Skocz do zawartości

GreyKnight

Użytkownik
  • Postów

    27
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    50.00 PLN 

Treść opublikowana przez GreyKnight

  1. Naprawdę wydaje ci się że Pan raczy mieć w opiece jednych, a drugich nie? Albo że ty swoją prośbą choćby najmilsza jesteś w stanie zmienić Jego zdanie? Mi się wydaje, że ma ważniejsze rzeczy do roboty, ale może mnie oswiecisz. PS. Piąteczka.
  2. Bracia. Trochę zrozumienia. Aczkolwiek nie szukałabym kobiety do LTR na tinderze. Przypomniały mi się książki: Neil Strauss gra oraz zasady gry. Przerób i praktykuj. A o kobietach nadających się do związku jak i czerwonych flagach na tym forum wszystko jest wypisane po kilka razy. Powodzenia.
  3. Obejrzałem kiedyś bajkę. The american dream. Polecam wszystkim którzy mają takie rozterki. Skutecznie dowiodło mnie to od kredytów. Natomiast trzeba pamiętać, że niektórzy nie mają innego wyjścia.
  4. GreyKnight

    Seks w ciąży

    Mnie wcale nie dziwi, że mówi się o ciężarnych że wyglądają kwitnąco. Myślę że Lambert to wyjaśnił. Dodałbym ładnie nabrzmiałe cycuszki plus zależnie od kobiety zwiększone libido. Jeśli o mnie chodzi nie miałem z tym problemu w przypadku pierwszego dziecka seks dowoli. No może po prostu robiliśmy to delikatniej. W przypadku drugiego przyhamował nas lekarz tak od 6 miesiąca. Żonka pociągała mnie wtedy jak zawsze. Jako ciekawostkę dodam historię mojego znajomego. Wylądowali z żoną na porodówce ale coś tam się przy blokowało sie to naturalne wywoływanie porodu i kobita się wyleżała w szpitalu. Postanowili farmakologicznie plus położna zaleciła znajomemu aby puknął żonę i koniecznie skończył w środku. Sądząc po jego minie kiedy to opowiadał wcale nie czuł obrzydzenia. Historia porodu to odmienna kwestia.
  5. Hehe. Ssmiem się nie zgodzić. Podobnie jak z redpillem nie wpierdalaszz go garściami. Tak samo z kobietą w ltr. Nie spodziewam się że będę miał dziwkę full service. Ale jak ją odpowiednio podkrece to i loda zrobi w łazience. Jak dzieci oglądają bajkę w salonie i da się puknąć w łazience. Jeśli złapiesz ja za gardło to może się spodobać ewentualnie wyjaśni że "niewygodnie ja dusiles." Propo dążeń do penetracji... jakież to chujowe. Nie chcę brzmieć jak kolcz i proszę żeby nikt nie pomyślał że się na takiego kreuje. Ale stary wpisz se wgooglu i dowiesz się jak znikomy procent partnerek ogarnia orgazmy podczas penetracji. Fajny to dodatek ale musisz ogarnąć jej łechtaczkę przede wszystkim na zewnątrz. I to dzięki łechtaczce dochodzi. Żeby nie było bo o ciebie tutaj chodzi to wejść w nia jest szczyt... nie wiem. Tak samo jest z dominacja. Owszem z reguły kobiety lubią być dominowane ale raz na jakiś czas jest tak że kobieta wskakuje ci na chuja i szura całym łóżkiem razem z tobą po podłodze i jedyne co myslisz to żeby dobrze się bawiła. I nie przebic się do sąsiadów. Znowu źle to zabrzmi ale równowaga musi być. Nie dasz jej się wyszalec to wyszalje się na kimś innym.
  6. Jesteś młody i szybko dochodzisz w mojej ocenie to niż złego. Istotne tak jak bracia mówili chwila przerwy, piescisz ja w tym czasie ręką albo ustami i z powrotem do akcji. Ona dalej się rozgrzewa, a ty finiszujesz po raz drugi, nie ma efektów to powtórz. Jeśli nadal nie, to poświęć więcej czasu na grę wstępną.Małem podobnie jak ty, ale włazilem na pannę drugi, trzeci raz i git. Jak jesteś młody źrubek wtetdy możesz tak jak i one. Dla starszych i bardziej doświadczonych samców polecam książki mantaka chia bo w pewnym momencie sytuacja się normuje albo odwraca. Ona jeden dwa orgazmy, a ty jeden strzał i wtedy kobiecie można zazdrościć. Ja zazdrościłem, lekturą polecam. Mówiłeś też, że próbowałeś ćwiczeń rozumiem, że chodzi o ściskanie mięśni pc. Przyjrzyj się czy robisz to dobrze czy odpowiednio oddychasz podczas zaciskania. Plus dodatkowo praca nad samym oddechem może wiele zdziałać. Nie rozumiem po co iść na łatwiznę po jakieś znieczulalcze i inne pierdololo. Gdzie tu przyjemność z tego że się znieczulisz? Stary zrozum, że masz komfort po prostu działaj nie stresuj się, wal raz po raz i się baw. Wyjaśnij pannie, że tak na ciebie działa i niech się cieszy bo może spowszedniec. Możesz jej zacytować klasyka: "jeśli nie miałaś orgazmu to znaczy że się słabo ruchasz".
