Skocz do zawartości

Bonzo

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2355
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    30
  • Donations

    100.00 PLN 

Treść opublikowana przez Bonzo

  1. W tym konkretnym przypadku TYLKO nowy slub p. Wojcikowej przerywa obowiązek alimentacyjny. Nawet jesli zamieszkalaby wespół z p. Solorzem na kocią łapę - dalej kasę dostaje. Ustawa wyraźnie mowi - wejscie w nowy zwiazek malzeński. I uwaga - sa dwa rodzaje łozenia na byla: 1. Z tytulu spadku poziomu zycia po rozwodzie - ale łożyć może WYLACZNIE winny malzonek. Taka sytuacja jest wobec p. Wojcikowej (art 60 § 2 KRiO) 2. Z tytulu znalezienia się exmalzonka w niedostatku (choroba np) - wtedy dostac kasę moze kazdy pod warunkiem ze nie jest jedynie winny (czyli jesli ktos jest jedynie winny i doprowadzil do rozpadu malzeństwa - nie moze sie domagac kasy) - (art 60 § 1 KRiO) Alimentację przerywa: a. nowy slub w obu przypadkach b. uplyw czasu 5 lat w przypadku 2 chyba, że sąd w wyjątkowych okolicznościach te 5 lat przedluzy. Bo jest taka furtka. Kilka postów wczesniej linkowałem stosowny zapis KRiO - Art 60 Oczywiście jest taka czysto teoretyczna mozliwość - że jak kol. @Mosze Red napisał - dama pojdzie do sądu i powie - nie chcę juz kasy Obawiam się, że taki przypadek jest odrobinę mniej realny jak odwrócenie się drugiej zasady termodynamiki. Ale naprawdę róznica jest minimalna
  2. Zgodnie z zapisem cytuję: " § 3. Obowiązek dostarczania środków utrzymania małżonkowi rozwiedzionemu wygasa w razie zawarcia przez tego małżonka nowego małżeństwa. Jednakże gdy zobowiązanym jest małżonek rozwiedziony, który nie został uznany za winnego rozkładu pożycia, obowiązek ten wygasa także z upływem pięciu lat od orzeczenia rozwodu, chyba że ze względu na wyjątkowe okoliczności sąd, na żądanie uprawnionego, przedłuży wymieniony termin pięcioletni." Vide mój poprzedni wpis w tym wątku. Zatem - jesli niedostatek - to 5 lat albo do momentu zawarcia nowego malzeństwa Jesli nie niedostatek a pogorszenie warunków życia (jak w tym wątku) - to do momentu zawarcia nowego malzeństwa. Wniosek - jesli obdarowana alimentacją 5k dama nie wejdzie w nowy zwiazek małzenski (a na przykład zamieszka z facetem bez ślubu) - to ma jej płacić do usranej śmierci. Jego lub jej.
  3. To zadzwoń. Tyle tylko, że wtedy wrócisz do tak zwanego JPW (jebanego punktu wyjścia). Ogólnie to jest dosc mały problem, o ktorym napisałeś. Ciesz się, że nie masz większego - a mianowicie, że Ty byś bardzo chciał jak teraz, a to nie Ty ale ona zadzwoni. I odbierzesz telefon z rozpędu.
  4. Masz sporo racji, mi empatii od zawsze brakowało No ale z drugiej strony - końcowy efekt jakoś trzeba uzyskać. Można twardym tekstem - rob, nie marudź a można i rzeczywiście dobrym słowem, pocieszeniem, ułagodzeniem. Nie zgodze się jednak z tym, że zawsze działa tylko ta druga metoda. Pierwsza też bywa skuteczna. Bo kazdy jest inny. Mądry to jest ten, ktory odgadnie której z metod użyć Przed jej zastosowaniem Ale - na przyszłość będę starał się szerzej patrzeć na te kwestie, w końcu na tym życie polega, że człowiek cały czas się uczy
  5. Powiem po męsku - Ty się przegłodź chłopie. Tak jak Ci wczoraj napisałem - kilka dni. To najprostszy, najbardziej skuteczny i co moze akurat nie takie ważne - najtańszy sposób. I dokładnie związany z tytułem wątku - kara za grzech obżarstwa. Wszystko w tym małym Wszechświecie jest homeostatem. Na akcję jest reakcja, co już Newton zauważył (dla humanistów - gwałt się gwałtem odciska powiedziała dupa do mrowiska) Zatem jesli przegiałeś z jedzeniem - czas to wyrównać głodówką. Często najprostsze rzeczy są najtrudniejsze do zrozumienia. Nie odbieraj tego maila jako moją kąśliwość - bo jestem ostatnim wyrywnym do złośliwości w takich chwilach. To są po prostu proste, męskie i twarde słowa. Jak czekista z czekistą a samiec z samcem
