Skocz do zawartości

Edwin

Użytkownik
  • Postów

    117
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    50.00 PLN 

Treść opublikowana przez Edwin

  1. Bracia, zdaję sobie sprawę, że niewielu spośród obecnych tu ogarniętych ludzi jest podatnych na tak prymitywne oszustwo, ale chociaż temat jest dość popularny i znany, to warto ostrzec i przybliżyć go osobom, które jeszcze się z nim nie spotkały. Zastanawiałem się nad odpowiednim działem i w sumie najbardziej pasujący wydał mi się ten tutaj, ale jeśli się mylę, to proszę o przeniesienie. Kto sprzedaje trochę w serwisach ogłoszeniowych i aukcyjnych na pewno prędzej czy później spotka się z "ofertą zakupu" przysłaną przez jakąś osobę z dalekiego kraju, pisaną po angielsku lub kiepską polszczyzną z translatora. Z czystej ciekawości, aby poznać ich schemat działania, popisałem sobie trochę z takimi "kontrahentami". Schemat wygląda najczęściej następująco: 1) oszust pisze maila lub SMS, że jest zainteresowany ofertą i prosi o kontakt. Wiadomość jest najczęściej po angielsku lub niepoprawnie po polsku - pierwszy sygnał ostrzegawczy - nadawca nie pisze, jakim przedmiotem jest zainteresowany. 2) Jeśli odpowiadamy, najczęściej oszust wybiera jakiś przedmiot, choć są egzemplarze tak leniwe, że od razu przechodzą do następnego punktu nie pisząc nawet, co chcą kupić. Sygnał ostrzegawczy nr 2. 3) Zadaje kilka prostych pytań na temat przedmiotu - w jakim jest stanie, od kiedy go masz, dlaczego sprzedajesz, jaka jest ostateczna cena. Jakakolwiek odpowiedź nie padnie, zawsze pojawia się punkt 4. 4) Dość szybko przychodzi odpowiedź, że "kupujący" akceptuje naszą cenę i zapłaci poprzez Paypal, prosi o podanie danych. Nie targuje się, akceptuje każdą, nawet najbardziej zawyżoną cenę - znak ostrzegawczy nr 3. 5) Następnie przychodzi potwierdzenie, że wpłata została dokonana. Pojawia się mail niby z Paypala, że pieniądze + koszty wysyłki zostały przelane na nasze konto i teraz po naszej stronie jest kolejny ruch, którym może być jedno z poniższych: - w mailu jest informacja, że opłacono koszty przesyłki (np. do Stanów Zjednoczonych) w kwocie np. 1500 zł, które musimy wpłacić poprzez Western Union na podane dane agenta organizującego wysyłkę i przesłać dane tej wpłaty do oszusta, po czym pieniądze zostaną nam odblokowane na Paypal. Oszust mając wszystkie dane, odbiera kasę w dowolnym miejscu na świecie i tyle go widzimy - wariant najczęściej spotykany; - w mailu jest informacja, że wpłata + koszty przesyłki została dokonana, teraz po naszej stronie jest wysłanie przedmiotu na podany adres (najczęściej w jakimś egzotycznym kraju) i przesłanie skanu potwierdzenia nadania, po czym niby pieniądze zostaną odblokowane na naszym Paypalu, a oszust odbiera przesyłkę np. w Nigerii; - raz miałem sytuację, że pieniądze już na mnie czekają na Paypalu i ktoś miał przyjechać i odebrać przedmiot w imieniu kupującego, po czym środki zostaną oczywiście odblokowane. Ale nie wiem, jak to dalej działa, czy rzeczywiście ktoś się fizycznie pojawia i zabiera przedmiot, czy wałek jest robiony w jakiś inny sposób. Mail z niby Paypala jest oczywiście fałszywy, ale podróbka jest zazwyczaj wysokiej jakości, choć zdarzały się również naprawdę nieudolne egzemplarze. Kolejnym znakiem ostrzegawczym jest tutaj adres, z którego mail został wysłany - nigdy nie będzie to domena Paypal.com. Schemat jest zawsze jednakowy - obcokrajowiec jest zainteresowany szybkim zakupem, im szybciej tym lepiej, zadaje mało pytań, nie odpowiada na pytania, nie targuje się, ciągle uspokaja (don't worry, relax, everything is OK), gdy zadaje się zbyt dużo szczegółowych pytań, urywa kontakt. Czasem odnosiłem wrażenie, że piszę z jakimś automatem, często od kolejnych oszustów dostawałem kropka w kropkę identyczne wiadomości, jak od poprzednich. Jeden nawet straszył mnie FBI, jeśli mu nie zapłacę :-) Generalnie niewiele ludzi daje się na to nabrać, ale podatne mogą być osoby skrajnie naiwne lub na przykład osoby starsze, mające małe obeznanie ogólnie z komputerami, internetem i technologiami lub po prostu ktoś, kto nie słyszał jeszcze o takich przekrętach. Także warto mieć na uwadze, warto też uczulić bliskich ludzi w naszym otoczeniu, którzy w naszej ocenie mogliby się dać nabrać.
  2. Połowę mojego dochodu zabiera państwo. Państwo odpowiada za opiekę medyczną i społeczną w tym kraju. Państwo, pomimo kilkudziesięciu tysięcy zł rocznie, które mi zabiera, nie wywiązuje się ze swojej funkcji. Wolę pomagać bezpośrednio, osobom, których sytuację znam, i które potrzebują i zasługują na pomoc. Minister finansów, któremu sponsoruje się sprzęt do szpitali, się do tych osób nie zalicza.
  3. Napisanie mojego imienia małą literą i w tym samym zdaniu zwrócenie mi uwagi, że nie piszę form grzecznościowych (Ci, Tobie) wielką.
  4. Tak, moja była (historia ze świeżakowni) też bardzo tęskni, przypomina mi o tym regularnie. Najpierw atakowała mailami, potem dorwała jakimś cudem nowy numer telefonu. Podziwiam jej upór, bo wysłała kilkadziesiąt wiadomości w ciągu dwóch miesięcy i na żadną nie dostała odpowiedzi, a męczy nadal. A takiego pięknego i kwiecistego języka używa, że jeszcze parę miesięcy temu spokojnie bym wymiękł. Daruj sobie wszelki kontakt. Odeszła, bo chciała kogoś innego, lepszego, a Ty jesteś co najwyżej gorszą opcją. Napiszę to, co napisano mi tutaj, gdy przyszedłem skołowany i zagubiony - szanuj się, Bracie. Czegokolwiek by nie pisała do Ciebie, powinna już dla Ciebie nie istnieć.
  5. Czytając o wspomnianym wyżej bail-in, i generalnie myśląc o metodach masowego strzyżenia ludzi z kasy, przypomniał mi się ciekawy temat, jak w 1950 roku wygolono ludzi z resztek posiadanego kapitału: Czyli w skrócie, o czym uroczy lektor nie wspomina. W niedzielę, 29 października 1950 poinformowano Polaków, że stara waluta zostaje zastąpiona nową, na poniższych zasadach: - płace i ceny przelicza się w stosunku 100 starych zł do 3 nowych; - posiadaną gotówkę przyniesioną do punktów wymiany przelicza się w stosunku 100 starych złotych do 1 nowego. Innymi słowy, jednym dekretem oskubano moich dziadków z 2/3 posiadanego kapitału, przy okazji wprowadzając także zakaz posiadania złota i walut obcych, co było karane wieloletnim więzieniem.
  6. @Stulejman Wspaniały Można też rozważyć Orange - w wakacje była promocja, w Orange Free dawali 1410 GB gratis do doładowania 200 zł, można przedłużać te GB w nieskończoność darmowymi SMSami wydłużającymi o rok ważność konta (sprawdzone). Promocja się skończyła, ale na allegro dalej handlują starterami z tym nabitym bonusem (pierwszy z brzegu i najtańszy poniżej, dalej cała kategoria): http://allegro.pl/starter-internet-orange-free-1410-gb-fvat-firma-i6897674412.html https://allegro.pl/kategoria/pre-paid-startery-251963?order=qd Co do Orange, to u mnie na wsi z zasięgiem i jakością jest w porządku. 1410 giga za tę cenę bez zobowiązań brzmi nieźle (7 gr / 1 GB). Wysyłanie i odbieranie sporej ilości danych działa jak najbardziej OK.
  7. Jestem, po długiej przerwie, już odrobinę mądrzejszy i pełen optymizmu, dopisać obiecane zakończenie. Zaraz po powrocie z wyjazdu wybrałem się na jeszcze jeden, tym razem chcąc odciąć się od wszystkiego. Przerobiłem kawał tematu, przemyślałem mnóstwo spraw. Zmieniłem numer i telefon, a stare włożyłem do szuflady. Wracam po trzech tygodniach, biorę do ręki stary telefon, ładuję, włączam, a tam kilkadziesiąt połączeń i wiadomości od księżniczki, mimo że telefon rozładował się już gdzieś w połowie mojego wyjazdu. Od początkowych wiadomości związanych z brakiem atencji - "co się dzieje, dlaczego się nie odzywasz?", przez "wszystko przemyślałam, spotkajmy się", "potrzebuję teraz tego i tego ze swoich rzeczy! muszę je mieć teraz!", dochodząc już w panice do słów w stylu "przepraszam, proszę, źle zrobiłam, popełniłam błąd, wybacz". Zadzwoniłem, nie wdając się w żadne tematy, poinformowałem - przyjedź jutro o 18 się rozliczyć, jak nie - o 19 wystawiam wszystko przed dom. Mandżur zniosłem na dół, pod samo wejście. Przyjechała, punktualna jak nigdy, odjebana jak nigdy. Oczywiście transportu nie miała, liczyła chyba, że nie będzie potrzebny, albo że jej sam to zawiozę. Zadzwoniłem po taxi, czekaliśmy z 15 minut, w tym czasie ofensywa z jej strony - uśmieszki, zaloty, zainteresowanie, miłe słówka, wspomnienia jak to dobrze nam razem było, jak to taka długa przerwa w związku pomaga zrozumieć wiele rzeczy, zatęsknić, jak to jej źle beze mnie było i inne takie pierdolenie. "Wróćmy do siebie, przecież chciałeś, dlaczego już nie chcesz, teraz wszystko zrozumieliśmy, teraz na pewno będzie cudownie". Tu się wypina, bo musi się schylić, bo coś spadło na podłogę, tu się nachyla z cyckami, tu się ociera... No kurwa komedia. Co najlepsze, pomimo zajebistego wyglądu, nie działała na mnie aż tak bardzo, jak dawniej. Tak, oczywiście, kusiło mnie, żeby zerżnąć ją, jak czekaliśmy w tym moim wiatrołapie, ale... Zaraz przypomniały mi się możliwe konsekwencje, które sobie przerabiałem wcześniej w głowie (ciąża albo że mi odjebie i zmięknę po tym, ładując się w to z powrotem), w połączeniu z zimną wodą szybko przeszło. Wrzuciliśmy wszystko do bagażnika i moja była ze łzami w oczach pojechała. Jeszcze pytała eksponując wyzywający dekolt czy pomogę jej to wszystko wnieść do mieszkania, czy ma prosić sąsiadów. Tak kurwa, zobacz jaki zazdrosny jestem, już jadę i w zębach wnoszę! Pomachaj sobie cyckami przed kimś, to ci pomoże. Starą kartę SIM złamałem i wyrzuciłem do śmieci, razem z całym workiem pamiątek po niej. I pogratulowałem sobie pierwszego sukcesu - zwycięstwa rozsądku i chłodnej kalkulacji nad emocjami i pożądaniem, bycia w końcu zdecydowanym i nieugiętym. Tym razem cycki nic nie zdziałały. O ile można to porównywać, to żaden seks nie dał mi nigdy takiego zadowolenia. Co teraz? Teraz czas zająć się sobą i tym, czego dawniej nie zrobiłem, bo czas inwestowałem w księżniczkę. Na początek dawno planowany rozwój działalności, powrót do swoich hobby, odnowienie kontaktów ze znajomymi, poznanie nowych. Kobietom i związkom z nimi na razie bardzo serdecznie dziękuję. Gdy sobie tylko pomyślę, jak wiele potrafię i jak zajebiste może być moje życie, gdy się tylko postaram, to tylko utwierdzam się w przekonaniu, jak słuszną decyzją było podziękowanie tej kobiecie. Żadna cipka i jej manipulacje nie są warte tego wszystkiego. Dziękuję Wam, Bracia, za sprowadzenie mnie na ziemię i pomoc w wyjściu z tego obłędu. Bije teraz ode mnie entuzjazmem, nierzadko sam opadnie, dużo pracy i zakrętów przede mną, ale jestem na dobrej drodze!
  8. No to temat wyczerpany na tę chwilę, dzięki za spory odzew. Po powrocie z urlopu opiszę ostatni odcinek tej historyjki.
  9. Z tą małą literą w temacie to się rozpędziłem, i to już drugi raz. Dzięki za korektę. Dziękuję za odpowiedzi i wskazówki. Po uprzedniej obszernej lekturze forum innego sugerowanego kierunku się nie spodziewałem Zdecydowanie. Ja już rozumiem Wiek - ona 25, ja 29. Właśnie pachnie mi to tym od początku. Jeśli tak, chcę zobaczyć do czego. Poczekam, zobaczę, jestem już spokojny, zdystansowany, nie wykonuję żadnego ruchu. Z tą kotwicą trafiona analogia
  10. Witam, kolejny biały rycerz melduje się. Opiszę krótko historię mojego rozstania. Bez emocji, tylko suche fakty. 1. Kobieta odchodzi z kilkuletniego związku ze mną. Kulturalnie, bez jakichś bluzgów czy życzenia komuś źle. 2. Kobieta wymienia powody odejścia - wszystkie sytuacje, w których nie zachowałem się tak, jakby ona chciała, wszystkie sporne kwestie, w których nie chciałem ustąpić. Żali się na zbyt małe zaangażowanie i twierdzi, że była moim "pewniakiem" i że przez to traktowałem ją nienależycie. Warto dodać, że w związku nie było żadnych zdrad, przemocy, poniżania, wrzasków, jakichś chorych jazd. Przez ostatnie miesiące widać było spadek jej zaangażowania i mniejszą czułość (jak twierdzi przez moje zmniejszone zaangażowanie), jakby dojrzewała do tej decyzji, choć seks był przez cały czas i bez ograniczeń. Kobieta nie ma teraz nowej gałęzi - wiem to na 99%, bo oczywiście pewnym nigdy nie można być. 3. Kobieta informuje również, że kocha, że "serce mówi zostań, a rozum - odejdź" i że nie jest pewna swojej decyzji i nigdy nie będzie. Że chciałaby dalej utrzymywać kontakt. 4. Kobieta raczej zdaje sobie sprawę, że zareaguję emocjonalnie na odejście i że będę ją przekonywał, żeby wróciła. 5. Tak też się dzieje. Nie wytrzymuję, w wymianie wiadomości dopytuję o szczegóły jej decyzji. Szczerze przyznaję się do popełnionych błędów w relacji, obiecuję poprawę, sporne kwestie odpuszczam na jej korzyść. Stawiam ją na piedestale. Ona pisze, żebym sobie nie robił nadziei, ale "jak będziemy sobie przeznaczeni, to i tak będziemy razem". Jej koleżanka wygaduje się, że jej skromnym zdaniem wrócimy do siebie i że była powiedziała jej na mój temat: "lekcji życia nie przechodzi się w tydzień". 6. Kobieta w momencie odejścia ma sporo rzeczy u mnie. Za kilka tygodni / miesięcy miała się do mnie wprowadzić, o ile się dogadamy co do spornych kwestii. 7. Kobieta nie wychodzi z inicjatywą zabrania swoich rzeczy. Po tygodniu od rozstania na moje pytanie o to odpowiada: "musimy odnaleźć się w nowej sytuacji, kontakt jest za częsty, utnijmy go na parę tygodni". Na konkretne pytania dotyczące przyszłości i swoich zamiarów odpowiada ogólnie i często wymijająco, czasem wprost, że nie powie, że zachowa odpowiedź dla siebie. 8. Po paru tygodniach kontakt wraca. Wygarniam jej jej wady i kwestie, które leżą mi na sercu. Informuję, że zrozumiałem swoje błędy i obiecuję poprawę, oczekuję też pracy z jej strony, bo inaczej nic z tego nie będzie. Zgodnie stwierdzamy, że największym problemem była nie najlepsza komunikacja między nami. Z trudem dostrzega swoje błędy i dalej wymienia mi moje. Informuję też, że mam już pomysł na siebie bez niej, jak i pomysł na siebie z nią i oczekuję ostatecznej decyzji - rozmawiamy albo zabiera rzeczy i się żegnamy. Nalegam na zakończenie tej trudnej, stresującej sytuacji. I też ciągle namawiam do powrotu, bo mi na niej zależy. 9. Kobieta informuje, że też ją to wykańcza psychicznie, ale potrzebuje dodatkowego czasu na przemyślenia. Umawiamy się na spotkanie, na którym porozmawiamy czy nasza wspólna przyszłość jest możliwa i ewentualnie na jakich zasadach. Decyzja ma być podjęta po tym spotkaniu. Ja oczywiście namawiam do powrotu dalej. Spotkanie odbędzie się, gdy się ogarnie z myślami. Ona dalej rozdaje karty, steruje oddanymi lejcami, a ja zionę desperacją, czekam i się stresuję. Pomiędzy tymi punktami pojawia się u białego rycerza ziarenko potężnej wiedzy, którą zaczyna zgłębiać. 10. Ostatni punkt i jaka szkoda, że nie pierwszy - zaczynam czytać to forum, książki i słuchać Mistrza. Otwierają mi się oczy na szereg popełnionych błędów - zarówno w trakcie relacji, jak i już po. O wiele za późno, przestaję gonić króliczka i nie podejmuję już żadnych działań. Sytuacja na dziś jest taka, jak w punkcie 9 - że rzeczy dalej nie są zabrane, a ona się odezwie po rozmyślaniach i albo je zabierze, albo się spotkamy i porozmawiamy. W każdym razie czekam na kontakt. Ponieważ historia wciąż jeszcze się dzieje, a są tu naprawdę doświadczeni forumowicze, to ja pozwolę sobie zaproponować małą zgadywankę - jak to wszystko się zakończy, czyli co kobieta zrobi, jak już się odezwie? Kto z Was trafi najbliżej przyszłego rozwoju wydarzeń? Oczywiście nie omieszkam się podzielić końcem tej historii i wskazać, kto miał najlepszego nosa. Może nawet rozłożę te punkty na czynniki pierwsze i pocisnę sam sobie, jak się jeszcze podszkolę. Bo błąd goni błąd, rozegranie z mojej strony jest fatalne. No ale to pierwsza, prawdziwa i cudowna miłość, na zawsze i na wieki, jak to jeszcze nie tak dawno sobie słodziliśmy. Nie było się jak nauczyć. A wtenczas czasie idę ogarniać swoją łepetynę, bo do nauki to mam wiele... Czas stawać się silniejszym, lepszym, mądrzejszym. Pozdrawiam wszystkich i naprawdę cieszę się, że tu trafiłem!
  11. Ja bym się spiął i odkładał więcej, zrobił przegląd budżetu i uciął niepotrzebne wydatki, rozejrzał się jak dorobić. Jak mieszkałem z rodzicami, przy zarobkach 3 tys., spokojnie odkładałem 2. Ale miałem z nimi dobre relacje i nie żałowali mi jedzenia, mogłem liczyć na wsparcie w realizacji swojego planu. Co do kredytu to pamiętaj, że w Polsce dostępne są jedynie te o zmiennym oprocentowaniu, oparte na stopie procentowej WIBOR. A jest ona aktualnie na rekordowo niskim poziomie. W razie jakiejś wysokiej inflacji, kryzysu czy innych zawirowań, rata może zdecydowanie wzrosnąć i znacznie obciążyć budżet. Zobacz sobie w internecie symulacje, jak wysokość WIBOR wpływa na wysokość rat. Teraz zostaje Ci 1000-1500 zł. Do wydatków dojdzie rata, na początku te 750 zł, później pewnie więcej. Do tego czynsz, rachunki i kolejne rzeczy i już wpływy - wydatki są na styk.
  12. Edwin

    Powitanie

    Witaj Drizzt, zawsze miałeś większe doświadczenie, a nie inaczej jest i tym razem
  13. Edwin

    Powitanie

    Dziękuję. Zapoznałem się, mam nadzieję, że ze zrozumieniem. Edwina na szczęście udało się zamienić z powrotem w mężczyznę i niech to będzie motywacją dla mojego rozwoju
  14. Edwin

    Powitanie

    Witam wszystkich. Czuję się zaszczycony, że znalazłem się w tym miejscu. Na razie tylko czytam i się uczę, ale pewnie i opiszę własną historię. Zaczyna się moje przebudzenie!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.