Skocz do zawartości

Samiec gamma wchodzi na salony


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć Samcy.

Tutaj Roberto. Postanowiłem się tu zarejestrować za sprawą Marka, mówił, że pomocni z was panowie także posłuchałem i liczę na pomoc :P

 

Mam 22 lata. Niedawno skończyłem studia. Obecnie pracuje w dużej firmie produkcyjnej, poszedłem tam bardziej na zasadzie, że muszę być ubezpieczony (bo różnie to w życiu bywa), a praca tam dla mnie to katorga. Męczę się w tej pracy, chyba bardziej psychicznie ale fizycznie też dość konkretnie. Jestem tam nowy i mało co ogarniam, a obowiązków i rzeczy do robienia jest dużo. „Przełożeni” zamiast pomagać to mówią zrób to to i to i wsiu, vixa do swoich obowiązków, a ja jak taki osioł potem muszę po wszystkich chodzić i się o wszystko dopytywać, czasem nawet po kilka razy o to samo - bo każdy ma cie tam w dupie, tym bardziej jak jesteś nowy. Jeden stary dziad jakoś zapytał mi się jakie mam wykształcenie, nie chciałem się tym obnosić ani mówić bo i po co, ale jak usłyszał odpowiedź to mu się wesoło zrobiło chyba, że po takich dobrych studiach pracuje na produkcji.

 

Bardziej ciągnie mnie jakiś zawód, gdzie ma się większą swobodę działania, nikt nad Tobą nie stoi i nie przypierdala się o wszystko, sam planujesz sobie prace. Wysyłam CVki na oferty i branże, w których czuje, że mógłbym sobie poradzić i mi odpowiadają, a z drugiej strony czuje się takim życiowym nieogarem i osobą która nie podoła powierzonym jej zadaniom.  Z cvłek nie ma prawie żadnego odzewu, nie chcą przyjąć nigdzie absolwenta po studiach bez doświadczenia.  Problemem jest też to, że jeszcze nie wiem co chciałbym dalej w życiu robić, jaką pracę wykonywać żeby móc się jakoś w tym rozwijać i spełniać. Chciałbym spróbować  jako jakiś przedstawiciel handlowy, choć nie mam zbytnio do tego predyspozycji ani kompetencji, chodzi głównie o swobodę w komunikacji i poznawanie nowych osób. Dzwonili ostatnio do mnie z jednej firmy chcąc zaprosić mnie na rozmowę, to w jednej chwili złapałem taki stres (jakieś czerwone plamy na szyi, obojczyku, zasychało mi w gardle, drżał mi głos, było mi zimno). No to teraz wyobraźcie to sobie, że jesteście rekruterem w firmie i widzicie taką zestresowaną osobę na żywo, która w swojej pracy ma co chwile poznawać nowe osoby, przedstawiać im oferty i załatwiać interesy. No takiej osoby raczej nie chcielibyście w swojej firmie.

 

Przez to, że nie podoba mi się ta praca i nie widze siebie na tym stanowisku, cierpią inne sektory życia. Nie chce mi się uprawiać sportu i oddawać się zajawkom, spotykać  ze znajomymi (już słyszałem złośliwe komentarze, że po takich studiach a robie na taśmie, troche boli) no ale od czegoś trzeba zacząć.

Jeżeli chodzi o znajomych to mam naprawdę fajnych ludzi, praktycznie od dzieciaka się ze sobą trzymamy i jak trzeba to każdy każdemu pomoże. Jeden jest kierownikiem, drugi prowadzi firme transportową, trzeci jest doradcą finansowym,  czwarty studiuje i pracuje w francuskiej firmie.  Wszyscy jesteśmy rówieśnikami. Nie muszę chyba wspominać, że owi kumplowie są tacy zaradni życiowo i mają partnerki. Zarabiają całkiem fajne sianko i po prostu – żyją. Silne charaktery i ja. Trochę oddalam się ostatnio od nich przez to jaka sytuacja jest u mnie.

Poczucie wartości, no właśnie. To chyba u mnie leży i kwiczy i na przestrzeni ostatniego czasu zdecydowanie się nasiliło. Mam tendencję do porównań. I czuje jak taki mały przestraszony chłopiec.