  7. Myślę że tak. Jeśli dopilnowałaby tego żeby więcej odłożyć niż zwykle to jak najbardziej. Jest to do zrobienia. Ponieważ na tą chwilę jakoś nie napinamy się na te oszczędności, ale myślę że 25% przychodów jesteśmy w stanie oszczędzić bez szczególnych wyrzeczeń.
  8. Pisałem że konta są trzy. Moje, jej i nasz wspólne, które na papierze też jest moje. Nikt tu nie będzie płakał. Eksperyment się nie powiódł. Co prawda jak wszyscy rodzice we wrześniu mieliśmy sporo wydatków związanych z przedszkolami itd. ale też mnóstwo kasy rozpieprzylismy. Jest to naszą wspólną winą. Gdyby leżała na osobnych kontach trudniej byłoby po nią sięgnąć. I coś byłoby odłożone. A tak ledwie zepniemy budżet. Bo wyjścia imprezki żarcie alko. Hulaj dusza piekła nie ma.
  9. Hehe. Widzę, że popełniłem kardynalny błąd. Zanim lekkomyślnie przystałem na propozycje żony, mogłem się dwa razy zastanowić. Jeśli nadal nie widziałbym problemu powinienem był zwrócić się do was o pomoc. Tutaj z pewnością można odzyskać głos rozsądku. Cóż mleko rozlane. Dziękuję wszystkim, którzy zabrali głos. Dziękuję za kubeł zimnej wody i tym którzy rozebrali temat. Widać, że niektórzy wczuli się w sytuację. Tyle lat w związku, a ja pozwoliłem zmienić coś co całkiem dobrze działało. Tak to niesamowite jak kobiety potrafią zdobywać teren. To że potrafią nie oznacza że lubią. Po prostu jakaś miękka jak ja faja im na to pozwala. To co mają robić. Mocne. Ja na razie takiego planu nie mam. Dobrze mi z żona a to że popełniłem błąd to już nie jej wina. Optymalny model przedstawiony przez Kenobi to również model w który my się wpisywaliśmy. Z tym że kąta są trzy. Mój żony i wspòlne. Działał i u nas. A na pewno u mnie. Kespert cytat z pisma mojej małży akurat nie wzruszy, mnie z resztą tez też tyle tam wykluczających się zakazów i nakazów. Mam banalny sposób jak się z tego wymiksowac ale może macie bardziej wyrafinowane propozycje? Tak żeby małża się czegoś nauczyła. Tak jak ja.
  10. Do tej pory mi się to przypomina i zbiera na wymioty. Za szczyla, na dwupasmówce w mojej mieścinie próbowałem się z jakimś niewiele mądrzejszym przypadkowym kierowcą, kto szybciej pojedzie. Na i tak jedziemy patrzymy się po sobie nikt nie odpuszcza. Ja w yarisie matki 1,0 pojemności, demon. Ja przyspieszam on przyspiesza. Godziny nocne stare lateranie średnia widoczność. No i tak przyspieszamy ja ciesze michę bo nie odpuszczam i coraz bardzie patrzę czy on odpuści. Skupiam na nim totalna uwagę. Nagle odpuszcza! Tak kurwa goń się frajerze! Uradowany odwracam głowe i patrząc już w pełni przed siebie widzę jak przed maską przebiega mi pieszy. Tamten zwalniał żeby ktoś spokojnie na pasach przeszedł, a ja bym tego człowieka zajebał albo ciężkie kalectwo. Dobrze że osoba ta odpowiednio oceniła sytuację i zdążyła uciec. Druga sytuacja to kiedy jadąc z dziewczyną wyjechałem na czołówkę próbując wyprzedzić tira. To samo auto ta sama piekielna moc. Tylko na jakiejś chujowej krajowce. Taki sam poziom szczęścia. Kierowca z naprzeciwka tylko hamował nie wykonując innych manewrów. Ja wytracilem prędkość w miarę szerokim poboczem po lewej stronie drogi. Dodatkowo udało się wjechać w jakąś leśną drogę i zatrzymać. Jest mi wstyd jak o tym pomysle do tej pory. I co jakiś czas mi się to przypomina. Pomimo, że od "wyścigu" minęło 12 lat. A od czołówki około 7. Na pewno opowiem to kiedyś synowi ku przestrodze.
