Skocz do zawartości

Lethys

Starszy Użytkownik
  • Postów

    696
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    150.00 PLN 

Treść opublikowana przez Lethys

  1. Czy to rozegrałeś dobrze, czy też nie, nie ma najmniejszego znaczenia, jeżeli faktycznie zakończyłeś Waszą znajomość w swojej głowie na dobre. No, ale chyba nie do końca to zakończyłeś. Rozumiem, że po długiej znajomości ogarnięcie się zajmuje więcej czasu i wiem, że jeszcze będzie Ci ona przez chwile siedzieć w głowie, jednak jeżeli nie widzisz w tym żadnej przyszłości to utnij kompletnie interakcje. Tak długo, jak będziesz chciał jej pokazywać, jak to dobrze u Ciebie, jaki to zajęty jesteś i usiłować wzbudzić u niej poczucie, że straciła coś wartościowego, tak długo będziesz niewolnikiem swoich emocji. Teraz postaw sobie sprawę jasno - kończę to na dobre i zapominam, albo się biczuję.
  2. Dobrze powiedziane i w sumie na tym można by skończyć. Niczego jej nie zabraniaj, bo to będzie mega słabe i wyjdziesz na świra zazdrośnika. Jeżeli Ci to mocno przeszkadza, na tyle, że myślisz o tym co ona robi, będzie robić, to skończ tą znajomość. Jeżeli przeszkadza Ci to w stopniu umiarkowanym, to obserwuj i słuchaj. Na tej podstawie też można wyciągnąć pewnie wnioski.
  3. Dzięki Panowie za rady. W kwestii ewakuacji, to jak najbardziej, ale dopiero koniec lutego. Formalnie i logistycznie jest to na dzień dzisiejszy zwyczajnie nie do przeskoczenia. W razie potrzeby zrobi się pewnie jeszcze jedno odpluskwianie "profesjonalne" i może kupię po nowym roku parownice, to łóżko kilka razy wyczyszczę, jak do niej zajadę. Najgorsza kwestia to właściciel. Zastanawiam się, czy przy zrywaniu umowy najmu nie potrąci dodatkowo kasy z kaucji z powodu przyniesienia robactwa do domu. Nie wiem czy udowadnianie, że to nie jej wina coś da. Dziewczynie oczywiście do głowy nie przyszło, że mogą być pluskwy, a co ciekawe, jak zwróciła właścicielowi uwagę, że na łóżku są jakieś plamy to ją zlał i nie wpisał tego w protokół. Niestety ona też nie ciągnęła tematu, więc jakiś dowód przepadł. Problem z pluskwami wyskoczył w trzecim miesiącu najmu. Być może jak kaloryfery zaczęły grzać, to się rozhulały. Zabawne, bo po tym jak dziewczyna powiedziała mu o pluskwach, to tez mówił, że u siebie kiedyś je miał i był to problem... A teraz? Umywa ręce.
  4. To by było pewnie najszybsze rozwiązanie, ale też wywalić kasę na łóżko, które zostanie dla właściciela i następnych lokatorów, podczas gdy ten wypiął się na sprawę... Dla niego to złoty interes, bo i tak będzie musiał zrobić porządek z pluskwami zanim weźmie nowych lokatorów. No chyba, że nie... Standard podobny. Mieszkanie w wysokim bloku z wielkiej płyty. Mieszkanie jakiś czas temu było odnawiane, na pierwszy rzut oka wszystko okej, ale wiadomo, że dopiero podczas mieszkania wychodzą wszystkie babole. Klatkom schodowym i windom daleko do czystości. Wyprowadzka spowodowana lepszą lokalizacją i zmniejszeniem liczby lokatorek z 4 do 1. No dokładnie. Z drugiej strony jak mu udowodnisz, że ona czegoś nie przyniosła. Nie przegadasz... Mieszkanie było już 2 razy odpluskwiane przez firmę i niby powinno być już okej. Pan "odpluskwiacz" mówił, że jak się znajdzie jakieś jajko gdzieś, to najprawdopodobniej jest to już i tak martwa forma pluskwy i nie ma się co martwić. Tak jak wyżej napisałem, niestety klatka jest zwyczajnie usyfiona. Nie rzadko kręcą się tam też menele, a brudne, zaniedbane i śmierdzące zwierzaki to norma. Dzięki za polecenie parownicy, obadam temat.
  5. Cześć wszystkim, doradźcie mi proszę, bo nie mam pomysłu. Moja kobita 3 miesiące temu zmieniła wynajmowane mieszkanie. Miesiąc temu będąc u niej wyskoczyły mi na ciele krosty. Poszedłem do dermatologa i okazało się, że podziabały mnie pluskwy. I faktycznie, potem wypatrzyliśmy na zagłówku materiałowym łóżka małe jajeczka, a potem w nocy jedną pluskwę łażącą po pościeli. Oczywiście na drugi dzień telefon do firmy zajmującej się zwalczaniem owadów i do właściciela. Właściciel trochę spanikował i powiedział, że zapłaci. Po odpluskwianiu, facet z firmy powiedział, że trzeba będzie zrobić to jeszcze raz. Jak właściciel o tym usłyszał, to powiedział, że za drugi raz nie zapłaci, bo rozmawiał z kolegą z sanepidu i tych pluskiew wcześniej na pewno nie było i tak dalej... No dobra, to kolejne odpluskwianie na koszt własny. Niestety po jakimś czasie dziewczyna znowu dostrzegła jajka na łóżku. Tylko na łóżku. Siedzą w materiałowych szczelinach. Reszta domu sprzątana 3 razy w najmniejszych zakamarkach + pranie. Powiedźcie mi proszę: 1. Kto powinien pokrywać koszty odpluskwiania? Właściciel czy lokator? (nie jest możliwe stwierdzenie, czy one były już w domu, czy zostały przyniesione); 2. Czy w takim przypadku istnieje możliwość wymiany łóżka przez właściciela, jeżeli odpluskwianie nie da efektów, lub jego koszty będą pomału przekraczać koszt nowego łóżka?; 3. Macie jakieś porady jak ewentualnie walczyć z tym cholerstwem? Myślę, o wypraniu tego łóżka, ale nie mam odkurzacza piorącego i też rozważam wzięcie firmy - no i znowu - kto powinien pokryć koszty? Dzięki!
  6. @maroon, jakiś czas temu napisałeś w którymś temacie, że "widać tylko to, co widać" i zupełnie się z tym zgadzam. Też znam kilka takich par, ale i kilka singielek, które to wrzucają regularnie posty/relacje o swoim "zajebistym życiu" (facetów w swoim kręgu takich nie znam, ale niewątpliwie istnieją). Przyznam szczerze, że pewien czas temu mnie to trochę gryzło, jakaś taka zwykła, głupia, młodzieńcza zazdrość patrząc na te wszystkie egzotyczne wczasy, najnowsze telefony, restauracyjki, biznesy ale ... Złożyło się tak, że poznałem pannę i z racji tego, że kilka jej znajomych babeczek, to są takie typowe "insta girls" zobaczyłem jak to wygląda u nich od zaplecza... Regularne wizyty u psychiatrów i psychologów, branie antydepresantów, chwilówki, pożyczanie kasy od znajomych na pierdoły, brak możliwości oddania pieniędzy przelewem, bo komornik siedzi na koncie, narkotyki, imprezowy szał, prośby koleżanek o podesłanie zdjęć z ich wakacji, żeby te drugie mogły sobie je wrzucić na tablice, strojenie się dwie godziny przed lustrem, żeby zrobić dwie fotki, które można wstawić na insta w celu wzbudzenia zazdrości u typa, który nie miał czasu dzisiaj się z nią spotkać z dopiskiem "girls night out", po czym przebrać się w piżamę i przepierdzieć cały wieczór i noc przed netflixem popijając wino i wciągając pakę chipsów... Co mogę powiedzieć? Jako kumpele były naprawdę spoko, nigdy nie miałem z żadną ani jednego spięcia, wszystko fajnie, grzecznie. Jednak na samą myśl, że miałoby mnie z nimi łączyć coś więcej niż spotkanie koleżeńskie, włos jeży się na głowie. Pragnienie atencji i chęć pokazania ludziom, czego to one nie mają - wywalona ponad skale. To, co widzimy w social mediach to totalna obłuda. Totalna. Gdybym nie miał styczności z takimi osobami, to pewnie bym w jakimś stopniu łykną tę iluzję sukcesu, a tak... Zlewam to kompletnie, bo wiem, co siedzi pod spodem.
  7. @Piter_1982, masz racje, rozumiem o czym piszesz. W tym wypadku rodzina nawet nie wykazała najdrobniejszego zainteresowania, ani zadzwonić, ani odwiedzić. Nic a nic, człowiek pozostawiony sam sobie, mimo, że rodzeństwo żyje w tym samym mieście. Mój ojciec rozmawiał z jego siostrami i mówił mi, że z rozmowy z nimi wybitnie wynikało, że czekają aż facet się przekręci. Pewnie, że nie należy wchodzić w czyjeś problemy całym sobą, ale jak osoba uzależniona czuje, że komukolwiek na niej zależy, a tym bardziej rodzinie, to już plus. Wyobraźmy sobie człowieka z wielkim problemem, na którego w dodatku wszyscy mają wywalone. To jest piekło na ziemi. Czy zadzwonienie i zapytanie się kogoś jak się czuje, czy czegoś nie potrzebuje i zwykłe pogadanie i zaproponowanie pomocy jest czymś powodującym współuzależnienie? Trzeba trochę to skalibrować - dać z siebie tyle, na ile jest się w stanie pomóc, ale nie wpaść w to. A jeżeli jednak, mimo starań osoba zwyczajnie ma naszą pomoc w poważaniu, to cóż...
  8. Jak kompletnie sobie nie radzi - ale co najważniejsze - ma mocną chęć żeby się z tym uporać, to leczenie w ośrodku odwykowym. Jak najszybciej. Jeszcze raz z zastrzeżeniem, że sam tego bardzo chce i nikt go do tego nie zmusza. W tamtym miesiącu pożegnałem wuja - alkohol zrobił z niego kompletnego wraka. Schudł 30 kilo, nic nie jadł, w grę wchodziła tylko gorzała, wymyślał niestworzone historie, robił pod siebie, ale oczywiście jemu nic nie było. Rodzina wysyłała go na odwyk - poszedł, ale po wyjściu znowu zaczął pić. Zawieźli go drugi raz, ale w drzwiach powiedzieli, że z niego już nic nie będzie i odmówili. Wykończył się w szpitalu tydzień później. Wsparcie rodziny i bliskich jest bardzo ważne. Bez dowalania i żadnych tekstów w stylu "ogarnij się", "jak można doprowadzać się do takiego stanu", "ty alkoholiku!" Niestety wuj od rodziny nie miał żadnego wsparcia, nawet własna matka i rodzeństwo się go wyparli, bo po co robić sobie problem, przecież on zawsze pił... Robić leczenie z grubej rury i się nie szczypać.
  9. Lethys

    Orgazm tylko na jeźdzca

    Być może ma jakieś problemy/stresy/nerwy/natłoki dziwnych myśli w głowie i tylko ta pozycja stymuluje ją najbardziej, tak że tylko w niej może dojść. Pogadaj z nią na spokojnie. Nie zauważyłeś u niej ostatnio jakichś zachowań odbiegających od normy?
  10. Lethys

    Orgazm tylko na jeźdzca

    Nie licząc robótek ręcznych/oralnych, moja tak samo tylko na jeźdźca dochodzi. Odkąd pamietam. Na koniec zawsze wskakuje na górę i kończy. Choćbym się wyginał jak jogin, to nic to nie da. Mi to nie przeszkadza, jej też. Liczy się skutek, a z tym nie ma problemu, więc nikt nie drąży.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.