Skocz do zawartości

Gruby Grubas

Troll
  • Postów

    28
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Gruby Grubas

  1. A ja nie rozumiem, po co przejmować się takimi tekstami. Każdy żyje jak chce, dokonuje własnych wyborów. Ktoś chce żyć sam, ktoś chce mieć rodzinę. Dajmy żyć i jednym, i drugim. Btw: takie kolorowanki służą odstresowaniu się, ostatnio sporo osób z nich korzysta celem odprężenia. Jeśli ona lubi to robić, to nie widzę w tym nic złego.
  2. @RedBull1973 - przykład z rakiem jest w zupełności nietrafiony. Czy osoby pokroju typka z filmiku są rakiem? Osobiście nie sądzę. Rak powoduje obszarowe zmiany chorobowe, które mają wpływ na funkcjonowanie całego organizmu. Jakoś ciężko mi sobie wyobrazić, żeby jakiś kraj czy naród upadł dlatego, że paru gości robi sobie makijaż albo lubi w dupę. Nie wiem, czy chodzi im o to, żeby reszta uznała to za normę. Jasne, zapewne istnieją ludzie, którzy do tego dążą, ale moim zdaniem bardziej chodzi o to, ażeby po prostu tych "odmieńców" traktować normalnie, jak każdego innego człowieka. Nie lepiej, nie gorzej, a tak samo, bez względu na preferencje seksualne, czy styl bycia (makijaż itp.). Osobiście uważam, że większość homo i innych chciałaby, aby społeczeństwo miało podejście zbliżone do mojego, tj. po prostu przechodzę sobie obok nich obojętnie, nie robię krzywdy, nie zachwycam się, traktuję jak normalnego, nieznanego mi człowieka. A czy gej musi dawać coś naturze lub społeczeństwu? A skąd wiesz, że nie daje? A czy my, hetero, dajemy coś więcej? Myślę, że na płaszczyźnie intelektualnej nie ma żadnej różnicy pomiędzy homo i hetero. Homo też potrafią być takimi pracownikami, naukowcami itp., jak hetero. W kwestii potomstwa: spójrz chociażby na to forum. Wielu chłopaków deklaruje się, że nie ma i nie zamierza mieć dzieci. Gej też ich nie będzie miał. Czyli w tej materii nie ma jakiejś dużej różnicy między nami. A poza tym, czy posiadanie dzieci jest czymś obowiązkowym? Trzeba mieć, bo społeczeństwo tego wymaga? Ja myślę, że nie. Jak ktoś chce i może, to proszę bardzo, a jak nie, to nie. Nikogo nie można przymuszać. Oni są pedziami, takie życie wybrali i ok, konsekwencją jest brak potomstwa. A dziecko wcale szczęścia dać nie musi, często jest wręcz przeciwnie - nie chcę w to zagadnienie się zagłębiać. Skoro jest to odrażające, to ja po prostu o tym nie myślę i tyle, nie zaglądam nikomu do łóżka, bo i po co? Odrażające mogą być też niektóre rodzaje seksu, jakie uprawiają pary hetero - jak coś mi nie odpowiada, to omijam to szerokim łukiem. I już. A czy ten gościu jakoś natarczywie oznajmiał światu o swojej orientacji? Ja myślę, że niekoniecznie, choć faktycznie coś wspomniał. Tak, jak myślę, że swoją seksualność należy trzymać dla siebie i nie krzyczeć o tym do każdego - niezależnie od orientacji. Nie lubię, kiedy homo drze mi w ryj, że jest pedziem, nie lubię, kiedy w przestrzeni publicznej hetero wydziera się, że lubi ruchać. Na co to komu do wiadomości? Jakie jest moje podejście do tego typu spraw i w ogóle do życia? Przede wszystkim nie szkodzić. Dopóki robię to, co mi odpowiada, a nie robię krzywdy innym, to wszystko jest ok. Jak kilku facetów zbiera się we własnym gronie w jakimś mieszkaniu i robią sobie orgię, to co mi do tego? Chuj im w dupę :>. Tę zasadę staram się stosować w każdej materii. Jak ktoś nic mi nie robi, to nie będę go atakował. Trzeba kierować się własnym rozumem, niezależnie od tego, co jest obecnie modne czy promowane. Ja wiem, że pedałem nie zostanę, nawet jeśli będzie to często pokazywane w mediach i ludzi będzie się wręcz do tego nakłaniać.
  3. @Assasyn, Kazika i Kultu fajnie posłuchać. Sam miałem tu wrzucić kilka kawałków. W sumie mogę to zrobić:
  4. Ok, w takim razie wydaje mi się, że ewentualnie pasowałby on do podpięcia do działu "Ogłoszenia", albo w temacie "Zapoznaj się - ułatwisz...".
