Covid, Ukraina, hedonizm ostatnich lat, niszczenie edukacji, kultury, zdrowia, itd., służyło i służy do degradacji duchowej człowieka. Chociaż to także nie takie proste, bo to co manifestuje się w tym świecie dzieje się samo przez się, a najprościej rzecz ujmując, co ma się wydarzyć i tak się wydarzy. Nie mamy na to wpływu oprócz zwrócenia się do własnego wnętrza. Kto kogo. co i jak nie ma większego znaczenia.
Czy Słońce pyta każdego ranka czy ma się w ogóle zjawić? Komu dawać ciepło i światło? Rozświetla i daje ciepło wszystkim niezależnie od ich
czynów.
Określone wydarzenia, np. obecnie Ukraina dla jednych jest źródłem degradacji duchowej (festiwal nienawiści i strachu), a dla innych wzniesieniem. To samo było z Covidem. Także jest tak, że wspomniany hedonizm może być dla pewnych dusz wzniesieniem, a dla innych degradacją.
Dlatego właśnie każde wydarzenie dla danej duszy będzie odpowiadało jej potencjałom energetycznym. Przykładem ta wojna: jeden się wzbogaci, drugi będzie dzielnie walczył na froncie, ktoś zostanie zgwałcony, kogoś będą torturować, a ktoś będzie bohaterem wojennym, ktoś będzie cierpiał głód, jedni pomogą uchodźcom inni nie, itd. itp. Jedni kultywują nienawiści inni miłość. Tak manifestuje się karma zaangażowanych. Kim ja jestem aby oceniać czy to jest dobre, czy złe?
Paradoks. Świadomość tego, że tak na prawdę im więcej zła wyrządzają, tym więcej dobra się pojawia.
To jest pułapka. Ta "miłość" to dalsze zniewolenie. W tym świecie nie ma czego szukać. Dzisiaj jest, jutro go nie ma. Istnieje w stanie czuwania, znika w głębokim śnie. Pojawia się wraz z pojawieniem się umysłu i znika przy jego śmierci.