Skocz do zawartości

Apocalypse

Samice
  • Postów

    250
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Apocalypse

  1. @Rnext, mnie też od razu przyszedł do głowy muzyczny komentarz.
  2. A ja odwrotnie - nigdy nie umiałam tego zrozumieć, tej pazerności, roszczeniowości, dlatego nigdy nie zbudowałam żadnej trwałej relacji przyjacielskiej z kobietą. Moje koleżanki też wszystkie, jakby z metra cięte, były tego "wyznania". Do tego wieczne nadawanie na siebie nawzajem, dwulicowość plus prześciganie się w tym, którą "stać" na więce niż resztę, a stać wiele było właśnie dzięki zasobom chłopaka / męża. Gdy na horyzoncie pohawiał się ktoś "atrakcyjniejszy", nagle "ukochany" stawał się tym mniejszy od niego, im mniej posiadał. Pełna zgoda. Plus mówienie kobiet per "nasze" o majątkach zgromadzonych przez mężów. Szczere gratulacje za naprawdę imponujący poziom bycia pijawką. Darcie szat i cięcie na pół mebli i telewizorów przy rozwodzie, BO MI SIĘ NALEŻY. Otóż chuja się należy. Należy się tyle, na ile ktoś sobie zapracował.
  3. @maggienovak widzę, że wchodzisz w 2019 z przytupem i CHĘCIAMI do działania - brawo!! Gratuluję i trzymam kciuki za dalszy rozwój wydarzeń Zrobiłaś już ogromny krok do przodu, bo to zawsze wielka rzecz zeby ruszyć z miejsca. Kłaniam i liczę na kolejne pozytywne wpisy w "dzienniczku".
  4. Ciekawe, co piszesz. Ja u kilku autorów spotkałam się z tezą że nieco przodują w tym zaburzeniu panowie. Dzięki za ciekawy link @dobryziomek. W nim z kolei piszą, że osobowość antyspołeczna, czyli: psychopata, to częściej mężczyzna. Generalnie z lektur wynika, że zaburzenia z klastra B, czyli z tej grupy, w której jest narcyzm, borderline czy inne ciekawostki, częściej dotykają właśnie płci męskiej. Piszę jako ciekawostkę, w żadnym razie nie żeby snuć jakieś teorie Kobity są i bez stwierdzania zaburzeń zdrowo porąbane. Podrzucam jeszcze jeden interesujący tekst: http://www.terapia-pop.pl/manipulacja/
  5. Pudło W sam raz narcystami (osobami z narcystycznym zaburzeniem osobowości) są częściej ponoć mężczyźni. To opinia psychologów, nie moja.
  6. Żarty żartami, ale naprawdę długoterminowa ekspozycja na taki rodzaj manipulacji jest niebezpieczna. Do poczytania: http://swiadomosc-zwiazkow.pl/kobieta-wygrywa-sprzeczki-przegrywamy-zwiazki-cz1 https://www.lessfear.pl/2016/06/gaslighting.html
  7. To zależy, co lubisz - aktywności aerobowych jest duży wybór. Najprostsza i najtańsza, najbardziej dostępna z nich to bieganie, jeśli masz rower to również weź go pod uwagę. Basen, badminton, tenis stołowy (a jakże), różne formy tańca. Rzeczy do robienia w domu: "Chodakowskie", skakanka, hula hop itd. Oj Gocha a czy przypadkiem to nie Ty sama przede wszystkim siebie tak surowo oceniasz? Wiem z doświadczenia, że nie warto tracić czasu na zastanawianie się co ludzie o Tobie myślą. To, co warto robić, to mieć pod kontrolą własny stosunek do siebie, swoic zachowań, sposobu bycia, komunikacji ze światem itd. Jeśli sama z siebie będziesz zadowolona, uwierz mi że przestaniesz się zastanawiać "co ludzie powiedzą". To nie jest do zrobienia od ręki, ale da się wypracować takie zdrowe podejście. Postępy w metryce w tym pomagają. Tu byłabym ostrożna. Robiąc "autodissy" dajesz innym owartą drogę aby robić wobec Ciebie to samo, stając się mimowolnym "śmieszkiem". To oczywiście super, kiedy masz dystans do siebie, ale tu też trzeba zachować zdrowy balans W towarzystwie, które znasz od lat, trudniej Ci będzie wypracować inną postawę zarówno własną, jak i wobec Ciebie. Wychodź jak najczęściej do ludzi, nawet zwykłe wyjścia do sklepu niech będą jakimś tam poligonem - zwracaj uwagę na to, co mówisz, jak mówisz i jak jesteś odbierana przez ludzi dookoła. Zdecydowanie jestem za tym, żeby umieć się śmiać z siebie, zamiast połykać kij Ale serio, nie można się w tym zagalopować. Jeśli chcesz trochę rad w kwestii sportu, dawaj na pw.
