Skocz do zawartości

HORACIOU5

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2981
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    67
  • Donations

    100.00 PLN 

Treść opublikowana przez HORACIOU5

  1. A propo nakręcanej wzajemnej nienawiści to polecam ten kawałek Depeche Mode. Może skłoni do myślenia, bo jest bardzo na czasie.
  2. Można kobietę kontrolować poprzez ustalenie konkretnych zasad i przestrzeganie ich. A jeżeli kobieta nie potrafi się dostosować do tego, tylko zaczyna odwalać dziwne akcje z różnych przyczyn, to wtedy zrzuca się ją z szachownicy. Problem rozwiązany, samiec ma spokój, a samica ma wolną drogę do bycia samotną "nowoczesną" i "wyzwoloną", która obudzi się z dziwnym bólem i zwarciem styków około trzydziestki. A wtedy będzie gorzki płacz w poduszkę Problem tkwi w tym, że mało mężczyzn potrafi określić zasady i się ich trzymać oraz mało jest kobiet, które potrafią się do ustalonych przez samca reguł dostosować, bo wolą kombinować jak koń pod górę i rozpieprzać wszystko
  3. @Quo Vadis? a faktycznie, nie zauważyłem tego. No to zaraz się poprawi ten błąd. Tylko jeżeli mi się pomysł ułoży w zgrabną całość w głowie. Wtedy samo się pisze
  4. @Quo Vadis? poprzednia część powstała jakiś czas temu i dopiero teraz postanowiłem ją wrzucić. Takeover napisałem wczoraj w nieco ponad godzinę. A kiedy będzie kontynuacja nie wiem, bo to zależy od przypływu weny Co do przecinka przed słowem "jak" to nie widzę, żebym go użył. Tam jest kropka.
  5. IN THE DARK: TAKEOVER Mężczyźnie nie było zbyt wygodnie. W końcu kto by się czuł komfortowo siedząc związanym na krześle z zaklejonymi taśmą klejącą ustami? Dodatkowo naprzeciwko siedział jakiś gość w płaszczu z nieprzyjemnym uśmiechem na ustach oraz bronią w ręce. Patrzył na związanego jak by był insektem, którego można przypalać lupą i obserwować jak ginie od promieni słonecznych. Różnica polegała na tym, że w odróżnieniu od lupy oprawca miał karmazynowe źrenice i szykował coś znacznie gorszego. - No chyba bohater wieczoru oswoił się już z sytuacją co? – powiedział nieznajomy do związanego mężczyzny. W odpowiedzi usłyszał jakieś dziwne stękanie połączone ze spojrzeniem, które zdawało się sugerować, że mężczyzna nie wie, dlaczego doświadcza tego wszystkiego. - Oj spokojnie już spokojnie. Za chwileczkę wszystkiego się dowiesz ale najpierw musimy ustalić pewną zasadę – powiedział, a potem przystawił broń do skroni swojej ofiary – Jeżeli zaczniesz krzyczeć, to zapoznam Cię z moim przyjacielem zwącym się Colt 1911, który szybciutki zapozna Cię z jego przyjacielem, czyli kalibrem .45, który chętnie zapozna się z tym, co kryje się w Twojej pociesznej główce. Rozumiemy się? Mężczyzna gwałtownie przytaknął. Pot spływał z jego czoła, a w oczach widać było czyste przerażenie. Nieznajomy uśmiechnął się i po chwili gwałtownie zerwał taśmę z ust mężczyzny. - No to teraz możemy sobie pogadać mano e mano mój niesamowicie pocieszny przyjacielu. Zacznijmy może od przedstawienia się. A więc jestem… o może żeby nie robić niepotrzebnego zamieszania w Twojej skołowanej główce powiedzmy, że nazywam się Jacob. - Henry… mam na imię Henry – odpowiedział mu mężczyzna dygocącym głosem. - Henry! Znakomicie! Powiedz mi mój przyjacielu czy domyślasz się, dlaczego znalazłeś