Skocz do zawartości

Męska przyjaźń.


Rekomendowane odpowiedzi

Zacznę od odnośnika: http://www.artofmanliness.com/2008/08/24/the-history-and-nature-of-man-friendships/

 

Ci, którym angielski nie przeszkadza, mogą przeczytać, pozostałym polecam przejrzenie samych zdjęć, a w kilku zdaniach streszczę: jeszcze kilka pokoleń przed nami tak demonstrowana była przyjaźń i nikogo to nie szokowało. Współcześni propagatorzy homoseksualizmu próbują wmawiać, że miało to z ową skłonnością związek, lecz poza czystymi domysłami jej propagatorów, nic na to nie wskazuje. Od 20 wieku systematycznie słabną relacje pomiędzy mężczyznami, wskutek znanych chyba nam wszystkim, idiotycznych skojarzeń.

 

To tyle mojego streszczenia...

 

 

Już jakiś czas temu uświadomiłem sobie, jak bardzo jesteśmy w tej kwestii okłamywani przez współczesną "kulturę". Staram się powolutku zdejmować rozmaite blokady w zachowaniu, które przez nią sobie sam założyłem. Zależy mi na odnowieniu znajomości z jednym człowiekiem, to zapraszam jego samego, a nie - dla pozoru - wraz z kilkoma osobami, z którmi wspólnie stanowiliśmy jakąś tam grupę. Generalnie mniej podchodów, a jeszcze więcej mówienia wprost. Do aż takiej poufałości, w kwestii dotyku, jak zaprezentowana na zdjęciach, to nie wiem czy przy obecnej kulturze uda mi się dojść, ale do czegoś pośredniego między stanem obecnym, a idealnym.

 

Myślę, że to nie mniej ważne, niż odczarowanie wizerunku kobiety. O kobietach mamy tu dyskusji dużo, a temat przyjaźni praktycznie nie istnieje.

 

Macie takich kolegów/przyjaciół, spoza rodziny, z którymi czujecie silną więź emocjonalną? Ja w różnych okresach życia miałem po 1-2 takie osoby. Różne tam zdarzenia pół-losowe, jak przeprowadzki, czasem zmiana zainteresowań (głównie w czasie dorastania), sprawiała że co jakiś czas następowały zmiany - jedni odchodzili, na ich miejsce pojawiali się nowi.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznę od odnośnika: http://www.artofmanliness.com/2008/08/24/the-history-and-nature-of-man-friendships/

 

Ci, którym angielski nie przeszkadza, mogą przeczytać, pozostałym polecam przejrzenie samych zdjęć, a w kilku zdaniach streszczę: jeszcze kilka pokoleń przed nami tak demonstrowana była przyjaźń i nikogo to nie szokowało. Współcześni propagatorzy homoseksualizmu próbują wmawiać, że miało to z ową skłonnością związek, lecz poza czystymi domysłami jej propagatorów, nic na to nie wskazuje. Od 20 wieku systematycznie słabną relacje pomiędzy mężczyznami, wskutek znanych chyba nam wszystkim, idiotycznych skojarzeń.

 

To tyle mojego streszczenia...

 

 

Już jakiś czas temu uświadomiłem sobie, jak bardzo jesteśmy w tej kwestii okłamywani przez współczesną "kulturę". Staram się powolutku zdejmować rozmaite blokady w zachowaniu, które przez nią sobie sam założyłem. Zależy mi na odnowieniu znajomości z jednym człowiekiem, to zapraszam jego samego, a nie - dla pozoru - wraz z kilkoma osobami, z którmi wspólnie stanowiliśmy jakąś tam grupę. Generalnie mniej podchodów, a jeszcze więcej mówienia wprost. Do aż takiej poufałości, w kwestii dotyku, jak zaprezentowana na zdjęciach, to nie wiem czy przy obecnej kulturze uda mi się dojść, ale do czegoś pośredniego między stanem obecnym, a idealnym.

 

Myślę, że to nie mniej ważne, niż odczarowanie wizerunku kobiety. O kobietach mamy tu dyskusji dużo, a temat przyjaźni praktycznie nie istnieje.

 

Macie takich kolegów/przyjaciół, spoza rodziny, z którymi czujecie silną więź emocjonalną? Ja w różnych okresach życia miałem po 1-2 takie osoby. Różne tam zdarzenia pół-losowe, jak przeprowadzki, czasem zmiana zainteresowań (głównie w czasie dorastania), sprawiała że co jakiś czas następowały zmiany - jedni odchodzili, na ich miejsce pojawiali się nowi.

 

Nie widze na tych zdjeciach nic nadzwyczajnego... Ale zgadzam sie z caloksztaltem wypowiedzi. Od siebie dodam, jako ze kiedys mocno interesowalem sie starozytna Grecja i jej kultura - to co pedalstwo lansuje jako homoseksualizm starozytnych Grekow bylo czyms zupelnie innym - rzeczywiscie utrzymywano relacje homoseksualne jednak wynikalo to z uwarunkowan kulturowych - kobiety uwazano jedynie za 'chodzace macice' i kogos niegodnego powaznej rozmowy, fascynowano sie natomiast mlodymi chlopcami - to oni, mlodzi chlopcy stanowili byc lub nie byc panstwa-miasta, to oni i ich rozwoj decydowal o przyszlosci. Kazdy chlopiec mial swojego mentora ktory wprowadzal go w meandry zycia. Nie pamietam jak tam daleko szlo z tymi homoseksualnymi stosunkami ale na pewno nie chodzilo o kopulacje tak jak to sobie wspolczesne homosie wyobrazaja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam kilku kolegów z którymi przebywam, generalnie mężczyzna powinien spędzać jak najwięcej czasu z innymi mężczyznami. Tak robili starożytni Grecy jak wspomniał The_Man a także Spartanie, Indianie z Ameryki Płd, u kobiet nie należy szukać tego. Zauważyliście pewnie co s takiego że jak spotykacie się większą grupą w której są i kobiety i mężczyźni to po jakimś czasie my rozmawiamy już tylko w swoim gronie a kobiety w swoim ;) Wszystkie najpotężniejsze armie, organizacje były robione tylko w m ęskim  gronie; Armia Aleksandra , Sparta a także tak potężne organizacje jak Masoneria...Nawet Jezus wybrał mężczyzn do swojego grona, kobiet tam nie było, no chyba  że jako służące co potwierdzają niektóre wyrażenia biblijne takie jak '' Usługiwali mu, im'' Jeśli pojawiały się kobiety to przeważnie cała organizacja badz grupa mężczyzn była rozbita i zdezorganizowana przez baby, tak upadały wielkie kultury i państwa :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trafiłem na jeszcze jeden, bardzo ciekawy tekst. Długi. Nie podejmuję się go streszczać, bo mógłbym wybrać z niego fragmenty, które w rzeczywistości wcale nie są najważniejsze, ale w tej chwili jeszcze sobie nie zdaję z tego sprawy. O ile ten poprzedni nie wnosił dla mnie nic nowego, do czego sam bym nie doszedł w ostatnim czasie, to ten jednak wnosi. Omawia temat znacznie szerszy, niż by się wydawało z samego tytułu.

 

http://www.touchstonemag.com/archives/article.php?id=18-07-021-f

 

Tytuł: "A Requiem for Friendship".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Mam sporo kumpli i znajomych w tym obcokrajowców i kobiet z różnych zakątków Europy. Ostatnio przy sprawie rozwodowej zastanawiałem się który z nich jest najlepszy i "najwierniejszy". I już wiem. Vincent. Przyjaźnie z lat szkolnych są jednak najtrwalsze.;)

Potem w pracy to już nie to samo.

Edytowane przez Kosa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ogóle słowo przyjaźń jest bardzo mocne. I ma zastosowanie dopiero w chwilach próby.

Przyjaciel jest na wagę złota. Dziś każdy grabi do siebie, myśli o sobie, ludzie są wątli psychicznie i fizycznie, stąd ciekawe, czy podołaliby w imię przyjaźni. Skoro jest problem dla wielu by pójść z ''przyjacielem'' na browara, bo żonka tupnie nóżką, to o czym tu mówić.

 

Kryzys męskości, przyjaźni, odwagi, wiary-to mamy dzisiaj.

Ja dostrzegam brak czystej, męskiej siły witalnej, brak nieokrzesanych mężczyzn z dużymi brodami, takich jak w starożytnej Grecji, nawet nie dostrzega się, jak wyparto męskie wzorce, bo każdy musi być ogolony, usłużny babom. Kastracja mentalna. Bleeee. Faceci zbabieli, baby zmężniały-ubierają się drapieżniej, faceci to lalusiowate cioty.

Robert Bly ''Żelazny Jan''-polecam, ciężko się czyta, ale są właściwe postulaty-np. konieczność męskiej inicjacji.

Chłopców w szkole oducza się agresji, w szkołach uczą przemądrzałe baby, w administracji pełno bab, faceci zepchnięci do roli robotnika, który haruje na wyszczekaną paniusię. Przy władzy zamiast silnych mężów-często zniewieściałe eunuchy, dążące do kompromisu, składając broń, gdy ktoś silniejszy tupnie nogą.

Gdy wychyli się ktoś męski, odważny, głoszący prawdę-od razu dostaje łatkę oszołoma i agresora.

 

Tak-dzisiaj normalność to agresja, a oczekiwana jest potulność wobec państwa (podatki), babsztyli.

 

Mężczyźni podświadomie szukają przygody, ale z kim mają ją przeżyć, jak ojcowie chleją, grają jak im baba zagra, a wszyscy trzęsą dupami, bo ''wiesz, poszedłbym z Tobą na wycieczkę, w męskim gronie, ale jutro praca czeka''. Faceci dają sobą pomiatać przez baranów na stanowiskach w firmach, praca stała się celem samym w sobie, godność chowa się do kieszeni.

 

Ważna jest męska wola przygody, wyznaczania celów, zakładanie firm, dążenie do władzy, przewodzenia, a nie strachliwe zapierdalanie, by jakiś nowobogacki burek kupił sobie nowe auto.

 

Panowie, czytajmy mitologię, legendy, baśnie, przygody, historie dawnych mężów, a olewajmy nowoczesną propagandę i ogłupianie.

 

Autorytet mężczyzny odszedł w zapomnienie. Wiele rodzin jest rozbitych, brak ojca w domu, skoro facet dezerteruje, baby przejmują stery, a synowie przy nich babieją.

Edytowane przez AdrianoPeruggio
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 3/22/2016 at 13:44, AdrianoPeruggio napisał:

W ogóle słowo przyjaźń jest bardzo mocne. I ma zastosowanie dopiero w chwilach próby.

Przyjaciel jest na wagę złota.

 

Jest bardzo mocne, ale prawie że zapomniane, dlatego warto wspominać że takie zjawisko istnieje. I istnieje zdecydowanie częściej niż dobre rozumienie się mężczyzny z kobietą. I warto próbować takie relacje przyjaźni tworzyć.

 

Dnia 3/22/2016 at 13:44, AdrianoPeruggio napisał:

Dziś każdy grabi do siebie, myśli o sobie, ludzie są wątli psychicznie i fizycznie, stąd ciekawe, czy podołaliby w imię przyjaźni. Skoro jest problem dla wielu by pójść z ''przyjacielem'' na browara, bo żonka tupnie nóżką, to o czym tu mówić.

 

Problem w tym, że często grabi nie "do siebie", a do dziewczyny, czy do żony. Instynktownie większość mężczyzn czuje, że przyjaciel jest ważniejszy od dziewczyny, ale że wierzą w teorioewolucyjną religię... to wierzą, że warto posłuchać "mądrych" rad i potencjalnych przyjaciów potraktować jak kontrachentów w biznesie - kalkulując zyski i straty, dążąc do idealnego rozliczania się z tego co kto daje i bierze. I w każdej sytuacji, gdy ktoś zrobi coś tylko dlatego, że drugiego człowieka lubi, doszukiwać się podstępu - bo przecież według tzw. racjonalnego myślenia (ślepego wyznawcy teorii ewolucji), w tym że ktoś coś daje, MUSI być jakiś podstęp.

