Skocz do zawartości

Dobi

Starszy Użytkownik
  • Postów

    1208
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    10
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Dobi

  1. Dzięki @PanDoktur - Jak odniesiesz się do tych informacji? Nadal twierdzisz, że to my mamy się szczepić przeciwko wirusom, których nie ma od lat? Dlaczego w takim razie nie muszą być szczepieni "uchodźcy", skoro szczepienie, to najlepsze rozwiązanie na wszelkie problemy tego świata?
  2. Podałem konkretny argument. Dlaczego szczepienia są obowiązkowe dla Polaków, którzy żyją tutaj od dawna, a nie są wymagane u "uchodźców"? Przybyło ich do Europy dziesiątki tysięcy i nikt nawet nie boi się epidemii. Nie zastanawia Cię to? My mamy się szczepić, bo zachowujemy... No ok. niech będzie, że to jest prawda. Tylko skąd mają wziąć się te wirusy, skoro u nas ich nie ma? - A no mogą je przywlec ze sobą "uchodźcy". Dlaczego w takim razie oni nie muszą być szczepieni? Przecież w ich krajach choroby występują i wie to każdy, kto wybierał się do Afryki na wycieczkę.
  3. @Normalny Próbowałem uczyć tego moją młodą - nie działa. Woli ubierać księżniczki na talbecie
  4. @GluX Wiem. Teraz to wiem. Ex mówiła o tym, że rodzice planują przepisać na nią mieszkanie, ale moim błędem było to, że nie przypilnowałem tematu i zaufałem im. Mówiłem, że przepisywanie jest bez sensu, bo możemy sobie kupić mieszkanie w programie "rodzina na swoim" i to, które ex miałaby otrzymać od rodziców - wynajmować. Miesiąc po ślubie zorientowałem się, co jest grane. Teściowa powiedziała mi wprost - "przepisaliśmy mieszkanie przed ślubem, abyś po rozwodzie nic nie miał". To był mój błąd, że się tym nie zainteresowałem. Gdybym miał wówczas tę wiedzę, co teraz, to zażądałbym przepisania mieszkania na nas dwoje albo odwołałbym ślub. Wcześniej jeszcze kupiłbym własne mieszkanie i postawił ex warunek: "mieszkasz ze mną albo z rodzicami". Człowiek uczy się na własnych błędach... a ja mogę potwierdzić, że Bracia mają rację i dobrze prawią Ja się nauczyłem na swoich błędach, inni bracia mogą uczyć się na błędach cudzych
  5. @RedBull1973 Zważ jednak na podstawę wiary żydów. Oni czekają na mesjasza. Stary testament jest wspólny dla katolików i współczesnych żydów. Teorie na ten temat są różne. Generalnie wychodzimy z założenia, że żydzi czekali na mesjasza, który ich zbawi - tutaj chyba nie ma wątpliwości? Katolicy wierzą, że tym mesjaszem był Jezus. Żydzi nie uwierzyli i czekają nadal. Na tym polega podstawowa różnica pomiędzy judaizmem a katolicyzmem.
  6. Mówiłem już o mieszkaniu. Ja popełniłem ten błąd, że wprowadziłem się do mieszkania ex, które dostała od rodziców. Faktycznie, to oni tam rządzili.... a mogłem kupić własne przed ślubem i miałbym spokój - głupi człowiek. Jeśli jesteś u siebie, to możesz loszce powiedzieć, co chcesz. Ona wychodzi, zamykasz drzwi, otwierasz piwo i robisz, co chcesz. Jeśli mieszkasz u niej, to już są inne zasady. Jakoś nie lubię się kłócić. Chociaż to forum naprawdę ryje banie i potrafię powiedzieć prosto w ryj, co myślę. Niektóre loszki mają łzy w oczach. Zawsze wolałem się nie odzywać. To bolało loszki bardziej niż jakakolwiek kłótnia. Jeżeli się kłócisz, to pokazujesz swoje emocje. Często o to właśnie im chodzi. Jeśli nic nie mówisz, to one nie wiedzą, o co chodzi i mają zagadkę
  7. Każdy popełnia błędy. Doświadczeni Bracia mogą powiedzieć na ten temat najwięcej - szczególnie ci, którzy mieli żony W zasadzie nie napisałeś niczego nowego. Fakt - okazywanie emocji w postaci gniewu. O wszystkim wiadomo od dawna - jeśli kobieta zachowuje się niewłaściwie, to trzeba jej to uświadomić natychmiast. Zgadzam się z tym całkowicie. Jak zwykle wszytko rozbija się o czas i miejsce. Standardem u samic, które dążą do rozwodu, jest wkurwianie faceta np: w drodze do jej rodziców czy znajomych. Facet jest podminowany i wystarczy iskra, aby wybuchnął. Jeśli nie wie, że to jest gra ze strony jego samiczki, to wybucha gniewem w towarzystwie, które zostało już przez nią przygotowane. Ona z reguły zachowuje się tak samo: "Widzicie, jak on mnie traktuje? - Cały czas tak się zachowuje!". I facet jest stracony. Ja jestem z natury spokojnym człowiekiem, choć niektóre sprawy potrafią wyprowadzić mnie z równowagi natychmiast. Będąc w związku z ex nie reagowałem agresywnie - po prostu się nie odzywałem. To był błąd, jak widać... nie działało Choć to była uparta bestia i nawet jeśli sama wiedziała, że coś spierdoliła, to i tak pierwsza nie podała ręki.
