lubiana przez wszystkich, ale moim zdaniem to nie jest kwestia samej chłodnej kalkulacji, a mojego ogólnego "klimatu". We mnie jest coś charyzmatycznego, ale w chłodny i ostry sposób. Taka trochę "zimna suka" czy "królowa lodu". Moim zdaniem wiele osób odnosi (słuszne) wrażenie, że przy mnie nie mogą sobie pozwalać na pewne zachowania i to im nie odpowiada. Także ludzie roztrzepani, pełni nonsensu, nie nadają ze mną na tych samych falach. Pod pewnymi względami żyję intensywnie i mam dużo skrajnych zachowań, myśli, emocji. Jednak lubię się też relaksować i lenić. Nie mam silnej budowy ciała (ale wątłej też nie), tylko dość szczupłą. Nie jestem też zbyt muskularna, mam tylko lekkie, "fitnessowe" umięśnienie. Za to jestem bardzo silna fizycznie jak na swoją sylwetkę i rozmiary, nieproporcjonalnie w stosunku do nich. Więc nie tyle mam "silną budowę ciała", co "silne ciało (w stosunku do budowy)". Nie mam zbyt zaokrąglonych kształtów, chociaż chłopięcych to na pewno nie. Wyrazista twarz - trochę tak. Mam pewną charyzmę, widać we mnie trochę "zimną sukę" czy "królową lodu". Przenikliwe oczy - TAK. Podobno czasami trochę drapieżne, groźne lub hipnotyzujące jak u węża. Podobno gdy jestem zła, to mam bardzo niepokojące spojrzenie, które odbiera nie tylko pewność siebie, ale i poczucie bezpieczeństwa. Znajomi twierdzą, że nigdy nie widzieli u nikogo czegoś podobnego i że jest to coś przerażającego. Jeden kolega, wcale nie tchórz czy mięczak, opisał to jako pierwotny, instynktowny lęk, tak jakby niespodziewanie zetknął się oko w oko z tygrysem. Mocny chód - tak, ale nie ciężki, tylko sprężysty, coś w stylu drapieżnego kota. Przenikliwy głęboki głos - głęboki nie, ale może trochę przenikliwy. Jednak w porównaniu z oczami, to nie ma o czym mówić. Mocne owłosienie - zależy co masz na myśli. Włosów na plecach nie mam, ale mam gęste włosy i wyraźnie zaznaczone brwi. Moim zdaniem jeżeli ktoś interesuje się astrologią, to takie omówienie po kolei różnych elementów kosmogramu jednej osoby, połączone z komentarzami tej analizowanej osoby, może być czymś ciekawym. To że w tym przypadku tą osobą jestem akurat ja, jest według mnie dodatkowym plusem, biorąc pod uwagę zarówno przyjazne, jak i nieprzyjazne zainteresowanie wielu użytkowników moją nieskromną osobą.
  13. Przykładowo jakieś tendencje do dominacji, sadyzmu, przemocy, BDSM, itd.
  14. Normalnie, ja mam to wszystko i żyje mi się bardzo dobrze. Też jesteś trochę "psycho"?
  15. Ocenianie ludzi przez pryzmat siebie to słaby pomysł, bo są bardzo różni ludzie. Jeżeli chodzi o Twoją motywację do bycia na forum i o to, co ja napisałam o konkurowaniu oraz czuciu się lepszą, to mam wrażenie, że mogło się tutaj pojawić pewne nieporozumienie. Bo ja pisząc o rywalizacji i czuciu się lepszą, nie miałam na myśli forum. @Lalka napisała o tym, jak inne kobiety "rywalizują" wciskając kit o tym, jak to niby ich ciąża/poród/macierzyństwo jest usłane kwiatkami. Mając na myśli chyba realny świat, nie forum. Ja napisałam o rywalizacji w kontekście realnego świata, nie w kontekście forum. Rywalizowanie z osobami, których się nie zna i nie widzi, na forum, gdzie każdy może napisać wszystko, moim zdaniem nie ma sensu. Natomiast w realu bardzo to lubię, nawet jeżeli jest to płytkie i próżne, trudno. Ja weszłam na forum z ciekawości, bo spodobały mi się odważne audycje pana Marka. Nie ze wszystkim się zgadzałam, ale podobało mi się poruszenie pewnych tematów tabu. Forum moim zdaniem jest słabsze od audycji, ale polubiłam tu niektóre osoby i zostałam. To nie jest chęć rywalizacji, ale i tak jest to motywacja inna od Twojej. Wiem, że Ty masz teraz praktyczne doświadczenie, a ja nie. Jednak nie widzę nic złego w wypowiedzeniu się na podstawie moich znajomych. Tak, oczywiście, że jest im trudno. Jednak z tego co widzę u moich znajomych, to panowie zaciskają zęby i bohatersko robią swoje. @Amperka napisała, że jej mama jest pod wrażeniem postaw współczesnych ojców. Więc to raczej nie jest moje indywidualne przewidzenie.
