Skocz do zawartości

Mironal

Użytkownik
  • Postów

    43
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Mironal

  1. Swoją drogą co myślicie o wiarygodności tinderowych opisów? Poza oczywiście "hobbystkami pizzy i netflixia". Sporo kobiet ma w opisach "no FWB/ONS", a w praktyce ktoś to konfrontował? + perełka sprzed chwili, ktoś chętny? (Wybaczcie za jakość ?)
  2. Zależy. Mieszkam na wsi, ludzie się znają i wiem też, że buców nie brakuje. Często wychodzą z założenia, że młody szczyl ma obowiązek powiedzenia wymienionych przez Ciebie formułek, a oni już niekoniecznie. Wielu osobom do dziś nie mówię "dzień dobry" jak ich mijam, czasami ironicznie się uśmiechnę Jeśli chodzi o miejsca publiczne w obcych miejscach bywa różnie, na ogół na brak odpowiedzi reaguję drwiącym śmieszkiem, generalnie już mam gdzieś na odpowiedź, jeśli powiem "dzień dobry" "na zdrowie" itd. w sposób donośny, a ktoś tylko zmierzy mnie wzrokiem (a czasem kompletnie ignoruje) no to jednak jakieś wnioski wynieść można. Byłem w kilku krajach Europy, obcy ludzie w Niemczech się uśmiechali i mówili "Guten tag", we Francji "Bonjour" tylko u nas tak jacyś kija w dupskach mają, chociaż zmienia się to i jednak brak kultury zauważyć częściej idzie u ludzi +50. Raz w poczekalni u lekarza po braku odpowiedzi (oczywiście kamienne twarze skupione na mnie) z uśmiechem na ustach rzuciłem z tekstem "utrata głosu straszna rzecz" co skończyło się odpaleniem kilku babć, konkretnej reakcji łańcuchowej i mimo, że podyskutować lubię to w pewnym momencie zaczęła robić się niepotrzebna trzoda.
  3. Z kuzynem byliśmy w Mołdawii kilka lat temu, właściwie w samym kraju średnio co zwiedzać, bym powiedział że turystycznie bez szału ale chcieliśmy właśnie zobaczyć coś co jest zarówno stosunkowo bliskie, a zarazem tak odległe. Dużo pięknych kobiety, bardzo sympatycznych i ogromnie różniących się od Polek. W każdym razie ja zakochany misio na grzeczniutko, ale kuzyn przez tydzień pokorzystał - z jedną do dzisiaj ma kontakt A co do samego online datingu. Mam konto na tinderze i na badoo. Na tinderze paruje mi całkiem sporo, na początku bardziej zaangażowany byłem w pisanie, ale spotykać się nie spotykałem. Teraz nawet mi się nie chce nawet zaczynać jakichś konwersacji. Sporo atencjuszek, sporo dziewczyn którym tinder służy do promawania insta (zbierania fallowersów) i też wymagania z dupy. Pisałem raz sobie z laską, która szczupła jakaś nie była, nawet lekka nadwaga, ale całkiem sympatyczna i ładna z twarzy. Olała mnie gdy już się dowiedziała, że nie mam 185 (mam 178) - sama miała coś koło 165cm. Kilka tygodni trafiłem na typiarkę, która jak się okazało w profilu miała stare zdjęcia (z 15kg temu), wyjątkowo zdesperowana, w końcu pogoniłem w piździec bo żyć nie dawała. W każdym razie lepiej nie brać tego na poważnie bo można nabawić się frustracji.
