Skocz do zawartości

Bóg - skąd się wziął?


NEO

Rekomendowane odpowiedzi

Dlaczego człowiek stworzył Boga na własne podobieństwo? Wg mnie to bierze się z niewiedzy i słabości. W ten sposób mozna też wytłumaczyć to co niewytłumaczalne i "wygrać" dyskusję mówiąc, że ja mówię to czego chce Bóg a przeciwnik jest opętany, obciążony itd. Ale skąd w mózgu wziął się akurat Bóg? Domyślnie go nie było - Bogiem było Słońce, potem ludzie stworzyli monoteizm i bogów odpowiedzialnych za dane działanie a potem połączyli to w monoteizm żeby później od niego odchodzić.

 

A co obala istnienie Boga? Jedna prosta myśl - gdyby Bóg istniał to po co by nas tworzył? Z miłości nie bo to widać po tym ile na świecie jest cierpienia. Raczej to widoczne, że jesteśmy skutkiem ubocznym ewolucji albo eksperymentem jakiejś wyższej cywilizacji, która w dupie ma moralność więc także im nie należy oddawać czci nawet gdyby się ujawnili i powiedzieli, że są bogiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze trzeba sie otworzyc na coś nowego...

Po drugie żyjemy w systemie wymyslonym przez ludzi, czyli system Boży został zepchnięty na margines i w zwiazku z tym ludzie myśla tak jak powyżej, czyli w Boga nie wieżą. Nie ma sie co dziwić ze swiat okrutny. 

Na początku nie było niczego, tylko energia. Energia ta nabrała swiadomosci przyspieszając swoje myśli kreowała siebie, a potem wokół siebie.

Tak powstał wszechświat, Największym dziełem Energii-Boga (ponieważ Bóg jest Energią - mam nadzieje ze coś sie wyjaśnia). jest człowiek...

Żaden inny bóg w kosmosie nie potrafił stworzyć człowieka pełnego. To znaczy takiego który ma uczucia, emocje i wolną wolę (coś najtrudniejszego do stworzenia).

Bóg stworzył człowieka tak jak wyobraził to sobie najlepiej w wymiarze w jakim jestesmy (sa inne wymiary, ale to nie o tym). Ciało, dusze, rozum. Pierwszy człowiek (nie mylić z pierwotnym, pierwotni byli potem gdy zatracili boskość)  miał wszelkie atuty Boga. 

Czyli był długowieczny, nie było chorób, mógł myslami kreowac co tylko chciał. Teleportacja na inne planety to była codziennosc. Nie musiał pracowac, wszystko zostało mu dane. Zwierzęta były pomocnikami. Człowiek emanował światłem Bożym. Dlatego dziś wiele zwierząt cieszy sie na widok niektórych ludzi, a dzikie zwierzęta staja sie im posłuszne -Boska energia. Człowiek miał nawet prześcignąć Boga w przyspieszaniu swojej myśli, kreowaniu, stwarzaniu i to było by dobre, lecz poszedł inną drogą. Powoli niszczył Boży świat, wnikajac co i jak jest zbudowane zamiast ufac i brać. Zaczął analizować i myślami odchodził od tego co miał. Przez miliony lat człowiek był szczęśliwy. Wiele wiemy do VI wieku p.n.e, natomiast kompletnie nic nie wiadomo co było przed VI wiekiem. Wiedza została ukryta, a człowiek zabłądził. Sam tak wybrał i jest nieszczęśliwy. Zeby odnaleźć dziś Boga trzeba na prawde sie postarac i chcieć. To nie jest zadanie do rozwiązania przez logiczne myślenie...

zródło Władmir Megre - "Anastazja Stworzenie"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po drugie żyjemy w systemie wymyslonym przez ludzi, 

Żyjemy w systemie wymyślonym przez naturę, a jedynie trochę 'stuningowanym' przez ludzi.

 

czyli system Boży 

Czyli co konkretnie? Proszę uściślij.

 

ludzie myśla tak jak powyżej, czyli w Boga nie wieżą.

Ludzie zastanawiali się nad nieistnieniem Boga, długo zanim powstała wiara chrześcijańska. Na marginesie - zamiast 'wieżą' powinno być 'wierzą' (bo wiaRa).

