Skocz do zawartości

deleteduser144

Starszy Użytkownik
  • Postów

    443
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    20.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser144

  1. No pewnie, że nie każdego przerosło, na szczęście. ? To, że obserwujesz siebie i swoje reakcje i wyciągasz wnioski, świadczy o dojrzałości. Poczułeś się facetem, bo zrobiłeś to SAM, bez niczyjej pomocy. SAM. Nikt Ci nie dał, nie wyręczył. To daje ogromną radość. Decydujesz o sobie. Nie każdy to potrafi. Życie bez celu, prędzej czy później sprowadza depresje, alkohol, otyłość, zrzędliwość itd, ale też przegięcie w drugą stronę, bycie "za bardzo" dla kogoś (czyt. ogólnopolski, klienta) jeśli nie będzie się czuło z tego autentycznej satysfakcji, może dać podobne efekty. Realizacja celów jest jak forsowanie przeszkód, mamy powera bo coś przeskoczymy. To motor napędowy. Pamiętam siebie kiedy podjęliśmy decyzję o budowie domu, lub kiedy zakładałam firmę. Obecnie nie zależy mi już na skalach szerszych niż moje najbliższe otoczenie, a kolejny cel który wyznaczyłam traktuję trochę po macoszemu i ciekawa jestem czy takie podejście pomoże mi go zrealizować. Jeśli wierzysz w siebie i swoje cele osiągniesz to co założysz. Życzę Ci powodzenia.
  2. To prawda, ale dzisiejsze czasy pokazują, ze i jednego i drugiego jest za dużo, nie ma półśrodka czyli rozsądku, ale on powstaje z myślenia. To wszystko zaczyna prowadzić do patologi, (wiedza która przerosła ucznia) w której najbardziej ucierpi kolejne pokolenie, dzieci, które teraz przychodzą na świat. A my (obecni mieszkańcy ziemi) mamy "wywalone", żyjemy dniem dzisiejszym, tworząc radosne memy z różnych poważnych sytuacji. Przypuszczam, iż niebawem to wszystko pierdo..ie, pisząc krótko.
  3. To są właśnie stereotypy. Wyniszczające, zarówno kobiety jak i mężczyzn. Każdy z nas jest tylko człowiekiem. Jeden taki drugi owaki. Tylko kiedyś były one (stereotypy)zbyt zarysowane dziś są przerysowane. Ludzie sami nie wiedza czego już chcieć, co mieć i kim być. Problem tkwi w dobrobycie chyba trochę i zbytniej racjonalizacji.
  4. Dobre pytanie. Chyba w alkohol, narkotyki lub dają sobą matkować. Naprawdę trudno mi dociec czemu tak się dzieje. Chyba stawiam na brak porozumienia jednak i brak miłości. Ale dużo złego czynią religie, brak obiektywizmu i racjonalnego podejścia szkół. Ludziom wygodniej jest 'nie myśleć" bo to nie wymusza na nich działania. Poddają się biernie temu co los przynosi. Przyzwyczajenie? PS Kobiety nie lubią "tatkowania". (Imo)
  5. Tragifarsa. I takie kobiety właśnie, przez brak szacunku chyba do samych siebie lub przez niestety wychowanie/religie, stereotypy zachowań, które im wmawiano uciekają do Kościołów i wpłacają kasę na p. Rydzyka. Smutne.
  6. Moim zdaniem też powodem jest brak edukacji seksualnej w szkole i takich rozmów o życiu, psychologii człowieka, zachowań. Ale z drugiej strony gdybyśmy wszystko już w podstawówce wiedzieli to...po co dalej żyć. ?
  7. W większości przypadków. Bo chciały być " kobietami z pierogami i przeprosinami", a facet nie załapał, że ważne " dawać a nie tylko brać",poczuł się Władcą, a one cóż? Pozostały uniżonymi sługami. Więc z troski o Władcę stały się matkami. I prędzej czy później, raczej później, dziś w dobie neta łatwiej, zdecydują się na samotne życie na starość.
