Skocz do zawartości

SpecimenSix

Użytkownik
  • Postów

    204
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez SpecimenSix

  1. Kiedyś, za dzieciaka nałogowo wpieprzałem słodycze. Dzień w dzień rodzice, babcie wciskały mi batoniki, w uj owoców, czekoladki, wafelki, chipsy i inny syf. A dzieciak jadł. Z czasem, gdy stałem się całkiem nieźle wysportowany, zszedłem znacznie z wagi, ochota na słodycze minęła sama. Nie wiem jak, ale udało mi się zrobić to o czym przeczytałem w "Stosunkowo dobry". Że na widok słodyczy czuję niechęć, a na widok orzechów, czy warzyw- pozytywne emocje. Widocznie uświadomiłem sobie, że dużo kosztowała mnie ta fizyczna przemiana i powrót do starego nawyku nie wchodzi w grę. Są jednak sytuacje, w których cukier (albo ogólnie węglowodany, powinno się zjeść w większej ilości. Mianowicie ostatnio zrobiłem eksperyment i przed wyjazdem na rower przyjąłem bardzo dużo kalorii z tłuszczy i białka (głównie orzechy, tłuste ryby i ziarna słonecznika). Po przejechaniu 50 km zajechałem do sklepu, kupiłem 3 snickersy i zjadłem je niczym zawodnik w jedzeniu hamburgerów czy innego syfu na czas. Po prostu nie miałem siły jechać pomimo że wcześniej zjadłem dużo tłuszczyku. Co innego np. gdy pójdę na godzinny trening siłowy, albo robię tabatę. Wtedy mogę nawet na czczo trenować, a przez cały dzień nie zjem nawet 100 gram węgli. Tak więc w niektórych aktywnościach węgle/cukier się przydają gorzej tylko jak je się to tylko po to aby poprawić sobie nastrój.. @Brat Jan moim zdaniem erytrol będzie lepszy. Ma jeszcze mniej kalorii, a w sklepie widziałem, że jest tańszy od ksylitolu.
  2. Ostatnio jedna dziewczyna sama do mnie napisała, ogólnie w dużym skrócie stwierdziła że "rozmowa się nie klei", bo musi mnie ciągle zagadywać. Napisałem jej, że skoro do mnie pierwsza napisała, to już zwykła kultura wymaga tego aby do mnie pisała. Więcej wiadomości nie otrzymałem. Nawet jak sama do Ciebie pierwsza napisze, to i tak oczekuje, że Ty przejmiesz inicjatywę i będziesz ją zabawiał i adorował. Ona tylko zwraca w ten sposób na siebie uwagę. Przy okazji takie pytanie. Czy warto utrzymywać kontakt z dziewczyną, która dała mi numer telefonu po 10 minutach pisania, ale mieszka daleko ode mnie? W dodatku szansa, że się z nią spotkam jest niewielka.
  3. Problem w takich sytuacjach jest taki, że za dużo się myśli, a to myślenie blokuje działanie. "Co oni sobie o mnie pomyślą", "jak się zacznę jąkać, to mnie wezmą za debila" itp. Wyłącz myślenie i po prostu gadaj. Cholernie trudne, ale da się, z tym że niekoniecznie w każdej sytuacji i w każdym momencie.
  4. Potwierdzam, wszystkie młode z pracy mnie nie lubią
  5. @PewnySiebie jego żona jest po prostu mało atrakcyjna, a on dobrze zarabia i ma bardzo dobre, męskie wzorce. Jest wpatrzona w niego jak w obrazek. A co do manipulacji, nawet jak się daje, to przychodzi to z wielkim trudem, bo nieraz siedzi wkurzona (pracuje z nią), że nie chce zrobić po jej myśli.
  6. Z tego co zaobserwowałem to da się być w związku małżeńskim i nie dać się zniewolić, ale to są wyjątkowe przypadki. Jak na razie znam tylko jeden..