A ja mam 22 lata i jestem chodzącym zombie. Przeważnie nie chce mi się nigdzie wyjść, nie chce mi się z kimś spotkać, nie chce mi się poznawać lasek, nie chce mi się żyć. Przeważnie, bo czasem mam takie dni że myślę, że kiedyś zwojuje świat, umawiam się z kumplami na piwo, nawet wyjde do jakiegoś pubu czy klubu i jest okej.

 

Brak mi jakiejś piątek klepki, czegoś co sprowadziłoby mnie na takie życiowe tory i żebym mógł powiedzieć, że jestem ogarnięty życiowo. Bo przecież samospełnienie to najwspanialsza rzecz, jaką można osiągnąć, prawda? A ja dopiero zacząłem pracować a już mam obawy czy sobie poradzę (na razie w obecnej pracy idzie topornie i jestem zniechęcony, jak dziecko we mgle czasem nie wiem co robie), czy nikogo nie zawiodę, czy mnie nie wyjebią po miesiącu jak nie będę ogarniać.

Kobiet nie poznaje zbyt wiele, wynika to z tego, że nie wychodzę często ze znajomymi na miasto, a w ostatnich czasach to w ogóle. Z jednej strony źle się czuje w przepełnionych ludźmi miejscach… po prostu niekomfortowo. Z drugiej strony patrząc na siebie z boku to nie mam takich umiejętności społeczno-emocjonalnych jakie chciałbym mieć, bardzo mało mówię, jestem konkretny,  nie umiem puścić wodzy fantazji i opowiadać o najbardziej trywialnych  czy normalnych rzeczach z jakimś takim zapałem, więc wyglądam na takiego chłopczyka, który tylko się przysłuchuje tego co mówią starsi i raz po raz doda coś od siebie, a jak zabiera głos to przeważnie inni się tym nie przejmują albo udają, że nie słyszeli. Nie mówie, że tak jest zawsze, ale to uczucie jest dość dołujące.

Hah ostatnio wychodząc w pewnym pubie pare razy na fajke wymieniałem się spojrzeniami z sympatyczną loszką siedzącą z koleżanką przy barze i mimo nawet jeżeli sygnały zainteresowania byłyby większe, ja jak taka miękka pizda nie podszedłbym do niej.  Kiedyś mnie fajnie kolega podsumował, prędzej dałbym w ryja jakiemuś kolesiowi niż zagadał do jakiejś laski. Dało mi to trochę do myślenia i chyba kumpel ma racje. Sad but true.

 

Ale żebyście nie myśleli, że jest tak tragicznie. Miałem dziewczynę w wieku 18 lat, rok czasu. Całkiem ładną, mądrą trochę mniej, ale z perspektywy czasu widzę, że byłem właśnie zbyt miękki przez co mnie zostawiła. Bardzo to przeżyłem, nie wiedziałem, że złamane serce naprawdę istnieje i tak boli. Ale już nauczyłem się z tym żyć, przyjąłem to po jakimś czasie na klate, staram się do tego nie wracać i iść dalej. W ciągu roku zdarzy mi się zapoznać dosłownie pare dziewczyn, ale albo mnie fizycznie nie pociągają albo są tępe jak but i nawet nie ma z nimi o czym pogadać i z tego też nic nie wynika.

 

Nie jestem typem przebojowego kolesia który potrafi zbajerować jakąś laske, zawsze na początku mam dystans.  Myślę, że z boku może to wyglądać jakbym był jakimś sztywniakiem.  

Mam parę pasji ale teraz nawet nie chce mi się poświęcać im czasu. Mam takie wrażenie, że jak nie idzie mi w jednej dziedzinie życia to wszystkie inne mają wtedy taką zapaść. Potem robi się błędne koło i nie wiem jak wysiąść z tej karuzeli, bo kręcąc się w kółko stoją cały czas w miejscu.

