Skocz do zawartości

Nomorepanic

Starszy Użytkownik
  • Postów

    310
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Nomorepanic

  1. I zapewne już obniża swoje standardy bo wie że przelicytowała. Moim zdaniem kluczem do zrozumienia (chociaż częściowego :P) jest "data przydatności do użycia" kobiet, czyli to co zostało już wspomniane. Kobiety prowadzą ostrą selekcję dlatego że mogą (technologia) i muszą - bo ich atrakcyjność stale podlega inflacji. Standardowo te wszystkie dobre świnki nie mają zbyt wiele czasu na poszukiwanie tego najlepszego reproduktora mężczyzny, bo jakieś 8-12 lat. Czas potraktuje jedną kobietę łagodniej a inną nieco brutalniej. Mężczyzna rzekłbym wogóle nie podlega kryterium wiekowym, jeżeli posiada odpowiednie zasoby. Być może dlatego na facebooku/instagramie/gdziekolwiek obserwujemy taki wysyp wypinanych tyłków, cycków, szczerzenia wymalowanego ryja - bo one toczą wojnę, o najlepsze zasoby, najlepsze geny, a co najważniejsze muszą się spieszyć. Dlatego wyciągają od razu największe dzieła w postaci szczucia dupą i cycem. A co do tego, że mężczyźni boją się ładnych dziewczyn - mam taką przewrotną tezę że może to akurat jest dobre dla nich, taki mechanizm obronny dla nieświadomych facetów. Jeżeli facet boi się ładnej kobiety, to prawdopodobnie nie rozumie do końca jak przebiega ta gra, ma kompleksy biorące się z braku poczucia własnej wartości. Skoro nie rozumie to lepiej faktycznie aby odpuścił sobie roszczeniową księżniczkę z milionem adoratorów na rzecz kobiety, która nie jest aż tak bardzo rozpuszona we własnym sosie zajebistości.
  2. Lewaki będą miały jeszcze większy ból dupy kiedy okaże się, że w innej ordynacji wyborczej Trump niekoniecznie wygrałby te wybory. (https://www.google.pl/search?q=wybory+usa+wyniki&ie=utf-8&oe=utf-8&client=firefox-b&gfe_rd=cr&ei=IuciWOyvOMav8weC0aWwBg#q=wybory+usa+) Stan na godzinę 12:32 Clintonowa ma przewagę 35 tysięcy głosów jeżeli chodzi o bezwzględną ilość, a pozostały jeszcze 4% głosów do podliczenia. Także wyniki zdają się przeczyć temu stwierdzeniu. Trump po prostu albo miał szczęście albo lepiej to rozegrał, że układ głosów pozwolił mu na zdobycie takiej przewagi w postaci głosów elektorskich.
  3. Z tym się nie do końca zgodzę. Z mojego doświadczenia zauważyłem, że są rzeczy które ciężko jest pojąć w teorii. Np. zaczynając pracować z ASP.NET nie mogłem ogarnąć jak działa routing, czytałem, oglądałem diagramy - i nic. Niby wiedziałem jak teoretycznie to działa bo przecież patrze na ten diagram i widzę jak to idzie, ale ni cholery mój mózg nie mógł tego zaakceptować - po co tak, dlaczego, co z tego wynika - nic. Dopiero w miarę pisania kolejnych rzeczy doznawałem stopniowego olśnienia, że przecież to jest logiczne, oczywiste i proste. Miałem tak jeszcze z kilkoma rzeczami, gdzie dopiero wraz z rosnącym doświadczeniem byłem w stanie zrozumieć, co właściwie robię. Także niektóre ściany przed nami zwyczajnie się przed nami kruszą.
