Rnext Opublikowano 21 Maja 2018 Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2018 Przy porannej prasówce, trafiłem na fenomenalne fotografie portretowe. Kapitalne światło, charaktery, dumne spojrzenia. Jest moc. Szkoda że po kliknięciu w fotę nie izoluje się od strony czarnym tłem. http://joemonster.org/art/43208/Niesamowite_portrety_fotograficzne_Indian_z_przelomu_XIX_i_XX_wieku 6 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kryss Opublikowano 21 Maja 2018 Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2018 Niestety niewielu z nich i ich kultury pozostało. 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sitriel Opublikowano 21 Maja 2018 Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2018 (edytowane) Piękne zdjęcia, widać życie na twarzach, każda ryska i zmarszczka to jak mapa ich życia, nadaje charakteru tym ludziom. Nie doporównania względem obecnych zdjęć manekinów pozbawionych rysów twarzy jakie obecnie wszędzie są spotykane. Edytowane 21 Maja 2018 przez Sitriel 4 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Anna Opublikowano 21 Maja 2018 Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2018 Wspaniałe zdjęcia, oddające charakter postaci, uwagę przyciągają ich oczy, cenna pamiątka indiańskiej kultury, bardzo piękne. Mam sentyment w związku z tym, że mój ojciec był fanem westernów, jak byłam mała zawsze z nim je oglądałam, choć to bardziej męski target. Indianie w zależności od plemienia kojarzyli się z dumną, czy niebezpieczną nacją, z własnym kodeksem postępowania i z czymś, co kiedyś było istotne ogólnie, ale u nich szczególnie ważne, tj. z męską inicjacją, która przerywała życie chłopca i symbolicznie wtłaczała go w wyczekiwane ramy męskości. Szczególnie zapamiętałam "Człowieka zwanego koniem" i ten moment, kiedy biały mężczyzna grany przez genialnego Richarda Harrisa przeistacza się w członka indiańskiej społeczności i przechodzi także swoistą próbę tak bardzo eksponowanej u Indian męskości związaną zresztą z odpornością na ból i wytrzymałością. Gdzieś ten szczególny, twardy rys został uwieczniony na przedstawionych foto, a może i ta mityczna duma łamana przez taktycznie zastosowaną, co do nich alkoholizację. No i zamknięto ich w rezerwatach???. 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rnext Opublikowano 21 Maja 2018 Autor Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2018 Mnie kiedyś już urzekły portrety Indian Garego Auerbacha. Zetknąłem się pierwszy raz z nim w książce o fotografii portretowej i nie mogłem się napatrzeć. Tutaj więcej (niestety formaty zdjęć liche). "Morning Light" aka "Terisino, Taos" zwala z nóg i mówi wszystko. Spójrzcie też na ich kobiety. Portrety "Tamara Lake, Navajo" i "Tiffany Prater, Arapaho" - coś obłędnego. http://www.garyauerbach.com/photo/gallery/na.php Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Anna Opublikowano 21 Maja 2018 Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2018 @Rnext to, co zwróciło szczególnie moją uwagę przeglądając zdjęcia z 1900 a te z rezerwatów z 1992 r, to zmiana mimiki twarzy mężczyzn na bardziej łagodną. Oni, jako rasa ogólnie mają w sobie coś surowego, ale w tych pierwszych fotkach została w nich uchwycona jakaś dodatkowa dzikość i moc, przez co te zdjęcia są magnetyczne i faktycznie pasuje tam określenie "niesamowite". To aż bije po oczach. 2 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rnext Opublikowano 21 Maja 2018 Autor Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2018 @Anna bardzo trafne spostrzeżenie! Ciekawe, czy może to mieć związek z tym, że starsze fotografie musiał wykonywać "biały człowiek", gdzie jakaś forma wrogości (walka) musiała się jeszcze tlić. Ale to prawda, jakby cywilizacja i - jak to nazwać - "udomowienie dzikiego" (?) ich wygładziły, oderwały od surowych korzeni, nakazały być przyjacielskimi, socjalnymi i sympatycznymi. Długi temat. Sam (od co najmniej roku) bezskutecznie wypatruję twarzowych, "męskich charakterów" w celach portretowych i powiem Ci, że kiepsko mi idzie. Mam nawinięte w dwie kasety rolki cz-b negatywu 6x6 i chyba już tam zgnił i spleśniał. Nie chcę się nad tym specjalnie rozwodzić, ale na współczesnych twarzach najczęściej dominuje nijaka bylejakość, rezygnacja, szaruga, wielka smuta albo sztuczny entuzjazm, lalusie, powierzchowność i liczne pozerstwa. To ostatnie chyba najgorsze jest. Chociaż nie. Chyba puste oczy są gorsze. 3 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser150 Opublikowano 21 Maja 2018 Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2018 Ogólnie przyjęte jest stwierdzenie, że Indianie żyli w nędzy, byli biedni, byli dzikusami etc. Ale jak się zagłębi bardziej w ich kulturę to można uznać, że są bogatsi niż się wydaje. Wiedza, którą dysponowali (zwłaszcza jeśli chodzi o lecznictwo, rzemiosło etc), wartości których się trzymali i ich rozwój duchowy są bezcenne. Te fotografie mnie uwiodły. Zmusiły do głębokich refleksji i większego zagłębienia się w historię Indian. Dziękuję! 