  5. Proponuję umieszczenie gdzieś w dziale dot. regulaminu i zasad swego rodzaju słownika pojęć. W mojej ocenie byłby on bardzo przydatny w szczególności nowym użytkownikom, którzy jeszcze nie są "obcykani" na forum. O co chodzi konkretnie? W wątkach często pojawiają się nieznane niektórym użytkownikom skróty, wyrażenia itp., które są dla forum charakterystyczne i warto, a wręcz trzeba je znać, aby ze zrozumieniem czytać (niektóre) posty. Ja np. nie wiedziałem co to jest SMV, a to pojęcie często tu występuje. Chodzi o zgromadzenie takiej bazy, z którą świeżak mógłby się zapoznać. Myślę, że starsi forumowicze mogliby wskazać sporo takich pojęć. Mi w tej chwili przychodzi do głowy: SMV, PUA, MGTOW, OOBE (czy coś takiego), alfa, beta itp., karyna, diva, szwagier, wewnętrzne dziecko.
  6. Oooo, widzę, że wrzuciliście Panią Anię. Jak tak bardzo lubię ją oglądać, jest taka ładna. Czasami mówi też użyteczne rzeczy, które można wykorzystać do swoich niecnych celów. Sądzę, że warto oglądać różnego rodzaju babskie poradniki aby wiedzieć, co mniej więcej może babom siedzieć we łbie. A Pani Ania jest taaaaka piękna... Uwaga z mojej strony: chyba większość, jeśli nie wszyscy męscy użytkownicy forum uganiali/uganiają się za babami, a negowanie tego faktu jest tylko pro forma.
  7. Normalnie. To może dać pewne korzyści ekonomiczne. Może dać też straty. Chodzi o to, że raczej ciężko zaprzestać spożywania alkoholu i rząd to wie. A więc ludzie aż tak bardzo nie będą rezygnować. A jak nie będą rezygnować, to poniosą dodatkową opłatę, co da z kolei dodatkowe wpływy do budżetu. Rząd musi szukać dodatkowych źródeł dochodu ze względu na wydatki jakie ponosi (przede wszystkim 500 plus). Poszerza więc bazę podatkową oraz zwiększa stawki. Warto zauważyć, że w przypadku alkoholi prawdopodobny jest duży wzrost szarej strefy (bimber itp.), co może spowodować, że założone cele nie zostaną osiągnięte. Osobiście jestem bardzo ciekawy, jak rząd sfinansuje budżet w następnych latach - teraz było jeszcze trochę rezerw, całkowite zniszczenie OFE, środki ze sprzedaży częstotliwości LTE, bla bla bla i jakoś dali radę. Następne lata ciemno widzę. Coś czuję, że zadłużą oni Polskę bardziej niż to zrobiła Platforma.
  8. A mnie osobiście taki koleżka wcale nie przeszkadza. Zgadzam się też z tym, co mówi w drugim wrzuconym tu filmiku; co mnie obchodzi, że jakiś facet robi se makijaż? A niech se robi, co mi to przeszkadza? Ja nigdy bym sobie mejkapu nie zrobił i jakoś nieszczególnie pasuje mi on do faceta, ale jeśli ktoś ma na to ochotę, to czemu nie? On wcale nie mówi głupio - jak ludzie byliby z siebie w miarę zadowoleni, to po co by zwracali na niego uwagę i mu złorzeczyli? Gość rzeczywiście nie robi nikomu krzywdy, jak ktoś ma takie życzenie to go ogląda i ewentualnie stosuje się do jego porad. Jak mi nie odpowiada, to przechodzę obok niego obojętnie i tyle. Niech nadal robi z siebie pajaca. Coś Wam powiem: gdybym w jakiś sposób mu zazdrościł, to pewnie zacząłbym go atakować. Myślę, że inni działają podobnie. Możliwe jest też, że właśnie tacy chłopcy podobają się (niektórym) dziewczynom. Takie czasy. Może to z powodu pewnej odmienności? Nie byłbym szczególnie zaskoczony, gdyby kręcił się wokół niego wianuszek dziewcząt, choć nie wiem, czy chciałby z nimi nawiązać jakąś intymną relację. Możliwe, że to pedzio. Wiecie co? Jak dla mnie może być ich coraz więcej: więcej pedziów = więcej wolnych laseczek.
  9. @Długowłosyi @Mosze Red, a moglibyście coś bliżej? Chętnie bym tego gościa poczytał. Nie możecie po prostu podać linka do jego wpisów? Prosiłbym, jak nie na ogólnym, to PW. Dzięki.
  10. Ostatnio postanowiłem sprawdzić niejakiego Popka - ostatnio bardzo znana postać. Przesłuchałem jego kilka kawałków gdzie rapuje... O matko, jak można tego słuchać, jak to się stało, że ma on tylu fanów i jest tak popularny. No nie dałem rady. Ale poszukałem jeszcze chwilkę i znalazłem dwa zajebiste kawałki, które stworzył z Denisem. Oooo, zajebiste jak dla mnie, takie w stylu disco 80', dla mnie rewelka, chociaż teksty prześmiewcze.
