Skocz do zawartości

Ciemniejsza strona każdego "dobrego" człowieka


Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Chciałbym poruszyć pewien temat i zobaczyć czy moje sądy to tylko własny wymysł czy ktoś z was ma podobne doświadczenia. Będę tutaj mówił głownie o sobie, ale tylko tak będę w stanie to przedstawić w jasny sposób.

Zauważyłem, że kiedy byłem na pewnym etapie rozwoju (dość wysokim) to mało obchodziły mnie problemy innych, nie szczególnie przejmowałem się też empatią bo wiedziałem że sporo ludzi po prostu potrzebuje chwili uwagi zamiast rzeczywistej pomocy. Raczej zamknąłem się na sądy innych i brałem odpowiedzialność za każdą decyzje dzięki czemu nie miałem też żadnego poczucia winy względem kogokolwiek. Wszedł cały temat NoFap i ponad 3 miesięczna    abstynencja spowodowały, że poznałem swoją "ciemną stronę". Zauważyłem, że ograniczenia to po prostu ucieczka od odpowiedzialności, zacząłem rozumieć wybory innych i kompletnie nie rozumieć ich głupoty. Uznałem że nie warto łączyć się w grupy, tak jak jest to w szkole chociażby gdzie każdy się "wspiera" nawzajem dochodząc do momentu gdzie jest ważny egzamin i oblewają go tak czy inaczej. Zacząłem dobrze czuć się w swojej skórze, głowa podniesiona do góry, długie kontakty wzrokowe, sylwetka wyprostowana, zero reakcji na narzekanie itd bo uznałem że skoro ja biorę odpowiedzialność za swoje życie i udaje mi się to robić i wiem że wcale to nie jest trudne to dlaczego do cholery mam się przejmować sprawami innych.
I sumując wszystko to co napisałem, spotykam się z częstymi kontaktami wzrokowymi a nawet zauważyłem, że ludzie niechętnie koło mnie przechodzą. Od małego każdy mówi żeby się nie wychylać wpajając swoje ograniczenia i te która posiada okoliczna społeczność ale kiedy to my przejmiemy pałeczkę nad swoimi decyzjami, zauważamy z czasem jak OGROMNE są ich ograniczenia. Że pod tą przykrywką agresorów, uciśnionych w modlitwie pobożnych, tych nauczycieli, zwykłych ludzi oceniających nas na okrągło, są tysiące niewykorzystanych decyzji i żal, który jest przykryty chęcią wywierania wpływu, łączenia się w grupy i posiadania racji. A co owi ludzie robią to zwykłe podtrzymywanie wizerunku bazujące na ludzkich emocjach i wzbudzaniu poczucia winy swoimi historyjkami/gestami/spojrzeniami/pieprzonej wyimaginowanej przynależności i poczucia bycia lepszym bo "grupa".

I co mnie wkurza, że ludzie będą nas akceptować dopiero kiedy skulimy ogon i pozwolimy przejąć inicjatywę komuś innemu. Wtedy każdy nas będzie tolerował i akceptował przez chwilę, aż niezauważenie staniemy się popychadłami ludzi, którzy w społeczne gierki są uczeni od dzieciaka. I pojawia się pytanie, czy warto? Chce po prostu być pewny, że robię dobrze bo takich tematów choćby jak na tym forum w rzeczywistości nie porusza nikt. Wszędzie jest autopilot a jeśli ktoś taki jaki jak ja czy wy siedzi w rozwoju i poznaje świat od tej ciemniejszej strony i widzi te wszystkie ABSURDY to zaczyna się zastanawiać na pewnym etapie czy to z nami coś jest nie tak czy jednak z nimi.

Dodając, zauważyłem że jeśli nie okazujemy empatii ludziom bo wiemy, że tylko chcą wzbudzić w nas poczucie winy to z czasem automatycznie w ich oczach stajemy się drapieżnikami i wrogami. Ostatnio słuchałem o Trójkącie Dramatycznym Karpmana i o tym też, że każda ofiara potrzebuje wybawiciela i drapieżnika. Czasami zauważam, że ludzie właśnie na siłę szukają winowajcy bo sami nie potrafią uwierzyć że wina leży po ich stronie. Lepiej się połączyć z kimś i znaleźć wspólnego wroga. I ci ludzie chodzą do kościoła/nazywają siebie dobrymi ludźmi/przekonują inne ofiary(nieświadome) do własnego zdania i tworzy się piękne koło.