  8. @maggienovak a może warto pociągnąć temat sportu? Tylko nie żadne targanie żelaza, skoro narzekasz na muskulaturę. Coś aerobowego, gdzie będziesz trzymała tętno w granicach 60-80% hr max, taka aktywność będzie sprzyjała zrzuceniu paru kg, dodatkowo wysmuklisz ciało bo nie będą takie ćwiczenia szły w przyrost masy mięśniowej. W gratisie wyprodukujesz sobie endorfinki A to dlaczego? Odpowiednie podejście dietetyczno-treningowe (potrwa długo, ale opłaci się) może Cię odmienić. Kwestia manier - to wszystko siedzi w głowie Jeżeli postawisz sobie za cel diametralną zmianę w tym zakresie i wystarczająco mocno się "zagniesz", to osiągniesz efekt. Nie znam się na tym, co i jak widzą mężczyźni Ale jako kobieta sądzę że solidne zwiększenie szans na te "kurwiki" powoduje pewność siebie. Jeśli czujesz się w swoim ciele, ze swoimi manierami, niekobieca, nie taka, jak chcesz, to wg mnie o to się wzystko rozbija. Poprawa samooceny na tym polu (poprawa poprzez fizyczne zmiany, nie zaklinanie rzeczywistości bo to nie działa) może dać Ci dużo w tym temacie.
  9. Zapracowany czy nie, masz prawo @Natii uznać że Ci to nie odpowiada. Ja też jetem z tych zapracowanych a odpiszę zawsze (nie w pięć minut, ale jestem w tej grupie która do końca dnia najpóźniej stara się "ogarnąć" odpisywanie i oddzwanianie). I podobnie jak moi przedmówcy łączę to z szacunkiem do drugiej osoby - czułabym się zlekceważona, otrzymując odpowiedź na moją wiadomość po kilku dniach. Ale jesteśmy różni, co widać po dyskusji w tym wątku. :) Natii, moim okiem ten chłopak trochę się wycofuje rakiem. Zdystandowałabym się mocno. Z drugiej też strony - trochę za mocno rozkminiasz, np w pierwszym poście na trzeciej stronie :) Wrzuć na luz, co ma być to będzie, czasem zwyczajnie nie mamy na to wpływu. Wycofaj się na bezpieczną pozycję i obserwuj. Masz prawo mieć granice tolerancji tego, jak ludzie się z Tobą obchodzą. Może ten gość to taki lekkoduch, że odpisuje po kilku dniach i dla niego to spoko. Niby czemu nie, skoro ma taki sposób bycia. Ale, jeśli pytasz nas o zdanie - mi jako kandydat na partnera ktoś taki by nie odpowiadał.
  10. A czy ja napisałam, że to tylko Panowie noszą te maski? ;) Myślę, że nosi je każdy kto z jakiegoś powodu chce być odebrany inaczej (lepiej) niż jest w rzeczywistości. Cel takiego zabiegu będzie różny. Absolutnie nie przypisuję tego do żadnej płci. Co więcej, myślę że przodują w tym Panie. Ale to tylko moje przypuszczenia.