  8. Jak dla mnie, to Kościół Katolicki już dawno rozjechał się z wiarą. Ja Boga w kościele za bardzo nie widzę. No mówię, jak jest. Chociaż w trudnych chwilach chodzę do kościoła, aby się pomodlić. Wierzę w Boga i nie wstydzę się tego. Nie wierzę jednak w Kościół. Dla mnie to jest zwykła firma, która ma przynosić zyski. Nikt mi jeszcze nie udowodnił, że w Piśmie Świętym jest coś o budowaniu wielkich kościołów i chodzeniu co niedziela na mszę. Ludzie chodzą do kościoła, lecz nie wiedzą po co, bo po powrocie do domu i tak nie przestrzegają nauki Chrystusa. Ja nie jestem jakimś tam zatwardziałym katolem. Po prostu wiem, że Bóg jest i tyle. Jestem o tym przekonany. Pismo Święte zawiera wiele mądrości, które można wykorzystać w codziennym życiu nawet dziś. Wiele rzeczy się przydaje. Problem w tym, że ludzi to nie interesuje, nie obchodzi. Oni wiedzą lepiej. Ktoś powiedział, że gdyby Jezus objawił się dziś w Polsce, to szybko trafiłby za kraty za leczenie chorych bez uprawnień, rozdawanie jedzenia bez opłacenia podatków i zniszczenie straganów w kościele. Takie mamy czasy. W sumie w swoich czasach Jezus został ukrzyżowany za podobne rzeczy... więc niewiele się zmieniło Na jedną rzecz chciałbym zwrócić uwagę: Żydzi opisywani w Piśmie Świętym, to nie są ci sami żydzi, z którymi mamy do czynienia dziś. Żydzi czekali na przyjście mesjasza. Niektórzy uwierzyli, że był nim Jezus... i zostali katolikami. Ci, którzy nie uwierzyli - czekają nadal. I to wcale nie są nasi starsi bracia w wierze. Ktoś próbuje wywyższyć żydów ponad katolików.
  9. Jak wspomniałem we wcześniejszym poście, kiedyś próbowałem uświadamiać gościa, którego traktowałem jak dobrego kumpla. Skończyło się na tym, że teraz jest moim największym wrogiem, choć generalnie ignoruję go - dla mnie ten człowiek nie istnieje. Gdy trafiłem tutaj i mówiłem o paru mechanizmach, według których działają kobiety - on miał najczęściej głupi uśmieszek. Teraz już tego uśmiechu nie ma. Zauważa, że kobiety, z którymi pracuję, traktują mnie inaczej niż pozostałych facetów. Choć z niektórymi miałem ostre spięcia i często dochodziło do kłótni (głównie w tematach związanych z polityką i poglądami - jedna to zagorzała feministka), to teraz rozmawiamy normalnie. Ze mną rozmawiają poważnie. Z pozostałymi tylko żartują. Ostatnio jedna z nich trochę się nimi pobawiła. Ci uwierzyli we wszystko, a później mieli pretensje, że zostali oszukani i długo jej to wypominali. Ona sama powiedziała, że tylko ja nie dałem się nabrać na jej grę i od początku wiedziałem, jak to się skończy. Myślę, że chciała przetestować, ale nie mnie - jednego z tych, którzy się nabrali. Wyciągnie zapewne ciekawe wnioski z tej akcji. Ja już wyciągnąłem. Czasami nawet te dziewczyny mówią mi wprost, co myślą o sobie nawzajem. Oczywiście na osobności. Już widać pewne tarcia, choć na razie niegroźne. Już dawno im powiedziałem, że niedługo się pokłócą i czekam dnia, kiedy to nastąpi z niecierpliwością, aby powiedzieć: "a nie mówiłem?". Czasami nawet same pytają mnie: "O co jej chodzi?" Nawet nie starałem się nimi manipulować. Właściwie, to zawsze traktowałem neutralnie, ale one zauważyły zmianę. Faceci w otoczeniu - także. Ci, którym chciałem pomóc, śmiali się ze mnie, pukając się w swoje puste łby. Gdy kobiety powiedziały wprost, że mam rację, a oni sami zauważyli, że jestem przez nie traktowany inaczej, to mina im zrzedła. Nikogo nie uświadamiam na siłę. Czasami pokazuję swoją postawą, co myślę o niektórych zachowaniach. Ostatnio wyzwałem jednego z kolegów za to, że mając propozycję wyjazdu do kumpla na imprezę, zaczął się zastanawiać, jaką wymówkę wymyślić dla żony, co jej powiedzieć, aby pozwoliła jechać... Powiedziałem wprost, że więcej mu ręki nie podam, bo nie witam się z pizdami. ------------------------------------------------ UPDATE Wspomniałem o koledze, który niedawno się rozwodził. Próbowałem go uświadamiać, coś tłumaczyć i wyjaśniać. Twierdził, że rozumie, ale nic nie zrozumiał. Co tydzień chodził do knajpy w nadziei, że pozna swoją księżniczkę. Niedawno prosił o to, abym założył mu konto na Facebooku i Sympatii.pl, by mógł wyrywać laski (niekumaty w ogóle w sprawach internetu). No i proszę... dzisiaj cały dzień do mnie dzwonił, aby pochwalić się, że znalazł swoją księżniczkę. Oczywiście standard: - Na razie to jest tylko koleżanka; - Ona mówi, że nie chce ślubu; - Ona jest taka fajna, mądra, dobra, pracowita itp. A mnie zaczął dogryzać, że niby szukam lasek na portalach i nie znalazłem - no jak nie szukam, to jak mam znaleźć? Jego celem było znalezienie kobiety i temu było podporządkowane całe życie. Nie wiem, co to za loszka, bo jej nie znam i nie widziałem nawet zdjęcia, może kiedyś ją obejrzę i ocenię Mnie to raczej podpada pod akt desperacji z jej strony - czyli znów standard. Ona ma prawie 34, jak on. Dla niej to najwyższy czas, aby znaleźć sobie kogoś. Z jego strony zaczęło się dogryzanie mi w każdy możliwy sposób. A to, że płacę alimenty na dziecko (w sumie po ich opłaceniu i tak mam znacznie więcej kasiory niż on ). A to, że on sobie kogoś znalazł, a ja nie. Taka nieudolna próba dowartościowania się. Jakby to mnie ruszało... Czekam na rozwój akcji według znanego scenariusza
  10. No i to jest dobra konkluzja. Babę trzeba trzymać krótko - max parę miesięcy Wielokrotnie widziałem, jak loszkom przednie mina, gdy mówiłem, że nigdy nie ożenię sie po raz drugi i nie chcę mieć żadnych dzieci. Niby fajnie, ona ma takie samo zdanie, ale już nie było tak samo, jak wcześniej. Bardzo szybko dochodziło do rozstania.
