Skocz do zawartości

Apocalypse

Samice
  • Postów

    250
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Apocalypse

  1. Osobowość borderline to osobowość zaburzona. Każde zaburzenie będzie jakimś "rodzajem osobowości" Porównywanie osoby borderline do zdiagnozowanego psychopaty faktycznie wiąże się z ignorancją. Osobowość psychopatyczna jest ekstremalną formą osobowości, która ma pewne cechy wspólne z borderami czy osobowościami narcystycznymi. To są ogólnie mówiąc zaburzenia mające szereg cech wspólnych. Każdy psychopata jest narcystyczny, ale tylko niektórzy narcyści są psychopatami. Tak samo jest z borderline. To proste, jak zależność kwadratu i prostokąta
  2. @Fit Daria To zjawisko jest dość szeroko komentowane w psychologii. Osoba, która miała "coś nie tak" w okresie dorastania, no nie wiem, na przykład brak jednego z rodziców, albo rodzic uzależniony od alkoholu, albo rodzic przemocowy... Takie dziecko gdy dorasta, a nie przepracuje swoich obciążeń nabytych w dzieciństwie (lęk przed ludźmi lub ich zachowaniami, szukanie w partnerze cech, których brakowało ze strony rodzica tej samej co partner płci, brak pewnych umiejętności interpersonalnych itd) psycholodzy określają jako "wybrakowane". Brak mu jakichś cech lub wzorców, dobiera więc podświadomie partnera w taki sposób, żeby on mógł wyjść na przeciw tym potrzebom. Ponoć wchodzenie w takie związki może trwać całe życie, wiele osób nie jest w stanie samemu zauważyć problemu i jezeli nie przepracują tego (w czym pomagać mają terapie indywidualne), to nie będą nawet wiedzieli że coś jest nie tak. To dosyć ponure, ale podobno prawdziwe. Jeśli chodzi o to, kto na kogo leci - sądzę, że wybór partnera/partnerki przez kobiety i mężczyzn nie przebiega tak samo, czego i tu dowiedli Panowie i Panie na forum Z pewnością ma też znaczenie, do jakiego typu relacji szuka się tego partnera.
  3. Nie. Osoby (płci dowolnej) wchodzące notorycznie w związki z "jednostkami" zaburzonymi wyniosły z rodzinnego domu problemy, których nie przerobiły i na ich tle wikłają się w związki, które mają im uzupełnić posiadane braki lub dostarczyć emocje / postawy, do których są przyzwyczajeni. To jest główny powód, dla którego ludzie wchodzą w stałe związki z "czubkami". Natomiast relacje "przelotne" z osobami typu bad boy / bad girl są pewnie swego rodzaju wyzwaniem, osoby tego typu są zwykle kolorowe, widoczne w tłumie, przebojowe. Wyrwanie takiej osoby jest pewnie wyżej punktowane. Ot i cała filozofia
  4. Ja mam bzika na punkcie szamponów mam ich zawsze co najmniej kilka i stosuję je na zmianę. Unikam szamponów "popularnych", z silikonami, nie służą moim włosom. Moje najnowsze "odkrycie" to szampony Mysterium, dostepne na przykład w sklepach Rossmann. Nie wszystkie pasują do moich włosów, ale fantastycznie mi podpasował fioletowy. Dwa razy w tygodniu maska na końcówki, minimum raz na kwartał poprawiam kolor u fryzjera, wtedy robię też "ampułkę". Myję codziennie, po myciu odżywka, ostatnio stosuję odżywki w sprayu, takie do używania na mokre włosy po myciu, bez spłukiwania (trzeba patrzeć na składy - często mają na jednym z pierwszych miejsc w składzie alkohol, takich lepiej nie tykać, wysuszają włosy; ja wybieram takie z olejkami odżywczymi). Włosy proste, do pasa. @Hippie tak, plątanie przy tej fryzurze to porażka Ale ja noszę najczęściej rozpuszczone, czasami półkucyk lub pełny "pony" na czubku głowy, wysoko.