  6. Bo powiem Wam Bracia o co tu chodzi. Otóz - na tym forum wyrywa się ludzi z Matrixa. Ja na to szerzej patrzę - to nie chodzi o tylko Matrix związany z kobietami. Ta sprawa jest szersza. Matrixem jest na przykład przeświadczenie, że nie wolno bzykać cudzych żon. Tak nam wszystki kiedyś wdrukowano do głów. Z tym że co z tego ? Przecież to nie działa. Przecież prawie zawsze zdrada wychodzi kiedy zdradzany dałby sobie rękę uciąć za wiernosć żony. Dlatego emocje trzeba z mózgu wyrzucić i pozamiatac po nich do czysta i zrobić w ten sposób, w czystym mózgu miejsce logice. Ta jest oczywista - jesli się na coś umawiasz - dotrzymaj tego. I jesli umowa zostanie złamana - to tylko pokrzywdzona strona tej umowy ma prawo mieć pretensje za jej złamanie. Dlatego też dla mnie potępianie ruchaczy mężatek jest po prostu śmieszne, babskie i niepodparte niczym co w głowie normalnego, logicznego samca osadzone być powinno. Co to jest Matrix ? Matrix to jest macierz. Macierz to jest matematycza tablica do opisu zjawisk w fizyce. Czym jest fizyka ? Nauką o życiu. Macierze są różne. Od jednoelementowych (tensory zerowej walencji - zwykła liczba), trzyelementowych (wektor czyli tensor pierwszej walencji), dziewięcioelementowych (macierz 3x3 - tensor drugiej walencji)) po 27-elementowe (tensor trzeciej walencji - czyli kostka w przestrzeni, zapis na kartce jest nie tylko lewo prawo ale i góra dół). Są tensory walencji czwartej (81 elementów ale tu się wyobraźnia normalnych ludzi kończy, to tylko Lorentz z Einsteinem widzieli) Jesli jeden element zmienisz - to już macierz jest inna. Może przestać być symetryczna, od razu ma inne wartości własne, staje się ujemnie określona albo osobliwa - wtedy nie da się jej odwrócić) Chodzi o to by w głowie sobie poukładać pewne rzeczy i swoją własną macierz doprowadzić do postaci logicznej i prawidłowej. I to TY SAM musisz zrobić, bo nikt inny tego za Ciebie nie dokona. Natomiast jest od cholery takich, ktorzy w Twojej macierzy ochotnie pozmienialiby elementy. Tak by im, a nie Tobie pasowały. Pół biedy jesli zdajesz sobie sprawę, że ktoś je zmienia. Gorzej - jesli operacja odbywa się bez przerywania snu. Wtedy sam wierzysz w to, że Twoja macierz jest prawidłowa i bronisz jej do upadłego. W końcu upadasz i przychodzi olśnienie, kiedy to stwierdzasz w krótkich, męskich, żołnierskich słowach - "kurwa, ktoś mnie tutaj w chuja zrobił". Łyżka nie istnieje ! I dlatego też słynny film Matrix - nie bez przyczyny miał taki tytuł.
  7. Panowie: Rozróżnić trzeba dwie kwestie - idealizm i rzeczywistość. Ten kto kiedyś wymyślił monogamię - doskonale wiedział, że nic z tego nie będzie. Biologia. No ale zyskał w ten sposób narzędzie władzy - grzech. Człowiek, ktory popełni grzech - może zostanie ukarany a może nie. Ale w głowie u niego jest wyraźna informacja - źle robię. To powoduje poczucie winy, wyrzuty sumienia, obniża samoocenę. Taki człowiek robi się w swoim własnym mniemaniu mniejszy - i dlatego zdecydowanie łatwiej nim sterować. Czyli - rządzić. Bo nie będzie podskakiwał gdyż czuje, że jest mniejszy niż gdyby nie zgrzeszył. Bóg kiedyś na świat sprowadził potop. Mineło od tego czasu wiele wieków i Bóg na świat nie zsyła drugiego potopu - gdyż przekonał się o bezskuteczności pierwszego. Ja sobie zdaję sprawę, że mężczyźni POWINNI szanować cudze żony, podobnie jak kobiety POWINNY szanować cudzych mężów. Z tym, że to niemożliwe. Wielu ludzi w historii ludzkości biło na alarm, że nalezy świat poprawić - to wtedy wszyscy ludzie będą braćmi, nie będzie wojen, nie będzie zdrad, nie będzie kłótni. Za każdym razem kończyło się to w jeden i ten sam sposób - wołaniem na puszczy lub pisaniem na Berdyczów. Najczęsciej - i jednym i drugim. Einstein powiedział kiedyś że głupotą jest powtarzać ciągle te same czynności oczekując innych wyników. Dlatego też moje zdanie jest takie - jesli mąż i żona ślubują sobie wierność (lub też w związku nieformalnym umawiamy się na to samo) - to jak to już zauwazyli Starożytni Rzymianie - pacta sunt servanda. Co się przekłada na "umów nalezy dotrzymywać". I to żona mężowi obiecuje, a mąż - żonie. Wolny ruchacz mężatki - nikomu nie obiecywał żadnych zasad. Ja wiem, że powinien. Ale deklaracji nie złożył. Więc to żona powinna być odporna na zaloty a nie on się hamować. On może wykorzystywać legalnie cały arsenał swych samczych środków - by przelecieć cudzą żonę - lecz nie zrobi tego do momentu kiedy ona nie złamie danej swemu mężowi obietnicy. Choćby skały srały a kutasami z nieba padało. Bo związek to dwoje ludzi. I tych dwoje się umawia na określone zasady. Tylko dwoje. Nikt nie wymaga deklaracji w chwili ślubu od wszystkich facetów - tej kobiety nie ruszamy bo właśnie wyszła za mąż. Bo to niemożliwe. Dlatego też moje zdanie jest takie - nie widze niczego nagannego w tym, że ktoś posuwa cudze żony. Jego sprawa. Jesli będą z tego tytułu konsekwencje - to on je poniesie. Jesli cudza żona zdradza - jedyny zarzut jaki jej można postawić - to złamanie danej obietnicy. Natomiast jesli okaże się, że zdradzająca żona ma tak samo niewiernego męża - jakikolwiek problem znika. - zdradziłaś mnie - wrzaśnie mąż - ty mnie również - odpowie żona - jak mogłaś ?, ślubowałaś wierność, była umowa ! - no cóż staruszku, ty wprowadziłeś do umowy lewy punkt, ja też ! - ale ty pierwsza ! - kochany, nie kłóćmy się o kolejność - bo kto pierwszy kogo - na tym etapie już nie dojdziemy. Bo aby dojść kto kogo pierwszy zdradził - to strona, ktora uważa że była druga - musiałaby udowodnić swoją wierność. To w ogóle jest ciekawe. Bo trzebaby udowodnić, że się czegoś nie zrobiło. Czyli - wykazać, że istnieje nieistniejące. Załóżmy, że ktoś nigdy nie był w Krośnie. Jak ma to udowodnić ? Przecież to niemożliwe. Bo to, że żaden z mieszkańców Krosna nie widział tego człowieka w rozpatrywanym mieście - jeszcze nie przesądza, że go tam nie było. Dlatego udowadnia się tylko to co miało miejsce a nie wykazuje tego co miejsca nie miało. Przeto nikt nie jest w stanie udowodnić, że nie jest wielbłądem
  8. W kwestii co w wypadku jesli bzykającym mężatkę jest żonaty kolo ? Moim zdaniem niewiele to zmienia. Może poza tym że to dla mężatki sytuacja bardziej bezpieczna. Bo o ile i kawaler bzykający i bzykający czyjś mąż - w ryj mogą identycznie pouczyć - to w wypadku męża jest mniejsza szansa na to, że romans ujrzy światło dzienne. Mąż bowiem będzie mocniej trzymał jęzor za zębami - ponieważ jak się wyda - to choćby w kwestii jego ryja - może być combo - i od męża bzykanej, i od żony własnej. Konfiguracje tu mogą być rózne. Bo na przykład możnaby także porozważać - a co w wypadku jeśli mąż bzykanej przez kogoś mężatki - sam zaposiada kochankę ? I w dodatku żona o tym wie, ale korzysta z okazji do siedzenia cicho i wyjmie dowody dopiero jak sama zostanie przez męża przyłapana. Zakładając, że mąż tego od dawna nie wie i sam cicho siedzi. Mamy wówczas do czynienia z klasycznym przypadkiem zimnej wojny. Dokładnie tak samo jak w latach 1945-1990 pomiędzy USA a ZSRR. Znam osobiście jeszcze ciekawszy przypadek. Otóz rozpatrujemy dwa małzenstwa - mąż A, żona A oraz mąż B i żona B. Mąż A romansował z żoną B nie mając pojęcia iż żona A romansuje z mężem B Mąż B także nie wiedział iż jego żona romansuje z mężem A. Wydało się to po pewnym czasie prawie jednocześnie - co zaskutkowało tym, że były dwa rozwody. W tym samym sądzie okręgowym i w dodatku - w podobnym terminie. Wyroki rozwodowe były za kazdym razem z orzeczeniem winy obojga małżonków. A uprzednio, nim do rozpraw doszło - dwie zadymy w obu domach również prawie jednoczesnie. I następnie powstały dwa nieformalne związki (konkubinat rozwodniczy) - polegające po prostu na wzajemnym swapie małżonków. Uważam że w takim wypadku dym nie jest uzasadniony ponieważ wart Pac pałaca a pałac Paca.