  8. " facet jest pizdą", czyli postrzeganie kobiet jako gorszych, tępych i " mniej inteligentnych" (cytując Władcę); bo "pizda" jest nazwą wulgarną od waginy/ pochwy/pipki/ cipki, a tu użyta z ogromnym akcentem pogardy. Boję się tego forum????Skoro facet pozwala sobie matkować i nie ma swego zdania, to jest mu tak wygodniej, ale wtedy idąc tym tokiem rozumowania, " z dupy" jest porównanie go do "pizdy", bo one są dominantkami czyli "pizdy --" nie- pizdy".??
  9. Doświadczyłam trzyrotnie obecność " bytu" wiedząc kto to. Ciekawostka mojego życia: jeśli mi się śni coś co mam zapamiętać np. sen jako odpowiedź bądź wskazówkę dotycząca mojego życia lub bliskich mi osób, niekoniecznie z rodziny; czy jeśli ma się coś wydarzyć, a ja jestem niespokojna, jeśli się boję czegoś, zawsze budzę się w okolicy godziny 1.37. I tak od 19 lat. To godzina śmierci mojej mamy. Mój pierwszy syn urodził się o tej samej godzinie, tego samego dnia tygodnia, którego mama zmarła.
  10. Nie przeżyłam osobiście, nie doświadczyłam sytuacji, nie poczułam, mogę tylko "gdybać" i pisać z akcentem na "wydaje mi się, że". Wydaje mi się, że, gdyby mąż "zaniemógł", a ja zechciała jednak kochać się, co wykluczałoby męża, to podjęłabym rozmowy z mężem o takiej możliwości; w przypadku męża, gdybym to ja "zaniemogła, z niezależnie jakich powodów", nie wymagałabym (jak to brzmi!) wierności, gdyby potrzebował seksu. Gdyby się zakochał...cóż" jeśli kochasz puść wolno"... Mamy tylko jedno życie i trzeba je brać z uśmiechem, szacunkiem i rozsądkiem. Pewnie, nie chciałabym znać szczegółów tych ewentualnych igraszek Wydaje mi się, że w chorobie każde z nas by drugiemu pomagało. Czy bylibyśmy razem, czy nie. Nie jesteśmy tylko parą kochanków, łączą nas dzieci, wspólny czas, kryzysy i lepsze chwile. Ale tak jak piszę, wydaje mi się, iż tak byłoby.
  11. Tak, przepraszam, nie zapamiętuję tytułów, autorów. Tak o Jokera. Jeśli mogę wtrącić i zapytać w tym wątku o inną sprawę, wiecie może gdzie mogę znaleźć tytuły filmów, gdy moje dane są bardzo nikłe? W sensie wiem o czym, kiedy oglądałam, bo może gdzieś da się znaleźć program TV z tego okresu? Praktycznie nie oglądam TV, ale będąc styczniu 2019 na wyjeździe miałam bezsenną noc i z nudów włączyłam Tv, obejrzałam dwa fajne filmy i chciałabym do nich wrócić. Niby znalazłam stronę wyszukiwanie filmów, ale bez skutku moje wypisywanie. Byłabym wdzięczna
  12. Zgadzam się z tym. Jest świetny. A jak wrażenia po Claunie z zeszłego roku?
  13. Może namówię męża, bo sama się będę panicznie bać. Jack Nicholson to strach sam w sobie, muzyka cudo. Na pods. Kinga jeszcze Mgła jest niezły, zakończenie zaskakujące.
  14. Wygląda apetycznie, spróbuję w weekend. dzięki. Ja ostatnio korzystam z przepisów Tomasza Strzelczyka "oddaszfartucha". Polecam.