  4. Odpowiedź na poziomie... Dobrze że nie mam magistra ekonomii... (bez urazy dla innych magistrów ekonomii)
  5. A ile miejsc nie powstanie z uwagi na obciążenie podatkowe naszych rodzimych biznesów? Poza tym jak polskie firmy mają podjąć walkę z zagranicznymi koncernami, jeżeli rząd "funduje" tym drugim fabryki? Moim zdaniem to jest tworzenie nieucziwej konkurencji dla polskich przedsiębiorstw. Masz rację wskazując główną przyczynę migracji : "ludzie zostali wypchnięci za granicę przez poprzednie 8 lat rabunku i zamordyzmu." To teraz pytanie: w jaki sposób otworzenie fabryki jakiegoś koncernu miałoby wpłynąć na zmniejszenie zjawiska rabunku i zamordyzmu, aby ludzie zdecydowali się na powrót do kraju? Otworzenie fabryki niczego nie zmieni w tym kontekście, a nawet pogorszy sprawę, bo te 70 mln skądś się będzie musiało znaleźć (ciekawe skąd). Już widzę jak Polacy tłumnie wracają montować opony w prestiżowych mercedesach w Polsce. Z twoich wypowiedzi w takim razie wynika, że sam jesteś socjalistą skoro uwarzasz, że to bardzo dobrze, że rząd załatwi nam fabryki obcych koncernów. Chciałbym poznać jakieś źródło na którym opierasz swoje stwierdzenie, bo ja nie mogłem prawie niczego znaleźć na ten temat. Jedyne co znalazłem to dane z 2012 roku: (źródło: https://fiatgroupworld.com/2013/06/01/ferrari-sales-2012-full-year-analysis/) I nie wygląda to tak pięknie jak mówisz.
  6. Ja bym tak daleko nie szedł. Abstahując od tego czy list jest prawdziwy czy nie, wydaje mi się, że takie gówna są wypuszczane dla hajsu. Poruszają ineteresująca dla kobiet tematykę, a te wszystkie "zaniedbywane" będą robić odsłony, hajs za reklamy się sypie, a dodatkowo może coś jeszcze gdzieś przejrzą. Wydaje mi się, że tyle.
  7. Nomorepanic

    Bitcoin

    Z tym się nie zgadzam. Na wypadek jakiegoś lokalnego konfliktu może i tak. W razie poważnego konfiktu na większą skalę obawiam się, że już nie będzie tak kolorowo.
  8. Jak wszędzie można też trafić na kutasów. Ale zawsze wybór należy do Ciebie. Na początku idziesz na szkolenie i odpękujesz lojalkę przez 2-3 lata. Jak ktoś jest totalnie początkujący, to przecież oni w niego inwestują, więc lojalka nie jest moim zdaniem takim złym narzędziem. Na kolejne szkolenie czy lojalkę zwyczajnie możesz nie wyrazić zgody. Zresztą znam przypadki gdzie inna firma podkupiła programistę innej firmy, godząc się na opłacenie kary wynikłej z lojalki
  9. U mnie też tak jest. Sam właśnie kończę magistra zaocznie dla papierka, który de-facto właściwie nie jest mi teraz do niczego potrzebny. Jeszcze jedna sprawa, na studiach można złapać dużo fajnych kontaktów. Z mojego doświadczenia firmy kiedy potrzebują kogoś zazwyczaj starają się pozyskać nową osobę poprzez aktualnych pracowników. Można powiedzieć, że trochę po znajomości, ale nie do końca bo zazwyczaj i tak trzeba przejść proces rekrutacyjny. Dopiero jak nikt się nie znajdzie ogłoszenie leci na FB/pracuj.pl/gdziekolwiek dalej. Zgadzam się, wiedząc że idziesz do firmy praktycznie się uczyć a nie pracować nie możesz mieć wielkich wymagań, bo właściwie "zielony" początkujący programista jest na początku dla firmy obciążeniem. Ale spokojnie, jeśli Cię gdzieś przyjmą to znaczy, że uważają Cię za kumatego i widzą w Tobie potencjał. Wtedy dosyć szybko zaczynają się dobre zarobki. Ja od siebie polecam wymyślenie własnego projektu i dłubać , dłubać, dłubać. Od napotkanych problemów nie uciekać, tylko rozwiązywać, pytać, próbować - stackoverflow.com twoim przyjacielem. Nie unikaj angielskojęzycznych źródeł przy nauce. To i tak Cię nie ominie, bo praktycznie wszystkie dokumentacje frameworków i bibliotek są po angielsku.