  11. @Terteus, skąd takie dane? Wygląda, że tabelkę zrobiłeś sam. I co jest to SMV? Atrakcyjność?
  12. @WOLAND, mógłbyś dokładniej opisać jak zrobiłeś to z tą mamuśką? Nie chodzi mi o seks, ale o to jak zagadałeś, jak zareagowała i takie szczegóły jak działałeś. Też bym tak chciał.
  13. Ja uważam, że o dziewczynach poniżej 18 lat to nawet nie powinniście myśleć. To są jeszcze dzieci. Nawet te powyżej 18 rż. nie są dojrzałe i zazwyczaj to tylko głupie podlotki. Przypuszczam, że niektórym chodzi o to, że niby łatwiej taką wyrwać małym nakładem sił. Poniżej 18 lat nawet nie powinniście tykać, takie moje zdanie. Mam siostrę w wieku 17 lat. Jak bym się dowiedział, że w taki czy inny sposób startuje do niej facet w wieku 25-30 lat lub starszy (bo takie widzę tu rozkminy), to bym gościa od razu zapierdolił, bez żadnego gadania.
  14. Mnie wkurwia, że jestem po dwóch dobrych kierunkach w najlepszych polskich uczelniach, a też zarabiałem jakieś 2,5 do ręki. Jak teraz znajdę pracę, to pewnie też w tych okolicach będzie. Wiem, że jeszcze jestem młody, niedoświadczony, bla bla bla, ale kurwa taki grosz w warszawce zarabiać to przypał. Jak spędzasz 3-4 godziny na kompie, to wierz mi, wcale nie jest źle. Ja chciałbym do takiego czasu ograniczyć. Nie chcę być złośliwy, ale nawiązując do Twojego problemu: - przecinki stawiasz tuż po wyrazie, a dopiero później spację, - kropkę stawiasz po wyrazie i dajesz po niej spację. A tak to widzę, że post napisałeś całkiem składnie.
  15. Pytanie do osób, które boks trenowały i miały z tym coś wspólnego: czy warto zacząć ćwiczyć boks samemu, we własnym zakresie, bez żadnego trenera? Trochę w taki sposób jak to zrobił Marek, czyli kupił worek i zaczął naparzać. Chodzi mi o to, że jak zacznę sam, to mogę nauczyć się nieprawidłowych nawyków, złej techniki itp. i później może być ciężko skorygować. Z drugiej strony jednak łatwiejsze jest zorganizowanie sobie samemu worka i rękawic - w najbliższym czasie na pewno nie będę mógł zapisać się na normalne treningi. Jak myślicie: lepiej w ogóle nie zaczynać, czy zacząć samemu i narazić się na błędy?
  16. @Endeg, a czy żeby robić w Makro i Selgrosie nie trzeba mieć działalności gospodarczej (czy też raczej nadanego VAT)? Bo kiedyś tak wszedłem z ulicy i coś mi tak powiedzieli. Czy "zwykły" człowiek może tam kupować?
  17. @Geralt, nie ukrywam, kiedy tu przychodziłem, to za swój główny problem uznawałem (uznaję) otyłość - stąd nazwa. Poza tym pod tym nikiem pisałem też czasem na innych forach. Obrazki wiem jak pozmieniać, ale nazwy użytkownika nie. Trzeba napisać do administracji, orientujesz się? Aha, cytat wziąłem z piosenki, to w ogóle nie było powiązane z otyłością - tłuszcz w cytacie to czysty przypadek.
