Skocz do zawartości

Etatowa demotywacja.


self-aware

Rekomendowane odpowiedzi

Siema :) Trochę nie odpisywałem bo to jednak temat wymagający trochę analizy, więc poczekałem do weekendu bo mam czas i mogę spokojnie odpisać. Przede wszystkim dzięki za odpowiedzi. Okej...

 

Dnia 9/10/2017 o 21:50, michau napisał:

To masz zajebisty start. Klienci przychodzą sami poprzez kumpla, ZUSami i podatkami się martwić nie musisz. Odchodzi ci zdobycie zlecenia, odchodzi ci księgowość (kolega wystawi fakturę, tobie odda kasę po podatkach już), odchodzi ci zakładanie działalności.

 

Na początek: zrób własną stronę na darmowym serwerze. Zaprezentuj swoje umiejętności nam, potem, po korektach, pokaż stronę kumplowi, żeby wiedział, czy ma chęć twoje uslugi sprzedawać (pamiętaj, że pracujesz na jego reputacji obecnej i na reputację przyszłą) - i jedziesz. Co masz do stracenia?

 

Tak, wiem o tym, że jakby się tak astanowić to mam super start. Kumpel już zna moje umiejętności mniej więcej i raczej nie ma nic przeciwko żeby spróbować :) Do stracenia nie mam w sumie nic. A po głebszym zastanowieniu to właściwie jedną rzecz... Mogę się przekonać, że mi się nie uda, i chyba tego się właśnie obawiam. Czyli lęk.

 

Dnia 9/11/2017 o 19:03, OdważnyZdobywca napisał:

@self-aware

Jesteśmy w podobnej sytuacji: rynek IT, hajs się zgadza, wytrwałość jest, mogę nawet założyć własną firmę czyli wszystko jest ... tylko brakuje tego czegoś, jak to napisałeś ,,bycie szczęśliwym na polu zawodowym". Brakuje prawdziwego i autentycznego zajarania tematem (jak to mówią młodzi). Brakuje pasji. Już teraz, bo nie chcę marnować czasu. Bo życie jest zbyt wyjątkowe, by je zaprzepaścić. Bo chcę coś osiągnąć i być pełen radości z tego co robię.

 

Żywię gorącą nadzieję,że znajdziemy to czego szukamy. A oprócz nas inni szukający swojej wyjątkowej drogi. Oby. 

 

Nie jestem pewien czy temat mnie nie jara. Jakby nie patrzeć uczyłem się długo w domu nie mając z tego nic. Wykonana przeze mnie strona, działająca, z jakimiś lekkimi animacyjkami. Lubię patrzeć na wykonaną przeze mnie pracę. Czuję satysfakcję. Wydaje mi się, że to już coś. Nawet największa pasja, jeśli ma przynosić dochód zawsze będzie mimo wszystko pracą - tak mi się wydaje. Natomiast może masz rację i trzeba szukać dalej... Sam nie wiem. Poczytam tematy, które zapodałeś. Dzięki.

 

Dnia 9/11/2017 o 19:49, JoeBlue napisał:

Self-aware.

Kiedy ostatni raz dymales jakas dupe?

Jak zauwazylem - to znacznie poprawia samopoczucie w pracy i poza nią.

Robote mozna zmienic, z abstynencją jest gorzej.

Dla mnie dowolna dupa to odskok i relaks od roboty.

Bez tego nie funkcjonuje normalnie.

Co sie nawinie. Dziwka, cichodajka, FB...

PS:

Tez jestem z IT.

 

 

2-3 lata temu... :( Póki co leczę się z pornuchów i całego syfu, które mi zrobiły, czyli krótko mówiąc widzę seksowną kobietę i w spodniach nic.

 

Dnia 9/11/2017 o 21:32, ciekawyswiata napisał:

@self-aware

 

 Skoro nie odpowiada Ci praca na etacie, to spróbuj własnego biznesu. To nie jest łatwy kawałek chleba, ale jesteś młody, więc nie masz nic do stracenia. Gorzej jeśli biznes nie wypali, a masz żonę i dzieci. Jeśli jesteś sam, to próbuj śmiało, tak czy inaczej dużo się nauczysz, zdobędziesz doświadczenie, połapiesz kontakty. Sam zadaje sobie pytanie, czy to co robię, ma sens. Czasem wydaje mi się, że praca na etacie to coś, czego nie znoszę, a czasem myślę, że po co własny biznes, że to tylko stres i w sumie ten etat to bardzo ciekawa sprawa. 

 

 Im szybciej zaczniesz, tym szybciej się dowiesz, gdzie popełniasz błędy, gdzie trzeba poprawy, będziesz miał doświadczenie i przewagę nad rówieśnikami, którzy podejmą takie decyzje później.

