Skocz do zawartości

Robson

Użytkownik
  • Postów

    187
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Robson

  1. Kryss, no właśnie też zauważyłem taką tendencję, choć piszę tu bardzo mało. Problemem nie jest tak naprawdę, czy jakaś pani będzie zinteresowana, czy nie będzie Nie zgodzę się. Facet nawet z pozycją i zasobami NIGDY nie będzie mocniejszą stroną. Jeśli będzie to do czasu. Powiedziałbym, że MOŻE być mocniejszą stroną jeśli będzie świadomym człowiekiem, znającym wzorce i zależności tfu, partnerskie. Wtedy tak. W każdym innym przypadku, kobieta te zasoby przechwyci. Prostuj ich, Chłopie, bo powtarzają jak mantrę: pozycja, zasoby, pozycja, zasoby, pozycja, zasoby . Może jeszcze niech sigila z tego zrobią i aktywują go strzałem z wiatrówki w stopę. Panowie, moim bardzo lamerskim zdaniem, w tekście chodzi o przedstawienie WYTYCZNYCH, które pozwolą na ŚWIADOMY wybór partnerki, która nie musi nawet znać pozycji zawodowych i zasobów. Na wstępnym etapie znajomości, a najlepiej w ogóle. Przekazanie takiej wiedzy kobiecie jest bardzo... niekorzystne.
  2. Dobrze rozumiesz. Mniej - więcej... Niska samoocena welcome. Tylko tyle i aż tyle. Pewność siebie otwiera, dajmy na to, 97 % drzwi. Posłużę się filmem instruktażowym, który w sposób dosadny oddaje stan faktyczny przedstawionego tutaj twierdzenia:
  3. Redzie ale zdajesz sobie sprawę z faktu, że te wytyczne z marszu eliminują, powiedzmy, 98, 758393 % perełek?
  4. A ja, doświadczyłem. Nie polecam To może być argument "za", jak i argument "przeciw", jak również "sama nie wiem czego chce". Słyszałem to wielokrotnie a potem tekst, nie możemy być już razem albo jesteś moim jedynym. Nie ma reguły. Tak więc, Beato, lecisz po populizmie. Obserwuję jedną panią z pracy - jest sama w gronie 4 facetów. W oczy mówi im to, co chcą usłyszeć, a poza gronem zwrot o 180 stopni. Nie wiem, szczerze, jak jest z Tobą ale patrząc na reprezentatywną próbkę i Tą Panią Z Pracy - pewnie tak samo.
  5. Trochę racji, gdzieś tam masz. Rób jak uważasz, dorosły jesteś. Tylko pamiętaj, że im człowiek starszy tym mniej grać się chce. Nawet na tipsach&tricksach to już nie to. Trochę mnie samego przypominasz za małolata - dobre czasy. Ale jeszcze nie raz zmienisz poglądy. Powodzenia w każdym razie. Nie instaluj tylko piratów, bo Ci śmieci przemycą do systemu
  6. ... i w 90 % żonaty. Żeby tylko te kolejki nie zawijały za mocno. Prawda jest taka, że 30-38 lat, zadbany, ustawiony, aktywny fizycznie i nie żonaty to dla otoczenia: albo pedał, albo gej, albo impotent albo chuj wie jeszcze co, więc nie nakręcaj się jak bąk w kobylej.. jak bąk, rozumiesz. Ale prawdy trochę głosisz: latają. Ale nie tak jak to chcesz przedstawić. Ostatnio poznałem pannę ok 27 lat. Parcie na bękarta ma prze okrutne, zamiast zdjęcia cycków wysyła mi focie bachora jej siostry. I pierdoli, jaka to ona jest wrażliwa, jaka delikatna i o boziu, boziu... No po prostu odpieluchowe zapalenie mózgu, gdy nawet jeszcze nie ma pieluch. Ale może mi się jeszcze przydać... W jej mniemaniu to był prezent. Taaaakąą rzecz dla Ciebie zrobiła - odezwij się. Dostaniesz szansę. hehehe One się nie uczą. Naprawę, uważam coraz bardziej, że trzeba je tłuc z liścia po mordach. Jak w kawale: "To głowa tego domu - leży, gdzie chce".
