Skocz do zawartości

Sile76

Użytkownik
  • Postów

    49
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Sile76

  1. Dobry wieczór Bracia, mały update sytuacji: widziałem się dzisiaj z siostrą mojej żony i jej mężem - czyli moim jedynym do tej pory przyjacielem, który żyje w tym samym szambie, z tą różnicą, że posiada osłodę w postaci córki. Jestem w lekkim szoku, kolejny raz potwierdza się schemat opisywany tu na forum. Facet, który wie o wszystkich akcjach mojej żony, który nieliczne rzeczy widział na własne oczy, który przeżywał i nadal przeżywa coś prawie identycznego ze swoją żoną, subtelnie, ale dla mnie widocznie zaczyna zmieniać pozycje... Powiedział, że pewnym stopniu rozumie moją żonę. Naprawdę go o to nie posądzałem. Rozumiem, że widocznie mu się styki palą, bo widzi, że ja podejmuję konkretne kroki by wyjść z tego chorego układu, a on na ten krok się nie może zdecydować z powodu córki, którą matka z zemsty chętnie wywiezie do Turcji.... (wiem czarny scenariusz, ale wcale nie aż tak nieprawdopodobny). To była dziś rozmowa jak z jakimś randomowym białorycerzem... Znaczy to dla mnie, że straciłem bardzo ważną osobę wsparcia moralnego. Szkoda, ale chyba lepiej, że zauważyłem to teraz. Niestety muszę zrezygnować ze szczerych rozmów z nim. Może będę mógł użyć go do przekablowania fałszywych informacji, jeśli będę chciał wywołać zamieszanie. Tak więc, kolejny raz muszę przyznać, że rady na tym forum są podbudowane tak cholernym doświadczeniem, że lepiej im ufać.
  2. właśnie zaraz idę na zakupy ? dzięki forum mam takie pomysły... Pytanie za 100 punktów. W moim życiu działo się w ostatnich latach dużo... Część problemów była / jest generowana przez żonę. Myślę, że w sumie brakowało mi sił i czasu na jeszcze jeden theater of war... Teraz właśnie chcę to wszystko zmienić. właśnie zaraz idę na zakupy ? dzięki forum mam takie pomysły... Myślę, że nie. Nic nie wygląda na to. Ogólnie obie siostry opisałbym jako skrajnie aseksualne, potrafią udawać namiętność lub odgrywać rolę zmysłowej kochanki, ale tak na prawdę tego nie ogarniają. Mój szwagier zrobił dziecko siostrze mojej żony w ten sposób, że do seksu zawsze dochodziło w dzień płodny. Tak, raz w miesiącu. U kobiety powyżej 35 roku życia, która nota bene jest lekarką... Po urodzeniu dziecka nie było w ich małżeństwie seksu przez 5 lat - to było 3 lata temu - do teraz znów nic. Wychodzimy z założenia, że w ich dzieciństwie coś wydarzyło się na tym tle, podejrzewamy kilku osobników płci męskiej z ich rodziny. To było kuriozalne, słyszeliśmy od nich te same teksty, były te same zachowania itd. Powiem tak, nie mam oczywiście pewności czy moja żona nie puszcza się gdzieś, ale jeśli, to miało by to w jej przypadku tylko wtedy sens, gdyby mogła przez seks coś załatwić lub ugrać, w sensie n.p. kariery, pomocy etc., nie z samej przyjemności, chuci itd. Potrafiłaby wtedy zagrać kobietę napaloną, w rzeczywistości jest tego przeciwieństwem...
  3. @Kleofas Rodzina żony pochodzi z Izmir - kiedyś nazywaną "niewierną Smyrną" . Oni nie są religijni, ale religia robi im i tak takie pranie mózgu, że to jest nie do opisania. Każdy katolik, nawet z bardzo wierzącej rodziny, ma większe szanse wyjścia z systemu. Ja wiem, że to brzmi sprzecznie, ale to jest taka mieszanka kultury, religii, presji społecznej itd. Bywam w Turcji regularnie i niestety muszę powiedzieć, że religijnych przybywa.....
  4. Witajcie! Odpowiem po kolei: Brata ma, owszem. Raczej fajnie się dogadujemy, sprawy rodzinne go raczej nie obchodzą. Rozwody jak najbardziej występują u Turków- znam osobiście kilka przypadków, w tym jedna kobieta z trzecim mężem - z każdym po jednym dziecku... Rozwodów jest mniej, tak, ale to z powodu ich oczekiwań - małżeństwo w ich kulturze to przede wszystkim "święta fasada" , a każde robi co chce. Brakuje im tych mega romantycznych oczekiwań - jest u nich takie przysłowie: ślub to nie połączenie dwóch ludzi, tylko dwóch rodzin. Nie są religijni- ale tak ogólnie jeśli chodzi o Turków, to religia jest wbrew pozorom mniejszym problemem - głównym problemem jest ich kultura plemienna, duchowe średniowiecze, kolektywizm -jednostka u nich nie znaczy nic. Nie wiem czy ktoś z Braci zna grę komputerową "Cossacks" -Kozacy. Tam Turcy jako nacja nie mogą wejść do XVIII wieku... to nie jest przypadek, tak właśnie jest. Trzeba było... tak byłem za głupi. Tak, mały off-topic - ich poziom spierdolenia, pesymizm, brak jaj, temat rzeka. Ogólnie te 30 lat nie starczyło, bym czuł się tu "u siebie" - trudno to opisać. Mam znajomego / kolegę z którym pracowałem na uczelni - facet żyje tu ok. 35 lat, jest Anglikiem, Anglicy mu mówią, że stał się bardzo niemiecki, a on stwierdza to samo co ja - nie czuje się tu wśród swoich. Pełna zgoda - już niestety odpracowane - teraz chodzi mi o ograniczenie szkód, nic więcej...ale nawet jeśli chodzi o to, właśnie nie wiem, czego się spodziewać. Mam nadzieję, że przesadzam... ale wczorajsze akcje mojej żony to zero racjonalności, wulkan spierdolenia etc. Wolę przygotować się na najgorsze. Sam mogę gwarantować opanowanie, uprzejmość etc.
  5. To bardzo poważna manipulacja, tresura. Niestety przeżyłem coś podobnego, wiem jak bardzo ryje beret. To było absolutnie celowe, gdyby nie twój zły dzień na uni, tp zrobiłaby to przy innej okazji, chodzi o dewaluacje ciebie, twoich potrzeb, zmartwień itd. To przyda się później, jak będzie chodziło o coś bardzo ważnego, a ty już nie będziesz nawet wiedział, że można o swoje powalczyć. Ciesz się, że to się tak a nie inaczej skończyło.
  6. ? Tak, tylko wariant wygląda tak, że mówię "Wyniosłem do piwnicy" a do piwnicy ona nie ma klucza...
  7. @tomekbat dzięki za odzew! Siedzę tak teraz i planuję jutrzejsze kroki... Mieszkanie nasze - wynajmowane. Jestem przygotowany na to, o czym udało mi się pomyśleć - m. in. dzięki forum. Mam kasę na boku i przy sobie, ważne dokumenty zabezpieczone itd. Problem polega na tym, że gdy zacznę usuwać rzeczy, nici będą z mojego "spokojnego" exit plan. Rzeczy mogę zabunkrować u kogoś pewnego i w domu mojej Mamy. Wysyłać nikt nie musiałby, planuję regularne przyloty. Też tak myślę, że w razie czego, nie ma nic ważniejszego niż życie i zdrowie. Książek niektórych bym nie odkupił, temat trudny, bo to mój zawód i nazbierało się trochę. Płyty CD n. p. jutro opróżniam - zostaną same opakowania. W PL prawdopodobnie mogę pracować od zaraz - ale muszę sprawdzić. W USA wszystko będzie od Września 2020 - może załapię się na coś innego na wiosnę. To wszystko nie stoi na pierwszym miejscu, wojna z urzędami odbywa się głównie przez internet, ale na przykład likwidowanie mieszkania by mi dowaliło, bo nie miałbym czasu na inne rzeczy (raczkujący biznes).
  8. Jest agresywna, drze się, a w tym pojebanym kraju wystarczy, że zadzwoni na psiarnie i powie, że ją bije - choćby sama miała walić głową w ścianę. A oprócz tego - niby nie ważne rzeczy, jak książki, filmy itd. No i nie wiem, co do jej chorej głowy może jeszcze przyjść. Nie robię, nie robiłem niczego nielegalnego, żadne narkotyki czy coś.