Bardzo ciekaw jestem Waszych spostrzeżeń na ten temat bo być może tylko ja mam nasrane w głowie i sam na siłę czegoś doszukuję. :) 

  • Like 7
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja widzę to w ogólnych zarysach bardzo podobnie jednak uważam, że ludzie mają prawo tkwić w tym w czym chcą tkwić.

Wzięcie odpowiedzialności za siebie i swoje szczęście i swoje pragnienia faktycznie zmienia wszystko, nie ma już nikogo na zewnątrz kto byłby za coś odpowiedzialny w moim życiu.

Ludzka natura jest jaka jest i jasne i ciemne strony są jej immanentną częścią tak jak świadomość i nieświadomość, często nie chcemy ich widzieć w sobie i wtedy przychodzą z zewnątrz.

Wg mnie nie ma żadnych etapów rozwoju jest tylko proces coraz lepszego zrozumienia siebie i jedynym wyznacznikiem jest wg mnie szczęście.

Inni są jacy są i tylko od nas zależy jak ich postrzegamy, każdy ma swoja drogę do siebie i jak szanujesz siebie to i innych, nie ma wg mnie możliwości wejścia w świat kogoś innego by go zobaczyć w całej pełni.

Mnie na dziś inni obchodzą bardzo mało i warunkowanie sobie samopoczucia porównaniami jest po prostu ucieczką od siebie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo w tych przemyśleniach trafnych uwag, mam podobne przemyślenia.

 

Brak empatii i pochylania się nad innymi sprawia że mają nas za skurwysyna.

Brak przejawów integracji z grupą sprawia że stajemy poza nawiasem, konsekwencją, kręgosłup moralny i podniesione czoło sprawia że zaczynają się nas bać i nie lubić.

Podobnie jak brak narzekań z naszej strony na zły los i skurwysyństwo innych.

Najlepiej jak w grupie można się dowartościować na innych, wtedy nasze słabości i wady bledną, nie zwracamy na nie uwagi. Osoba która nie narzeka, ma "podniesione" czoło to osoba której trzeba się obawiać szczególnie jej wzroku i cynicznego uśmiechu bo zaczynamy się przy niej czuć mali i mało warci.

Ludzie uwielbiają się porównywać, obrabiać sobie dupę, wzmacnia to grupy koleżeńskie i pogłębia podziały między innymi grupami. Za to daje poczucie przynależności do grupy, w grupie raźniej, w grupie czujemy się silniejsi oraz coś warci.

A ktoś kto stoi obok, nie chce integracji, nie narzeka, nie okazuje współczucia i nie chce brać udziału w rytualnym marudzeniu i obrabiany dupy innym to ktoś kogo trzeba się obawiać bo jest jak lustro i pokazuje jacy śmieszni i maleńcy jesteśmy.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Scantrax napisał:

mało obchodziły mnie problemy innych

Logika wyraźnie mówi że to problem innej osoby. Nie twój. Ale społecznie "naganne" jest powiedzenie wprost "to nie mój problem", bo społeczeństwo - jako organizm - jest z natury pasożytnicze, kosztem jednostek które je tworzą.

15 godzin temu, Scantrax napisał:

zamknąłem się na sądy innych

Każdy ma prawo do swoich sądów/osądów, i nie mnie ich za to oceniać. Tak jak mają prawo do swojej dupy. Jest ich, należy do nich, i osąd jest ich własnym świadectwem, a nie odniesieniem do tego co sądzą - mnie.

15 godzin temu, Scantrax napisał:

nie miałem też żadnego poczucia winy względem kogokolwiek

Poczucia winy... może raczej sam wobec siebie nie udzielałeś osądu. Sam zwrot "poczucie winy" jest manipulacją społeczną, dość często zresztą wykorzystywaną; jest zachowaniem społecznym wyuczonym.

15 godzin temu, Scantrax napisał:

poznałem swoją "ciemną stronę"

Kto wskazał Ci która strona jest jasna, a która ciemna? Komu Ty udzieliłeś prawa wartościowania Twoich myśli?

Więc skąd pewność że to naprawdę ta "ciemna"? Tyle wiemy o sobie, ile zostało sprawdzone.

15 godzin temu, Scantrax napisał:

zacząłem rozumieć wybory innych i kompletnie nie rozumieć ich głupoty

Ja mam odwagę przyznać, że jestem ograniczony, i w ramach aktualnej egzystencji nie zawsze rozumiem motywy/wybory/działania innych, niepodległych jednostek ludzkich.

Przyznaję też sobie prawo do oceny tychże - na takich zasadach, na jakich przyznaję im prawo do oceniania moich działań.