  11. Bracia mają rację - spokój i opanowanie. Wiem, że jest trudno, ale to jest podstawa. Nie warto żyć chęcią zemsty, bo Ciebie zacznie to niszczyć - wiem z własnego doświadczenia. Na początku sprawy rozwodowej myślałem tylko o tym, aby dowalić ex. Dopiero kumpel mi wytłumaczył, że to nie ma sensu - podziałało. Wystarczyła jedna rozmowa przez telefon. Później myślałem or różnych rzeczach, aby jakoś jej się odpłacić i nie miałem własnego życia. Żyłem tylko tą jedna sprawą. Po rozwodzie zostałem, mówiąc wprost, zapierdolony przez sądy... Ale mam wyjebane Ex niech żyje sobie na mój koszt nawet 200lat. Nie cieszy się, że sąd ograniczył mi władzę rodzicielską. Ja mam to naprawdę w dupie. Nie mówię, że się poddaje, bo tak nie jest I nie zamierzam odpuszczać sprawy córki, ale skupiam się tylko na tym, nie ma sensu. Chce być dla córki najlepszym tatą na świecie - to jest mój jedyny cel. Za to wszystko, co zrobiła i robi nadal ex, przyjdzie dzień zapłaty. Ja mam być tylko dobrym tatą dla córki. To jest moja rola. Z drugiej strony - gdybym niszczył ex, to córka mogłabym kiedyś odwrócić się ode mnie przez to - w końcu dla nie to jest kochana mama, prawda? Teraz to ex niszczy, w pewnym sensie już zniszczyła mnie, ja nie zrobiłem jej nic. Kto w takim porównaniu wypada lepiej w oczach dziecka? Nie lubię psychologicznego pierdolenia, ale czasami można wyciągnąć z tego coś sensownego, czym się zgadzam. Dzieci maja coś takiego, że identyfikują się z rodzicem, któremu dzieje się krzywda. Chcą mu pomóc i wspierać go. Miedzy innymi dlatego z zemstą trzeba naprawdę uważać. Sprawa nie jest prosta. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji i nie wiem, jak ja bym się zachował. Radzę tylko naprawdę duża ostrożność. To bardzo delikatna sprawa i nie warto kierować się emocjami. Trzeba wszystko dokładnie przemyśleć - dla dobra dzieci.
  12. Ja mógłbym dyskutować ze zwolennikami takich teorii, ale one nie trzymają się kupy po prostu. Argumenty zwolenników nie maja żadnego sensu. Do mnie w ogóle nie przemawiają argumenty z samolotami i pilotami, którzy nie widzą zakrzywienia ziemi, a przyrządy pomiarowe tego nie pokazują. No nie pokazują i nigdy pokazywać nie będą. Jak ktoś uczył się fizyki w szkole podstawowej, to wie, że grawitacja działa w kierunku prostopadłym do jadra ziemi. Zatem sztuczny horyzont w samolotach zawsze pokazuje wskazania według tego samego punktu odniesienia. Nie stoi w miejscu, lecz dostosowuje się do położenia samolotu. Zwolennicy takiej teorii nie rozumieją podstaw fizyki. Poza tym to, dlaczego samoloty nie latają wzdłuż linii prostej, także było wyjaśniane - że względu na kulisty kształt ziemi, droga wzdłuż równika jest najdłuższa. NASA często publikuje retuszowane i zmanipulowane zdjęcia, co budzi podejrzenia, ale raczej nie chodzi tutaj o ukrycie prawdziwego kształtu ziemi. Tak naprawdę wiemy bardzo niewiele. Istnieją technologie, które zwykłym ludziom nawet się nie śniły. Być może chodzi o ich ukrycie, stąd coś musiało zostać ukryte przy pomocy programów graficznych
  13. Ze swojej strony radzę nie podpisywać się na kwitach w rubryce "ojciec" przed otrzymaniem wyników testów DNA.