  15. Dlaczego? Moim zdaniem z braku szacunku do kobiet. Bo kto tym kobietom czyni te przebiegi? Miś Uszatek? Więc czynią je, bez refleksji, a później pragną Anioła, takiego tylko dla nich, oddanego. Podczas gdy oni zostawiają sobie furtkę na włączenie from time to time motocykla i sprawdzenie bocznych traktów, tak by silnik popracował na wyższych obrotach. (Panowie, napisałam to nieco ironicznie i w tonie, w jakim czytam tutaj większość wypowiedzi o kobietach, a właściwie o ich niecnym życiu w każdej z sytuacji.) ? (dwa mrugnięcia dla złagodzenia odbioru)?
  16. Klucz do koszmaru (thriller psych.)niewiele takich filmów oglądałam, bo nie lubię uczucia strachu. Także jedyne co Ci mogę polecić.
  17. Było tego trochę ? 1. 5-7l pocięłam wszystkie rajtuzki moje i siostry jakie były( a ojciec wówczas pracował za granica i były niektóre ładne:)) tworząc z nich spódnice i bluzki dla lalek. 2.7/8 l zrobiłam skrzydła z jakiejś tektury, wiem, że były spore, wymknęłam się do sąsiada na budowę, weszłam na cegły, które pokładane na dwa metry na pewno i spróbowałam polecieć...Nic nie złamałam, ale pamiętam, że to była niedziele i nowy sweterek miałam na sobie. 3. 10-12? Namówiłam koleżankę, przebrałyśmy się w ubrania mojej mamy, jakieś sukienki, wzięłyśmy parasolki i paradowałyśmy po miejscowości udając, że jesteśmy Anią i Dianą. 4.Notorycznie chowałam się za krzakami w sadzie, trzymając na nitce portfel wypchany kasą (liście leszczyny) i gdy ktoś się schylał po niego( w określonej godzinie kiedy wracali ludzie z pracy), portfel w nogi. Potem ja. 5.11-12 Zainicjowałam będąc u sąsiadki grę w hokeja, pamiętam, że jakimś krążkiem od maszyny do szycia takiej przemysłowej, po moim zamachu pękły płytki, to było w kuchni, mama tej koleżanki bardzo wtedy się zdenerwowała. Wtedy dostałam karę, nie mogłam wychodzić jakiś czas na dwór bawić się z dziećmi. 6. Oglądałam Niewolnicę Isaurę i inne filmy zakazane ( na tamte czasy nie było ich dużo, ale całowanie na ekranie już powodowało rumieńce) w obrazie zawieszonym nad łóżkiem u babci udając, że śpię. Więcej grzechów nie pamiętam Z "wydawanek", to ponieważ mieszkam w dolinie otoczonej lasami, kiedyś we wczesnej młodości byłam przekonana, że tuż za tym lasem jest tajemnicza i niedostępna "za granica", zawsze rozbijałam pestki ze śliwek węgierek i je zjadałam, bo byłam przekonana, że to część dalsza śliwki tylko większości nie chce się jej rozbijać. Chyba dlatego, że odkąd pamiętam dziadek mnie raczył orzechami laskowymi, może dlatego wszystko mi się z nimi kojarzyło.
  18. Podpisuję się pod wypowiedzią Pokornej w 100%, napisałabym dokładnie to samo. My obecnie wchodzimy w okres dorastania dzieci(19, 17), zobaczymy jak będzie . (jeden mąż, 20 lat razem, czasami buja ;))
  19. Pewność siebie idzie w parze z szacunkiem, do siebie i do innych. Mam wrażenie, że w obecnych czasach wśród młodych ludzi jest ona na bardzo niskim poziomie, zarówno u kobiet jak i mężczyzn. Nie zaznaczam "spieprzaj dziadu" bo temat fajny do dyskusji, a generalnie nie ma opcji "po równo".
