Skocz do zawartości

Bullitt

Starszy Użytkownik
  • Postów

    1214
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Bullitt

  1. Godzinę temu, doler napisał(a):

    Nie napiałem nigdzie, że Polska ma być pod zaborem rosyjskim. Polska ma dbać o swoje interesy a ty widzę z jednej skarności w drugą, to tylko pokazuje jaki jesteś ograniczony kolego. Byłeś kiedyś w USA ? Widziałeś tą mieszanke kulturową, sąsiad z każdej części świata ? Jadłeś ich pyszne jedzonko popijane colą? Sojusz z krajem, który jest za oceanem 7 tys km stąd, serio ? W każdej chwili mogą się na nas wypiąć jak przyjdzie co do czego. USA to banda cwaniaków, która przekupuje biedne kraje i wciąga je do wojny min. teraz Polskę. Przez to, że jesteśmy w NATO nie możemy na dzisiaj mieć nawet sojuszu militarnego z Rosją. To jest wporządku ? Nie będzie się Polak bić z Ruskim o interesy "rzydów", czarnych, meksykanów i całego tego łajna lgbt.

    Nie wiesz, ze Anglosasi to mistrzowie w olewaniu swoich sojuszników? „Stronger together”, bracie! A potem rząd na uchodźstwie 2.0. Durne Polaczki są zakochane w USA i robią im loda za darmoszke, pchając nas jako mięso armatnie w wojnie USA - Rosja o strefy wpływów. 

    • Like 9
  2. Godzinę temu, fckyea napisał(a):

    Spójrzcie na to z tej strony, że jeśli faktycznie gej to myśli w wielu kategoriach jak kobieta i jeśli kumpluje się z waszą laską (znam takie przypadki osobiście) to można odrzucić argument jakoby tylko udawał geja celem zaruchania, są po prostu "przyjaciółkami". A jak byście zareagowali gdyby wasza kobieta oznajmiła że jedzie z przyjaciółką do jakiegoś egzotycznego kraju pozwiedzać? Bo ja bym powiedział "jedź i nie wracaj" xD gej jeśli singiel to jedzie na przygody a że wciągnie w nie przyjaciółkę to co tam, raz się żyje xD

    Niech jedzie z kolezanka. Tak samo niech idzie na impreze do klubu z koleżankami. W druga stronę to samo, mam prawo jechać i iść z kolegami. To akurat normalne, nie przesadzajmy. 

    • Like 2
    • Dzięki 1
  3. Miałem niewiele kontaktów 1 na 1 z Ukrainkami. Pamiętam jedną, z którą grałem w tenisa kilka razy. Uroda niby ok, ładna, choć wyglądająca dość staro jak na swój wiek (studentka). Za 5-7 lat będzie przeorana życiem. Mało gadatliwa, roszczeniowa, generalnie wkurwiająca. Po bodaj 3 grze, kiedy wkurzyła mniej najbardziej, zaniechałem kontaktu. Trochę księżniczkowata. Grałem z wieloma Polkami i akurat nigdy nie trafiłem na taką jak ta Ukrainka. Dowód anegdotyczny, owszem, ale takie mam doświadczenia. 

    • Haha 1
  4. O co wy się kłócicie? Jedna banda oprawców oddała władzę, przejęła ją inna banda oprawców. 

    Raczej należy napisać, ludzi teoretycznie sprawujących tu władzę, bo prawdziwą władzę sprawuje tu namiestnik USA w Polsce - Mike Brzezinski. Gubernator Polski. Cała reszta jest nieistotna. 

     

    Z partii będącej sługusem USA i Żydów, trafiliśmy pod "opiekę" partii będącej sługusem USA, Żydów i Niemców. 

    Patrzcie na ruchy Amerykanów w Europie, to jest istotne, a nie jakiś PIS czy PO, które i tak nie mają nic do gadania. Możliwe, że Amerykanie oddadzą nas pod opiekę Niemców, stąd zwycięstwo tzw. "opozycji" w wyborach. 

     

    W Sejmie nie ma żadnej partii antysystemowej. Hołownia jest pompowany, żeby był mocnym kandydatem na prezydenta. Tą jego śmieszną partyjką steruje tak naprawdę pan Kobosko. Warto sprawdzić czym się zajmował i dla kogo pracował. Teatr dla gojów, nic więcej. 