  7. Ja myślę, że to rozgrzewka dopiero. Jeszcze się będzie działo a działo. ------------------------------------------------------ Dawno nie pisałem ale nic szczególnego się nie działo. Ot, byłem sobie na wakacjach i odzyskałem resztę kasy. Czyli spokój mentalny już mam. A po nowym roku, będę się cieszył jeszcze bardziej, bo nie będę idiotą wg. bieńkowskiej Zośka w pierwszym miesiącu zarobiła... 3800 plnów OBROTU, z czego pincet poszło na uzupełnienie artykułów do salony, reszta na opłaty, a żyje na jajkach z humusem. Srogo. Nawet "se" policzyłem, że jak będzie miała obrót 10k to zarobi ok 1000 zł na czysto. Wariant optymistyczny. Podsumowewywując 6 dni pracy po 12 godzin za 1000 zł. W Korei północnej chociaż dorzucają do pakietu miskę ryżu. Realizacja amerykańskiego snu w polskich realiach, na umowach śmieciowych, kurwa jego mać. Jedno jest pewne: Mam dość związków na długo, długo. Chuj na to kładę. Jako ciekawostka: Dziewczyna do której ja chodzę na manicure opowiadała, jak zaczęła przyjmować klientki w domu: drzwi się nie zamykają i cała kasa dla niej. Można? Można. No ale przecież: "A ja to, kochana mam salon w warszaffce.... Polej wina". P.S. Jako, że dużo czasu upłynęło od ostatniego wpisu, proszę o nie łączenie postów. Zresztą: Róbta jak chceta.
  8. Human Design? Zrobiłem ale jakoś średnio mi to pasuje.. Muszę się temu przyjrzeć wolną chwilą. IMHO enneagram lepszy ale obadam. Nie pierdziel mi tu o teorii. Albo empata, albo dobry psycholog albo podobne doświadczenia. Bo szklaną kulę raczej odrzucimy... Informacyjnie: Gadałem dziś se z Zośką i trzecia dziewczyna ma przyjechać w sobotę po swoje rzeczy do salonu. Wyliczyła wszystko, nawet waciki i... chce za to pięć tysięcy, tyle ile wzięła kredytu na to... W sobotę może być awantura. Bo kasy nie ma, żeby oddać. Pytam jak się czuje w związku z tym? Mówi, że tak się z ludźmi nie postępuje. I pauza... Nie odzywała się chyba z pół minuty... Empiryka to fajna sprawa. Poza tym: ma pretensje to tej trzeciej, że "będzie pracowała na kogoś". Pytam: - a Ty na kogo pracujesz? - na siebie! - to komu musisz płacić po 8 tysięcy miesięcznie? Robiła badania na hashimoto i wyszły jej 9 krotnie przekroczone normy, rano rzyga jak kot i kręci jej się w głowie. Wróciły migreny i ma 0 czasu na siebie. W kwestiach formalnych: Przyjmują klientki bez kasy fiskalnej... Nowe klientki. Albo desperacja albo duża desperacja. Żeby nie było: ona dzwoni i ja dzwonię na zmianę i normalnie gadamy. W każdym razie robi się coraz ciekawiej.