  14. Moja córka miała 2,5 roczku, gdy zaczęła się walka rozwodowa. Tak małe dzieci nie pamiętają szczegółów tego, co się działo, ale pamiętają emocje i to, co przeżywały. Córka wie, że tata zawsze traktuje ją poważnie i nigdy nie oszukuje - dlatego teraz ma do mnie zaufanie. Na początku było bardzo trudno. Robiłem wszystko, aby córka możliwie najłagodniej przez to przeszła. Niestety przez matkę-psychopatkę było to niemożliwe. Wielokrotnie wyrywała mi z rąk córkę, która krzyczała przeraźliwie, że chce zostać z tatą. Szlag mnie trafia, jak teraz to sobie przypomnę. Tępa dzida sama widziała, jak dziecko przeżywa rozstanie z tatą, a i tak wmawia sobie, że tata dziecku jest niepotrzebny, bo ma babkę... Żadne dowody i argumenty przeciwko ex nie były brane pod uwagę. Nawet na sali sądowej udowodniłem wiele jej kłamstw, z których nie potrafiła się tłumaczyć i sama się "zakręciła", gdy przedstawiłem dokumenty... a ona i tak jest wiarygodna dla sądu. To moim zeznaniom sędzia nie dała wiary. Ta cała sprawa rozwodowa, to jest taki teatr. Niech facet myśli, że może coś zrobić. Wyrok już zapadł, ale scenkę musimy odegrać.... Na początku córka nie rozumiała, co się dzieje. Chciała mieć dwoje rodziców jednocześnie. Gdy była u mnie, to ciągle chciała oglądać film z wesela. Dziś już nie chce na to patrzeć. Mówię jej prawdę. Nie wie, co się stało i dlaczego. Z resztą sama zaczęła o wszystko obwiniać matkę - zauważyła, że nie może spędzać z tatą tyle czasu, ile chce, bo matka dzwoni i każe wracać. Nerwowo reagowała na telefony od niej. Dobra. Nie będę się rozpisywał na ten temat, bo zaczynam się denerwować. W każdym razie, musisz wiedzieć, że szanse na opiekę naprzemienną są znikome, jeśli "mamusia' się na to nie zgodzi. Znam konkretny przypadek, gdzie ojciec wychowuje jedno dziecko w opiece naprzemiennej od lat (bo mamusia się zgodziła), a drugie - z inną matką, spotyka raz na parę miesięcy (mamusia skutecznie izoluje dziecko od taty i nikt z tym nic nie robi). Dla sądu nie ma znaczenia to, że dla pierwszego dziecka jest dobrym ojcem. "mamusia" drugiego dziecka powiedziała, że on jest zły i to się liczy. To jest najważniejsze. Dziecko bardzo cierpi przez rozstanie rodziców. Jeśli suki grają nimi, to już w ogóle jest tragedia. To wszystko jednak wraca po pewnym czasie. Później chodzą stare babki i żalą się, że dzieci o nich nie pamiętają.... Ale nie przyznają się nikomu, że spierdoliły życie własnym dzieciom.
  15. Doprecyzuję: Mówi, że nie chce ślubu. Każda chce wziąć ślub. Możesz sobie wmawiać, że Twoja księżniczka jest wyjątkowa - Twoja sprawa. Dostajesz tutaj konkretną wiedzę. Tylko od Ciebie zależy, co z nią zrobisz. Możesz nie zgadzać się z tym, co tutaj piszemy. Mamy czas - zaczekamy na wiadomość typu: "Chłopaki, mieliście rację!" W takich sytuacjach loszki dążą do ślubu z innym. Była nastawiona na ślub, były pewne emocje, ona chce powtórki. Poza tym najpewniej chce udowodnić swojemu byłemu, że ktoś inny będzie ją chciał, że to on popełnił błąd nie żeniąc się z nią. To też jest standardowe zachowanie. Nic nadzwyczajnego
  16. @Normalny - Mnie tak agresja naprawdę nie dziwi w przypadku ojców, którym odebrano dziecko. Jeśli chodzi o "szefów" tych organizacji, to agresja jest zastanawiająca. Po kilku latach powinni już jakoś ogarniać swoje życie. DT jest zafiksowany na punkcie opieki naprzemiennej i alimentów. Ich argumentacja jest trochę bezsensowna - porywanie dzieci, przetrzymywanie, ustalanie miejsca zamieszkania przy rodziców, który dziecko zabrał. To nie jest ani fajne i dobre dla dziecka. Ja nigdy bym tak nie zrobił. Jest wiele grup, gdzie ludzie potrafią naprawdę sensownie doradzić. Niektórzy już wywalczyli własne dzieci i dzielą się swoimi doświadczeniami. Są nawet tacy, którzy walczą z sądami - skutecznie. To jest jednak ryzykowna droga, szczególnie w małych miastach.