     

     

     

    • Like 12
    • Dzięki 2
  5. 3 godziny temu, Imiennik napisał(a):

    Jeśli dobrze pamiętam to chyba Agro Unia przyłapała Brauna na głosowaniu za sprzedanie naszych złóż miedzi na zachód.

     

    To wszystko to są tylko pierdolone pionki a Was się tylko rozgrywa. No ale dalej szczekajcie za swojego pana haha. Tylko plebs i niewolnicy potrzebują pana nad sobą. 

    Zgadza się. I tacy frajerzy pójdą walczyć i ginąć na kolejnej nie naszej wojnie i nie w naszych interesach. Polak - wieczny frajer i naiwniak. 

    • Dzięki 1
  6. Z kinem to kiepski przykład jeśli ktoś naprawdę kocha kino i nie jest ono jedynie jedną z wielu rozrywek. Oglądanie w domu nigdy nie zastąpi przeżycia filmu w ciemnej sali. Ja myślę o kinie artystycznym, bo takie mnie interesuje i tam rzadko ktokolwiek przeszkadza w kinie. 

     

    To równie dobrze po co iść na mecz piłkarski skoro mogę obejrzeć w tv. No ok, ale to nie to samo. Na żywo to na żywo, chyba że znowu, ktoś to traktuje jedynie jako "wypełniacz czasu". 

     

    @spacemarine Paździerze, bo wybierasz jakieś gówniane rzeczy. Nie wiem gdzie mieszkasz, zacznij wybierać ambitniejsze rzeczy, to dostaniesz jakość. 

     

     

    • Like 4
  7. @Sgt. Hugo Stiglitz Tytuł brzmi dramatycznie, po cichu liczyłem, że ostro ją rżnąłeś, a tu tylko jakieś rozważania...

     

    Rację ma @Anabol z tym, że zachowałeś się jak amator. W takich sytuacjach masz dwa wyjścia. Wszystko inne pokazuje, że jesteś leszczem i frajerem. Albo grasz w tę grę i pani ląduje w Twoim łóżku, albo z szelmowskim uśmiechem ją spławiasz i ona doskonale wtedy wie, że Ty wiesz o co chodzi, ale nie masz na nią ochoty. Tymczasem Ty jesteś tak wystraszony, że szybko biegniesz z torebką i jeszcze piszesz później do niej i zapraszasz ją do znajomych na facebooku. Możesz mi wyjaśnić po co? Właściwie nie musisz, dobrze wiem po co. Byłeś nią oczarowany, wystraszyłeś się na weselu i jeszcze próbowałeś coś "ratować" później (bo czułeś w środku, że chciałeś tego, ale zjebałeś). Tyle, że za późno. Wyszedłeś na chłystka i leszcza, który chce, ale się boi. Nie wie jak się za nią zabrać. Co innego, gdybyś nic nie pisał i nie zapraszał na fb. Zlał ją z uśmiechem. Wtedy wyszłoby w porządku. Tu nie ma półśrodków, kolego. Niestety, w jej oczach jesteś już spalony. Masz minimalne szanse, że kiedyś cokolwiek jeszcze z tego będzie. Chyba, że to jakaś nimfomanka albo jesteś wybitnie przystojny, że leci na Ciebie szalenie. Inaczej - klops. Odpadasz z gry. Nie wykorzystałeś okazji, drugiej nie będzie. 

     

    Nie masz zaufania do swojej intuicji i nie wierzysz w siebie. Nie uwierzyłeś w to, że laska celowo zostawiła torebkę. Nie skumałeś tej oczywistej "zachęty" i "zaczepki". 