Kwestie wiary/niewiary i jej wpływu na kształt moralności przemilczę. Ale jestem ciekaw, czy osoba od dziecka wychowywana bez użycia pojęcia 'Bóg' będzie w stanie utrzymywać społecznie akceptowalne relacje z innymi osobnikami, mądrze kierować swoim życiem i nie krzywdzić innych. Obstawiam na tak. I w dup*e mam czy ta osoba wierzy, czy nie. Skoro nikogo nie krzywdzi, jest git.

 

Nie ma sie co dziwić ze swiat okrutny. 

Wait. What The F*ck? Pokaż mi okrucieństwo świata, które nie wyszło spod ludzkiej ręki! I double dare you!

Świat nie jest okrutny. Nie może być skoro wszystko tak bujnie nam kwitnie wokół. To myślenie (również te, związane z tak uwielbiana przez Ciebie 'wiarą') ten świat niszczy.

 

Czyli był długowieczny, nie było chorób, mógł myslami kreowac co tylko chciał. Teleportacja na inne planety to była codziennosc. Nie musiał pracowac, wszystko zostało mu dane. Zwierzęta były pomocnikami. 

Pictures or it didn't happen dude.

Jeżeli świat jest opartym na boskiej wibracji czterowymiarowym fraktalnie zbudowanym hologramem, a my jako jego część jesteśmy w stanie poznawać jego wcześniejszy kształt (na przykład badając skamieliny) to negowanie logicznych następstw i ciągów przyczynowo-skutkowych jego rozwoju jest bardzo bliskie zaawansowanej chorobie umysłowej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze trzeba sie otworzyc na coś nowego...

 

Ale nie kiedy jest absurdalne lub wręcz szkodliwe jako ideologia. Nic co opiera się na argumentum ad ignorantiam nie może być przyjęte bez dowodu. Poza tym to nie nowość tylko właśnie przestarzały system :P

 

Po drugie żyjemy w systemie wymyslonym przez ludzi, czyli system Boży został zepchnięty na margines i w zwiazku z tym ludzie myśla tak jak powyżej, czyli w Boga nie wieżą.

 

A jaki to system ten boży, mógłbyś go lepiej opisać? :P Gdyby Bogu zależało na tym żeby ludzie w niego wierzyli to by coś wykminił. Problem w tym, że to człowiekowi opłaca się wierzyć, chociaż nie wiem czy to nie chwilowa opłacalność bo potem zamek na piasku się zawali i będzie bardziej bolało.

 

Nie ma sie co dziwić ze swiat okrutny. 

Na początku nie było niczego, tylko energia. Energia ta nabrała swiadomosci przyspieszając swoje myśli kreowała siebie, a potem wokół siebie.

Tak powstał wszechświat, Największym dziełem Energii-Boga (ponieważ Bóg jest Energią - mam nadzieje ze coś sie wyjaśnia). jest człowiek...

Żaden inny bóg w kosmosie nie potrafił stworzyć człowieka pełnego. To znaczy takiego który ma uczucia, emocje i wolną wolę (coś najtrudniejszego do stworzenia).

Na początku była pustka. Albo wszechświat. Nie wiem już bo mi się pokićkało od tego rozkminiania absurdalnych teorii :D Potem z tej pustki lub tego wszechświata powstało prymitywne życie i zaczęło się rozwijać wg jakichś praw natury, kórych nie znamy. My jesteśmy częścią tej natury i mamy zaszczyt tu być a traktujemy to jak swoje, siebie jak bogów albo kogoś kto działa z polecenia boga - nieważne. Z drugiej strony wszystko jest zbudowane na walce i hierarchii gdzie silniejszy zjada słabszego i człowiek okazuje się najsilniejszy. Co jeśli przyjdzie obca cywilizacja i powie to samo o nas niszcząc nas albo zamykając w klatkach? Hmm to może już lepiej pozostać w strefie komfortu i wierzyć w Boga :D

 

Potem to już jest odlot, fajny mit ale ja bym to interpretował tak, że na tyle ludzkość może się rozwinąć w przyszłości i teraz w formie mitu możemy przedstawić takie proroctwo :D Jeśli nie zniszczy nas żadna katastrofa ani my sami się nie pozabijamy to tak może być.