  4. Key4050 świetny projekt @Boromir Właśnie, odnośnie festiwali - Dreamstate w Gliwicach
  5. Powiem Ci tak. Byłem w związku z dziewczyną, która też wychodziła z założenia "że trzeba rozmawiać". 2 lata byliśmy razem, ja przekonany od mojej idealnej księżniczce, choć wiedziałem że tak nie jest. Któregoś razu zalała laptopa kawą, dzwoni do mnie bym powiedział co robić. To na spokojnie tłumaczę by przede wszystkim odłączyła od prądu, a ta nagle "wypierdalaj" "wyjebane mam w taką pomoc". Miesiąc się nie odzywała, w tym czasie się spotykała z kimś kto do tej pory był "kolegą". Przed świętami zadzwoniła z płaczem, że popełniła błąd i tak dalej, ale to też moja wina bo przez studia ją zaniedbałem. Głupi wróciłem do niej i jakoś to było niby. No właśnie. Dwa miesiące później dostałem screena od UWAGA! jej koleżanki, na którym jest rozmowa z moją dziewczyną piszącą o tym, że na urodzinach ich znajomej będzie "taki Dominik, który jej się mega podoba i ma zamiar się z nim przelizać". Zerwałem z nią natychmiast. Przez długi czas mimo wszystko żyłem z taką myślą, że psuć zaczęło się dopiero pod koniec, do tamtego czasu git, wierna dziewczyna. Dopiero po 3 latach od zerwania dowiedziałem się, że przez 2 lata zrobiła mnie z prawie 10 typami - przez całe 2 lata związku. Popatrz jaką piękną aurę nieskazitelności potrafią stworzyć w oczach swojego misia
  6. Ozora - kilku znajomych było, uczucia bardzo mieszane Pobawić się można, ale dobry trance pojawiał się sporadycznie. Goadupa - podobnie jak wyżej, chociaż muzycznie chyba lepiej stoi, trance bardziej psychodeliczny. Ja czaję się na tranceformations - z tego co słyszałem to naprawdę spoko poziom. W 2021 odbędzie się we Wrocku, a tak się składa że się tam za kilka miechów przeprowadzam ? @Estranged @Maniek92 Osobiście ramę bym przeciągnął od 2004 do +- 2013, ale oczywiście subiektywna opinia Do dzisiaj tak naprawdę wychodzi pełno perełek, a sam trance podupadł moim zdaniem przez to, że Armada zaczęła zmierzać troszkę w innym kierunku, a na samych ASOTach coraz mniej dobrego trance ? Ode mnie kilka kawałków:
  7. W przypadku Kaczorowskiego nie do końca znane są jego kompetencje tak jak i tytuł naukowy - niewykluczone, że podobny motyw jak z Ziębą. Osobiście raczej bym się do niego nie udał ?
  8. Dlatego też szukając specjalisty trzeba dobrze zbadać rynek, czy to w kwestii psychoterapii czy hipnoterapii (przy czym w tej drugiej trudniej). Lepiej zapłacić więcej za kogoś kto potrafi "zdziałać cuda" niż przyoszczędzić na psycholożce, która Ci powie "idź pobiegać to Ci przejdzie". Myślę, że psycholożka która poznała całe Twoje życie na podstawie jednego rysunku to kobieta, która poszła na te studia psychologiczne bo "kierunek modny, a co ja mam innego robić, tak bardzo się tym interesuję (taa)". Parodią jest, że to czy dostaniesz się na tego typu studia zależy od wyników matury. Podczas samej rekrutacji powinny być rozmowy na podstawie, której kandydat zostaje przyjęty. W USA na wielu renomowanych uczelniach takie rozmowy są, możesz mieć super oceny, najwyższe wyniki i tak dalej ale jeśli podczas samej rozmowy wyjdzie, że nie masz kompletnie żadnej wiedzy w danej dziedzinie to papa. Nie dziwię się czemu też wielu ludzi po pierwszej wizycie u "psychoterapeuty" sobie odpuszczają skoro trafiają na kogoś kto widzi w tym tylko biznes, albo w drugą stronę ma urojoną misję niesienia dobra i szczęścia nie mając kompletnie pojęcia jak to zrobić.
  9. Fakt. Gdy szperałem internet szukając odpowiedniego specjalisty na sam początek ograniczyłem się do swojego województwa. Cóż, troszkę śmiesznie jak widzisz "specjalistę od hipnoterapii" w mieścince 20k. Wszedłem z ciekawości poczytać co o sobie pisze ta kobieta. Jakieś studia psychologii zaocznej i z dwa kursy, które jak sprawdziłem w necie trwają kilka godzin. Także ten.
  10. Czołem! Są tu wielbiciele muzyki trance? https://www.youtube.com/watch?v=b2k1GRjGJX8
  11. Sam o tym myślę. Nie wiem czy koniec końców się zdecydowałeś bo od 15 marca trochę minęło, ale nie wiem też czy w przypadku epidemii specjaliści przyjmowali. W każdym razie planuję gdzieś za miesiąc już się umawiać. Natomiast z tego co wyczytałem to jak będzie wyglądał przebieg terapii zależy od tego w jak mocny trans będziesz mógł wejść (co podobno zależne jest od IQ). Z hipnoterapii korzystał brat dziewczyny mojego kumpla i tyczyło się to pewnej dziewczyny - zakochał się bez wzajemności i tak dalej. Podobno trzy czy cztery spotkania i gość kompletnie już w dziewczynę miał wbite.
