Skocz do zawartości

Przyjaciel - jaka jest Wasza definicja ?


aras

Rekomendowane odpowiedzi

Przyjaźni doświadcza sie w szkole podstawowej. Potem można ewentualnie zostać gejami w opinii innych. Przyjaciel jest zawsze gdy jest wódka i jest dobrze. Występuje w środowisku podobnym do twojego. Gdy jest źle przyjaciel sie odwraca i szuka nowych przyjacioł. Przyjacielem jest gdy o wszystkim ci mówi, każde ukrywanie prawdy dla twojego "dobra" jest działaniem na niekorzyść. Przyjaźń kończy sie, gdy upadniesz pierwszy, gdy odbije ci kobiete, gdy cie pobiją a przyjaciel powie "ja go nie znam".

Wychodzi na to że to bardzo nieopłacalna impreza.

"Panie Boże, strzeż mnie od przyjaciół - z wrogami poradzę sobie sam!"

Innymi słowy proponuje poszukać przyjaciół stałych tzn. Bóg lub podświadomość. Czytaj samczeruno ew. "Potęga podświadomości"

http://samczeruno.pl/index.php?option=com_k2&view=item&id=414:szcz%C4%99%C5%9Bcie-istnieje&Itemid=101

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Przyjaźni doświadcza sie w szkole podstawowej. Potem można ewentualnie zostać gejami w opinii innych. Przyjaciel jest zawsze gdy jest wódka i jest dobrze. Występuje w środowisku podobnym do twojego. Gdy jest źle przyjaciel sie odwraca i szuka nowych przyjacioł. Przyjacielem jest gdy o wszystkim ci mówi, każde ukrywanie prawdy dla twojego "dobra" jest działaniem na niekorzyść. Przyjaźń kończy sie, gdy upadniesz pierwszy, gdy odbije ci kobiete, gdy cie pobiją a przyjaciel powie "ja go nie znam".

Wychodzi na to że to bardzo nieopłacalna impreza.

"Panie Boże, strzeż mnie od przyjaciół - z wrogami poradzę sobie sam!"

Innymi słowy proponuje poszukać przyjaciół stałych tzn. Bóg lub podświadomość. Czytaj samczeruno ew. "Potęga podświadomości"

http://samczeruno.pl/index.php?option=com_k2&view=item&id=414:szcz%C4%99%C5%9Bcie-istnieje&Itemid=101

 

 

 

Bywa tez inaczej. Mam przyjaciela od kilkunastu lat.  Na dobre i na złe. W zdrowiu czy chorobie. W biedzie czy w dostatku. Było i tak, że prawie poróżniła na kobieta. Mogę mówić za siebie, ale oddał bym mu nerkę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mialem przyjaciela ale wyjechal kilka lat temu, mamy kontakt i nadal moge mu ufac. Innym przyjacieldm jest moj pies, reszta to znajomosci ktofe podejrzewam w 90% nie wytrzymalyby prob i klopotow...Czyli takie jest bo jest. Przyjaciela jest miec fajnie no ale zawsze pamietaj ze kroczysz sam...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem paru przyjaciół/bardzo dobrych kumpli - jeszcze z podstawówki, czyli znajomości ponad 20-letnie. Wszystko się 'sypło' przez baby, i to całkiem niedawno.

 

Przyjaciel w dzisiejszych czasach to taki kumpel, który kieruje się zasadą: 'bros before hoes' - czyli mówiąc po polsku - w hierarchii ważności nie postawi cipy przed kumplem.

Ale takich ludków to ze świecą szukać.

 

ED: 'sypło' - mam na myśli, że kontakty się mocno ograniczyły, a nie w sensie, że jesteśmy na wojennej ścieżce :)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem paru przyjaciół/bardzo dobrych kumpli - jeszcze z podstawówki, czyli znajomości ponad 20-letnie. Wszystko się 'sypło' przez baby, i to całkiem niedawno.

 

Przyjaciel w dzisiejszych czasach to taki kumpel, który kieruje się zasadą: 'bros before hoes' - czyli mówiąc po polsku - w hierarchii ważności nie postawi cipy przed kumplem.