  10. Nie ma najbardziej dochodowego, wszystko zależy od Twojej wiedzy, projektu, czasu realizacji i wielu innych rzeczy. Jeżeli jesteś ciekawy to tutaj masz przykładowe oferty: https://www.facebook.com/groups/234054030066096/?fref=ts Tylko nie zachłyśnij się stawkami, bo takie pieniądze są zazwyczaj przeznaczone dla programistów z jakimś doświadczeniem. Ja zaczynałem od 2-miesięcznych praktyk za 400 zł jeszcze w trakcie studiów, i powiem Ci że nigdy tak szybko się nie uczyłem. Praca jest jednak najlepszą formą zdobywania exp-a w programowaniu. Nie potrzeba studiów, miałem programistów w zespole po logistyce i po ASP i było ok. Aczkolwiek studia bardzo pomagają jeżeli ktoś nie ma ogólnej wiedzy z dziedziny IT. Nikt cię nie nauczy programować na studiach ale dowiesz się o podstawowych paradygmatach programowania, czegoś o bazach danych, o komunikacji sieciowej, konfiguracji serwerów i wielu innych rzeczy, których na co dzień niby nie wykorzystujesz ale w specyficznym projekcie i przy pewnych zadaniach wiedza ta może się przydać, np. możesz mieć zadanie polegające na implementacji modułu do szyfrowania danych z użyciem szyfru asymetrycznego. Są do tego gotowe biblioteki, ale warto mieć pojęcie co w ogóle robisz. Sytuacja na rynku jest teraz bardzo dobra dla programistów. Nie słyszałem, żeby ktoś miał problem ze znalezieniem pracy w tym fachu, a na porządku dziennym są telefony od rekruterek proponujących zmianę pracy, jeżeli wysłałeś kiedyś do nich CV lub propozycje na LinkedIn. A co do głupot na forach, to nie wiem jakie fora i głupoty przeczytałeś Java albo C++ na start mogą być. Ja tam jestem .NET-owcem (+ web) i do Javy jestem zwyczajnie uprzedzony Ale na wyborze języka się nie skupiaj aż tak bardzo. To tylko narzędzie. Ważna i cenna jest wiedza jak wszystko połączyć razem, znajomość wzorców projektowych (np. MVC, MVVM, SOLID), znajomość baz danych + jakiś ORM, znajomość bibliotek dla wybranego języka (nikt nie pisze zazwyczaj wszystkiego sam, wykorzystuje się biblioteki do czego się da).
  11. Patriarchat to mit. Już dawno go nie ma. Mnie skolei uderzyło to jak protekcjonalnie one wypowiadają się o mężczyznach. "Pozwolę mu", "zrobię trochę miejsca" - brzmi jakby rozmawiały o psach a nie mężczyznach. O jakim one partnerstwie mówi skoro aż bije od nich pogarda dla mężczyzn.