  11. @Cagliostro bycie sobą rozumiem w takiej najprostszej postaci - nie udawać kogoś innego, nie przypisywać sobie cech, których się nie posiada, nie zawyżać stanu posiadania i tak dalej. W takim sensie niektórzy bywają kimś innym ;) Można też w drugą stronę - ujawniać z różnych przyczyn tylko półprawdy o sobie i to jest jak dla mnie ta lepsza opcja. Przekolorowanie zawsze w pewnym momencie "pierdnie", zaś dawkowanie informacji o sobie np. na etapie poznawania się z kimś bywa wyrazem ostrożności. Nie mam tu oczywiście na myśli takich rzeczy, jak zatajanie posiadania wyroku, żony/męża czy innych takich rewelacji :) Tak, napisałam że jestem sobą w pracy i gdzie indziej i podtrzymuję to :) Cieszę się z tego, że moja praca różne inne okoliczności życiowe mi na to pozwalają. Lubię siebie, lubię być sobą i lubię być z ludźmi szczera. Wierz mi, że nie wszystkie kobiety siedzą w jednym worku. Mimo wszystko. :)
  12. Jestem w grupie kobiet, które mają tę "męską" cechę. Nie do końca się z tym zgodzę. Noszenie maski w pracy na pewno zależy od tego, co to za praca. Jeśli czujemy się w niej pewnie, swobodnie, nie musimy i nie chcemy (mówię przez pryzmat własnych doświadczeń) za niczym się chować. Tak samo w relacji z ludźmi - kolegami, rodziną, sąsiadami czy kimś tam Myślę, że tym, co stoi za potrzebą noszenia (lub nie) maski, jest właśnie pewność siebie. Osoba pewna siebie i swojej wartości, swoich umiejętności, nie powinna mieć potrzeby koloryzowania siebie. Ja w swojej pracy jestem 100% sobą, tak samo jak w relacjach z bliskimi. I nie czuję się nudna.
  13. @AR2DI2 a może w związku, w którym dzieję się to: ...nie dzieje się to: Nie no, ja odpadam z tematu. A fe.
  14. Szczerze mówiąc - nie do końca kumam pytanie. W tytule pytasz o pewność siebie faceta a zachowanie kobiety - więc moja odpowiedź jest taka, że jeśli ta pewność siebie jest jak mówisz "maską" to to widać. Więc kiedy widzę jak ktoś (facet, nie facet) udaje, gra, to nie kupuję tego. Na dyskoteki, zwłaszcza w remizach, nie chodzę Więc ten przykład do mnie kompletnie nie trafia.
  15. @AR2DI2 haha dopiero kiedy to napisałam, zorientowałam się że mogę paść ofiarą złego doboru słów Cóż, lubię dobre żarty. Również te szowinistyczne czy nawet ordynarne.
  16. Facet w "masce pewności siebie" nie jest facetem pewnym siebie. To najczęściej łatwo zauważyć. Rozwiązanie? Nie nosić masek, nie udawać kogoś kim się nie jest.
  17. Haha czekaj, sprawdzę, bo może żyję w niewiedzy Ten "żart" to klasyka szowinistycznych dowcipów, przypomniał mi się więc go zacytowałam. Bo w ustach kobiety jest rzeczywiście bez sensu
  18. - Co jest najważniejsze w pozycji "od tyłu"? - Żeby być z tyłu.
  19. @Hippie no to mamy wspólny pogląd na ten temat. Najlepiej jeszcze, żeby ograniczył się w trakcie trwania związku do liczby pojedynczej tych dam.
  20. @Hippie a gdyby pan bywał stroną czynną w homo-relacjach, to byłabyś bardziej tolerancyjna?
  21. Miałam w otoczeniu podobną sytuację, kilkuletni związek zakończył się za obopólną zgodą, pan wkrótce był widywany z dużo młodszymi od siebie chłopcami (piszę: chłopcami, bo to byli ludzie w wieku 18-20, kiedy on dobiegał trzydziestki). Były to czasy dużej popularności Facebooka, gdzie pan był bardzo aktywny i nie krył się ze zdjęciami nowego "szczęścia". Nie było to na pokaz, przez lata nie widziałam już tego faceta z żadną dziewczyną, co innego z tymi chłopcami. No dla mnie to ohyda totalna.
  22. W moim przypadku absolutnie nic z tego. Nie mam nic do osób bi czy homoseksualnych, dopóki nie miałyby się one pojawić w moim łóżku. Przy czym mam na myśli stały związek, bo w luźniejsze relacje nigdy nie wchodziłam.
