Skocz do zawartości

slavex

Starszy Użytkownik
  • Postów

    1477
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez slavex

  1. Kurde, przyznam bez bicia, sam o tym niuansie prawnym nie wiedziałem... i pewnie bym się nie dowiedział gdybym nie trafił na to forum - albo bym się dowiedział w przyszłości na sali sądowej o.O Btw gdyby teraz oblecieć po zaobrączkowanych kolegach jak to ich "chałupami" jest. Oj cosik czuję, że spora część panów jakiś czas temu nadepnęła na zapalnik obciążeniowy. W takcie rozwodu będzie się działo...
  2. @Joker - wstaw avatar - zapoznaj się z regulaminem - przedstaw się w odpowiednim dziale
  3. Dodam brutalniejszą wersję Mnie najbardziej w relacjach damsko-męskich w.urwia fakt, iż jednego dnia dana Pani może Cię trzymać za rączkę i robić maślane oczka, a kolejnego mieć trzymać w rączce solidnego kutonga innego kolesia, a oczka będę jej się świeciły na myśl o dobrym seksie.
  4. Kurde ale problem macie. Ja powiem tak, mam paczkę znajomych, coś tam o dziewczynach się pogadało itp. ale nikt nie pyta o sprawy seksu typu czy już masz to za sobą czy nie. To jest prywatna sprawa każdego z osobna i do tej pory nikt nigdy nikomu nie wchodził butami w "temat". Takie podejście jest najlepsze, w końcu albo się wszyscy szanują i wiedzą gdzie są pewne granice, ale bo się właśnie dzieją takie podśmiechujki i takie trochę infantylne traktowanie seksu. A dojrzałość moim zdaniem nie polega na tym czy masz już za sobą pierwszy raz czy nie, czy rozprawiczyłeś się wcześnie czy późno tylko na tym, że podchodzisz do tematu spokojnie i sam decydujesz kiedy, z kim, gdzie. To samo kurde z autami ostatnio słyszałem o wypadku 3 młodych szczyli 18-21 lat - 3 trupy w jednym aucie. Sorry nie tędy droga. Ja sam kiedyś w trakcie dojrzewania byłem takie chuchro i nabuzowany nadmiarem hormonów i bez tego całego forum wtedy już pracowałem nie nad tym, by zaruchać, ale nad tym by to głowa rządziła wszystkim, a nie dolna część ciała. Stwierdziłem wtedy po co ten wyścig szczurów. Wszędzie wyścig szczurów: - nie pijesz już ? słaby jesteś co to jest x kolejek wódeczki - nakurwianie w korpo - rywalizacja na innym polu (wpiszcie sobie jakie chcecie). Naprawdę szkoda nerwów, idę swoją ścieżką i tyle. Po części stało się tak może gdyż z charakteru jestem typem samotnego wilka, który lubi chadzać gdzieś tam na uboczu.
  5. Hm... no właśnie ból głowy. Mężowi pierdoliła o bólu głowy, a z kochasiem całą kamasutrę przerobiła. Kto wie czy ten koleś przez ten okres romansu więcej razy jej nie przeruchał niż mąż przez swoje małżeństwo. Smutne ale prawdziwe...
  6. Wiesz, w którymś to temacie ostatnio było. Koleś "sponsorował" panienkę, wycieczki zagraniczne, ciuszki nie ciuszki, przewalił przez kilka lat pół melona więc te kilkaset km to pikuś przy tym.
  7. Ja się specjalnie nie uczyłem, oceny w miarę ok 3 (przedmioty typu historia), 4 (polski ang) 5 (matma - itp). Widziałem, że nie ma co wszystkich srok za ogon łapać tylko skupić się na tym co ci się przyda itp. Trochę się ściągało itp. Na studiach to sporo wykładów egz dało się od starszych roczników dowiedzieć - bo część wykładowców to leniwa jest, jadą na tym samym zestawie przez kilka lat. Część przedmiotów upchane pod wymogi ministerstwa, a szczerze gdyby ich nie było to świat by się nie zawalił. Szczerze to w pracy odżyłem, robię to co mnie interesuje i jeszcze mi za to płacą, a w szkole/ studiach robiło się wiele rzeczy z "musu". To samo jest z przepisami - gdyby skontrolować każdego, to zawsze by się coś znalazło do przyczepienia. Do psychiatryka bym chyba trafił gdybym chciał wszystko perfekcyjnie na tip - top robić.
  8. Czytałem dzisiaj bardzo ciekawy artykuł http://www.przegladsportowy.pl/magazyn-przegladu-sportowego,wywiad-z-rafalem-rostkowskim-o-pilce-dzieciecej,artykul,729339,1,13283.html Wrzucę cytat z artykułu jako esencja problemu: Są różne szkółki młodzieżowe, akurat w tym przypadku piłka nożna - ale podejrzewam że takie sytuacje mają miejsce innych dyscyplinach itp. Ja nie mogę pojąć tej chorej ambicji i przelewania jej na dziecko, wręcz wywierania sporego stresu na nim bo musi być najlepsze. Bo dzisiaj ci słabo szło. A Maciek był w (tu wstawić cokolwiek) lepszy od ciebie. Jeszcze nie raz wręcz licytowanie się z innymi rodzicami, czyje dziecko jest "lepsze". Co gorzej dziecko zamiast oderwać się od szkoły nauki, poruszać się na świeżym powietrzu, uczyć się pracy w zespole, poczuć fajną sportową rywalizację - ale też się uczyć zasad, respektowania ich, respektowania decyzji sędziego itp. A wychodzi to co wyżej w cytacie. W ogóle to zauważam, że wszędzie wszystko staje się coraz "brutalniejsze" polityka itp. Wszędzie walka, gdyby nie prawo itp to by się zrobiła istna dżungla. Niby wszyscy mówimy o jakiś krajach, że tam to jest dzicz, można zginąć w porachunkach itp. Tak czytając ten tekst zauważyłem wiele podobieństw i pełny powiązań przyczynowo skutkowych w wielu różnych sferach życia i szczerze to u nas jest też w pewnym sensie "dzicz" ale na innym poziomie mniej widoczna, cel prawie ten sam, ale narzędzia walki inne. Macie może doświadczenia w tym temacie ? Widzieliście podobne przypadki "najeżdżania" rodziców na dzieci ? PS: Dałem do działu sprawy rodzinne i dzieciaki to akurat artykuł mocno z tym związany.
  9. @Dobi - masz jakiś temat gdzie prowadzisz "dzienniczek" tego rozwodu, reklacji córką ? Bo z tych wszystkich postów z różnych tematów chciałoby się mieć to gdzieś w jednym miejscu chronologicznie fajnie opisane. Btw to się w pale się nie mieści. Zastanawiam się co się stanie kiedy umrze matka twojej ex. Obawiam się, że to będzie niezłe "odcięcie prądu". Nagle będzie musiała popatrzeć na to wszystko swoim okiem i sama podejmować decyzje. Suma summarum jeżeli ty sobie sam ze sobą Dobi radzisz i wszystko sobie układasz teraz w życiu na swój chłopski logiczny rozum - to jesteś wbrew pozorom chyba w nieco lepszym położeniu.
  10. O kurde, dziękować za takie badania - znacznie pożyteczniejsze niż produkowanie makulatury na uczelniach. Przyznam bez bicia, że kiedyś korzystałem portalu randkowego - efekty mizerne, no ale... jak się było ciepłym białym rycerzykiem... Każdy w życiu jakaś głupotę i naiwność musiał przejść.
  11. Jedni od ruchania (prawie za friko), a inni od ruchania + płacenia (nawet przewalenia pół melona - jak tu w jednej historii było). Kurwa za pół melona to ja bym sobie mieszkanie kupił + jakieś auto (niedrogie, coś circa 70-90k) i jeszcze by mi zostało do zachomikowania + w międzyczasie i tak bym coś zarabiał. Jak laska zauważy, że haj troszkę opada, to ładnie nóżki rozłoży i popatrzy zahipnotyzowany w tę wrota rozkoszy i haj podkręci się na jakiś czas.
  12. Każdy co innego napisze, jeden powie, że studia spoko, inny, że nie itp. Każdy ma inne doświadczenia inną drogę do sukcesu. Nie ma jednej "książkowej" . Postawiłbym na zbieranie expa, najlepsza opcja. Książki ? Wiesz, przeczytanie książki to jest nic, ucz się na przykładach, próbuj testuj czytaj na necie, jak już trochę ogarniesz co i jak to wtedy książka jest spoko, więc o co mniej więcej chodzi i pomoże ci rozwinąć wiedzę oraz uporządkować dotychczasową. Przede wszystkim praktyka. Studia robiłem, ale jakoś nie czuję się przez to "lepszy" i tak najwięcej nauczyłem się pracy na "żywca" i cisnę równo dalej, z roku na rok kasa się zwiększa wraz z doświadczeniem i firmami. Ja mam takie podejście, przede wszystkim trzeba chcieć i pracować. Mam parę osób, które skończyły ze mną informatykę, ale w rynek nie weszli bo ciągle "coś" im uwiera. Ja przyjąłem taktykę skoku na głęboką wodę bez czekania na wieczne "jutro", trochę nerwów, stresu było, ale nie żałuję, dzisiaj idę do pracy już na luzie, nie to co kiedyś. Gdybym czekał na nie wiadomo co to prawda taka, że sam nie nauczyłbym się tego wszystkiego dłubiąc w domu jakieś gówno projekciki.
  13. Chłopaki dobrze mówią. Ja bym dodał jeszcze jedną sentencję - jeśli można tak to nazwać. Czasem lepiej teraz wybrać dłuższą drogę, albo być kilka kroków do tyłu w stosunku do innych, ale za 10 lat może się okazać, że to ty jesteś o 100 kroków przed innymi. Zdobywasz doświadczenie, umiejętności i z czasem może być tak, że twój jeden krok do przodu to 5 kroczków twoich znajomych. Świat to ciągłe zmiany dziś jest tak, jutro inaczej za rok jeszcze inaczej.
  14. Nie oglądałem całego bo nie mam czasu zbytnio, ale urywki po parę minut poprzewijałem, ryje banie strasznie. Pomyśleć, że taka Karyna w domu przez większość czasu swojego małżeństwa pierdoli mężowi, że "głowa mnie boli". Co gorsza pewnie się zdarzają babskie wypady w te rejony sfinansowane przez oddanych mężusiów zapieprzających nadgodziny, by panienka musi "odpocząć" z psiapsiółami. A potem powrót i jak tu jest kijowo w tej Polsce "ból głowy" wraca.
  15. Już oczyma widziały ten splendor, kiedy przyjadą z odwiedziny z jakimś anglikiem, koleżanki wszystkie zazdroszczą (w majtkach kisiel) i ...(resztę sobie dopowiedzcie) Ciekawa jest inna rzecz... one same zaczęły podrywać..., a w Polsce pewnie uważały się za nie wiadomo kogo i spławiały facetów, jednego po drugim, którzy byli poniżej ich "standardów". A tu... ? O kurwa... konkurencja jest, faceci nie płaszczą się przed nami nie składają "ofiar" w postaci białorycerskiego usługiwania.
  16. Podpowiem, oni mają na szkoleniach zestawy formułek, co mają mówić gdy klient nie jest zainteresowany. Różne scenariusze itp. ogólnie to masakra. Aha i jeszcze np. statystyki ile średnio trwają twoje rozmowy z klientami, kumpel mówił, że zdarzał się "mentoring" leadera jeżeli nie wyrabiałeś ze "normami". Ogólnie czasem jak wiesz, że kiepsko idzie to "ciągniesz" rozmowę, a to jeżeli pan nie jest zainteresowany tym to może to mamy promocyjną bla bla bla... Przychodzisz do domu po pracy, a w głowie wciąż ci bębnią zdańka, które klepiesz w mikrofon przez kilka godzin. Swego czasu babeczka jakaś dzwoniła z ofertą i przy niektórych słowach trochę jej się język plątał, widać było, że już po kilku godzinach "trajkotania" jest "wypompowana".
  17. Też mi dzwonią, ostatnio od razu walnąłem, że nie jestem zainteresowany i o dziwo facet kulturalnie zakończył rozmowę bez przeciągania na siłę. BTW kiedyś mnie namawiali na coś tam - nie dziękuję, jak będę zainteresowany to sobie sprawdzę na systemie transakcyjnym. Takie naganianie to ma wręcz skutek odwrotny. Niby wszyscy widzą, ale targety, targeciki.... Kumpel pracował w call center przez chwilę, co prawda nie dla branży bankowej, ale co tam się się dzieje, to szkoda gadać.
  18. Jeżeli znasz język, może poszukać firmy, która potrzebuje kogoś właśnie z językiem. Różne firmy np. niemieckie mogą mieć w Polsce filie,albo polskie, które dużo handlują z niemcami. Takie potrzebują też ludzi, którzy będą ogarniać kontakt z Niemcami. Skoro już w Niemczech jesteś chwile, to oprócz suchego języka choć troszkę poznałeś specyfikę kraju, ludzi, a to moim zdaniem trochę pomaga. Zarobki takiej osoby, już są nieco wyże, bo nie jesteś już jakimś zwykłym pracownikiem, którego można zastąpić 10 nowymi. Na początek możesz złapać coś takiego zarobić trochę "usadowić" się w Polsce, zorientować się co i jak i odpalić jakiś biznesik.
  19. Ja bym do tej długiej listy dodał jeszcze jedną rzecz, która jest pomijana w statystykach. Powiem to bez poprawności politycznej: -pojebana teściowa Opisywać nie będę bo chyba wszyscy wiedzą, jak ten temat czasem wygląda...