  17. Z doświadczenia własnego i innych wiem, że jeżeli baba nie zgodzi się na to, aby dziecko mieszkało z ojcem, to nie ma na to najmniejszych szans. Może się nad nim znęcać, niszczyć je psychicznie, a i tak każdy ma to w dupie. Wiele dzieci żyje w prawdziwej patologii, bo tak ustalił sąd na żądanie "mamusi" - oczywiście "dla dobra dziecka". Żadna przemoc psychiczna nie ma znaczenia. Jedynie przemoc fizyczna otwiera tym baranom w sądach oczy. Wtedy już nic nie da się ukryć. Jeśli dziecko ma połamane nogi i ręce albo pociętą twarz, wtedy zaczynają działać. Wszystko tylko po to, aby nie wybuchła afera w mediach. Wiem, że na baby działają naprawdę mocne haki. Same muszą zadać sobie sprawę z tego, że mają dużo do stracenia. Wtedy da się z nimi jakoś rozmawiać... o ile nie pójdzie do adwokata. Jeżeli nawiąże kontakt z psychopatą, to zabroni jej rozmawiać z mężem i będzie dążyć do wzniecenia konfliktu nawet wtedy, gdy go w ogóle nie ma. No musi być konflikt, bez tego sądy w Polsce nie mogą istnieć. Wtedy trzeba ustalić miejsce pobytu dziecka przy matce, bo oczywiście ojciec jest agresywny i nie potrafi dzieckiem się zajmować. To jest standard. Materiały dowodowe w postaci nagrań mają znaczenie tylko wtedy, kiedy dostarcza je baba. Jeżeli mężczyzna chce coś udowodnić, to sędzia ma je w dupie. Wszystko zgodnie z prawem, bo przecież sąd ma swobodę oceny materiału dowodowego Może uznać, że nagranie, na którym "mamusia" katuje dziecko nie jest wystarczającym dowodem przeciwko niej. Bardziej wiarygodne mogą być jej zeznania, że to ojciec bije dzieci. Oto Polska właśnie. Nagrania jednak dobrze jest mieć, ale trzeba z tym uważać. Mnie bez przerwy napierdalają za to, że nagrywam ex zawsze, gdy jest w pobliżu. Doradzał mi to mój adwokat, a także policjanci, których ex wzywała na interwencję. To oni stwierdzili, że ona jest niebezpieczna i sama może walnąć się w pusty łeb, a później oskarżyć mnie o pobicie, dlatego powinienem wszystko nagrywać. Sąd nie powołał policjantów na świadków, w ogóle zlał ten temat.... i uznał, że to ja jestem potworem, bo nagrywam. Zgodnie z logiką, jeśli ktoś nie ma nic do ukrycia, to nagrywanie mu nie przeszkadza, prawda? - W sądzie nie ma logiki. W sprawie dzieci w Polsce jest po prostu przepierdolone. Pisałem o tym w paru tematach. Może napiszę jeszcze jeden zbiorczy o tym, jak wygląda małżeństwo i ewentualny rozwód od strony prawnej i dlaczego nie warto w to wchodzić. Przed całą akcją dobrze jest zebrać informacje. Jeśli jeszcze nie kontaktowałeś się z innymi ojcami, to radzę to zrobić. Na facebooku jest wiele grup ojcowskich. Szczerze mówiąc, to odradzam DzielnyTata i DzielnyOjciec. Oni są zafiksowani na jednym punkcie i nie myślą rozsądnie.
  18. Jak wspomnieli Bracia - to jest celowe wmanewrowanie w dziecko. Kobieta doskonale wie, kiedy ma dni płodne i jeśli zaliczy "wpadkę" to albo jest wyjątkowo głupia, albo cwana. Nie ma innej możliwości - info od kobiety. Pod żadnym pozorem nie myśl o tym, aby brać z nią ślub. Nie daj się w to wmanewrować. Już masz wystarczająco dużo problemów. Widać, że loszce bije i nic tego nie usprawiedliwia. Jeśli nawet ma problem z hormonami, to niech wyżywa się na swojej matce lub ojcu, a nie na Tobie. Możesz próbować układać sobie z nią życie. Nie chciałbym być w tej sprawie złym prorokiem, ale sądzę, że to i tak nie wyjdzie. Sam widzisz, jak jej zaczęło odbijać, gdy okazało się, że złapała Cię na dziecko. Osiągnęła swój cel. Ze swojej strony mógłbym doradzić jedynie, abyś nie okazywał, że zależy Ci na dziecku. Najlepiej w ogóle nie interesować się nim - wtedy loszka sama będzie dążyć do tego, abyś zaczął zachowywać się jak ojciec. Gdy od razu pokażesz, że zależy Ci na dziecku, to będzie miała Cię w garści. Będzie wiedziała, czym może Cię szantażować. Sądzisz, że tego nie zrobi? Prędzej czy później i tak złoży pozew do sądu o alimenty. Jeśli wie, ile zarabiasz i jaki masz majątek, to juz przepadłeś. Nie możesz mówić wszystkiego. Graj biednego człowieka. Jeżeli kobiecie zależy na mężczyźnie, to nigdy nie zajdzie w ciążę w momencie, który sama wybrała bez jego zgody. Normalna kobieta uzgadnia macierzyństwo razem z mężczyzną. Wredne suki same decydują o tym, że chcą mieć dziecko i osiągają cel na różne sposoby. Uświadom sobie, że jej zależy tylko i wyłącznie na tym, co masz i mógłbyś jej zapewnić, a nie na Tobie. Na Twoim miejscu koglby być ktokolwiek inny z portfelem o podobnej zasobności. Masz teraz naprawdę poważny problem. Brakuje tylko tego, abyś się z nią ożenił - wtedy zostaniesz pogrążony na amen. W takich momentach cieszę się, że nie mam syna.