Ale takich ludków to ze świecą szukać.

 

Ja zawsze na pierwszym miejsce stawiam męską przyjaźń (nie mylić z jakąś gejozą rzecz jasna, bo czasy są iście nienormalne i takie deklaracje zaraz budzą niesłuszne i chore skojarzenia). Kobieta dopiero potem. A najczęściej (prawie zawsze) w ogóle.

Ale Brzytwa ma rację - takich samców coraz mniej. Większość za zwykłe srebrniki (wagina) jest w stanie złożyć na ołtarzu dobrego seksu nawet najtrwalszą więź z kumplem. Smutne. :(

 

Miałem kiedyś prawdziwego przyjaciela, jeszcze z gimnazjum, on gorliwy katolik, ja zatwardziały ateista (ale nie bolszewik :P). Poszedł jednak na księdza, zamiast na prawo jak planował od wielu lat, wyjechał do Irlandii trzy lata temu tzn. został tam pastorem i kontakt definitywnie się urwał. :(  :(  :( A ja zostałem sam sobie jako ten ster. :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli jaki jest przyjaciel, kim jest

 

Dla mnie przyjaciel to po prostu towarzysz, z którym coś się wspólnie robi i rozmawia swobodnie, w tym o swojej rodzinie.

I z którym odczuwa się (wzajemnie) silną więź.

 

kiedy pomaga, jak pomaga

 

To jest zależne od charakteru. Nie od każdego można oczekiwać, że w sytuacji zagrożenia narazi zdrowie, bo nie każdy ma ku temu instynkt. W sytuacjach bardziej zwyczajnych też nie można jednoznacznie powiedzieć kiedy/jak: jeden ma taką naturę, że można od niego oczekiwać, że się domyśli; innemu zaś trzeba wprost powiedzieć czego od niego oczekujemy.

 

czy coś powinien, czy czegoś nie powinien

 

Na pewno powinien utrzymywać jakiś osobisty kontakt, a nie tylko telefoniczny, czy internetowy. Chociaż niekoniecznie musi go inicjować. Tu znowu: zależy od charakteru. Swego czasu zaniedbałem kilka takich relacji, w których błędnie założyłem, że jeśli nie inicjuje kontaktu, to może nie chce. Obecnie jedną taką relację odbudowuję.

 

Przyjaźni doświadcza sie w szkole podstawowej. Potem można ewentualnie zostać gejami w opinii innych.

 

Obecnie opinia innych w tej kwestii nie obchodzi mnie ani odrobinę. Od pewnego czasu nawet jestem pozytywnie zaskoczony, że w ogóle nie słyszałem na żywo stosownego pytania/sugestii, ale jestem w pełni na nie gotowy i raczej nie wywołają one we mnie praktycznie żadnych emocji.

 

Wychodzi na to że to bardzo nieopłacalna impreza.

 

Bardzo opłacalna. Większości ludzi instynkt nakazuje szukać sobie towarzystwa. Popularna współcześnie "wiedza", że mężczyzna potrzebuje towarzystwa kobiety, natomiast mniej - innych mężczyzn - to czysta fikcja.

Chcesz całe życie walczyć z instynktem - Twoja sprawa. Ale dla mnie trzymanie się instynktu to nie jest "nieopłacalna impreza".

 

Innymi słowy proponuje poszukać przyjaciół stałych tzn. Bóg lub podświadomość. Czytaj samczeruno ew. "Potęga podświadomości"

 

Jedno nie jest sprzeczne z drugim.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja po prostu nie wiem czy jestem zbyt restrykcyjny, czy rzeczywiście po prostu to już nie to.

 

Opiszę Wam sytuację:

 

odezwal się do mnie, że jest 4 dni wolnego i chcieliby się razem ustawić. Ja napisałem, że jestem spłukany, ale mogę się spotkać i z chęcią bym pozyczył małą kasę do piątku. Nawet nie odpisał...

 

wydaje mi się, że to jednak trochę nie w porządku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  i z chęcią bym pozyczył małą kasę do piątku. Nawet nie odpisał...

 

wydaje mi się, że to jednak trochę nie w porządku.