     

    Opowiem pokrótce moją historię, jest nieco podobna, te same schematy, ale inne okoliczności. Klub. Koncert muzyki gitarowej. Około 80-100 osób. Byłem sam. Ona ze swoim facetem. Grały 4 bandy, po każdym z nich była przerwa. Nieco się przemieszczałem po sali podczas przerw, tymczasem panna z każdym razem prowadziła swojego chłopaka za rękę, tak stawali, żeby ona była tuż przede mną. Myślisz, że to przypadek, że robiła tak kilka razy, wypinała tyłek w opiętych jeansach, w momencie kulminacyjnym tak się schyliła po torebkę, żeby przejechać mi tyłkiem po kutasie. Myślisz, że to przypadek? Że ona nie wiedziała co robi i nie czuła mojego kutasa? Tuż po tym delikatnie się odwróciła do mnie, zalotne spojrzenie i poszła do toalety. Nie poszedłem za nią, obok mnie stał jej koleś, bardzo możliwe, że to byli znajomi któregoś z zespołów. Za duże ryzyko, żeby to się mogło dla mnie źle skonczyć. Jej amant trochę nerwowo zerkał w stronę toalety, długo nie wracała :)

     

    Tyle, że ja olałem sprawę. Nie szukałem jej później, nie pisałem itd. Oczywiście po tym jak przyszła to już więcej na mnie nie spojrzała (a wcześniej ciągłe zerkanie), nie było już kręcenia dupcią i całego tego teatrzyku. 

     

    Pisząc do niej + zaproszenie do znajomych = ustawiłeś się w roli petenta, leszcza i orbitera zamiast korzystać albo ją olać. 

    • Like 7
    • Dzięki 2
  8. 38 minut temu, Foxtrot napisał(a):

    @Bullitt Do uwag @Pocztowy dodam jeszcze, że jeśli problemem u kogoś nie jest sama tzw. "odwaga" wejścia w interakcję z obcą kobietą, a brak umiejętności prowadzenia small talku powyżej wymiany 1-2 uwag, a do tego ma wygląd w szerokim spektrum przeciętności, to uzysk z podchodzenia na ulicy serio jest śladowy.

     

    Tak jest u mnie. Co prawda wielokrotnie w życiu przekonałem się, że syty głodnego nie zrozumie, ale spróbuję to opisać - w kontaktach z obcymi nie mam najmniejszego problemu z rozpoczęciem interakcji i pierwszą wymianą, druga zazwyczaj też mi wychodzi. Ale trzecia to już kolosalny problem, a dalsze w interakcji tak spontanicznej jak z obcą osobą na ulicy graniczą z niemożliwością. Mam pustkę w głowie, nie wiem co powiedzieć - metaforycznie ale i dosłownie: jakich konkretnie użyć słów, w jakiej intonacji, z jaką mową ciała. Zadawać kolejne pytania, mówić samemu, rzucić żart choć żadnego nie jestem w stanie wymyśleć? Mówić o rzeczach z otoczenia, abstrakcyjnych ale do odniesienia dla nas czy kompletnie z czapy? Jest tak kiepsko, że nawet nie ma z czego budować tej umiejętności.

     

    Jak na ironię rozmowę merytoryczną na konkretny temat mogę prowadzić bez końca, a w sytuacjach naturalnych, np. na kursie tańca czekając na którąś lekcję przez 10 min z jedną dziewczyną, sam nie oceniłbym siebie źle.

     

    PS. Na ile znam temat to skuteczność najlepszych PUAsów jest raczej bliższa 3-4%, niż 30-40%.

     

     

     

    Nie jestem regularnym bywalcem takich miejsc, ale dobrym obserwatorem - na ile mogę stwierdzić, to kobiety w praktyce nigdy nie chodzą tam same. Albo są z partnerem, albo z towarzystwem z pracy, albo z koleżankami. Uwzględniając chujowe normy społeczne, to szanse, że kobieta z własnej inicjatywy towarzyskiej dosiądzie się do gościa z szerokiego spektrum przeciętności zajmującego samotnie stolik, roboczo uznaj za zerowe.

     

    Natomiast na ile znam mechanizmy społeczne, to samemu podchodząc np. do 4 lasek w loży musisz poderwać je wszystkie - a najbardziej te, które nie są docelowymi. Decyzja będzie kolektywnie podjęta właśnie przez nie, jeśli lasce docelowej się spodobałeś ale koleżankom nie, to one już jej wybiją Ciebie z głowy. Wprost, albo na przykład przerywając interakcję wspólnym wyjściem do kibla. Oceniam, że 99% kobiet w takiej sytuacji nie będzie w stanie przeciwstawić się presji koleżanek ze wstydu i lęku przed byciem ocenianą.