  9. Witajcie Bracia! Przejdę odrazu in medias res - wygląda na to, że zamiast "spokojnego" rozstania krok po kroku, na które liczyłem, lub które przygotowywałem, lada moment zacznie się batalia rozwodowa. Krótko o "nas" : ja 43 lata, ona 45, 14 lat związku, 9 lat małżeństwa, zero dzieci. Aktualna jeszcze żona zarabia dużo więcej niż ja -pozycję tą osiągnęła przede wszystkim dzięki mojej pomocy. Przyszła eks-żona jest pochodzenia tureckiego, żyjemy w Niemczech. Ma siostrę bliźniaczkę, z którą tworzą, te dwie raszple, kółko wzajemnej adoracji - szans na samorozwój, prób choćby korekty własnych błędów przez to właśnie nigdy nie zauważyły. Moim jedynym aktualnym przyjacielem jest mąż tej siostry - wpakowaliśmy my się w to samo gówno mniej więcej w tym samym czasie, nie znając się przedtem. On doczekał się się w swoim małżeństwie dziecka, za cenę tutaj ciągle opisywaną. Liczy lata by mała podrosła, aby się wtedy wynieść. Zdaję sobie sprawę, że on aktualnie ma więcej do stracenia niż ja, dlatego od pewnego czasu nie mówię mu wszystkiego - raczej nie sądzę, by mógł coś zaszkodzić, ale wolę być ostrożny. Problemy istniały od początku, niestety nie znałem wtedy tego forum, byłem białorycerzem pełną gębą - co ciekawe, w wcześniejszych związkach byłem dominujący, pewny siebie itd. Moja żona pokazywała szczególnie na początku związku zachowanie w stylu borderline. Straciłem na to wszystko mnóstwo czasu, ale z biegiem lat sytuacja polepszała się. Wiążę to z coraz niższym poziem hormonów. Na ślub zgodziłem się z klasycznych powodów - chciałem dzieci, rodziny. Wierzyłem, że sobie z nią poradzę - lepiej, że tego nie dane mi było sprawdzić. Żona zwlekała z tematem dziecka, jak tylko się dało. Na nic były moje prośby i ostrzeżenia - mówiłem, że cele zawodowo-karierowe będzie mogła osiągnąć później, a na dziecko może być po prostu za późno... To zwlekanie zostało osiągnięte także przy pomocy kłamstw i manipulacji. Chodzi mi o to, że nie postawiła sprawy jasno, nie powiedziała: "Sile, ja wiem że ty pragniesz dzieci, ja się w tej roli nie widzę, wolę robić karierę i resztę energii zużywać na moich rodziców." Przez moje naleganie podjęliśmy dwie próby in-vitro - niestety jest po prostu za późno. Alternatywą była by obca komórka jajowa - ale w tym punkcie ja straciłem całkowicie ochotę. Żona nigdy nie podejmowała żadnych działań w tym kierunku sama z siebie - w momencie, kiedy ja się wycofałem, temat umarł. Byłem gotowy na życie z całym tym spierdoleniem, które z moją żoną ma się inklusive , gdybym wiedział, po co się męczę. Moje rozumowanie było takie: inne baby też są, jakie są, moją przynajmniej już znam, dziecko byłoby dla mnie tym powodem, by zostać z nią. Stanęliśmy teraz na rozdrożu - ona ma tutaj bardzo dobrą pracę (nauczycielka), swoich rodziców, dla których jest niewolnicą, swoją turecką społeczność i zero powodów by zmieniać coś w tej sytuacji. Ja natomiast mógłbym także pracować w szkole, ale rozkręcam własny biznes i usiłuję dostać znowu pracę na uczelni. Około rok temu dowiedziałem się o możliwości wyjazdu do USA. Odczekałem nasze próby z in-vitro, gdyby się powiodły, zrezygnowałbym z moich marzeń i poszedł do szkoły aby zarabiać ok. 4k EUR netto miesięcznie. Ponieważ nie mam szans na dzieci i rodzinę z moją żoną, zdecydowałem się przygotować mój wyjazd tam. Ja w Niemczech mam niestety tylko Mamę i mojego szwagra (męża bliźniaczki), nie mamy niestety kontaktu od lat z moją siostrą, która żyje także w Niemczech. Z rodziną w PL kontakt niestety w ostatnich latach się urwał. Mama jako rencistka mogłaby bez problemu w USA przebywać dłużej. Mam na