  12. Powiem tak, nie zaryzykowałbym stwierdzenia, że znam bardzo dobrze swoją kobietę przed zamieszkaniem z nią razem. Trochę truizm, ale wszystko się zmienia po zamieszkaniu razem, proza życia pokaże wszystkie jej denerwujące cechy na które Ty teraz możesz nie zwracać uwagi (Twoje też). To jest Twoje życie, jeżeli związek/małżeństwo/dzieci to nie jest to czego teraz chcesz to tego nie rób. Twoje decyzje muszą być spójne z Twoimi potrzebami, innaczej związek zacznie Cię frustować, życie zacznie Cię frustrować. A w takim wypadku tylko chwila wystarczy abyś wkopał się w jakiś romans , aby rozładować wewnętrzne napięcie. Wtedy ona będzie cierpieć dużo bardziej, zwłaszcza gdy pojawią się dzieci. Ty też będziesz cierpieć - mentalnie i finansowo. Nie musi tak być (nie znam Cię), ale widzę taką możliwość. Skoro sam przyznałeś, że nie jesteś gotowy na podejmowanie poważnych kroków teraz to zwyczajnie ją o Tym poinformuj, bo wydaje mi się, że decyzję już wewnętrznie podjąłeś tylko boisz się do tego przyznać sam przed sobą.
  13. Ja nie widzę żadnych komentarzy pod tym ścierwem artykułem. Mnie osobiście wkurwia to, że poprzez takie artykuły ktoś próbuje wejść z buta w poukładane życie dwojga ludzi. Skoro kobieta w związku zajmuje się praniem, gotowaniem, sprzątaniem to dlatego, że taka sytuacja odpowiada w związku obojgu. A teraz ktoś robi artykuł, że układ który działa długie lata jest zły - bo tak. Bo kobieta taka wykorzystywana, bo tak jej źle. Noż kurwa. Jest dorosłym człowiekiem, jak jej nie odpowiada jej rola to niech zmieni partnera. To takie proste. Moim zdaniem ten artykuł jest dopiero dyskryminujący dla kobiet bo stawia je w pozycji "sierotki Marysi", której trzeba pomóc bo sama nie może sobie poradzić z tym (pseudo)wyzyskiem jej osoby. No ale takie mamy media, tendencyjny artykuł, którego celem jest za wszelką cenę udowodnić postawioną tezę, gwałcąc logikę i wszelkie zasady. Dlaczego nie pytają na wstępie, kto ile zarabia, jaki jest wkład finansowy we wspólne utrzymanie. Niech koło pralki postawią ścianę i obraz do powieszenie, wiertarkę, kołek rozporowy. Niech każą kobiecie zmienić koło w samochodzie, uzupełnić płyny w pojeździe, sformatować kompa. Niech pytają kobiety kto wykonuje niebezpieczne prace wokół domu: kto naprawia gniazdka, kto naprawia dach, kto sprawdza podejrzane hałasy. Jestem niemal pewien, że większość kobiet nie ma zielonego pojęcia gdzie w domu znajdują się bezpieczniki, zawór wody czy zawór gazu.
  14. To nie jest żaden syndrom. To jest schemat. One tak działają, testują Cię czy jesteś gotów do wyścigu o mokrą kuciapkę. Standarowo opowieści o byłych mają dwojaki wydźwięk. 1. Opowiadają jaki to ex nie był, zabierał ją na wycieczki, dawał prezenty itp. To ma Cię stymulować do jeszcze bardziej naiwnego szczodrego podejścia do niej, np. "on ją zabierał na wakacje do Hiszpanii, to ja muszę ją zabrać w jeszcze fajniejsze miejsce, może Wyspy Kanaryjskie?" 2. Opowiadają jaki to ex był zły i niedobry, np. wybierał wyjście z kolegami niż spotkanie z nią, nie płacił za nią w restauracjach. To skolei ma w Tobie zaprogramować, jakich zachowań nie możesz się dopuszczać w relacji z nią, wzbudzić w Tobie poczucie winy, ża krzywdzisz ją tym, że idziesz na piwo ze znajomymi zamiast spędzić kolejny wspaniały wieczór ze swoją Panią. Dodatkowo sprawdzają jak się zachowujesz kiedy one mówią o byłych, czy jesteś na tyle pewny siebie, że z podniesionym czołem staniesz w szranki z duchami przeszłości. W ten sposób ona jest stawiana w roli trofeum, to Ty masz zabiegać, ona jest nagrodą, a wielu śmiałków już poległo w tej walce. A co najlepiej zrobić to już Ci kolega napisał:
  15. Teraz głos młodego pokolenia (26 lat :P). W moim otoczeniu praktycznie nie zauważam już tego problemu alkoholowego kultu. Praktycznie normą jest, że przychodząc na domówkę każdy przynosi alkohol dla siebie + ewentualnie flaszka albo wino dla gospodarza. Chcesz pić miód, pijesz miód, chcesz pić cydr to sobie go przynieś i pij cydr - "No problem at all" Nie spotkałem się jeszcze, żeby ktoś kogoś wyśmiał, podburzał, nagabywał. Nietypowe trunki często spotykają się z zaciekawieniem, i można stracić pół butelki dobrego piwa bo inni chcą spróbować Natomiast problem jest rzeczywiście obecny wśród "starszego" pokolenia. Jako dziecko bardzo lubiłem święta, np. Boże Narodzenie, teraz już sporo mniej, bo każda taka okazja kończy się łojeniem wódy.