 

 

 

Wiedza została ukryta, a człowiek zabłądził. Sam tak wybrał i jest nieszczęśliwy. Zeby odnaleźć dziś Boga trzeba na prawde sie postarac i chcieć. To nie jest zadanie do rozwiązania przez logiczne myślenie...

 

 

Ta, to chyba pozostałość z chrześcijaństwa - do Boga nie dojdziemy logicznym myśleniem ale trzeba dojść do Boga dlatego posłuchajcie pana xxx (papieża, księdza, guru) :D I wmawianie człowiekowi winy, że to on zabłądził. I trzeba jeszcze się starać żeby dojść do Boga. Obłęd. Dlatego właśnie nie wierzę bo dbam o swoją podświadomość i wywaliłem z niej katolicyzm. A to jest chyba jakiś new age czyli "mistyka" ala zachód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żyjemy w systemie wymyślonym przez naturę, a jedynie trochę 'stuningowanym' przez ludzi.

-Natura sama sie nie stworzyła. Kazdy kamień ma duszę.

Czyli co konkretnie? Proszę uściślij.

-Pojęcie skrótowe.  Kazdy system Bozy czy ludzki opiera sie na prawach. Łamanie ich zniekształca go lub niszczy zatracajac właściwy przekaz.

 

 

Ludzie zastanawiali się nad nieistnieniem Boga, długo zanim powstała wiara chrześcijańska. Na marginesie - zamiast 'wieżą' powinno być 'wierzą' (bo wiaRa).

Kwestie wiary/niewiary i jej wpływu na kształt moralności przemilczę. Ale jestem ciekaw, czy osoba od dziecka wychowywana bez użycia pojęcia 'Bóg' będzie w stanie utrzymywać społecznie akceptowalne relacje z innymi osobnikami, mądrze kierować swoim życiem i nie krzywdzić innych. Obstawiam na tak. I w dup*e mam czy ta osoba wierzy, czy nie. Skoro nikogo nie krzywdzi, jest git.

-Dziekuje za margines.  To juz chyba zostało nieraz udowodnione. Dziecko jest wolne od wszelkich pojęć dualizmu dopóki społeczeństwo go nie nauczy. Piszesz o wychowywaniu, jak wychowasz tak masz.

Wiara jest po to zeby dodać Ci skilla z tych 5% do np. 20%. Nie widze powodu dlaczego miałbym nie skorzystac.

 

Wait. What The F*ck? Pokaż mi okrucieństwo świata, które nie wyszło spod ludzkiej ręki! I double dare you!

Świat nie jest okrutny. Nie może być skoro wszystko tak bujnie nam kwitnie wokół. To myślenie (również te, związane z tak uwielbiana przez Ciebie 'wiarą') ten świat niszczy.

-Napisz to koledze NEO, to była ironia w jego strone. Zreszta podałeś fajny przykład systemu Bozego -"wszystko co stworzył było dobre"

 

 

Pictures or it didn't happen dude.

Jeżeli świat jest opartym na boskiej wibracji czterowymiarowym fraktalnie zbudowanym hologramem, a my jako jego część jesteśmy w stanie poznawać jego wcześniejszy kształt (na przykład badając skamieliny) to negowanie logicznych następstw i ciągów przyczynowo-skutkowych jego rozwoju jest bardzo bliskie zaawansowanej chorobie umysłowej.

-Kopernika tez uważali za chorego, a Einstein podobno sie mylił. A o prastarych tunelach pod skorupa ziemi czytałes? Niektóre wytopione w skale nieznaną technologią i czym byś to zbadał Sherlocku?

 

 

Ale nie kiedy jest absurdalne lub wręcz szkodliwe jako ideologia. Nic co opiera się na argumentum ad ignorantiam nie może być przyjęte bez dowodu. Poza tym to nie nowość tylko właśnie przestarzały system :P

-Kazdy ma prawo szukać w nieskończoność tego co już było.