 

Dnia 3/22/2016 at 14:32, Młody_Pelikan napisał:

No szkoda żeby szkoła miała zachęcać do Agresji,niech sie dzieci wyszumią na wfie czy na podwórku,poza tym gdyby była służba wojskowa to wystarczyło by,facet pozostał by nadal facetem:)

 

Właśnie na wf-ie też nie pozwalają się wyszumieć. Pamiętam wielką aferę, gdy dwóch chłopaków, z czego jeden z mojej klasy, rywalizowało sobie sportowo w boksie. Odbywało się to podczas WF-u, ale oczywiście nie pod okiem nauczyciela. Przyczyna tej rywalizacji zapewne zupełnie głupia, jak to u dzieci. Miałem wtedy jakoś 10-12 lat, osoby które postanowiły się w taki sposób wyszumieć - też. Nikt nie doznał trwałych obrażeń. Cała klasa miała wskutek tego kilka 45-minutowych spotkań z psychologami - rzecz jasna kobietami - które w bójce widziały gigantyczny problem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Dnia 21.03.2016 at 13:32, Młody_Pelikan napisał:

 

No szkoda żeby szkoła miała zachęcać do Agresji,niech sie dzieci wyszumią na wfie czy na podwórku,poza tym gdyby była służba wojskowa to wystarczyło by,facet pozostał by nadal facetem:)


Kompletna bzdura. Sluzba wojskowa robi z facetow psow na uslugach, poldebili i matolow. To, ze sie kogos zbeszta i zwyzywa karzac mu czolgac sie w blocie nie robi z nikogo mezczyzny. W szkole sie tepi kazdy przejaw agresji, nawet tej zdrowej - bo gdy ktos ciebie obraza, pluje na ciebie i rodzine i dasz mu w morde to ty masz problemy. Na W-F wyszumiec? 50% gowniarzy kombinuje dzisiaj jak tu zalatwic zwolnienie w W-F'u zeby tylko przesiedziec na telefonie, popalic fajek z kumplami czy zwolnic sie z ostatnich lekcji (jak to W-F zazwyczaj bywa ostatni) zeby wrocic do domu bo WOW i komputer czeka.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ta agresją to jest coś na rzeczy pamiętam jak kiedyś rozmawiałem z wujem jak w jego czasach bójki w szkołach były na poziomie dziennym czy też jakieś inne bójki poza szkołą i jakoś wcale to się nie przełożyło na życie jego ani jego kolegów każdy jest teraz normalnym facetem spotykają się przy browcu ani żaden z nich nie wyrósł na kryminalistę złodzieja etc. Czyli na takiego jakiego teraz się dzieciom wmawia, że jak będą agresywni to się tacy staną.
 

Ostatnio nawet jak wspomniałem mu o tym to powiedział fajna rzecz, że kiedyś to sobie faceci po mordach dali wyszumieli się i był spokój, a teraz jak ktoś tak postąpi jest często napiętnowany w społeczeństwie policja czai się na każdym kroku i zamiast rozwiązać to ze sobą to każdy staje się frustratem i zgłasza sprawę do sądu lub też zachowuje się jakby obcięli mu jaja.

Kolejny przykładem (z mojego doświadczenia) jest jak np. zaczynają się pierwsze wypady z kolegami z klasy gdzieś na piwo a w rodzinie matka rządzi bo ojciec jest pod pantoflem lub też pracuje za granicą to taka matka zabrania takiemu synowi wypadów bo złe towarzystwo bo oni na pewno nic w życiu nie osiągną a ty się ucz i siedź w domu. Najczęściej kończy się tak, że Ci którzy rzekomo przez matkę nazwanym złym towarzystwem stają się śmiali, kończą szkoły i jakoś sobie radzą  ponieważ w życiu nie zostali objęci jakimiś zakazami a taki co niby matka go chroni przed w/w czynnikami jest nieśmiały i dopiero uczy się życia i poznaję męskie towarzystwo jak dorośnie i zrozumie co w życiu jest ważne. O ile w ogóle mu się udaje bo oprócz nieśmiałości, może być nie odporny na cierpienie a tym bardziej takie, które dostanie od swoich przyszłych partnerek.