  5. Nie znam go na tyle, ale śmiem wątpić że byłoby to w ogóle brane na tym etapie pod uwagę. Pewnie, że fajny Ale faktycznie chyba brak mu pewności siebie w kontakcie z dziewczynami. Haha gdybym miała, już by coś zaszło, Pan nawet mnie pytał kiedyś o jakieś fajne koleżanki Mieszkamy kilkaset km od siebie, nie mamy wspólnych znajomych, a ja też nie mam niestety żadnych wolnych koleżanek godnych polecenia. Masz rację. Ale też myślę, że skoro nigdy "tego" nie zaznał, to można zrozumieć czemu tak bardzo tego chce. Mam nadzieję, że żadna hyrda go nie "wyrucha". Tutaj nikt niczego nie próbuje na siłę On sam często ten temat porusza, widać gołym okiem że aż go nosi.
  6. @ZdzisławBeton nie, nie mieliśmy kontaktu i mamy niestety dość rzadki - ale może wkrótce pojawi się okoliczność
  7. Korzysta i ma szerokie zainteresowania, ale ma na to niewiele czasu. Nie chcę podawać branży, ale jest to praca fizyczna, pewne specjalistyczne usługi. Nie i nie widziałabym go w tej roli ;) Nie znam szczegółów jego pracy, ale o ile wiem, jest to głównie męskie środowisko, kobieta zdarzy się tam czasami w formie klienta (jest to wówczas wysoko postawiona w hierarchii firmy osoba, która zleca i odbiera dzieło) lub ewewntaulnie studentki zatrudnionej do pomocy w firmie (sporadycznie, o ile wiem). To odpada w 100%, na pewniaka.
  8. @Bruxa na forum to prawie jak z rodziną...
  9. Dla mnie "przystojność" nie miałaby żadnego znaczenia. Nie i koniec. Tu nie chodzi o to, czy ktoś jest przystojny.
  10. Okazuje się, że za mało o nim wiem, nie znamy się aż tak dobrze. Chyba faktycznie najlepiej skierować go na dobry tor myślenia (lektura), a dalej niech sam sobie radzi. Głupi nie jest na pewno. Ok, już wiem co masz na myśli. Dzięki za wszystko co napisałeś. Nie nie, to nie tak że ja nagle zapragnęłam zbawiać świat :) Kilka razy bliska nam obojgu osoba mówiła do mnie, Apocalypse podpowiedz coś Marianowi - on wydawał się być zainteresowany tym, co mam do powiedzenia, ale przy kolejnych spotkaniach tylko relacjonował porażki w temacie. I pomyślałam, że, skoro wywoływano mnie do tablicy, to może poruszę temat tutaj i pomyślimy, co z tym fantem można zrobić. Ja na pewno nie chcę jego (ani nikogo innego) zmieniać, a już tym bardziej wbrew jego woli. Pytano mnie o pomoc, on sam też trochę podpytywał, więc chcę mieć jakiś "oręż". Mówiłam - nie umiem ocenić chłopaka z rodziny ;) Ponieważ to rodzina, jest dla mnie całkowicie poza wszelkim kręgiem oceniania pod kątem atrakcyjności. Lubię go, to fajny facet, ale nie mam zdania o jego SMV. 5-7 rąbnęłam na oślep, bo nie jest dla mnie na żadnym krańcu tej skali. Celny strzał.