 

Ja myślę, że tu jest pies pogrzebany. Przyjaciel może(ale nie musi) pożyczać kasę. I nie powinieneś mieć o to żalu. No i bądźmy dorośli, prosisz o pożyczkę(stawiasz kogoś w chujowej sytuacji) i oczekujesz, że ktoś się będzie tłumaczył? Aras...... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę, że tu jest pies pogrzebany. Przyjaciel może(ale nie musi) pożyczać kasę. I nie powinieneś mieć o to żalu. No i bądźmy dorośli, prosisz o pożyczkę(stawiasz kogoś w chujowej sytuacji) i oczekujesz, że ktoś się będzie tłumaczył? Aras......

 

Hmm, tak biorę to pod uwagę, ale zawsze mi się wydawało, że na tym polega jednak przyjaźń. Poza tym poczułem się tak, nie masz kasy, to się nie spotykamy z Tobą, chociaż sami zaproponowaliśmy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, tak biorę to pod uwagę, ale zawsze mi się wydawało, że na tym polega jednak przyjaźń. Poza tym poczułem się tak, nie masz kasy, to się nie spotykamy z Tobą, chociaż sami zaproponowaliśmy.

 

No dobrze, ale mówisz: Chłopaki, sorki, nie mam hajsu żeby balować w ten weekend. I z Twojej strony to koniec. Gdyby czuli się finansowo mocni, pewnie byś usłyszał: Nie pierdol idziemy chlać, Postawimy Ci i damy radę :D Może sami mieli hajsu na styk. Wyszli z inicjatywą towarzyską, a Ty skontrowałeś prośba o pożyczkę....... :) Dobrze wiesz, że tak się nie wystawia przyjaźni na próbę, bo nie prosiłeś o pożyczkę na jedzenie czy leki a na imprezowanie. Różnica ogromna moim zdaniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tu się mylisz "bo nie prosiłeś o pożyczkę na jedzenie czy leki a na imprezowanie" na dojazdy do pracy i na żarcie, do tego rozjebał mi się telefon i musiałem wydać kasę, żeby kupić nowy, żeby ludzie mogli do mnie dzwonić, żeby mi proponować pracę. Wkazdym razie poradziłem sobie w inny sposób. Zresztą to już nie ważne. Cały czas o tym myślę i raz mi się wydaje, ze jest tak jak mówisz, a raz że jest jednak trochę inaczej. Ale być może masz rację, pewnie za jakiś czas dopiero nabiorę dystansu i perspektywy, w której coś się rozjaśni.

 

Zresztą tu nie chodzi o ten jedyny przykład, są też inne sytuacje. Po prostu kiedyś czytałem książkę, o której pisałem tu: http://braciasamcy.pl/index.php/topic/1210-marzec-tomasz-facet-z-jajami/  i bardzo mi utkwił rodział o szczerości i co jakiś czas mi się przypomina i się zastanawiam, jest tak, czy nie, czy rzeczywiście powinienem to zrobić czy nie. Bo to głupio trochę tak, jak chcesz się wyżalić, a ktoś Ci pierdoli, ze się nie starasz itp. Albo widzisz, że kogoś coś męczy i się nie pdozieli tym z Tobą, będzie udawał kozaka.

 

Zresztą zainstalowałem sobie w głowie taki mechanizm, że jak coś o kimś pomyślę, to sprawdzam czy to nie projekcja, przypasowuje te słowa do siebie i co jest najdziwniejsze, że w zasadzie co bym nie wymyślił, to pasuje do mnie, także czasami po prostu już głupieje, bo dochodzę, do wniosku, że rzeczywiście, niema sensu nic mówić, bo to tak jakbym opisywał siebie, mówiąc o kimś. Idzie zwariować.