 

Post pisany dość chaotycznie wiem, ale starałem się zawrzeć te najgłośniejsze myśli. Można powiedzieć, że jestem takim słabszym samcem. A wiecie jak to jest ze słabszym samcem w stadzie, nie bierze się go pod uwagę. Słabszy samiec nie bierze samic które mu się podobają, nie podejmuje dużego ryzyka, nie jest szanowany i podziwiany przez innych tak jakby chciał.  Bracia samcy. Nie mówię, ze macie mi dać złotą radę bo wiem, że taka nie istnieje. Ale może coś poradzicie jak się ogarnąć, jak sprawić aby każdy dzień był kolejną szansą a nie kartką wyrwaną z kalendarza pod koniec dnia. 

 

Edytowane przez Roberto
poprawa przejrzystości
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Roberto, dość typowe myśli jakie i ja miałem. Im bardziej rozumiem prymityw stada i tych prawidłowości, które sterują naszymi ciałami, związkami, społeczeństwami itd, tym bardziej mam wyjebane na opinie większości, która myśli tylko ciałem. Dla mnie dyskryminowanie słabszych za sama słabość to zbydlęcenie. Unikaj takich ludzi, to są jaskiniowcy na poziomie duchowym. Nie kumuluj złości, przetwarzaj ją w coś ,co wpływa na twój rozwój. To, że zawitałeś tutaj, znaczy że nie jesteś zmatrixowany jak reszta, a gdy poszperasz i poczytasz, to naprawdę się dowartościujesz, bo nie każdy ma tak dobry ogląd stanu rzeczy jak ludzie z tego forum, który i ty możesz dzięki nim mieć. Nie przemienisz się szybko w jakiegoś alpha terminatora, nawet sam bym tego nie chciał, a babami się tak nie przejmuj, to nie są stabilne emocjonalnie istoty, które mogą dać ci szczęście... prędzej zabiorą jak najwięcej dla siebie, a ty jeszcze będziesz sobie robił poczucie winy, nie daj się w to wkopać. Świat kobiecy to istny animal planet, nie każdy tam pasuje, nie musisz być kimś na siłę ze względu na popędy siurka. Najpierw TY, potem one. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z mojego doświadczenia nic tak nie zmienia człowieka jak otoczenie w którym się znajduje. Jeśli chodzi o pewność siebie i lęk przed ludźmi to też miałem z tym problem.  Zacząłem chodzić na siłownię, bo uważałem że solidny trening może pomóc. Akurat tak się złożyło że chodził tam też znajomy, którego zawsze uważałem za terminatora jeśli chodzi o towarzyskość, pewność siebie i wyrywanie lasek. To zaczęliśmy chodzić razem na siłkę, po jakimś czasie wspólnych hardcorowych treningów poszliśmy na piwko i tak zrodziła się przyjaźń. Wpływ drugiej osoby jest niesamowity, naprawdę dużo się nauczyłem poprzez samo przebywanie. Po jakimś czasie po prostu wyluzowałem tak jak on i nabrałem pewnego dystansu do siebie i świata. 

Myślę że to samo można zrobić jeśli chodzi o pracę i ogólnie pojęty rozwój finansowy. Mam takiego znajomego który jeździ co chwilę na jakieś meetingi przedsiębiorców, nawiązuje kontakty, uczy się od innych i sam teraz ładnie karierę sobie rozwija. 

Trzeba tylko ruszyć tyłek i szukać ludzi którzy osiągnęli to co ty chcesz osiągnąć. Myślę że to jest najprostsza droga :)

Edytowane przez Miczi94
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszesz, że skończyłeś studia i pracujesz na taśmie. Można wiedzieć jakie to studia?

Podejrzewam, że to był kierunek produkujący bezrobotnych. Same studia nie wystarczą, żeby mieć dobrą prace.

Jeśli nie pracowałeś nad sobą podczas studiów (bo same studia wiele nie dają) to niestety teraz musisz zacisnąć zęby i pracować nad sobą po godzinach.

Ogarnij sobie spokojnie co chcesz robić, jakie daje to perspektywy, co musisz umieć i po prostu powoli zacznij nad tym pracować. Nie jest to zadanie na jeden, dwa weekendy.

Sam popełniłem ten błąd i pracowałem fizycznie do 27 roku życia. Teraz mam 34 i pracuje jako programista.