 

 

A jaki to system ten boży, mógłbyś go lepiej opisać? :P Gdyby Bogu zależało na tym żeby ludzie w niego wierzyli to by coś wykminił. Problem w tym, że to człowiekowi opłaca się wierzyć, chociaż nie wiem czy to nie chwilowa opłacalność bo potem zamek na piasku się zawali i będzie bardziej bolało.

- Opisywałem. Człowiek dostał wszelkie atuty Boga. Człowiek z wiarą w Boga (a kiedyś współpracą) może wiecej... Nawet Vadim Zeland - "Transerfing" pyta czytelnika: czy wierzysz w to ze posiadasz anioła stóża? Bo jeśłi tak to juz jesteś na plus. O to chodzi z tym budowaniem na mocnym fundamencie. Jezus moze być takim fundamentem. Upadniesz tylko wtedy kiedy zwątpisz. 

 

Na początku była pustka. Albo wszechświat. Nie wiem już bo mi się pokićkało od tego rozkminiania absurdalnych teorii :D Potem z tej pustki lub tego wszechświata powstało prymitywne życie i zaczęło się rozwijać wg jakichś praw natury, kórych nie znamy. My jesteśmy częścią tej natury i mamy zaszczyt tu być a traktujemy to jak swoje, siebie jak bogów albo kogoś kto działa z polecenia boga - nieważne. Z drugiej strony wszystko jest zbudowane na walce i hierarchii gdzie silniejszy zjada słabszego i człowiek okazuje się najsilniejszy. Co jeśli przyjdzie obca cywilizacja i powie to samo o nas niszcząc nas albo zamykając w klatkach? Hmm to może już lepiej pozostać w strefie komfortu i wierzyć w Boga :D

-Fizyka kwantowa, nie widzimy 95% materii wiec skad mamy sie domyślac co było na początku, to są po prostu ludzkie opisy. Kwestia wyboru dobro lub zło. A obce cywilizacje ciagle pracują nad podbiciem Ziemi.

 

Potem to już jest odlot, fajny mit ale ja bym to interpretował tak, że na tyle ludzkość może się rozwinąć w przyszłości i teraz w formie mitu możemy przedstawić takie proroctwo :D Jeśli nie zniszczy nas żadna katastrofa ani my sami się nie pozabijamy to tak może być.

---------------------------------------

Ta, to chyba pozostałość z chrześcijaństwa - do Boga nie dojdziemy logicznym myśleniem ale trzeba dojść do Boga dlatego posłuchajcie pana xxx (papieża, księdza, guru) :D I wmawianie człowiekowi winy, że to on zabłądził. I trzeba jeszcze się starać żeby dojść do Boga. Obłęd. Dlatego właśnie nie wierzę bo dbam o swoją podświadomość i wywaliłem z niej katolicyzm. A to jest chyba jakiś new age czyli "mistyka" ala zachód.

-Chodziło o to ze logiką zakrywamy głos serca czy duszy. Jak wiadomo człowiek non stop o czymś myśli więc niby jak ma odczuć Boga  ....sorry ze tak brzmi ale tego nie da sie inaczej ująć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Natura sama sie nie stworzyła. Kazdy kamień ma duszę.

A co, jeśli bym Tobie powiedział, że nie neguję istnienia duszy w kamieniu jednocześnie poddając w wątpliwość istnienie absolutu? Biorąc przykład wiecznego wszechświata - nic się samo nie stworzyło, bo istnieje wiecznie (i w przód, i w tył). W takim przypadku 'Bogiem' jest wszystko.

 

Kopernika tez uważali za chorego,

 

Przestali, kiedy okazało się, że to o czym pisał można niezależnie zweryfikować.

 

...a Einstein podobno sie mylił.

Dlatego teraz fizycy pracują nad teorią strun.  

 

A o prastarych tunelach pod skorupa ziemi czytałes? Niektóre wytopione w skale nieznaną technologią i czym byś to zbadał Sherlocku?

Pictures or it didn't happen dude. Kopernika uważali za świra do momentu kiedy jego obliczenia pokryły się z obserwacjami słońca. Słońce dość ciężko sfabrykować.