się w tej oto jakże intrygującej sytuacji? - Nie… pierwszy… pierwszy raz widzę Cię na oczy więc skąd mam wiedzieć?! – odpowiedział łkającym głosem Henry. - Oj bardzo nieładnie jest tak kłamać, wiesz? Ale nie martw się! Trafiłeś na świetnego nauczyciela, który szybciutko nauczy Cię dobrych manier! – powiedział z uśmiechem nieznajomy. Henry nie rozumiał o co mu chodzi… ale wszystko stało się jasne, kiedy nieznajomy zatkał mu usta, a potem wyciągniętą błyskawicznie z płaszcza brzytwą zaczął mu odcinać jego lewe ucho. Ból był niewyobrażalny, ale silna ręką Jacoba skutecznie tłumiła jego krzyk. Dopiero kiedy przestał dłoń nieznajomego zniknęła z jego ust. - No już dobrze, dobrze. To przecież tylko powierzchowna rana i do jutra się zagoi! - Ty… Ty pieprzony sadysto! – powiedział po uspokojeniu się Henry. - Sadysto? Ależ jak możesz! Przecież ja chcę Cię tylko oduczyć kłamania, a Ty tak mnie określasz. Smutno mi… a właśnie, był bym zapomniał, musze się teraz nachylać do Twojego prawego ucha, żebyś mnie dobrze słyszał. Halo wóz, jak mnie słychać? - Pieprz się! - A fe, cóż za wulgarny język! Zaraz coś na to poradzimy! Z drugiej strony chcę jeszcze z Tobą trochę podyskutować więc… - powiedział Jacob z perfidnym uśmiechem. Sięgnął po taśmę klejącą i zakleił Henry’emu usta… po czym chwycił go mocno za głowę i zaczął wycinać mu jego lewe oko. Ból był jeszcze silniejszy niż poprzednio, a krzykowi towarzyszył głos Jacoba nucący jakąś piosenkę. - Gotowe! Mam nadzieję że zapamiętasz tę jakże cenną lekcję i już nigdy więcej nie zastosujesz takiego języka oraz kłamania – powiedział zadowolony ze swojej pracy Jacob, a kiedy zauważył, że jego rozmówca uspokoił się usunął taśmę klejącą z jego ust. - Czego… czego chcesz? - Tylko żebyś ładnie i grzecznie odpowiadał na moje pytania! Jeżeli się pospieszysz, to może nawet zrobią coś z Twoim uchem. Z okiem to już chyba niekoniecznie ale kto wie. Medycyna wszakże ruszyła mocno do przodu więc może i je odzyskasz. - Dobrze tylko proszę… nie… nie rób mi już niczego więcej – powiedział zapłakany Henry, który nawet nie zauważył, kiedy narobił z tego wszystkiego w spodnie. - Podoba mi się zmiana w Twoim zachowaniu! Widać moje lekcje nie poszły na marne – powiedział z dumą w głosie Jacob – A teraz przejdźmy do rzeczy. Zapytam raz jeszcze. Czy domyślasz się, dlaczego znalazłeś się w tej sytuacji? - Tak. Jesteś… jesteś tym dzieciakiem, którego potrąciłem. - O widzę, że pamięć Ci powróciła. Tylko widzisz, to nie mnie potrąciłeś, a mojego młodego przyjaciela. Był w bardzo paskudnym stanie, ale chyba powinienem Ci podziękować, bo dzięki temu jestem teraz tutaj i mogę korzystać sobie z tego oto całkiem sprawnego ciała. Henry nie rozumiał o co chodzi jego oprawcy. Miał mętlik w głowie i chciał tylko, żeby to wszystko jak najszybciej się skończyło. Jacob przyglądał się uważnie jego reakcjom i po chwili rzekł: - Widzę, że nie masz pojęcia o co mi chodzi. Nic nie szkodzi. Najważniejsze, że sprawy potoczyły się w taki a nie inny sposób. Wiesz, myślałem nad tym, żeby wykończyć Cię szybko w ramach wdzięczności ale przypomniałem sobie, że zostawiłeś Jacoba na pewną śmierć. Ginął by powoli, czując jak ucieka z niego życie, a Ty byś wegetował sobie dalej w swoim Bi Em Dablju, starając się zaimponować swoim