  16. Mam dokładnie to samo wrażenie. Faceci ze starszych pokoleń są szorstcy i prymitywni, dziwnie często sprawiają takie wrażenie, jakby balansowali na granicy alkoholizmu. Za to Ci młodsi są dobrymi, odpowiedzialnymi i czułymi ojcami. Moim zdaniem obszarem granicznym jest pokolenie obecnych 35-40 latków.
  17. Patrząc na to, co dzieje się u moich znajomych, to mężczyźni zaciskają zęby i ogarniają razem ze swoimi kobietami. Dlaczego uważasz, że @Lalkaa robi wazelinę? Ja znam przypadki, w których po urodzeniu dziecka kobieta straciła miłość do mężczyzny, chyba dlatego, że wszystko przeszło na dziecko. To nie był ich wybór, to "samo się zrobiło". Nie zawsze tak jest, ale to się zdarza i to bywa problemem także dla kobiety. Bo one mają dziecko, które kochają, ale tracą miłość w związku ze swoim mężczyzną. Są z partnerem, którego kiedyś kochały, ale już nie kochają. Z którym to partnerem mają wychowywać dziecko i tworzyć rodzinę. To nie jest fajna sytuacja. Interesy się rozbiegają, ale wszyscy faceci moich koleżanek i wszyscy moi koledzy, którzy mają dzieci, są w mojej ocenie dobrymi ojcami i partnerami-współrodzicami. Bo zaciskają zęby i robią swoje, dzielą się obowiązkami. Nie piszę tego dlatego, że idealizuję mężczyzn czy wazelinuję. Nie mam problemu z napisaniem, że moim zdaniem przeciętny facet to zakompleksiony leszcz, który miernie wygląda i jest słaby w łóżku, ale wmawia sobie co innego. Jednak w sferze ojcostwa i współrodzicielstwa oceniam panów bardzo dobrze. Przynajmniej tych, o których mi wiadomo z mojego otoczenia. To jest faktycznie strasznie słabe, podłe zachowanie. Jednak dziwi mnie, że się z czymś takim spotkałaś, bo ja słyszałam chyba tylko rzeczy w stylu "Jestem szczęśliwa pomimo tego, że czuję się fizycznie wykończona i czasami nie mam siły". Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek słyszała o usłaniu kwiatkami. Czym innym jest rywalizacja sama w sobie, która może być szczera i uczciwa, a czym innym wciskanie kitu. Ja lubię rywalizację i lubię czuć się lepsza, ale potępiam opowiadanie bajek. Lubię realne bycie lepszą, nie interesuje mnie "puste", zmyślone pseudozwycięstwo. Inna sprawa, że moim zdaniem rywalizacja w byciu lepszą mamą to jest coś niedobrego. Dziecko to nie jest gadżet, zabawka, tylko ogromna odpowiedzialność. To samo tyczy się "rywalizacji na dzieci". To jest obrzydliwe. Obnoszenie się "moje dziecko jest lepsze" to tak naprawdę jest komunikat "twoje dziecko jest gorsze", wysłany do drugiej matki. Moim zdaniem w tej sferze życia nie powinno być żadnej rywalizacji.