Tunele. Byłeś? Widziałeś? Badałeś? Sorry Sherloku, ale w kwestiach dużych struktur/obiektów nie biorę za pewnik tego, co ktoś mi napisze. Chcę 'pomacać'. Jak masz jakieś niezależne materiały to chętnie się zapoznam. A jak nie masz, to po co piszesz?

Pełnia poznania następuje przez współpracę intelektu z sercem. A tego pierwszego, póki co, wciąż nie widać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tym różni się organizm żywy od martwego, że żywy ma duszę więc kamień nie może jej mieć. Zresztą skoro wg teorii ezoterycznych jakie ja słyszałem to już zwierzęta inkarnują jako dusze zbiorowe więc jak kamień może mieć duszę?

 

System boski opiera się na prawach - jakie to prawa i kto i skąd je zna? :D Wg mnie te prawa odkrywa nauka i jest jeszcze daleko w lesie jeśli chodzi o wyjaśnienie większości spraw.

 

Skilla dodaje wiara ale nie w Boga a w siebie i ludzi :P

 

Kopernika uważali za chorego ale on mówił o czymś co zbadał i udowodnił.

 

Człowiek może więcej niezależnie od tego czy wierzy w Boga czy potwora spaghetti. Za to wiele konsekwencji wiary w Boga jest strasznie negatywnych i wiara w nieskończenie wszechmocny byt nad słabym Tobą jest straszna dla psychiki. A już wiara w uniwersalne prawa boskie, do których musisz się stosować to narzucanie sobie niewolnictwa w imię wiary w byt, którego najprawdopodobniej nie ma. Czasem za skilla się płaci, a można przecież oprzeć to na samoocenie i poczuciu bezpieczeństwa opartym o pozytywne myślenie.

 

Fizyka kwantowa to często wykorzystywany argument przez hochsztaplerów i innych "guru" bo w ten sposób powołują się na coś naukowego co wiarygodnie brzmi a większość ludzi nie ma pojęcia o tym więc to łyka. Widzę chłopie, że masz strasznie dużo ezoterycznych dogmatów w głowie.

 

A propos logiki to tak właśnie jest jak piszesz. Człowiek jest ateistą kiedy się rodzi i ateistą by umarł gdyby nie to, że ktoś mu wmówił wiarę w Boga. Można tez hipotetycznie rozkminiać "a co jeśli stworzył mnie jakiś bóg albo kosmici, a może jestem w komputerze, może jest reinkarnacja a może wygnali mnie z raju" - dzieci wymyślają bardzo często tego typu hipotezy. Religia i większość religijnych mitów pochodzi z czasów prymitywu kiedy ludzie myśleli tak jak dzieci ale potraktowali to na serio. Jak słuchać głosu serca skoro w ogóle ktoś wprowadził do ludzkiej logiki takie pojęcie jak Bóg a potem to działa na zasadzie różowego słonia. Powiem Ci żebyś nie myślał o rózowym słoniu i pomyślisz właśnie o różowym słoniu. Religie chcą żeby wyłaczyć logikę i potem na zasadzie argumentum ad ignorantiam wpierają swoje poglądy. Ja mówię żeby tej logiki nie wyłączać bo wtedy otwierasz się na kontrolę umysłu przez kogoś. Zawsze musi być orient a kiedy w wyobrażeniu widzisz szatana to jest to tylko wyobrażenie, jeśli Jezusa to jest to tylko jego obraz. Z taką świadomością można iść przez rozwój dalej i nie być podatnym na manipulacje ludzi odwołujących się do pierwotnych archetypów i robiących tym samym wodę z mózgu. Wyłączam logikę żeby dochodzić wgłąb wzorców jakie mam w głowie ale dalej wiem, że to wzorce, pytam się ich kiedy powstały, jaką pełnią rolę i jakie mają przekonania ale nie daję im rządzić sobą co musiał zrobić każdy człowiek, który wierzy w Boga.

 

 

A co, jeśli bym Tobie powiedział, że nie neguję istnienia duszy w kamieniu jednocześnie poddając w wątpliwość istnienie absolutu? Biorąc przykład wiecznego wszechświata - nic się samo nie stworzyło, bo istnieje wiecznie (i w przód, i w tył). W takim przypadku 'Bogiem' jest wszystko.

