Skocz do zawartości

Rick

Użytkownik
  • Postów

    241
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Rick

  1. Albo zapytaj: "Dajesz dupy, czy trzeba z Tobą chodzić?" Co takiego? Kasę fiskalną w ci*ie? Czy znak "strefa bezpłatnego parkowania"?
  2. To niech kolega mi zainstaluje i odpali oryginalnego Androida np. Nougat'a na moim komputerze stacjonarnym - jeżeli Ci się uda, zwrócę Ci honor. Android jest dedykowany jako system do urządzeń mobilnych, lecz nie jako system do komputerów stacjonarnych i laptopów, stąd moja opinia, że to było lekkie nadużycie w statystyce. Tyle w tej kwestii. To jest duża zaleta Linuksa względem Windowsa. Nie zapomnę pewnego studenta (zdolnego jeżeli chodziło o programowanie/grafikę), który w dysku SATA szukał pół godziny zworki żeby go na MASTER-a ustawić, "bo myślał że ma ustawione SLAVE"...
  3. "Zasada neutralności sieci oznacza, że dostawcy Internetu muszą zapewnić swoim odbiorcom nieograniczony dostęp do wszystkich zasobów sieci. Zniesienie tej zasady pozwoli firmom dostarczającym Internet na ograniczenia transferu, blokowanie dostępności niektórych witryn i usług (np. tych, które zużywają więcej transferu) czy wprowadzanie dodatkowych opłat za szybsze korzystanie z Internetu." Mam wrażenie, że pierwsze co zaczną robić to oczywiście - w imię "walki z piractwem w sieci", będą blokowane wszelkie serwisy torrent, hostingi plików, czy też strony gdzie znajdziesz odnośniki do wcześniej wspomnianych. Nie będzie to przeszkadzać oczywiście w blokowaniu witryn, gdzie na przykład źle się autorzy wyrażają o czarnych/latynosach/LBGT/feministkach/obecnej władzy i tak dalej... Jednak te zabiegi nazwą "walką z mową nienawiści". Będą krzewić praworządność w sieci niczym demokrację na bliskim wschodzie Oczywiście to tylko moja chora teoria, żadne tam przewidywania czy coś Co do dodatkowych opłat za szybsze korzystanie z internetu - to już funkcjonuje, a czasem to i wrzucają dodatkowe opłaty bez przyspieszania łącza Jak na przykład mój niedojebany dostawca łącza - British Telecom (BT).
  4. Niestety ciężko mi się zgodzić z Twoją teorią odnośnie desktopów, gdyż prawie każdy nowy laptop czy to na Ebay-u/Allegro, czy też w sklepie - ma często fabrycznie wrzuconego Windowsa 10, albo nie ma systemu wcale. Mało jest w ofercie sprzętu z zainstalowaną jakąkolwiek dystrybucją Linuxa, choć oczywiście zdarzają się takie przypadki. Wiele firm, przynajmniej tych w których pracowałem, również korzysta jedynie z systemu operacyjnego Windows (7, XP, nawet Vista się zdarzała o dziwo, jak też 98, gdy komputer miał więcej lat ode mnie). Choć tutaj to zapewne kwestia zakresu usług świadczonych przez daną firmę - programiści, graficy i im podobni będą raczej preferować dystrybucje Linuxa. Na telefonach/netbookach/tabletach jest Android, gdyż procesory ARM są dedykowane pod jego architekturę, która bazuje na Linuxie. Bazuje, ponieważ zawiera jądro Linuxa oraz niektóre komponenty, lecz nie zawiera kodu źródłowego Linuxa, więc nie jest kolejną dystrybucją Linuxa, tylko poprawniej mówiąc, osobnym systemem operacyjnym o nazwie Android. Tak samo jak telefon/tablet - komputerem typu desktop czy laptopem nie jest. Netbooki jeszcze można zaliczyć do Twojej statystyki, pod warunkiem, że nie posiadają procesora ARM, tylko np. zwykłego Intela Atom bądź cokolwiek o architekturze x86/x64, gdzie uruchomisz zarówno Linuxa, jak i Windowsa. Więc uważam Twoje podpinanie Androida, który dedykowany pod zwykłe komputery (stacjonarne/laptopy) nie jest, jako dodatek do statystyk Linuxa jest troszkę moim zdaniem nie na miejscu. Dziękuję za poradę. Być może zdecyduję się na Lubuntu, ponieważ komputer docelowy do wydajnych nie należy. Pozdrawiam, a moderację przepraszam za mały offtop.