znajomym oraz kobietom. Nieznajomy przerwał na chwilę swój monolog. Sięgnął po paczkę papierosów, wydobył z niej jednego i zapalił. - Na czym to ja skończyłem? A tak. Prowadziłbyś jałowe życie pozbawione jakiegokolwiek głębszego sensu oprócz kopulowania, alkoholizowania się oraz ciągłego udowadniania swoim kumplom, że masz największego penisa poprzez różnego rodzaju popisowe zachowania. Czekaj. Jak to się teraz mówi? Ciupcianie? Chyba tak. A więc żyłbyś w nic nie wnoszącym do życia błędnym kole polegającym na ciupcianiu, chlaniu i potwierdzania swojej wartości każdego dnia. Nieznajomy odłożył papierosa na bok i po chwili spojrzał Henry’emu prosto w oczy z wyjątkowo paskudnym uśmiechem. - Na szczęście trafiłeś na mnie i pomogę Ci sprawić, aby Twoje życie przyniosło temu światu chociaż odrobinę rozrywki. Jak tak się rozejrzałem trochę po współczesnym świecie to dostrzegłem, że jednak zbyt wiele się nie zmieniło i nadal ludzka śmierć intryguje ludzi tak bardzo, że są gotowi szukać zdjęć pokazujących ludzkie zwłoki. Wystarczy tylko nagłośnić jakąś sprawę i machina rusza. Henry dopiero po chwili zrozumiał co go czeka i już chciał krzyczeć, ale nieznajomy był szybszy. Zatkał ręką jego usta i zaczął go głaskać po głowie. - Spokojnie Henry, spokojnie. Zadbam o to, żebyś odszedł z hukiem. Zostawiłeś Jacoba żeby wyzionął ducha, więc przygotowałem dla Ciebie coś specjalnego. Będziesz niczym papieros spalał się powolutku, czując jak ucieka z Ciebie życie ale nie martw się, nie będziesz sam. Będzie Ci towarzyszyło w tym wszystkim Twoje ulubione Bi Em Dablju. A po tych słowach w mieszkaniu słychać było tylko szlochanie połączone z krzykiem rozpaczy. * Stał i przyglądał się z daleka jak Henry krzyczy głośno płonąc w swoim ukochanym samochodzie. Ten widok wywołał uśmiech na jego twarzy, a potem spojrzał w górę i dostrzegł gwiaździste niebo. Zamknął oczy, wziął głęboki wdech, a do jego uszu dochodziły tylko odgłosy wydobywające się z gardła palonego żywcem mężczyzny. Po chwili otworzył oczy i uśmiechając się powiedział: - Widzisz Jacob? Obiecałem, że pomogę Ci z Twoimi problemami a to, mój młody przyjacielu, dopiero początek. * Jacob czuł ulgę i spokój dryfując sobie w błogiej ciemności. Dawno nie zaznał tak przyjemnego stanu i uśmiechał się pod nosem… a dopiero po chwili do jego nozdrzy dotarł zapach palonego mięsa i mógł przysiąc, że słyszał jakiś dziwny głos proszący o pomoc.
  6. Tak się zastanawiam jakie będą następne "fakty", bo robi się z tego naprawdę niezła Moda na Sukces internetowa.
  7. @Quo Vadis? pomyślę nad tym. Na razie myślę, czy stworzyć kontynuację albo prequel, czy też coś innego. A przekazów myślę, że jest tutaj kilka i jeżeli ludzie dostrzegają różne i coś dla siebie, to cieszy mnie efekt
  8. @Quo Vadis? sama końcówka jak i treść dość jasno pokazują, że nie można tego nazwać "pomocą" biorąc pod uwagę cenę
  9. @Quo Vadis? tak, sam pisałem. Jakiś czas temu miałem przypływ weny i stworzyłem takie oto coś.
  10. To tak jak wciskanie małym chłopcom, że mężczyzna nie okazuje uczuć, a potem mają emocjonalny rozpierdol, bo tłumią w sobie wszystko. Logiczne! Ale hej, przecież "kobieta z klasą" nie przyzna się do tego, że czegoś nie umie albo ma gorszy dzień... bo trzeba udawać. Cóż za niesamowicie cudowna logika!