     

    Idealnym przykładem jest tutaj chociaż nagranie z filmiku pt. "Gruba, pijesz?".

    No widzisz, ty piszesz o PUA, a ja pisze nie o oszustach (bo PUA to gowno i ściema), tylko o ludziach bardzo dobrych i wybitnych w uwodzeniu. Dobre uwodzenie to wręcz zaprzeczenie PUA. Nie dziwie się, ze maja tak niska skuteczność. Debilne metody.

  9. 6 godzin temu, Pocztowy napisał(a):

    @Bullitt spłycasz temat niesamowicie. Akumulacja nieprzyjemnych doznań i uczucia wstydu, który zbierasz przy zlewkach wpływa na naszą psychikę i podświadomość, czy tego chcesz, czy nie. Ja, przypominając sobie wiele sytuacji czuje do teraz cringe, mimo że na poziomie świadomości mówię sobie jebać, to gdzieś z podświadomości i tak to atakuje. 

     

    Równie dobrze można by było napisać, że jak można czuć przyjemność i mieć większą samoocenę, bo ma się duże uznanie wśród ludzi i powodzenie u kobiet. Przecież co mnie obchodzi ich zdanie na mój temat?

     

    Przyjemne doznania kształtują człowieka w jedną stronę, a nieprzyjemne w drugą stronę i nie da się tego wyłączyć ze strony nieprzyjemnych, bo tak mi się podoba.

     

    Przy takiej skuteczności warto. Na luzie kilkanaście randek tygodniowo umawiasz.

     

    Ile ja się wstydu najadłem przez podbijanje do dziewczyn ze swojej szkoły, które mi odmówiły to głowa mała. Później spotykasz taką na mieście z koleżankami i wszystkie wybuchają śmiechem na Twój widok xd, weź się tym nie przejmuj.

    Ja niczego nie spłycam. To Ty masz problem ze swoją psychiką. To nie jest moja wina. Popracuj nad sobą i nad tym, żebyś pozbył się tzw. "Szacunku do kobiet". Ja się pozbyłem w jakimś stopniu (wcale nie 100%!) i zwisa mi i powiewa, że ktoś dał mi kosza. Ta osoba nie jest nikim ważnym dla mnie w chwili poznania, więc dlaczego miałbym się przejmować jej decyzjami i działaniem? No powiedz mi. Dlaczego? Zamiast stękać, weź się za siebie, za swoją psychikę i racjonalnie sobie wytłumacz, że to CAŁKOWICIE NORMALNE, że większość to zlewki. Każdy tak ma. Nawet najlepsi podrywacze (wybitne jednostki w tej materii) mają skuteczność może max. 30-40%. Dla ciebie 10% to już będzie bardzo dobrze. 1 na 10. Reszta to zlewki. I w czym problem? Dlaczego uzależniasz swoją samoocenę od tych zlewek? Skoro masz takie podejście, to nie dziwię się, że masz chłopie problem. 

     

    To zarywaj obce. To jest nawet lepsze. Nie ze szkoły. 

     

    Nie myślę o zlewkach, myślę o działaniu. Tak ma być. Co mnie obchodzą jakieś zlewki? Tych lasek już nie ma, nie istnieją dla mnie. Nie są i nie były nikim ważnym. Przejmujesz się np. tym, że jakiś menel do siebie sapie o 2 złote na browara? Rozpamiętujesz to przez lata? No nie! To dlaczego uważasz, że jego nie musisz, a te laski już tak? Nie chodzi o to, że one są menelami, ale dla ciebie są w istocie tak samo ważne jak on. Nie chciały, mają zerową wartość i znaczenie. 

    • Like 2
    • Dzięki 2
  10. 3 godziny temu, Januszek852 napisał(a):

    Internet to ściek. Powie to chyba każdy poza mitycznym Czadem.

     

    Było to wałkowane milion razy, ale napiszę milion pierwszy: jeśli masz 40 wiadomości dziennie i nie chcesz poświęcać godzin na analizowanie każdej wiadomości, to ograniczasz się do rzutu okiem na zdjęcie. Zaciekawił -> prawo. Nie zaciekawił -> lewo. I tyle.