  9. Nic. Chodzi o to aby nic nie jeść. Zero. Pić wodę najwyżej. Jesli się jej opijesz - głód chwilowo bo chwilowo ale jednak znika. Z żarciem jest prawie tak jak z każdym nałogiem (bo to w głowie siedzi) - jesli nie robisz czegoś dłużej niż [... tu róznie zależnie od nałogu...] to impulsy "zrób to" są coraz słabsze aż zanikają do zera. Jesli kiedykolwiek rzucałeś palenie - na własnym przykładzie wiesz o czym piszę Przy głodówce ja mam tak że i owszem jestem poczatkowo głodny ale z czasem, stopniowo przestaję czuć głód. Najważniejsze jedno - gdy wychodzisz z głodówki powolutku przyzwyczajasz organizm do jedzenia. Co również wymaga kilku dni. Są całe tony literatury obozowej pokazujące, iż jak obozy (szczególnie na terenie Niemiec) wyzwalali Amerykanie - to od razu rzucali zgłodniałym więźniom tyle żarcia ile ci chcieli. Więźniowie na to naskakiwali, obżerali się w dosłownie trupa - bo wielu z nich następnie umierało w mękach. W wypadku wyzwolenia obozu przez ruskich ten problem był mniej widoczny - gdyż oni sami mieli niewiele żarcia, więc i adekwatnie mniej rzucali więźniom.
  10. Cóz pozostaje gdy nie masz na coś wpływu ? Przywyknąć adaptacyjnie. Czyli - olać ale jednoczesnie się dostosować tak by Ci było jak najwygodniej. SOA#1* podałem powyżej - działa Bo cóż - jak to ujał założyciel UPR - p. Stefan Kisielewski - "To, że jesteśmy w dupie - to oczywiste. Problem polega na tym, że zaczynamy się w niej urządzać" *) Standardowa Odpowiedź Administratora numer jeden.
  11. Pan Stanisław Grzesiuk w swej kultowej książce "Pięć lat kacetu" - podaje niezawodny przepis na powyższe. Głodówka. Kilka dni. Działa zawsze i u każdego. Istotnym jest tylko zachować powolne i delikatne wyjście z głodówki. Też o tym Grzesiuk pisze. Kot, ktorego dopadnie sraczka - Grzesiuka nie czytał. On w ogóle żadnej książki nie czytał. Ale podsuń temu kotu najlepsze żarcie gdy jest w takim stanie. Ani powącha. Najlepszym lekarzem jest własny organizm. On zawsze wie lepiej czego mu potrzeba - bo przecież to on choruje.
  12. Mniaaam Podrywanym byc przez damy w wieku rębnym - sama przyjemność Kluczowym jednak jest co z tym potem zrobisz Bo na przykład dobra wódeczka jest również mniam Któż bowiem z Was Bracia wypić i zakąsić nie lubi ? Nie znam takiego, ktory wzdragałby się przed choćby jedną z tych czynności. Kluczowym jest jednak to - co potem z tym zrobi. Czy aby nie popełni przypałów wypiwszy za wiele, a i czy jeśli zbyt intensywnie nie zakąsi - wywoła narzygliwość Pić trzeba umić, zakąszać również. No i ważne jest także towarzystwo Przeto gdy dama wypytuje mnie o status materialny oraz o to czym się zajmuję - zawsze odpowiadam, że żyję bardzo skromnie w niewielkim, wynajetym mieszkaniu, gdzie udzielam lekcji śpiewu - zarabiając w ten sposób na życie
  13. Tak. Jest na to paragraf w KRiO. I dotyczy małżonka bez względu na to czy to mąż czy żona. Nie jest to obligo - trzeba o to zawnioskować. Tak toto wygląda: Art. 60. Obowiązek alimentacyjny wobec byłego małżonka Dz.U.2015.0.2082 t.j. - Ustawa z dnia 25 lutego 1964 r. - Kodeks rodzinny i opiekuńczy § 1. Małżonek rozwiedziony, który nie został uznany za wyłącznie winnego rozkładu pożycia i który znajduje się w niedostatku, może żądać od drugiego małżonka rozwiedzionego dostarczania środków utrzymania w zakresie odpowiadającym usprawiedliwionym potrzebom uprawnionego oraz możliwościom zarobkowym i majątkowym zobowiązanego. § 2. Jeżeli jeden z małżonków został uznany za wyłącznie winnego rozkładu pożycia, a rozwód pociąga za sobą istotne pogorszenie sytuacji materialnej małżonka niewinnego, sąd na żądanie małżonka niewinnego może orzec, że małżonek wyłącznie winny obowiązany jest przyczyniać się w odpowiednim zakresie do zaspokajania usprawiedliwionych