DOHC Opublikowano 26 Września 2020 Udostępnij Opublikowano 26 Września 2020 Kiedyś tłumaczyłem, nie było z tego nigdy nic dobrego. Potem byłem chamski, wygrywałem, przegrywałem ale było o wiele lepiej. Teraz olewam. Cokolwiek się stanie, argumenty nie działają - nie ważne. Lubię siebie. W dawnej pracy nauczyłem się, że jak wiem, że jeśli WIEM że jest jak mówię to bronię tego bezdyskusyjnie. Ale jeśli argumenty nie działają to olewam temat. Awantura? Nie ważne, lubię siebie. Ktoś gada bzdury i nie dociera? Nieistotne, jestem odpowiedzialny. Jakiś śmieć wykrzykuje coś pod moim adresem? Ja jestem odpowiedzialny za swoją reakcję, szkoda spluć takiemu w mordę. Nie ważne, lubię siebie, jestem odpowiedzialny za swoje zachowanie i emocje (każdy jest, ale również każdy został zaprogramowany na wyuczone sytuacje jak np środkowy palec, nasza podświadomość uważa się np za frajera, w praktyce niewiele osób nad tym panuje, ja się dopiero uczę) i złość jest moją decyzją tak jak olanie tematu. Polecam każdemu książki Marka Kotońskiego oraz publikacje Briana Tracy, obaj twórcy to świetne połączenie wzajemnie się uzupełniające. 3 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
salt0 Opublikowano 27 Września 2020 Udostępnij Opublikowano 27 Września 2020 (edytowane) 3 godziny temu, DOHC napisał: Cokolwiek się stanie, argumenty nie działają Dlatego nie ma co dyskutować z durniami. Ale nie znaczy to, że człowiek powinien dawać sobie wejść na głowę. Niezdrowo jest chować swoją agresję. Wrzodów się można nabawić. 3 godziny temu, DOHC napisał: złość jest moją decyzją tak jak olanie tematu Dokładnie tak. Jeśli dajesz się ponieść złości to razem z durniem szczekacie na siebie jak psy przez płot, śmiech na sali. Jednakże świadome wejście w złość i agresję to potężna broń oraz naturalna część osobowości zdrowego samca. Edytowane 27 Września 2020 przez salt0 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi