Skocz do zawartości

Terapia


Raar

Rekomendowane odpowiedzi

Sprawa wygląda tak, że nieco ponad rok temu po moim pierwszym "prawdziwym" ale jednak dość krótkim związku wpadłem w depresję i postanowiłem (jeszcze wtedy nie zdając sobie sprawy z moich problemów, nawet tej depresji do końca) udać się do psychologa ale w sprawie moich problemów z zawieraniem relacji, szczególnie z kobietami.

Wybór padł na psychoterapeutkę w podobnym wieku do mojego (30~ lat), nurcie psycho-dynamicznym po psychologii, ze sporym doświadczeniem m.in. w placówkach i szpitalu.

Sprawnie pokierowała mnie już na samym początku do psychiatry, biorę antydepresanty bo miałem wcześniej m.in. myśli samobójcze, beznadziejny nastrój, prawie nie spałem i nie wychodziłem z łóżka.

Warunek tej terapii był też taki, że muszę odstawić wszelakie narkotyki, którymi jak mi się wtedy wydawało "ratowałem się" a tak naprawdę ryły mi beret.

Mój problem jak się po części diagnostycznej okazało jest związany z zaburzeniem osobowości unikającej, dlatego nie potrafię z nikim zawierać głębszych znajomości, brak przyjaciół (miałem w życiu kilku ale z każdym coś odwaliłem i wszystko się kończyło) no i brak dziewczyny a ostatni krótki związek również podświadomie sabotowałem.

Przez rok praktycznie nic się nie ruszyło (wiem, że leczenie mojego problemu w tym nurcie to lata), jestem jednak dużo bardziej świadomy, umiem nazywać już większość uczuć, emocji, zauważam już od jakiegoś moje schematy działania, obserwuje je co raz "bliżej" (np. 30min po takiej akcji z kimś a nie po miesiącach czy latach).

Chciałem spróbować innego nurtu bo ten mnie jednak trochę niecierpliwi ale wiem, że ten jak już pomoże mi się uleczyć to raz a dobrze.

 

Chodzi mi o Waszą ocenę czy ktoś już miał chociaż nieco podobne problemy lub tego typu terapię i leczenie przyniosło pożądany rezultat?

 

Inną kwestią jest to, że ja poza terapią i tym obserwowaniu moich schematów itp. nie robię za wiele.

Terapia w tym nurcie nie może mi powiedzieć co mam zmienić w swoim życiu, żeby ten proces przyspieszyć.

Większość czasu to praca, komputer, porno, dwa razy w tygodniu jakaś aktywność fizyczna solo.

Brak znajomych poza pracą, już o dziewczynach nie wspomnę. Mam całkiem fajne auto i zazwyczaj to nim się poruszam wszędzie, nawet jak wychodzę np. pobiegać to jadę gdzieś na zadupie do lasu.

Nadal mam problemy z m.in. samooceną, porównuje się do innych i to u mnie uaktywnia chęć unikania kontaktu z kimkolwiek.

W pracy dostałem ostatnio od koleżanki komplement (oczywiście dotyczący auta a nie mnie) ale poza podziękowaniem nie wiedziałem co jej mogę powiedzieć, żeby podtrzymać rozmowę, zawsze mam pustkę jak chcę z kimś porozmawiać. W tym wszystkim najgorsze, że jestem ekstrawertykiem, który zamyka się samotnie w domu... rozmowy z ludźmi, szczególnie kobietami zdecydowanie dodają mi energii. Właśnie przez taką niemożność rozmowy czuje się dużo gorzej.

 

 

Sory za ten chaos w wypowiedzi ale chyba jak się pisze to co myśli na bieżąco i pisze to tak wychodzi.

Edytowane przez Raar
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 hours ago, Raar said:

psychoterapeutkę w podobnym wieku do mojego (30~ lat), nurcie psycho-dynamicznym po psychologii, ze sporym doświadczeniem m.in. w placówkach i szpitalu

Spore doświadczenie to właśnie 30 lat, ale PRAKTYKI.

Jest spora szansa, że jej pierwsi pacjenci jeszcze nie zakończyli terapii. Bierz na to poprawkę.

23 hours ago, Raar said:

Terapia w tym nurcie nie może mi powiedzieć co mam zmienić w swoim życiu, żeby ten proces przyspieszyć.

Żadna terapia nie da Ci gotowej recepty.

Każda (zasadniczo) ma na celu taką zmianę Ciebie, abyś SAM wiedział, co TY musisz zmienić w swoim życiu.

23 hours ago, Raar said:

porównuje się do innych

Jest tylko jedno usprawiedliwienie porównywania się do innych - kiedy patrzysz, czy możesz im w czymś pomóc.

23 hours ago, Raar said:

jestem ekstrawertykiem, który zamyka się samotnie w domu...

Czy jesteś ekstrawertykiem z własnej potrzeby, czy też została Ci ta potrzeba wszczepiona przez rodzinę/społeczeństwo/porno?

Pomyśl, nie odpowiadaj.

23 hours ago, Raar said:

rozmowy z ludźmi, szczególnie kobietami zdecydowanie dodają mi energii

Wcześniej pisałeś o narkotykach.

Szybki strzał, kop endorfinowy, chwila haju i co potem... Ten sam mechanizm. Kobieta, samochód, koka, alkohol, kasa...

Nie szukaj szczęścia w ZEWNĘTRZNYCH czynnikach - chyba że najpierw możesz z pełnym przekonaniem powiedzieć "JA CHCĘ".

Szczęście to nawyk, nie potrzeba wymagająca ciągłego zaspokajania.

 

I nie przejmuj się jeśli się nie rozumiemy - każdy, KAŻDY człowiek jest inny, i KAŻDY ma własną drogę.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Raar napisał(a):

Mój problem jak się po części diagnostycznej okazało jest związany z zaburzeniem osobowości unikającej, dlatego nie potrafię z nikim zawierać głębszych znajomości,

Zaburzenie unikające czy styl unikający to konkretny problem ale z tego co mi wiadomo da się to wyleczyć.

 

Jak chcesz przyśpieszyć proces leczenia to dużo musisz sam robić. Zbadaj temat od podszewki, czemu takie coś się stało i co zrobić by sobie pomóc i osobm, z którymi wchodzisz w relację. 

Nie jest to łatwe bo musisz się ze swoimi strachami zmierzyć ale ja raczej nie widzę innego wyjścia jak podejść na poważnie. Prywatnie według mnie wizyta raz w tygodniu to lipton - o wiele za mało. 

 

Na pewno da radę z tego wyjść ale szukaj info na anglojęzycznych googlach, w książkach po ang i oczywiście na YT.

 

Trzymaj się.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przerobiłem kilku psychoterapeutow ostatnio i w końcu trafiłem na kogoś sensownego. Metod jest sporo i musisz wybrać która ci odpowiada, bo to ty decydujesz jak się leczysz. Powtórzę ty się sam leczysz z pomocą psychoterapeuty. Jak sam nie będziesz grzebał, dociekał jakie masz podłoże to nikt ci nie pomoże i psycholog będzie szczęśliwy bo sesje będą trwały w nieskończoność i pieniądze będą wpływać na konto. 

 

Mi ze względu na spie**e dzieciństwo, problemy w relacjach i powracające problemy własną samoocena wyszło logicznie, że mam osobowość lękowo-unikajaca. Podobno najgorszy że sposobów pojebania. Lekarz przepisał antydepresanty, ale powiedziałem jebac to i zabieram się za podstawy.  Mi, podkreślam mi, najbardziej podeszla terapia EFT. Psychoterapia oparta na emocjach, bo ich nie rozumiem, bo nie mogłem ich okazywać. Dzięki temu zaakceptowałem jaki jestem i zaczynam dojrzewać do wybaczania. 

 

IMO wszystkie problemy z depresja zaczynają  się w dzieciństwie i manifestuja w życiu dorosłym, bo wtedy uświadamiamy sobie ze nie potrafimy poradzić sobie z danymi emocjami, bo wiemy jak.  Mamy dziury których nie umiemy wypełnić. Dziury, które wypychamy z pamięci, doświadczenia o których podświadomość każe zapomnieć i je ukrywa abyśmy przetrwali. Wspaniały mechanizm samoobrony przed samym sobą. 

 

Jak u ciebie ok z angielskim to polecam na YT  stare programy John Bradshaw Homecoming. Warsztaty które tam prowadzi są naprawdę mocne. Polecam też jego książke pod tym samym tytułem. Jak ci zarezonuje i czujesz że jesteś na właściwej drodze to wtedy materiały Susan Anderson. Są rozwinięciem pracy Bradshawa. On skupia się na zrozumieniu traum i akceptacji, ona na leczeniu uszkodzonej istoty którą mamy w sobie. Później możesz spróbować EFT. W Polskim YT dr Agnieszka Kozak ma świetny kanał, ale by przyspieszyć proces leczenia musisz mieć przewodnika który cie pokieruje. 

 

Kiedyś się wstydziłem. Teraz mając 40+ pluje sobie w brodę. Im wcześniej zaczniesz tym lepsze będziesz miał zycie. 

 

 

 

 

 

 

 

 

36 minut temu, SzatanK napisał(a):

Zaburzenie unikające czy styl unikający to konkretny problem ale z tego co mi wiadomo da się to wyleczyć.

 

Jak chcesz przyśpieszyć proces leczenia to dużo musisz sam robić. Zbadaj temat od podszewki, czemu takie coś się stało i co zrobić by sobie pomóc i osobm, z którymi wchodzisz w relację. 

Nie jest to łatwe bo musisz się ze swoimi strachami zmierzyć ale ja raczej nie widzę innego wyjścia jak podejść na poważnie. Prywatnie według mnie wizyta raz w tygodniu to lipton - o wiele za mało. 

 

Na pewno da radę z tego wyjść ale szukaj info na anglojęzycznych googlach, w książkach po ang i oczywiście na YT.

 

Trzymaj się.

 

Da się wyjść. Ważne aby się nie poddawać. Największe oparcie mieć w sobie. Raz w tygodniu nie jest źle, pod warunkiem że trafisz na fajnego psychoterapeute i jak piszesz wymaga świadomej pracy i grzebania w gów**e. To nie jest komfortowe, ale przełamanie schematów zachowań daje tyle satysfakcji i radości, że warte jest to każdego wysiłku i dyskomfortu. 

 

 

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.09.2023 o 17:47, Libertyn napisał(a):

Porno robi Ci sieczke z mózgu na wielu poziomach. Odstaw je. Będzie to ciężkie. 

 

Co do terapii to spróbuj CBT. Terapie poznawczo behawioralną. 

Próbuję odstawić co jakiś czas, raczej kilka dni to mam obecnie. Jak miałem dziewczynę to bez większego problemu wytrzymałem wiele tygodni bez PMO.

Rozważałem zmianę nurtu ale daję szansę swojej terapeutce.

 

 

W dniu 19.09.2023 o 18:08, Kespert napisał(a):

Spore doświadczenie to właśnie 30 lat, ale PRAKTYKI.

Jest spora szansa, że jej pierwsi pacjenci jeszcze nie zakończyli terapii. Bierz na to poprawkę.

Żadna terapia nie da Ci gotowej recepty.

Każda (zasadniczo) ma na celu taką zmianę Ciebie, abyś SAM wiedział, co TY musisz zmienić w swoim życiu.

Jest tylko jedno usprawiedliwienie porównywania się do innych - kiedy patrzysz, czy możesz im w czymś pomóc.

Czy jesteś ekstrawertykiem z własnej potrzeby, czy też została Ci ta potrzeba wszczepiona przez rodzinę/społeczeństwo/porno?

Pomyśl, nie odpowiadaj.

Wcześniej pisałeś o narkotykach.

Szybki strzał, kop endorfinowy, chwila haju i co potem... Ten sam mechanizm. Kobieta, samochód, koka, alkohol, kasa...

Nie szukaj szczęścia w ZEWNĘTRZNYCH czynnikach - chyba że najpierw możesz z pełnym przekonaniem powiedzieć "JA CHCĘ".

Szczęście to nawyk, nie potrzeba wymagająca ciągłego zaspokajania.

 

I nie przejmuj się jeśli się nie rozumiemy - każdy, KAŻDY człowiek jest inny, i KAŻDY ma własną drogę.

Nie ma jeszcze na koncie nikogo z takimi poważnymi problemami jak ja. Problem w tym, że jak spróbowałem wcześniej innych, bardziej doświadczonych to nie potrafiłem się przed nimi otworzyć albo już na pierwszym spotkaniu widziałem, że tak  bardzo odstają z poziomem inteligencji, że nawet nie ma opcji na pomoc mi. Akurat ona jest na tyle inteligentna, że bez problemu łapię z nią wspólny język od początku.

Dzięki za rady, z tym szczęściem wewnętrznym to długa droga przede mną. Jeszcze za bardzo się przejmuję zdaniem innych i mam nadal zaszczepione częściowo wyznaczniki szczęścia przez społeczeństwo.

Myślałem np. że jak wymienię mojego starego grata na nowsze sportowe to będę bardziej szczęśliwy itd. jeździ się super ale nic poza tym.

 

W dniu 19.09.2023 o 18:29, SzatanK napisał(a):

Zaburzenie unikające czy styl unikający to konkretny problem ale z tego co mi wiadomo da się to wyleczyć.

 

Jak chcesz przyśpieszyć proces leczenia to dużo musisz sam robić. Zbadaj temat od podszewki, czemu takie coś się stało i co zrobić by sobie pomóc i osobm, z którymi wchodzisz w relację. 

Nie jest to łatwe bo musisz się ze swoimi strachami zmierzyć ale ja raczej nie widzę innego wyjścia jak podejść na poważnie. Prywatnie według mnie wizyta raz w tygodniu to lipton - o wiele za mało. 

 

Na pewno da radę z tego wyjść ale szukaj info na anglojęzycznych googlach, w książkach po ang i oczywiście na YT.

 

Trzymaj się.

 

Chodzę już 2 razy w tygodniu, rzeczywiście nawet tematów, które poruszałem gromadziło się tyle, że jedna nie starczała.

Dzięki za radę.

 

 

W dniu 19.09.2023 o 19:05, Pater Belli napisał(a):

Ja przerobiłem kilku psychoterapeutow ostatnio i w końcu trafiłem na kogoś sensownego. Metod jest sporo i musisz wybrać która ci odpowiada, bo to ty decydujesz jak się leczysz. Powtórzę ty się sam leczysz z pomocą psychoterapeuty. Jak sam nie będziesz grzebał, dociekał jakie masz podłoże to nikt ci nie pomoże i psycholog będzie szczęśliwy bo sesje będą trwały w nieskończoność i pieniądze będą wpływać na konto. 

 

Mi ze względu na spie**e dzieciństwo, problemy w relacjach i powracające problemy własną samoocena wyszło logicznie, że mam osobowość lękowo-unikajaca. Podobno najgorszy że sposobów pojebania. Lekarz przepisał antydepresanty, ale powiedziałem jebac to i zabieram się za podstawy.  Mi, podkreślam mi, najbardziej podeszla terapia EFT. Psychoterapia oparta na emocjach, bo ich nie rozumiem, bo nie mogłem ich okazywać. Dzięki temu zaakceptowałem jaki jestem i zaczynam dojrzewać do wybaczania. 

 

IMO wszystkie problemy z depresja zaczynają  się w dzieciństwie i manifestuja w życiu dorosłym, bo wtedy uświadamiamy sobie ze nie potrafimy poradzić sobie z danymi emocjami, bo wiemy jak.  Mamy dziury których nie umiemy wypełnić. Dziury, które wypychamy z pamięci, doświadczenia o których podświadomość każe zapomnieć i je ukrywa abyśmy przetrwali. Wspaniały mechanizm samoobrony przed samym sobą. 

 

Jak u ciebie ok z angielskim to polecam na YT  stare programy John Bradshaw Homecoming. Warsztaty które tam prowadzi są naprawdę mocne. Polecam też jego książke pod tym samym tytułem. Jak ci zarezonuje i czujesz że jesteś na właściwej drodze to wtedy materiały Susan Anderson. Są rozwinięciem pracy Bradshawa. On skupia się na zrozumieniu traum i akceptacji, ona na leczeniu uszkodzonej istoty którą mamy w sobie. Później możesz spróbować EFT. W Polskim YT dr Agnieszka Kozak ma świetny kanał, ale by przyspieszyć proces leczenia musisz mieć przewodnika który cie pokieruje. 

 

Kiedyś się wstydziłem. Teraz mając 40+ pluje sobie w brodę. Im wcześniej zaczniesz tym lepsze będziesz miał zycie.

 

Da się wyjść. Ważne aby się nie poddawać. Największe oparcie mieć w sobie. Raz w tygodniu nie jest źle, pod warunkiem że trafisz na fajnego psychoterapeute i jak piszesz wymaga świadomej pracy i grzebania w gów**e. To nie jest komfortowe, ale przełamanie schematów zachowań daje tyle satysfakcji i radości, że warte jest to każdego wysiłku i dyskomfortu.

 

Jeśli chodzi o najbardziej porąbane zaburzenia to pocieszam się, że taki np. borderline jest jeszcze gorszy.

Problem z tym zaburzeniem to właśnie problem też z zaufaniem (które jest konieczne w psychodynamicznej) ale akurat jej paradoksalnie zacząłem ufać.

 

Biorę leki głównie dlatego, że miałem co raz częściej myśli samobójcze i doszło do (na szczęście) nieudanej próby. Ogólnie to straszne gówno, na jedno pomaga a na dwa inne szkodzi.

 

Ona podejrzewa i ma chyba rację, że u mnie depresja jest wywołana przez to zaburzenie. Też sam często to obserwuję, jak np. coś sobie ubzduram w pracy, że jestem przez innych olewany to od razu mam spadek samopoczucia z np. 6/10 do 2/10 w moment. To tylko jedna z wielu takich sytuacji, jak odcinam się całkowicie od ludzi na x czasu to podobnie.

 

Dzięki za polecenie materiałów, przejrzę w najbliższym czasie. Obecnie już mam dwa razy w tygodniu bo jednak raz to trochę za mało, szczególnie że ewidentnie pomijałem różne sytuacje, przemyślenia przez brak czasu.

 

Jak mogę zapytać, długo trwała Twoja terapia EFT?

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Raar napisał(a):

Jak mogę zapytać, długo trwała Twoja terapia EFT?

 

Trwa dalej, zaczlem jakos 2 miesiace temu, ale juz po dwoch tygodniach zauwazylem spora poprawe. Przede wszystkim w samo akceptacji i docenianiu swoich zalet i sukcesow. W temat psycoanalizy wniknalem dosyc intensywnie i niestety kazda szkola ma plusy i minusy. Trzeba znalezc cos co ci podejdzie i natchnie do pracy nad soba. 

 

Moim zdaniem, wszystkie problemy rodza sie z braku umiejetnosci obhodzenia sie z emocjami i uczuciami. Wiekszosc niestety problemow powstaje w wieku dziecinnym, kiedy nie potrafimy zrozumiec co sie dzieje i wychodzi po latach wlasnie zaburzeniami, kiedy zmiana w zyciu uruchamia odpowiedni mechanizm lekowy w mozgu, a raczej w ciele migdalowatym. 

 

Kiedy czujesz sie jak sie czujesz, nazwij ta emocje i podazaj droga 5 x dlaczego. Wtedy odkryjesz co moze byc zrodlem problemu. 

 

Wydaje sie, ze jestes osoba lekliwa z niskim poczuciem wlasnej wartosci i strachem przed odzuceniem. Robisz wiele dla innych i czuejsz sie niecodceniany? Sam unikasz ludzi, bo boisz sie bolu ze ktos oleje i bierzesz to osobisci. KIedy sam jestes wycofany i srodowisko o widzi i reaguje na twoje niewerbalne prosby o zostawienie w spokoju. Niektore rzeczy trzeba zaakceptowac, ze nie maja zwiazek z Toba.  To jest szeroki temat. 

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 hours ago, Raar said:

tak  bardzo odstają z poziomem inteligencji, że nawet nie ma opcji na pomoc mi

W bardzo starych podręcznikach psychologii (50 lat +) czasem można spotkać określenie "paradoks orła". Dziś to wiedza nieomal "zakazana"...

To zakaz dla psychologów, pracy z pacjentami których IQ jest o 20+ punków większe, niż ich samych.

Gdyby dzisiaj obowiązywał, sporo "psycholoszek" musiałoby zająć się sprzedażą sklepową lub konserwacją powierzchni poziomych...

 

Tak jak lekarz dziś nie zaczyna wizyty od pełnej morfologii, plus USG na miejscu - tak psycholog nie zaczyna od testu IQ, by zobaczyć czy nadaje się do niesienia pomocy. Dewaluacja zawodu - ersatz zamiast prawdziwego lekarza. Masowa produkcja w odpowiedzi na masowe zapotrzebowanie; obniżka kosztów, by każdego było stać na namiastkę.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Raar napisał(a):

Chodzę już 2 razy w tygodniu, rzeczywiście nawet tematów, które poruszałem gromadziło się tyle, że jedna nie starczała.

Dzięki za radę.

Spoko, po prostu piszę z doświadczenia. Gdybym miał fundusze i świetnego psychologa czy psychiatrę z dziedziny w któej sam potrzebowałem pomocy to chodziłbym codziennie. Co w sumie robiłem tyle, że na własną rekę i "chodziłem na terapię" latami. Co ciekawe na forum krzywo na mnie kilku patrzało, że nawet nie pracowałem tylko żyłem z oszczędności byle by pozbyć się problemu. W sumie trochę mi dokuczano, że czemu siedzę na forum zamiast robić coś pożytycznego. Szkoda, że w między czasie szukałem odpowiedzi na moje problemy gdzie się da. Wtedy mnie to irytowało ale teraz wiem, że zdrowi ludzie zwyczajnie nie są w stanie zrozumieć chorego. Gdy wspominam jak się czułem i w jakim byłem stanie fizycznym, psychicznym, emocjonalnym, duchowym to szkoda gadać. Gdybym wierzył, że ktoś mi pomoże w Polsce to bym pracował i oddawał temu komuś wypłatę - byle by się naprawić i poczuć lepiej. Dlatego pragnę zarazić Cię tym samym - nie ważne co będą ludzie mówić, zwyczajnie próbuj się wyleczyć. Bo to jakość Twojego bycia samemu ze soba się polepszy dramatycznie, w którymś momencie. Nie załączy się to od razu ale zauważysz, kiedyś różnicę a jak nie ten terapeuta to inny.

 

Pozdro!

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, SzatanK napisał(a):

Co ciekawe na forum krzywo na mnie kilku patrzało, że nawet nie pracowałem tylko żyłem z oszczędności byle by pozbyć się problemu. W sumie trochę mi dokuczano, że czemu siedzę na forum zamiast robić coś pożytycznego.

 

Czlowiek nie pojmie poki sam nie doswiadczy problemow z psyche. Szuka zrozumienia, tyle ze zrozumienia nie doswiadczy od kogos kto sam tego nie przeszedl. Wez sie w garsc mowia, zrob cos. OK, kiedy sie wie gdzie szukac i kopac. Jednak bez przewodnika to proces praktycznie niemozliwy, a o przewodnika ciezko. Jak pisalem gdzies, to jakby terapie dla AA prowadzila osoba co nigdy nie pila alkoholu.  Dlatego ja szukalem kogos z doswiadczeniem i robilem castingi. Szczesliwie za 4 razem sie udalo. Wiek i doswiadczenie jest kluczowe. 

 

22 minuty temu, SzatanK napisał(a):

Gdybym wierzył, że ktoś mi pomoże w Polsce to bym pracował i oddawał temu komuś wypłatę - byle by się naprawić i poczuć lepiej. Dlatego pragnę zarazić Cię tym samym - nie ważne co będą ludzie mówić, zwyczajnie próbuj się wyleczyć. Bo to jakość Twojego bycia samemu ze soba się polepszy dramatycznie, w którymś momencie. Nie załączy się to od razu ale zauważysz, kiedyś różnicę a jak nie ten terapeuta to inny.

 

Dlatego brakuje grup wsparcia dla mezczyzn. Sam chce wkrotce zalozyc jedna online. Czasami trzeba sie wygadac, a nie ma do kogo, bo najblizsi sa czesto pierwsi do oceniania, a przyjaciol szkoda przytlaczac hekatombami mysli. Nawet na forum niektorzy piersi rzucaja sie do oceny. Najwazniejsze to sie nie poddawac i nadac nowe znaczenie slowom, ktore nas dotykaja. To jest proces, i czasami czlowiek wraca do starego sposobu myslenia, ale za kazdym razem to jest co raz bardziej krotszy okres. Zycie to tez jest proces. Nie mozna funkcjonowac caly czas na wysokich obrotach. Chociaz dla innych wydaje sie zaledwie truchtem, inni ciezko lapia oddech.  

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Pater Belli napisał(a):

Czasami trzeba sie wygadac, a nie ma do kogo, bo najblizsi sa czesto pierwsi do oceniania, a przyjaciol szkoda przytlaczac hekatombami mysli. Nawet na forum niektorzy piersi rzucaja sie do oceny.

Wiesz tak szczerze, facet raczej nie będzie mieć miejsca do wygadania się nigdy, ponieważ facet zazwyczaj jest i tak sam w kwestii rozwiązywania problemów, nawet jeśli ma żonę z którą w teorii powininen się dzielić swoimi bolączkami.

 

Generalnie od pomocy tak po prawdzie, powinno służyć tylko męskie towarzystwo, przed kobietami odsłaniać się nie wolno tak czy siak. Kobiety nie przepadają za wylewnymi facetami, wiec to musiałoby być miejsce dla panów tylko i wyłącznie. Najbliżsi są tymi, którzy najczęściej nas skrzywdzili, wiec dziwnie iść do "oprawcy" po remedium co za tym idzie, zrozumienia bym u nich nie szukał. A na forum tutaj chociażby, są różni ludzi, część z nich cieszy Twoje nieszczęście bo mają jakieś zaburzenia czy zwyczajnie cieszy ich Twój ból bo sami się czują ze sobą paskudnie. Znów patrząc dalej, jako facet Ty masz być silnym i tyle kobiet nie intersuje, że masz osobowość unikającą i odczuwasz strach przed intymnością. Wystarczy spojrzeć na popularny problem depresji. Ty jako facet zaopiekujesz się kobietą z deperesją, jak Ty byś miał depresję to ona Cię kopnie w tyłek i poszuka zastępstwa czy, nie wiem jaki jest jeszcze inny popularny problem na świeczniku - może cukrzyca ale to raczej w temat się nie wpisuje :D 

Po prawdzie, takie grupy chyba mogłby działać ale musiałby je tworzyć jednostki męskie, silne, empatyczne, zrozumiałe i jakoś tego nie widzę. W sensie trzon korzeń takiej organizacji musiałby być naprawdę funkcjonować na zasadzie "wszyscy za wszystkich, wszyscy za jednego" czy jak to tam brzmiało, także nie wiem - mam tu pewne wątpliwości.

 

Wracając do tematu, ja sam mam problem z byciem współzależnym. Co w sumie dosyć znamiennie bo ciągnie mnie naturalnie do jednostek unikających w postaci żeńskiej ;) 

Do dzisiaj wertuję tą tematykę, bo ten jeden problem rozciąga się na wszystko - niestety, współzależność jest cholernie dużym problemem, podobnie jak Twoje osobowość unikająca. Ludzie myślą, że to takie hop siup wyjść czy to z depresji czy jakiegokolwiek problemu psychicznego, najszczęściej hodowanego przez lata. No to tak nie jest, z drugiej strony można naprawdę sobie pomóc u dobrego terapuety. Mimo, że nigdy u takiego nie byłem oficjalne to polecam, ponieważ każda pomoc by wyjść z różnego syfu jest naprawdę na wagę złota. Gdyby nie darmowe porady z YT i książki, może i nawet dzięki temu miejscu to na samą myśl  gdzie byłbym bez tego wszystkiego teraz.... Ufff, strach o tym myśleć.

 

Powodzenia w Terapii i życzę wyjścia na prostą :)  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, SzatanK napisał(a):

ponieważ facet zazwyczaj jest i tak sam w kwestii rozwiązywania problemów

I tak trzeba sie za to zabrac. Mozna miec wsparcie, ale nigdy u kobiety. Wiem to smutne, ale konieta nigdy nie zrozumie jak trudnym tematem sa emocje dla mezczyzny i co najwyzej powie wez sie w garsc. Jak my to wszyscy kochamy.

 

15 godzin temu, SzatanK napisał(a):

Generalnie od pomocy tak po prawdzie, powinno służyć tylko męskie towarzystwo, przed kobietami odsłaniać się nie wolno tak czy siak. Kobiety nie przepadają za wylewnymi facetami, wiec to musiałoby być miejsce dla panów tylko i wyłącznie. Najbliżsi są tymi, którzy najczęściej nas skrzywdzili, wiec dziwnie iść do "oprawcy" po remedium co za tym idzie, zrozumienia bym u nich nie szukał. A na forum tutaj chociażby, są różni ludzi, część z nich cieszy Twoje nieszczęście bo mają jakieś zaburzenia czy zwyczajnie cieszy ich Twój ból bo sami się czują ze sobą paskudnie. Znów patrząc dalej, jako facet Ty masz być silnym i tyle kobiet nie intersuje, że masz osobowość unikającą i odczuwasz strach przed intymnością. Wystarczy spojrzeć na popularny problem depresji. Ty jako facet zaopiekujesz się kobietą z deperesją, jak Ty byś miał depresję to ona Cię kopnie w tyłek i poszuka zastępstwa czy, nie wiem jaki jest jeszcze inny popularny problem na świeczniku - może cukrzyca ale to raczej w temat się nie wpisuje :D 

+milion. Kazda choroba dla kobiety jest obciazeniem i oslabia druga osobe w jej oczach. Nawet jak sie ma to pod kontrola jak C typ I.

 

15 godzin temu, SzatanK napisał(a):

Po prawdzie, takie grupy chyba mogłby działać ale musiałby je tworzyć jednostki męskie, silne, empatyczne, zrozumiałe i jakoś tego nie widzę. W sensie trzon korzeń takiej organizacji musiałby być naprawdę funkcjonować na zasadzie "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego" czy jak to tam brzmiało, także nie wiem - mam tu pewne wątpliwości.

Z tym jeden za wszystkich wszyscy za jednego bylby problem, ale z drugiej strony grupy skupiajace sie na 12 krokach jak AA/AN tworza zgrane plemiona wzajemnie sie wsperajac. Zawsze znajdzie sie czarna owca.

 

15 godzin temu, SzatanK napisał(a):

Wracając do tematu, ja sam mam problem z byciem współzależnym. Co w sumie dosyć znamiennie bo ciągnie mnie naturalnie do jednostek unikających w postaci żeńskiej ;) 

Do dzisiaj wertuję tą tematykę, bo ten jeden problem rozciąga się na wszystko - niestety, współzależność jest cholernie dużym problemem, podobnie jak Twoje osobowość unikająca. Ludzie myślą, że to takie hop siup wyjść czy to z depresji czy jakiegokolwiek problemu psychicznego, najszczęściej hodowanego przez lata.

 

Wspolzaleznosc wcale nie jest tak daleka od unikania, bo czesto to sie przeplata. To moze byc polaczone, bo potrzeba wspolzaleznosci moze wynikac z leku przed odrzuceniem, braku akceptacji i prowadzic do unikania jako reakcji obronnej. Dlatego ja raczej podchodze do tematu ze wszyscy jestesmy pojebani.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.09.2023 o 10:44, Pater Belli napisał(a):
W dniu 25.09.2023 o 19:23, SzatanK napisał(a):

ponieważ facet zazwyczaj jest i tak sam w kwestii rozwiązywania problemów

I tak trzeba sie za to zabrac. Mozna miec wsparcie, ale nigdy u kobiety. Wiem to smutne, ale konieta nigdy nie zrozumie jak trudnym tematem sa emocje dla mezczyzny i co najwyzej powie wez sie w garsc. Jak my to wszyscy kochamy.

To znaczy, to jest smutne i dla mnie też było przygnębiające ale my jako faceci musimy być, bardziej ogarnięci że tak powiem w tej kwestii po to by kobieta mogła być kobietą. My mamy inne odpowiedzialne zadania i kobieta ma własne - także wiesz, w sumie można się wściekać ale z drugiej strony raczej niczemu to nie pomoże.

 

Z tymi emocjami to akurat jest w moim przypadku odwrotnie. Faktycznie Ty jako unikający, czy osoba z Avpd to masz cholerny problem ze zdrowym dostepem do emocji i rozumieniem swoich emocji i przeżywaniu ich normalnie na bierząco no i zrozumieniem tego co czujesz tak naprawdę. Dla mnie to nie jest problemem, bo jestem po "drugiej stronie monety" i doskonale odczytuje swoje i innych emocje. W moim przypadku tego skilla musiałem naumieć się siłą rzeczy. U mnie problem był z bardziej, że tak powiem intelektem, myśleniem logicznym, czy używaniem rozumu co w typach unikającym jest rozwnięte dosyć mocno bo siedzicie w głowach i intelektualizujecie wszystko łącznie z emocjami. U mnie znów jest na odwrót, ja domyślnie wszystko odczuwam. Na szczęście poznałem kogoś, kto mi pokazał moje braki i powiedzmy, że mam z tym tematem znacznie lepiej co nie oznacza, że mam opanowane wszystko jak należy. 

U Ciebie zrozumienie swoich emocji oraz zrozumienie emocji innych i jak Twoje zachowanie wpływa na nich oraz swobodny dostęp to będzie lekcja do ogarnięcia. 

 

W dniu 26.09.2023 o 10:44, Pater Belli napisał(a):

+milion. Kazda choroba dla kobiety jest obciazeniem i oslabia druga osobe w jej oczach. Nawet jak sie ma to pod kontrola jak C typ I.

 

To znaczy wielu piewców tego nie rozumie skąd się to bierze i zganiają na okazywanie słabości. W zasadzie nie chodzi tyle o słabość co o to, że kobieta zamiast w rolę kochanki/żony/kobiety wchodzi w rolę matki bo facet "wymaga opieki" a kto się nami opiekował? A no mama :) Z drugiej strony, są przykłady jak kobiety się opiekują panami i te nie odchodzą, co nie zmienia faktu, że mogą tracić szacunek do swojego faceta. Remedium moim zdaniem jest proste - chory czy nie, nie można zatracać męskości a ona ma się wykazywać wsparciem jako kobieta, a nie stawiać się matką 😉 

 

W dniu 26.09.2023 o 10:44, Pater Belli napisał(a):

tym jeden za wszystkich wszyscy za jednego bylby problem,

To prawda, ponieważ mężczyzni zapomnieli czym jest męskość, nie mamy odpowiednich wzorców, czym jest braterstwo itd, itp. Dużo by pisać.