potrzeb małżonka niewinnego, chociażby ten nie znajdował się w niedostatku. § 3. Obowiązek dostarczania środków utrzymania małżonkowi rozwiedzionemu wygasa w razie zawarcia przez tego małżonka nowego małżeństwa. Jednakże gdy zobowiązanym jest małżonek rozwiedziony, który nie został uznany za winnego rozkładu pożycia, obowiązek ten wygasa także z upływem pięciu lat od orzeczenia rozwodu, chyba że ze względu na wyjątkowe okoliczności sąd, na żądanie uprawnionego, przedłuży wymieniony termin pięcioletni. " Jak widać z powyższego na czerwono - kumulatywnie muszą być spełnione dwa warunki: a. rozwód pogorszył status materialny niewinnego małzonka b. ten kto ma płacić - musi być uznany za wyłącznie winnego rozkładu małzeństwa Zatem - przepisu tego nie stosuje się jesli rozwód jest bez orzekania winy lub też z winy obojga małzonków. Bo wtedy nie istnieje jakikolwiek małzonek wyłacznie winny. Nie ma więc kogo obciążać Zatem trzeba się nieco napracować. Co innego w wypadku § 1 - jesli małzonek po rozwodzie znajdzie się w niedostatku - to wtedy sąd może nałożyć na drugiego małzonka obowiazek płacenia. Tyle, że wykazanie niedostatku jest sprawą trudną, musi być to choroba uniemożliwiająca podjęcie pracy no i trzeba wykazać że potrzeby są usprawiedliwione. Przed własnym rozwodem na ten temat rozmawiałem z kumpelą prawniczką - twierdziła że to trudne do udowodnienia. No i w tym przypadku płacenie nie należy się wtedy kiedy żądałby go uznany za wyłacznie winnego. W kazdym innym - jest możliwe. I wygasa albo po pięciu latach albo z chwilą wejścia w nowy związek małzenski. Teoretycznie powinien. Jako że akt prawny w randze ustawy nie rozróżnia tu płci. Ale stwierdzenie "teoretycznie" świetnie nam wyjasnił podsłuchany nad talerzem ośmiorniczek, były minister spraw wewnętrznych p. płk Bartłomiej Sienkiewicz - stwierdziwszy szczerze iż "państwo istnieje tylko teoretycznie". Sądy państwowe więc wszystko jasne. No i dlatego na tym tle - jak to również wyjasnił w tej samej rozmowie, ten sam minister, znad tego samego talerza, z tym samym daniem - "mamy pogłębiającą się dupę" A minister spraw wewnętrznych - jak sama nazwa wskazuje - najlepiej chyba wie co się dzieje wewnątrz tenkraju ? Jedyny plus tego jest taki, że zamiast knajpy Sowa i Przyjaciele - jest tam teraz Oberża pod Pluskwami. No i można się tam udać na obiadek - zamawiając żurek z kamerką i pierożki z mikrofonikami :).
  14. Tfu ! W życiu bym tego nie zrobił ! Ohyda! Wyjdzie że jesteś kablarz, papla i plotkarz jak wredne babsko, ktore szuka sensacji na rympał. Najciekawszym byłoby gdyby okazało się, że Twój kumpel sam namówił żonę by założyła konto i poszukała faceta do układu 2M+K. Znam takie przypadki Wtedy dopiero byłyby jajca jak porzeczki Dodatkowo - jesli masz kumpla żonatego i wiesz, że chodzi on na dziwki (bardzo częste), mało tego - sam z nim chodzisz na kurtyzany - to on obdarzył Cię wielkiim zaufaniem, jak również jest Twoim naprawdę szczerym przyjacielem. Bo wie, że go nie wsypiesz. Gdybyś taki numer zrobił w powyższej sytuacji - to przestałbyś mieć kumpla. Bo skoro wsypałeś jego żonę - za chwilę możesz wsypać i jego. Twój wpis świadczy naprawdę o tym że faceci babieją. Takie zachowanie jest w 100% babskim zachowaniem. Bo każda bez wyjątku kobieta widząc męża swojej koleżanki na portalu randkowym - wsypie go w trybie doraźnym. Czyli - bez zastanowienia się czym to grozi. A cytat, ktory opublikowałeś - absolutnie nie ma nic wspolnego z opisywaną sytuacją. Bo małzenstwa nie ratuje (niby jak ?) a tym bardziej - kobiety z niewiernej na wierną nie zmienia. Bo skoro założyła konto (zakładam, że bez wiedzy męża) na portalu i szuka bolca - to w zasadzie już przekroczyła pewną granicę. I nic się tu juz uratowac nie da.