  7. U mnie wczoraj w pracy w trakcie przerwy panie z wielką satysfakcją opowiadały o jakiejś babce, która to ograbiła swojego męża z połowy gospodarstwa. Motyw był taki że musiała na tym gospodarstwie zapieprzać, a sam facet był podobno władczy i dominujący. Ja z racji tego, że nie interesuje mnie plotkowanie a szczególnie o ludziach których kompletnie nie znam kompletnie olałem temat i zająłem się tym co lubię najbardziej czyli jedzeniem no ale mimowolnie słuchałem. W pewnym momencie jak już prawie wszystkie moje koleżanki wróciły do pracy, jedna z nich, która została co by pozmywać naczynia, mówi do mnie tak: "Słyszysz, nie próbuj być samcem alfa, noś swoją panią na rękach, staraj się, a ona na pewno to doceni". Jeszcze rok temu bym przytaknął. Ale nie po tym co przeczytałem, posłuchałem i zaobserwowałem przez ostatni rok, odkąd tu trafiłem. Ostatecznie skończyło się na tym, że pani przytaknęła na moje argumenty. Że taki facet jest nieatrakcyjny, że kobita jest przy takim gościu nieszczęśliwa itp. Nie powiedziała tego wprost, ale dała mi do zrozumienia swoim tonem i gestykulacją, że małżeństwo wcale nie jest takie dobre, super i niekoniecznie daje szczęście. Ale to było wtedy kiedy rozmawialiśmy w 4 oczy. W sytuacji społecznej kiedy patrzyło na nas dużo osób wszystkie babki mówią zupełnie co innego na te tematy. @marios27, chodzi o to o czym @Stulejman Wspaniały pisał w książkach i mówił w audycjach. O programowanie ludzi na związek i dopasowanie się kobiet do społeczności w której żyją. No i dochodzi jeszcze kwestia zazdrości, "on ma lepiej niż ja, to spróbuję go na to namówić, żeby się zrównał do mnie". Oczywiście mężczyzn też do dotyczy. Ilekroć ktoś zapyta mnie kiedy się żenię, dlaczego nie biorę ślubu, dlaczego nie mam dziewczyny to zadaję im jedno proste i krótkie pytanie. Po co? Nigdy nie potrafią w pełni i z przekonaniem odpowiedzieć na to pytanie.
  8. Może ten podpunkt jest nieco źle sformułowany. Oczywiście mam na myśli zwiększenie pewności siebie, co spowoduje że strach zniknie, albo zostanie zdegradowany do strachu przed rozcięciem wargi lub innymi obrażeniami.
  9. Ja się często spotykam z różnymi docinkami i przechwalaniem się "ile to ja nie mam", "ile to mój syn panienek nie przerobił", "czego to ja do domu nie kupiłam" itp. I to z taką satysfakcją w głosie, że ona ma, a ktoś inny nie Kiedyś mnie to wkurzało, ale teraz mi szkoda tych ludzi, bo wiem, że tak naprawdę są bardzo nieszczęśliwi i muszą sobie jakoś poprawić nastrój.
  10. Cześć, chciałem przysiąc przed samym sobą i Wami takie oto rzeczy: - zero porno i walenia gruchy, na razie przez miesiąc - praca nad samooceną - wypieranie z siebie negatywnych emocji - zejście z 86 do 79 cm w pasie - ogarnięcie sobie "pierwszego razu" (prawdopodobnie z prostytutką) - zwiększenie pewności siebie w kontaktach z kobietami i autorytetami - wyleczenie się ze strachu przed sparingiem z gościem większym/bardziej doświadczonym ode mnie Przysięga wchodzi w życie od dziś. Życzcie mi powodzenia
  11. Ja też mam podobne problemy ze snem. O 5 już bym mógł wstać, często zdarza się, że obudzę się w nocy i się wiercę. Mi pomaga zjedzenie węglowodanów przed snem, ciepły prysznic, filtr niebieskiego światła w kompie no i czysty umysł. Do tego co jakiś tydzień-dwa mam napady nocnej "chcicy", na którą praktycznie nic nie pomaga (walić nie zamierzam :D).
  12. Czyli standardowo, niby płacę składki, ale i tak na odpierdol..
  13. Cześć wszystkim Mam do Was pytanie. Czy jest możliwość załatwienia sobie plomb na zęby na NFZ, a jeśli tak to jak to zrobić?
  14. U mnie dzisiaj w robocie nie dało się uniknąć dawania kwiatków. Wszyscy faceci to pantoflarze, a że firma mała, w małym mieście to nie chciałem się wychylać. Ale opiszę Wam, co mnie spotkało. Szczerze mówiąc nawet mnie to nie zszokowało, po tym co tutaj się naczytałem 1. Żadna kobieta z mojego najbliższego otoczenia nawet się ze mną nie pożegnała przy wychodzeniu z pracy. Akurat byłem w kuchni (ja druga zmiana), one przyszły, przebrały się i sobie poszły 2. Jedna babka która idzie na emeryturę od kwietnia po wyjściu z pracy zadzwoniła do mnie, że widziała właśnie pracownicę, która przyszła do nas z innego oddziału firmy. I żebym wziął jej kwiatek (tej co dzwoni) i dał tej co przyszła. Bo ona i tak go nie będzie brała do domu. Prawie ją opierdoliłem. Zadzwonić do kogoś, kto dał prezent i powiedzieć, żeby dać komuś innemu bo jej niepotrzebny. Oczywiście tego nie zrobiłem, a jutro jak coś powie na ten temat, to nie wytrzymam. Marek pisał w swoich książkach żeby szanować i kochać kobiety, ale po takich akcjach nie mogę, no po prostu nie mogę... Edit: no ale prawie bym zapomniał. My też coś od nich dostaliśmy. Flaszki. Żeby nie było że tylko samo zło wygarniam
  15. @Vaeith SSRI? Ja też raz byłem u psychiatry i przepisał mi te leki. Ale jak przeczytałem o PSSD natychmiast przestałem je brać i powiedziałem, że sam znajdę inny, alternatywny sposób. No i znalazłem to forum i felietony Marka. Odwyk od fapania znacznie zmniejszy Twoją fobię, jak nie możesz całkiem wyeliminować, to po prostu ograniczaj jak tylko się da. Bo najzwyczajniej w świecie marudzisz. Był czas (1,5 roku temu), że pod względem psychicznym było ze mną naprawdę tragicznie. Teraz też nie jest za dobrze. I za 5 lat pewnie dalej nie będzie. Ale wiesz co? Im bardziej się nad sobą użalałem, im więcej narzekałem i marudziłem, tym było gorzej. Po co tkwić w czymś co nie przynosi rezultatów? A co do pracy to.. może rodzice, albo dalsza rodzina mogą Ci coś ogarnąć?
  16. Ja trzy lata temu jak poszedłem na staż, to tak się bałem, że z nikim się nie przywitałem i nie przedstawiłem się. Zdarza Ci się fapować? Jeśli tak, to przestań, albo maksymalnie ogranicz. Częste strzelanie tylko pogłębia fobię, sprawdzone. Czytałem nawet artykuł i było tam napisane dlaczego tak się dzieje, ale niestety nie mogę go znaleźć.
  17. U mnie w szkole było bardzo podobnie. Z tą różnicą, że dochodziła jeszcze przemoc fizyczna. Do tego w domu miałem konkretny młyn- awantury praktycznie dzień w dzień, ojciec lubił wypić i nie pracował, a matka go nie kochała i zdradzała. Jak czytam Twój post to dziwię się sam sobie, że nie miałem myśli samobójczych. Moje rady- czytaj Marka, forum, słuchaj audycji i powoli wcielaj nową wiedzę w życie. A baby na razie musisz olać. Co do poprawy samooceny. Zacznij uprawiać jakiś sport. Ja sam osiągnąłem całkiem niezłą sprawność fizyczną, jeśli weźmie się pod uwagę, że w gimnazjum nie mogłem przebiec 500 metrów. I ręczę, że to bardzo dużo daje. No i ogarniaj ten zespół. Czy po "cudownych" latach w szkole miałeś/masz objawy fobii społecznej?
  18. Kiedyś w pracy pewna starsza pani doradzała mi jak znaleźć żonę. Zapytała się koleżanki siedzącej obok jakie dziewczyny mają wymagania. Standardowo własne mieszkanie, kasa, bla bla bla. Jak powiedziałem że faceci też mają swoje wymagania, to cała załoga zaczęła się śmiać (same kobiety i jeden facet). Niestety sam jeden nie byłem w stanie ich przekrzyczeć i odpuściłem. Ale w środku byłem konkretnie wkurwiony. Nie na nich tylko na to, że przez całe lata dzieciństwa wciskali innego. Sam nawet swego czasu marzyłem o zaliczaniu panienek w podobny sposób jak gość o którym pisze autor tematu. Nie dla zabawy czy przyjemności, tylko z zemsty. Na szczęście przeszło. Z tej sytuacji wyciągnąłem jeden wniosek- kobiety mają ogromne mniemanie o sobie, wymagania z kosmosu, ale jak od nich się czegoś wymaga, to już się bardzo im to nie podoba.
  19. Zauważyłem że po polucjach nie mam tych objawów co po fapaniu. Powiedziałbym nawet że mam jeszcze większą chcicę i energię do działania niż miałem. Może to przez orgazmy wielokrotne które miałem kilka godzin wcześniej. Bo tak naprawdę teraz fapuję tylko po to żeby opanować tę zajebistą umiejętność zero porno (ok. 3 miesiące już), zero kompulsywnego trzepania do wytrysku. Jest różnica na plus.
  20. Co do marszczenia freda. Nie mogę ręcznie doprowadzać się do wytrysku częściej niż raz na dwa tygodnie bo to powoduje u mnie pogłębienie nieśmiałości. Szukałem odpowiedzi dlaczego tak się dzieje i znalazłem artykuł w którym było napisane, że przy częstych wytryskach zmniejsza się wrażliwość mózgu na androgeny. I to nawet jeśli uprawia się za dużo seksu z kobitą. A temat polucji mnie zaciekawił bo uczę się orgazmów bezejakulacyjnych i ostatnio po osiągnięciu trzech orgazmów w ciągu minuty (bez uronienia kropelki) organizmi tak pozbył się balastu w nocy.
  21. Mam pytanie odnośnie nocnych zmazów. Czy w trakcie polucji traci się całe wyprodukowane przez organizm nasienie czy tylko nadmiar?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.