  16. Tak jak napisał Oświecony być może Cię testuje na rolę providera partnera, a może tylko sprawdza czy jest w stanie coś ugrać na gruncie zawodowym. Wiesz o co chodzi - ona jebnie focha, zacznie marudzić, rozpłacze się, bo jej jest ciężko i źle, a Ty miałbyś z naiwności dobrego serca jej pomóc, jakąś pracę dla niej zrobić, coś załatwić, wysłuchać. Jak zacznie jebać fochy po prostu odwróć się do niej dupą i rób swoje na komputerze (czy czymkolwiek tam się zajmujesz). Skoro jesteście sami w biurze to powinieneś być w stanie tak zorganizować sobie miejsce pracy, aby nie musieć na nią patrzeć kiedy cię wkurwi nie chcesz. Ja stosuję tę metodę na swoją kobietę: foch = koniec interakcji. Ilość fochów spadła znacznie. Jeżeli chodzi o to dlaczego ona się tak zachowuje w pracy to po prostu kobieca natura, one nie rozróżniają tego czy są w pracy czy nie, przede wszystkim zawsze będzie kobietą. Spędza z Tobą pewnie przynajmniej 8h dziennie sam na sam z tego co piszesz. To być może więcej niż ze swoim facetem (jeżeli go ma). Nie byłaby sobą gdyby nie próbowała swoich sztuczek.
  17. Bo one naprawdę wierzą, że są inne. Mają wyidealizowany obraz swojej własnej osoby i nie przyjmą do wiadomości nigdy, że tak naprawdę to wszystko gówno. Są wygodne do granic możliwości, wezmą wszystko, jeżeli im na to pozwolisz. Ale nie ma co ich za to winić, tak jak nie wini się krokodyla o pożarcie antylopy. Taki już ma gadzi mózg i tyle. A co do wygodnych kobiet, "które sobie nie poradzą bez swojego misia", to zadziwiające, że jednak są w stanie jakoś dożyć do tych 20+ lat i przeżyły ten okres przed poznaniem frajera misia...
  18. Inwestuj w siebie, ale nie wbrew sobie. Sam musisz sobie odpowiedzieć, w czym chciałbyś się rozwijać. Chcesz się uczyć chińskiego, to się ucz. Chcesz robić meble to rób meble. Przypuszczam, że sprzedając takie cuda mógłbyś nieźle żyć: Każda inwestycja czasu w siebie, tzn. nauka, ćwiczenie jakiejś umiejętności może kiedyś wyjść na plus.