  15. Znam ten cytat i chyba on ma nieco inną wymowę. A mianowicie - "aby zło zatriumfowało wystarczy by dobrzy ludzie nic nie robili". Co znaczy dokładnie to samo. Z tym, że to się nie sprawdza w tych kwestiach. Z prostej przyczyny - Matrix. Jak wspomniałem - zasadę tę możesz zastosować kiedy wiesz, że Twój kumpel ogarnia i jest myślący. Jesli nie jest (a tych znaczna większość) - to nic nie da, a Ciebie postawi w paskudnej sytuacji. Ktoś już tu wczesniej dostrzegł - że pojawi się na pewno pytanie - skąd wiesz ? Będziesz musiał na nie odpowiedzieć. Jesli odpowiesz - a słyszałem - to zaraz będzie pytanie dokładniejsze - od kogo, gdzie i skąd wiesz, że to prawda ? Jesli rzeczywiście tylko słyszałeś - to mocno ryzykujesz, że to nieprawda i wtedy wyjdzie, że rozpuszczasz plotki. Natomiast jesli masz twarde dowody - to będzie także pytanie - a jak je zdobyłeś ? Jak wszedłeś w posiadanie tak dokładnej wiedzy ? Bedziesz musiał na to pytanie odpowiedzieć. Jak ? Tego nie wiem. Zalezy to od rodzaju i kalibru dowodów. Załózmy, że odpowiesz. Więc Twój kumpel, zapewne wkurwiony i naładowany zdecydowanie niepozytywnymi emocjami (a więc z całą pewnością pozbawiony logicznego myślenia) - uderzy do żony i zrobi jej awanturę. Zapewne grubą. Ta z całą pewnością spyta go skąd wie. Co on odpowie ? Ano odpowie zgodnie z prawdą - że wie od Ciebie. No i wtedy żona, dociśnięta do muru - użyje argumentu już tu podanego - aaaa, to taki numer, o zdradę mnie oskarża a mnie podrywał, dostał w pysk i teraz się mści skurwiel jeden. Po co ci to ?
  16. P. dr. Jaśkowski zapewne ma sporo racji. Z prostej przyczyny - starożytni Rzymianie tłumacząc zawiłości stosowali zasadę - cui bono. Co się przekłada na - "kto skorzystał". Jest to dobra metoda. Bo prosta i logiczna. Gośc głosi określone poglądy. Jawnie sprzeczne z propagandą oficjalną. Gośc jest lekarzem. Co on z tego ma, że takie poglądy głosi ? Prawdopodobnie nic, ale załóżmy, że coś z tego jednak ma. Co nam szkodzi założyć ? I teraz - a czy on miałby więcej czy mniej gdyby głosił poglądy oficjalne ? Sądzę, że więcej. Lekarz z dużym doświadczeniem mało nie zarabia i źle nie ma. Szczególnie jesli napędza sprzedaż leków. Oczywiście tych oficjalnych. Druga sprawa - gdyby jego porady powodowały jakies szkody konkretne - to koleś trafiłby dawno do pierdla. I sprawę oficjalna propaganda by naprawdę mocno nagłośniła. Jak na razie - gośc do pierdla nie trafił. Ani nie nagłośniono żadnej konkretnej sprawy, w ktorej byłby dowód, że komuś zaszkodził. Tymczasem nierzadko zdarza się, że działania oficjalnych lekarzy wywołują szkody. Czasami wręcz śmiertelne. I co ? Trafił ktory do pierdla za tzw "błąd w sztuce" ? Nie słyszałem W socjaliźmie (a taki ustrój panuje w większości krajów świata) - za ludzi myśli państwo. Większości ludzi to pasuje - bo wygodniej jest nie myśleć niż myśleć. Bo myślenie, jakkolwiek czynności może i nietrudna - to wymaga wysiłku intelektualnego. Jesli ludzi posłano do obowiazkowych szkół - to tam im się wdrukował do mózgów schemat - że to co drukiem pisane - musi być mądre. A tak przeciez nie jest. Ludowe spostrzeżenie "papier wszystko przyjmie" - jest jak najbardziej słuszne. Przeto - życie pokazuje bardzo często, że ludzie wręcz prymitywni, niekształceni, nierzadko nie potrafiący pisać - są mądrzejsi życiowo od absolwentów uniwersystetów. Szczególnie tych współczesnych, opanowanych przez lewackie ideologie. Dlatego też większość dzisiejszych uczelni to nic innego jak słynne WSGnG (Wyższa Szkoła Gotowania na Gazie). Przy całym szacunku dla kucharek :). Bo te akurat uniwerków nie kończyły I dlatego zapewne jedzenie obiadów w restauracjach rzadko kiedy wywołuje nagły, niekontrolowany atak galopującej biegunki