  9. Zbyt dużo mam na karku, by jeszcze ją dźwigać na swym mocnym barku. Nie zamierzam wcale dziewczynie pomagać, jedyne co mogę to warunki stawiać. Pół żartem ale muszę wyluzować. Też się nad tym zastanawiam. Wszystko na to się zanosi, dobrze dla niej. Jej podświadomość ją przed tym broni, jak również przed tą pizdą, z którą się zadała. Dlatego tak to idzie. Wszystko pod górę. Jak jej mój ojciec chciał załatwić robotę to nie chciała. Jak zasugerowałem, że w jednej firmie - państwowej, szukają kogoś z niemieckim to zaczęła coś wspominać o pracy zdalnej, a salon jako dodatek - JESZCZE się nie nauczyła. Chociaż idea kiełkuje. Dokładnie, to jest taka męka psychiczna, że ludobójstwo stosowane na własnej psychice. Jeśli wpadnie w długi i pewnie tak będzie, jak jej wspólnisia dokopie psychicznie (bo to przewiduję) to całkiem jej odpali. M.Dąbrowski - zawsze w sedno. Jak Ty to robisz, Stary?
  10. Nie bierz baby z dzieckiem!! W zasadzie więcej nie trzeba pisać. Ona szuka ojca i będzie wszystko wspaniale. Do czasu. Dla niej dziecko będzie zawsze numerem jeden, chyba że go podświadomie nienawidzi ale zrzuci to na Ciebie. Docelowo będziesz skrzyżowaniem bankomatu i wibratora. Otrząśnij się chłopie i spierdalaj co sił w nogach. Uwierz mi... Spotykałem się przez chwilę z matką z 3 dzieci i było jak piszesz: wszystko super, super seks, rozmowy bajka i aj waj. Po pól roku oprzytomniałem i mnie nie ma z Nią i byłbym szczęśliwy, gdyby nie obecne... anomalie.. Podsumowując: Spierdalaj od niej. POZIOM, masz "soga" za ksywę. Miałem wpisać taki nick
  11. Jeżeli interwencje były niepotwierdzone i policjanci nie stwierdzili przemocy w rodzinie to papuga obali zarzut. Jest niby kwestia kto wzywa policję, często to robią, aby mieć pretekst do spraw rozwodowych. Ale nie zawsze sąd bierze to pod uwagę. Na wszystko musisz mieć papier. Dużo nie wniosę do tematu, bo sprawy rozwodowe znam tylko od strony świadkowania - przede wszystkim merytoryka i spójność w zeznaniach - to przecież dowód w sprawie. I bierz adwokata. Szukaj, może się ktoryś zgodzi na sprawę pro bono, może dostaniesz z urzędu, może znajdziesz niezbyt drogiego, szukaj, bo mogą cię zjeść. Opinia psychologa to chuj, potrzebna Ci opinia psychiatry, że jesteś ok. Współczuję Ci chłopie, bo to co przechodzisz to koszmar. Jak będziesz miał chwilę to poczytaj to: http://koniectoksycznych.blogspot.com/ Zobaczysz z kim masz do czynienia. Edit: jak nie ma obdukcji to niech się w dupę pocałuje z zeznaniami, a mieć jej nie będzie. I leć dowiedzieć się u swojego dzielnicowego czy przypadkiem ona nie latała i nie masz niebieskiej karty. Jest szansa, że dzielnicowy będzie Ci mógł coś podpowiedzieć - może będziesz miał farta i trafisz na ogarniętego.
  12. Coś w tym jest... Ona myśli, że życie to film: przyjeżdża sobie do wielkiego miasta, pomimo trudności z oparciem przyjaciół daje radę i robi karierę. Bajki pisane przez rozwodników, alkoholików i narakomanów. A prawda jest taka, że to striptiz transwestyty - wszystko łanie pięknie - a tu nagle chuj. Na jej korzyść przemawia fakt, że jest gotowa ciężko pracować: raz: bo nie ma wyboru; dwa: myśli, że jak ciężko pracuje przez kilka lat to później samo zacznie spływać - takiego wała. Przez 3 lata nie zrobiła nic głupiego, oprócz tego, że nie chciała iść do normalnej pracy, bo "tam są pieniądze" i jest niezła w tym co robi. Ale jakim kosztem.. Dzięki. Chociaż nie wiem po co mi to. Nie było ŻADNYCH sygnałów, że coś jest nie ok. Kuźwa, jak odwołałem ślub, umiałem przewidzieć, jak wcześniej zrywałem też widziałem, że coś jest nie tak. Kumpel twierdzi, że ktoś ją steruje. Ma racje, a ja już wiem kto i dlaczego.
  13. Moim zdaniem potrafią ale nie potrafią tego wcielić w życie. Jak się zapytałem co dalej zamierza to pierwsza odpowiedź była taka, że "jest w dupie", później, że da radę, rozkręci to. Tak więc... Dokładnie. Motyka i na słońce. Robi z siebie ofiarę, jaka ona biedna i nieszczęśliwa. Najlepsze jest to, że Zośka tego nie widzi, a nawet jeśli to myśli, że się nie daje. Akurat. Tak też robię. Rozmawiam o tym z kim się da. KAŻDY, mówi, że sytuacja idzie po równi pochyłej w przepaść i obudzi się z ręką w nocniku. Tylko kwestia czasu. Zgadza się, ja też brałem którąś koleżaneczkę pod uwagę, a ona była bliżej niż się spodziewałem. Wspólnisia ma okazję polepszyć sobie status materialny, bo będzie "współwłaścicielką" salonu. Na FB ma "własna działalność gospodarcza", więc już wiadomo co pierdoli po ludziach. A wszystko jest na Zośkę, jako osobę fizyczną, nawet nie na firmę, rozumiecie akcje? Nosz ręce opadają i chuj się w trąbkę zwija. Tak też było i tym razem. Dlaczego, pisałem wyżej. Ta wspólnisia ma: 500+, alimenty i jeszcze sobie dorabia na boku, a mojej wkręca, że żyje z karty kredytowej. hahaha... Śmiech przez łzy, a ona łyka, jak pelikan. Jak widzimy na załączonej historii, nawet między sobą się wykorzystują. Może wrócą czasy, że mężczyźni znowu je zaczną prać po ryjach, bo to co się wyprawia - przekracza wszelkie normy tragedii, absurdu, farsy i dramatu - piszę ogólnie w zasadzie w odniesieniu do tego co pisałeś o każe za złamanie umowy. Agresywny nie jestem ale powiem Wam, że czasem mnie nachodzi tak potrząsnąć Zośką, że jej oczy powypadają. Może by oprzytomniała. Gabaryt mam słuszny, bo tylko 187cm i 114 kg wagi. 200 w MC - chwalę się ale mam z czego przenieść prawy prosty Taki żarcik w dramacie. Dzięki Stary, mam Autokorekta Pisz, u mnie w temacie można offtopować. Na podsumowanie, powiem Wam że, gdy zostały ich dwie, Zocha miała chwilę załamania. Od czasu do czasu spotykamy się na kawę czy szamę (plus taki, że sama płaci za siebie). Ostatnio mówiła, że chyba już rzuci się pod pociąg, bo ma dosyć. Powiedziałem, jej że przy jej szczęściu to upierdoli jej kopyta i będzie jeszcze większy kłopot, bo przeżyje, a jak się zdecyduje na tabletki to je pomyli i najwyżej wszystko zasra. O. Ale nie wygląda najlepiej, widać że jest przemęczona. Jak byłem w tym salonie to Zośka ogarniała jakieś tematy z majstrem, a wspólnica z jakąś pindą malowały sobie paznokcie, więc jest hej-ho. Widok przedni... Teraz zamówiła kasę fiskalną. Kto się orientuje w kosztach utrzymania kasy, bo co miesiąc jest jakaś opata serwisowa..? Jakieś 200 zł... Prawda to? Tak więc: 8100 zł czynszu, prąd, woda, ciepło, śmieci, kasa, środki czystości, konserwacja salonu = przejebane jak u bąka. Ale dadzą radę... We dwie. A zakończy się tak, że "wielka współwałścicielka", jak nie wypali to zwali na Nią całą winę i pójdzie w pizdu szukać nowej ofiary. Znacie zagadnienie osobowości borderline? Wspólnica... Albo portal biologiczny, jeśli ktoś wierzy w takie rzeczy.
  14. Cześć. Dawno mnie nie było, praca, szkolenia, życie. Dużo się nie zmieniło, salon cały czas się otwiera. Jedna ze wspólniczek zrezygnowała. Poinformowała Zośkę, że rezygnuje. Telefonicznie z dnia na dzień i jeszcze zabiera swój wkład. Czy dało jej to do myślenia? Ni kutanga. Zostały ich dwie, 8100 czynszu, jak się okazało i jedna która chce wynająć powierzchnię i rozliczać się procentowo. Także ten... Co poza tym: miałem okazję zobaczyć wspólniczkę ta, która została i jak mnie zobaczyła, miałem wrażenie, że rzuci mi się suka do gardła. Odkryłem, że Zośka jest pięknie manipulowania przez nią. Jeśli o mnie chodzi to radzę sobie, chociaż ostatnio trochę chodzę przyjebany. Minie. Trzymam jednak rękę na pulsie, bo jeszcze trochę kasy mi wisi. Poza tym to co się tam dzieje to jakaś farsa z dramatem. Sytuacja jest do tego stopnia nieprawdopodobna, że jak to czytam to sam w to nie wierzę. Myślałam na początku, że chodzi o tego gościa, który robił wykonczeniowke ale to chodzi o tą drugą wspólniczkę, która oszukuje ją praktycznie we wszystkim. Piszę w ramach ciekawostki, z telefonu, bo jestem w podróży. jeśli ktoś chce to jeszcze czytać to szacun, bo nawet na już powoli wymiękam. Pozdrawiam Robert
  15. Dzięki Adolf, za dobre słowo. Chciałem wcześniej napisać, że nakierowałeś mnie na jedną ważną rzecz, za co bardzo Ci dziękuję. Ale nie powiem o co chodzi Podejrzewam, że wyjdzie jeszcze parę rzeczy z tej sytuacji...
  16. Jeśli to widzisz to widocznie tak jest, jednak może chce złapać dystans w ten sposób. Nie gram, właśnie przez anonimowość. Zawsze ceniłem neta za to, że można być sobą - wtedy wyłapie się, co jest się źle robi. Pewnie, że jest mi przykro ale nie aż tak, jak myślałem, że będzie. Wiesz, ja nauczyłem się akceptować rzeczywistość, bo od kilkunastu lat pracuję nad sobą i pracuję z podświadomością. Zacząłem od książki Luizy L. Hay, jeszcze na studiach - polecam. Ale z tym, że byłem rozanielonym, zakochanym facetem, któremu nie wyszło i runęły palny życiowe...? To nie do końca tak. Ja wyznaczam sobie po prostu cele. To też pozwala łapać dystans do życia. Nie rozpaczam, jednak przyzwyczajenie robi swoje. Rozumiesz? Nie wiem, jak Ci to wytłumaczyć... Parę lat spędziłem na Inso (2001 - 2009, czynnie od 2005 chyba) i tam ogarnięci (jeszcze) ludzie mnie nauczyli co i jak. Czytałem, uczyłem się, byłem gotowy na pewne rzeczy ale nie czekałem na nie, brałem pod uwagę, że mogą wystąpić, jest łatwiej. Sam doradzałem ludziom. Dużo ludzi przychodzi tutaj z nowymi doświadczeniami, których się nie spodziewali. Dla mnie nowe one nie są, są powtarzalne. Może dlatego tak mnie odbierasz? A czy jej współczuję? Już pisałem, że tak, bo sytuacja jest chujowa bardzo delikatnie mówiąc. Czy bym jej teraz pomógł? Nie wiem. Jest szansa, że tak ale może też i nie. Generalnie, nie mam do niej żalu - jest dorosłą osobą, która podjęła decyzję. Pewne rzeczy trzeba wypośrodkować. Dokładnie, a Zośka ma duży instynkt. Dlatego uważam, że to jebnie. Jednak uważam, że dwie osoby powinny pracować. Mówisz, jakbyś ją znał. Zgadzam się w 100 %. Relacja z matką była tragiczna po prostu.