  11. Rany Julek, nie znam się na tym nie umiem ocenić faceta z rodziny. Pewnie przedział 5-7. Aż tyle o nim nie wiem. To, jakim go znam, to zachowania w gronie bliskich osób, przy rodzinie. Sądzę, że jest to człowiek raczej nieśmiały wobec kobiet. Wiem, że zdarzało mu się zagadywać do dziewczyn, ale efekty już znacie. Czy wychodzi do ludzi tak ogólnie - nie wiem, sądzę że raczej ma stałe grono znajomych, czytaj - kolegów, z którymi utrzymuje kontakt. Nie jest bywalcem klubów ani dyskotek, ale też nie jest to typ "bibliotekarza". 1. Coś tam na ten temat gadaliśmy 2. Obawiam się, że nie ma takich kumpli 3. Może i tak? 4. To na pewno 5. Zgoda 6. To nie jest żaden zapuszczony typ, wygląda ok, choć na pewno może coś tam poprawić. Na czym ma polegać autopromocja? Hm... chyba raczej introwertyk. Fajne porównanie Myślę, że kierujesz temat we właściwą stronę. Dzięki! Ojj, chyba nie każdy jest taki przebojowy. Są ludzie, dla których zagajenie rozmowy z płcią przeciwną to jak wejście na Mount Everest. Coś w tym jest. Haha ja też nie wiem jak Nie mam wręcz bladego pojęcia. Ale sądzę, że to byłby bardzo duży krok naprzód. Aktualny stan jest raczej ekstremalnym kręceniem się w kółko, który zapewne bez kopa z odpowiedniej strony potrwa do śmierci. Nie znam się na porno, kiepskie mam zdanie na temat męczenia kapucyna przed ekranem. Ale łatwo mi uwierzyć, że zdrowo ryje to banię i jak się taki "nieobyty" facet naogląda tego dziadostwa, to start do żywej kobiety z upływem czasu staje się coraz trudniejszy. Może @TheFlorator ma rację z tym kursem PUA (to też nie moja bajka), że tam by gość zyskał inną, zdrowszą perspektywę. Ten wpis z linku, który podałeś, daje po głowie. Sądzę, że sporo w nim analogii do tej sprawy. Sądzisz, ze facet w tym wieku, może trochę już "zdziczały" w tym swoim osamotnieniu, tak by chłonął zachowania kumpli? Nie wiem, może i tak... Ale on chyba nie ma takich znajomych. Ma brata, który się nie pierdzieli - próbuje poddawać mu jakieś pomysły, nazywa rzeczy po imieniu, śmieją się z tego razem. Na pewno jest to zdecydowanie inteligentny człowiek, z poczuciem humoru, wiedzą ogólną i tak dalej. Ale przykro mi, kiedy go czasami spotykam i jest ciągle w tym samym punkcie. Wydaje mi się, że im dłużej to trwa, tym bardziej - znów użyję tego słowa - "dziczeje" i tym trudniej go z tego wyciągnąć. Jestem w stanie, sypanie cukru to zupełnie nie w moi stylu Ale też wiesz, trudno jest przemówić chłopakowi, który marzy o cipce, bo nigdy jej nie miał, że ta cipka to nic wielkiego. Bo mi jest "łatwo mówić". No ale to już może będzie robota dla Marka i jego audycji Damn. Chyba piłes z @Rnextem pesy-colę
  12. Dla mnie jest to niestety nie do przeskoczenia. Jest we mnie sporo zazdrości / zaborczości i wiem, że pękłabym na kawałki gdyby mój partner na moich oczach wszedł z inną kobietą w sferę intymną. Nawet, jeśli to jest naiwne myślenie, dla mnie mój partner jest "mój" i w drugą jest stronę tak samo. Gdyby mój Pan oznajmił mi potrzebę takich rozmaitości, prawdopodobnie byśmy się rozstali zanim by do czegokolwiek doszło. Nie umiem i nie chcę mnożyć osób w mojej sypialni. Może trochę z innej beczki, ale mam znajomego, który ożenił się i spłodził dwójkę dzieci tuż przed 30-stką i kiedy dzieci były malutkie, a związek trwał lat około 10, umówili się z żoną na "związek otwarty". Dla mnie to kosmos. Ale ludzie są różni. Oni opowiadali sobie w codziennych rozmowach, kto im wpadł w oko, rozmawiali o tym czy druga strona daje zielone światło do spotkania. I zwykle sobie to światło dawali, a potem rozmawiali o tym, jak było, czy upatrzony partner / partnerka się "sprawdził". Trwało to kilka lat, aż pewnego razu mój znajomy usłyszał od małżonki, że ma się wyprowadzić, bo teraz jego miejsce zajmie "Heniek" - pani się zakochała w kochanku i przestała w sumie z dnia na dzień widzieć w swoim życiu miejsce dla męża (swoją drogą ostatecznie słabo na tym wyszła, ale nie będę się zagłębiać). To taka historia od czapy, ale pasuje mi do wyjaśnienia jednej z przyczyn mojej "niechęci" do wszelkich tego typu zabaw. Po pierwsze, zwyczajnie bałabym się, że to rozwali związek. Po drugie, nie poradziłabym sobie z tym, że mój facet robi to z inną panią, ani również nie widziałabym siebie w roli tej, którą partner ogląda z innym. Z mojej strony jedno wielkie NIE. A po trzecie, co w sumie jest dla mnie pierwszym i wystarcza do zamknięcia z mojej strony tematu, dla mnie takie rzeczy przeczą temu, po co weszłam w związek. I już.