 

Heh i sam napisałem, że ktoś nie chce się wyżalić, a teraz sam poiszę, ze niema sensu. Widzicie jak to działa, kurwa wszystko można poddać w wątpliwość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aras, ale wiesz że ja Ciebie nie oceniam? :) I oczywiście że nie wiem o tych rzeczach, o których nie piszesz, a przez to moja ocena może być błędna..... Niemniej, drogi Arasie, masz coś co się nazywa sumieniem, albo wewnętrzną sprawiedliwością, albo nazywaj to jak chcesz ;) I myślę, że Twój wewnętrzny głos, prawidłowo mówi Ci: co i dlaczego się stało. Tylko my ludzie mamy czasem taką słabość do ignorowania, udawania że się go nie słyszy, zagłuszania go, lub samooszukiwania, że powinno być inaczej, bo przecież nasz egoizm zawsze na 1 miejscu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie przyjaźń na ziemi nie istnieje. Mimo to staram się być dla innych przyjacielem, dlatego, że bycie dla kogoś przyjacielem obrałem jako wartość - ideał do którego chcę dążyć. Natomiast nie oczekuję, że ktoś mi się odwdzięczy przyjaźnią. Dlatego ciężko mi powiedzieć czy mam przyjaciół. Mam rodzinę i bardzo dobre znajomości. Nie mydlę sobie oczu altruizmem, który jest wymyślony. Jak pomagam, to dlatego, że chcę zrobić coś dobrego i przez to poczuć się lepiej. To jest egoistyczne zachowanie. Mówiąc inaczej widzę korzyść w przyjaźni, ale nie jest to korzyść związana z oczekiwaniem na wzajemność, czy jakieś korzyści materialne. 

 

Z kobietami nie można się przyjaźnić z prostego powodu. Odebrane mogłoby to być dwuznacznie i przeważnie tak jest odbierane. W takim układzie kobiety są nastawione na "wykorzystywanie", a to włącza we mnie już nie tak przyjemny mechanizm psychologiczny. W stosunku do kobiet uznaję co najwyżej koleżeńskość, którą traktuję jako element występujący w danej społeczności.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam paru przyjaciół. Ale jak wcześniej wspomniano, lepiej sprawdzają się znajomości od "gówniarza". Owszem, "dorasta się" później w różnych kierunkach, ale w większości przypadków kwintesencja zostaje. Nowe znajomości "za dorosłego" nie do końca się sprawdzają, bo to poligon zysków i strat obydwu stron (taki to już zjebany zachodnio-kapitakistyczno-telewizyjno-wzorcowy świat mamy :-) (choć nie powiem - z moim i starszymi pokoleniami lepiej złapać więź kładąc z natury chuj na "otoczenie") ;-)

Kończąc na tych cipach w głowach przyjaciół przed nami. Taką sytuację znów mamy tylko w naszej kochanej "zachodniej kulturze". Moim zdaniem to tylko komplement w tych czasach dla "przyjaciół" jak i dla mnie (że się z debilami nie zadaje), że jak już się wjebali w jakieś sytuacje to nie robią samobójczych działań (otoczenie społeczno-prawne) ;-)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rodzisz sie i umierasz zawsze sam, milosc i przyjazn konczy sie tam gdzie JAKIEKOLWIEK korzysci sie koncza dla drugiej osoby, moze to byc nawet status, nie koniecznie same dobra materialne. jesli ktos znalazl cos ponadczasowego ponad ten cały syf to gratuluje, tez bym chciał ale juz straciłem nadzieje, patrze tylko na siebie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sergiej, masz dużo racji. Ale z drugiej strony, jak masz świadomość swojego ego (i egoizmu) to podczas spotykania różnych ludzi też możesz je obserwować. I wtedy patrzysz z jakimi ludźmi najlepiej się tobie przebywa. Ego, niech tam sobie bryka, ale Ty obserwuj swoje odczucia na innych ludzi. Ja, od jakiegoś roku poznaję coraz to lepsze egzemplarze. I chociaż wiem, że zobaczę ich max kilka razy w życiu, to i tak świetnie mi się z nimi przebywa.