     

    Cały ten problem bierze się z nadpodaży mężczyzn + rywalizacji mężczyzn 20-50 o kobiety 20-25 + naturalnych tendencji mężczyzn do przejmowania inicjatywy (w tym: spermienia).

     

    W takim środowisku masz marne szanse i nie chodzi o szczęki, tylko po prostu ciężko się przebić w takiej masie. Musisz być w chuj przystojny.

     

     

    O wiele łatwiej jest na żywo.

     

    Ale nie na ulicy, tam jesteś po prostu natrętem, chyba, że akurat trafisz na sytuację, w której panią zainteresujesz, ale to trochę jak w necie: musisz być w chuj przystojny, inaczej Cię spławi.

     

    Natomiast wszędzie tam, gdzie pani MUSI przebywać jakiś czas w towarzystwie i nie może Cię odstrzelić od ręki (np. kursy, spotkania tematyczne, etc.) masz okazję podziałać.

     

    A że większość atrakcyjnych kobiet jest zajęta - no cóż. Taki jest ten świat. Jej koledzy w tzw. życiu realnym nie czekali, tylko podrywali. I któremuś się udało.

    I tak, i nie. O Internecie masz rację. Bez wątpienia. Musisz być albo bardzo przystojny, albo mieć coś co od razu widać na profilu, co panią zainteresuje. Jedna poleci na kasę, na auto, inna na twoją sylwetkę, jeszcze inna na to, że jesteś jak celebryta i masz znajomości, wreszcie ostatnia na to, że jesteś artystą i co się z tym wiąże, ludzie cię cenią i też masz znajomości w odpowiednich kręgach. 

     

    Na żywo łatwiej. Zgoda. 

     

    Nie zgadzam się, że na ulicy jesteś natrętem. Inaczej, tak myśląc o sobie już pokazujesz, jakbyś robił jakąś "krzywdę" tej dziewczynie, że śmiesz ją zagadać. Widać Twój sposób myślenia. Dlaczego się w ogóle nad tym zastanawiasz co ona sobie o Tobie pomyśli? Jeśli 6 spuści Cię w kiblu, ale 7 pójdzie z Tobą na kawę, to nie było warto? Tym bardziej, że od razu widzisz ją, widzisz jaka jest, ona widzi ciebie itd. Jebać to co pomyśli sobie jakaś dziunia, którą widzisz być może po raz pierwszy i ostatni w życiu. Na ulicy trzeba wiedzieć jak postępować. 

     

    Tu już pojechałeś totalnie bez sensu: "Natomiast wszędzie tam, gdzie pani MUSI przebywać jakiś czas w towarzystwie i nie może Cię odstrzelić od ręki (np. kursy, spotkania tematyczne, etc.) masz okazję podziałać". Bzdura do sześcianu. Ona niczego nie musi, równie dobrze może cię olać na kursie, jak i na ulicy. Tworzysz niepotrzebne blokady i półprawdy w swojej głowie. Po prostu boisz się zagadać bez kontekstu i "gry wstępnej" na jakichś studiach czy kursie. 

     

    Czy większość atrakcyjnych jest zajęta? Nie wiem, ale jeśli np. 67% jest zajęta to co z tego? Dziś jest zajęta, jutro nie musi być. 

     

     

    • Like 4
  11. Mam w wielu sprawach podobnie. Rozumiem Cię, kolego @Maniek92. Ważne, żebyś nie czuł rozgoryczenia, złości i frustracji. Goryczy. Zamiast tego przyjął do wiadomości i pogodził się z tym, że świat i ludzie są jacy są. Twoje oddalanie się niczego nie zmieni. Pozbycie się wielkich oczekiwań wobec ludzi to początek. 