  11. IN THE DARK: TEMPTATION „To zdecydowanie nie jest mój szczęśliwy dzień” – pomyślał Jacob. Faktycznie jego rana nie wyglądała zbyt dobrze, a z każdą minutą stawał się coraz słabszy z powodu znacznej ilości krwi. Zgubiła go pewność siebie. Nie spodziewał się, że zabity przez niego potwór eksploduje wystrzeliwując kolce w różne kierunki. Pech chciał, że jeden z nich przebił mu brzuch i zrobił mu niezbyt przyjemne kuku. - Heh, co za żałosny sposób na śmierć – powiedział wpatrzony w sufit. - Naprawdę? Jacob nagle zamarł. Spojrzał gwałtownie w prawo i zobaczył jakąś osobę siedzącą przy jego łóżku. Nie mógł dostrzec twarzy, ponieważ skrywała ją ciemność, ale nie miał wątpliwości co do tego, że ktoś… a może coś… jest bardzo blisko niego. Bardziej go jednak zastanawiało jak ten ktoś znalazł się w jego pokoju. - Ależ Jacobie, chyba masz poważniejsze zmartwienia niż to kim jestem i skąd się tutaj wziąłem… na przykład, ta wielka i niezbyt przyjemna dziura w Twoim ciele – powiedział nieznajomy, jak by czytając mu w myślach. - K-kim jesteś i czego ode mnie chcesz? - Jacob, Jacob, Jacob… czyżbyś zapomniał o mnie? Ranisz mnie niemiłosiernie swymi słowami… ale pozwól, że odświeżę Ci pamięć. Nieznajomy wstał z pobliskiego fotela i zaczął powoli zmierzać w jego kierunku. - Widzisz mój młody przyjacielu, czy tego chcesz czy nie… jestem częścią Ciebie – powiedział z uśmiechem po czym stanął przy łóżku. Jacob otworzył szeroko oczy. Osoba przed jego oczami była… nim. Ten ktoś wyglądał dokładnie tak jak on. Identyczna fryzura, rysy twarzy, postura, nawet strój się zgadzał. Jedyna różnica była taka, że stojący przed nim mężczyzna nie miał żadnej rany. - Co to ma być? - Ech… nadal nie pamiętasz? No dobra – nieznajomy siadł na łóżku – no to zacznijmy może od początku. Z tego co widzę trzymasz się całkiem nieźle jak na te niezbyt przyjemne okoliczności, więc pozwól, że uraczę Cię małą historyjką, która rzuci trochę więcej światła na tę sytuację. Mężczyzna wyciągnął papierosa i zapalił go a po chwili zaczął mówić. - Był sobie taki pewien młody facet o imieniu Jacob. Na studiach radził sobie całkiem nieźle, chociaż nie był zbyt wielkim prymusem. Powiedział bym wręcz, że miał potencjał, ale nie dawał tego po sobie poznać. Tak się jednak dziwnym trafem stało, że trafił na grupę osób, która nie była dla niego zbyt miła i dała mu to dość mocno odczuć… wiesz o czym mówię, prawda? Wiedział. Naśmiewanie się, obelgi, a czasami bywało i napuszczanie tak zwanych „karków” na niego, co kończyło się oklepaniem twarzy. - I pewnego pięknego dnia ten młody facecik szedł sobie drogą przekonany o tym jak bardzo żałosna jest jego obecna egzystencja, ale nie rozmyślał o tym zbyt długo, bo w pewnym momencie jego ciało wzbiło się w powietrze niczym szmaciana laleczka i szczerze mówiąc, nie wyglądałeś wtedy zbyt rześko. - O czym Ty mówisz? Przecież wtedy… wtedy… - Jacob nie dokończył. Zdał sobie sprawę z tego, że ma dziwną czarną dziurę w głowie jeżeli chodzi o tamto zdarzenie. Jedyne co pamiętał, to fakt, że wracał do siebie… a potem, że obudził się następnego dnia w swoim łóżku. - No już, już, nie ekscytuj się tak. W Twoim obecnym stanie to niewskazane nie? Jeszcze opuścisz ten jakże uroczy świat przedwcześnie, a tego byśmy nie chcieli prawda? No ale wracając do historyjki, teraz czas na najciekawszy moment. Kierowca, który Cię potrącił swoim ładniutkim Bi Em Dablju niezbyt się przejął Twoim losem i szybko ewakuował się z miejsca zdarzenia. A ty leżałeś sobie w kałuży wyglądając niezbyt dobrze. Ale miałeś szczęście, bo Twój niesamowicie przyjacielski kompan był w pobliżu! - I jaki