  12. Dobra! Czas na update. Całe szczęście, że wczoraj miałem latania po skarbówkach, urzędach, sklepach przez co na chłodno przemyślałem kilka spraw. Zdecydowałem się nie zrywać znajomości, a raczej po prostu stopniowo ją wygaszać tak jak radził @Soprano. Właściwie nie chodzi nawet o Francję bo tam mam braci i to właściwie dzięki nim tam pracowałem, ona z resztą też. Samo zerwanie relacji przyjacielskiej to bezsens, właściwie formalnie jakichś zobowiązań wobec siebie nie mamy więc nie ma co odwalać teatrzyków rodem z telenoweli ze łzami i chórem żałobnym w tle. Przede wszystkim dystans, ograniczam inicjację kontaktu wedle rady @francois123. Samo zerwanie kontaktu myślę, że bardziej by mi zaszkodziło - zwłaszcza, że mamy sporo wspólnych znajomych i wyszedłbym na rozpłakanego zakochańca ze złamanym serduszkiem. Teraz o tym jak widzę tę relację. Cóż. Przyznaję, że @goryl mi otworzył oczy. Po "analizie przeszłości" mogę stwierdzić z niemalże pewnością, że nie szanuje mnie ona tak jak ja ją i tak jak mi się wydawało przede wszystkim. Fakt - nie mówi mi bezpośrednio o żadnych sprawach z facetami, aczkolwiek ostatnio próbowała mi jakoś sprzedać temat odnośnie "kolegi" z którym ostatnio spotyka się wraz z koleżanką: "Dogadalibyście się" - co słyszałem już kiedyś o każdym, z którym koniec końców kręciła. Z jednej strony fakt faktem nie mówi mi o niczym z tej kwestii, ale zauważyłem że od jakiegoś czasu sprzedaje mi notorycznie kity różnej maści. Kiedyś od czas do czasu tak robiła bo wiedziała, że nie chciałem o tym gadać więc nie miałem nawet o to żalu. Obecnie kłamstwo kłamstwem przegania. Wywnioskowałem, że jej "nieporuszanie tych tematów" nie ma związku z szanowaniem moich uczuć i dbaniem o krwawiące serduszko, a bardziej tym że zakończę znajomość w wyniku czego straci przyjaciółkę, czasoumilacz czy kolegę "od esejów" i innych pomocy (nie, nie piszę za nią ale wielokrotnie pomagałem), a w rzeczywistości nie ma tak dużo bliskich znajomych. W każdym razie nie ma sensu skoro do tej pory miała zakochanego psiaka, który gotów jest dla nie jest zrobić wiele. Sporo też świadczyć o tym może fakt gdy byliśmy oboje w nieco szerszym towarzystwie (chociażby 5 osób), wówczas traktowała mnie jak powietrze, nie odzywała się, nie patrzała w moją stronę - może nad interpretuję, aczkolwiek odnoszę wrażenie że przy ludziach nieco się mnie wstydzi. Koniec końców niedługo zaczynam nową-starą pracę w Niemczech. Mieszkam w pobliżu granicy. Każdego dnia będę dojeżdżał (2 godziny w jedną stronę) i wracał. Pracowałem już tam, idzie wytrzymać taki tryb dnia i wyciągnąć miesięcznie ok. 11 tysięcy więc w sam raz do czasu przeprowadzki. Czasu dla niej mieć nie będę z całą pewnością. Wcześnie rano wyjazd, praca, wracam, dalej mam zamiar uczyć się programowania i chociaż wyjść na jakiś spacer czy krótki jogging, zjeść, umyć się i spać. Hajs się przyda bo mam zęby do zrobienia. Jedyne nad czym się zastanawiam co jak padną pytania "co z Tobą" czy "czemu jakiś taki dziwny jesteś" ? Szczerze mówiąc nie liczę nawet na jakieś "zrozumienie" czy "odwzajemnienie moich uczuć". Chcę się odkochać, chcę zrobić z siebie fajnego gościa, którym kiedyś w jakimś stopniu byłem. Chcę być lepszy, chcę odnieść sukces i chcę mieć siły na niego pracować. Dla siebie, nie dla kogoś. Dzięki Bracia.