  18. Nie byłem pewien, gdzie wrzucić ten temat, ale dotyczy on dwóch zasobów: pieniędzy i czasu, więc "Ekonomia" może być odpowiednim działem. W jaki sposób oszczędzacie pieniądze? Nie chodzi mi tutaj o jakieś lokaty itp., ale o o, jak w mądry i przemyślany sposób wydawać kasę w możliwie efektywny sposób oraz gdzie ewentualnie ciąć wydatki, aby jakość życia nie pogorszyła się zbytnio. Jakie zdrowe nawyki w wydawaniu pieniędzy warto w sobie wyrobić? I podobnie w odniesieniu do czasu: jak usprawniacie swoje życie pod tym względem? Mogą być to nawet najprostsze sposoby. Zacznę od moich sposobów: z racji swojego apetytu kupuje dużo jadła i w tej materii będę miał coś do powiedzenia. 1. Jedzenie do pracy/na uczelnię Zdarzał mi się często, że nie robiłem sobie nic do jedzenia przed pójściem do pracy. Musiałem wtedy na szybko kupować jakieś bułki czy inne pierdoły, a na obiad iść do baru czy stołówki. Płaciłem kasę za niezbyt smaczne i tuczące buły (gdzieś koło dychy) i za obiad (jakieś 20 zeta). Po wyjściu z zajęć/pracy też musiałem wydać z piątaka albo więcej. Wychodziło mi więc jakieś 30-35 zł dziennie na żarcie na mieście. Dla mnie to bardzo dużo. Postanowiłem przygotowywać sobie posiłki w domu i zabierać je w plastikowych pojemnikach. Wiem, nic odkrywczego, ale wierzcie mi - już po pierwszym miesiącu efekty były oszałamiające: kilka stówek zostało w kieszeni. Była to też duża oszczędność czasu. W sobotę i ewentualnie w niedzielę przyrządzałem sobie jedzenie na cały najbliższy tydzień. Wszystko porcjowałem i zamrażałem lub chowałem w lodówce. Każdego dnia wyjmowałem swój zestaw na cały dzień i nie musiałem się niczym martwić - mogłem wszystko odgrzać w mikrofali, albo jeść na zimno. To było też całkiem smaczne. Robiłem sobie jakieś zupy, kanapki i kurczaka (głównie po chińsku z ryżem). To może też dodatkowo być całkiem niezły sposób na utrzymanie diety, bo wszystko jest juz wydzielone i przede wszystkim gotowe. Taka domowa wersja diety pudełkowej. Ja bardzo polecam. 2. Robienie zakupów spożywczych Tutaj troszkę pod kontem poprzedniego punktu - ja starałem się zawsze robić większe zakupy. To oszczędzało czas, a myślę też, że i pieniądze. Kupowałem sobie jadło i sporą część po prostu zamarzałem lub trzymałem w szafce. Najlepszy przykład to wędlina i mięcho: prosiłem panią w sklepie żeby zapakowała mi np. 1 kg szynki, ale w pięciu torebeczkach po 20 dag. Jedną lub dwie torebeczki chowałem do lodówki, a pozostałe do zamrażarki - wędlinę kupowałem tylko raz w tygodniu, a w dodatku jadłem tylko to, co przypadało na dany dzień. Podobnie z kiełbasą: 2-3 laski do lodówki, reszta do zamrażarki. 3. Telefon Jeśli ktoś nie musi dużo dzwonić, a ma telefon na kartę, to lepiej jest doładować raz na 3 miechy za 50 zeta niż co miesiąc za 30zł. Wychodzi taniej i nie marnuje się kasa na koncie. 4. Buty i ewentualnie ciuchy Warto iść do sklepu żeby poprzymierzać, ale kupić najlepiej w necie, bo zazwyczaj taniej. 5. Wydatki okresowe: siłka i bilet na komunikację miejską Jeśli ktoś wie, że będzie na bank chodził na siłkę, to warto kupować np. roczny karnet. Wychodzi dużo taniej, a bardzo często pozwalają na rozłożenie płatności na raty (ja np. kiedyś zamiast 1300/rok zapłaciłem 900 - co trzy miesiące 300 zeta). Podobnie z biletem miesięcznym - ja w Wawie biorę od razu na 3 mce i parę dyszek zostaje w kieszeni. Wiem, że te porady są banalne, ale to działa dość dobrze. Ze swojej strony polecam też zrobić sobie tabelkę w excelu, żeby widzieć co i na ile się wydaje - pozwala to wyeliminować niepotrzebne wydatki. Ja stosowałem taki układ tabelek: data - przedmiot - cena jedn. - ile sztuk - koszt (cena*sztuki) - kategoria - priorytet - uwagi 1 sty chleb 2 zł 2 4 zł żywność 5 2 sty czipsy 3 zł 1 3 zł żywność 1 byłeś głodny w sklepie, niepotrzebne Ustaliłem kilka kategorii, np. żywność, leki, chemia, nauka, żeby wiedzieć w przybliżeniu na co idzie kasa. Priorytet od 1 do 5; 1 - coś niepotrzebnego, zbędny wydatek, 5 - wydatek podstawowy. U mnie działa to dobrze, trzymam paragony i wbijam do kompa. Warto prowadzić takie zapiski przez miesiąc dwa, aby wyeliminować niepotrzebne zakupy. Wiem, że to może być troszkę pracochłonne, ale warto. A Wy macie jakieś pomysły? @Gruby Grubaspołączyłem z już istniejącym tematem. Następnym razem skorzystaj z wyszukiwarki. Q
  19. Cześć, z niektórymi radami się zgodzę i postaram się wprowadzić w życie. @seba33, na pewno nie dam rady jechać na 800 kcal. Może co najwyżej ze dwa dni, ale później wpierdalałbym jak oszalały. Od dietetyka dostałem dietę 1500-1600 kcal i to też było słabe - bywało, że ciągnąłem na tym cały dzień, ale na wieczór sobie odbijałem. Też z autopsji - wiem, że nie dam rady przy tak małej ilości jedzenia. Swoją drogą - gratulacje z powodu utraconej wagi. Mi osobiście bardzo ciężko jest w to uwierzyć: 40 kg trudno byłoby zrzucić w rok. @Aumakua: jak najbardziej, mój problem jest odwracalny, kiedyś w pewnej mierze go zwalczyłem. Prawdą jest, że znam większość porad i mechanizmów, ale co z tego - tu działają emocje, a nie rozum, czego bardzo żałuję. Jest tak, jak Ty mówiłeś o sobie w którejś z ostatnich audycji: wiesz, że batoniki są dla Ciebie niezdrowe i psują zdrowie, ale je zjadasz, bo chcesz zagłuszyć emocje. U mnie jest podobnie - obżeram się do oporu, bo lubię i też chcę zagłuszyć emocje i choć przez chwilę poczuć zadowolenie, radość, właśnie po żarciu. Ferrisa znam, właściwie z Twoich materiałów - przeczytałem tę najważniejszą część jego książki, próbowałem jakoś wprowadzić w życie, ale niewiele z tego wyszło. Próbowałem też jakieś niskowęglowodanowe diety, ale bez chleba nie wyrabiam za bardzo. @Drakonma według mnie sporo racji - ja żarłbym coś lepszego jakościowo, to bez wątpienia byłyby efekty, faktem jest, że teraz często zjadam śmieci. Na pewno warto zrobić sobie taki dzienniczek jedzeniowy, żeby mieć na papierze wszystkie swoje grzechy i w ogóle wszystko co się zjadło. To zrobię nawet jeśli nie będę stosował diety. Ze stronek też skorzystam. Dużo ciężej będzie ze zmianą obecnego nawyku, który wyrabiałem przez znaczną część swojego życia; chodzi tu o obżeranie się dla polepszenia humoru. Nie będę ukrywał, ja to lubię. Fajnie jest się nawpierdalać i przez moment odczuwać zadowolenie. Ja tak walczę ze stresem, a sporo go w moim życiu. To trochę jak z alkoholizmem albo fajurką - obżeranie widzę tu jako uzależnienie. I jeszcze coś. Wiem, że chcecie mnie wspomóc poprzez dawanie rad i w ogóle wypowiedzi tutaj. Traktuję to jako porady, z których wybiorę dla siebie to, co będzie mi odpowiadało. Nie przejąłem się w ogóle wpisami, które zawierały jakieś niemiłe fragmenty - to już mnie nie rusza, jestem uodporniony i było to raczej dla mnie śmieszne aniżeli dokuczliwe. Poza tym wiem, że to taki sposób na zmotywowanie mnie. Nie wiem, czy będę teraz wprowadzał jakąś dietę. Teraz pewnie nie. Jak najbardziej, chcę iść na łatwiznę i dać się pociąć. Wydaje się, że mam teraz realną szansę, żeby załapać się na taki zabieg. Chciałbym, aby udało mi się to załatwić. Mam już dość męczenia się i życia z otyłością. Jeśli lekarze zakwalifikują mnie na zabieg, to pójdę bez mrugnięcia okiem. Wiem, że dieta i ćwiczenia to dużo trudu i wyrzeczenia, a mi już nie chce się czekać na efekty. Wiem, że to co tu pisze nie wszystkim będzie odpowiadać, ale jestem szczery z Wami i ze sobą.
  20. Byłem dziś u lekarza, tak właściwie bez zamiaru rozmowy o otyłości, ale w końcu doszło i do tego. Nie wiem, jak mam na to wszystko zareagować. Mam (jeszcze) stosunkowo dobre wyniki badań (cholesterol, tarczyca itp). Ale dowiedziałem się, że organizm zaczyna się już sypać; za jakieś 20 lat będę kaleką lub trupem. Zacznie szwankować serce i stawy, pojawi się cukrzyca. Nie jest też tak, że to tylko i wyłącznie ja zawiniłem. Przyjmuję leki, które mogą powodować wzrost apetytu i nadwagę. Czyli nie jestem do końca winny. Marne to jednak pocieszenie. A teraz najważniejsze: lekarz zaproponował leczenie operacyjne, czyli właśnie operację. Kurwa, kiedyś myślałem, że takie rzeczy to tylko w filmach albo u jakiś całkowicie obcych ludzi. Nawet tutaj gdy pisałem wcześniej o operacji, o traktowałem to trochę po macoszemu, jako taką ostateczność, która jednak nigdy nie nastąpi, a tutaj proszę: lekarz sam z siebie zaczyna rozmawiać o otyłości i wychodzi z taką propozycją. Aż ciężko mi w to uwierzyć: owszem, miałem zamiar zapytać o to tak z własnej ciekawości, ale nawet nie przypuszczałem, że operacja może mieć naprawdę zastosowanie dla mnie. Dostałem jakieś tam papiery i namiary do szpitala zajmującego się tego typu przypadkami. Teraz nie mam za bardzo czasu, ale w przyszłym tygodniu będę musiał podzwonić i popytać, jak to wszystko wygląda. Kurwa, tak naprawdę nie wierzyłem, że będą mnie ciąć. Ja pierdolę, co się dzieje?