to ma związek z moim obecnym stanem? - Gdyby nie ja nie dożył byś do, jak to nazwałeś, „obecnego stanu”. Uderzenie było tak mocne, że byłeś na granicy życia i śmierci. I wtedy – na jego twarzy pojawił się uśmiech – złożyłem Ci pewną… propozycję. Zaproponowałem, że urozmaicę trochę Twoje życie i sprawię, że stanie się ciekawsze pod warunkiem, że zgodzisz się na to żebym stał się częścią Ciebie. Zgodziłeś się bez wahania i nawet nie zapytałeś co się z tym wiąże. Chyba uatrakcyjnienie życia było dla Ciebie czymś wystarczającym. - I masz jakiś dowód na to co mówisz? – zapytał Jacob. - Naprawdę musisz o to pytać? Czyż następnego dnia nic się nie zmieniło? Przecież nagle stałeś się jak by silniejszy, szybszy a do tego dostałeś jeszcze jeden prezencik – mówiąc to pstryknął palcami i nagle na lewej ręce Jacoba pojawił się mroczny płomień. Jacob nigdy nie zastanawiał się skąd wzięły się jego moce. Był po prostu zadowolony z tego, że nagle jego życie przestało być nijakie. Przeszła mu przez głowa myśl, że pewnie jego umiejętności związane z walką mieczem oraz posługiwanie się bronią palną również pochodziły od jego „kompana”. - Dobrze kombinujesz Jacob, bardzo dobrze! Niestety troszkę mnie rozczarowałeś. Myślałem, że postanowisz odnaleźć faceta, który Cię potrącił i wyjaśnisz z nim parę spraw… albo, że podejmiesz jakieś działania względem swoich niezbyt miłych „fanów”. Tymczasem postanowiłeś zostać „bohaterem” kiedy już poznałeś swoje nowe możliwości. I tak, możliwość dostrzegania owych potworów również pochodzi ode mnie. Ale przyznam, że to jak sprawnie sobie z nimi radziłeś było całkiem imponujące. – uśmiech ponownie pojawił się na jego twarzy – No i to, że wybrałeś na broń Colta 1911 było wręcz muzyką dla mej duszy! Hah, można by powiedzieć, że nadałem sens Twojemu życiu! Jacob nie skomentował tego. Faktycznie nagle zaczął czerpać znacznie więcej radości z każdego dnia, a raczej z każdej nocy, kiedy to wyruszał polować na potwory. To zajęcie pomogło mu poradzić sobie z szarą codziennością i zaczepkami jego znajomych z roku. - Więc… skoro tutaj jesteś to rozumiem, że pewnie czegoś ode mnie chcesz – stwierdził Jacob. - Och nie stresuj się tak. Chcę ci pomóc z tą paskudną raną! Taki ze mnie niesamowicie przyjazny osobnik! Oprócz tego pomogę Ci również zrobić porządek z Twoimi „fanami” oraz innym problemami! - W zamian za co? I jak niby miała by wyglądać ta… pomoc? - O, tym już nie zajmuj swojej rozczochranej główki. A jeżeli chcesz wiedzieć czego chcę w zamian to całkiem proste. Wystarczy, że zaakceptujesz mnie jako część siebie i przyznasz to głośno. Nie martw się resztą. Szybciutko postawię Cię na nogi i zadbam o to, żeby Twoje życie stało się jeszcze bardziej fascynujące! Jacob został postawiony pod ścianą. Mógł albo odmówić i zginąć, albo zgodzić się na propozycje jego „kompana” i przeżyć. Tylko za jaką cenę? Co się kryło za tymi słowami? Nie był w stanie trzeźwo myśleć. Stracił sporo krwi i jego świadomość stała się niezbyt stabilna. - Wiesz, nie chcę Cię poganiać, ale tak na moje oko zostało Ci jakieś plus minus 5 minut życia. Dobrze by było, żebyś zdążył udzielić odpowiedz zanim małe cherubinki zabiorą Cię na tamten świat. Jacob walczył z myślami. Przed oczami stanęły mu wszystkie upokorzenia, których zaznał na uczelni. Wszystkie nieprzyjemne słowa. Wszystkie cięgi, które zebrał. Bawił się w bohatera… żeby tacy ludzie jak oni mogli sobie żyć i wyżywać się na osobach takich jak on. Poczuł przypływ gniewu, smutku oraz uczucia, które trzymał skryte bardzo głęboko w sobie i nie pozwalał mu wydostać się na zewnątrz. Zamknął oczy… a potem