 

No dokładnie, a mi fizyka kwantowa zdaje się potwierdzać taką tezę bo oznacza to, że pewne elementy wszechświata istnieją poza czasem i przestrzenią, a czas i przestrzeń to jedynie iluzja. Czyli wszechświat istniał zawsze bo dla niego nie ma czasu - ten jest dla obserwatora. To jeszcze zdaje się potwierdzać ateizm ale też nie znam się na tym na tyle żeby się nad tym rozwodzić.

 

 

 

Dlatego teraz fizycy pracują nad teorią strun.  

 

 

Która też podobno ma jakieś nieścisłości i jest bzdurą ale zobaczymy :P

 

 


Pełnia poznania następuje przez współpracę intelektu z sercem. A tego pierwszego, póki co, wciąż nie widać.

 

Intelekt + dusza + Wyższa Jaźń :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak dla mnie temat bedzie sie ciągnął w kółko. "Mądrośc" bedzie kontrargumentowana "lepszą madroscią" . Na ludzkie "mądrości" jestem uczulony, wole te z eteru wszechswiata. One przynajmniej nie potykają sie same o siebie.

wszystko można podwazyc, na każdego znaleźć paragraf. Juz niejedni spierali sie o Boga ... dla mnie koniec tematu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo spodobała mi się ta dyskusja. Każdy może dorzucać tutaj cegiełkę i budować mury między sobą. A ja wam powiem, że staram się te mury niszczyć, konsekwentnie jeden za drugim. Mimo mojego młodego wieku dałem się złapać w wiele pułapek, dogmatów, ideologii i religii i powiem wam, że nie jeden raz jeszcze dam się pewnie wciągnąć. Widocznie musimy "przepracować" różne możliwe konfiguracje. Ciężko mi się o tym pisze, nie zawsze mam lekkie pióro. A mam problem by w prosty sposób przedstawić to co mi chodzi po głowie. Czołem i dzięki, że szanujecie się nawzajem i prowadzicie zdrową dyskusję - tego brakuje w internetach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Chciałbym dorzucić troszkę odczuć od siebie. Ogólnie mam myślenie bardzo podobne do NEO, ale troche ciężko mi uwierzyć w inne wymiary niż te które możemy doświadczać, nie wiem jak jest z czasem, bo teoretycznie (moje teoretycznie :P) nie może być przeszłości ani przyszłości, jest tylko teraz.

A poza tym znudziło mi się już "szukanie Boga" i dochodzenie jak powstał świat, która religia ma rację. Miałem okres w życiu w którym lubiłem się kłócić z wszystkimi co do chrześcijaństwa. Teraz szkoda mi energii na takie coś. Nie przekonasz nikogo do swojego zdania słowami. Można tylko naprowadzić, ale ta osoba musi wyrazić chęć w sobie do zmiany na lepsze, a ogólnie każdy chrześcijanin twierdzi, że jego wiara  jest super - więc dyskusja z nim na tym się kończy. 

Chodzę na religię w szkole (2 kl średniej) i za każdym razem jak podam BARDZO dobry argument, ksiądz wybrnie z dyskusji jakoś - tajemnica boska; siła szatana; cokolwiek - a klasa mu przytakuje (oczywiście z wyjątkami).

To mnie męczy, więc ostatnio prawie w ogóle nie odzywam się na religii, chyba że jest temat typowo psychologiczno-moralny - wtedy jeszcze jakoś pogadać się da.

Rozmowa z ludźmi o różnych poglądach jest bardzo budująca i dobra, ale co z tego jak druga strona musi mieć zawsze racje i nigdy jej do niczego nie przekonasz?

Zmierzam do tego, że jeśli rozmawiać o religii itp. to nigdy z duchownymi, bo oni wiedzą najmniej - niestety.

 

Co do osób wątpiących, to są w najgorszym z możliwych momentów rozwoju. Nie rozumieją sensu religii, ale boją się piekła - taki człowiek jest jak wahadło. Jak troszkę uświadomi sobie sens wszystkiego, to zaraz ktoś naprowadzi go na "dobrą drogę". Po to są rytuały coniedzielne w kościołach.