  5. Mistrzowska metoda na oznajmienie, że lubi seks francuski bez budzenia podejrzeń o to Szkoda, że nie napisała kto na kim najpierw ma ćwiczyć
  6. Marku, nie wiem czy akurat w Twoim przypadku to będzie skuteczne, ale gdy mnie dopada sporadycznie sraczka, to natychmiastowo zażywam stołową łyżkę niegotowanego ryżu i zapijam szklanką wody mineralnej. Nie wiem jednak, czy na wymioty się ten patent sprawdzi.
  7. Witam Myślę, że na początek istotnym szczegółem jest kraj, w którym przez te 2 miesiące pracowałeś i miałeś dochód. Następnie musisz sprawdzić, czy i jaka umowa o unikaniu podwójnego opodatkowania obowiązuje między krajem, gdzie pracowałeś, a Polską. Z tego co wiem, to są dwie formy tej umowy: 1. Wyłączenie z progresją: http://www.vademecumpodatnika.pl/artykul_narzedziowa,467,0,5083,metoda-wylaczenia-z-progresja.html 2. Proporcjonalne odliczenie: http://www.vademecumpodatnika.pl/artykul_narzedziowa,467,0,5110,obliczenie-podatku-z-zastosowaniem-metody-proporcjonalnego.html W linkach do opisów tych metod masz podane przykłady obliczeń.
  8. Na bazie swoich doświadczeń z tym oprogramowaniem odradzam Avasta każdemu, kto szuka w miarę skutecznej ochrony antywirusowej do swojego komputera. Ten program daje tylko złudzenie ochrony, w praktyce sporo obecnych wirusów bez problemu go obejdzie (zarówno wersję "free" jak i płatną). Ogólnie moja czarna lista antywirusów to: - Avira (przy infekcji pewnym specyficznym wirusem program zaczął sam siebie traktować jako wirusa i zapętlał się w próbie usunięcia samego siebie) - AVG (jedyną zauważalną sprawną funkcją tego programu wg. mnie jest powiadomienie w pasku narzędzi koło zegarka, bardzo słaba skuteczność) - Avast (nieskuteczny w zapobieganiu jak i zwalczaniu wirusów) Od dwóch lat użytkuję płatną wersję Kaspersky Internet Security i nie mam zastrzeżeń co do jego skuteczności ochrony jak i zwalczania już zainfekowanych plików, choć czasem jest nieco zbyt "przewrażliwiony" no i początkujący użytkownik może się trochę pogubić w opcjach tego programu. Poważnie rozważam przejście na "Pingwina", choć póki co działam na Windowsie 7, lecz myśl o przyszłej, z własnej i "nieprzymuszonej woli" migracji na popieprzonego Windowsa 10 generuje u mnie bardzo negatywne uczucia. Przy inwigilacji jaką robi Microsoft w Windowsie 10 to te "Ruskie szpiegi" mogą im buty co najwyżej pucować. W ogóle idąc tym tokiem rozumowania, nie powinno się "antywirusa" instalować na swoim komputerze, gdyż tak naprawdę każdy dostępny na rynku wysyła raporty do centrali producenta celem ułatwienia pisania nowych definicji na coraz to nowsze wirusy itp. To można od biedy nazwać formą inwigilacji, gdyż producent jest w stanie otrzymać pełne informacje o Twoim systemie operacyjnym, IP, prawdopodobnie też adresie fizycznym MAC, i lokalizacji. Google również jest świetnym szpiegiem, zbierającym na co dzień istotne dane od każdego korzystającego z ich wyszukiwarki. Nie wiem jak w Polsce, ale również dostawcy łącza internetowego w UK są mistrzami w śledzeniu swoich klientów, zwłaszcza gdy się używa ich programowo sfabrykowanych routerów, które to wysyłają raporty tak szczegółowe, że operator łącza nawet wie kiedy wypuszczasz pierda przy przeglądaniu sieci. Pełna zdalna kontrola routera przez operatora, a funkcje które zostawiają w nim są tak biedne, że nawet mój czajnik do gotowania wody jest bardziej zaawansowany w możliwości zmiany jego konfiguracji. Można by tak wymieniać bez końca, a wniosek pozostaje ten sam - informacja w dzisiejszych czasach jest cenniejsza niż złoto. Jeszcze à propos Linuxa - wirusów jest znacząco mniej niż na Windowsa, ale popularność "Pingwina" jest też proporcjonalnie mniejsza niż Windowsa obecnie. Jednak problemem w przyszłości może być fakt, że Linux posiada otwarty kod źródłowy, co znacznie ułatwia napisanie pod niego odpowiedniego wirusa, czy też znalezienia "backdoora". Linux to również najczęściej używany przez uzdolnionych hakerów system operacyjny (oczywiście odpowiednia jego kompilacja, np. Kali). Kolejnym problemem tego systemu może być niekompatybilność aplikacji, które działały na Windowsie.