odpowiedział… * Można by rzec, że każde mieszkanie było świadkiem różnych historii. Jedne widziały, jak szczęśliwe małżeństwa po przekroczeniu progu zrzucały swoje oblicza. Albo zaczynały się kłótnie z wytykaniem każdych błędów, albo też dochodziło do rękoczynów, gdzie jeden z partnerów okładał drugiego. Inne mieszkania były świadkiem zdrad, a część z nich widziała, jak niewierna partnerka ginęła zastrzelona przez rozchwianego emocjonalnie mężczyznę. Były też mieszkania, które widziały ostre libacje alkoholowe, które kończyły się zarzyganiem dywanu gospodarza. Inne atrakcje działy się podczas narkotycznych sesji, chociaż to już było uzależnione od środka, który był zażywany. Zdarzały się mieszkania, które były świadkiem paskudnych rzeczy jak pedofilia czy znęcanie się nad dzieckiem, bo mamusia czy też tatuś nie mógł się odegrać na partnerze, wiec cierpiała latorośl. Za to bardzo rzadkimi przypadkami były sytuacje, kiedy jedna z osób zmieniała się w dziwną w czarną chmurę i wkraczała w drugą. Gdyby mieszkania mogły mówić to… * „A z dzisiejszych wiadomości na obrzeżach miasta dokonano brutalnego morderstwa. Jak podaje nasz informator nad ranem znalezione zostało spalone BMW w którym znajdowały się zwłoki. Policja po przybyciu na miejsce stwierdziła, że kierowca musiał zostać spalony żywcem a wskazuje na to…”
  12. Ja się tak zastanawiam, do jakiego wpisu odnoszą się @Lalka oraz @Maślanka, bo jeżeli był a wyparował... to dziwne. Natomiast skoro została już poruszona pewna kwestia, to zrobię mały offtop i przedstawię swoje spostrzeżenia na temat toksycznych związków. Znam sytuację, gdzie to kobieta była faktycznie wybitnie toksyczna i robiła niezłą sieczkę emocjonalna oraz była potężnym wampirem energetycznym i dopiero pewne wydarzenie sprawiło, że facet się opamiętał i czym prędzej ewakuował z tego bajzlu. Z drugiej strony znam sytuację, gdzie mężczyzna był niesamowicie toksyczny, a samica tkwiła w związku, bo była po prostu głupia i myślała, że... cholera sam nie wiem co myślała. Że misiu się zmieni pod jej wpływem? Możliwe. Konkluzja jest taka, że obie strony mogą być toksyczne, więc zakładanie, że tylko jedna płeć jest be, jest po prostu zakrzywianiem rzeczywistości. I koniec offtopu Ejcz Fajfa
  13. Poczułem przypływ weny, więc czas na scenkę rodzajową sponsorowaną przez "Zaskakiwanie & Każdy". Let's go! Była sobie samica, która chciała, aby każdy stosunek był zaskakujący tak, aby każdy zapadał jej w pamięci. Jej misiu postanowił więc zrealizować jej jakże "logiczny" i zupełnie pozbawiony roszczeniowości pomysł, a tak oto wyglądał ich dialog po miesiącu: Dżejsika: Wiesz Brajan, to co było dwa tygodnie temu to super było! Powtórzmy to! Brajan: Przykro mi Dżejsiko ale nie możemy. Jeżeli to zrobimy, to seks nam się przeje i nie będzie już fajnie. Do tego możemy wrócić dopiero za... eee... około 5 miesięcy. Dżejsika: 5 miesięcy?! Ale jak to?! Przecież... dobra, mniejsza z tym, to co przygotowałeś na dzisiaj Misiu? Brajan: Jako że normalne pomysły już mi się skończyły to dzisiaj będę brał Cię na oczach Twoich rodziców. Już z nimi rozmawiałem na ten temat i zgodzili się chociaż z trudem. Dżejsika: Co?! Pojebało Cię?! Co Ty sobie wyobrażasz Ty chory zboczeńcu?! Brajan: Ale Myszko! Przecież sama chciałaś, żebym Cię zaskakiwał za każdym razem, bo inaczej wszystko Ci się przeje! Myszko? Co się stało? Dżejsika: Przeprowadzam się do Anżeli! Zupełnie Ci odwaliło! Brajan: Ale Myszko nie możesz, no bo na jutro przygotowałem seks podczas meczu na oczach wszystkich widzów! Dlaczego się nie cieszysz?! Myszko? Myszko zaczekaj! Nie uciekaj przed swym marzeniem!
