Zupełnie odwrotnie. Samo słowo obecność niczego nie wyjaśnia, jak rozumiem jest tożsame z 'mindfulness' czyli techniką medytacyjną.
Kiedyś zapytałam mojego guru jak być kreatywną, gdyż miałam niemały z tym problem.. a spore chęci. Wyjaśnił, że trzeba wejść w stan 'mindless' (bezmyślności). Popatrzmy zresztą na stan w którym jesteśmy, gdy tworzymy nowe życie, mając orgazm/wytrysk - totalna bezmyślność, czyż nie. A że podobne procesy w różnych skalach działają tak samo.. Zresztą jak wpiszecie creativity czy brain creativity w grafikę google to wyskoczy coś co wygląda jak wytrysk mózgu. Stąd nazwa 'flow', płynie bo nie ma żadnych przeszkód (w postaci myśli). Oglądaliście Wilk z Wolf Street, pamiętacie scenę w której grubas po zażyciu narkotyku (ludes?) miał dobry pomysł na biznes? No właśnie dlatego ludzie się narkotyzują, piją, żeby przychodziły im do głowy najlepsze pomysły.
Odkąd to skumałam mam znacznie mniejsze problemy z kreatywnością. Potrafię po prostu wejść w stan 'mindless' i mam 'flow'. Jest jeszcze druga rzecz, zmęczenie materiału, jak już siedzę nad jedną rzeczą i dłubię nad nią XX czasu, żeby dopracować ją do perfekcji, to po pewnym czasie chce mi się od tego rzygać.. Tak więc wydaje mi się, że bezmyślność + odpoczynek co jakiś czas, żeby się nie przejadło, bo im bardziej się przegnie, tym dłużej trzeba odchorować, pobyć w niechęci do tej rzeczy.