  17. Absolutnie nie ! Nigdy w życiu nie informowac kumpli o niewierności kobiet ! Tak samo kobiet - o niewierności męzów. Bo informator wiele ryzykuje. Bardzo wiele Jest takie powiedzenie, że nie zabija się posłańca ze złą wiadomością. Ale to nie działa w matrixie ! Jesli poinformujesz najlepszego kumpla, że jego żona go zdradza to: 1. Masz w jego żonie wroga automatycznie (bo ją wsypałeś) 2. W kumplu masz także wroga bo on Cię podświadomie nawet - będzie kojarzył jako tego, ktory spowodował że mu się dotychczasowy, poukładany męsko-damsko świat obalił. No chyba, że kumpel i tak wczesniej już wie. Ale musiałbyś to wiedzieć. Albo - kumpel jest człowiekiem rozumnym, wyrwanym z Matrixa i wie co w takim wypadku robić. Wtedy można. Wielokrotnie w zyciu byłem świadkiem zdrad małzenskich - w wykonaniu mężów/ żon moich bardzo dobrych znajomych. Zawsze siedziałem cicho. Co najwyżej się odezwałem mimochodem jak już sprawa była jawna - na zasadzie że "a coś słyszałem" Często drążą. Dlaczego nie powiedziałeś, kiedy słyszałeś, od kogo i tak dalej. Zawsze wtedy mówię, że plotkami się nie zajmuję. Co ciekawe - nigdy nie miałem sytuacji, że powziąłem wiedzę (rzetelną i z dowodami), że zdradza kumpla żona. A ten kumpel jest wyrwany z Matrixa i normalnie myśli. Powodem tego jest fakt, że akurat żaden z normalnie myślących moich znajomych - nie ma żony Takie kablowanie to typowo damska logika - jak to ujął dyrektor Michalii w Zmiennikach Barei. Bo baby pierwsze wyrywne nakablować, nawet nie sprawdziwszy czy info jest pewne. Wazne jest strzelanie z ryja i wzniecanie sensacji. Poza tym - znany jest stary jak świat mechanizm, że kobieta poznaje męzczyznę udającego wolnego (a jest on żonaty), spotykają się, jest fajnie, aż w końcu wychodzi że koleś ma żonę. Wtedy jest 90% szans na to, że baba doniesie żonie, że jej mąż z nią 'tego" (i nierzadko za to dostanie w ryjek, ot logika), albo może faceta szantażować, że jesli on nie [..... tu wstaw cokolwiek...] to ona powie żonie. Tfu !
  18. Wyczaj okazję kiedy dama wyjdzie z domu na jakiś czas. Np z dzieckiem na spacer etc. Wtedy spróbuj się zastanowić gdzie te kwity mogą być (o ile są) i sprawdź czy rzeczywiście są. Jesli tak - zależnie od tego ile masz czasu - robisz fotki telefonem po czym na spokojnie (najlepiej poza domem) czytasz. Albo - jesli czasu mało - szukasz innej okazji by się do nich na spokojnie dobrać i zapoznać z ich treścią. Zazwyczaj jesli kobieta była w ciąży - to była prowadzona przez lekarza i badania krwi robiła często. Gdzieś pewnie to jest Co prawda Ty już DNA chcesz zlecić - więc to takie że tak powiem "dodatkowe" sprawdzenie. No ale zawsze lepiej temat zgłębić za mocno niż za słabo :). Nie ma bowiem zbędnej wiedzy Po zapoznaniu się z treścią - usuwasz fotki kwitów z telefonu. A te fotki gdzie są informacje kluczowe (grupy krwi) - wysyłasz mailem na założony adres mailowy typu [email protected] jako backup w bezpiecznym miejscu. Oczywiście oryginał z telefonu usuwasz.
  19. Jest dość prosty sposób aby wstępnie sprawdzić czy MOŻNA być ojcem narodzonego dziecka. MOŻNA, co jeszcze nie potwierdza, że się jest. Mianowicie - skoro dziecko małe to powinny gdzieś w domu byc kwity medyczne dotyczące dziecka i matki. W tych kwitach istnieje szansa na odnalezienie wyników badań krwi. Istnieje także szansa na to, że z tego da się wyczytać grupę krwi matki i grupę krwi dziecka. Mając te dane - można sprawdzić czy MOŻE się byc ojcem znając swoją grupę krwi. Na podstawie tej tabelki (linkowałem w innym wątku): Uwaga: Ta metoda NIE POTWIERDZA ojcostwa. Może je natomiast wykluczyć z całą pewnością. Nie potwierdza dlatego, że inny ojciec może albo mieć taką samą grupę jak Ty albo mieć taką grupę krwi, ktora pasuje do układanki. Jesli do tabelki pasujesz - możesz ale nie musisz być ojcem. I aby być pewnym - robisz DNA. Jesli nie pasujesz - z całą pewnościa nie jestes ojcem. Wtedy nawet nie musisz robić DNA bo wynik już jest oczywisty. Zakładając, że nie ma pomyłki w oznaczeniu grup krwi poszczególnych osób.