myśli, że nie trzyma mnie tu aż tak dużo, kto zna Niemców, ten wie jak tu miło być potrafi... Żyję tu 30 lat- bylem nastolatkiem jak przyjechaliśmy tutaj i niestety, mimo to korzeni nie zapuściłem. Problemy zaczęły się tydzień temu... Musiałem mojej żonie powiedzieć, że w przyszłym miesiącu polecę na tydzień do USA - muszę spotkać się tam z pewnymi ludźmi z uczelni. Co za tym idzie, musiałem wyjawić część moich planów - podkreślałem co prawda, że jeszcze nic nie wiadomo i jeśli w ogóle, to będzie to równo za rok (wszystko prawda) - ale moja żona doznała szoku. Powiedziała że "mam jej błogosławieństwo" na ten krok, ale że boi się co stanie się z nami. Prawda jest taka, że nasze małżeństwo od lat jest farsą, lub systemem, który zapewnia mojej żonie, to czego chce: fasada na zewnątrz, opieka, wsparcie, pomoc itd. plus pełna wolność jeśli chodzi o jej rodziców - bywa tam pomimo pracy 3 razy w tygodniu, w okresie zimowym - latem teściowie siedzą w Turcji. Nasze życie seksualne nie istnieje od lat. Wczoraj powiedziałem jej także, że za tydzień polecę do PL - muszę tam spotkać się z kimś z uczelni - i że może będę pracować w PL na uczelni w czasie semestru letniego (od kwietnia). Dziś moja żona rozmawiała z swoją bliźniaczką... po tej rozmowie odpaliła atomówkę, z błahego powodu, wyglądało to, że chciała wywołać awanturę. Zarzuciła mi, że planuję podróże wokół świata, że chce ją wymienić i założyć rodzinę w USA - prorok jaki, czy co?! ?Oraz, że nasze wspólne życie nie istnieje - zgodzę się, to właśnie jest dla mnie powodem do rozwodu - ona zawsze podejmowała swoje decyzje, bez względu na straty. Potrafi czasem zrobić coś "dobrego", ale to nigdy nie jest czymś, co przychodziło by jej trudno, wymagało poświęcenia itd, jest "hojna" w tym, co i tak chętnie robi. Szczerze mówiąc miałem / mam nadzieję na powolny i spokojny rozwód - w sensie, za rok polecę tam, co jakiś czas odwiedzę ją tutaj, a potem nagle się okaże, że on ma innego. W jej życiu na mnie i tak nie ma miejsca - szczególnie gdy jej rodzice są tutaj. Muszę dodać, że teściowie są w pełni sprawni. Nie potrzebują żadnej pomocy. Niestety wygląda mi na to, że mojej żonie wybiło korki i wszelkie racjonalne rozmowy, decyzji nie wchodzą w grę. Na 100 procent dodała do tego stanu jej siostra - może z dystansu więcej zrozumiała. Następne kroki mam raczej przygotowane - wedle różnych wariantów - jeśli będzie źle, mogę zwinąć manatki w 24h - niestety nie krócej, ale najważniejsze rzeczy są już zabezpieczone, następne w kolejności wywiozę jutro (jej nie będzie). Czego oczekuję od Was, bracia? Przede wszystkim wsparcia moralnego... Boję się, że dam się "biednej dziewczynce" omotać, ale także, ostrych akcji z strony żony. Liczę na Was bardzo - gdyby nie forum, nigdy bym się nie obudził.... Teraz moje pytanie - w przeszłości dawało się czasami normalnie pogadać z siostrą bliźniaczką żony - jak myślicie, kiedy powiedzieć jej, żeby powstrzymała moją żonę przed dzikimi aktami zemsty? Mam jak brać odwet, ale wolałbym rozstać się pokojowo...
  10. Nie ufać w dobrą wolę i chęci bezpodstawnie lub bez limitu w czasie, dlatego: dopisałbym: Sprawdzaj, testuj kobietę w nieregularnych odstępach czasu! Nie chodzi o przeszukiwanie telefonu - choć czasem można zerknąć, tylko takie testy n.p. pomoc w nieoczekiwanym dla niej momencie, nagła zmiana roli - ty zawsze coś robisz dla niej / dla was - poproś, by ona zrobiła i zobacz jak chętnie i jak dobrze. Lub nagła zmiana planów - jak reaguje? itd Podobne testy także wobec rodziny samiczki - człowiek może się długo łudzić, pewne cechy charakteru fajnie poznać odrazu...