 

Zauważyłem, że chyba najlepszą co może dziecka a szczególni chłopca spotkać to, że nie można dawać mu żadnych zakazów a najważniejsze niech wie, że w razie czego może w każdej chwili wrócić do domu i czuć się kochanym nic więcej. Niech próbuje bójek, agresji, chlania, chamstwa a jeśli mają być z niego ludzie to i tak jak popróbuje to będzie wiedział, że to co robił nie jest ok, ale spróbował i teraz gdzieś na plaży na Morzu Śródziemnym śmieje się z tego jak to sprał jakiegoś innego w szkole a nie np o tym, że całe dzieciństwo siedział w domu bo akurat mieszkał tam gdzie nie było żadnej dzielnicy z samymi mądrymi ludźmi.

Z resztą zobaczcie czy dzieciństwo dziewczynek tak nie wygląda? Też nie mają żadnych zakazów a potem każda jak urośnie zlewa każdego chłopaka bo tak się nauczyła. Pomijam wątek o tym, że większość chłopców w młodym wieku to strasznie wrażliwe i łaknące świata osoby.

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Don Salvatore napisał:

Zauważyłem, że chyba najlepszą co może dziecka a szczególni chłopca spotkać to, że nie można dawać mu żadnych zakazów a najważniejsze niech wie, że w razie czego może w każdej chwili wrócić do domu i czuć się kochanym nic więcej. Niech próbuje bójek, agresji, chlania, chamstwa a jeśli mają być z niego ludzie to i tak jak popróbuje to będzie wiedział, że to co robił nie jest ok, ale spróbował i teraz gdzieś na plaży na Morzu Śródziemnym śmieje się z tego jak to sprał jakiegoś innego w szkole a nie np o tym, że całe dzieciństwo siedział w domu bo akurat mieszkał tam gdzie nie było żadnej dzielnicy z samymi mądrymi ludźmi.

Z doświadczenia powiem Ci, że nie tędy droga. Chłopak (dziecko) musi mieć wytyczone granice jest to ważne dla jego stabilizacji emocjonalnej i prawidłowego rozwoju. Przyjdzie czas buntu i przekraczania granic ale jak ono sobie z tym co tam spotka poradzi zależy od rdzenia psychiki i zdolności oceny sytuacji, która jest wprost proporcjonalna do dystansu emocjonalnego.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co piszesz jest prawdą bo są oczywiście i tacy chłopcy, którzy potrzebują jak gdyby oddechu na plecach kogoś bo sami mogą wpaść jeszcze gorzej. Ja podałem też doświadczenia (swojego) przykład jak postępować z chłopcami którzy wydają się bardzo bystrzy, ale i przy tym wrażliwi i wiem, że takim dzieciakom jak stawia się granice to automatycznie zabiera im się dzieciństwo. Może tylko dodam że taki rodzić powinien dziecku dawać w wolność w zabawie i pierwszych kontakach poza szkołą w z rówieśnikami bo one są najważniejsze.


Przykład z rodziny u kuzynki:
dzieciak w podstawówce inteligentny fajny, ale też wrażliwy czyli ze skłonnością do nieśmiałości i wiesz co? matka uparła się żeby na dzień kobiet ona kupi kwiatki a on rozda to wszystkim dziewczynkom w klasie bo tak wypada i ładnie będzie wyglądało. W efekcie ten chłopczyk płakał 2 dni żeby tylko tego nie robić, ale oczywiście pod naporem kobiet mamy, ciotki, babci a zero odzewu ojca zgodził się.

 

typowe zachowanie kobiet jak wpędzić dziecko w kompleksy i tylko dla głupiej satysfakcji mamusi czy tam babci.

 


Tak jak powiedział A.S Neil sławny założyciel szkoły Summerhill w UK (kto czytał Przebudzenie  to wie) "Każde dziecko ma w sobie Boga, Nasze wysiłki by je urobić, powodują, że Bóg przemienia się w diabła"

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Artykułu nie czytałem, ale poruszyło mnie to ostatnie zdjęcie.