  13. Dobra Bracia. Zrobiłem rachunek i faktycznie na podstawie kilku sytuacji mogę stwierdzić, że nie szanuje mnie tak jak mi się wydawało. Po ostatnim zlewczym zachowaniu z jej strony pisze do mnie czy mógłbym zadzwonić do ambasady i dopytać jak wygląda sytuacja bo ona chce do pracy wyjechać. Żadnego hej, co tam, jak tam. Zdecydowałem, zrywam z nią znajomość. Tylko pytanie. Powiedzieć, że tego nie widzę dalej i zerwać czy wygarnąć delikatnie, że odzywa się od niechcenia albo jak coś chce i nie chcę siedzieć w takiej relacji?
  14. Myślę też o "Kobietopedii", bez znaczenia od której książki sobie zacznę? Właściwie zamówiłem sobie rower górski - od lat nie jeździłem, a zawsze sprawiało mi to frajdę Obawiam się, że i tak muszę ten kontakt odpuścić, nie myśleć że może kiedyś spojrzy na mnie "łaskawszym" okiem. Męczę się w cholerę, chcę zmienić w swoim życiu coś. Poza tym jak zawsze mieliśmy mocny ten kontakt, dużo rozmów (ogólnie starałem się zaakceptować to, że ona nie odwzajemnia moich uczuć, zgodziłem się na przyjaźń licząc że samo mi przejdzie) to od ponad tygodnia jest takie znacznie mniejsze inwestowanie w tę relację z jej strony. Mam wrażenie, że z kimś się spotyka i w sumie ja to już jestem taki od biedy, jakby tamten był zajęty. Wnioskuję to nie tylko po tym jak często się odzywa, ale także po tym że robi ostatnio zlewczo. Przykład: Ona napisze do mnie - ja odpiszę - ona odczyta (czasami i nie) i odpisze po kilku h pomimo, że na fb normalnie jest dostępna. Koniec końców rzuca się to w oczy i powoduje skrajne myśli. No ale zgadza się. Sam widzę, że jestem needy, czas to zmienić ?
  15. Z jednej strony czytając to dostałem takiego solidnego kopa w klatę, z drugiej z tym gardzeniem... kurcze, czasami się nad tym sam zastanawiam. Odkąd wie co do niej mam to o facetach nawet nie mówi, nie porusza drażliwych tematów, zawsze też pomaga w tym czy w tamtym, na święta prezenty robi, na urodziny dzwoni jako pierwsza z życzeniami. Chociaż pamiętam jak jeszcze we Francji wszyscy gdzieś wychodziliśmy, ona już gotowa w salonie stoi, chciała naszyjnik sobie zawiesić, podszedłem pomóc to się bez słowa odwróciła i poprosiła chłopaka naszej znajomej. Niby jedna sytuacja, ale mocno zapada w pamięć. @edit Po chwili zastanowienia właściwie gdzieś od tygodnia zachowuje się inaczej. Zdystansowana, rzadziej się odzywa i tak sobie myślę, że to już zakrawa o masochizm skoro czekam nieustannie na swą pańcię.
  16. Zasadniczo to nie do końca. Znamy się z "reala", mieszkamy od siebie 20km i normalnie się co jakiś czas spotykamy, jakieś wyjście do knajpy czy coś - jedynie teraz przez tę całą epidemię się nie widywaliśmy. Poznałem ją przez kolegę we Francji w pracy, właściwie mieszkaliśmy razem kilka miesięcy. Ale fakt, większość kontaktu jest zdalnego. Co do mojej przeprowadzki. Widzisz, problem w tym że mieszkam w fajnej, ładnej wiosce. Niestety wioska bez większych perspektyw, położona tak że o pracy mogę zapomnieć, do tego czuję że potrzebuję tej zmiany. A z tymi koleżeńskimi kontaktami to niestety bardziej są kontaktami przyjacielskimi, z tym że ja bardziej jestem przyjaciółką z dzyndzlem. Przerodzić się nie przerodzą, już kilkukrotnie próbowałem wejść w tor, z resztą wie co do niej czuję, a ona wyraźnie mną się nie interesuje w tej kwestii. Za długo już chyba jestem jej przyjaciółką by miało to jakiekolwiek szanse ?