  11. Czołem Bracia. Chciałem tu opisać sytuację dot. finansów w moim związku. Na początku kiedy nie byliśmy jeszcze małżeństwem i każdy zarabiał jakieś pieniądze, zadecydowaliśmy o wspólnym budżecie. Czyli każde wrzuca część swojej wypłaty dajmy na to po 2k od głowy i ma nam to starczyć na życie. Dodatkowo czynsz za mieszkanie na pół. Jakie kolwiek niespodziewane wydatki również na pół. Pozostała kasa miała służyć na prezenty jakieś prywatne cele oszczędnościowe i fanaberie. Po ślubie nic się w sumie nie zmieniło. Dopiero w momencie jak zaczęliśmy reprodukcje to małża wpłacała proporcjonalnie do swoich przychodów. W momencie gdy stała się osoba bezrobotna na jakiś czas. Finanse domowe ogarniałem sam. Nadszarpnęło to lekko moje oszczędności z jednej pensji trochę trudno utrzymać czteroosobowa rodzinę ale z racji oszczędności nie było obaw że zabraknie przez dłuższy czas więc nie cisnąłem żony żeby szła do roboty. Ogarniała dom młodego. Ok. Cóż przyszedł moment kiedy żonka wróciła do roboty i zasadniczo podratowała budżet. Zarobki mamy podobne. Wróciliśmy do ustaleń pierwotnych zrzutka po ileś na wspólne konto reszta na swoje. Oczywiście zaznaczam, że to nie tak że nie jesteśmy świadomi tego ile kto ma oszczędności. Tak mi się przynajmniej wydaje, ja nic nie zatajałem. Mając zarazem wspólna wolę wrzucenia tego na ewentualne potrzeby naszej rodziny. Oszczędności odbudowane, żonka też coś odkłada jest git. Wszystko niby fajnie ale ostatnio żona stwierdziła że nie panujemy nad finansami i lepiej żebyśmy wszystko wrzucali do jednego worka i stamtąd gospodarowali kasę. Mi średnio pomysł przypadł do gustu. W zasadzie nie widzę różnicy. I tak wiemy kto ile kasy ma. Posiadaczem wspólnego konta jestem ja. Żonka ma uprawnienia do korzystania. Mamy zaplanowane sporo wydatków na przyszły rok więc zaoszczędzoną kase i tak trzeba będzie wydać. Myślę sobie dam kobiecie się wykazać. Na tą chwilę widzę że plan oszczędnościowy na wrzesień totalnie nie wyjdzie. Jak się uda 50% tego co wyznaczyłem to będzie dobrze. Dam jej jeszcze czas ale widzę że średnio to ogarnia. I teraz pytanie do Braci. Co o tym sądzicie? Wiem, że na tym forum takie praktyki uchodzą za złe i niewlasciwe ale i tak ciekaw jestem waszych opinii oraz tego jak wyglądały wasze perypetie. Zwłaszcza, że ostatnio dostałem podwyżkę, którą również należałoby włączyć w poczet wspólnego budżetu.
  12. Z tego co wyczytałem to brat całkiem dobrze radzi sobie w tej relacji jak na totalnie zielonego. Także z mojej strony wielkie pięć. Myślę że ja w takich sytuacjach popełnionym wiele karygodnych błędów. Proponuję utrzymać relacje jak to napisałeś w celach badawczych. Potestować koleżankę w najróżniejszy sposób. I szerzyć forumową wiedzę. Co do zranienia się i sytuacji w pracy itd. Również wykoncypowalem że jesteś świadomy i gotów na przyjęcie konsekwencji. Baw się i ucz. Także powodzenia i informuj o jakichś ciekawych akcjach.
  13. Tak. Mam kompleksy jak każdy. Pisząc posta zdecydowanie nie chciałem kreować się na jakiegoś alfę bo nim nie jestem. I nie wiem czy chcę być. Może sporo szczegółów ale wydawały mi się istotne żeby pokazać sposób myślenia kobiet. Ja nie neguję tego sposobu. Ich natury, ale im więcej zrozumiemy tym lepiej dla nas. To forum wiele uświadamia. I chciałem dorzucić historię potwierdzającą co niektóre zachowania i prawidła.