15 godzin temu, Scantrax napisał:

Uznałem że nie warto łączyć się w grupy

Nigdy nie docierał do mnie ascetyzm w tej wersji, gdzie sami dobrowolnie pozbawiamy się jakichś wartości/możliwości/zysków/ułatwień, wynikających z działań "w grupie".

15 godzin temu, Scantrax napisał:

zauważyłem, że ludzie niechętnie koło mnie przechodzą

To jest naprawdę fakt obiektywny, czy też jedynie interpretacja życzeniowa? Twoja interpretacja poczynań niezależnych jednostek ludzkich.

15 godzin temu, Scantrax napisał:

Od małego każdy mówi żeby się nie wychylać wpajając swoje ograniczenia i te która posiada okoliczna społeczność

Zachowania społeczne wyuczone są dokładnie takie - wyuczone. Bez wartościowania - bo zachowanie społecznie pozytywne, może mieć negatywną wartość dla jednostki (społeczeństwo jako pasożyt jednostki).

Tym niemniej, są/istnieją zachowania zarówno społecznie jak i personalnie pożyteczne.

15 godzin temu, Scantrax napisał:

są tysiące niewykorzystanych decyzji i żal, który jest przykryty chęcią wywierania wpływu, łączenia się w grupy i posiadania racji

Jako zwolennik selekcji warunkowanej czasowo, muszę tu zaprotestować przeciw takiej formie wyrażenia tego zjawiska. W danej chwili czasu, dana jednostka może mieć żal, może mieć chęć wywierania wpływu, może chcieć "przynależeć" i miliardy innych zachowań - ale są to zachowania rozdzielne czasowo, i generalizowanie w ten sposób nadmiernie je upraszcza.

Dostrzegasz fakt i mówisz "mur", a ja mówię "cegły". Mówisz "społeczeństwo", ja mówię "jednostki ludzkie".

Stąd prosta droga do sytuacji, gdzie ludzie rozumiejący "społeczeństwo" jednocześnie nie rozumieją ludzi.

15 godzin temu, Scantrax napisał:

ludzie będą nas akceptować dopiero kiedy skulimy ogon i pozwolimy przejąć inicjatywę komuś innemu

Jeśli jako świadoma jednostka ludzka, dobrowolnie przekazuję jedno dobro tzw. "inicjatywę" innej jednostce, w zamian za dobro zwane "akceptacją", to z czym mamy do czynienia? Z dobrowolną umową jednostek.

Jeśli jedną z jednostek zastąpimy tzw. "społeczeństwem" to mamy umowę społeczną.

Ale to my sami musimy sobie odpowiedzieć, czy wymieniamy wartości równoważne, czy też "sprzedajemy się za miskę soczewicy".

15 godzin temu, Scantrax napisał:

Wtedy każdy nas będzie tolerował i akceptował przez chwilę

Znowu to samo - czy to są dla nas wartości równoważne temu, co musimy za nie oddać.

15 godzin temu, Scantrax napisał:

Chce po prostu być pewny, że robię dobrze

Czyli innymi słowami, w oczach innych jednostek ludzkich, szukasz osądu swoich przemyśleń?

Tak jak Ty, i inne jednostki mogą się mylić.

Prawdziwej pewności nie uzyskasz nigdy w tym świecie - i moim zdaniem, umiejętność zaakceptowania tego faktu, jest jednym z wyznaczników etapu rozwoju jednostki.

 

Natomiast słowo "dobrze" samo w sobie jest tworem wyuczonym społecznie. Cofnij się o pięćset lat, i odpowiedz - "czy dobrze jest palić heretyków na stosie?". Albo jedź do Afryki, i odpowiedz sobie na pytanie "czy dobrze jest mordować nosorożce, aby wyżywić swoją rodzinę?".

 

15 godzin temu, Scantrax napisał:

Wszędzie jest autopilot

Przechodząc na autopilota oddajesz dobrowolnie prawo do decydowania o samym sobie, swoją "wolną wolę". Pod prawem właśnie wolnej woli, masz do tego prawo. Powstrzymuje się od oceniania tego, pozwalając innym działać wedle swej woli... chociażby po to by nie trafiła mnie kurwica.

15 godzin temu, Scantrax napisał:

czy to z nami coś jest nie tak czy jednak z nimi

Usiłujesz zastosować wyuczone wartościowanie zachowań, w celu dokonania polaryzacji/podziału wolnych jednostek ludzkich na dwie przeciwstawne grupy.