 

Dnia 21.03.2016 at 14:32, Młody_Pelikan napisał:

 

No szkoda żeby szkoła miała zachęcać do Agresji,niech sie dzieci wyszumią na wfie czy na podwórku,poza tym gdyby była służba wojskowa to wystarczyło by,facet pozostał by nadal facetem:)

 

 

Wojsko nie zrobi z Ciebie mężczyzny. Ja na swojej kompanii miałem cały przekrój chłopaków. Od psycholi po spokojnych i raczej nieśmiałych mężczyzn. O! Przepraszam! Chciałem napisać dzieciaków, bo tak naprawdę wszyscy wtedy nimi byliśmy. To, że takie chłopaki potem umierają albo zostają kalekami na wojnach przez interesy jakichś psychopatów na górze, to już inny temat.

 

W czasie mojej służby było kilka tragedii. Jeden chłopak, właśnie z tych nieśmiałych i spokojnych, zginął w pierwszych dniach służby, bo tak się przestraszył tego syfu. Historia jest naprawdę przykra. Opisałbym to bardziej, ale z wiadomych względów tego nie zrobię.

 

Dnia 13.03.2015 at 00:34, Ambroży napisał:

Macie takich kolegów/przyjaciół, spoza rodziny, z którymi czujecie silną więź emocjonalną? Ja w różnych okresach życia miałem po 1-2 takie osoby.

 

 

Mam takich dwóch.

 

4 godziny temu, greturt napisał:


W szkole sie tepi kazdy przejaw agresji, nawet tej zdrowej - bo gdy ktos ciebie obraza, pluje na ciebie i rodzine i dasz mu w morde to ty masz problemy.

 

 

Zgadza się! I jest wzywana cała plejada dorosłych. Dyrektor, rodzice, pani psycholog (koniecznie kobieta) i cholera wie, kto jeszcze.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co zauważyłem to męska przyjaźń kwitnie tam gdzie jest wspólny cel i odpowiedzialność jednostki za grupę; wojsko i sporty drużynowe to chyba najoczywistsze przykłady i tam kontakt fizyczny jest normalny i powszechnie akceptowany.

A że teraz jest skłonność do szydery i beki najlepiej z kogoś to chłopaki boją się okazywać przyjaźń między sobą.

 

47 minut temu, Don Salvatore napisał:

Przykład z rodziny u kuzynki:
dzieciak w podstawówce inteligentny fajny, ale też wrażliwy czyli ze skłonnością do nieśmiałości i wiesz co? matka uparła się żeby na dzień kobiet ona kupi kwiatki a on rozda to wszystkim dziewczynkom w klasie bo tak wypada i ładnie będzie wyglądało. W efekcie ten chłopczyk płakał 2 dni żeby tylko tego nie robić, ale oczywiście pod naporem kobiet mamy, ciotki, babci a zero odzewu ojca zgodził się.

Chora sytuacja. Mój 10 latek wyrzucił by te kwiaty po drodze do śmieci.

Szkoda że te wszystkie baby nie są w stanie zobaczyć tej sytuacji oczami tego chłopca bo o świadome okrucieństwo ich nie podejrzewam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 22.03.2016 at 15:03, Ambroży napisał:

 

 

Właśnie na wf-ie też nie pozwalają się wyszumieć. Pamiętam wielką aferę, gdy dwóch chłopaków, z czego jeden z mojej klasy, rywalizowało sobie sportowo w boksie. Odbywało się to podczas WF-u, ale oczywiście nie pod okiem nauczyciela. Przyczyna tej rywalizacji zapewne zupełnie głupia, jak to u dzieci. Miałem wtedy jakoś 10-12 lat, osoby które postanowiły się w taki sposób wyszumieć - też. Nikt nie doznał trwałych obrażeń. Cała klasa miała wskutek tego kilka 45-minutowych spotkań z psychologami - rzecz jasna kobietami - które w bójce widziały gigantyczny problem.