  18. Nie, ja nie balansuję. Mężczyzna jest dla mnie albo moim niewolnikiem, albo moim Panem, albo kolegą (z którym też mogę się przespać, jeżeli mam taką ochotę). Lubię mieć kolegów, ale nie chcę być w związku koleżeńsko-partnerskim, w którym nie wiadomo kto rządzi. My się nie kłócimy. Kłótnie nie biorą się z niczego, tylko z określonych przyczyn. Dlatego w jednym związku kłótni jest więcej, a w innym mniej. My jesteśmy świetnie dobrani, oboje mamy bardzo duże zalety, a do tego nasz związek jest dobrze zbudowany, ma ustaloną hierarchię. Trudno jest mi powiedzieć, jak bym się zachowała w przypadku kłótni, to by zależało od sytuacji, ale na tę chwilę uważam, że powinnam ustąpić i okazać uległość. To ja wybrałam taką formułę związku i nie powinnam tego przekreślać, jeżeli wydarzy się słabszy moment. Ja tam świetnie się bawiłam. Ja też robię takie żarty-nieżarty. Jednak moim zdaniem najważniejsza jest psychika i właściwy stosunek do partnera. Ja koncentruję się na bezkrytycznym uwielbieniu i oddaniu, co sprawia mi przyjemność przez zwiększone nakręcenie na niego, a jednocześnie sprawia, że to widać w spojrzeniu i zachowaniach, nie muszę się przy tym wysilać.
  19. Tak, to brzmi dość podobnie. Szczególnie ta "aura wiecznego wygrywu" i silny wpływ na innych ludzi. Nie pasują problemy zdrowotne, bo ja żadnych nie posiadam. Mi chodziło o to, że na żywo mało kto ma ochotę lub odwagę odzywać się do mnie w nieprzyjemny sposób. Nie mówię tu o wizji fizycznej przemocy z mojej strony, bo tego po mnie nie widać. Mówię o tym, że ludzie, a już szczególnie mężczyźni, najczęściej traktują mnie jako osobę lepszą od nich, jako powiedzmy "księżniczkę". Nie rozumiem, co miało dać Twoje "prowokowanie". Miało mnie zaboleć, zdenerwować, wybić mnie z mojego "samozadowolenia"? Ja pomyślałam, że gdybyś poznał mnie na żywo, nie wiedząc, że to jestem ja, to pewnie uległbyś mojemu urokowi tak samo, jak ulega prawie każdy mężczyzna. Wielu ludzi ma coś takiego, że oceniają realność, wiarygodność informacji poprzez jej zgodność z przeciętnością. Co jest głupie, bo przecież wiadomo, że część ludzi wybija się ponad przeciętność. Gdy czytałam Twoje wpisy, to miałam wrażenie, że nie dopuszczasz do siebie możliwości, że osoba taka jak ja może istnieć. Teraz się okazuje, że masz kolegę, który jest dość podobny do mnie. Nie rozumiem, dlaczego od razu tak nie napisałeś, bawiąc się zamiast tego w "prowokowanie". Sam napisałeś, że Twój kolega, którego jak rozumiem uznajesz za podobnego do mnie, ma "aurę wiecznego wygrywu". Ja mam coś takiego w swoim życiu. Pewnie w trochę innej formie niż Twój kolega, ale te słowa i tak zdecydowanie pasują. Tak wygląda moje życie, to jest moja perspektywa i dla mnie to jest normalne, że piszę z takiej perspektywy. Bo z jakiej mam pisać? Z perspektywy przeciętnej, normalnej osoby, którą nie jestem? To po prostu socjopatia i (uzasadnione) wysokie poczucie własnej wartości. Dlaczego to Cię porusza? Przypomnieć co, atakującą mnie wypowiedź? Co w związku z tym? Nie wiem, dla mnie to jest tylko spełnianie moich potrzeb emocjonalnych. Ja mam częściowo otwarty umysł i wierzę, że w sumie wszystko jest możliwe. Jednocześnie jestem sceptyczna co do tego, dlaczego akurat dana hipoteza ma być prawdziwa. Jeżeli chodzi o gloryfikowanie moich postaw, to czy ja mówię, że masz je gloryfikować? To nie jest żadne gubienie się w zeznaniach. Dobre jedzenie stanowi bardzo ważną część mojego stylu życia, ale to jest powierzchowny poziom. To nie jest część tego, co można nazwać rdzeniem mojego "ja".