  13. Zgadzam się z Tobą, tylko on nie chce dać na wstrzymanie - w każdej prawie rozmowie na pierwszy plan wychodzą "te sprawy". Może i tak, spróbuję Ktoś mu to już proponował, nie wchodzi w grę - Pan nie bierze tego pod uwagę. Obawiam się, że nie chodzi tu tylko o "przyzwoitość", ale również o coś na kształt strachu przed "profesjonalistką". Ale to moje gdybanie. Bombowo! Baw się dobrze I oby dupa przeżyła Tak, że się zafiksował to ewidentne. Wiedziałam, że jesteście "mądre ludzie"
  14. To prawda, @Gravedigger. W temacie aborcji nie mam sztywnego poglądu. Uważam, że mogą wystąpić w życiu sytuacje, w których jest to "jakieś" wyjście. Zdecydowanie nie popieram usuwania ciąży "bo tak", ale wierzę, że czasami ludziom tak się życie pieprzy, że pewne decyzje mogą być nieodzowne. Ale podoba mi się bardzo to, co napisał @karhu w wątku o bliźniaczo podobnym tytule:
  15. Dziękuję @Rnext, rzeczywiście książki i spółka to dobry pomysł, na który powinnam była wpaść Nie pij więcej pesy-coli! @Lalka mądre słowa. Dziękuję. @Garrett Ciebie "obudziły" książki i audycje? Czy też pierwszym krokiem przed "spotkaniem" Marka było coś jeszcze innego?
  16. Niestety to jest coraz częściej ponoć występujący mechanizm - ludzie są zabiegani, więc żeby dziecko zachowywało się tak jak tego oczekują, stosują szantaże i szantażyki. Ciekawe, czy zdają sobie sprawę z tego, że takiemu małemu ludzikowi robią tym straszliwą krzywdę.
  17. Na forum mnóstwo jest tematów poświęconych tej kwestii - ale wszystkie w działach, w których nie mogą udzielać się Dziewczęta, a ich zdanie również może mieć tu znaczenie Dlatego też pozwalam sobie założyć temat dotyczący dość bliskiej mi osoby, mającej problem, z którym nie umie sobie poradzić. Pan jest świeżo po 30-stce, krótko mówiąc nie idzie mu z kobietami. Z mojego punktu widzenia niczego mu nie brakuje - świeżo po studiach otworzył własną działalność, którą z różnym efektem prowadzi do dziś, mieszka samodzielnie, jest z nim o czym pogadać. W związku, o ile wiem, był tylko raz i trwało to około dwóch lat (chyba), ale relacja nie została skonsumowana, jak sądzę przez nieśmiałość i ewidentne nieobycie Pana w "tych" sprawach. Od tamtej pory jest sam. Nie było by w tym wszystkim nic wyjątkowego, gdyby nie to, że ów facet jest ekstremalnie pochłonięty myślami o zdobyciu partnerki. I tu pytanie do Was - jakie rady mielibyście dla takiego gościa? Pan chodził nawet na "randki błyskawiczne", ale znajomości z nich nie zostały podtrzymane. Wiem, że korzystał również z "portalu na S", ale i to nie przyniosło efektu. Pewnie nie bez znaczenia, choć jak sądzę dość oczywiste, jest to, że Pan namiętnie korzysta z pornografii. Jest to osoba z mojej rodziny, rzadko się widujemy, tyle o nim wiem co sam o sobie mówi. Facet jest - patrząc z zewnątrz - wesoły, towarzyski, niegłupi, wyglądem też nie straszy, jak to się mówi. Zwracam się do Was, bo chciałabym mu coś podpowiedzieć, umieć go jakoś ośmielić, bo tej śmiałości mu ewidentnie brakuje. Jak go przeprogramować? Na forum go nie zaproszę, gość korzysta z komputera sporadycznie, nie ma żadnych kont społecznościowych i nie spodziewam się, aby chciał jeszcze gadać o tym wszystkim
  18. ?‍♀️ (dostanę pewnie punkty za post bez słownej treści ale serio zabrakło mi słów)
  19. Tak, bo są obiektywne. Kobietom po urodzeniu racjonalny osąd przysłania instynkt macierzyński. Ale mimo to mówią o bólu nie do zniesienia, ale szybko dodają, że o nim zapomniały jak dostały dziecko na ręce. I to zapewne prawda, ale zanim dostały musiały przez to przejść. A mając już dziecko nie można skupić się na samym bólu nie myśląc o swojej kochanej córeczce czy synku. W porównaniu do miłości do nich ten ból jest niczym, ale to nie umniejsza jego intensywności obiektywnej. Litości... Jak można być obiektywnym opowiadając o bólu / trudzie, którego się nie doświadczyło? Wiesz, kolajrzy mi się to z księżmi, którzy głośno krzyczą jak mają żyć świeccy ludzie. Nie mają żon, nie współżyją (hehe), ale wiedzą o tym wszystko. Wiadomo, wydanie dziecka na świat to nic łatwego ani tym bardziej bezbolesnego. Ale nie rozumiem nakręcania się na to, a już zwłaszcza w stylu "to my, biedne kobiety, rodzimy wam dzieci!". No ale z feministycznych zawołań to ja w ogóle niewiele rozumiem i chcę rozumieć Natomiast zgadzam się z Tobą w kwestii braku zrozumienia dla podejścia totalnie antyaborcyjnego kontra "samotne matki omijaj szerokim łukiem".