 

na początku lat 90 w technikum do którego uczęszczałem normalnie w ramach wf można było poboksować pod okiem nauczyciela, niestety potem zaczęło to przeszkadzać nauczycielkom, a stało to się po zmianie dyrektora który okazał się "miekką fają" z podejściem do wychowania młodych chłopaków - jakoś te same nauczycielki nie podnosiły głosu jak był poprzedni dyrektor który trzymał wszystkie krótko

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 4/28/2016 at 18:02, Don Salvatore napisał:

Kolejny przykładem (z mojego doświadczenia) jest jak np. zaczynają się pierwsze wypady z kolegami z klasy gdzieś na piwo a w rodzinie matka rządzi bo ojciec jest pod pantoflem lub też pracuje za granicą to taka matka zabrania takiemu synowi wypadów bo złe towarzystwo bo oni na pewno nic w życiu nie osiągną a ty się ucz i siedź w domu. Najczęściej kończy się tak, że Ci którzy rzekomo przez matkę nazwanym złym towarzystwem stają się śmiali, kończą szkoły i jakoś sobie radzą  ponieważ w życiu nie zostali objęci jakimiś zakazami a taki co niby matka go chroni przed w/w czynnikami jest nieśmiały i dopiero uczy się życia i poznaję męskie towarzystwo jak dorośnie i zrozumie co w życiu jest ważne. O ile w ogóle mu się udaje bo oprócz nieśmiałości, może być nie odporny na cierpienie a tym bardziej takie, które dostanie od swoich przyszłych partnerek.

 

Zauważyłem, że chyba najlepszą co może dziecka a szczególni chłopca spotkać to, że nie można dawać mu żadnych zakazów a najważniejsze niech wie, że w razie czego może w każdej chwili wrócić do domu i czuć się kochanym nic więcej.

 

Moim zdaniem problem nie jest w samych zakazach, lecz w tym, że reguły wyznacza kobieta. Chłopak nie potrafi przewidywać, co się matce nie spodoba (ojca byłby w stanie przewidzieć), więc - jeśli z natury nie jest złośliwy - mając dobre intencje, staje się coraz bardziej bierny. Gdy zakazy wyznacza matka, może okazać się, że 50% instynktownych zachowań syna jest "niewłaściwych". Gdyby wyznaczał ojciec - a najlepiej ojciec spędzający większość czasu w męskim towarzystwie - łatwo byłoby się trzymać zakazów, bo sytuacji, że syna pociąga do czegoś, co jest zakazane, byłoby znacznie mniej.

 

Dnia 4/28/2016 at 21:48, icman napisał:

Z tego co zauważyłem to męska przyjaźń kwitnie tam gdzie jest wspólny cel i odpowiedzialność jednostki za grupę; wojsko i sporty drużynowe to chyba najoczywistsze przykłady i tam kontakt fizyczny jest normalny i powszechnie akceptowany.

A że teraz jest skłonność do szydery i beki najlepiej z kogoś to chłopaki boją się okazywać przyjaźń między sobą.

 

Mam trochę doświadczeń ze sportem drużynowym. Rzeczywiście, z relacjami jest lepiej, niż w innym środowisku. Jednak ja bliższych sobie ludzi odnalazłem poza drużyną, chociaż w drużynie też nie czułem się źle (drużyna szkolna, później uczelniana). Do sportów drużynowych ciągnię głównie imprezowiczów, a ja takim nie jestem. Mam wrażenie, że będąc nie-imprezowiczem, trzeba mieć poziom sportowy nieco powyżej średniej drużyny, by być przez drużynę zaakceptowanym.

 

Jeśli chodzi o kontakt fizyczny, to np. w piłce nożnej, pokazywanej w telewizji, wygląda to pięknie, w pełni naturalnie.

Ale w innych sportach chyba jednak tego nie ma. Czasem się na kimś położy rękę, lepsze to oczywiście niż nic, ale jednak ograniczenia są duże. Przynajmniej dopóki ludzie są jako-tako trzeźwi. Pijani potrafią zachować się naturalnie - np. uwiesić się komuś na szyji, ale trzeźwi się tego boją. Głaskania po głowie, czy wskakiwania na kogoś (jak w piłce nożnej), nie widziałem. Czasem się ludzie obejmą, ale też robią to dosyć sztywno i trzymają się reguły, że można się zetknąć klatką piersiową, ale już brzuchem i biodrami - zabronione.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.