 

 

 

Wydaje mi się, że najlepiej będzie spróbować dać z siebie 110% i zostać jeszcze na tym etacie ale już próbować robić stronki dla tego mojego kolegi i jeśli zacznie to wychodzić to wtedy zaryzykować. Nie mam żony, nie mam dzieci, nie mam kredytów. Do stracenia nie mam nic, poza tym co napisałem wyżej... Chyba boję się przekonać o tym czy dam radę czy nie... :) Zgadzam się, że im szybciej zacznę działać - tym lepiej.

 

Dnia 9/12/2017 o 07:42, Metody napisał:

 Praca na etacie jest tak samo ryzykowna jak prowadzenie własnego biznesu. W pracy na etacie niczego nie kontrolujesz, za 2 tygodnie mogą Cię zwolnić, zrobić redukcje, biznes upada itd. To tylko pozorne bezpieczeństwo, plus tylko, że masz mniejszą odpowiedzialność. 

 

Wiem. redukcja etatów u mnie we firmie raczej niemożliwa, wszystko układa się coraz lepiej, natomiast wiadomo - jeśli np będę miał gorszy miesiąc, mniej efektywny itd to różnie może być. Na swoim oczywiście też musiałbym działac nawet mimo zmniejszonej motywacji - ale nikt by mi przynajmniej nie gadał, tak myślę.

 

Dnia 9/12/2017 o 10:52, darbyd napisał:

Wszystkie cechy zarabiania mają plusy i minusy. Na etacie powinieneś pracować 8 godzin i nie masz więcej odpowiedzialności nie martwisz się czy zamówienie zostanie zrealizowane czy klient jest zadowolony, jak dobrze się ustawisz to masz spokój psychiczny i w domu nie myślisz o pracy możesz sobie realizować pasje życiowe. Jako pracodawca masz wiele obowiązków i musisz zapewnić pracę i wynagrodzenie. Ciągle jesteś w biegu a 24 to czas nie wystarczający.

Ja jestem na etacie i byłem prywaciarzem. Lepiej mi pasuje etat pod warunkiem że stać Ciebie na podstawowe potrzeby.

Zgodzę się jednak z twierdzeniem że Ci którzy nie mają marzeń pracują dla tych co te marzenia posiadają.

  

 

A więc Ty masz porównanie. To mówisz, że Tobie na etacie lepiej, myslisz, że już nigdy nie spróbujesz ponownie z własnym biznesem? Co do zapewniania wynagrodzenia to raczej problem dla firm które już trochę siedzą na rynku :) Na początku to jest się raczej samemum więc nie ma problemu z pracownikami :)

 

Aaa, teraz 24h to też dla mnie czas niewystarczający. Dojazdy do pracy, nadgodziny + zawsze coś jeszcze wyskoczy. Nigdy nie miałem czasu, więc raczej nie odczuję róznicy. Zapierdol jak był, tak będzie :P

 

Dnia 9/12/2017 o 10:57, Mosze Red napisał:

@darbyd - marzenia posiadają wszyscy, tyle że ci bardziej zdeterminowani (jak pracodawcy) zamieniają je w cele i realizują, cała reszta czeka aż coś się w jakiś mityczny sposób ziści. Np. jak panie że pojawi się rycerz w błękitnym Ferrari z milionami na koncie, albo że wygrają w lotto. 

 

To ja w "mityczność" wolałbym się jednak nie pakować i zrealizować cele na własną rękę. A marzenia mam... Brakuje albo determinacji jak wspomniałeś, albo (i do tego skłaniam się bardziej) odwagi. Kiedy Panie wydasz jakąś książkę dot. biznesu? :)

 

Dnia 9/12/2017 o 22:31, JoeBlue napisał:

Zarty sie ciebie trzymaja.

We wlasnym biznesie zastawia sie swoj dom, posag żony i samochod zeby kupic maszyny do produkcji.

Dokladnie tak zrobil Hoffman krecac Potop.

Gdyby mu nie wyszlo - spalby pod mostem razem z zona i dziecmi.

Jakie to porownanie do zwolnienia z etatu gdzie po prostu szukasz innej roboty?

Nawiasem mowiac moj szwagier zagral podobnie.

Czasami wstaje o 4:00 pobiegac zeby spalic cukier.

TAKA K-WA jest roznica miedzy etatem a dzialalnoscia na swoj rachunek.

 

 

 

Nie zamierzam brać kedytów i takich tam. Całe szczęście, że w IT finansowy próg wejścia jest bardzo mały. Natomiast rozumiem, że mając własną firmę mozna stracić o wiele wiele więcej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.