Skocz do zawartości

Czym dzisiaj jest tak na prawdę medycyna?


SennaRot

Rekomendowane odpowiedzi

Smutne to dla mnie, bardzo mądry człowiek, który już ponosi konsekwencje za to, że tylko mądrze mówi.

 

Pozostaje pytanie o lekarzy i ich komisje, pracę, moralność jeśli jeszcze jest .... dla dobra pacjenta czy dla hajsu..... ?

Czy w ogóle medycyna jeszcze istnieje? Kto przejął rynek i nim steruje według wła$nych potrzeb?

 

Jeśli ktoś nie zna cyklu z doktorem szczerze polecam.

 

 

Edytowane przez SennaRot
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na fejsbukowych fanpejdżach, w gazetach, a nawet programach typu "szpital" na tvn-ie jest zauważalna nagonka na osoby mające zastrzeżenia/krytycznie oceniających medycynę alopatyczną

lub niektóre z jej elementów. Niezależnie od faktycznej wiedzy są często wrzucani do jednego worka jako szarlatani i oszołomy, porównywani do np. znachora z Nowego Sącza,

przez rady którego dziecko zostało zagłodzone.

 

Słuchałem kiedyś kilku przemówień p.Jaśkowskiego i były sensowne, zresztą informacje które podał, np. na temat szkodliwości

fluoru i jego dodawania do wody można zweryfikować, na necie jest trochę badań nt. temat.

Ale uderza w interesy korporacji, więc z automatu będzie miał robione pod górę, wcześniej

miał ograniczone prawo do wykonywania zawodu, później całkiem mu odebrali z tego co pamiętam.

 

Ziębę znam słabo, ale chyba nie pisze nic nowego, niektóre z informacji które podaje czytałem już wcześniej i były z kręgów tzw. medycyny ortomolekularnej.

Coś mi w nim nie pasowało mimo wszystko, ale to tylko 1-sze wrażenie.

 

 

 

Edytowane przez Dworzanin_Herzoga
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie osobiście to jedno wielkie bagno. Oczywiście istnieją lekarze, którym zależy na dobru pacjenta, więc nie można tego wrzucać do jednego wroga... ale ja osobiście unikam jak mogę... niestety jednak niekiedy muszę skorzystać z pomocy lekarza, ale tylko w przypadkach,w których dokładnie wiem, czego chcę uzyskać od lekarza i wiem jak go zmanipulować do wypisania recepty na specyfik, który chcę sobie łyknąć.

 

Od paru ładnych lat męczyłem się z nerwicą natręctw. W skrócie straciłem całkowicie panowanie nad swoim ciałem. Czułem przymus wykonywania rytuałów niczym z Makbeta. W środowisku medycznym schorzenie to jest leczone SSRI (inhibitorami wychwytu zwrotnego serotoniny) i jest uznawane za nieuleczalne. Gówno to pomagało... Zacząłem drążyć temat na własną rękę. W końcu po zainteresowaniu się biochemią, drążeniem tematu na własną rękę zdecydowałem się zagadać do pewnej osoby z pewnego forum, która prawdopodobnie jest w przedziale wiekowym 18-22 lata. Teraz jestem w 99% zdrowym człowiekiem. 

Szpitale to jeden wielki śmiech na sali. Człowieka traktuje się jako jednostkę totalnie oderwaną od czynników zewnętrznych. Każdy organ ciała traktowany jest osobno.

Nie likwiduje się przyczyn chorób, tylko sprzedaje leki maskujące objawy.

Nie ufam im w najmniejszym stopniu.

 

Żeby nie było tak negatywnie to oczywiście w niektórych przypadkach jest to potrzebne- bo jak złamię sobie nogę to gdzie pójdę... Brat miał operowanego tętniaka mózgu. Jedna błędna diagnoza. Podejrzewali zapalenie opon mózgowych, ale na szczęście pewna pani lekarka przyjrzała się sprawie ponownie i zaleciła dodatkowe badania. Gdyby nie jej postawa to najzwyczajniej w świecie odwiedzałbym go już na cmentarzu. Ale tak czy siak po wyjściu ze szpitala dostał informację, że dieta to na to nie ma wpływu, co wg moich informacji jest bujdą. Bodajże Hipokrates powiedział, że pożywienie powinno być lekarstwem, a lekarstwo pożywieniem. Na taki i wiele innych aspektów po prostu nie zwraca się uwagi. Ale... ale... prawda jest smutna i brutalna- jeżeli sami nie zaczniemy szukać informacji na dany temat, interesować się to dostaniemy opcję standard. Może taki jest cel tego wszystkiego, w myśl zasady Ordo ad Chao? Kto nie chciał ruszyć tyłka, aby dowiedzieć się o relacjach damsko-męskich cierpi. Kto nie szuka informacji nt. swojego zdrowia dostaje opcje standard. Jest w tym pewien sens, skurwysyński, ale mimo wszystko sens. 