  11. O kurwa.... Akkurat dzisiaj ten tekst, z tym właśnie znaczeniem usłyszałem... Kudos!
  12. Napisałem: Wiem, ciężko sprawdzić - nie napiszemy "Send balls!" Takie małe słówka jak "nie" całkowicie zmieniają sens wypowiedzi. Czytaj powoli i uważnie, szczególnie jak za 5 dni będziesz coś tam urzędowego podpisywać przy świadkach... Coś tam było, nie wiem jakieś śluby miałeś składać czy coś... Uważaj, żebyś przypadkiem lodówki nie kupił. Ups, taka gra słów wyszła... A tak oprócz tego jednak się znacie? Bo piszesz coś o "normalnych" facetach, nie wiem czy byłoby to dla każdego komplimentem z twoich ust, ale jeśli o mnie chodzi, to w takim razie wolę być przeciwieństwem normalności, którą sobą prezentujesz... No i powodzenia życzę!
  13. Wujek google zawsze pomoże... A co te jej tak bronisz? ?
  14. Mówię, drugi już raz: nie o psychologię tu chodzi... Plus: Zwróć uwagę na sformułowanie zdania o zakładzie. Słowo klucz to "gdybym miał...." A tak w ogóle, znacie się dłużej z OP? Bo już "nas" w trójkę umawiasz...ciekawe...
  15. To nie o psychologię chodziło, o ruchaniu OP owszem pisał ? Gdybym miał się założyć o 100 $ - to mówię: OP jest kobietą!
  16. No właśnie ten przykład, jak na zawołanie... Dzięki! Zajmuję się takimi rzeczami zawodowo, dlatego wpada w oko.... Plus ten fragment, który w prawie identyczny sposób słyszałem od pewnej samicy na temat, dlaczego "musiała" zdradzić misia... Proponuję zamknięcie threada, lub przeniesienie do rezerwatu!
  17. Odnoszę wrażenie, że to nie tylko troll, ale dodatkowo kobieta... Język, sposób wyrażanie i opis - "słyszę" głos nakręconej kobiety, serio. Poważne przyjaźnie będąc w drodze - samica racjonalizuje dawanie dupy na lewo i prawo... Jak z jakiegoś czasopisma dla samic.... Wiem, ciężko sprawdzić - nie napiszemy "Send balls!" ?
  18. Do mitów i bajek matrixa należą opowieści o siódmym zmyśle kobiet czułym na zdradę partnera. Nauka potwierdza wręcz odwrotną systuację - to mężczyźni wyczuwają, że coś się dzieje na boku z zadziwiającą celnością.... Wtedy matrix kontratakuje i są opowiastki o męskiej zaborczości, zazdrości i braku zaufania. Jak się nad tym zastanowić, to z punktu natury to my mamy większe zapotrzebowanie aby rozpoznać zdradę. Z mojego osobistego doświadczenia (własne relacje z kobitkami, koledzy, przyjaciele etc.) wynika, że nie ma dymu bez ognia. Jeśli mężczyzna podejrzewa coś w tym stylu, to raczej właśnie tak jest. Wątpliwości dotyczą bardziej fazy - przygotowania, flirt, zdrada emocjonalna czy już konsumpcja właściwa....