  21. Dzień dobry Państwu, troszkę tych odpowiedzi się nazbierało. Ciężko będzie odpowiedzieć mi na wszystkie. Będę więc pisał ciągiem już bez cytowania poszczególnych użytkowników, ok? Pytania/uwagi często się powtarzają. Poruszę kwestie, które w mojej ocenie jakoś mocno mnie dotyczą. Najważniejsze: na pewno nie zrezygnuję z psychologa i psychiatry. Oni bardzo mi pomogli - gdyby nie leki w takiej najgorzej fazie mojej choroby, to nie wiem, czy bym tu teraz pisał. Leków nie chcę odstawiać - niekoniecznie pomagają w sprawie otyłości, jednak dla mojej psychy to coś dobrego: jest chujowo, ale stabilnie. Kiedyś było bardzo chujowo i bardzo niestabilnie. Psycholog też bardzo mi pomógł - jako taka samoocena i pewność siebie poszła w górę. W dużej mierze przestałem myśleć o sobie jak o śmieciu. Jeśli ktoś ma poważne problemy, to ze swojej strony bardzo polecam psychiatrę i leki, a jak macie możliwość, to także psychologa. Dieta: owszem, w tej chwili żadnej nie przestrzegam, próbuję (z mizernymi skutkami) ograniczyć jedzenie. Gdy byłem u dietetyka, dała mi dietę jakieś 1500 kalorii. Tyle to ja wpierdalam na raz. Nie dałbym rady jej przestrzegać. Wiecie o co tu chodzi? Tak naprawdę wcale nie potrzebowałbym jakiejś specjalistycznej diety, wystarczyłoby mniej żreć. Wszystko siedzi jednak w głowie - nie radzę sobie z emocjami, psycholog też mi o tym powiedział. Ja tak naprawdę na zdrowy rozum wiem co robię źle i czego mi brakuje. No i co z tego, skoro tego nie przestrzegam? Nie daję rady. Bardzo często zjadam emocje i stres. Faktycznie: ja lubię żreć. Wtedy choć przez chwilę jestem zadowolony, bo na co dzień moje życie wygląda nieciekawie. Ja lubię się nawpierdalać, tak jak alkoholik nachlać. Najlepiej do upadłego. Ćwiczenia: na siłkę chodzę już ładnych parę lat. Nie osiągnąłem jednak takich efektów, jakie byłyby zadowalające na tak długi czas. Nigdy nie przyłożyłem się w 100% i robiłem częste przerwy. Coś tam mięsiwa jednak jest - dietetyk powiedziała, że powinienem ważyć 90 kilka kg. Na siłce robię najpierw 20-30 minut aerobów (orbitrek), a później ćwiczenia siłowe, na poszczególne partie. Gdybym chodził regularnie, to aeroby na pewno przynosiłyby lepsze rezultaty. Problemem jest oczywiście brak konsekwencji w działaniu. @Om nom nom, mógłbyś podesłać jakieś namiary na tego gościa? Chodzi mi tu o numer magazynu, w którym wystąpił, albo jakieś inne dane, chętnie bym zobaczył. Oczywiście może być na priwie, jeśli nie chcesz, aby inni widzieli. Ja obiecuję, że jeśli nie chcesz, to nie powiem nikomu kto to. @DeMasta, skąd wziąłeś te wyliczenia nt. ilości spalanych kalorii podczas danej aktywności? O diecie paleo czytałem. Lubię mięcho, może coś by z tego było. Ale lubię też bardzo węglowodany. Alkoholu nie piję w ogóle. Słodyczy też jakoś tak bardzo nie pożeram - chodzę do biedry i prawie nigdy nic słodkiego nie biorę. Fast foodów też jakoś nie szczególnie - drogie jak cholera. Tylko kebsy mógłbym żreć codziennie - biorę dwa na tydzień lub dwa. Ja jem rzeczy tłuste i z węglowodanami, takie "typowe" jakie się je w domu, np. kiełbachę, parówy, makaron itp. Ciężko jest mi jeść 5-6 posiłków dziennie - zdecydowanie wolę 2-3, ale wtedy opycham się na maksa. Wiem, że to niezdrowe. Znam potreningu.pl, ale jakoś nigdy mocno się na tym nie skupiałem - obliczałem sobie zapotrzebowanie kaloryczne itd., ale nic z tym nie robiłem. Faktycznie, chyba warto zacząć liczyć kalorie. Ha, no właśnie największy problem to wyrobić w sobie ten pozytywny nawyk i w ogóle zacząć, to jedna z moich największych