     

    Podam Ci inny przykład. Gdy miałem 20+ lat, kiedy przytrafiło mi się jakieś niepowodzenie życiowe (najczęściej to kobiety), zwykłem "zwierzać się" z tego kilku osobom, szukałem porady, pokrzepienia. Potem zauważyłem, że "mielenie" danego tematu niczego dobrego nie daje, sprawia jedynie, że roztrząsam sprawę zamiast iść dalej. Tak zwane dzielenie włosa na czworo. Czy zmieniło się cokolwiek, gdy zamiast 5 minut, zastanawiałem się 5 godzin dlaczego przykładowa Zosia mnie nie chciała? Absolutnie nie. Wyciągam wnioski i idę dalej. Szkoda czasu. Szkoda energii. Z wiekiem, jeśli dobrze rozgrywasz swoje emocje, pozbywasz się presji w wielu dziedzinach. Że ty coś musisz, że ludzie coś muszą. Zaczynasz mieć to coraz bardziej w dupie. Jednocześnie znasz coraz lepiej mechanizmy. Wiesz jak zachowują się ludzie, jakie są ich intencje. 

     

    Oprócz "zwierzania się", drugim takim podobnym przykładem jest, gdy ludzie potrzebują ciągle doradców w swoich sprawach prywatnych. Czy ktoś zna Ciebie lepiej niż Ty sam? Nie sądzę. Ludzie boją się brać 100% odpowiedzialności za swoje decyzje czyli za swoje życie. 

     

    Wyluzuj, nie zniechęcaj się do ludzi, nie uciekaj do dżungli. Zamiast tego zacznij wykorzystywać wiedzę, którą masz do osiągania korzyści. 

    • Like 3
    • Dzięki 1
  12. Oczywiście, że na prowincji jest łatwiej podrywać niż w Warszawie. Primo, niższa "jakość" przeciętnego faceta niż w W-wie, po drugie niższe wymagania kobiet. Był kiedyś czas, że gdziekolwiek nie pojechałem poza W-wę, czy to Łódź, Kraków, Toruń, to albo ktoś za mną latał, albo kogoś poznawałem. W W-wie już zawsze było trudniej. Pomijając nawet to, że na wyjeździe mogłem mieć lepszą energię (większy luz, wyjebanie, bo to jednak nie moje miasto), to tam zawsze było łatwiej, moje rzeczy, które robię w życiu robiły większe wrażenie itd. 

     

    Myślę, że takie miasta jak Toruń, Białystok, Lublin itp. są świetne do poznawania kobiet. 

    • Like 2
    • Dzięki 1
  13. 38 minut temu, kenobi napisał(a):

    Np. omawiają tam ten zakład co robił autor Druga Strona Medalu, że dziewczyna przegrała, a on powiedział "stawiasz drinka", a ona nie postawiła drinka. Wydawało mu się że "trzyma ramę" skoro zakończył spotkanie, a to taki męski foch, przez który po prostu nie miał seksu. Szabelski mówi, aby nie eskalować takich bzdur, bo celem jest relacja lub seks.

     

    Zgadza się. Takie zachowanie to sabotaż podrywu. Chyba, że gość nie chce poderwać, ale woli, żeby było na jego. Głupie i mało realne. 

     

    Jeśli dziewczyna na randce pierdoli jakieś głupoty o temacie na jakim się nie zna, ale ja się znam, to co robię? Czy poprawiam ją, żeby wyszło jaki to jestem zajebisty? Czy raczej tak prowadzę rozmowę, żeby nie wdawać się w szczegóły w tej dziedzinie i okazuje jej mimo wszystko zainteresowanie, rozmowa się klei? Jeśli ktoś chce zaruchać to chyba odpowiedź jest oczywista. Środowisko Red Pill to często kolesie totalnie nie mający wyczucia w uwodzeniu, ale za to muszą udowadniać całemu światu, że mają rację i to oni znają prawdę o świecie. Albo chcecie pouczać te laski, albo je uwodzić. Trzeba mówić to co ona chce usłyszeć i robić to umiejętnie. 

    4 minuty temu, kenobi napisał(a):

    Ja nigdy w żadne otwieracze nie wierzyłem.

    Ale wiem, że są chłopaki, którzy myśleli, że posiadając narzędzia tego typu będą mieli często seks.

     

    Bo otwieracze to debilizm. Jeśli ktoś pyta o otwieracze to od razu znak, że niewiele rozumie. 

    • Like 8
    • Dzięki 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.