  20. Pytanie za 100 punktów. Co ci da, że nadepniesz mu na odcisk ? Chwilowo będzie ci lepiej, podbudujesz sobie ego, ale na drugi dzień wstaniesz rano i wszystko wróci do normy. Zajmij się sobą, swoim rozwojem, bo to ci się zwróci z nawiązką, a on za jakiś czas będzie miał do spłaty duży kredyt. Skończy się po "amerykańsku", tylko zamiast domu, wyssa z niego chęć do życia, energię itp.
  21. ale po co... otwarte granice, Czechy, Słowacja, Niemcy i można szmuglować. Po kij ci statki i inne pierdoty...
  22. Ponad 20 lat temu ustalono pewien moim zdaniem dobry kompromis i przez lata nikt specjalnie rabanu nie podnosił. Coś tam może księża pobąkiwali na kazaniach i tyle. A teraz taki ferment na całą Polskę. Dziwię się... Tylko, żeby im nie przyszło do głowy, ze tabletki i gumki będą nielegalne. To by były jaja . Nagle kurde czarny rynek by kwitł, tak jak szmuglowanie papierosów . Nie mówiąc o tabletkach.
  23. Opiszę swój punkt widzenia: Hm... ja bym powiedział, że nie tyle zarobić, ale niech się trochę do budżetu wycieczki dołoży, albo w ogóle niech choć trochę zarabia. Może opiszę taki przykład: Chodzi o to że są takie rozkapryszone księżniczki "ja chcę na Kubę, bo mąż Kasi/Basi/wpisz) wziął ją tam". No ok i co teraz ? Baba chłopu suszy łeb bo musimy pojechać, bo czy ja się pochwalę przy koleżankach itp. W większości przypadków w Polsce zarobki nie są za "ciekawe" delikatnie mówiąc. No i chłop zapierdala na 2 zmiany dorabiając tu to tam. Jeszcze przyjdzie do domu dostanie zjebę bo raz na 3 miesiące akurat poszedł na piwo. Do tego foch, bo Marek kupił Beatce ładną sukienkę. Potem przyczepia się do tego, że nic nie pomaga w domu, nie ma czasu dla dzieci.... (a kto doprowadził do tej sytuacji ?) Odpowiedzcie sobie sami. Na swoim przykładzie, inaczej patrzyłem na pieniądze gdy byłem młody kurdupel chodzący do szkoły i rodzice wszystko kupowali. Teraz kiedy sam zarabiam całkiem inaczej na to wszystko patrzę i wierz mi inaczej wydaję pieniądze. Nie mówię, że jestem sknera itp. ale po prostu jak mi palnie jakaś głupia mało potrzeba zachcianka to się 2 razy zastanawiam czy jest sens wydawać czy nie. Tak samo z kobietami, jak mają wszystko po nos postawione to tego nie szanują i mają coraz większe wymagania, jakby to facet miał drukarkę pieniędzy i tylko klikasz przycisk by szybciej drukowała hajs. Chodzi o to by kobieta trochę zarobiła, szanowała pieniądz. Nie twierdzę, że mamy nie jechać gdzieś zobaczyć świat, ale niech to będzie wspólna decyzja i fajna wyprawa, a nie "bo ja chcę bo ktoś tam... Przypomniała mi się sytuacja, ktoś z rodziny opowiadał, że dalszy wujek, który mieszka w innym mieście przymierzał się do zakupu auta używanego. Chciał za rozsądne pieniądze kupić dobre sprawne auto. Co kupił ? Audi, z ogrzewanymi siedzeniami iitp. bo żona koniecznie chciała Audi (a z tego co kojarzą na 90% to ona nawet prawka nie ma), ale pod kościołem się pokaże. Jakiś czas później padła jakaś część i gość żałował, że dał się namówić. Bo gdyby powiedział dobra chcesz Audi ? Kup za swoje i utrzymuj za swoje. To założę się, że zastanowiła by się 2 razy zanim wyda te pieniądze. Dlatego jednym słowem "Łatwo się wydaje nie swoje pieniądze".
  24. Chyba jakiś bardziej kumaty ksiądz, który zrobił mały teścik, no i styki jej zwarło... Ja bym się zaczął zastanawiać, bo takie zachowanie może mieć drugie dno...
  25. Eee wiecie co ??? Może administrator mógłby wyciąć te komentarze odnośnie pracy (bo trochę offtop) i stworzyć na podstawie ich nowy temat pt "praca, rynek pracy itp...) czy coś w ten deseń. Edit: zgłosiłem administracji propozycję.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.