  23. Teksty i sytuacje, które przytacza Maggie, są dowodem na to że coś z tym panem nie w porządku. I to, co jest w jego zachowaniu nie w porządku, nie jest zasługą jego dziewczyny - to taki typ. Tyle wiemy, o ile historia nie jest "doprawiona", i do tego można się odnieść. Takie teksty, jakie tu autorka tematu cytuje, nie są winą dziewczyny. I nie byłyby winą chłopaka, gdyby leciały do niego z ust dziewczyny. Chamstwo nie ma płci
  24. Nie zobaczysz tu logiki bo to nie ona kieruje zachowaniem strony słabszej w takiej relacji. Życie nie jest takie proste, żeby wszystko dało się brać na logikę. Mechanizmy wiążace "ofiarę" z "katem" w takich związkach są zwykle szalenie złożone i niezwykle trudne emocjonalnie. Osoba uwikłana w taką relację rzadko jest w stanie samodzielnie i jednoznacznie określić to gdzie jest problem. Często wie, że coś jest nie tak, ale różne działania tej drugiej, silniejszej strony powodują, że często winy szukają w sobie. Ta wina jest im wmawiana, do tego "w białych rękawiczkach". Gdybyś jednak zechciał poszerzyć wiedzę, dowiedziałbyś się, jak wiele jest mechanizmów działania osób przemocowych i jak bardzo są one różnorodne. Kiedyś, zanim sama zgłębiłam temat, też patrzyłam na to w ten najprostszy sposób. Wydawało mi się, że kurczę, co to za problem, coś w związku nie pasuje to trzeba się ewakuować i tyle. Ktoś mi robi krzywdę, no to sajonara. Byłam przekonana, że słaba strona w takim związku (nie chcę używać słowa "ofiara") jest przez cały czas w pełni świadoma tego, jak jest traktowana i że ma niezachwianą kontrolę nad własnym losem, własnymi zachowaniami, decyzjami. Ale nie jest tak. Trudno to wytłumaczyć w paru zdaniach. Jeśli będziesz chciał wiedzieć o co w tym chodzi, Internet pełen jest solidnej literatury. @Lalka dała Ci dobrą radę - poczytaj. Nie feruj wyroków, dopóki nie masz pełnej świadomości sytuacji, którą tak ochoczo krytykujesz. Po tym co opisałaś to prosta sprawa - "coś z nim nie tak". Nie z Tobą. Pierwsze co musisz zrobić to natychmiastowo zaprzestać samobiczowania. NIC dobrego tym nie osiągniesz. Nie myśl o sobie źle i nie mów tak o sobie do innych osób - do żadnych osób, do nas na forum, do kolegów, koleżanek, do rodziców. Nie i już. Dopóki tak o sobie mówisz, jesteś na przegranej pozycji. Nic zupełnie nie poprawisz, nie pójdziesz do przodu, jeżeli będziesz trwać na takim stanowisku. Pewnie, że Marek ma rację. Ale wiesz, lubić "bad boya" a lubić psychola to nie do końca to samo Punkt 3 - cóż, zmiana osoby dorosłej na życzenie kogoś innego to rzadkość. Temu człowiekowi nie było po drodze do zmian - jego zachowania, złe czy dobre, przynosiły mu korzyści - po cóż miałby z nich rezygnować? JEMU było tak wygodnie i najwidoczniej zabrakło mu empatii (czerwona lampka dla Ciebie) żeby zastanowić się nad tym, czy Tobie jest tak samo wesoło jak jemu. Klepiesz programy - no klepiesz. Ale to też da się poprawić. Pierwszy krok już za Tobą - masz tego świadomość. Nie każdy ma. Wszystkie punkty na raz nie, bo pierwszy absolutnie wykluczasz. I nie zrobi tego. Przyjmij to do wiadomości i już, równie dobrze mogłabyś się zżymać że liście z drzew spadły Ludzie są różni - dobrzy i źli, ładni i brzydcy, zdrowi i popieprzeni. Rozumiem Twój wnerw, ale powiedz - po co w tym trwasz? To już za Tobą, po prostu pozwól emocjom opadnąć, nie grzeb w tym. Każde takie rozgrzebywanie oddala Cię od wyleczenia się z tego. Zrób sobie przyjemność i pomyśl "ee, mam to w dupie". Zobaczysz, że nic lepszego już na temat tej relacji nie wymyślisz No i widzisz Gosiu - przecież to jest skończony palant. Sam sobie laurkę wystawił.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.