  17. Powiedziałem sobie, że dziecko w wieku 37 lat. Kwestia priorytetów, a brana pod uwagę pod kątem macierzyństwa była, jak najbardziej. Nadaje się . Ale nie na wszystkie patrzyłem pod tym kątem, fakt. Może dlatego tak to zabrzmiało, bo po prostu jeszcze nie dotyczy mnie to tak bezpośrednio i miałem zapas kilku lat. Poza tym uważam, że trzeba dziecko zabezpieczyć materialnie i... mentalnie - wychować jednym słowem. Trzeba mu przekazać jakieś wartości. Żeby prowadzić samochód trzeba zdać testy, żeby mieć dziecko - erekcję, nawet po pijaku. Decydując się na dziecko chcąc - nie chcąc ponosimy _różne_ koszty, często bardzo wysokie. Takie życie - dobrze mówisz. Dziecko wymaga poświęcenia i dużo uwagi. Ja na chwilę obecną nie mógł bym tego zrobić, ona też nie - zobacz, jak opisywałem jej perypetie z tym salonem i fakt ile pracuje. Praktycznie cały czas w rozjazdach po klientkach i jeszcze ogarnianie wszystkiego, bo współwłaścicielki się wypięły praktycznie i czekają na gotowe. Jaka radość z dzieci, jak trzeba je podrzucać dziadkom? Czasami tak, teraz było by to nagminne. Nawet Marek sugerował, że puszcza się za kasę. Gdybym nie znał sprawy to pewnie bym tak myślał, tutaj mnie rozbawił. Ilość zer na koncie jest ważna, tak samo jak rodzina, na którą mam jeszcze czas. To musi współgrać. Koszty przeżycia są wysokie, a ja mówię o w miarę normalnym i bezpiecznym życiu.
  18. Nie chce wyjść na biegunowca ale nie jest mi żal. Nie patrzyłem w ten sposób, miałem inne priorytety: Najpierw się ustawić, później ewentualne dziecko. Ona o tym wiedziała. Baby, mężczyźni. Schematy są w podświadomości, dlatego mówimy o schematach. Ja po każdej dziewczynie wyciągałem wnioski i rozwijałem się. Płakałem raz, w liceum chyba, czy na pierwszym roku studiów - nawet nie pamiętam. Generalnie myślę o przeszłości, jak o ubraniu które nosiłem- bez emocji. Ja chyba mam przerośnięte ciało migdałowate, bo nie miałem jakiś emocjonalnych uniesień z nią związanych. Normalna kolej rzeczy, związek i związane z tym problemy, radości. Nie ekscytowałem się, nie marzyłem, robiłem swoje. Mało ich(?), wszędzie się kręcą
  19. Może być lokata, może być konto, może być nawet słoik. Ważne, żeby wyrobić w sobie nawyk oszczędzania.
  20. Stałe zlecenie na inne konto, zablokowane przelewy. Ustalasz pierwszą kwotę, która musi się pojawić np. 1000, 10 000 (zależy od Twojego stanu majątkowego) i żeby chuj na chuju stanął to nie tykasz. Przyzwyczajasz się. Później już tylko cieszysz oczy rosnącym rachunkiem.