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kryss Opublikowano 21 Maja 2018 Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2018 Godzinę temu, Hippie napisał: Ogólnie przyjęte jest stwierdzenie, że Indianie żyli w nędzy, byli biedni, byli dzikusami etc Żyli w zgodzie z naturą, jej cyklami ,jakich bogactw mogli potrzebować,dla nich bogactwem była wiedza i zapasy na zime. Dzikusy raczej do nich zawitały co im przynieśli dobrze wiemy. Ale jakoś trzeba usprawiedliwić kradzież i ludobójstwo. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Anna Opublikowano 21 Maja 2018 Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2018 W tych zdjęciach widać kwintesencje męskich cech. Prezentują swe wspaniałe pióropusze, jako ważne insygnia męskości, widać tam dumną nację, za którą ciągną się pokolenia, kult przodków. Owszem na zdjęciach z rezerwatów są też mężczyźni tak przyozdobieni, ale to już jest raczej element folkloru, a nie przynależności do świetnego walecznego rodu. Oni są pogodzeni, zaakceptowali to, co nieodwracalne, są już tylko miłymi ludźmi, ciekawostką kulturową dla badaczy i turystów, czasami problemem opieki społecznej. Łagodnie się uśmiechają, coś tam eksponują, "może będą z tego profity". Tamci ze starych zdjęć jeszcze tego nie przeczuwali, a nawet jeśli to oni widocznie wciąż wiedzieli kim są i skąd pochodzą. W wierzeniach Indian człowiek to nie ciało tylko dusza. I widać te dusze, które przebijają przez oczy, a są to harde dusze, nie byle jakie. 8 godzin temu, Rnext napisał: Sam (od co najmniej roku) bezskutecznie wypatruję twarzowych, "męskich charakterów" w celach portretowych i powiem Ci, że kiepsko mi idzie. Mam nawinięte w dwie kasety rolki cz-b negatywu 6x6 i chyba już tam zgnił i spleśniał. Nie chcę się nad tym specjalnie rozwodzić, ale na współczesnych twarzach najczęściej dominuje nijaka bylejakość, rezygnacja, szaruga, wielka smuta albo sztuczny entuzjazm, lalusie, powierzchowność i liczne pozerstwa. To ostatnie chyba najgorsze jest. Chociaż nie. Chyba puste oczy są gorsze. To fakt, zjawisko ogólne, ta rezygnacja, bylejakość, pozerstwo lub stawanie się kolektywem bez żadnego charakterystycznego rysu u obu płci. Oglądałam kiedyś film dok. o Rysku Riedlu, w którym kumple z jego zespołu opowiadali historię teledysku do piosenki „Oh, słodka”. Aranżacja miała być w lokalu, a schemat był taki, że do baru wchodzi kobieta, która zachwyca wszystkich, przyciąga wzrok kobiecością, bo ma w sobie coś magnetycznego, mistycznego, nieuchwytnego….. Zatrudniono modelkę. Rysiek jej wcześniej nie widział. Pojawił się na planie jak już wszystko było gotowe. Najpierw ucharakteryzowano chłopaków, posadzono ich z piwami przy stole i zaczęto kręcić. Na odpowiedni kadr wchodzi niby ta "słodka", którą okazała się laską w cekinach w ostrym makijażu o drapieżno-ponętnym wyrazie twarzy. Wrażliwiec Rysku jak to zobaczył, to wstał i uciekł, znaleziono go tydzień później na jakiejś melinie, teledysku nie ukończono haha. W dzisiejszych czasach za nic by się nie odnalazł. No ale społeczeństwo składa się z wielu różnorodnych jednostek, które wykazują odmienne cechy adaptacyjne. Większość potrafi się przystosować (konformizm), natomiast nieliczni nie są w stanie znieść ciężaru egzystencji i uciekają w wir zależności prowadzący do ich regresji tj. alkohol, narkotyki czy inne substancje psychoaktywne, agresja czy izolacja. Tutaj przypomina mi się scena z "lotu nad kukułczym gniazdem", kiedy na końcówce indiański wódz podczas samotnej ucieczki z psychiatryka, mówiąc "Ruszamy" tak naprawdę zabiera ze sobą duszę martwego McMurphy'ego. Postąpił według wierzeń własnego ludu zgodnie z którymi duchy przodków towarzyszą żyjącym. Istotne są słowa Wodza, że teraz jest gotowy i czuje się wielki jak góra. Wczesniej opowiadał McMurphiemu o swoim ojcu, który nie mogąc pogodzić się z rzeczywistością degeneracji dawnej wielkości swojego ludu, staczał się coraz bardziej w alkohol i prace za parę groszy. Wspominam "Lot" bo to film uniwersalny o uwikłaniu jednostki w społeczeństwo, o szukaniu wolności i o uciekaniu przed nią. Szpital i personel są jak społeczeństwo i ustrój. System tam panujący to metafora otaczającego nas świata, pacjenci to żyjący w nim ludzie. Jedni uważają się bardziej normalnych od drugich, mimo, że czasami są bardziej zdegenerowani. W osobie siostry oddziałowej (symboliczny tyran) stworzono jedną z najbardziej przerażających postaci w historii kina. Jest nieludzka, choć bezpośrednio nie krzywdzi. McMurphy walcząc z nią pokazuje postawę dzięki której pokonany Wódz zaczyna być gotowy zmierzyć się z życiem, zyskuje twarz jaka charakteryzowała jego przodków. Te stare portrety (poza miałkim typowym miernikiem SVN) pobudzają do refleksji. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser34 Opublikowano 22 Maja 2018 Udostępnij Opublikowano 22 Maja 2018 Piękne foty. Siła. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi