Skocz do zawartości

Bonzo

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2374
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    31
  • Donations

    100.00 PLN 

Treść opublikowana przez Bonzo

  1. A o czym innym ja tu niby piszę ? Właśnie o tym. I właśnie z tego powodu wynika jeden wniosek - przeszłośc kobiety nie ma znaczenia. Zdradzać może identycznie i dziewica i była dziwka. Oraz tak samo była dziwka może być wierna jak i dziewica. Loteria. Nie ma żadnych reguł, ktore dawałyby Ci możliwość twierdzenia, że skoro dziwka to będzie zdradzała, a skoro dziewica to nie. To tylko matrix w Twej głowie wytworzył taki schemat No nie mam. Jak to się nie zadaję ? Regularnie miewam okoliczności z szeregiem róznych kobiet. I mężatki i rozwódki i nawet czasem się wdówka wesoła trafi. Rzecz w tym, że w stałe związki to ja nie wchodzę od 40-go roku życia. Wcześniej w takowych bywałem w tym w małzeństwie. Tak wiec i tego rodzaju "miodu" posmakowałem. Zamiast zaciemniać wątek jakimiś trudnymi do życiowego zastosowania wynurzeniami - zdradź po prostu ile masz lat. To wyjaśni absolutnie wszystko i umożliwi zakończenie tej dyskusji z gracją.
  2. Alez TAK ! Jak Bracia zapewne potwierdzą - z kontaktach z kobietami wszystkie chwyty dozwolone. Ten ma taką zaletę, że należy do niedrogich i łatwych w realizacji. Za jedną ratę leasingową tak zwanego "nowego samochodu" tudzież za jedna ratę kredytową - mogę postawić naprawdę szereg takich obiadków i jeszcze mi zostanie na najem pokoików po hotelikach.
  3. To prawie wszystko jasne. Prawie dlatego, że gdybys jeszcze odpowiedział na dwa pierwsze pytania - to wszystko byłoby jeszcze jaśniejsze. Po pierwsze - gdybyś nawet bardzo chciał - to nie staniesz się konstrukcją stalową i nie zdobedziesz doswiadczenia w byciu konstrukcją stalową. Po drugie - najlepszy nawet fachowiec od konstrukcji stalowych może mieć jaja ze stali (zapewniam, że często jest to konieczne), ale konstrukcją nie będzie Po trzecie - na ziemi (tej ziemi) nie ma takiego inżyniera, ktory projektuje konstrukcje stalowe zanim zdobędzie dośwadczenie w ich obliczaniu - zawsze pod kierunkiem starszego i mądrzejszego kolegi po fachu. Żaden inwestor nie odważy się na powierzenie projektowania konstrukcji komuś kto ma z nimi doświadczenie pozyskane tylko z ksiażek A po które to będzie ? A już wiem - po czwarte - przykład z konstrukcją stalową w odniesieniu do doświadczeń z kobietami jest mocno nieprawidłowy. A to dlatego, że konstrukcja stalowa jest do bólu przewidywalna i jaskrawo wręcz logiczna. Nie da się tego samego powiedzieć o kobietach. A jesli nie wierzysz w to co piszę - spytaj dowolnego z Braci - jaka jest przewidywalnośc kobiety w związku. Najlepiej gdyby takowy Brat był po rozwodzie. Tyle znać będziesz - na ile PRZECZYTASZ. No to mamy jasność. Twój wiek mnie jeszcze interesuje. Mniemam, że ode mnie jestes jakies 20 lat młodszy, choć bardziej obstawiam, że dwukrotnie. Prezentowane w tym wątku są jak najbardziej matrixowe. Coś mi sie tu nie zgadza. Ja nie jestem żadnym alfą a z kobietami nie mam najmniejszych problemów. Pogadajmy za 20 lat. Śmiał się będziesz ze swych teraźniejszych spostrzeżeń.
  4. Niedokładnie tak jest. Moim zdaniem podrywać to potrafi każdy facet. Problem w tym, ze nie kazdy ma dośc odwagi. Boją się jedni z drugimi nie wiedzieć czego, mysli sobie, że jak "spierdoli" to zaraz bedzie armagiedon, świat się zawali a jego palcami wytykać będą jako winnego wszelkiemu złu tego swiata. Matrix pakuje do łbów facetom jakis taki dziwny strach przed kobietami, ktory potem w mężczyznach tworzy jakiś bariery nie do pokonania. A wystarczy sobie powiedziec, że łyżka nie istnieje i zycie staje się prostsze. Kobiet nie wolno się bać. Bo jesli będziesz strach okazywał - to zostaniesz przegrywem na tak długo dopóki tego się nie wyzbędziesz. Jako, że zawsze byłem, jestem i będę ideałem nieprzystojnego faceta - bardzo szybko dotarła do mnie właśnie powyższa wiadomość. Kosze od kobiet dostaję cały czas. Regularnie. Ale tak samo cały czas zagaduję, flirtuję, pożartuję, zapraszam. UZI wypluwa 600 pocisków na minutę. Wiekszośc z nich jest zmarnowana, ale ktoryś zawsze trafi.
  5. Jesli zestawisz to z kosztami życia w tak zwanym "stałym związku" - to jest to jak za darmo nawet jesli na 10 postawionych kolacji w ten sposób tylko jedna skończy sie ruchaniem. A z praktyki własnej powiem, że stosunek ten jest wręcz przeciwny. Bo jesli laska daje się zaprosić na kolację (i pojawia się na niej) - to trzeba być lebiegą by spierdolić taką okazję. Oczywiście - jesli dama na kolację zaprosić się nie dała - to jasne, że ruchania nie będzie. No ale i nie pojawią się wydatki. Jak już wspominałem - okazji za darmo nie ma. Seks kosztuje zawsze. Cała sztuka polega na tym by po pierwsze - koszty były możliwie niewysokie, a po drugie, znacznie ważniejsze - aby koszty nie stały się permanentne. Bo sto złotych wydane raz w tygodniu - daje zdecydowanie niższe nakłady aniżeli 50 złotych wydawane codziennie, w dodatku bez widoków na ich zaprzestanie. Otóz to ! Dlatego nawet jesli ponosisz koszty "pustych" kolacji w knajpce - to z całą pewnością nabierasz odpowiednich, niezwykle przydatnych w całkiem niedalekiej przyszłości doświadczeń. Nie tylko seks kosztuje - wiedza i umiejetności też mają swą cenę - i to bardzo wysoką. Stąd też wydane pieniądze na opisywane przeze mnie kolacyjki - nawet bez ruchania (mało prawdopobne, ale przecież niewykluczone) - mogą się okazać w przyszłości jednymi z najlepiej wydanych pieniędzy.
  6. Powiem po męsku - chujowo przeprowadzona rozgrywka Trzeba było ją zaprosić na kolację do jakiejś knajpki (na przykład węgierskiej) i to takiej trochę lepszej. Niech się naje na Twój koszt - a co, stać Cię, nie to co inni. Następnie odwieźć grzecznie do domu pod same drzwi - i nie pytać a powiedzieć jej, że następnym razem spotkamy się na kolacji ale tym razem włoskiej (dlaczego włoskiej - o tym niżej). Jedyne pytanie jakie zadajesz - to kiedy. Facet nie pyta czy moze z kobietą zrobić to czy owo. Facet pyta najwyżej o kwestie 'obiektywne" - to znaczy kiedy kolejna kolacja na przykład. Pytając o to czy możesz ją przytulić - dajesz jej do zrozumienia, że Twoja pewność siebie jest zerowa. Po tej drugiej kolacji nie będzie już żadnego problemu z fachowym wyściskaniem i wyprzytujaniem rozpatrywanej damy - bo skoro drugi raz dała się zaprosić - to masz, nomen omen w związku z Twym nickiem - ZIELONE ! W końcu @verde to zielony po włosku - czyż nie ? A jesli sie nie zgodzi na kolejną kolację - cóz, trudno. Wtopisz co najwyżej połowę z wydanej w knajpce kwoty - bo przecież sam też zjadłeś.
  7. No własnie. Bardzo dobry dowód zwłaszcza w zakresie wyboldowanego Naprawdę musiało być "grubo" - gdyż jak mniemam mając możliwość zainterweniowania - było to w okolicznościach mniej dyskretnych niż tak zwane "odpowiednie do skoku w bok" Skoro w takich, powiedzmy że wręcz publicznych okolicznościach dochodzi do sytuacji zdradogennej - to co by było gdyby tych dwoje było sam na sam ? Ano byłby seks na wszelkie sposoby I nikt by się nie dowiedział o tym do dzisiejszego dnia, zas kobieta ta uchodziłaby nadal za wzorcową, wierną, bogobojną żonę
  8. Jesli na pytania odpowiesz prawdziwie - to Twoje odpowiedzi doprowadzą mnie do prawdy w zakresie zadanych przeze mnie pytań. Zatem - po prostu odpowiedz zamiast robić wykręty - co potwierdza moją diagnozę Inaczej - zamiast publikować życiowe informacje - publikuje to co gdzieś przeczytał. Jak to nie jest ? Zamiast wprost odpowiedzieć ile masz lat i tak dalej - to jako argument w dyskusji linkujesz jakies badania, ktorych wiarygodność jest do podważenia na dzień dobry. Dotyczy bowiem sfery, do której kobiety bardzo niechetnie się przyznają - nawet w badaniach anonimowych. Zaraz tam zaszufladkować. Interesuje mnie po prostu jakie masz doświadczenie życiowe. Bo tylko starcie się z brutalną rzeczywistością ukazuje człowiekowi prawdę. Wiek jest tu podstawowym (choć nie jedynym) czynnikiem. Bo oczywiście - mozemy mieć do czynienia z facetem lat 50, ktory jest przekonany, że żona go nie zdradza. Ale nie ma takiej możliwości by człowiek lat 18 mógł powiedzieć, że w jego dziesięcioletnim małzeństwie nie było ani jednej zdrady. I stąd te pytania. Facet, ktory nie przeleciał w życiu żadnej mężatki - szybciej łyknie ściemę, że małzenstwo gwarantuje monogamię niż ktoś to jest kochankiem kilku takich mężatek na raz
  9. Zrozum jedną rzecz. Mianowicie - wchodząc w związek - analizujesz PRZYSZŁOŚĆ. Bo jestes na poczatku zwiazku i interesuje Cię to co MOŻE się wydarzyć w przyszłości. Zapewniam Cie, że w przypadku kobiety NIE MA ZNACZENIA to co było w przeszłości dla tego co będzie w przyszłości. Posiłkowanie się zdarzeniami z przeszłości danej kobiety do przypuszczeń na temat co ta kobieta zrobi w przyszłosci - prowadzi niemal zawsze do bardzo błędnych wniosków. Po prostu - jak słusznie sam sformułowałeś iż: - oznaczać może co najwyzej, że rzeczywiście podchodziła (w czasie przeszłym) do seksu bardziej konserwatywnie. A i to nie takie pewne - bo przeszłosci nie poznasz. A jak podchodzić będzie - to jeszcze większa niewiadoma Po pierwsze - mnóstwo prostytutek ma mężów zaś spokojnie większośc z nich jest w stałych związkach. Po drugie - jestem absolutnie spokojny, ze ogromna ilość tak zwanych "przykładnych żon" była kiedyś prostytutkami Po trzecie - małżeństwo jest najdroższą, najbardziej wyrafinowaną formą prostytucji - ponieważ kobieta z małzeństwa najczęsciej wychodzi doświadczona (i to nie tylko na polu seksualnym), zamożna (przejęła zasoby faceta) i z mocną psychiką (trzeba mieć ją rzeczywiście mocną by tak zrobić faceta) Alez oczywiście to nie jest wykluczone. Tak samo jak nie jest wykluczone znaleźć w Niemczech u dziadka z Wehrmachtu (lub babci z Luftwaffe) Passata B5 1.9 TDi z roku 2000 i z przebiegiem poniżej 100 tysiecy kilometrów. Takie coś jest możliwe, choć łatwe nie będzie. Z jedną małą róznicą - odrobina motoryzacyjnego doświadczenia pozwoli zweryfikować czy wóz MOŻE mieć tak niski przebieg mimo nikłej wiarygodności zaistnienia takiej sytuacji. Z kobietą tak nie jest. Tu masz całkowitą loterię. I masz dokładnie, ale to dokładnie identyczne szanse na to że poznając prostytutkę z przebiegiem 2 tysiecy kutasów - zostaniesz jej dwa tysiące pierwszym fiutem do śmierci (Twojej lub jej), jak również masz identyczne szanse na to, że poznając dziewicę i pojmując ją za żonę w stanie nienaruszonym - w trakcie małzeństwa bedzie Cię ona regularnie zdradzać. To tylko matrix wpaja Ci do głowy mityczne informacje, że szczęsliwym ten, kto dziewicę poślubi bo tylko dziewictwo zachowane do ślubu daje gwarancję udanego pożycia i małzeńskiej wierności. Jak już wspomniałem - trochę widziałem na tym świecie. I trochę męzatek blisko zapoznałem (i zapoznaję nadal). Twierdzenie, że te wszystkie mężatki, z ktorymi miałem (i miewam) okoliczność - przed ślubem były seksualnie rozwiązłe nie wytrzymuje krytyki. Dlatego, że w losowej populacji kobiet są te rozwiązłe od zawsze i te rozwiązłe od niedawna. I nie jest możliwym trafiać za każdym razem tylko w jeden podzbiór. Gdyby seksualna przeszłośc kobiety miała znaczenie - to i znaczenie miałaby religijnośc danej osoby. A już przecież Marek w jakiejś ze swych audycji wskazywał, że zdradzały (z nim) mężów nawet żarliwe katoliczki. Wchodząc w związek stały trafiasz na jakąs kobietę. I masz dwie możliwości: 1. Sądzisz, że jest Ci ona wierna i rzeczywiście jest wierna 2. Sądzisz, że jest Ci ona wierna ale tylko sądzisz że jest ona wierna. Przeszłośc jest bez znaczenia. Technicznie jest możliwe że była prostytutka będzie monogamiczna, tak samo technicznie jest możliwe - że dziewica się wręcz skurwi.
  10. Pytanie czy warto w ogóle wchodzić w związek stały z jakąkolwiek kobietą ? Jak juz wspominałem - to ma sens tylko wtedy jesli chcesz mieć dzieci. Wtedy masz przejebane. Prawo to my mamy do wszystkiego. W tym dowolnej oceny kobiety. Ja na ten przykład biorę ten świat takim jakim jest. Czyli - innym niż wpaja się szczególnie młodym ludziom. Bo młody człowiek to łyka - gdyż jeszcze nie miał okazji na własnej dupie zbadać, że to co mu się wciska - to ściema. Nawet na tym forum są tacy, którzy gotowi tej ściemy bronić jak orleańska dziewica cnoty Nie można. Fakt. Oczywiście, że mogła. Co nie znaczy, że tak było. Po prostu - masz 50/50 że się pruła lub nie. Najgorsze jest to, że nie wiesz w ktorej pięćdziesiątce jesteś. Nie tyle trzeba to przyjąć za normę ale za MOŻLIWOŚC że tak właśnie było. Nie tyle normalną - ile MOŻLIWĄ. A tu już jest dowolność. Jeden będzie się zżymał i niczym Don Kichot walczył z wiatrakami, inny weżmie kawał kija i napędzany judymowską potrzebą pracy u podstaw - spróbuje tym kijem zawrócić Wisłę, zaś trzeci - najbardziej z nich rozsądny stwierdzi, że Don Kichot był jebnięty a kij wsadzony w Wisłę z Mostu Poniatowskiego w Warszawie nie robi na tej rzece poważniejszego wrażenia. Nie ma żadnej. Miałem w życiu okolicznośc z niejedną kobietą. Były rózne - i starsze i młodsze i panny i rozwódki i mężatki i kobiety w związkach niemałżeńskich. Mimo dość wnikliwego przypatrywania się grotom rozkoszy - w ani jednej nie zauważyłem licznika odwiedzin. A nawet gdybym zauwazył - to cóż mi z jego odczytu - skoro jesli Polak potrafi cofnąć licznik w Passacie B5 1.9 TDi - to myślisz że w grocie nie cofnie ? Ależ cofnie i jeszcze plombę gwarancyjną założy. Otóz Twój będzie ostatni w chwili kiedy będzie tam gościł. Niewątpliwie. A co będzie potem - tego już nikt nie wie z najstarszymi góralami na czele. Liczy się tu i teraz. I dlatego jesli akurat jest Twoja kolej - to na pewno Twój kutas jest ostatni. Na moment tu i teraz. Odnoszę wrażenie, że na tym forum coś za wielu matrixiarzy zbyt donośnie głos zabiera. Ciekawym średniej ich wieku oraz przebiegu. A ciekawym jest ten, który trochę na tym świecie żyje i z ktorym niejedna kobieta pozwoliła sobie (i rzekłbym że nawet pozwala cały czas) zdradzić swego męża lub tak zwanego stałego partnera. Zapewniam, że w większości panowie ci - pewni są wierności swych partnerek do dzisiejszego dnia.
  11. A ja natomiast żadnym skurwysynem nie jestem Skutecznie udaję bowiem białego rycerza - jesli tego wymaga w danym momencie sytuacja. No i robię co mogę by ukryć swój skurwysyński cynizm - co udaje mi się tak samo skutecznie - jak udało się śp. p. generałowi Kiszczakowi ukryć teczkę Bolka Oczywiście sprawa sie pewnie rypnie po mojej śmierci - co grozi tym, że niektóre damy szczać będą na mój grób Nie sądzę jednak, że ten nekropissing mi jakoś specjalnie wówczas zaszkodzi, natomiast kwiatkom nagrobnym może zrobić dobrze
  12. Każda kobieta gotowa jest zdradzić zawsze. Nie ma tu żadnego znaczenia jej tak zwany "przebieg" czy też to czy w przeszłości zdradzała czy nie. Istotne jest coś innego - czy kobiecie w DANEJ CHWILI zdrada się opłaca. Tylko to jest istotne. Określenie tak zwanej "lepszej gałęzi" ma tu szerokie znaczenie i nie zawsze się sprowadza tylko do pieniędzy. Przykładowo - czyjejś żonie opłaca się puścic z bardziej atrakcyjnym od aktualnego męża facetem (w szerokim tego słowa rozumieniu) - bo albo w ten sposób pozyska lepsze plemniki (geny) do urodzenia dziecka, albo liczy na to, że przeskoczy do niego na lepsza gałąź, albo będzie miała znajomośc z kimś kto może więcej niż mąż, albo sobie coś w ten sposób załatwi (znane są przypadki dawania dupy szefowi w zamian za awans w pracy) Jednakowo niewierna jak i jednakowo wierna może być w przyszłości była prostytutka zabrana z burdelu jak i dziewica, która cnotę straciła w noc poślubną ze swym aktualnym mężem. Tu nie istnieją żadne reguły, które gwarantowałyby wiernośc dziewicy jak i puszczalskość byłej prostytutki. Gdyby było inaczej - to nie istniałyby zdrady tych kobiet, ktorych pierwszym facetem jest aktualny mąż.
  13. Gdyby to o czym piszesz było prawdą to: 1. Puszczalskie, które weszły w stały zwiazek - zdradzałyby (i tak dokładnie jest) 2. Dziewice, które weszły w stały związek - nie zdradzałyby (a tak nie jest) To co powyżej (i potem dalej) napisałeś jest niczym innym jak klasycznym, matrixowym bełkotem z kafeterii czy innych romansideł. To nijak się ma do rzeczywistości. Zanim przejdziemy do dalszej częsci dyskusji - mam do Ciebie cztery pytania: 1. Ile masz lat ? 2. W ilu tak zwanych "stałych związkach" byłeś ? 3. Ile miałeś partnerek seksualnych (stan na dziś dzień) ? 4. Ile przeleciałeś mężatek lub kobiet, które z Tobą zdradziły swego partnera lub męża (stan na dziś dzień) ? Odpowiedzi na powyższe pytania mają kluczowe znaczenie by zorientować się czy Twoje wypowiedzi w tym wątku traktować nalezy jako porady kogoś kto zna zycie czy kogoś, kto dobrze czyta babską prasę, kafeterię i powtarza publikowany tam matrix. Dlatego postaraj się szczerze i rzetelnie odpowiedzieć na postawione przeze mnie pytania.
  14. No nie. Tego rodzaju przypadłości nie mam, choć nie sądziłem, że osoby z takimi że tak powiem "elementami urody" w ogóle zaliczają się do słynnej skali SMV. Więc skoro tak to niech będzie, że mam 2 A co, nie bedę drobiazgowy A z kwestii, ktore kobietom we mnie MOGĄ (co nie znaczy, że muszą) się podobac - sa dwie. Wzrost (191 cm) i gadka. Nic więcej. Reszta na minus. Chodzę jak oberwaniec, mam stary samochód, wszystkie damy otrzymują ode mnie info, że żyję z udzielania lekcji śpiewu w niewielkim, wynajetym mieszkaniu. A i tak jakoś problemów z damskim towarzystwem nie notuję
  15. Czyli na przykład co ? Jednoręki bandyta czy jednooki zakapiór ? No nie pamiętam. Z tego co czytałem - jak już wspominałem - wszystko MOGŁO się zdarzyć. A czy się zdarzyło - tego ani ja ani Ty nie wiesz - bo niby skąd ? Wspominałem też już ze dwa razy - że 300 lasek przez powiedzmy nawet tylko 20 lat życia człowieka - daje coś w okolicy trochę ponad jednej miesięcznie. Żadne wielkie osiągnięcie
  16. Ależ oczywiście. Dawno to było, ale coś tam jeszcze pamiętam. Na szczęscie wszystko zakończyło się radośnie, wesołym oberkiem:
  17. No właśnie. A tu, na tym zdawałoby się niematrixowym forum nie dalej jak kilka miesięcy temu znalezli się tacy Bracia, którzy uważali, że nieodżałowany Brat AR2DI2 nie mógł mieć 300 partnerek seksualnych w wieku 47 lat Rozwaliło mnie to kompletnie. Przecież skoro rozwiązłość jest zjawiskiem powszechnym (co bardzo elegancko i prawdziwie opisujesz) - to przecież z kimś te laski muszą się ruchać. A co za tym idzie - łatwośc pozyskania kobiety do posuwania jest znaczna. I nie mówcie mi jeden z drugim, że 1000 studentek uniwersytetu posuwa 50 najlepszych studenckich samców. Kutasy by im poodpadały. Sam mając SMV bliskie zera - nie mam z damskim towarzystwem najmniejszych kłopotów mimo, że nie korzystam z opisanego przez Ciebie targetu (czyli studentek) - bo za młode. Gustuję w damach po 40-tce. A wiec wydawać by się mogło, że są to kobiety "starej daty" gdzie podobno rozwiązłość nie występowała. W dodatku Twój opis frywolnych studentek (nie znam teraźniejszego stanu ich frywolności z autopsji z powodów jak wyżej) - jawnie się kłóci z omawianym tu swego czasu problemem tak zwanych "wygórowanych wymagan współczesnych księżniczek" - z ktorego wynika, że laski w wieku 20-30 lat są w zasadzie niepodrywalne. Zastrzec się muszę, że ja nie wiem czy są podrywalne czy nie są. Nie gustuję, za młode. Ale chętnie wierzę w ich rozwiązłość - zapewne podobną do z przyjemnością "obrabianych" przeze mnie dam w wieku dojrzalszym.
  18. Zadaj Braciom, którzy wykryli zdradę żony/ partnerki jedno pytanie: Czy przypuszczałeś wczesniej, że ona może Cię zdradzić ? Zapytaj. Ja pytałem z rok temu jak nie dalej
  19. Nie tylko to gówniar ale i wszystkich kobiet dotyczy. Ja mam kompletnie wyjebane na to, że kobiety się puszczają na lewo, prawo, w przód i w tył a nawet w górę i w dół. Tak było, jest i będzie. Zżymanie się na taki stan rzeczy jest zżymaniem się z powodu zachodzącego słońca - że jakoby zaraz zapadnie noc, zrobi się ciemno i nic widać nie będzie. To sobie kurwa kup latarkę i zapal. Bo łatwiej zapalić latarkę - niż skłonić słońce do tego by zamieniło sie rolami z księżycem. Niech się puszczają jesli lubią. Bardzo dobrze - mniej ceregieli dla mnie - bo znaczna liczba puszczalskich kobiet powoduje większą ich podaż. A skoro podaż większa - to łatwośc nabycia rośnie a cena spada. Proste jak sikanie. Jak wspomniałem - tu i teraz się liczy. Mam wbite w to czy kobieta przede mną miała jednego czy tysiąc. Mam wyjebane na to czy dziś jestem pierwszym czy osiemnastym. Bardziej mnie interesuje czy ona ma dziś ochotę na seks ze mną czy nie ma.
  20. Zależy co to znaczy "niedużo" Jak juz wspominałem w innym wątku - istnienie stałego związku (a małzeństwo z całą pewnością jest rasowym przykładem stałego związku) - powoduje, że nie tylko masz wydatki stricte spowodowane żoną, ale i masz dodatkowe koszty, nierzadko nie wprost finansowe wynikające z tego, że w Twym zyciu jest osoba, z którą musisz się liczyć i odpowiednio dostosowywać swoje życie do niej. Na przykład mieszkanie w sposob nie taki jak Ty chcesz ale taki by i jej się podobało. Urlopy, odwiedziny rodziny, przyjmowanie gosci, planowanie czasu - to wszystko są określone, absolutnie przeliczalne na konkretne pieniądze koszty.
  21. To jest tak jak z alkoholem. Cała sztuka polega na tym by możliwie często pić, ale tak aby: 1. Alkohol nie zawładnął Tobą ("wódko pozwól żyć") 2. Wiedzieć kiedy wypić ostatni kieliszek danego wieczora. 3. Nie dać się namówić na kolejny po ktorym jest galopem w dół. I wtedy imprezy są częste. Z których wychodzisz po pierwsze - dostatecznie wesoły a po drugie - z trzeźwym umysłem. Zaś po trzecie - rano budzisz sie bez kaca. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ciężko znaleźć moment, w ktorym jesteś już dostatecznie wesoły, a jeszcze masz trzeźwy umysł i rano nie będzie kaca. Ten moment wyłapać. To jest prawdziwa sztuka ! Czyli - wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym. Zejść taktownie. Dokładnie tak samo jak p dr Jan Kulczyk taktownie umarł w samą porę.