  14. Hehe. Taka obszerna historia a taki szczegół pominąłem. GriTo, tego wieczora akurat w jej.
  15. Siema. Backround: Byliśmy z żonką i bąblami u znajomych w odwiedziny no i na drineczka. Ja się wstrzymałem natomiast moja popijała z koleżanką. OK, po drineczku mamy fajny jeszcze bardziej ostry seks. Gadka szmatka trochę się napiły no i rozmowy zaczęły zakrawać o tematy seksu. Żonka zaczęła robić jakieś zazdrosne wrzuty, że mi się koleżanka podoba itd. Eh w sumie tak, wiele kobiet mi się podoba ale jeśli chodzi o zdradę to mam dosyć ortodoksyjne zdanie i nie zamierzam się do niej posunąć do czasu zaistnienia odpowiednich okoliczności. Dziewczyny się napiły, dzieciaki pobawiły czas zabierać towarzystwo na chatę. Po położeniu dzieciaków i ogarnięciu zabieram się za drinka żeby choć trochę nadrobić zaległości, ale żonka się dobiera i łasi więc już nie zdążę ;( Akcja się zaczyna i jest już gorąco, przenosimy się do sypialni... I tu ku mojemu zdziwieniu obrót o 180 stopni. Ona zupełnie się rozkojarzyła i zaczyna gadać głupoty o jakichś sprawach codziennych do załatwienia. Myślę robi mnie pod chuj, ja nie zwracam uwagi i kontynuuję grę wstępną, ale ta nadal. Już zaczyna mnie irytować myślę koniec na dzisiaj. Ta łapie za kutasa i dalej swoje farmazony i już mówię dajemy spokój. Ta nie przestaje i gada dalej tylko schodzi na tematy koleżanki, że mi się podoba i widzi jak patrzę. A przecież obiecywałem jej wierność i że nigdy jej nie zostawię. Pierdu pierdu. Eh trudno rozgrzana czy nie wchodzę, użyję i spać. Wyobraźcie sobie sytuacje gdzie ja ja zapinam od przodu, a ta nadal pierdoli o koleżance i ślubie i obietnicach. Totalny bełkot, słowotok. No i się znowu zirytowałem. Złapałem za włosy, drugą ręką zatkałem usta tak, żeby nie mogła nawet pisnąć. Średnio mnie interesowało czy oddycha. I kulturalnie tłumaczę przy okazji wykonując ruchy posuwistozwrotne. '' Kochanie co z tego, że mi się podoba. Inne również (mam fajne orbiterki) ale to ciebie aktualnie pieprzę i nie planuję tego zmieniać. Chyba, że sama do tego doprowadzisz. Poruszyłem rownież temat obietnic. Mówię jej, że nic takiego nie obiecywałem. Ślub w USC i tamta przysięga jest dosyć jasna. Tu sparafrazowałem i objaśniłem, że pomyliło jej się z przysięgą kościelną. Natomiast jeśli przestanie być żoną która się stara i spełnia moje oczekiwania to ją zostawię. Jak również rozumiem tę zależność w drugą stronę mam być dobrym mężem i zadowalać ją.'' Buzia cały czas zamknięta ja cały czas posuwam i na prawdę widzę w jej oczach, że moja szczerość do niej dotarła. Mówię jej grzecznym i spokojnym tonem: ''Teraz się zamkniesz i się pieprzymy albo idziemy spać '' Postanowiła się pieprzyć i to całkiem nieźle. I tu UWAGA. Wijąc się wyznała mi: ''Uwielbiam jak taki jesteś. Uwielbiam jak dominujesz i uwielbiam czuć twoją męską energię. Tu zaznaczam, że doskonale rozumiem, że jej się to podoba ale nigdy mi tego nie wyznała w takich okolicznościach i w taki sposób. Było to dla mnie na prawdę coś mega ciekawego. Zbliżałem się ku końcowi i myślę a jeszcze trochę rozwalę jej mózg. Mówię do niej że zaraz będę kończył i ''DAJESZ (i tu imię koleżanki)''. Doskonale wiedziałem, że zrozumie żart ale wstępna reakcja bezcenna. Ubaw + finisz. Chciałem tu przedstawić sposób ''myślenia'' samic. Na prawdę pokrętna to logika. Nie dojdziesz co im siedzi w tych głowach. To forum pozwala mi zrozumieć ułamek ich natury. I za to SERDECZNE DZIĘKI BRACIA. PS. Dla wytrwałych. Ogarnęliśmy się, szybki prysznic i ja do łóżka. Ta przyłazi i się na mnie rzuca. OK niech se leży. Zaczyna miziać