  14. @Hippie o to się nie martw, bo akurat Twojego pozwolenia do odbierania tego jak jest nie potrzebuję. Swoją drogą te wypowiedzi to świetny przykład wymagań oraz roszczeń współczesnych kobietek. Dlaczego? Wystarczy spojrzeć jak często jest używane słowo "każdy". Nie ma miejsca na błąd, nie ma miejsca na to żeby coś było nie tak. Za każdym razem ma być zaskakiwanie przez co każdy seks ma być z jakimiś ciekawostkami, żeby każdy stosunek był wyjątkowy. Zero miejsca na intymność czy czerpanie po prostu przyjemności z tego, bo za każdym razem trzeba kombinować, aby każdy był cudowny. I nie waż się samcu nie mieć pomysłu czy powtórzyć jakąś pozycję, która była poprzednim razem, bo wtedy się przeje. Oto obraz kobiecości u znacznej większości kobiet niestety.
  15. @Hippie i sobie takie księżniczkowate pitu pitu z tego wychodzi, a prawda jest taka, że gdyby Cię jakiś facet ostro podniecił, to Twoim najmniejszym problemem było by to, czy jakaś muzyka leci, czy jest gadka, czy on mnie wziął na tamtym stoliku ostatnio czy też nie, czy ostatnio to była taka pozycja czy nie i tak dalej, i tak dalej Swoją drogą to ciekawe, że zamiast czerpać przyjemność to wolisz pierniczyć farmazony "niech kombinuje, bo jak seks będzie DOBRY to mi zapadnie w pamięć". Czyli zapierdalaj misiu, żeby było zajebiście
  16. Ach tak, bo to mężczyzna ma zaskakiwać i urozmaicać, bo jak nie to się przeje, a ja będę leżała niczym Księżna Diana i sama niczego nie robiła. Cóż za cudny popis egoizmu... o przepraszam, "logiki"
  17. Drogie Panie, wsparcie dla mężczyzny jest czymś fajnym i na pewno miłym pod warunkiem, że to wszystko jest robione z głową. I tutaj pojawia się jeden aspekt, o którym często zapominacie. Milczenie. Nieraz bezsensowną paplaniną czy też zasypywaniem mężczyzny pytaniami potraficie go tylko bardziej rozjuszyć niż wesprzeć. Jak widzicie, że jest w paskudnym nastroju to wtedy znacznie więcej zdziała zrobienie mu herbaty, czy też podejście do niego i zwykłe przytulenie oraz siedzenie w ciszy, niż ciągłe pytanie o to, co się stało. Tylko tyle. Czy to wiele? Nie, a nawet tego wiele kobiet nie potrafi a wręcz przeciwnie, zaczyna jeszcze dowalać mężczyźnie. A teraz podam wam pewien przykład. Jakiś czas temu pewna rzecz mnie niezmiernie wkurzyła. Byłem bardzo zdenerwowany i przez jakiś czas nikt się do mnie nie odzywał. Ochłonąłem, doszedłem do siebie, zeszło to wszystko ze mnie i dopiero jeden z mężczyzn zaczął ze mną dialog. Jak sam stwierdził "byłeś po prostu nie do gadania" i dlatego zaczekał aż się uspokoję. Gdyby się odezwał wcześniej to pewnie tylko by mnie to dodatkowo zirytowało, a i tak by sobie ze mną nie podyskutował. Dlatego też kobietki pamiętajcie o tym, że nieraz dobrym wsparciem jest zwykłe posiedzenie w milczeniu przy mężczyźnie. To w zupełności wystarcza wtedy, kiedy samiec jest albo bardzo zmęczony, albo miał wybitnie paskudny dzień i coś go wnerwiło. Ot taka rada.
  18. @Amnesia Haze taka rada ode mnie: na Twoim miejscu popracowałbym nad łykaniem bezrefleksyjnie każdej rzeczy wypowiedzianej przez kobiety, bo jak na razie to jesteś świetnym materiałem do bycia urobionym misiem, który uwierzy we wszystko bez wahania. Tacy mężczyźni są na rękę wielu współczesnym i wyzwolonym samicom, bo łatwo z ich urobić i zrobić z nimi co tylko będą chciały. Patrz na to, co kobieta robi a nie na to co mówi, bo bardzo często nie zachodzi korelacja pomiędzy jednym a drugim.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.