  22. Fakt. Pada. Praktycznie zawsze. Pod jednym małym warunkiem - masz dowody, że coś jest kłamstwem. I zeby takie dowody mieć w kwestii przeszłości partnerki - należałoby ją znać. Praktycznie każda kobieta z którą miałem jakąkolwiek okolicznośc dłuższą (czyli wiecej niż jedno spotkanie) - zawsze "zdradzała się" z czasem iz nie jest taka święta jaką się jawiła na poczatku znajomości. A mi w to graj - będzie jeszcze łatwiejsza, jeszcze ciekawsza, jeszcze lepsza w te klocki Masz rację. Może z tą róznica, że nie nazwałbym tego problemem tragicznym co raczej mogącym skutkować problemami. Przykład - korzystanie z płatnego seksu u cichodajek czy div - nie skutkuje niczym innym poza przypięciem Ci łatki kurwiarza. I to jest absolutnie warte wydania pieniędzy na ruchanie i jakiś hotelik plus noszenia takiej etykietki w porównaniu z kosztami tak zwanego stałego związku, nie mówiąc o małzenstwie. Bo to fakt. I nic z tym nie zrobisz. Zasada jest prosta - chcesz mieć dzieci ? No to masz problem. Raz - z tym, że same w sobie dzieci są potwornym obciążeniem do śmierci ich ojca (a często i po niej), dwa - że chcąc mieć dzieci - musisz wejśc w stały związek. A co za tym idzie - bedziesz miał kobietę na stałe, która MOZE Cię zdradzać i temu w żaden sposób nie przeciwdziałasz. Oraz NA PEWNO bedzie Cię ona kosztować fortunę. I w dodatku - może Ci się zwyczajnie znudzić a takie zwyczajne opuszczenie jej - będzie bardzo kosztowne. Same wady. I co na to możesz poradzić ? Nic. I między innymi dlatego nie wchodzę w stałe relacje. To znaczy wchodzę na tej zasadzie, że mam przyjaciółki, z ktorymi się spotykam od lat. Ale to są spotkania okazjonalne, nie życie 24/7/365. Ochujałbym chyba. No i ważkim problemem jest też to, że na dłuższą i zbyt częstą metę - KAŻDA kobieta mi się nudzi. Chocby była miss universum. Ileż razy tak było, że miałem na wyciągnięcie ręki bardzo ładną, urodziwą kobietę, a CELOWO danego wieczora jechałem spotkac się ze znacznie mniej atrakcyjną. Bo było po prostu ciekawiej Dla mnie zupełnie niegroźna. Przecież nie mogę zabronić kobiecie się we mnie zakochać. Nawet fajnie by było - bo jeszcze mniej ceregielenia się
  23. A ja z kobietami planuję cały czas to samo. Mianowicie - one zawsze w moim życiu będą. Kropka. Koniec planowania. Oczywiście nikt nie mówi, że będą te, ktore są w moim zyciu obecnie. Ale jakieś będą na pewno. Szansa bowiem ze do mej śmierci wyginie damski ród na ziemi (tej ziemi) - jest mała. Obejrzałem. Alfa, nie alfa - po prostu jest to spojrzenie normalnego faceta, który miał po pierwsze do czynienia z odpowiednią ilością kobiet, a po drugie - poznał zjawisko określane mianem "życie". Ja od już dawna nie mam żadnych złudzeń - dlatego nie wchodze w tak zwane "stałe związki" I jesli ktoś mi na tym czy innym forum pisze, lub w realu mówi, że seks jest za darmo, że na związek ani złotówki nie wydał - to po prostu pierdoli. I to piękne, polskie słowo "pierdolić" należy tu rozumieć nie jako kopulację - a opowiadanie bzdur nie znajdujących pokrycia w życiu.
  24. Wiesz na czym polega głowny problem ? Ano na tym, że o kazdej bezwzględnie kobiecie, nawet najbardziej rozwiązłej, z niepohamowanym apetytem na kolce, bolce czy nawet dźwignie zmiany biegów w samochodach - można powiedzieć jedno z całą pewnością. A mianowicie - ona kiedyś była dziewicą. Był w jej życiu taki okres, w ktorym mogła powiedzieć (w dodatku całkowicie prawdziwie) - że nigdy nie uprawiała seksu. Ale kiedyś zaczęła. I tu losy mogą się potoczyć różnie. A co za tym idzie - zmiennie. Nie masz bowiem żadnej gwarancji, że w czasie trwania związku z Tobą - najbardziej Tobie oddana kobieta - nagle nie postanowi być rozwiązłą. Identyczne bowiem jest prawdopodobieństwo zajścia takiego zdarzenia - jak zdarzenia tego rodzaju, że wziąłeś sobie żonę z burdelu a ta obsłużywszy Ciebie jako ostatniego jej burdelowego klienta w życiu - wyszła za Ciebie za mąż i była wierna do grobowej deski. Twojej lub jej. Oba te scenariusze są jednakowo możliwe i ktoś kto sądzi, że jest inaczej - niestety żyje w matrixie. W relacjach z kobietami liczy sie wyłącznie TU I TERAZ. Przyszłość bowiem zaplanować jest trudno (na co jest na tym forum mnóstwo dowodów), przeszłość zaś jest zawsze nieznana.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.