  9. Podepnę się do tematu ze swoim przykładem z firmy, w której obecnie pracuję. Na "popołudniówce" pracuje parę osób, w tym znajomy ze swoją narzeczoną, jeden pan Hindus oraz parę innych... Ja jestem na nocnej zmianie zaś z innymi ludźmi, ale nasze zmiany jakby się "nachodzą" - zaczynamy godzinę przed końcem drugiej zmiany, żeby dokładniej określić dalszy plan działania na resztę nocy, jakie zlecenie dokończyć, przekazać nam informacje z drugiej zmiany itp. Owa narzeczona tego znajomego ostatnio stwierdziła, że kolega Hindus za bardzo się opierdala w pracy, więc postanowiła go "osobiście" ochrzanić. "Mało" znany fakt, że wszyscy znają jego podejście do pracy od zarania dziejów, tyle że mnie ten fakt nie obchodzi, ponieważ mnie nie płacą za ocenianie i obserwowanie innych pracowników. Jednak żeby jej opierdol miał "moc urzędową", oraz brak większych konsekwencji, w czasie ochrzaniania Hindusa, zamiast powiedzieć, że to JĄ wku*wia jego lenistwo, że siedzi przy biurku i ogląda filmy zamiast pomóc zespołowi przy jakiejś robocie w czasie, gdy druk na jego detalu idzie 30 min/sztuka itd. itp., to stwierdziła, że wku*wia to KOLEGĘ Z NOCNEJ ZMIANY. W tym momencie moim zdaniem zrobiła sobie z tego kolegi na mojej zmianie świetną tarczę, chroniącą ją przed zarzutami czepiania się kogoś o niewydajną pracę. Bo przecież to KOLEGA ma problem, a nie ONA. ONA tylko chciała przekazać sedno sprawy i "pomóc", oczywiście bez wiedzy tej osoby z mojej zmiany. Aż miałem ochotę jej wtedy palnąć w ten pusty łeb przez chwilę, jak tego "newsa" posłyszałem od pracowników.
  10. Moja reakcja jest całkiem prosta. Czasem jak partnerka moja zaczyna za dużo zanudzać takimi tematami, to zaczynam po prostu ziewać i przysypiać. Zwykle wtedy pyta/stwierdza "Zanudzam Cię?", na co odpowiadam "Tak, zanudzasz" i kolejne ziewnięcie, albo "Po czym wnioskujesz? Po tym że przysypiam?". Jak konkretnie nie mam ochoty słuchać w ogóle historii od początku, mówię jasno, że "to z pewnością jest fascynująca historia i tak dalej, ale później, bo [muszę do kibla / lecę na marsa jako zwiadowca NASA / idę szukać Arki Przymierza]". Trochę z jajem i sarkazmem rzecz jasna moje wypowiedzi są, choć zdarza się też, że pójdzie z mojej strony mocny opie*dol jak nie mam ochoty na słuchanie naprawdę "trudnych spraw". Od ploteczek to ma psiapsiółki, do mnie może przyjść pogadać na nieco poważniejsze tematy. Teraz już o tym wie lepiej, rzadko się zdarzają takie ploteczki o wszystkim i niczym ze mną, bo zna moje możliwe reakcje na to, a ja tych reakcji konsekwentnie się trzymam. Myślę, że powinieneś jasno ustalić swoje granice i jasno je określić tej kobiecie, żeby wiedziała, że jak ją przekroczy, to złapie opie*dol albo po prostu skończysz rozmowę w najdziwniejszy/najgłupszy/najbezczelniejszy sposób.