  20. No to zafunduj sobie "skrobankę" za granicą i opowiadaj o tym potem w Polsce na prawo i lewo i zobaczymy, czy "ktoś" się nie przyczepi. Ostracyzm społeczny zrobi swoje i pewnie szybko zajdzie sytuacja pt. "coś na panią znajdziemy". O ile wiem, przepisy dot. tej kwestii nie są super precyzyjne w naszym kraju póki co. Nie jest nigdzie napisane (jeśli coś się zmieniło to proszę mnie poprawić), że poddanie się przez Polkę za granicą jest nielegalne / karalne. Polka za granicą usuwa ciążę legalnie (mówię o kraju, w którym jest to legalne, ich listę zapewne znasz), ale - słyszałam, że całkiem niebezpodstawnie - obawia się ewentualnych konsekwencji w naszym pięknym kraju. Zgadzam się. W kwestii porodu - paradoksalnie na niewyobrażalne cierpienia kobiety rodzącej najbardziej narzekają te, które nie doświadczyły tego trudu.
  21. To nieprawda. Nie słyszałaś np. o "nalotach" na osoby zamawiające przesyłki z tabletkami poronnymi? Dokładnie tak i to tyczy się też "wyjazdów zagranicznych". Facebook pełen jest różnych treści, widziałam tam na przykład jakiś czas temu "propagowane", bo podawane dalej przez żądną krwi gawiedź nagranie z dekapitacji w Afganistanie.
  22. Ja również uważam, że okazywanie czułości przez mężczyznę nie jest niemęskie. Wręcz przeciwnie! Taki twardziel który potrafi okazać swojej wybrance czułość, uczucia poprzez przytulenie (mam na myśli dosłownie przytulenie, nie wiszenie na sobie), może być w tym bardzo męski. Nie da się (tak sądzę) stworzyć związku z osobą kompletnie nieokazującą emocji. Dla mnie jest to jeden z jego fundamentów. I powtórzę, nie chodzi mi o żadne nadgodziny w przytulaniu. Ale o zwykły, fajny, naprawdę męski gest. Lub damski Czułość między dwojgiem ludzi może być naprawdę wspaniała. Super, niech taki będzie - opanowany, twardy, niekierujący się emocjami - jak my Ale przytulenie mnie w niczym mu nie umniejszy. Mężczyzna okazujący czułość bliskiej osobie - partnerce, dziecku, rodzicowi - będzie nadal najtwarszym z twardzieli, jeśli nie popadnie w pewną przesadę w okazywaniu czułości. Dla mnie facet, który trzyma tę swoją ramę ale potrafi przy tym w stosownym momencie dać partnerce chwilę czułości: całusa, ciepły uśmiech, przygarnięcie ramionami - to naprawdę cenna sztuka. Uważam, że umiejętność okazywania (mądrze zarządzanych) emocji dopełnia nas. Czułośc jest dla mnie jedną z najpiękniejszych, najważniejszych wśród nich. Mężczyzna, który umie mi to dać - jest bezcenny.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.