  21. Zacytuję swojego posta, bo uważam że to dobra metoda. Sam ją stosuję i bardzo mi pomaga: maVen zrób introspekcję - białe i czarne tzw. zwierciadło magiczne. Pozytywne strony i negatywne wypisz i na innych kartkach, przypisz co ma na Ciebie największy wpływ, pojawia się przy najdrobniejszej nawet sposobności, co pojawia się rzadziej i ma mniejszy wpływ i co pojawia się od czasu do czasu. Nikomu tego nie pokazuj i dobrze schowaj, jak skończysz. To ma być tylko Twoje, nikt pod żadnym pozorem nie ma prawa tego oglądać! Jak coś znajdziesz jeszcze to dopisuj na bieżąco. W ten sposób można sporo rzeczy znaleźć, które wbijają szpilkę gdzieś w tył głowy. Podejrzewam, że jak zrobisz to sumiennie to znajdziesz u siebie to co mogło spowodować taką sytuację. Podświadomość z punktu widzenia hermetyzmu to nasz wróg, którego trzeba dobrze prowadzić, aby działał na naszą korzyć. I pilnować, bo zawsze może coś odjebać.
  22. Jeśli zdasz shit test to nic się nie stanie - po prostu potwierdzisz/ zaprzeczysz jej przypuszczenia o Tobie. Taki test ma znak minus. Ona nie potwierdza negatywów, tylko chce utwierdzić się w pozytywach. Osobną kwestią jest co jest dobre, a co złe w danym przypadku. for example: Załóżmy, że łatwo się wkurwiasz. Ona powoduje jakąś sytuację stresową. I Ty reagujesz, nie. Od tego jak zareagujesz albo ją utwierdzisz albo zaprzeczysz. Wszystko zależy od tego co chciała osiągnąć. Problem w tym, że jak rozpoznamy taki teścior to musi być z naszej strony reakcja zwrotna poprzez pytanie: "Czemu to miało służyć?" lub inne podobne. Mamy nie pokazywać, że nas to tknęło. To jest chore ale tak jest.
  23. Generalnie warto ale... Powiem tak. My byśmy sobie żyli, jak pączki w maśle. I ona dobrze o tym wie. Zwłaszcza, po nowym roku, jak pensja mi skoczy o 40 % Współpraca między Nami zawsze była na bardzo dobrym poziomie. Problem w tym, że Zocha chce sobie coś udowodnić, wpadła w matnię. I wszystkim dookoła. Jej ojciec mówił, że zmądrzeje. Sam nawet jeszcze nie był w tym salonie. Jeśli zmądrzeje to nie wiem czy ja będę chciał... Można zacząć od początku z inną, tylko pytanie: po co? Jeśli mamy się zejść to na moich zasadach ale z uwzględnieniem jej potrzeb. Nie chce niewolnika. W sumie to ja jestem piękny i młody Trochę, jak u Ciebie. Jak była z ojcem u mnie po rzeczy, nasi rodzice normalnie rozmawiali, bo dobrze żyją. Każdy martwi się, czy ten salon ma rację bytu i każdy uważa (chociaż słowa nie padły - nie musiały), że to jebnie. Zwłaszcza, że jak ostatnio gadaliśmy o tym salonie to pojawiły się nowe perturbacje powiedzmy... wewnątrz układowe. I tak musimy się jeszcze parę razy spotkać i pogadać, bo łączy Nas jeszcze kilka sytuacji, które trzeba rozwiązać. Ciekawostka: Dziś idzie na wesele. Z młodszą siostrą ciekawe czy to prawda ale podejrzewam, że tak. Ja od razu zadeklarowałem, że nie idę. A co u mnie? Żyje sobie spokojnie, spotykam się z przyjaciółmi, tak jakby się w sumie nic nie stało. Wracam na siłkę po dwóch tygodniach roztrenowania (celowego) i poszukam kwadratu w Warszawie, żeby w wieku 33 lat nie mieszkać ze starymi - no tak głupio trochę się z tym czuję. Bliżej będę miał tez do pracy. Jak to mówił mój kolega z pracy: czekaj czasu. Boska opatrzność czuwa.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.