  19. Witajcie Bracia! Nie pisałem na forum przez dłuższy czas - dużo pracy...trudne miesiące (następne przede mną) itd. Może przez ten dystans widzę pewne rzeczy bardo wyraźnie, otóż mam wrażenie, że forum jest pod atakiem dziwnych sił... Trollowanie osiąga prawie profesjonalny poziom. Nie będę podawał konkretnych użytkowników, bo zjawisko i tak jest masowe. Trollowanie polega na technikach subtelnego przesuwania granic w kierunku totalnej karykatury wszelkich idei forum. Pierwsze wpisy n.p. są prawie normalne, a późniejsze stają się coraz bardziej przesadne, nieprawdopdodne - trollowanie... Nie przez sprzeciw lub krytykę atakują, tylko przez kuriozalne wpisy niby wyrażające zgodę, chęć samorozwoju itd., ale tak naprawdę "słyszę" szyderstwo... Efekt jest taki, w moim mniemaniu, że poziom dyskusji spada odczuwalnie. Może się mylę, może po prostu są to mniej rozgarnięci bracia, ale wygląda to dziwnie. Zgadzam się z tym co pisali inni, w wątkach o atakach na Forum przez FB itd., że od pewnego stopnia popularności lub skuteczności Matrix wali z grubej rury i usiłuje zniszczyć, m.innymi przez zniszczenie wartości danego forum, bloga lub strony internetowej. Czyli nie zakaz, żaden czarny index, tylko spadek wartości przez brak sensownych treści itd. To może być jak lawina, bo odstrasza nawet stałych uczestników... Myślę, że system banów jest absolutnie potrzebny, mam wrażenie, że jest też odpowiednio często stosowany - chciałem zwrócić tylko uwagę na to, co zauważyłem - coś się zmienia. 100% zgody! Post pod postem!
  20. @Szkaradny No, tak to tylko prawdziwy brat mógł to opisać... Widzę, że podobnie przechodzimy tą chorobę... Pełna zgoda - tak to u mnie też wygląda, paradoksalnie można nawet być wdzięcznym, przy normalnej partnerce tyle bym się nie nauczył o sobie, o moich słabych punktach itd. Na BPDfamily zaglądam teraz już tylko sporadycznie, aby sobie "kurs odświeżyć"... Miłych wakacji i pozdrowienia!
  21. IMHO: z tym bądź ostrożny - może przynieść odwrotne efekty, w przypadku mojej dużą poprawę przyniosło: krytykowanie, opierdalanie, niezauważanie jej czynów itd. Doceniam rzadko- całe lata chwaliłem, dziękowałem i chuj z tego był....
  22. Witaj bracie! Ufam twojej ocenie - miałeś na to 10 lat, informowałeś się itd. Powiem tak, czytając już twój pierwszy post pomyślałem o Borderline Personality Disorder... Znam te numery, włącznie z wysysaniem całej energii, niezdrowym trybem życia itd. Moja obecna miała tak latami, na 100% stwierdzić czy to jest borderline czy narcyzm jest trudno - w grę wchodzą także stany na granicy psychozy i neurozy. U mojej, wpływ w dużej mierze na występowanie tych objawów miały hormony. Niektórzy psycholodzy uważają, że borderline może się "wypalić" / zniknąć po klimakterium. Tak czy inaczej u mojej aktualnie jest dużo lepiej, ale ta zmiana jest związana z tym, że dostała parę razy kopa w dupę od życia...musiała się ogarnąć, ja siedzę "na spakowanych walizkach" - myślę, że ona wie / zrozumiała że mnie obecnie prawie wszystko jest obojętne i jestem gotów na wszystko.. No i hormony opadają.... Nie mamy dzieci- może jeszcze się uda (tak, wiem co Bracia na ten temat myślą) ale bardzo bym tego chciał. Obawiam się, że jest na to za późno (u niej) i to będzie powodem rozwody z mojej inicjatywy. Najważniejszy powód, dlaczego jest lepiej to jest to forum! Stosuję twarde zasady, potrafię być bezwzględny i chamski, manipuluję i kłamię etc etc To trzyma ją w pewnych ramkach... Wierzę na słowo i tak też to było u mnie - to nie są normalne rozterki z kobietą, to ma inny level... Nie wiem jak u ciebie z Angielskim, ale jest jedna bardzo dobra strona po Angielsku na temat borderline: http://bpdfamily.com Dobra dlatego, że wiele innych stron koncentruje się na tych osobach, które mają borderline, a ta strona pokazuje co to zaburzenie osobowości robi z partnerem, rodziną itd. Strona ta pomogła mi zrozumieć wiele rzeczy, ale największy krok rozwojowy zrobiłem tutaj wśród braci. Powiem tak, gdybym wiedział to wszystko przedtem to niepozwoliłbym jej na te jazdy....
  23. To jest chore...psychopatka...
  24. Z jakiego to jest stulecia - słów mi brak... Ale obawiam się, że jest więcej kobiet, które tak widzą ten świat.... Fajnie by było...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.