  17. Witajcie Bracia, mam 26 lat (niepełne). Moja historia właściwie nie jest jakaś niezwykła, podobne dotknęły chyba zdecydowaną większość facetów, ale skoro już zacząłem to "show must go on". Zawsze byłem raczej nieśmiałym typem człowieka, w dużej mierze przez niskie poczucie własnej wartości. Nie widziałem w sobie kogoś nadzwyczajnego, wręcz przeciwnie. Chociaż miałem swoje lata przebojów to życie odwróciło się do góry nogami głównie przez dwuletni związek z dziewczyną o zaburzeniach borderline. Zrywanie co tydzień (z jej strony), wjeżdżanie na ambicje, manipulacje, kłamstwa, poniżanie. W międzyczasie ostry seks, czułe słowa, słodziutkie wyznawania miłości. No cóż. Te dwa lata z gościa mimo wszystko dość energicznego i w jakimś stopniu cieszącego się życiem stałem się kimś kto jest na pograniczu wraka. Zebrałem w sobie siły i zerwałem z nią. Z początku wiadomo - ciężko. Po miesiącu już mi przeszło, a zaraz potem poznałem dziewczynę z którą nawet nie byłem później. Mieliśmy jedno spotkanie zakończone seksem, ale to tyle. Od tamtego czasu nie byłem w żadnym związku - a z tamtą zerwałem już 4 lata temu(!). Mieszkałem i pracowałem we Francji, niedawno wróciłem. Od 1,5 roku znam dziewczynę, w której jestem zakochany ale ona tego nie odwzajemnia, a szkoda - bardzo podobni do siebie jesteśmy. Kilka miesięcy temu jej to wyznałem, od tamtego czasu dalej "przyjaciele" ale przynajmniej oszczędza mi pierniczenia o facetach czy miłosnych rozterkach. Szanuje właściwie moje uczucia co jest fajne, z drugiej strony nie jest mi jakoś lepiej. I tak w głowie budzą się domysły, boli mnie że w głowie ciągle mam jakąś nadzieję. Zaczynam zdawać sobie sprawę, że tę relację czeka niechybny koniec - za bardzo mnie to niszczy. Zamiast zrobić coś pożytecznego dla siebie to czekam jak ten debil aż ta napisze/zadzwoni. Do tego nie mogę zainteresować się żadną inną, ciągle mam tę w głowie. Najbardziej przykro mi z powodu takiego, iż na początku znajomości była mną zainteresowana i gdzieś jednak te błędy popełnić musiałem. Mimo wszystko staram się jakoś to życie ogarnąć. Kilka razy miałem w życiu taką chwilę kiedy już myślałem by ze sobą skończyć, ale gdzieś tam we mnie siedzi jakiś skur*ysyn, który mi nigdy na to nie pozwolił i ciągle widzi jeszcze szanse, że będzie lepiej. I właściwie w jakimś stopniu go posłuchałem. Od kilku dni się nie masturbuję. Chodzę na długie spacery po lesie dla relaksu jak i dla zdrowia. Zacząłem też zdrowiej się odżywiać - troszkę zbędnego balastu mam. Zaczynam naukę programowania - z początku napaliłem się na możliwości zarobkowe, zwłaszcza że obecnie sam nic zbytnio nie mam, ale cholernie mi się to spodobało. Za kilka miesięcy przeprowadzam się do dużego miasta. Chciałbym wrócić do nauki walk (kiedyś trenowałem przez jakiś czas kyokushin) i poważnie się zastanawiam nad jakąś terapią. Jeszcze jedynie jest problem z tą panią. Właściwie najgorsze jest to, że jest wobec mnie w porządku i sam czuję się winny za uczucia jak i za to, że w końcu kontakt będę musiał zerwać bo czuję, że w innym wypadku z miejsca nie ruszę. I tu właśnie problem. Bo kompletnie nie wiem jak się do tego zebrać, boję się jakichś konsekwencji jakby na zasadzie "a może jednak jest szansa" mimo, że jej nie ma. No i szkoda mi jej bo niczemu niej jest winna.
  18. Na imię mi Mateusz, mam 26 lat na liczniku. Dorum odwiedzam jakoś od dwóch tygodni lecz dopiero dziś zdecydowałem się założyć konto gdyż pragnę uczestniczyć w drodze do światłości ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.