bolączek. Robiłem sobie badania TSH, FT3, FT4 (czyli tych tarczycowych) i wszystko mieści się w normie. Troszkę cholesterol przekroczony. To chroniczne zmęczenie i niechęć do działania to pewnie z powodu otyłości - hormony troszkę szaleją od tłuszczu itd. Będę musiał o tym napisać. Ale tak ogólnie to jest chujowo, nie chce mi się za bardzo żyć, no ale muszę. Nie mam myśli samobójczych, ale widzę, że męczę się w życiu. Polubić siebie: tego nie potrafię, psycholog też o tym mówi. Nie przepadam za sobą, chociaż i tak jest dużo lepiej niż rok, dwa lata temu, kiedy się po prostu nienawidziłem. Rzeczywiście, dziewczyna może być motywacją i to skuteczną - w moim przypadku była. Ale nic więcej nie było i później bardzo cierpiałem. Kurczę, pamiętam, jak kiedyś pisałem o tym na forum (babskim!). Może i tu kiedyś to opiszę/wrzucę linka. O occie jabłkowym słyszałem, sporo osób go poleca - butelka leży w szafce. Oczywiście nie chce mi się tego rozrabiać - chyba jestem leniwy. @seba33, a ile teraz ważysz? Rozumiem, że udało Ci się schudnąć? Mógłbyś to bliżej opisać? O czym myślę? Mam do zrzucenia bardzo dużo i chcę to zrobić jak najszybciej; przez lata niewiele z tego wychodziło i czuję, że z powodu otyłości moje życie jest do dupy, a przynajmniej w dużej mierze przez nią. To już nie jest 5-10 kilo, które można w miarę łatwo zrzucić: 40 kg to ważą niektórzy ludzie. Bo właśnie to 40 kg chciałbym zgubić. W tej chwili bardzo poważnie zacząłem myśleć o operacyjnym leczeniu otyłości, czyli wycięciu części żołądka lub założeniu opaski żołądkowej: - opaska: http://www.opaskazoladkowa.pl/?gclid=Cj0KEQjw0rm-BRCn85bm8uS-zK0BEiQAHo4vrGlUO9-vFS2vObkzlhelHq50D4Nv33vuUBEQW6Zt6pAaAsAG8P8HAQ - balon: http://wellmed.pl/zabiegi/chirurgiczne-leczenie-otylosci-bariatria/endoskopowe-zalozenie-balona-zoladkowego/ - wycięcie części żołądka: http://www.poradnikzdrowie.pl/diety/otylosc/rekawowa-mankietowa-resekcja-zoladka-wady-zalety-wideo-z-operacji_41311.html Gdzieś czytałem, że aby móc skorzystać z takiego zabiegu (opaska) na NFZ, to trzeba przekroczyć BMI 40 - ja się już załapałem. Chcę iść do jakiegoś lekarza i zapytać, jak to wygląda, gdzie takie coś zrobić i czy rzeczywiście jest refundowane. Myślę, że miałbym szansę z tego skorzystać, bo jestem młody i już mam ogromną nadwagę. Sądzę, że wiek działa tu na moją korzyść. Pierdolę, jak to ma mi pomóc, to ja z chęcią dam się pociąć. Kurczę, z forum zacząłem korzystać całkiem niedawno, a już widzę, że to spoko miejsce dla takiego faceta jak ja - wyraźnie widzę wsparcie i chęć pomocy ze strony innych użytkowników. Myślę, że będzie to znakomite miejsce, aby rozwiązać choć część swoich problemów. Nie wiem, czy wcześniej istniało w sieci miejsce takie jak to. Chyba zostanę tu na dłużej. Dzięki wszystkim za odpowiedzi! Edit: Aha, zapomniałem napisać, czym się zajmuję. Chwilowo nie pracuję - robiłem w branży finansowo-prawnej. Studiuję też dwa kierunki, niedługo powinienem zakończyć. Zajmuje mi to wszystko sporo czasu, szczególnie jeśli po pracy muszę chodzić na zajęcia. Nie ukrywam - jest to strasznie męczące. Z tego też powodu nie zawsze miałem czas i siłę na siłownie. Ogólnie rzecz ujmując, mój tryb życia jest mocno siedzący. Nie mam żadnych pasji czy hobby - czas wolny marnuje siedząc przed kompem i śpiąc. Dużo śpiąc i dużo siedząc - to już chyba uzależnienie. Czasem jak najdzie mnie ochota, to coś poczytam, także w necie. Taki zwykły nołjajf ze mnie. Siedzę w domu i nigdzie nie wychodzę. Tutaj uskarżam się raczej na otyłość, a nie na samotność.