Tak czy siak bilans zdecydowanie przechyla się w mojej ocenie na niekorzyść służby zdrowia. Bo te dwa wyrazy wg mnie to baaaaardzo duże szyderstwo z tematu.

Kolejną kwestią jest np. podejście do leczenia bólu... jakim cudem ludzie podczas raka cierpią katusze? Jakim cudem po operacji durnej przepukliny nie mogli wyeliminować mojego bólu do zera? Ból to tylko informacja, że coś jest nie tak. Spełnił swoją funkcję informacyjną- trzeba pomachać mu ręką na pożegnanie. Ale nie, w kraju istnieje istna narkofobia i leki przeznaczone do uśmierzania tego bólu są traktowane jak jakiś zakazany owoc, który można zerwać z drzewka minimalną ilość razy, oby tylko Bozia się nie obraziła. To jakiś kult cierpienia, przenoszący się na każdą płaszczyznę życia. O przyczynach takiego mindsetu nawet nie będę się rozwijał bo jest to obecne w wielu płaszczyznach naszego życia, a są to mimo wszystko tylko i wyłącznie moje przypuszczenia i spekulacje.

 

Jakiś czas temu rozmawiałem ze studentem medycyny i powiedział mi jedno zdanie "Wiesz, jak się idzie do lekarza- to trzeba wiedzieć co chce się uzyskać i jak to zrobić."

Ot, stricte manipulacyjne podejście i takie mam zamiar wcielać w swoim życiu.

Edytowane przez Mr Sinister
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety wszystko zmierza nie w te stronę, w którą powinno :) Gdzieś czytałem artykuł, że w ostatnich czasach się namnożyło chorób. Mam tu na myśli mnożenie ich na papierze, po to aby sprzedawać leki na choroby, których tak naprawdę nie ma. To samo z depresją, gdzieś był artykuł, że za nią może odpowiadać niedobór witamin, pasożyty s tego nikt nie sprawdza tylko od razu faszeruje się delikwenta ciężkimi lekami. Za ciężkie pieniądze ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do depresji i zaburzeń psychicznych pomimo wpływu zanieczyszczeń, zatruć, niedoborów, zaburzeń metylacji etc, dopatrywałbym się mimo wszystko wpływu coraz bardziej stresującego środowiska.

 

Ale fakt faktem... istnieją takie perełki jak  ODD- opositional defiant disorder. Nie mam pojęcia co za idiota to wymyślił.

 

"Zaburzenia opozycyjno-buntownicze przejawiają się tendencją do buntu i konfliktów z osobami reprezentującymi autorytet (rodzice, nauczyciele, inni opiekunowie). Dziecko odmawia spełniania poleceń, postępuje na przekór oczekiwaniom, przeciwstawia się ustanowionym zasadom, często „wchodzi w dyskusje” z dorosłymi, zamiast spełniać ich polecenia, zachowuje się prowokacyjnie, z rozmysłem sprawia innym przykrość, a jednocześnie jest bardzo wrażliwe na swoim punkcie i długo rozpamiętuje urazy. Zdarzają się ataki gwałtownej złości i agresji, zwłaszcza wtedy gdy coś się dzieje nie po jego myśli. Rodzice często opowiadają, że dziecko potrafi jednak zapanować nad swoim postępowaniem i zachowuje się bardzo poprawnie w nowych sytuacjach lub wobec mniej znanych osób."

 

Jak można zdiagnozować takie coś w oderwaniu od czynników zewnętrznych, na które wystawiane jest dziecko? Jak to może być zaburzeniem samym w sobie?

Przecież opozycyjność z definicji musi być skierowana na coś. Więc trzeba by się było przyjrzeć relacjom z rodzicami, temu jak one wyglądają etc.

Przecież to są zdrowe, NATURALNE reakcje w określonych warunkach.

Edytowane przez Mr Sinister
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Mr Sinister napisał:

Ale fakt faktem... istnieją takie perełki jak  ODD- opositional defiant disorder. Nie mam pojęcia co za idiota to wymyślił.

 

Też mnie rozbraja ta "jednostka chorobowa".

Przypomina o duchu psychiatrii w związku radzieckim, psychuszkach i takich diagnozach jak: schizofrenia bezobjawowa/schizofrenia pełzająca, grupą szczególnego ryzyka byli oczywiście opozycjoniści. :o 

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Psychiatria_represyjna_w_ZSRR

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.