  11. Myślę, że to żaden powód do wstydu, a wręcz cnota. Coś wręcz niespotykanego w gronie męskim. Dla niektórych kobiet możesz być swojego rodzaju "Graalem", który trzeba zdobyć i "nawrócić" na "dobrą stronę mocy". Mam coś podobnego, zwłaszcza jak coś spierniczę (ze swojego punktu widzenia rzecz jasna), choćby to była rzecz trywialna, to ochrzaniam siebie w myślach jak "burą sukę" - i to nie łagodnymi stwierdzeniami, tylko najbardziej ordynarnymi przekleństwami w chwilach naprawdę mocnego spięcia. Ogólnie to czytając Twoją historię, widzę jakby nieco streszczoną historię z mojego krótkiego okresu życia, gdzie doznałem naprawdę konkretnej depresji. Nie wchodząc za mocno w szczegóły, po prostu mój ojciec z którym mieszkałem po wyprowadzce od matki, zaczął być moją stałą przyczyną stresu (studiował ezoterykę, oddziaływanie "mocą" na innych ludzi itp.). W efekcie doszło do tego, że "zawieszałem się" w towarzystwie, jakby forma napadu padaczkowego wywołanego stałym stresem czy coś. Ostatecznie się wyniosłem od ojca, a w ramach pakietu "piekło na ziemi" straciłem sporo wspomnień z pamięci oraz byłem wrakiem psychicznym, cholernie nerwowym. Na tej podstawie mogę jedynie doradzić z autopsji, żebyś wpierw pogodził się z faktem, że masz problem w kontaktach z ludźmi. Nie walcz z tym na zasadzie, że to Twój wróg, bo w tym momencie walczysz ze swoim umysłem, który powinien być Twoim sprzymierzeńcem. Pamiętaj też, że gdy podchodzisz do siebie samego jak do wroga, do nawet specjalista niewiele Ci pomoże. Jeżeli pogodzisz się z problemem i pozwolisz mu istnieć, zaczniesz w miarę upływu czasu rozumieć jego genezę. Myślę, że być może też zauważysz, że dużo łatwiej pracuje się nad sobą, gdy nie próbujesz tego robić "na chama", "żeby to szybko naprawić", "wy**bać ten problem w pi*du", "żeby ten stres przed ludźmi się wywalił i sobie ten głupi ryj rozwalił" czy coś w tę deseń. Wtedy nawet polecam wizytę chociażby u psychologa (choć to najtańsze nie jest, ja bodaj 100zł za prywatną godzinną wizytę musiałem wyłożyć), żebyś mógł się wygadać, bez bycia ocenionym i osądzonym. I najważniejsze, jak już zaczniesz to ogarniać, to miej w dupie i nie przejmuj się tym, co inni myślą o Tobie w danej chwili. Im bardziej będziesz się tym zamartwiał, tym prędzej się doprowadzisz jedynie do szaleństwa. Doceniaj małe postępy w swojej pracy nad sobą, nie licz jedynie na pełną wygraną za jednym podejściem. Wszystko wymaga czasu i systematycznej pracy. Oczywiście specjalistą nie jestem, a to co Ci powyżej opisałem to wyłącznie moje skrótowe wnioski po udanym (w końcu) wyjściu z cholernie głębokiego dołka. Co do "profesjonalistki" to uważam, że powinieneś skorzystać z takiej usługi. Wybierz kobietkę, która Cię grzecznie wprowadzi w temat, bez pośpiechu - sporo tego ponoć do wyboru jest w sieci. To nie Ty masz się jej podobać, lecz ona Tobie Przy okazji poznasz prawdziwą wartość seksu No i przy takiej nie będziesz musiał się niczego wstydzić czy obawiać, że coś spierniczysz, więc jako "samouczek do gry" to chyba będzie najlepsza opcja według mnie Pamiętaj też, że kobieta i seks to nie jest sens życia, a jedynie dodatek do tego życia, a czy będzie to dodatek przyjemny czy też nie - to też zależy w dużej mierze od Ciebie. Pozdrawiam
  12. Rick

    Cześć

    Cześć Bracia Trafiłem tutaj nie przez przypadek, gdyż dzień w dzień przekopuję się przez śmietnik zwany internetem w poszukiwaniu przejawów normalności, a po dość długim okresie zaczytywania się w tworzone tutaj dyskusje uznałem, że być może to jest dobre miejsce, aby pogadać na normalne męskie tematy w normalny sposób. Popieram idee tego forum oraz całej działalności Marka w celu otwarcia samcom oczu na to, co się obecnie wyprawia na tym pokręconym świecie. Dzięki jego lekturom jak i wnioskom z postów innych Braci, poczyniłem parę małych kroków w kierunku lepszego jutra, a moje życie stało się znacznie prostsze, gdy pojmuję chociaż część elementów w nim zawartych. Jednak jeszcze nauki jest tutaj przede mną na całe życie, co uznałem za drugi powód do zarejestrowania się tutaj - czasem po prostu muszę zasięgnąć rady bardziej doświadczonych przez życie osób, które popełniły błędy w swoim życiu, wyciągnęły z nich wnioski i mogą nie tyle mnie uchronić przed tym samym, a chociaż przestrzec przed ich skutkami, czy też poradzić jak zamortyzować upadek, by mniej bolało. Mam nadzieję, że czas tutaj będzie zarówno dla mnie jak i dla was, Braci czytających czasem moje przyszłe wypociny - przyjemny. Pozdrawiam. Ps. Od razu uprzedzam, że jak wkręcę się w pisanie, to potrafię wystukać na klawiaturze całą trylogię w jednym poście, jednak w miarę czytelny mam nadzieję sposób (i zgodnie z obowiązującym regulaminem).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.