To tak nie działa. To wielki kwantyfikator - "oni", "my", "wszyscy", "nikt".

Jedne jednostki podejmują niezależnie jedne decyzje, inne jednostki podejmują inne decyzje - każda jednostka podejmuje niezależne decyzje w obrębie swej wolnej woli. To wszystko - zero wartościowania.

 

15 godzin temu, Scantrax napisał:

jeśli nie okazujemy empatii ludziom bo wiemy, że tylko chcą wzbudzić w nas poczucie winy to z czasem automatycznie w ich oczach stajemy się drapieżnikami i wrogami

"Oddaj mi swoją zabawkę, a jak nie to będę smutna i będę płakać".

"Jak się ze mną nie ożenisz, to pomyślę że mnie nie kochasz".

To Ty wybierasz swoją wolną wolą, co chcesz innym jednostkom okazywać, w jakie interakcje z nimi chcesz wejść, w jakie umowy wymiany wartości/dóbr. Czy chcesz ponieść społeczne koszty swoich wyborów.

To inne jednostki swoją wolną wolą decydują, czy interakcje z Tobą są dla nich pozytywne czy negatywne - i mają do tego prawo.

 

A na prosty chłopski rozum - "jak się nie podoba, to kij ci w oko". Jest mądrość w ludowych porzekadłach.

15 godzin temu, Scantrax napisał:

ludzie właśnie na siłę szukają winowajcy bo sami nie potrafią uwierzyć że wina leży po ich stronie

Trochę już żyję, ale jeszcze nie spotkałem nikogo, kto powiedziałby z pełnym przekonaniem że wybrał postępowanie/działanie po linii zła. Za to (szczególnie wśród kobiet) spotkałem się z przypadkami, że dana jednostka modyfikowała swoje wspomnienia, byleby tylko ochronić sama siebie przed taką konkluzją. "Bo on bił, pił, i właściwie też gwałcił, bo to zły człowiek był".

Swoją drogą, bardzo dobrze ująłeś to w słowa.

15 godzin temu, Scantrax napisał:

być może tylko ja mam nasrane w głowie i sam na siłę czegoś doszukuję.

Nie, nie tylko Ty. Jest trochę tych "patrzących samodzielnie, widzących więcej".

Zapomnij że to "pieśń Solidarności", i po prostu przeczytaj słowa:

 

Aż zobaczyli ilu ich, poczuli siłę i czas
I z pieśnią, że już blisko świt, szli ulicami miast
Zwalali pomniki i rwali bruk - Ten z nami! Ten przeciw nam!
Kto sam, ten nasz najgorszy wróg! A śpiewak także był sam

Patrzył na równy tłumów marsz
Milczał wsłuchany w kroków huk
A mury rosły, rosły, rosły
Łańcuch kołysał się u nóg...

 

Czy też ten autor

Kazimierz Wierzyński

"Zawracanie głowy"

 

Co mi Pan głowę zawraca:
Godność ludzka,
Ja panu mówię – gnój,
Ponieśliśmy śluzy, chlusnęło narodem,
Popłyną jak powódź i płynie
Jako mówią,
Na nowe życie
A ja panu mówię,
Jeden procent jest nasz,
Jeden procent jest czegoś wart.
A reszta!
Do kina płynie, do żarcia,
Na ubaw miejski,
Na chamstwo z kastetem.
Nie pytaj pan, co to kosztuje,
Co z nimi potem zrobić
I na co ich wymienić –
Na godność ludzką.


Nie zawracaj Pan głowy,
Ja panu mówię gnój,
Zaorze się to i zasieje,
Trudny płodozmian,
Ale od czego nasza kultura,
Agrykultura, humanizm,
Inżynierowie dusz, obmyślą
Od czego zaczynać,
Jak podciągnąć tę nadbudowę.
Tylko mój panie bazą jest gnój
Gnój pospolity, nawóz pod ziarno,
Gówno za pozwoleniem, nie żadna godność,
Nie żadna ludzkość.
To się wyprodukuje
Gdy przyjdzie czas.

 

PS: Dawno nie widziałem tematu który aż tak pobudziłby moje szare komórki. Gratulacje.

W zamian, zastanów się proszę @Scantrax jakim kluczem kierowałem się wybierając słowa do pogrubienia. Słowa, sposób wyrażenia idei zawartej/ograniczonej/zdefiniowanej w ułomnych znakach/symbolach. Najbardziej wartościowe wnioski to te, które odkrywamy samodzielnie.

Edytowane przez Kespert
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.