  19. Musisz jeszcze dodać awatar i przedstawić się w odpowiednim dziale - zgodnie z regulaminem. Bez tego nikt nie powinien odpowiadać w tym temacie. Takie zasady
  20. Jak już mówiłem - jeśli już zamierzacie mieszkać z kobietą, to tylko u siebie. Co by człowiek mogl zrobić, gdyby to było jej mieszkanie? - Nic. Kompletnie nic. Mógłby co najwyżej spakować swje rzeczy i się wyprowadzić, a tak pokazał loszcze, gdzie jest jej miejsce. Własne mieszkanie ma wartość nieocenioną. Nie da się tego przeliczyć na żadne pieniądze Co do braci Figo Fagot - znam i bardzo lubię Niby takie pseudo disco polo, ale jakby lepsze. Nawet teksty mają sensowne, bo o czymś i rymy nie najgorsze. Najzabawniejsze jest to, że świnie tańczą i swirują na ich koncertach Chyba nie rozumieją, że to jest właśnie o nich.
  21. Nie chodzi o to, aby unikać wychowywania dziecka. Problem polega na tym, że samice często to wprost wymuszają. Na coś takiego nigdy się nie zgodzę. Jeśli jest coś ustalone, to tak ma być. Jak będę chciał przebywać z dzieckiem, to wezmę urlop i spędzę z nim cały dzień. Zrobię to dla siebie i dziecka. Wtedy, kiedy ja o tym zdecyduję. Nie mam zamiaru wyręczać samicy w opiece nad dzieckiem. Jeśli ona tego chce, to niech ona za mnie idzie do roboty i utrzymuje rodzinę. Sam miałem takie głupie dyskusje z ex. Często truła mi dupę: "Bo idziesz do pracy i nic cie nie obchodzi, a ja muszę zajmować się dzieckiem". Odpowiadałem krótko: "Mam się zwolnić? - OK. Tylko ty wypierdalasz do roboty i masz zarobić przynajmniej tyle samo". Jej odpowiedź: "No przecież wiesz, że nie o to chodzi...." No nie o to chodzi. W rozmowach z nią zawsze miałem gdzieś to, o co jej chodzi. Słuchałem tego, co gadała. Nie chciało mi się nawet rozkminiać, czego może chcieć. Miałem to po prostu gdzieś. Nie miało to dla mnie żadnego znaczenia. Nawet jeśli będziesz zajmować się dzieckiem przez 5 godzin dziennie, to i tak za mało, bo z babą spędza znacznie więcej czasu. Nawet jeśli będziesz mieć jakiś wpływ na dziecko, to baba i tak to spieprzy. To nie jest żadne uzasadnienie, aby wyręczać babę w jej obowiązkach. Naprawdę.
  22. @Miner Po prostu razi mnie, jak ktoś usprawiedliwia to całe babskie spierdolenie. Nie obchodzi mnie, dlaczego robią coś źle. Nie interesują mnie wyjaśnienia. Jak robią źle, to powinny wyciągać z tego wnioski i zacząć robić dobrze. Jeśli baba twierdzi, że nie radzi sobie z dziećmi, to dla mnie jest zwykłą tępą dzidą. No taka prawda. Zdecydowała się na dzieci, nie mając pewności, że sobie z tym poradzi. To tak, jak z chodzeniem na Kasprowy szpilkach w styczniu. No może się uda, może będzie fajnie.... a jak się nie udaje, to kto ma za to odpowiadać? Ja nie mam zamiaru zmuszać dziecka do czegokolwiek. Daję córce swobodę. Wychodzę z założenia, że to rodzice powinni zasłużyć na szacunek dzieci, a nie odwrotnie. Byłem wychowywany inaczej i starzy próbowali wiele rzeczy na mnie wymusić - teraz nie chcę utrzymywać z nimi żadnego kontaktu. Wolę, aby dziecko samo podejmowało decyzje, bo jego życie należy do niego, a nie do mnie. Szkoda, że większość bab tego nie ogarnia i dla nich dziecko jest taką polisą na przyszłość: najpierw alimenty, a później darmowy opiekun, który się nimi zajmie i będzie utrzymywał. Zrobię wszystko, aby córka mogła żyć poza wpływem matki. Najlepiej by było, gdyby wyjechała gdzieś daleko, gdzie stara jej nie znajdzie Ale to już jej decyzja, co zrobi. Mam czas, aby to wszystko przemyśleć. Córka to jeszcze maleństwo. Możesz próbować "sprzedać siebie" jako dobrego opiekuna... ale to i tak będzie niczym w porównaniu do tego, co robi matka dziecka. Tego nie przeskoczysz. Dlatego nie ma sensu starać się o dobry PR. Lepiej dbać o relacje z dzieckiem. To może zaprocentować w przyszłości.