  20. Miłość dla mnie to dawanie wolności drugiej osobie, poświęcenie części siebie dla niej i dla dzieci, (pisze jako kobieta) nie rezygnowanie ze swoich pasji, pracy zawodowej, zarówno jedna jak i druga strona.(wierz mi to trudne. Wspieranie w chorobie, dzielenie radości, zaufanie, wynikające ze swojej wartości, nie zabranianie połówce pójść na piwo z kumplami czy na mecz, tudzież kilka kieliszków bimbru przy wspólnym wędzeniu z sąsiadem,podłożenie mu miski przy muszli klozetowej i okrycie kocem (3X;)) w razie ewentualnej"awarii" (mamo! kod czerwony, kod czerwony, tata wymiotuje;D), motywowanie, interesowanie się wspólnymi sprawami, ale nie wypytywanie bez sensu, faceci tego nie znoszą. Ile chcą powiedzieć to powiedzą, i ja wiem, że facet, który jest w porządku wobec swej kobiety powie tyle, ile uzna za stosowne. I odwrotnie, dawanie wolności kobietom, ufanie im, ale to też dbałość mężczyzny o kobietę (tak, kwiaty bez okazji!, spontaniczny wyjazd i wędrówka na Śnieżnik na przykład), może być na Hawaje, co kto lubi) I zachowanie równowagi w tym wszystkim. Kłótnie też są ważne, bo uczą nas o nas samych, pozwalają zrozumieć, przepracować jakieś problemu. Oczywiście oboje muszą mieć podobne podejście, bo jeśli jedna osoba daje więcej, wypali się, zniechęci. Miłość to sprawianie sobie przyjemności w łóżku, bo jeśli się kocha to chcę się by osobie było po prostu fajnie, a seks jest naprawdę ważny dla zdrowia psychicznego i fizycznego i choćbyśmy się nie wiem jak zapierały, natury nie przeskoczymy. Dotyk, częste przytulanie. W końcu przyjaźń, która oznacza dla mnie chyba więcej niż miłość albo jest jej filarem.. Zrozumienie, poprzez rozmowę, rozmowę, i rozmowę. Taka trochę rozsądna ta moja wizja miłości, jak czytam I musi być jeszcze to "coś", czego nie widać, a wiadomo, że jest bo serce Ci to podpowiada. No i poczucie humoru i dystans, ale to chyba już charakter człowieka, a nie definicja miłości. Miłość wymaga pielęgnacji każdej ze stron, inaczej usycha. I to od nas zależy czy chce nam się chcieć, jeśli czujemy z ta osobą więź. Tym jest dla mnie: dawaniem, zainteresowaniem obustronnym. I, jak śpiewa Irena Jarocka: " Kocha się raz, potem drugi i trzeci i znów", miłość ma różne etapy. Najprzyjemniejszy i najłatwiejszy jest pierwszy: zakochania. Korzystając z okazji napiszę Ci, że byłam świadkiem wspaniałej sceny kiedyś w szpitalu, przy okazji odwiedzin chorej cioci. Starsza pani ok 80/90 lat, leżała w łóżku, chodząca, ale z zaawansowanym Alzheimerem. Obok niej, na szafce stały 3 butelki z wodą. Ona ręce wyciągnięte na kołdrze, uśmiechała się, nic nie mówiła, drobna, piękna starsza kobietka. Taka delikatna. Za chwilę do sali wszedł (jak się domyśliłam) jej mąż. Również staruszek, podpierał się laską, w płaszczu i kapeluszu wyglądał bardzo elegancko i schludnie i bił od niego taki cudny spokój. Choć nie znoszę podglądać, zwłaszcza że to dość intymne miejsce taki szpital, nie mogłam się powstrzymać. Jak on gładził jej dłoń, jak na nią patrzył, kiedy ona coś mówiła bez składu, przytakiwał i coś jej odpowiadał z uśmiechem. W pewnym momencie odkrył kołdrę i zauważył, że ma poplamioną koszulkę. Przebrał jej czystą, taką z falbankami, i powiedział do niej kiedy protestowała, że tamta jest brudna, a on nie chce by ona była w brudnej. Później panie rozwoziły wodę, i ona do niego: weź mi wodę, weź mi wodę. On jej tłumaczył, że ma 3 jeszcze nie wypite, ale ona się upierała. Wziął jedną z wód stojących na szafce tak, ze nie widziała wyszedł za drzwi i wrócił z tą samą butelką, postawił i powiedział, że teraz ma spory zapas. Ona nie pamiętała i tak. To było coś pięknego. To była miłość. Czuć było w powietrzu. Szacunek było też czuć. Pozdrawiam
  21. No i co z tego wszystkiego wywnioskowałaś ?(Patrz na temat wątku, zresztą może być o czymkolwiek) P.S. Bo z tego co piszesz, Twoje wnioski zdają się przeczyć rzeczywistości Pozdro Wywnioskowałam, że nie ma sensu tracić energii na problemy dzisiejszych 30 latków rozkminiając przed kompem, czy "kochać tego bąbelka, czy też może nieco mniej, albo zacząć od jutra? Niemniej, dziękuję za dyskusję. Pozdrawiam
  22. Bohunie (swoją drogą dylemat Bohun czy Skrzetuski wiecznie żywy ;D), nie, ja mówię o sobie, nie o żadnej fizyce kwantowej.