  19. Moim zdaniem o. Szustak przyjął błędne założenie już na starcie swojej teorii. Nie wiem jak wygladają te spotkania duszpasterskie, ale bez ślubów, święceń nie możesz zostać pełnoprawnym duszpasterzem, tak to sobie wyobrażam. Innymi słowy, młody człowiek musi dokonać wyboru, czy chce iść w tę stronę czy nie. W przypadku wieloletnich związków, zwłaszcza gdy para mieszka razem ta decyzja przecież została już podjęta. Oświadczyny, czy ślub niczego nie zmieniają, jeżeli para chce być ze sobą. Jedyną różnicą jest to, że ślub zamyka za Tobą drzwi. Nie ma odwrotu, a przynajmniej nie jest to już takie proste. I faktycznie 2-3 lata to zdecydowanie za mało aby poznać kogoś dobrze, zwłaszcza, że pierwsze dwa lata można wogóle wykreślić z powodu haju, kolejne pół roku to wyrzucanie ze świadomości nieprawidłowych wyobrażeń o partnerce, a dopiero kolejne pół to nauka, jak to tak naprawdę wygląda. Decyzja na granicy haju hormonalnego (np. po 2 latach związku) o ślubie da kobiecie siłę do tego aby nie zrzucać maski, aby jeszcze przetrzymać te 6-12 miesięcy. Dla mnie jest ona szkodliwa i na pewno wpływa negatywnie na możliwość poznania partnerki.
  20. To co napisałem było w kontekście tego wątku. Nie widziałem nigdzie aby Bobby obraził w nim Ciebie. Nie śledziłem całej jego bytności na forum. Jedyny tekst który moim zdaniem jest chamski w jego wykonaniu to ten: Reszta to jakieś drobne utarczki słowne. Ty tymczasem zaczynasz mi insynuować różne rzeczy, dlatego, że opisałem swoje zdanie? Nigdzie nie twierdzę, że jest ono słuszne. Chciałem w poprzednim poście zwrócić uwagę, że jeżeli kogoś opierdalasz: to nie powinno mieć znaczenia ile postów, ktoś naklepał, tylko opierdol powinien być za konkretne przewinienie. Możesz zrazić nowych użytkowników do wyrażania swoich poglądów albo wchodzenia w polemikę, a oboje wiemy że zależy Ci na jak najszerszym rozpropagowaniu głoszonych tutaj idei. Co do tego to przykro mi, że zarzucasz mi ten sposób myślenia. Nie miałem na celu nikogo obrazić, jeżeli to zrobiłem to przepraszam. Miałem na myśli to, aby nie zamykać forum na jakąkolwiek możliwość polemiki. Poczucie humoru jest kwestią subiektywną, co dla kogoś jest śmieszne, dla innej osoby może takim nie być. Nie rozumiem dlaczego wzbudziłem w Tobie tyle negatywnych uczuć, że mnie atakujesz. Przecież wiem, że nie chodzi Ci o pieniądze, których faktycznie nie dałem, ale pisanie, że mi nie zależy moim zdaniem jest nie na miejscu. Jestem z Wami od ponad pół roku - pół roku aktywnego uczestnictwa, gdzie zarówno dostawałem jak i udzielałem porad (a czasem pisania bez sensu). To jest wiele godzin czasu, które zainwestowałem (nie poświęciłem - zainwestowałem, bo zarówno ja jak i inni być może będą z tego mieli pożytek w postaci nabytej mądrości). A Ty mi mówisz, że mi nie zależy. I nie wmawiaj mi proszę, że nazwałem dobrych chłopaków klonami, bo tak nie było. Rozumiem, że innaczej podchodzisz do tego forum niż ja, bo poświęciłeś na jego rzecz nieporównywalnie więcej czasu ode mnie. Wyraziłem tylko swoją opinię, a Ty atakujesz mnie jakbym zaczął wydawać Ci jakieś rozkazy. Myślisz że zależy mi na tym czy usuniesz czy zostawisz użytkownika Bobby? Przecież nie pisałem nic o ewentualnym usuwaniu bądź pozostawieniu go tutaj. Dopiero Ty o tym wspominasz. Nie mam zamiaru decydować o sprawach forum za Ciebie, ale chyba mogę mieć odmienne zdanie na niektóre kwestie?