Mam przeczucie, że moi rodzice są w takim właśnie 'wahadełku'. Moja mama mówi: "Do kościoła trzeba chodzić, ale nie dla księdza tylko dla siebie" - co? to się wyklucza wzajemnie  :mellow: Próbuję jej wytłumaczyć, że nie wierzę, ale nie zabraniam nikomu innemu wierzyć dalej. Za każdym razem kończy się to awanturą. Jakimś zakazem od strony mamy... Tata akceptuje mój wybór.

Macie jakieś porady, co zrobić w tym wypadku? Chyba raczej przeczekać...

Mam też brata (9lat), nie chce mu mieszać w głowie, ale jak widzę, że na zadanie domowe z religii ma chodzić 15 razy w jakimś tam miesiącu do kościoła to mnie coś trafia. Co jak co, ale nie chce, żeby jakiś księżulek przez to zjebał mu psychike (tak jak mi, ale bardzo szybko się opamiętałem i zacząłem pracę nad sobą)

Sorry, za offtop, ale nie chciałem zakładać nowego tematu. Jeśli moderacja woli to można przenieść posta.  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak na szybko bo mam robotę:

1) Przyczyny powstania religii i koncepcji boga. 

- brak zrozumienia zjawisk zachodzących świecie (proste wytłumaczenie - bóg)

- potrzeba nadziei

- śmierć - jak to ładnie ujął Benedykt XVI - "Brama, przez którą do ludzkiego życia wkracza się mistycyzm" 

 

2) Sprawa Kopernika - wbrew powszechnemu mniemaniu Kopernik nie miał do końca racji. Dlaczego? 

 

W dotychczas obowiązującym systemie ptolemejskim zakładano, że ziemia jest w środku a reszta krąży wokół.  Tylko, że pojawił się problem. Bo to co sobie wykreślono nie do końca pokrywało się z rzeczywistością. Zachodziły pewne nieścisłości obserwowanego ruchu planet z wartością oczekiwaną. I tutaj sprowadzono korekty do orbit w postaci dodatkowych obiegów zwanych epicyklami. Zgodność była dużo większa ale nadal pozostało trochę rozbieżności a sam system był niesamowicie zawiły i skomplikowany. Kopernik inspirowany starożytnymi traktami postanowił podejść do sprawy inaczej - założył że słońce jest w środku. Było to założenie prawidłowe i wiele upraszczało. Ale pęd do upraszczania doprowadził do innego katastrofalnego założenia - że orbity planet są idealnie okrągłe ( warto zauważyć, że poprzednia teoria słusznie zakładała eliptyczność). I tu jest pies pogrzebany. Bo po wykonaniu obliczeń rozpoczęto obserwacje - i nagle okazało się, że system kopernikański ma o wiele mniejszą zgodność z obserwacjami niż system ptolemejski. Aby temu zaradzić Kopernik popełnił kolejny błąd - sięgnął po stary trick z epicyklami. Aby uzyskać zbliżoną do ptolemejskiej zgodności z rzeczywistością musiał wprowadzić znacznie więcej epicykli i korekt orbit. 

Bardziej zawiła i mniej zgodna z obserwacjami  teoria Kopernika siłą rzeczy musiała musiała budzić wątpliwości. Swoją drogą kościół nie zakazał teorii jako takiej - zakazał dogmatycznego traktowania jej jako prawdziwej, pozwalając traktować ją jako naukową ciekawostkę.

 

Sytuację naprawił dopiero Kepler, który do słońca w środku układu dołożył eliptyczne orbity. I wtedy zgadzało się już prawie wszystko.

 

Radzę przemyśleć sprawę dokładnie i nie myśleć w kategoriach "ciemny kościół zakazał Kopernika" bo prawda jest taka, że doszło do nowej sytuacji w świecie nauki. Strona kościelna (wspierając się autorytet starożytnych filozofów!) domagała się potwierdzenia za pomocą obserwacji. I obserwacje przyznawały rację Ptolemeuszowi a nie Kopernikowi. A, że w grę wchodziły dodatkowe czynnyki? Któż to mógł przewidzieć.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.