  22. A ja bardzo lubię lata osiemdziesiąte, zarówno w muzyce polskiej, jak i zagranicznej. Tych kawałków słucham już od lat - w ogóle mi się nie nudzą: A ostatnio w ucho wpadli mi Bracia Figo Fagot i nie mogę przestać słuchać tego:
  23. Od razu przejdę do konkretów: mam 25 lat, 178-180 cm wzrostu i ważę obecnie 135 kg. Nie sądzę aby ktokolwiek na forum pod względem otyłości mógł się równać ze mną; zresztą pewnie w ogóle takich osób istnieje niewiele. Napiszę krótko: jest przejebane. To obecnie mój największy problem i niewiele jest rzeczy, które tak bardzo by mnie wkurwiały oraz przede wszystkim - nie dawały żyć. Zawsze byłem takim grubaskiem, już od najmłodszych lat. Wyglądałem jednak jak człowiek, miałem co prawda nadwagę, ale wszystko mieściło się w granicach przyzwoitości. Kiedyś udało mi się nawet zrzucić 20 kg na jakieś 2-3 lata. W ciągu ostatnich dwóch lat jednak przeholowałem. Gdzieś w ciągu roku przytyłem jakieś 40 kg i od tego czasu ważę właśnie 135 kg. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak ciężko jest żyć będąc tak grubym. Samopoczucie mam fatalne - zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym, otyłość odbiera całkowicie chęć do życia. Z powodu depresji, nerwicy i stanów lękowych (to wszystko w pewnej mierze spowodowane zapewne otyłością) od dwóch lat chodzę do psychologa i psychiatry, przyjmuję leki. Miały one nieco pomóc w zrzuceniu wagi, ale taki chuj - wpierdalam jak zwierz. Najpierw skupię się na fizycznych aspektach otyłości. Mam tu na myśli oczywiście problemy, jakie mi w związku z nią towarzyszą: ciężko jest się ruszać: masa sadła najzwyczajniej w świecie ogranicza zakres ruchów, a poza tym negatywnie wpływa na kondycję; nie jestem w stanie biegać, ciężko jest mi założyć skarpetki i buty, na stojąco nie dałbym rady, ciągle się pocę, wystarczy że przejdę kilka metrów albo jest choć troszkę cieplej w pomieszczeniu. Nawet nie wspominam co się dzieje w czasie upałów - na wet z sauny byście nie wyszli tak mokrzy, ostatnio zdarzyło mi się zasłabnąć: możliwe, że to też cukier, ale jestem wręcz przerażony, bo miałem trzy zejścia. Nie straciłem przytomności, ale było mi strasznie wstyd, nie mogę kupić sobie żadnego ubrania: teraz będę szukał pracy i na rozmowę kwalifikacyjną trzeba będzie iść w garniturze, a ja się w mój za nic nie wcisnę, musiałbym schudnąć przynajmniej 10 kg. Normalnych ubrań do chodzenia też nie mam za bardzo, chodzę jak dziad, strasznie sapię i chrapię, to bez wątpienia z powodu otyłości, na nic nie mam siły, ciężko mi się podnieść z łóżka, nie jestem w stanie nic zrobić (w tej sprawie założę chyba oddzielny temat). A teraz troszkę o konsekwencjach na mojej psychice: sądzę, że w pewnej mierze otyłość przyczyniła się do powstania depresji, rodzice i rodzeństwo się mnie wstydzi, ja sam czasami wstydzę się siebie samego, jestem wykluczony społecznie (to nie do końca problem), boję się poszukać nowej pracy i iść tam będąc tak grubym - ciekawe zresztą, czy przyjmą gdzieś takiego grubasa, nie potrafię podjąć praktycznie żadnej aktywności, oczywiście poza wpierdalaniem i siedzeniem przed kompem. Dobra, i tak tego wszystkiego jest w chuj i jeszcze więcej... O dziewczynie (chociażby takiej do ruchania) nawet nie wspominam - nigdy żadnej nie miałem. Społecznie jestem zmarginalizowany, ale już się przyzwyczaiłem i miewa to czasem pozytywne strony. Najgorsze jest jednak to, że jestem już prawie jak kaleka, jakaś osoba niepełnosprawna, a przecież jestem młody. Kurwa, co ja z siebie zrobiłem? Chodzę czasami na siłownię (zbyt mało regularnie), nie przestrzegam jedna żadne diety. Byłem u dietetyka, mam jakąś tam dietę, ale co z tego, jak jej nie przestrzegam. Poruszam bez przerwy kwestię otyłości na wizytach u psychologa i psychiatry - na razie niewiele to dało. Teraz spróbuje tutaj, może ktoś w jakiś sposób będzie w stanie mi pomóc. A ktoś z Was zmagał się kiedyś z otyłością lub był świadkiem takich zmagań? Może komuś się udało? No to na razie tyle, możliwe, że chciałem się troszkę wyżalić.
  24. Marek, w audycji "Nigdy nie zgadzaj się na poniżenie" mówiłeś, że podasz link do tej stronki. Mógłbyś? Dzięki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.