  21. Ja nie pisałem o tym, że przysłowiowe ferrari czeka na Ciebie, że możesz być kim zechcesz, bo nie możesz - ja też nie mogę. Sensem tej mojej całej wyliczanki było pokazanie tego, że nie tylko umysły ścisłe mogą żyć w dogodnych warunkach. Pominąłeś najistotniejszą kwestię po mojej wyliczance: Poświęciłem tysiące godzin przed komuterem aby robić to co teraz robię. A Ciebie jak czytam to mam wrażenie, że chciałbyś aby z nieba leciały pieniądze za nic. Co takiego zrobiłeś w kwestii samorozwoju dla siebie przez ostatnie lata? A ty znowu o tej rodzinie, chcesz budować biznes za pieniądze rodziny? Nie masz to zarób. Na studiach żeby się utrzymać zapierdalałem na kasę do Carrefour-a za 6,50 zł/h, bo moja rodzina (zastępcza) też nie miała. Ile czasu minęło od tego czasu a Ty dalej to rozpamiętujesz. Po co? Zawsze ktoś będzie z Ciebie drwił. Czepiłeś się tego wzrostu i trzymasz jako wymówki dla wszelkich niepowodzeń.
  22. A moim zdaniem nie ma co się obruszać na użytkownika @Bobby widocznie ma inne wyczucie smaku. Marku nie możesz jechać po nowym użytkowniku dlatego, że jest nowy. (Znaczy się możesz, ale to jest niefajne). Niech sobie krytykuje, różnorodność jest potrzebna, odmienne zdania też, nawet jeżeli jest niesłuszne. Chyba nie chcesz na forum 150 klonów, mówiących to samo i tak samo Ja ze swojej strony powiem, że żart wrońskiego był całkiem zabawny, pikacza to ja nigdy nie rozumiem (pewnie nie oświeciła mnie jego półboskość jeszcze), a Bobby trochę mnie zirytował porównaniem stanowiska SH do ZOMO (naprawdę?). A wracając do tematu, to ludzie zwyczajnie nie są przyzwyczajeni, że można innaczej. Że można odmówić wykonywania ponadprogramowych obowiązków. Co ciekawe z mojej obserwacji to nawet często nie wynika ze strachu przed szefostwem, tylko z jakimś takim poczuciem obowiązku wobec firmy. Miałem takich kolegów w pracy, którzy bardzo utożsamiali się z firmą, wiecie o co chodzi - że jak ich nie będzie to się zawali, nikt nie zrobi roboty, nikt nie zrobi dobrze i tak dalej. Sami sobie nałożyli taki kierat w imię jakiejś wydumanej wyższości swojej firmy, podczas gdy tak naprawdę jest to zwykły biznes jakich wiele. To jest dla mnie chore. Swój czas wolny należy szanować i cenić, nawet jeżeli cały weekend miałbym patrzeć w sufit, to nie przeznaczę go na wyrobienie 120% normy, bo dostanę pochwałę, uścisk ręki i może laurkę do tego. Na pytanie jak reagować, to zależy co chcesz uzyskać. Jeżeli chcesz ich uświadomić na jakie warunki się zgadzają, rozmawiaj z ludźmi, zaproponuj wspólny wypad po pracy, na kręgle, piwo cokolwiek zaraz po regulaminowym czasie pracy. Pokaż im, że ten czas jest właśnie po to aby wypocząć, zrobić coś ciekawego - że to jest ich czas. Jeżeli nie masz takich potrzeb, to zwyczajnie olać i robić swoje, jak atmosfera zrobi się za gęsta i nie będzie dało się oddychać, można pomyśleć o zmianie pracy. Może w nowym miejscu nie będzie takiego kwasu. Z dwojga złego, wolłbym zostać wyrzutkiem niż się dostosować do chorych warunków.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.