  20. Gdybyś wybrał opcję dwa (z nieznanym żonie kumplem po auto) - dodaj dla uwiarygodnienia: Kochanie, prawdopodobnie go poznasz. Odgrażał się mimochodem, że wpadnie do mnie ze swoją żoną na wódeczkę. Zrobisz kolację dzubku prawda ? Albo - jak wyżej (że poznasz) - bo on z żoną nas zaprasza. Oczywiście jesli do spotkan nie dojdzie - nie wzbudzi to żadnych podejrzeń. To, że ktoś się wstępnie wprasza lub zaprasza - to jeszcze nie znaczy, że przyjdzie A samochód rzeczywiście znajdź i pokaż żonie o jaki wóz chodzi Najlepiej taki, ktory się i jej spodoba
  21. To miałeś "peezelowskie" szczęście. Bo w roku 2014 w czasie wyborów samorządowych w jednym z miasteczek województwa chyba zachodniopomorskiego - wybory na burmistrza wygrał członek PSL. Dysonans poznawczy wprowadził fakt, że gość ten.... nie kandydował w wyborach. A w dodatku wówczas PSL wygrał wybory również w Obwodzie Kaliningradzkim Tak to już jest, jak Posady Swoim Ludziom
  22. Dlatego napisałem wyraźnie, że może próbować oraz usiłować. Czy mu się to uda - a to całkowicie inna sprawa. Co nie zmienia faktu, że mając na żonę mocne kwity - zawsze masz szanse większe na korzystne rozstrzygnięcie niż gdybyś kwitów nie miał wcale. Bo lepiej być bogatym niż biednym, nawet jesli żyjesz bardzo oszczędnie i to Ci odpowiada. Oczywiscie. To długa droga i wymagająca sporych kombinacji. Nawet jesli masz mocne kwity - nie jest oczywiste że to uzyskasz. Ale tym bardziej nie jest oczywiste, że to uzyskasz jesli kwitów nie masz wcale To jak z egzaminem na studiach. Jesli na egzamin się nie stawisz - na pewno go nie zdasz. Natomiast jesli się stawisz na egzamin z kompletnie pustą głową (na betona) - to to, że go nie zdasz - wcale nie jest takie oczywiste Znane są bowiem w studenckiej historii przypadki, że byłeś beton a trójka w bólach się jakoś urodziła
  23. Opcja raz: Znajdź auto na allegro w tym mieście. I powiedz żonie, że jedziesz obejrzeć wóz. Nie dlatego, że chcesz teraz kupić ale dlatego, że chcesz wsiąść i przymierzyć się czy takie auto pasuje Ci, wygodnie się siedzi, fajnie jeździ. Nawiasem mówiac stara metoda na uzyskanie bezpłatnej przejażdzki dowolnym autem. Gdyby sprzedający wydzwaniał - to powiesz, że Ci faktur nie popłacili i na razie czekasz na pieniądze. Szczególnie, że VAT już zapłaciłeś a kasy za f-ry jak nie ma tak nie ma. Opcja dwa: Jedziesz z kumplem po samochód dla niego. Akurat w tym samym mieście. Nie znasz się na autach, ale przecież kumpla podwieźć trzeba. Gdy spyta jaki kumpel - powiesz, jej "nie znasz go, poznałem go na emigracji, mieszka dokładnie pomiędzy nami a miastem gdzie jest auto" 3-4 godziny na oględziny auta to w sam raz. Akurat 3 godziny łacznie w drodze i godzinka na oglądanie. Gdy spyta - i co kupiony ? - odpowiadasz, że złom, klepany, szpachlex, dzwón i tak dalej. Co za ludzie, jaki szrot sprzedają, że im nie wstyd. Straciłem cztery godziny i chciałem w ryj dać temu jebanemu handlarzynie. Żona najwyżej będzie się zastanawiać czy handlarzyna był jebany. Musi zadziałać
  24. Racja. Z tym że: 1. Wie o tym co napisałeś (że są takie możliwości) - to akurat mniejszy problem 2. Bedzie mu się chciało tak zrobić. Wszystko zalezy kim jest mąż. Jesli jest to narwaniec (a takich jest lekko licząc 90% i tendencja ta ma trend wzrostowy - bo faceci babieją) - to rzeczywiście może dać w ryj ręką swoją lub cudzą. Ale jesli to koleś kumający - to absolutnie w ryj nie da. Byłby idiotą. Raczej będzie się starał dotrzeć do kochanka (powziąwszy informacje, że on jego żony za swoją żonę nie chce), z nim poukładać - bo z takowego poukładania uzyskać może doskonały materiał na temat własnej żony. Co otworzy mu oczy, wydrze z Matrixa, a w dodatku - poważnie może poprawić jego pozycję na rychłej rozprawie rozwodowej. Przy dobrym rozegraniu sprawy, kiedy materiał n/t puszczalskiej żony jest obszerny, spójny i poparty twardszymi od diamentu dowodami - nie tylko uzyska rozwód z winy żony, ale w dodatku może próbować zatrzymać dzieci przy sobie (jesli posiadają), nałożyć na żonę alimenty na dzieci a jesli żona sporo lepiej zarabia - to i nawet na siebie KRiO to wszystko dopuszcza A nawet może - usiłować pozbawić jej praw rodzicielskich przy mocnych kwitach.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.