 

Zapisz się na jakąś sztukę walki - zazwyczaj jest to fajna ekipa ciekawych ludzi. I taki trening znacznie podnosi pewność siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Z mojego doświadczenia nic tak nie zmienia człowieka jak otoczenie w którym się znajduje." - o właśnie to, mnie zawsze brakowało męskiego towarzystwa, samiec samca zrozumie, ja myliłem się srogo, wolałem towarzystwo kobiet i wiarę im... Cóż całe życie człek się uczy, a potem kaput :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Roberto jakoś tak mnie tu razi fakt że chcesz stać się lepszym aby dobrać się do jakiejś dupy...? Skoro ktoś Ci coś pokazuje a Ty i tak ciągle dopytujesz co i jak to zdecydowanie masz problemy z koncentracją, cała reszta to praca nad sobą i tylko sobą i zapomnienie o laskach bo to nie jest cel prawda? Odpowiednie towarzystwo zawsze wiele zmienia jak i zajęcie + wyznaczenie sobie celów i dążenie do nich tyle, albo aż tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@AdamPogadam

17 godzin temu, AdamPogadam napisał:

Dla mnie dyskryminowanie słabszych za sama słabość to zbydlęcenie. Unikaj takich ludzi, to są jaskiniowcy na poziomie duchowym. Nie kumuluj złości, przetwarzaj ją w coś ,co wpływa na twój rozwój. To, że zawitałeś tutaj, znaczy że nie jesteś zmatrixowany jak reszta, a gdy poszperasz i poczytasz, to naprawdę się dowartościujesz, bo nie każdy ma tak dobry ogląd stanu rzeczy jak ludzie z tego forum, który i ty możesz dzięki nim mieć. Nie przemienisz się szybko w jakiegoś alpha terminatora, nawet sam bym tego nie chciał, a babami się tak nie przejmuj, to nie są stabilne emocjonalnie istoty, które mogą dać ci szczęście... prędzej zabiorą jak najwięcej dla siebie, a ty jeszcze będziesz sobie robił poczucie winy, nie daj się w to wkopać. Świat kobiecy to istny animal planet, nie każdy tam pasuje, nie musisz być kimś na siłę ze względu na popędy siurka. Najpierw TY, potem one. 

 

Tylko pytanie, czy jeżeli mam być zgodny sam se sobą, to mam wrażenie, że oddalam się od ludzi, przyjaciół rodziny. Z jednej strony lubię być sam ze sobą, ale z drugiej ciągnie mnie do ludzi... tylko widzę, że coraz mniej. Trochę mnie to niepokoi.

 

@GoneMyWay

6 godzin temu, GoneMyWay napisał:

Piszesz, że skończyłeś studia i pracujesz na taśmie. Można wiedzieć jakie to studia?

 

inżynierskie na politechnice warszawskiej, kierunek związany właśnie z projektowaniem procesów produkcyjnych

 

6 godzin temu, GoneMyWay napisał:

Ogarnij sobie spokojnie co chcesz robić, jakie daje to perspektywy, co musisz umieć i po prostu powoli zacznij nad tym pracować. Nie jest to zadanie na jeden, dwa weekendy.

Sam popełniłem ten błąd i pracowałem fizycznie do 27 roku życia. Teraz mam 34 i pracuje jako programista.

 

właśnie tu jest problem, nie widzę dla siebie żadnej takiej ścieżki, którą mógłbym obrać.

 

3 godziny temu, ZielonaKoniczyna napisał:

Skończyłeś studia w wieku 22 lat czyli gdy szedłeś na pierwszy rok miałeś 17 lat no geniusz pewnie przeskoczyłeś kilka klas.

 

Wyczuwam złośliwość w tym komentarzu, no widzisz, inni studiują mając 10 lat http://www.kurierlubelski.pl/edukacja/a/kamil-wronski-10latek-na-politechnice-wlasnie-zaliczyl-sesje-bedzie-budowal-samochod-elektryczny,11876682/ :P

 

1 godzinę temu, Piccardo napisał:

@Roberto jakoś tak mnie tu razi fakt że chcesz stać się lepszym aby dobrać się do jakiejś dupy

 

fajnie byłoby jakąś mieć pewnie, ale to nie jest cel sam w sobie. Bardziej chodzi mi o własny rozwój, poczucie spełniania w życiu wtedy panie pojawią się same, takie mam wrażenie.