Kumple ze szkoły - nie o wszystkim z nimi pogadasz, zwłaszcza jak zauważasz dużą przepaść między ich poziomem rozwoju a swoim. Jak jesteś wyżej, to trzeba schodzić do ich poziomu żeby móc w ogóle wymieniać informacje.
Nowo poznani ludzie - jak znajdziesz kogoś, kto jest na Twoim poziomie, to pogadasz z nim o wszystkim, ale kontakt się bardzo szybko urwie, bo nie macie swoich wzajemnych 'matryc emocjonalnych'.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rodzisz sie i umierasz zawsze sam, milosc i przyjazn konczy sie tam gdzie JAKIEKOLWIEK korzysci sie koncza dla drugiej osoby, moze to byc nawet status, nie koniecznie same dobra materialne. jesli ktos znalazl cos ponadczasowego ponad ten cały syf to gratuluje, tez bym chciał ale juz straciłem nadzieje, patrze tylko na siebie

cos ponadczasowego? miedzy ludzmi zawsze bedzie jakis interes predzej czy pozniej, ponadczasowym to jest sie chyba tylko samemu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyjaciel? Ktoś w którego towarzystwie jesteś tak dogłębnie naprawdę sobą. Przy którym możesz 'włączyć tryb radosnego dziecka' który tkwi w każdym z nas. Spontaniczną naiwność w podejściu do świata. Ktoś, kogo możesz nie widzieć rok a po spotkaniu - rozmawiać tak jakbyście nie widzieli się co najwyżej dzień. Bez gadek o pierdołach dla podtrzymywania samej gadki itd. To ktoś, z kim jesteś wiele poziomów bliżej emocjonalnie.

 

Podnieśliście Panowie, że większość przyjaciół to ci z lat dziecinnych/młodzieńczych. Identyko jest u mnie. Porozjeżdżali się po całej Polsce ale i tak co raku staramy się raz czy dwa razy spotkać i wspólnie coś pobroić. Ostatni moi 'przyjaciele' to ludzie, których poznałem na II roku studiów. Potem - wyłącznie znajomości, bliższe i dalsze, ale znajomości.

 

Gości ze studiów nie widziałem równie 10 lat - telefon jeden, drugi - namówiliśmy się na kwadracie. Zajechałem, mając w sercu obawę jak ta dekada niewidzenia wpłynie na nas, nawet namowiłem się, że o danej godzinie bracia wykonają do mnie telefon a ja w razie czego powiem, że pilnie muszę zmykać do domu. No więc wchodzę na to II piętro, dzwonię do drzwi i .... znajome mordy. Super, fajnie ze jesteś, siadaj, bach-tach-ciach, gadka taka, siaka, śmiechy. Chryste, nie widzieliśmy się dekadę a sytuacja taka, jakbyśmy spotkli się po weekendzie! To jest tak, jak się ma coś, co można nazwać 'identyczną wibracją', pokrewieństwem emocjonalnym czy ki czort wie czym. To był rok 2009, mroźny lutowy piątek :)

 

Chyba 'przyjaciół' najłatwiej poznać na tym etapie życia, kiedy jesteśmy najbardziej otwarci na relacje z innymi ludźmi. Kiedy nie kalkulujemy. Właśnie w dzieciństwie i w latach młodzieńczych. Później to już jakoś tych przyjaźni się nie nabywa. Owszem, nawet bardzo bliskie znajomości ale ... znajomości.

 

Czy można się przyjaźnić w kobietą? Napisałbym raczej, że być w bardzo zażyłej lecz nieseksualnej relacji. Można. Choć powiem szczerze, napiszę tak z ręką na sercu, że moje 'najbliższe znajome kobiety' pomimo relacji teoretycznie nieseksualnych - są w moich oczach atrakcyjne urodą. Więc ten podtekst seksualny zawsze gdzieś w głębi się czai, nawet jeśli nie pierwszoplanowy.

 

I @Leon ma rację. Tak jak u nas mężczyzn w relacjach znajomości damsko-męskich zawsze gdzieś się przewija choć malutki i ukryty ale motyw seksualny (niech mi ktoś przyzna że nigdy nie zastanawiał się a jak jego ładna bliska znajoma-koleżanka wyglądałaby ssąc na kolanach albo jak brałoby się ją od tyłu!) tak u kobiet, podświadomie i instynktownie - do czego ta męska 'bliska znajomość' może im być teoretycznie przydatna.  Życie.

 

S.

 

S.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.