  23. @Miner Widzę, że jeszcze długa droga przed Tobą... Ależ strasznie mi ich szkoda. No naprawdę. Porównują się z innymi i przez to są takie biedne i poszkodowane przez los. Niewinne, słabiutkie istotki. One niczego nie wytrzymują, ale facet ma wytrzymywać, tak? Facet ma zarabiać na utrzymanie rodziny, po robocie zajmować się dziećmi, wstawać do nich w nocy jeśli tego potrzebują i rano znów iść do roboty, aby zarabiać... bo jego kobieta nie wytrzymuje porównywania z innymi. On ma zapierdalać za nią, bo ona jest taka biedna. Stresuje się i denerwuje. To nawet nie jest żałosne tłumaczenie. To jest po prostu żenujące i cipeusz może tak myśleć. Normalny facet wie, co należy do jego obowiązków, a czym ma zajmować się kobieta. Jak ona nie daje sobie rady, to widocznie nie nadaje się na matkę, żonę. Może powinna znaleźć sobie jakąś pomoc? Może jest tylko tępą, niezaradną życiowo dzidą? Jesteś słabym trollem albo kobietą. Normalna kobieta jest w stanie dać dziecku pewien zakres swobody. Popierdolona psychopatka traktuje dziecko jak swoją własność i ogranicza je na każdym kroku. Dlatego dziecko potrzebuje ojca, który wyznacza co prawda granicę, jednak w ich zakresie daje dziecku ogromną swobodę. Może ono podejmować swoje pierwsze decyzje, ma wpływ na wiele spraw i zaczyna rozumieć, jak to wszystko działa. Baba tego nie potrafi. Im zawsze wydaje się, że gdy dziecko wejdzie na plac zabaw, to zaraz zginie. Ojciec pozwala dziecku zaryzykować i zrobić coś samodzielnie. Stoi z boku i się przygląda, ale nie reaguje wtedy, kiedy nie ma takiej potrzeby. Gdy bezpieczeństwo jest zagrożone, wówczas jest tata. Dziecko wie, że nic złego mu się nie stanie, bo tata na to nie pozwoli i może ono próbować własnych sił. Najwyżej zedrze sobie kolano albo lekko się uderzy. To jest dopuszczalne z punktu widzenia ojca. Matka na to nie pozwoli, bo to straszna krzywda dla dziecka. Ludziom odpierdala na punkcie dzieci. Traktują je jak maskotki, które mają ładnie wyglądać i być grzeczne. Dzieci są ograniczane z każdej strony przez swoich rodziców, ale głównie przez matki. Czasami szlag mnie trafia, jak widzę ludzi, którzy niszczą psychikę własnemu dziecku, wydając co chwilę rozkazy i żądając bezwzględnego ich wykonywania. Ludzie nie rozumieją dziecka. Odbierają świat z perspektywy dorosłego i oczekują, że dziecko się dostosuje, ale tak się nie da. To dorosły może schylić się do pozycji dziecka, ale w drugą stronę to nie zadziała. Czysta teoria. Nie urastamy, bo samica przypisze sobie wszystkie zasługi i jak myślisz, komu wszyscy uwierzą? "Przecież to matka zawsze wychowuje dzieci". Nigdy nie będzie żadnego uznania, oklasków ani nagród. Możesz żyły sobie wypruć, a i tak wszystko, co dobre, zostanie przypisane samicy. To, co złe, będzie przypisane Tobie. Jedynie dziecko może z czasem zacząć doceniać to, co dał mu ojciec. Obcy ludzie i samica nigdy tego nie docenią i nie zauważą. Nic nie robię w tym celu. Niektóre dzieci po prostu widzą, jak bawię się z córką. Czasami przykro jest po prostu patrzeć na te ich zazdrosne spojrzenia. Wielokrotnie było tak, że córka będąc ze mną mogła robić na placu zabaw znacznie więcej niż starsi od niej chłopcy, którzy byli z matkami. Z żalem patrzyli na moje dziecko. Oni mieli zakaz wchodzenia na niektóre huśtawki, a córka mogła
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.