 

 

 

Edytowane przez Roberto
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Równowaga to klucz- jeśli jesteś introwertykiem bardziej, to nie leć na siłę do ludzi, ale także nie izoluj się. Ja też miałem taki okres w życiu, że miałem wyjebane na wszystko i siedziałem sam ze sobą, dużo straciłem, ale też sporo zyskałem (wiedza, opanowanie, duchowość etc). Sam musisz zdecydować co w konkretnym czasie i sytuacji jest dla Ciebie lepsze. Większość ludzi mam wrażenie to tacy średnio-ogarnięci ekstrawertycy, nie musisz się nimi przejmować, są jak bateryjki dla matrixa. Społeczne życie jest też ważne - ale nie ma po co robić z siebie robić pacana, aby się tylko większości przypodobać. Rodzinę szanuj, przykazanie Boże, chcą dobrze, lecz często tylko wg swoich kryteriów - tak mam u siebie, świadomość ich nieumyślnych błędów pozwala nabrać dystansu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Roberto bo ja np. robiłem to regularnie i byłem bardziej zmęczony, mniej pewny siebie. Zrobiłem sobie 14 dni przerwy[mogłem więcej, ale dałem się pokusie] i właśnie przez ten czas, przyjeżdżając ze szkoły, nie czułem żadnej potrzeby zrobienia sobie drzemki[przedtem było to nawet częste]. Do tego ogólnie pewność siebie poszła w górę, np. nie odwracałem szybko wzroku jak ktoś się na mnie popatrzył. Niestety te 14 dni nie pozwoliły na zaobserwowanie znacznej zmiany, ale zmianę odczułem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do pracy - pokaż się tam.

Moja pierwsza praca to też była produkcja, też siedziałem i klepałem równo z 50-60 letnimi babkami jakieś ogłupiające rzeczy do czasu, aż mnie nie zauważyli, że się staram, że robię dużo, dokładnie, jestem sumienny i mam zajebisty kontakt z ludźmi - awansowałem, podwyżka, nie siedziałem już na produkcji, ale kierowałem grupą ludzi, rozdawałem pracę, rozwiązywałem problemy, doszedł kontakt z konstruktorami, programistami, któryś z nich dał wskazówkę i zmieniłem pracę na taką o której marzyłem od kilku ładnych lat. Pokaż się, bądź sumienny a Ciebie też zauważą, a jak nie to szukaj innej pracy, żeby nie stać w miejscu. ;) 

Wierz w siebie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli masz dobrych kolegów, od których możesz czerpać wzorce i są to dobrzy koledzy, nie wyśmieją Cię, ani nie będą sie wywyższać, to wyżal się im, pogadaj o swoi m zyciu jakie masz plany co chcesz zmienic i słuchaj, trzymaj się ich.

 

Jeśli chodzi o to, że nie wiesz co chciałbyś robić, to ja Ci powiem że skończyłem socjologię, a od gimnazjum interesowal mnie hacking, linux. Skonczylem podyplomowe sieci komputerowe, zapomnialem o tym, a teraz skonczylem podyplomowo informatyke, szukalem pracy w it, helpdesk, stwierdzilem ze gbury i zadufani w sobie, w miedzy czasie co nieco mnie interesowala elektronika i programowanie avr, raspberry pi, arduino, teraz z powodu przepukliny zwolnilem sie z powodu przepukliny (dzis jestem w szpitalu, jutro zabieg) byla to budowa i podpatrzenie jak sieci są stworzone i tak wszystko do kupy, chwila w tej pracy i coś się klaruje, praca montera, systemy zbezpieczeń, sieci komupterowe i inteligentne domy, liczy sie hobby i pasja. Teraz jak otworzą kierunek w szkole policealnej teb edukacja ide na teleinformatyka, czyli podstawy o prądzie, transmisji danych, elektronice cyfrowej, pomiay itp. Wazne zeby caly czas sie rozwijac, a mhliste plany po czasie się klarują, tylko trzeba odwagi i pewnej dozy egoizmu.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.