  20. Ja znam dziewczyny, które przyznają się do borderline. Może Ty dajesz etykietkę "borderka" socjopatkom (lub dziewczynom z zaburzeniem narcystycznym), a tak naprawdę nie odróżniasz jednego od drugiego? Borderline to nie jest ogólne określenie na dowolne odstępstwo od normy, tylko konkretne zaburzenie, z charakterystycznymi objawami. Tak się składa, że ja reprezentuję wręcz odwrotność tych objawów. Ani tego w sobie nie widzę, ani nic mi nie wiadomo, aby widzieli to we mnie znajomi. Tak, absolutnie nie przejawiam. Tylko ja mam wrażenie, że @RENGERS tak naprawdę nie we, co to jest borderline.
  21. Nie wiem co dzieje się u Ciebie, ale ja na pewno nie wchodzę w INFP. Nie znam się na teoriach o "cieniu" i nie wiem czy to jest wchodzenie w cień, ale mam co do tego wątpliwości. To nie jest żadne "odwrócenie" mojej osobowości, ani integracja z czymś wypieranym i trudnym. Z tego co wiem od moich bliskich znajomych (którym opisałam to dokładnie), inni ludzie nie mają czegoś takiego. Absolutnie nie mam borderline. Jestem wręcz tego odwrotnością, bo mam bardzo stabilną psychikę, bez zmiennych nastrojów i jazd emocjonalnych. Jestem "psycho", ale w stabilny sposób. Moim zdaniem nie mam narcyzmu, pomimo pozornych podobieństw. Podobno u źródeł narcyzmu leży niska samoocena i psychika narcyza jest tak naprawdę przewrażliwiona, a ja czegoś takiego nie mam. Moim zdaniem ludzie czasami błędnie uznają moją socjopatię i (uzasadnione) wysokie poczucie własnej wartości za "narcyzm". Nie wiedzieć czemu? Jeżeli dziewczyna jest ładna, to jest lepiej traktowana i może sobie na więcej pozwolić. To świetne warunki do rozwijania tendencji socjopatycznych. Za to niejedna brzydka socjopatka siedzi cicho i udaje grzeczną, bo wie, że nie może sobie na zbyt dużo pozwolić. Niektórzy próbowali mnie "ukarać", ale sprawy nigdy nie potoczyły się po ich myśli. Nie chcę robić off-topu, ale ćwiczę kilkanaście lat sporty walki, mam też duże doświadczenie w bójkach, jestem wysoka (180 i pół cm), a do tego bardzo, bardzo silna jak na swoje rozmiary. Ja biję się dużo lepiej od przeciętnego faceta. W dodatku nie widać tego po mnie, wyglądam jak lekko umięśniona i bardzo ładna trenerka fitness.
  22. Znowu kłamiesz. 1. Nie jestem brzydka, jestem bardzo atrakcyjna. Żadna ilość kłamstw i bełkotu z twojej strony tego nie zmieni. Możesz mi nie wierzyć, droga wolna, ale nie masz możliwości sprawdzenia tego, więc nie kłam, że "wiesz" i w dodatku "wykazałeś", że niby jest inaczej. 2. Niczego nie wykazałeś. Napisałeś samą tezę i stwierdziłeś, że "wykazałeś". Takie zachowanie, że ktoś coś pisze i traktuje samo napisanie tezy jako dowód, jest typowe dla osób z zaburzeniami psychicznymi. Tak najczęściej robią "nawiedzeni" ludzie, żyjący w świecie własnej wyobraźni, mający urojenia odnośnie swojego "geniuszu" i "nieomylności". 3. To ty prowokujesz burdy, wypisując kłamstwa na mój temat. W tym wątku nazwałeś mnie "trollem" w rozmowie z innym użytkownikiem: https://braciasamcy.pl/index.php?/topic/31680-romans-singla-z-m%C4%99%C5%BCatk%C4%85/page/10/&tab=comments#comment-650315 "ViolentDesires to troll" Kilka dni prowokowałeś burdę w innym wątku, gdzie @Mosze Red podsumował twoje zachowanie tak: https://braciasamcy.pl/index.php?/topic/8006-dotyczy-dobry-test-osobowo%C5%9Bci-z-wyczerpuj%C4%85cymi-opisami-oparty-na-mbti/page/21/&tab=comments#comment-648611 "@DuchAnalityk skończ proszę te docinki i prowokacje, nic merytorycznie nie wnosisz do tematu, a jedynie prowokujesz konflikt." To było kilka dni temu, a ty znowu prowokujesz awanturę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.