  23. pozwól, że skwituję Twą wypowiedź uśmiechem. Życzliwym. Dobrze, że nasze myśli są płynne, zmienne i pozwalają patrzeć z różnych perspektyw.
  24. tropie, " Szkoda tylko że nie oddałabyś za męża bo zapewniam Cię że wielu facetów oddołoby życie za swoją żonę tudzież kobietę.", hm albo tak mi się wydaje, bo nigdy w takiej sytuacji nie byłam, i o ile za dziecko walczyłabym idąc po linii najmniejszego oporu i bez wahania, tak w tym przypadku(mąż, rodzice, dziadkowie) nie mam takiego odruchu, jednak kto wie jakie byłoby moje zachowanie w takiej sytuacji? Raczej chodziło mi, ze w przypadku dziecka nie widzisz INNEJ OPCJI. Na tyle się znamy na ile nas sprawdzono. Nie wiem, być może dlatego tak czuję. Bo widzisz, z drugiej strony tak sobie myślę, że gdyby teraz moja mama umierała mi na rękach, a nie 20 lat temu, kiedy miałam zaledwie 23 lata i dziecko w brzuchu, teraz gdy dzieci "mam odchowane", nie żal byłoby mi umrzeć za Nią. Pamiętam, że wtedy też były chwile, że chciałam by Ona żyła, a ja nie byłą w ciąży, ale to raczej z szoku, nie świadomie. Życie nie jest jednoznaczne, i ani my kobiety nie jesteśmy takie złe, ani wy faceci tacy cierpiący. Tropie, zbędny sarkazm dotyczący mojego "móżdżku". Naprawdę. Bohun, romanse nie są książkami, które czytałam kiedykolwiek, może prócz kilku, (mowa o popularnych, nie Anna Karenina czy Co wydarzyło się w Madison Caunty np) by sprawdzić co to "warsztat pisarski" i co tak działa na kobiety, że je kupują. (uważam,że te ksiażki- romanse robią sporo szkody dla kobiet, tak na marginesie). Mężczyźni na pewno kochają kobiety, wiem to z autopsji, nie wiem tylko czy bezwarunkowo, bo zwyczajnie nie prowadziłam takich rozmów, a wydaje mi się, że większość nie kocha bezwarunkowo. Takie subiektywne odczucie wynikające z obserwacji. Bohun, romanse nie są książkami, które czytałam kiedykolwiek, może prócz kilku, (mowa o popularnych, nie Anna Karenina czy Co wydarzyło się w Madison Caunty np) by sprawdzić co to "warsztat pisarski" i co tak działa na kobiety, że je kupują. (uważam,że te ksiażki- romanse robią sporo szkody dla kobiet, tak na marginesie). Mężczyźni na pewno kochają kobiety, wiem to z autopsji, nie wiem tylko czy bezwarunkowo, bo zwyczajnie nie prowadziłam takich rozmów, a wydaje mi się, że większość nie kocha bezwarunkowo. Takie subiektywne odczucie wynikające z obserwacji.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.