i wzdychać i tak przez pięć minut. Myślę co jest kurwa. A ta żebym ją podotykał,ma ochotę na anal. Prosi żebym wsadził palec w tyłek (myślała że się tego domyślę). I próbuje mnie "wskrzesić" na drugą rundę. Po tych paru latach małżeństwa średnio miewamy ochotę na drugi numer biorąc pod uwagę że pierwszy jest dosyć intensywny i długi (kolejny tak od razu średnio dla mnie relany). Ja totalnie nie miałem siły i ochoty już. Kurde udało jej się. Tego się nawet ja nie spodziewałem. No i mówi, że muszę wejść klasycznie tylko chce palec pozostał w tyłku. Czaicie podwójną penatrację mi tu odstawia. Dosyć ostro pieprzyłem, już dawno mnie tak nie podrapała. A ja na prawdę nie pamiętam kiedy zrobiłem drugą rundę raz po raz. Chyba przed narodzinami naszego pierwszego dziecka (parę lat). Także kolejne mega zaskoczenie, myślałem że już tak nie umiem. To o czym chciałem się podzielić to to, że tak jak piszą bracia na forum. Nasze kobiety potrzebują emocji na różnych poziomach i ostrego rżnięcia częściej niż często. Zachęcam do podjęcia kroków. Bierz samice do sypialni i weź ją na ostro. PS.2 Ciekaw jestem waszych opinii i doświadczeń. Wybaczcie, że taki długi tekst.
  16. Bzgqdn. Chyby ująłeś sedno sprawy. Nie mam zamiaru iść na bok i myślę że żonka też. Ale jednak wazektomia załatwia sprawy, które wymieniłeś. Trzeba dopisać to do listy na +.
  17. Panowie, dziękuję za zajęcie stanowiska. Domyślam się że w ulotkach napisano to co chce usłyszeć, dlatego zwracam się do was praktyków. Wielkie dzięki Rangers za wypowiedź. Same konkrety. Generalnie można to podsumować to tak, że warto na prawdę warto, jeśli masz już dzieciaki i nie chcesz mieć więcej wydaje mi się to z wielu powodów dobra opcja. I tu ciekawostką Panowie. Kiedy przechodzę od słów do czynów i chce załatwić sprawę, żona nabiera wątpliwości. Że może jeszcze dać sobie chwilę. Że może jednak spirala na czas 3-5 lat z żeby się upewnić. Serio nie uśmiecha mi się zmieniać Pampa za parę lat. Mamy wspaniałe dzieciaki i świetny związek. Dużo na to poświęciliśmy i czuję że teraz nadchodzi czas dla nas. Nie tylko pod względem sexu ale szeroko pojętego samorozwoju i uwagi dla siebie. Czy jest sens sobie zostawiać furtkę? Ja tego nie widzę. Myślę że ona też ale działa coś ala pies ogrodnika. Kurde.
  18. Dzień dobry Panowie. Przyszedł czas na życiową decyzję. Chciałbym poddać się zabiegowi. Wiem że temat już był, ale moim zdaniem zszedł on na boczne filozoficzne tory (co też jest dobre i ważne). Tutaj jednak chciałbym prosić o opinie i komentarze Braci, którzy poddali sie zabiegowi lub znają kogoś kto to poczynił. Chodzi mi o odczucia w trakcie, po zabiegu, a przede wszystkim w dłuższej perspektywie po miesiącach latach. Czy macie jakieś przewlekle bóle(podobno istnieje coś takiego)? Czy występują jakieś niedogodności w normalnym funkcjonowaniu bzykanie, jazda na rowerze itp.? Czy komuś zabieg się nie powiódł? I co wtedy? Decyzję o zabiegu podejmuje świadomie z dwójką dzieci na koncie. I zgodną żona, że nie chcemy więcej bąbelków. Natomiast chcemy cieszyć się życiem. Wiem hedonistyczne, egocentryczne, ale to moja indywidualna decyzja. Mam ponad 30 lat. Zostało mi paręnaście(parędziesiąt) lat kochania się z żoną, a że jest chętna na seks to trzeba korzystać. Nie chce jej zmuszać do hormonów. A Guma też nam się znudziła, więc dałem takie rozwiązanie. Nie każdy musi się z tym zgadzać. Proszę Was o aktywne zabieranie głosu.
  19. Witam szanowne grono. Bardzo się cieszę, że tu trafiłem. Czytam, uczę się, otwieram oczy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.