W dniu 26.09.2023 o 10:44, Pater Belli napisał(a):

Wspolzaleznosc wcale nie jest tak daleka od unikania, bo czesto to sie przeplata

Ohhh, bardziej niż wielu chciałoby przyznać. 

Przykładowo jest wersja współzależnego tzw "unikający/a miłości aka "fałszywie wzmociony współzależny". Jest to osoba współzależna od A do Z ale to jest taki typ, że można dać takiej osobie wszelkie dowody przed twarz a i tak nie zakceptuje tego bo tak daleko jest odseparowana z rzeczywistości na swój temat. Większość najbardziej znanych ludzi na tej planecie to właśnie ten typ i Polska psychologia w ogóle o tym nie mówi. Już nie mówiąc, że ten typ często łączy się właśnie w parę ze zwykłym współzależnym. Co do unikania i współzależności no i przeplatania, to to jest cholernie powiązane bo jedno i drugie jest całkiem naprzeminne. Przykładowo unikający odczuwa, że w relacji się zatraca, stąd między innymi metody stawiania murów a nie zdrowych granic. 

 

Ty jako osoba ze zdiagnozowanym Avpd szukaj video, z takim gościem co tłumaczy jak sobie pomóc z wyleczeniem. Kojarzę, że przedstawił metodę, w której się leży na łóżko i koncentrujesz się (o ile pamiętam) na poszczególnych częściach ciała i zablokowanych emocjach czy coś. Musiałbyś przeszukać YT - to się serio da wyleczyć. Zresztą jeśli jesteś zdiagnozowanym to z górki bo wiesz z czym się mierzysz. Aha i nie słuchaj jak Ci nie mówią, że się nie da. Gdybym ja podażał metodami ofcijalnej psychologii to faktycznie też musiałbym powiedzieć, że "się nie da" ale da się, tyle że nie jest to wszystko takie proste. 

W dniu 26.09.2023 o 10:44, Pater Belli napisał(a):

bo potrzeba wspolzaleznosci moze wynikac z leku przed odrzuceniem, braku akceptacji i prowadzic do unikania jako reakcji obronnej. Dlatego ja raczej podchodze do tematu ze wszyscy jestesmy pojebani.

Bo tak jest :) 

Akurat to co opisałeś czyli lęk przed odrzuceniem, brakiem akceptacji, lękiem przed krytyką to typowe dla unikających faktycznie. 

Tyle, że jak mądrze wspomniałeś - współzależni również panicznie boją się odrzucenia - ponieważ pierwotne odczucie odrzucenia zafundowali rodzicie, które doprowadziło np do utworzenia fałszywego ja, i tendencji do bycia tzw people pleaserem. Serio ta tematyka, jest ogromna. 

Na szczęście te zaburzenia, które wynikły z nieprawidłowego i nie zdrowego modelu bycia wychowywanym da się leczyć i co najważniejsze wyleczyć. 

 

 Życzę zdrowia i się nie poddawaj. Bo można sobie pomóc, serio.

 

Narazie :) 

 

P.S Zerknij sobie na ten temat - jest chaotyczny ale trudno:

 

P.S 2 poczytaj o stylach przywiązania w miłości bo jako osoba z Avpd jak mniemam to masz styl unikający albo lękliwo-unikający.

 

Jak wspomniałęm wyżej - tematyka jest ogromna.

 

 

 

Edytowane przez SzatanK
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie kradnijmy tematu @Raar-owi. @SzatanK, mogles mnie troche pomylic z OP. U mnie jest swoisty mix. Najwazniejsze, ze sie da z tego wyjść. Tylko trzena trafić na drobrego psychoterapeute specjalizujacego sie w odpowiedniej metodzie, ktora NAM najlepiej podejdzie. Z tego co sie sam wyedukowalem, to osoba wyszkollona z EFT (terapia zorientowana na emocje), moze naprawde wiele bardziej pomoc niz podejscie psychodynamiczne, ktore czesto nastepstwo traktuje jako przyczyne.

 

@Raar, spokojnie ogarniesz temat. Najwazniejszy krok masz za soba to odkrycie przed soba problemu. Pozniej to nadanie temu proirytetu i praca nad akceptacja i obdzieranie sie z poszczegolnych skorupek w ktore sie sami ubralismy. To co czujemy jest wazne, ale wazniejsze jest, ze mozemy miec kontrole co te uczucia z nami robia. Czasami jest lepiej, czasami gorzej. Ale im dalej w las, tym okazuje sie ze drzew robi sie mniej i widac wyjscie i tempo tez robi sie szybsze.

 

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.